|
|
Szybkość działania wojsk w czasach napoleońskich, Szybkość kluczem do sukcesu
|
|
|
|
Poszukuję informacji o szybkich przemarszach wojsk z czasów napoleońskich.
Przykładem może być kampania roku 1813, kiedy to Gwardia Cesarska pokonała 145 km w ciągu 72 godzin, czyli średnio 48 km na dobę. Przegrupowujące się oddziały armii francuskiej ze Śląska w kierunku Drezna, podążały: „nie dobrymi drogami, ale wzdłuż nich, gdyż Napoleon zarezerwował drogi dla swych dział i furgonów, podczas gdy piechota i kawaleria maszerowały szerokim frontem przez pola.” [F. L. Petre, Ostatnia kampania Napoleona na terenie Niemiec, str. 155.]
Zanalazłem kilka przykładów kiedy to w kilkadziesiąt godzin (nie całe dwa dni) wojska napoleońskie pokonywały ponad 100 km, np.: Dywizja Gudina (8,5 tys. ludzi i 8 dział), która w roku 1806 pokonała 113 km w 44 godziny, aby zdążyć na pole bitwy pod Austerlitz, [za P. Cantal, Armia rewolucyjna – studium o podstawach armii napoleońskiej, str. 95.]
Jednak wszytkich przebiła w roku 1809 lekka brygada piechoty złożona z trzech batalionów (43, 52 i 95) pod dowództwem gen. Sir Roberta Crauforda, która przebyła w 26 godzin 62 mile, tj. niemal 100 km (choć podawane są również mniej imponujące wyniki np. 43 mile lub 56 w 24 godziny). Na uwagę zasługuje fakt, że takie tempo marszu osiągnięto przy indywidualnym obciążenia żołnierzy brytyjskich wynoszący 27 kg. [za C. Neumann, A Note on Alexander's March-Rates, str. 197]
Czy znacie więcej takich przykładów (interesowałyby mnie zwałaszcza takie trwające min. 3 dni) oraz czy znacie tytuły i autorów książek w których taka tematyka jest poruszana?
Ten post był edytowany przez Gajusz Juliusz Cezar: 30/04/2012, 11:36
|
|
|
|
|
|
|
|
Podawane przez Kolegę "osiągi" należy traktować w kategorii jednorazowych lub bardzo krótkotrwałych rekordów. Normalne tempo marszu dla piechoty to wówczas ok. 20 - 25 km dziennie, za "bardzo dobre tempo" uchodziła miara 25 - 30 km; wyżej to - jak napisałem - rzadkie rekordy. Dla jazdy normalne tempo dzienne to dystans do 60 - 70 km, po kilku dniach obowiązkowo dzień odpoczynku (przy dystansach dziennych ok. 100 km [traktowanych już "sportowo"], nawet odpoczynek po dwu - trzydniowym marszu powodował olbrzymie straty w koniach w razie wznowienia marszu [od 1/4 do połowy]). Przyczyną uznania takich rekordowych przemarszów piechoty za nienormalne jest nie tylko zwykłe wyczerpanie maszerujących żołnierzy, ale i trwałe zmiany ortopedyczne, zwłaszcza u młodych rekrutów. Po bitwie pod Dreznem armia napoleońska poruszała się w tempie 19 km na dobę. W armii rosyjskiej normalny marsz następował w tempie 3 godziny marszu, 1 godzina odpoczynku; po dwóch takich cyklach przerwa na ciepły posiłek; po kilkudziesięciu takich godzinach armii należał się przynajmniej dzień odpoczynku. W praktyce bywało różnie, jednak dowódca forsujący bezustannie żołnierzy i konie daleko nie zajechał. Po walkach pod Jonkowem i Barkwedą armia rosyjska i francuski pościg pozostawały w ruchu niemal bez przerwy od nocy 3/4 lutego po popołudnie 6 lutego na przestrzeni ok. 60 km, za to złymi drogami lub w głębokim śniegu i ciągłych utarczkach. Utrzymywanie w takich warunkach "zwykłego" tempa = ok. 20 km dziennie to większy wyczyn, niż szybkie śmiganie po terenie bez specjalnych przeszkód.
Ten post był edytowany przez Pietrow: 30/04/2012, 14:25
|
|
|
|
|
|
|
|
Według regulaminu z 1766 roku krok żołnierski powinien wynosić od 90 do 100 kroków na minutę. W ciągu dnia miało to dawać od 30 do 40 kilometrów. Oczywiście rachuby te są przesadzone na co w swoim poście zwrócił uwagę Pietrow. Po 4 lub 5 dniach, miał następować dzień odpoczynku. Kukiel w swojej książce "Wojny napoleońskie" pisze, że w czasie marszu z Renu nad Dunaj(kampania 1805) armia francuska miała przeciętnie przebyć 250 km w 10 dni. Warto także popatrzeć na rekordy tras ustanawiane przez adiutantów: - Marbot pokonał trasę z Paryża do Strasburga(500 kilometrów) w ciągu 2 dni - Ten sam Marbot przebył trasę z Madrytu do Bajonny w 3 dni - Pułkownik Fabvier wyruszył z pola bitwy pod Arapilami 22 lipca, a 6 września dotarł pod Możajsk
E: Źródło: Robert Bielecki - Wielka Armia Napoleona
Ten post był edytowany przez Balcar: 30/04/2012, 16:41
|
|
|
|
|
|
|
|
"Zwykły" marszowy krok rosyjski ("tichij szag") za Pawła I wynosił 2 stopy pruskie czyli 51,6 cm; regulaminy przewidywały maksymalną długość kroku marszowego na 3/4 arszyna tj. 57,25 cm. Maszerowano "normalnie" dość żółwim tempem 75 kroków na minutę (za to łatwiej było wtedy utrzymać porządek; piechota francuska do połowy XVIII w. miała kłopoty nawet z równym maszerowaniem "w nogę" [vide: Jean Colin "Piechota w XVIII wieku. Taktyka"]). "Przyspieszony" krok ("skoryj / dieplojadnyj szag") wynosił 180 kroków/min. "Wielki" ("bolszoj szag") wynosił 2,5 stopy pruskiej tj. 64,5 cm w tempie 75 kroków/min. "Krótki" ("korotkij szag") wynosił poniżej 51,6 cm w tempie 75 kroków/min. Aleksander I w 1803 wprowadził jednolitą miarę kroku = 1 arszyn tj. 76,32 cm. Tempo ustalono na: - zwykłe ("tichij szag") = 75 kroków/min. - przyspieszone ("skoryj szag") = 120 kroków/min. i nakazano "żadną miarą od tych zasad nie odchodzić". Podczas boju marsz do ataku ("szarżirowanje") wykonywano w tempie 80 kroków/min., zaś w rejterowaniu 70 kroków.min. Realnie bywało różnie, np. w działaniach pod Dobrym Miastem i Lidzbarkiem Warmińskim wiele manewrów wykonywano biegiem lub półbiegiem, nie tylko pułki jegierskie. Co do marszów, wychodzi na to, że w zwykłym tempie armia rosyjska przechodziła do wydania ciepłego posiłku (czyli przez łącznie z popasem 7 godzin) ok. 20,5 km. Marsz przez (z odpoczynkami i ciepłym posiłkiem) 15 godzin pozwalał na osiągnięcie ok. 41 km. Jednak uzyskanie takiego wyniku, zwłaszcza z okresowym zastosowaniem "przyspieszonego" kroku, wiązało się z koniecznością zaplanowania w najbliższym czasie konkretniejszego odpoczynku. Zimą 1807, po przebyciu w śniegach ponad 60 km w ciągu dwóch dób, Rosjanie MUSIELI się zatrzymać pod Pruską Iławą (zwłaszcza, że nie udał się dłuższy odpoczynek pod Górowem Iławeckim nocą 6/7 lutego). Przeciwko nim wystąpili równie wyczerpani pościgiem Francuzi (źródła wspominają, że żołnierze obu stron wyglądali jak żywe trupy już przed bitwą).
Ten post był edytowany przez Pietrow: 30/04/2012, 16:33
|
|
|
|
|
|
|
|
Warto jednak zauważyć, że te regulaminowe odległości raczej nie odnajdywały potwierdzenia w rzeczywistości, co sprawia, iż opisane wyczyny stają się jeszcze bardziej spektakularne. W kampanii 1800 roku tempo działań wyniosło 8 km na dobę, 1809 roku 14, 1812 roku 12, 1813 roku 15. Z kolei kampanie lat 1805-1806 mieściły już się w przewidzianych regulaminach normach i tempo działań wynosiło 22-23 km na dobę.
Dane za: T. N. Dupuy, Liczby, prognozy i wojna, Warszawa 1984, s. 39-41, [w:] H. Herman, Operacyjny wymiar walki zbrojnej, Toruń 2004, s. 52
Ten post był edytowany przez adam1234: 30/04/2012, 16:35
|
|
|
|
|
|
|
|
Regulaminy, zwłaszcza pruskie (a na nich w dużej mierze wzorowały się rosyjskie) przewidywały miary optymalne dla wykonywania różnorodnych manewrów i marszów. Dopóki wojska nie napotykały skrajnie odmiennych od spotykanych na co dzień warunków, takie tempo dawało się utrzymywać. Większość dowódców trzymała się regulaminów, uważając je za gwarancję prawidłowego wykonania marszów i manewrów. Żołnierz maszerujący regulaminowo pozostawał tym, czego odeń oczekiwano: "automatem" wykonującym mechanicznie rozkazy (jemu z kolei ta "automatyczność" dawała umiejętność regularnego, spokojnego prowadzenia ognia i zachowania podstawowych zasad bezpieczeństwa [np. przytulanie prawego policzka do kolby podczas wystrzału, z lekkim pochyleniem głowy i daszka w prawo, minimalizowało siłę odrzutu i pozwalało osłonić prawe nie zamknięte oko przed ogniem z panewki; czyniło też bezpiecznym sąsiada w szeregu]). Prusacy przegrali wyścig z czasem jesienią 1806 nie tylko z powodu tempa marszu wojsk francuskich, ale i zbyt szerokiego rozrzucenia swych wojsk w celu ewentualnego wsparcia słabych i chwiejnych (ale za to wtedy jedynych) sojuszników: Hesji - Kassel i Saksonii. Vide: Claus Telp "Rozwój sztuki operacyjnej 1740 - 1813. Od Fryderyka Wielkiego do Napoleona".
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Balcar @ 30/04/2012, 16:24) Warto także popatrzeć na rekordy tras ustanawiane przez adiutantów: - Marbot pokonał trasę z Paryża do Strasburga(500 kilometrów) w ciągu 2 dni - Ten sam Marbot przebył trasę z Madrytu do Bajonny w 3 dni - Pułkownik Fabvier wyruszył z pola bitwy pod Arapilami 22 lipca, a 6 września dotarł pod Możajsk Czasy pojedynczych ludzi nie mają tu znaczenia, tym bardziej, że mogli oni liczyć na zmianę wierzchowców. Wystarczy spojrzeć na wyczyn samego Cesarza, który z nad Berezyny do Paryża na saniach dotarł w 13 dni (około 200 km dziennie).
Co zaś do regulaminów to z całym szacunkiem dla nich nie wiele wnoszą do tematu o ekstremalnym wysiłku (przeciętny to i owszem).
Co zaś do potrzeby odpoczynku co kilka dni (4-5) to taki korpus Bernadotte'a przebywa do 689 km w 22 marszach z jedną tylko przerwą na odpoczynek. Jeszcze lepszy wynik miała dywizja Duponta, która w 45 dni (z czego 42 dni maszerowała) przebyła 1300 km. W obu przypadkach tempo było całkiem przyzwoite bo wynoszące 31 km na dzień marszu.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Gajusz Juliusz Cezar @ 30/04/2012, 10:35) Jednak wszytkich przebiła w roku 1809 lekka brygada piechoty złożona z trzech batalionów (43, 52 i 95) pod dowództwem gen. Sir Roberta Crauforda
Gwoli drobnego wyjaśnienia - to co podałeś w nawiasach to oczywiście numery regimentów, bataliony to: - 2nd/95th Foot - 2nd/52nd Foot - 1st/43rd Foot
|
|
|
|
|
|
|
|
Dokładnie 31 km (z Lidzbarka Warmińskiego do Opina k/Ornety) udało nam się przejść w jeden dzień w pełnym umundurowaniu i oporządzeniu w listopadzie 2010. Lało jak z cebra, po drodze wciąż błocko. Dwóch spośród nas otarło nogi z powodu zupełnego przemoczenia obuwia. W lutym 2009 również w jeden dzień przeszliśmy 36 km (spod Gdańska do Tczewa), ale skończyło się na bólu stóp, bo był lekki mróz, płytki sypki śnieg i słońce. Należy poczynić poprawkę na brak wprawy w ciągłym, codziennym maszerowaniu. Myślę, że można by przywyknąć nawet dziś. Osiągi korpusu Bernadotte`a są bardzo dobre (słynął ponadto z dbałości o zaspokajanie potrzeb żołnierzy, więc byli na ogół w dobrej kondycji fizycznej), tylko nie bardzo wiadomo dokąd się tak spieszył, bo zwykle "jakoś tak" wymiksowywał się z najcięższych walk, kiedy go najbardziej potrzebowano. Trzeba też pamiętać, że te największe osiągi miały zwykle miejsce w krajach o sprzyjającym klimacie i dość gęstym zaludnieniu, co dawało możliwość zaopatrywania maszerujących bez większych problemów, z magazynów bądź drogą rekwizycji. Przerwy w marszach Bernadotte`a bywały często rzadkie, za to długie. Np. jesienią 1805 żołnierze I korpusu ostro maszerowali 10 dni, ale potem mieli aż 5 całych dni odpoczynku przed dalszym (co prawda znów intensywnym) marszem.
Ten post był edytowany przez Pietrow: 30/04/2012, 19:10
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Pietrow @ 30/04/2012, 19:57) Np. jesienią 1805 żołnierze I korpusu ostro maszerowali 10 dni, ale potem mieli aż 5 całych dni odpoczynku przed dalszym (co prawda znów intensywnym) marszem. Możesz napisać coś więcej?
|
|
|
|
|
|
|
|
Musiałbym poszperać w książkach z moich półek. Tę informację podałem na podstawie biografii Bernadotte`a autorstwa Margarety Beckman. Może więc czasem chodzić o nie tyle "superdługie" marsze, ile o odmienny system przeplatania intensywnego marszu okresami odpoczynku. Czyli np. krótszy marsz i krótki odpoczynek lub dłuższy okres marszów a potem długi odpoczynek. Kwestia kondycji, organizacji, przyzwyczajenia. Trzeba by doczytać. A "wyczynowiec" Dupont to przecież jeden z dawnych dywizjonerów I korpusu Bernadotte`a. Weszło mu w krew .
Ten post był edytowany przez Pietrow: 30/04/2012, 20:30
|
|
|
|
|
|
|
|
Ostatnio w "Bitwie pod Vittorią 21 VI 1813" Rafał Małowiecki przytaczał szybki marsz gen. Clauzela z Logrono do Tudeli: 60 mil = ok. 240 km w 40 godzin.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Pietrow @ 2/05/2012, 9:02) Ostatnio w "Bitwie pod Vittorią 21 VI 1813" Rafał Małowiecki przytaczał szybki marsz gen. Clauzela z Logrono do Tudeli: 60 mil = ok. 240 km w 40 godzin. Co to za mila (1=4km?)? Odległość pomiędzy miastami po dzisiejszych drogach wynosi od 93,6 do 102 km. Taka odległość odpowiada mnożnikowi podanych przez Ciebie 60 mil przez długość angielskiej mili wynoszącej 1609 m co daje nam odległość 95,6 km. I chyba jest realniejsze niż owe 240?
Niemniej dzięki za kolejny przykład.
Ten post był edytowany przez Gajusz Juliusz Cezar: 2/05/2012, 9:40
|
|
|
|
|
|
|
|
Chodzi o francuskie "lieu" = ok. 4 km. Francuska mila pocztowa "lieu de poste" = dokładnie 3,89807 km. Dane przytoczone prawdopodobnie za Badeńczykiem Rigelem, który był pod wrażeniem manewrów Clauzela; jednak mila "pruska" = ponad 7 km to już byłaby lekka przesada. A tak wychodzi statystycznie 6 km/h, lecz uwzględniając odpoczynki nieco więcej. Licząc dokładniej: dystans przebyty w "40 godzin" to 233,88 km czyli statystycznie 5,85 km/h (licząc zusammen do kupy z odpoczynkami).
Ten post był edytowany przez Pietrow: 2/05/2012, 12:51
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Pietrow @ 2/05/2012, 13:36) Chodzi o francuskie "lieu" = ok. 4 km. Francuska mila pocztowa "lieu de poste" = dokładnie 3,89807 km. Dane przytoczone prawdopodobnie za Badeńczykiem Rigelem, który był pod wrażeniem manewrów Clauzela; jednak mila "pruska" = ponad 7 km to już byłaby lekka przesada. A tak wychodzi statystycznie 6 km/h, lecz uwzględniając odpoczynki nieco więcej. Licząc dokładniej: dystans przebyty w "40 godzin" to 233,88 km czyli statystycznie 5,85 km/h (licząc zusammen do kupy z odpoczynkami). Czy szedł on jakoś na około? Albo wybrałem nie te miejscowości (patrz załącznik)? Bo tak jak pisałem odległość pomiędzy miejscowościami wg google to 94 km.
Załączona/e miniatura/y
|
|
|
|
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:
Śledź ten temat
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym temacie dodano odpowiedź, a ty nie jesteś online na forum.
Subskrybuj to forum
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym forum tworzony jest nowy temat, a ty nie jesteś online na forum.
Ściągnij / Wydrukuj ten temat
Pobierz ten temat w innym formacie lub zobacz wersję 'do druku'.
|
|
|
|