Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
44 Strony « < 38 39 40 41 42 > »  
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> Śląska tożsamość
     
wojtek k.
 

IX ranga
*********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 6.666
Nr użytkownika: 47.450

wojciech kempa
 
 
post 16/04/2013, 15:00 Quote Post

Całość debaty jest już na youtube:

Część pierwsza: http://www.siemianowice.pl/isi/index.php?o...cat=1&nid=16233

Część druga: http://www.siemianowice.pl/isi/index.php?o...cat=1&nid=16244
 
User is offline  PMMini Profile Post #586

     
wojtek k.
 

IX ranga
*********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 6.666
Nr użytkownika: 47.450

wojciech kempa
 
 
post 17/04/2013, 12:46 Quote Post

Najnowszy numer gazety "Nowe Siemianowice" w sporej części poświęcony jest sobotniej debacie "Co nas łączy, co nas dzieli":

http://www.nowe.siemianowice.pl/archiwum/2013_04_17.pdf

W szczególności polecam wywiad z prezydentem Siemianowic Śląskich Jackiem Guzym, zamieszczony na stronie piątej wink.gif
 
User is offline  PMMini Profile Post #587

     
wojtek k.
 

IX ranga
*********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 6.666
Nr użytkownika: 47.450

wojciech kempa
 
 
post 24/04/2013, 12:33 Quote Post

N ałamach portalu wpolityce.pl kilka dni temu ukazała się recenzja (mojego autorstwa) biografii Wojciecha Korfantego, napisanej przez Jana F. Lewandowskiego:

http://wpolityce.pl/artykuly/51804-na-rocz...gande-ras-owska

140 rocznicę urodzin Wojciecha Korfantego Państwowy Instytut Wydawniczy uczcił racząc nas biografią jubilata, którą to trudno potraktować inaczej jak propagandą RAŚ-owską. Oto historyk – amator Jan F. Lewandowski, próbuje nam wmówić, że sprawą, która w latach 1919 – 1921 rozpalała emocje na Śląsku była kwestia ... ewentualnej autonomii. Oczywiście zdawać miał sobie z tego sprawę Korfanty:

Pod koniec sierpnia 1919 roku przebywający wtedy w Berlinie Korfanty spotkał się ze zwolennikami niepodległości Górnego Śląska: Józefem Musiołem i księdzem Tomaszem Reginkiem, którzy - według sprawozdania Korfantego - gotowi byli opowiedzieć się za Polską, jeśli ta przyzna Górnemu Śląskowi „daleko idącą autonomię”.

Lewandowski nie pisze, skąd pochodzi zamieszczony w końcowej części tego akapitu cytat. Korfanty pozostawił po sobie gigantyczną spuściznę. Nie twierdzę, że przeczytałem wszystko, ale sporą część na pewno i próżno byłoby tam znaleźć cokolwiek, co świadczyłoby o poważniejszym zainteresowaniu Korfantego tą problematyką. Ale wróćmy do książki Lewandowskiego:

Rozmowy berlińskie potwierdza ksiądz Reginek we wspomnieniach „Proboszcz śląski” wydanych w 1952 roku w Londynie, wspominając nawet kilka konferencji z Korfantym. Napisał ksiądz Reginek, że „Korfanty przyrzekł jak najrychlej opracować i przedłożyć w sejmie warszawskim odpowiednią ustawę o autonomii dla Górnego Śląska po przyłączeniu go do Polski”.

Autor powołuje się tu więc na wspomnienia ks. Reginka, którego to określa mianem "zwolennika niepodległości Śląska", do czego za moment wrócę. Szkoda, że Lewandowski nie zacytował całego akapitu, w których mówi o owych rozmowach z Korfantym (przy okazji – ks. Reginek nie wspomina nic o udziale w nich Józefa Musioła), bowiem postawiłoby to całą tezę w innym świetle. Pozwolę sobie uzupełnić ten brak:

I on był zdania, że jeżeli Śląsk ma uniknąć gwałtownego wstrząsu ekonomicznego i duchowego, musi przez jakiś czas być wyposażony w autonomię gospodarczą i oświatową. Zarazem trzeba było paraliżować akcję rządu niemieckiego, który widząc się zagrożony w posiadaniu Górnego Śląska, w tych właśnie dniach ogłosił autonomię polityczną i oświatową dla Górnego Śląska.

Autonomia miała być więc sposobem na uniknięcie wstrząsów, przy czym miało to być rozwiązanie tymczasowe, z czym ponoć zgadzali się obaj rozmówcy. Co więcej, ks. Reginek wcale nie uzależniał swego poparcia dla starań Polski o przyłączenie Górnego Śląska od nadania Śląskowi autonomii. Ewidentnie traktował on autonomię jako środek do uzyskania celu, którym było złączenie Śląska z Polską. Zupełnie inaczej jednak rzecz wygląda po odpowiedniej „obróbce” Lewandowskiego.

Tymczasem w dalszej części mamy wałkowanie absurdalnej tezy, że Górnoślązacy właściwie tylko dlatego głosowali tak licznie za Polską, bo ta obiecała im autonomię, przy czym raczej jest to zbiór pobożnych życzeń autora...

Natomiast wrócę do osoby ks. Reginka, o którym Lewandowski napisał jako o "zwolenniku niepodległości Śląska". Próżno jednak byłoby znaleźć potwierdzenie tego w przywołanych wspomnieniach ks. Reginka. Przez cały czas pisze on o swoim zaangażowaniu w sprawę złączenia Śląska z Polską. Z kolei „zwolennikom niepodległości Śląska” poświęca on niewielki fragment w kontekście opisu wydarzeń z końca 1918 roku:

Nie bardzo ufano i wierzono w możliwość przyłączenia Śląska do zmartwychwstałej Polski, skoro nawet wodzowie jej nie byli w tej mierze jeszcze zupełnie zgodni między sobą. ... Mała tylko część szła śladami radykalnej polityki Korfantego i Rostka, polityki zmierzającej do bezwzględnego połączenia Śląska z Polską. W dodatku samo rozbicie w obozie polskim między Napieralskim i Korfantym odstraszyło nawet wahających się jeszcze polskich zwolenników. Nie trzeba się dziwić, że w tak ogólnym zaburzeniu, kiedy słabą tratwę śląską zalewały ze wszech stron ogromne fale, wielu kierowników z oddaną im ludnością widziało ratunek w najbliższym porcie – w odłączeniu się od znienawidzonych Prus i utworzenia z całego historycznego Śląska – niemieckiego i austriackiego – samodzielnego kraju i zabezpieczenia jego niezależności przez połączenie polityczne z Polską.

Ale „zainteresowanie” ks. Reginka tą kwestią najwyraźniej szybko się kończy i więcej do tego tematu w swoich wspomnieniach nie wraca... Kiedy na przełomie 1918 / 1919 r. realna staje się kwestia złączenia Śląska z Polską, ks. Reginek oddaje się temu bez reszty.

Wspomnienia ks. Reginka wcale nie potwierdzają rewelacji, którymi raczy nas Dariusz Jerczyński i które to możemy znaleźć między innymi w wikipedii. Wręcz im przeczą. Chętnie więc poznam źródło owych rewelacji.

Ks. Reginek niewiele miejsca poświęca w swych wspomnieniach sprawie autonomii. Poza zacytowanym wcześniej fragmentem z opisu rozmowy z Korfantym, wraca on do tej kwestii przy okazji opisu rozmowy z Józefem Rymerem, który to miał mu w jej trakcie powiedzieć, że autonomia owa wprowadzona została przez Sejm Rzeczypospolitej, aby „przeprowadzić bez wstrząsu lud śląski na łono ojczyzny”, przy czym dodać miał jeszcze:

Dlatego właśnie sejm polski uchwalił tak szeroką autonomię dla Śląska, aby mu ułatwić to przejście.

Kontekst – tak tej sytuacji, jak i wcześniejszej, dotyczącej rozmowy z Korfantym – jest jasny: ks. Reginek dążył do tego, aby złączenie Śląska z Polską przebiegło w miarę bez kolizyjnie, by nie doszło przy tej okazji do eskalacji konfliktów społecznych i narodowościowych. Uważał więc, że wprowadzenie tymczasowo autonomii da taką możliwość.

Tak czy inaczej – kwestia autonomii w obszernych wspomnieniach ks. Reginka pojawia się na ich marginesie i nie zajmuje w nich jakiegoś szczególnego miejsca. Zupełnie inaczej rzecz się ma z agitacją plebiscytową, działalnością społeczną i ... Powstaniami Śląskimi. Warto w tym miejscu w szczególności zacytować, jak ks. Reginek wyjaśniał wybuch III Powstania Śląskiego.

Ta właśnie wiadomość, że przedstawiciele koalicji mają dopiero uchwalić ostateczny podział Śląska, oddziaływała ogromnie na mentalność polskiego ludu na Śląsku, zwłaszcza polskich górników, którzy rozgoryczeni pierwotną hiobową wiadomością, pragnęli po raz trzeci zadokumentować z bronią w ręku, że Górny Śląsk, stara dzielnica Piastowska, zachowała przez wieki swą narodowość i nie chce nadal być kolonią pruską. Trzecie, tak krwawe i ofiarne a zarazem w zdarzenia i niebezpieczeństwa obfitujące powstanie górnośląskie, uratowało najważniejszą część Górnego Śląska dla Polski.

Z kolei przyłączenie części Górnego Śląska do Polski skwitował słowami, iż „przyjmował życzenia polskich przyjaciół z podzieloną radością. Wielka część ukochanego ludu śląskiego została nadal pod władzą Niemców” . Oczywiście, w sposób szczególny radował go fakt, że Polsce przypadła Królewska Huta, w której sprawował posługę duszpasterską: „Przydzielenie tego miasta do Polski było ukoronowaniem tak niebezpiecznej i uciążliwej pracy.”

Warto przytoczyć jeszcze słowa ks. Reginka, komu – jego zdaniem – Górny Śląsk zawdzięczał to, że pozostał polski. Oczywiście Kościołowi Katolickiemu:

Pod opieką kościoła zachowali zwłaszcza Górnoślązacy przez sześć wieków język i ducha polskiego. W pieśniach kościelnych i kazaniach z czasów Kochanowskiego i Skargi, przekazywali im wiernie wierni narodowi polskiemu kapłani te skarby ojcowskiego języka.

Separatyści śląscy wzięli sobie na sztandary ks. Reginka (endeka, przyjaciela Romana Dmowskiego) mniej więcej na tej samej zasadzie, na jakiej patronką ruchów lesbijskich stała się Maria Konopnicka (matka ośmiorga dzieci)...

Tymczasem wróćmy do wydanej przez PIW biografii Wojciecha Korfantego. Otóż jeden z podrozdziałów w rozdziale „Znowu na Górnym Śląsku”, dotyczącym wydarzeń w okresie między końcem I wojny światowej a wybuchem III Powstania Śląskiego nosi tytuł Sprawa autonomii”, a nieco dalej mamy cały rozdział pod wymownym tytułem „W obronie autonomii”, przy czym sprawa, która znajdowała się na marginesie zainteresowań Korfantego przedstawiona tu została jako kluczowe zagadnienie jego aktywności politycznej...

Nie będę się zakładał, ale podejrzewam, że gdyby przejrzeć całość jego publicystyki i uwzględniając oficjalne wystąpienia, okazałoby się, że zagadnienie autonomii województwa śląskiego zajmowało tam porównywalną ilość miejsca co ewentualne podboje zamorskie Rzeczypospolitej...

Tak więc warszawski Państwowy Instytut Wydawniczy podrzucił nam na rocznicę urodzin Korfantego kukułcze jajo.
 
User is offline  PMMini Profile Post #588

     
Tottila
 

V ranga
*****
Grupa: Użytkownik
Postów: 543
Nr użytkownika: 77.568

 
 
post 24/04/2013, 17:41 Quote Post

QUOTE(wojtek k. @ 24/04/2013, 12:33)
N ałamach portalu wpolityce.pl kilka dni temu ukazała się recenzja (mojego autorstwa) biografii Wojciecha Korfantego, napisanej przez Jana F. Lewandowskiego:

http://wpolityce.pl/artykuly/51804-na-rocz...gande-ras-owska

140 rocznicę urodzin Wojciecha Korfantego Państwowy Instytut Wydawniczy uczcił racząc nas biografią jubilata, którą to trudno potraktować inaczej jak propagandą RAŚ-owską. Oto historyk – amator Jan F. Lewandowski, próbuje nam wmówić, że sprawą, która w latach 1919 – 1921 rozpalała emocje na Śląsku była kwestia ... ewentualnej autonomii. Oczywiście zdawać miał sobie z tego sprawę Korfanty:

Pod koniec sierpnia 1919 roku przebywający wtedy w Berlinie Korfanty spotkał się ze zwolennikami niepodległości Górnego Śląska: Józefem Musiołem i księdzem Tomaszem Reginkiem, którzy - według sprawozdania Korfantego - gotowi byli opowiedzieć się za Polską, jeśli ta przyzna Górnemu Śląskowi „daleko idącą autonomię”.

Lewandowski nie pisze, skąd pochodzi zamieszczony w końcowej części tego akapitu cytat. Korfanty pozostawił po sobie gigantyczną spuściznę. Nie twierdzę, że przeczytałem wszystko, ale sporą część na pewno i próżno byłoby tam znaleźć cokolwiek, co świadczyłoby o poważniejszym zainteresowaniu Korfantego tą problematyką. Ale wróćmy do książki Lewandowskiego:

Rozmowy berlińskie potwierdza ksiądz Reginek we wspomnieniach „Proboszcz śląski” wydanych w 1952 roku w Londynie, wspominając nawet kilka konferencji z Korfantym. Napisał ksiądz Reginek, że „Korfanty przyrzekł jak najrychlej opracować i przedłożyć w sejmie warszawskim odpowiednią ustawę o autonomii dla Górnego Śląska po przyłączeniu go do Polski”.

Autor powołuje się tu więc na wspomnienia ks. Reginka, którego to określa mianem "zwolennika niepodległości Śląska", do czego za moment wrócę. Szkoda, że Lewandowski nie zacytował całego akapitu, w których mówi o owych rozmowach z Korfantym (przy okazji – ks. Reginek nie wspomina nic o udziale w nich Józefa Musioła), bowiem postawiłoby to całą tezę w innym świetle. Pozwolę sobie uzupełnić ten brak:

I on był zdania, że jeżeli Śląsk ma uniknąć gwałtownego wstrząsu ekonomicznego i duchowego, musi przez jakiś czas być wyposażony w autonomię gospodarczą i oświatową. Zarazem trzeba było paraliżować akcję rządu niemieckiego, który widząc się zagrożony w posiadaniu Górnego Śląska, w tych właśnie dniach ogłosił autonomię polityczną i oświatową dla Górnego Śląska.

Autonomia miała być więc sposobem na uniknięcie wstrząsów, przy czym miało to być rozwiązanie tymczasowe, z czym ponoć zgadzali się obaj rozmówcy. Co więcej, ks. Reginek wcale nie uzależniał swego poparcia dla starań Polski o przyłączenie Górnego Śląska od nadania Śląskowi autonomii. Ewidentnie traktował on autonomię jako środek do uzyskania celu, którym było złączenie Śląska z Polską. Zupełnie inaczej jednak rzecz wygląda po odpowiedniej „obróbce” Lewandowskiego.

Tymczasem w dalszej części mamy wałkowanie absurdalnej tezy, że Górnoślązacy właściwie tylko dlatego głosowali tak licznie za Polską, bo ta obiecała im autonomię, przy czym raczej jest to zbiór pobożnych życzeń autora...



Ciekawe kim jest autor tej publikacji. Jak zwykle na podstawie paru akapitów buduje się uogólnienia. Po co te uogólnienia? Ano służą unieśmiertelnieniu mitu rzekomej walki powstańców i głosowania nie za Polską,a tak naprawdę za autonomią i mitu rzekomego rozczarowania Korgantego/powstańców Polską.

Co do pierwszego to trudno jest polemizować z czymś co zwyczajnie nie ma żadnego oparcia w rzeczywistości, w faktach. Gdyby istniały przed 1918 jakieś rodzime śląskie organizacje powstańcze, czy polityczne domagające się autonomii. Ale tak nie było. Natomiast Ślązacy o dziwo licznie brali udział w polskich organizacjach społecznych na długo zanim była mowa jakiejkolwiek autonomii. A po 1918 również w militarnych (POW). Cel POW był jasny podobnie jak cel plebiscytu. Przyłączenie Górnego Śląska do Polski. Nigdzie nie było mowy o żadnej autonomii jako o warunku. Nikt nie czytał zresztą statutu i nikt oficjalnie nie domagał się żadnej autonomii. Ludzie szli do urn głosować na Polskę - bo takich był ich cel. Założenie, że nie postąpiliby w ten sposób gdyby nie autonomia województwa jest zupełnie dowolne i niczym nie poparte. Dodać warto że postulaty autonomii przyjmowały środowiska polskie narodowe całej byłej dzielnicy pruskiej - postulaty te nie były więc oznaką dzielnicowego nacjonalizmu.

Co do drugiego to opiera się na bardzo sprytnej manipulacji - postawieniu równości między niezadowoleniem z rządów sanacyjnych, a niezadowoleniem z Polski czy rozczarowaniem polskością.

QUOTE

Natomiast wrócę do osoby ks. Reginka, o którym Lewandowski napisał jako o "zwolenniku niepodległości Śląska". Próżno jednak byłoby znaleźć potwierdzenie tego w przywołanych wspomnieniach ks. Reginka. Przez cały czas pisze on o swoim zaangażowaniu w sprawę złączenia Śląska z Polską. Z kolei „zwolennikom niepodległości Śląska” poświęca on niewielki fragment w kontekście opisu wydarzeń z końca 1918 roku:

Nie bardzo ufano i wierzono w możliwość przyłączenia Śląska do zmartwychwstałej Polski, skoro nawet wodzowie jej nie byli w tej mierze jeszcze zupełnie zgodni między sobą. ... Mała tylko część szła śladami radykalnej polityki Korfantego i Rostka, polityki zmierzającej do bezwzględnego połączenia Śląska z Polską. W dodatku samo rozbicie w obozie polskim między Napieralskim i Korfantym odstraszyło nawet wahających się jeszcze polskich zwolenników. Nie trzeba się dziwić, że w tak ogólnym zaburzeniu, kiedy słabą tratwę śląską zalewały ze wszech stron ogromne fale, wielu kierowników z oddaną im ludnością widziało ratunek w najbliższym porcie – w odłączeniu się od znienawidzonych Prus i utworzenia z całego historycznego Śląska – niemieckiego i austriackiego – samodzielnego kraju i zabezpieczenia jego niezależności przez połączenie polityczne z Polską.

Ale „zainteresowanie” ks. Reginka tą kwestią najwyraźniej szybko się kończy i więcej do tego tematu w swoich wspomnieniach nie wraca... Kiedy na przełomie 1918 / 1919 r. realna staje się kwestia złączenia Śląska z Polską, ks. Reginek oddaje się temu bez reszty.



Nie można oprzeć się wrażeniu, że mamy tu do czynienia z wysoce wybiórczym podejściem do źródeł - tak by znaleźć antidotum na własne kompleksy i bolączki. Nie każdemu jest w smak, że Ślązacy masowo poparli powstanie i Polskę i nie każdemu jest w smak to, że nawet po wyjściu z więzienia Korfanty na schodach własnego domu wygłosił takie zdanie:

Wróciłem do Was niezłomny, by wspólnie z Wami walczyć bez wytchnienia o Polskę praworządną, opartą na zasadach katolickich, aby pracować dla Śląska i ludu naszego ukochanego...

O swoim więzieniu w Brześciu:

Brześć to nie hańba dla Polski, to hańba Polski sanacyjnej. Poznaliśmy w Brześciu do głębi istotę zdeprawowanego naszego życia politycznego... niebezpieczeństwo grożące państwu, jego wolności i lepszej przyszłości".

To chyba krótko kończy temat. Korfanty do końca życia był Polakiem, mimo sanacyjnych represji. Próby wmawiania mu pogladów "ślązakowskich" są nieudolnym zabiegiem zdyskredytowania polskich tradycji niepodległościowych na Śląsku. Zresztą całe ślązakowskie grono cechuje pewna schizofrenia jeśli chodzi o postać Wojciecha Korfantego. Jedni uznają go za "swojego" tylko... i tu następuje cały szereg epitetów jak omamionego, okłamanego i roczarowanego itp. mający na celu sztuczną antagonizacje postaci Korfantego i polskości. Inni natomiast bez ogórdek nazywają Korfantego "zdrajcą" co chyba samo w sobie jest wystarczającym świadectwem ich własnych poglądów politycznych. Zresztą wystarczy sięgnąc do wspomnień i biografii.

QUOTE

Wspomnienia ks. Reginka wcale nie potwierdzają rewelacji, którymi raczy nas Dariusz Jerczyński i które to możemy znaleźć między innymi w wikipedii. Wręcz im przeczą. Chętnie więc poznam źródło owych rewelacji.

Ks. Reginek niewiele miejsca poświęca w swych wspomnieniach sprawie autonomii. Poza zacytowanym wcześniej fragmentem z opisu rozmowy z Korfantym, wraca on do tej kwestii przy okazji opisu rozmowy z Józefem Rymerem, który to miał mu w jej trakcie powiedzieć, że autonomia owa wprowadzona została przez Sejm Rzeczypospolitej, aby „przeprowadzić bez wstrząsu lud śląski na łono ojczyzny”, przy czym dodać miał jeszcze:

Dlatego właśnie sejm polski uchwalił tak szeroką autonomię dla Śląska, aby mu ułatwić to przejście.

Kontekst – tak tej sytuacji, jak i wcześniejszej, dotyczącej rozmowy z Korfantym – jest jasny: ks. Reginek dążył do tego, aby złączenie Śląska z Polską przebiegło w miarę bez kolizyjnie, by nie doszło przy tej okazji do eskalacji konfliktów społecznych i narodowościowych. Uważał więc, że wprowadzenie tymczasowo autonomii da taką możliwość.

Tak czy inaczej – kwestia autonomii w obszernych wspomnieniach ks. Reginka pojawia się na ich marginesie i nie zajmuje w nich jakiegoś szczególnego miejsca. Zupełnie inaczej rzecz się ma z agitacją plebiscytową, działalnością społeczną i ... Powstaniami Śląskimi. Warto w tym miejscu w szczególności zacytować, jak ks. Reginek wyjaśniał wybuch III Powstania Śląskiego.

Ta właśnie wiadomość, że przedstawiciele koalicji mają dopiero uchwalić ostateczny podział Śląska, oddziaływała ogromnie na mentalność polskiego ludu na Śląsku, zwłaszcza polskich górników, którzy rozgoryczeni pierwotną hiobową wiadomością, pragnęli po raz trzeci zadokumentować z bronią w ręku, że Górny Śląsk, stara dzielnica Piastowska, zachowała przez wieki swą narodowość i nie chce nadal być kolonią pruską. Trzecie, tak krwawe i ofiarne a zarazem w zdarzenia i niebezpieczeństwa obfitujące powstanie górnośląskie, uratowało najważniejszą część Górnego Śląska dla Polski.

Z kolei przyłączenie części Górnego Śląska do Polski skwitował słowami, iż „przyjmował życzenia polskich przyjaciół z podzieloną radością. Wielka część ukochanego ludu śląskiego została nadal pod władzą Niemców” . Oczywiście, w sposób szczególny radował go fakt, że Polsce przypadła Królewska Huta, w której sprawował posługę duszpasterską: „Przydzielenie tego miasta do Polski było ukoronowaniem tak niebezpiecznej i uciążliwej pracy.”

Warto przytoczyć jeszcze słowa ks. Reginka, komu – jego zdaniem – Górny Śląsk zawdzięczał to, że pozostał polski. Oczywiście Kościołowi Katolickiemu:

Pod opieką kościoła zachowali zwłaszcza Górnoślązacy przez sześć wieków język i ducha polskiego. W pieśniach kościelnych i kazaniach z czasów Kochanowskiego i Skargi, przekazywali im wiernie wierni narodowi polskiemu kapłani te skarby ojcowskiego języka.

Separatyści śląscy wzięli sobie na sztandary ks. Reginka (endeka, przyjaciela Romana Dmowskiego) mniej więcej na tej samej zasadzie, na jakiej patronką ruchów lesbijskich stała się Maria Konopnicka (matka ośmiorga dzieci)...

Tymczasem wróćmy do wydanej przez PIW biografii Wojciecha Korfantego. Otóż jeden z podrozdziałów w rozdziale „Znowu na Górnym Śląsku”, dotyczącym wydarzeń w okresie między końcem I wojny światowej a wybuchem III Powstania Śląskiego nosi tytuł Sprawa autonomii”, a nieco dalej mamy cały rozdział pod wymownym tytułem „W obronie autonomii”, przy czym sprawa, która znajdowała się na marginesie zainteresowań Korfantego przedstawiona tu została jako kluczowe zagadnienie jego aktywności politycznej...

Nie będę się zakładał, ale podejrzewam, że gdyby przejrzeć całość jego publicystyki i uwzględniając oficjalne wystąpienia, okazałoby się, że zagadnienie autonomii województwa śląskiego zajmowało tam porównywalną ilość miejsca co ewentualne podboje zamorskie Rzeczypospolitej...

Tak więc warszawski Państwowy Instytut Wydawniczy podrzucił nam na rocznicę urodzin Korfantego kukułcze jajo.
*




To Jerczyński pisał tak samo o Reginku?
 
User is offline  PMMini Profile Post #589

     
wojtek k.
 

IX ranga
*********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 6.666
Nr użytkownika: 47.450

wojciech kempa
 
 
post 25/04/2013, 8:14 Quote Post

QUOTE(Tottila @ 24/04/2013, 17:41)
Ciekawe kim jest autor tej publikacji. Jak zwykle na podstawie paru akapitów buduje się uogólnienia.


Autor ewidentnie związany jest z obozem ślązakowskim. Czy jest członkiem RAŚ, czy jakiejś innej organizacji ślązakowskiej, tego nie wiem. Pierwszą jego książkę o Korfantym wydał Videograf II w roku 2009. W zasadzie przeszła ona niezauważona, ale za nią to w 2010 roku otrzymał on ufundowaną przez Ruch Autonomii Śląska Nagrodę im. ks. Augustina Weltzla "Górnośląski Tacyt".

Teraz mamy książkę wydaną przez PIW...

Z tej książki czytelnik niewiele dowie się o rzeczywistych poglądach Korfantego, który to był wszak wielkim myślicielem, zajmującym się zagadnieniami społecznymi i etycznymi, a także prawnymi. W swych publikacjach wiele miejsca poświęcał on roli katolickiej nauki społecznej w państwie. To były tematy, którymi w głównej mierze zajmował się on w okresie międzywojennym. Ale nad tą kwestią autor książki jedynie się prześlizgnął.

Oczywiście, była też zaciekła walka z obozem sanacyjnym, ale wbrew temu, co insynuuje Jan F. Lewandowski, kwestia autonomii była tu bez znaczenia. Tymczasem Lewandowski najpierw roztrząsa sprawę "powiedzonka z kurą" (tytuł podrozdziału!), w którym to cytuje polityków PPS Józefa Biniszkiewicza i Józefa Wiechuły, którzy właśnie anegdotę tę przytoczyli. W wydaniu tego drugiego miało to wyglądać tak:

Gdy się go swego czasu zapytano, co będzie kiedyś z autonomią śląską, to ten chwalebny nasz ziomek Górnoślązak odpoweidział, co następuje: z autonomią śląską zrobi się tak, jak się robi z kurą - najpierw się ją oskubie, a później wpakuje się ją do garnka.

W podobnym duchu rzecz przedstawił Biniszkiewicz...

Jak już pisałem, Korfanty pozostawił po sobie ogromną spuściznę, a Lewandowski dla zilustrowania jego poglądów na sprawę autonomii posługuje się tego rodzaju przykładem, co już samo w sobie świadczy, że temat ten obchodził go tyle co zeszłoroczny śnieg (zresztą wymowa cytatu zasadniczo jest właśnie taka).

Z kolei mamy fragment przemówienia Korfantego w Sejmie Śląskim, kiedy to protestował on przeciwko zmianie konstytucji, która między innymi przewidywała zniesienie art. 44 Statutu Organicznego Województwa Śląskiego, który wymagał dla każdej zmiany w jego treści zgody Sejmu Śląskiego. Owej debacie poświęcono porównywalną ilość miejsca co dramatycznym dyskusjom poprzedzającym wybuch III Powstania Śląskiego, a także samemu Powstaniu. Zresztą i tu na plan pierwszy wysuwają się sprawy trzeciorzędne - gros miejsca zajmują reakcje Korfantego na wieści o starciach powstańców z żołnierzami włoskimi i obawy o możliwe konsekwencje tego na arenie międzynarodowej, a także po zakręceniu dopływu wody do Katowic, obleganych przez powstańców. Nie ma nic o organizowaniu władzy cywilnej na opanowanym terenie, o jej strukturze, o ogromnym wysiłku organizacyjnym. Za to mamy takie oto dwie anegdoty oraz ogólniki:

A Korfanty prowadził konferencje, wydawał rozkazy i objeżdżał tereny powstania. Nigdy nie było wiadomo, gdzie się nagle pojawi, "przelatując w automobilu cały teren operacyjny wzdłuż i wszerz" z prędkością nawet do dziewięćdziesięciu kilometrów na godzinę - donosił reporter "Kuriera Warszawskiego".

Kolejny podrozdział poświęcony jest buntowi Grupy Wschodniej. Oczywiście, sprawa ważna, zwłaszcza w kontekście późniejszych wydarzeń, ale brak jest tła tego wydarzenia, w szczególności nie ma nic o zatrzymaniu przez Korfantego ofensywy powstańców i reakcji na to różnych grup powstańców...

Generalnie, w książce mamy ewidentnie zachwiane proporcje. Wiele spraw, które dla Korfantego miały charakter kluczowy (co wprost wynika z jego piśmiennictwa), potraktowano w niej marginesowo albo wręcz zupełnie pominięto, za to sprawy, które kompletnie go nie interesowały, albo którym poświęcał niewiele uwagi, zostały rozbudowane do niebotycznych rozmiarów.

A kwestia ks. Reginka, który to - głównie za sprawą Jerczyńskiego - "stał się" patronem ślązakowców, jest wręcz skandaliczna...
 
User is offline  PMMini Profile Post #590

     
Tottila
 

V ranga
*****
Grupa: Użytkownik
Postów: 543
Nr użytkownika: 77.568

 
 
post 25/04/2013, 16:25 Quote Post

QUOTE(wojtek k. @ 25/04/2013, 8:14)
QUOTE(Tottila @ 24/04/2013, 17:41)
Ciekawe kim jest autor tej publikacji. Jak zwykle na podstawie paru akapitów buduje się uogólnienia.


Autor ewidentnie związany jest z obozem ślązakowskim. Czy jest członkiem RAŚ, czy jakiejś innej organizacji ślązakowskiej, tego nie wiem. Pierwszą jego książkę o Korfantym wydał Videograf II w roku 2009. W zasadzie przeszła ona niezauważona, ale za nią to w 2010 roku otrzymał on ufundowaną przez Ruch Autonomii Śląska Nagrodę im. ks. Augustina Weltzla "Górnośląski Tacyt".

Teraz mamy książkę wydaną przez PIW...

Z tej książki czytelnik niewiele dowie się o rzeczywistych poglądach Korfantego,

ale wbrew temu, co insynuuje Jan F. Lewandowski, kwestia autonomii była tu bez znaczenia


Wszystkie nitki prowadzą do jednego kłębka rolleyes.gif

QUOTE
A kwestia ks. Reginka, który to - głównie za sprawą Jerczyńskiego - "stał się" patronem ślązakowców, jest wręcz skandaliczna...
*



Wystarczy krótki przegląd haseł na wiki, zredagowanych zresztą przez Jerczyńskiego na podstawie własnych politgramotek, by zobaczyć jak działa propaganda ślązakowskiego lobby.
 
User is offline  PMMini Profile Post #591

     
wojtek k.
 

IX ranga
*********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 6.666
Nr użytkownika: 47.450

wojciech kempa
 
 
post 26/04/2013, 7:45 Quote Post

O pierwszym Powstaniu Śląskich dowiemy się z tej książki tylko tyle, że Korfanty nie zdołał zapobiec jego wybuchowi, bo był wtedy w Berlinie (nawet nie ma daty, kiedy ono wybuchło), a nadto, że "dzięki staraniom Korfantego w Katowicach pojawiła się już 24 sierpnia misja aliancka generała Duponta, której obecność ograniczała niemieckie represje".

Tak więc powstanie to na tyle mało istotne wydarzenie, że nie ma sensu poświęcać mu więcej miejsca anieżeli wzmianka, że było (a może po prostu autor wychodzi z założenia, że wszyscy znają przebieg wydarzeń, które miały wtedy miejsce, a także ich okoliczności). Także owe starania o sprowadzenie misji alianckiej były na tyle nieistotnym wydarzeniem, że jedno zdanie wyczerpuje temat. Zresztą czytelnik nie dowie się, że w ślad za tym przybyły na Górny Śląsk wojska alianckie.

Niewiele lepiej potraktowane jest Drugie Powstanie Śląskie, o którym dowiadujemy się tylko tyle, że było ono w sierpniu 1920, gdy armie sowieckie doszły nad Wisłę (bez dokładnych dat), że "było polską odpowiedzią na nie niemieckie poczucie triumfu", że intencją Korfantego stało się ograniczenie jego rozmiarów i że w następstwie tego usunięto z Górnego Śląska policji niemieckiej, którą zastąpiono policją parytetową. Wszystko mieści się jednym akapicie, w trzech zdaniach! A o Trzecim Powstaniu już pisałem...

W książe mamy rozbudowane do niebotycznych rozmiarów trzecioplanowe epizody, które do tego zawieszone są w próżni (jako że brak jest tła), a także jakieś dywagacje autora (choćby na temat "ważności" autonomii), raczej luźno powiązane (a wręcz sztucznie) z osobą Korfantego sad.gif

Autor dużo miejsca poświęca poglądom Władysława Bortha na sprawę autonomii, przy czym Borth był rzeczywiście entuzjastą tego rozwiązania. Lewandowski tytułuje go "jednym z działaczy Komisariatu w Bytomiu". A co się za tym kryje?

Otóż Borth w akcji plebiscytowej był szefem propagandy na miasto Królewska Huta. Zastanawiam się, czy Lewandowski celowo pominął ów fakt, bo to ogranicza pole działania Bortha i nie pozwala na tak daleko idące uogólnienia, jakich dopuścił się on przy tej okazji, czy też może nie czytał on owych wspomnień Bortha, a zna je jedynie z drugiej ręki.

Przy okazji warto przypomnieć, co napisał (przywołany w tym samym podrozdziale) ks. Tomasz Reginek o mianowaniu na tak ważne stanowisko (szefa propagandy na Miasto Królewska Huta) osoby pochodzącej z Małopolski, która to nigdy wcześniej na Śląsku nie była i nie tylko nie posługiwała się gwarą śląską, ale wręcz zupełnie nie rozumiała miejscowych stosunków. Reginek miał o to pretensje do Korfantego, uznając, że przyniosło to więcej szkody niż pożytku.

Tymczasem dla Lewandowskiego to właśnie poglądy Bortha stały się wyrocznią w kwestii owych miejscowych stosunków.

Nie skłamię, jeśli napiszę, że przeczytałem kilkaset relacji, wspomnień i pamiętników odnoszących się do akcji plebiscytowej (pisanych przez Ślązaków) i próżno byłoby w nich szukać jakiegokolwiek zainteresowania tematem autonomii. Wyjątek stanowi ów Władysław Borth, który na Śląsk przybył na akcję plebiscytową i który ewidentnie znajdował się pod wpływem federacyjnych koncepcji Piłsudskiego.
 
User is offline  PMMini Profile Post #592

     
Tottila
 

V ranga
*****
Grupa: Użytkownik
Postów: 543
Nr użytkownika: 77.568

 
 
post 27/04/2013, 15:49 Quote Post

QUOTE(wojtek k. @ 26/04/2013, 7:45)
Nie skłamię, jeśli napiszę, że przeczytałem kilkaset relacji, wspomnień i pamiętników odnoszących się do akcji plebiscytowej (pisanych przez Ślązaków) i próżno byłoby w nich szukać jakiegokolwiek zainteresowania tematem autonomii.


Otóż to! 100% racji! Ale nie tylko wśród wspomnień ale przede wszystkim w prasie, która odzwierciedlała nastroje społeczne.

QUOTE
Wyjątek stanowi ów Władysław Borth, który na Śląsk przybył na akcję plebiscytową i który ewidentnie znajdował się pod wpływem federacyjnych koncepcji Piłsudskiego.
*




Tylko, że głębokim nieporozumieniem albo manipulacją jest automatyczne równanie haseł autonomii do jakiegoś rzekomego separatyzmu narodowego czy etnicznego, gdyż takimi hasłami żonglowała m.in. endecja w poznańskiem i w pomorskiem, choć oczywiście byli to zdeklarowani Polacy. Plebiscyt miał jasny cel i jasno wyrażone pytanie - czy chcesz być mieszkańcem Prus czy Polski? Gdyby chodziło tylko o autonomię to Ślązacy mogliby zbojkotować plebiscyt, zrzeszać się we własnych związkach i domagać się własnego państwa lub zarządu Ligi Narodów. Jesli chodziło tylko lub przede wszystkim o autonomię to co w ogóle głosować na Polskę wstępować do Polskiej Organizacji Wojskowej??? Ale o autonomię nie chodziło, albo grała ona jak już zauważyłeś 3 rzedną kwestię w opinii prostego ludu co zresztą stwierdził minister Hirsch gdy w podsumowaniu dyskusji minister doszedł do wniosku, że większość uczestników obrad Centralnej Rady Ludowej Śląska odrzuciła postulaty utworzenia „Republiki Górny Śląsk" lub „Republiki Śląsk". Jak pisze Edmund Klein:

Wbrew pierwotnej intencji organizatorów konferencji jej uczestnicy radzili nie tyle nad przyznaniem ludności górnośląskiej uprawnionych swobód językowych i kulturalnych, ile nad sposobami dalszego ujarzmienia ludu górnośląskiego.

Oczywiście delegacja ta (na cały Śląsk) potwierdza tylko to, że dla Niemców i Ślązaków o niemieckich sympatiach o żadnej autonomii w ramach Niemiec nie było nawet mowy. Co zresztą potwierdziło głosowanie nad autonomią dla Rejencji Opolskiej już po podziale Śląska. Swoją droga władze niemieckie uczyniły woltę i tolerowały potem Latacza o którym landrat Lukaschek napisał, że jest po prostu Niemcem, i jego Związek wspierany hojnie przez niemiecką arystokrację i przemysłowców. Nie pomogły też zbyt wiele Breslauer Beschlusse rozplakatowane po calym Śląsku i uchwalone na długo przed plebiscytem. Pomimo tego ludność i tak w dużej mierze głosowała na Polskę.




"





 
User is offline  PMMini Profile Post #593

     
pogezan
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.103
Nr użytkownika: 78.883

 
 
post 2/05/2013, 23:12 Quote Post

Kolejny interesujący artykuł:
http://wpolityce.pl/artykuly/52648-nie-moz...ie-jego-miejsce
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #594

     
wojtek k.
 

IX ranga
*********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 6.666
Nr użytkownika: 47.450

wojciech kempa
 
 
post 14/05/2013, 9:53 Quote Post

3 maja bieżącego roku, w rocznicę wybuchu III Powstania Śląskiego pojawił się na facebooku profil Stowarzyszenia Osób Narodowości Śląskiej zamieszkałej w Siemianowicach Śląskich. Jak udało nam się ustalić, koordynatorem Stowarzyszenia na powiat siemianowicki jest były poseł na Sejm RP Krzysztof Szyga.

Na profilu odnajdujemy w szczególności zdjęcia z września 1939 roku. Przy czym są to zdjęcia szczególnego rodzaju...

Pod zdjęciem udostępnionym przez Henryka Świerzego, redaktora Naczelnego „Nowego Echa Siemianowic”, a przedstawiającym powitanie oddziałów hitlerowskich w centrum Siemianowic, możemy przeczytać:

Tutaj 4 września 1939 (napisy na sklepach jeszcze są polskie) mieszkańcy na skrzyżowaniu dzisiejszych ulic Świerczewskiego i Barbary epatują wręcz entuzjazmem witając przybywające wojska. Wielu z nich ma ciągle w pamięci życie 20 lat wcześniej. Dla innych to Polska była na Śląsku okupantem. Jeszcze inni mieli dość autorytarnych rządów Sanacji, wyciskającej Śląsk jak cytrynę, a Ślązaków traktujących jako ludzi II kategorii.
Wszyscy mieli nadzieję na zmiany, liczyli, że będzie lepiej. Jak przy każdej zawierusze politycznej. Nie było telewizji, nikt nie myślał o Niemcach w kategorii Auschwitz czy Gestapo. To ówczesna Polska nie pozwoliła na budowę tutaj uczelni wyższych, by przypadkiem Ślązacy nie dorobili się Elit. A język śląski traktowano jak brzydkie mówienie po polsku. Życie społeczne i polityczne Górnoślązaków nigdy nie było wesołe...


Z kolei pod innym zdjęciem, również przedstawiającym powitanie wojsk niemieckich w Siemianowicach, widnieje podpis:

4 września 1939. Mieszkańcy Siemianowic Śląskich (od tego dnia znowu Siemianowitz - Laurahutte) tłumnie witają przybywający Wehrmacht. Zdjęcie ukrywane przez dziesięciolecia nareszcie ujrzało światło dzienne. Niektórych zakole to w oczy, ...prawda historyczna zupełnie inna od "prawdy" uczonej w szkołach ale taka właśnie jest prawda. To świadectwo historii Górnego Śląska. Zupełnie innej niż pozostałej części Polski. Może to wreszcie zrozumieją w Warszawie. Kamień do ogródka pseudohistoryków, w rodzaju Wojciecha Kempy z Urzędu Miasta.

Tak ówczesną rzeczywistość postrzega były poseł na Sejm Rzeczypospolitej Polskiej, który niedawno w rozmowie z dziennikarką Radia Wnet powiedział, iż marzy o niepodległej Republice Śląskiej. Teraz widzimy, co rozumie on przez ową „niepodległość”. Krzysztof Szyga jednoznacznie wskazuje, gdzie lokuje swoje sympatie i z kim się identyfikuje, spoglądając na wydarzenia z przeszłości.

Bynajmniej nie z tymi, którzy we wrześniu 1939 roku w obliczu hitlerowskiego najazdu bronili górnośląskiej ziemi, czego symbolami stały się obrona michałkowickiej kopalni „Michał” oraz katowickiej Wieży Spadochronowej. Nie identyfikuje się z tymi, którzy od pierwszych dni niemieckiej okupacji masowo zasilali szeregi ruchu oporu, płacąc za to nierzadko najwyższą cenę, którzy ginęli w obozach koncentracyjnych, na katowickiej gilotynie oraz w publicznych egzekucjach. Nie identyfikuje się z takimi ludźmi jak powieszeni na bytkowskim drzewie Józef Skrzek i Paweł Wójcik oraz dziesiątki tysięcy innych Ślązaków, którzy – „wierni do ostatka” – ponieśli śmierć z rąk hitlerowców.

Krzysztof Szyga identyfikuje się z tymi, którzy wkraczające oddziały hitlerowskie witali, heilując radośnie, rzucając im pod nogi kwiaty i wywieszając w oknach flagi ze swastyką.

A że pokazując śląską rzeczywistość szygowcy kłamią? Nie może to dziwić... Zawsze kłamali, kłamią i zapewne kłamać będą. Wbrew szygowskim insynuacjom, zawsze podkreślałem, że na Górnym Śląsku wojska niemieckie witane były radośnie, tyle że nie przez wszystkich, a nawet nie przez większość. Sam zamieściłem w swoim czasie podobne zdjęcie, tyle że z Michałkowic, w gazecie „Nowe Siemianowice”...

Tak więc owszem, na Górnym Śląsku oddziały hitlerowskie witane były owacyjnie, jednakże nie wynikało to z jakiejś zmiany stosunku Ślązaków do Polski. Po prostu wielu mieszkańców tej ziemi uważało się za Niemców, co wynikało ze specyficznej historii tego regionu. Wystarczy zresztą spojrzeć na wyniki plebiscytu, żeby przekonać się, jak przedstawiała się tu sytuacja etniczna, zanim jeszcze część Górnego Śląska objęła w posiadanie Rzeczpospolita. Niewiele się ona zmieniła w dwudziestoleciu międzywojennym. Nie może więc dziwić, że tak wielu mieszkańców górnośląskich miast i wsi witało Niemców radośnie, nie może dziwić, że tak wielu z nich zasiliło szeregi gestapo, SS i innych formacji, które kojarzą się w sposób jednoznaczny.

Z drugiej jednak strony to właśnie na Górnym Śląsku w warunkach niemieckiej okupacji ruch oporu przybrał najbardziej masowy charakter. Żaden inny region Polski nie zrodził takiej liczby bohaterów, którzy w tych strasznych czasach nie ugięli karku i pozostali wierni Ojczyźnie. Zainteresowanych dziejami AK na Śląsku zachęcam do zajrzenia tutaj:

-> http://www.historycy.org/index.php?showtopic=55490&st=0

Ale o tym ludzie pokroju Szygi nie chcą wiedzieć...
 
User is offline  PMMini Profile Post #595

     
Tottila
 

V ranga
*****
Grupa: Użytkownik
Postów: 543
Nr użytkownika: 77.568

 
 
post 15/05/2013, 0:14 Quote Post

Mamy do czynienia z wybiórczym traktowaniem źródeł co jest typowe dla tego kręgu politycznego.

QUOTE(wojtek k. @ 14/05/2013, 9:53)
prawda historyczna zupełnie inna od "prawdy" uczonej w szkołach ale taka właśnie jest prawda.



Prawda jest banalna smile.gif a brzmi tak... w Siemianowicach Niemcy stanowili niemal 33% ludności.


Działała tu niemiecka szkoła średnia i jedno z 2 kin w województwie z niemieckimi napisami, a także prężnie działała Jungdeutsche Partei i jedna z 3 komórek Deutschen Arbeiterpartei w powiecie.
I jest to prawda znana od dawna tylko oczywiście zamiast sięgnąć po literaturę lepiej jest pozostać ślepym i głuchym, dąć we własną propagandową tubę zbijając na tym polityczny kapitał. Ale tu nie chodzi o żadną "prawdę". Zohydzanie Polski to cel numer 1.

Wielka szkoda, że Pan poseł nie napisał o tysiącach młodych ludzi wysłanych na przymusowe roboty do Niemiec czy przemocą wcielonych do Wehrmachtu i wysłanych na śmierć do dalekiej Rosji. Pan poseł musi bardzo ubolewać nad faktem że to nie hitlerowskie Niemcy założyły pierwsze uniwersytety na Górnym Śląsku tylko znienawidzony PRL. To oczywiście prawda historyczna zupełnie inna od "prawdy" propagowanej przez ślązakowców... "ale taka właśnie jest prawda" smile.gif


QUOTE
Kamień do ogródka pseudohistoryków, w rodzaju Wojciecha Kempy z Urzędu Miasta.


Jakże ciekawe i znamienne zarazem, że akurat ten motyw historyczny wybrali sobie panowie z kółeczka.

Ten post był edytowany przez Tottila: 15/05/2013, 0:20
 
User is offline  PMMini Profile Post #596

     
pogezan
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.103
Nr użytkownika: 78.883

 
 
post 9/07/2014, 23:04 Quote Post

Artykuł: "Proniemieckie tęsknoty RAŚ i Ślonskiej Ferajny."
http://wpolityce.pl/polityka/204229-pronie...ie-drabiniastym
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #597

     
Alexander Malinowski2
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 2.688
Nr użytkownika: 80.416

Alexander Malinowski
 
 
post 13/07/2014, 17:40 Quote Post

CODE
Zupełnie innej niż pozostałej części Polski. Może to wreszcie zrozumieją w Warszawie. Kamień do ogródka pseudohistoryków, w rodzaju Wojciecha Kempy z Urzędu Miasta.


Na YouTubie jest powitanie armii niemieckiej w Łodzi i w innych miejscowościach. Żeby zrobić tłum na ulicach, nie trzeba mieć większości, wystarczy duża mniejszość.

Strasznie bezmózgie jest takie wklejanie wspomnień o powitaniu Wehrmachtu. Wystarczy wkleić wkroczenie armii czerwonej 5 lat i 5 miesięcy później, przy czym naturalnie jedno wynikało z drugiego.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #598

     
Napoleon7
 

VIII ranga
********
Grupa: Użytkownik
Postów: 3.975
Nr użytkownika: 58.281

 
 
post 15/07/2014, 10:14 Quote Post

QUOTE
Na profilu odnajdujemy w szczególności zdjęcia z września 1939 roku.

Tego typu akcje wynikają ze strategii RAŚ - ma ona w pierwszej kolejności wywoływac konflikty. I niejako stawiać automatycznie Ślązaków (rozumianych nie jako "narodowość" tylko zasiedziałych mieszkańców Ślaska!) w konflikcie z pozostałymi mieszkańcami Polski. Co niejako "spychałoby" tychże Ślązaków w objęcia RAŚ. strategia wredna i nieuczciwa, ale odnosząca pewne sukcesy i dająca także tą korzyśc, że łatwo trafia do mediów. A wiadomo, nie ważne czy piszą dobrze czy źle, wazne by nazwiska (nazwy) nie przekręcać. Konflikt, i to najlepiej jak najostrzejszy, jest tu wpisany w takie postepowanie. Im bardziej będziemy sie emocjonowac tego typu wystąpuieniami RAŚ, tym bardziej będa oni zadowoloni i tym bardziej ich strategia będzie skuteczna.
W tej kwestii, czego miałem okazje sie przekonać, RAŚ jest bez jakichkolwiek skrupułów. Są cyniczni do granic wytrzymałości. więc proponuje sie nie egzaltowac ich propagandowymi wypowiedziami, bo to chyba (?) najlepsze zachowanie wobec tego co robią.
Zwolenników wielu nie mają. I raczej mieć nie będą. Ale mogą w ten sposób narobić wiele złego.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #599

     
Domen
 

X ranga
**********
Grupa: Użytkownik
Postów: 9.437
Nr użytkownika: 14.456

Tomenable
 
 
post 15/07/2014, 13:18 Quote Post

QUOTE
Żeby zrobić tłum na ulicach, nie trzeba mieć większości, wystarczy duża mniejszość.


Żeby mała grupa ludzi wyglądała jak wielki tłum na filmie lub zdjęciu, wystarczy dobrze ustawić kamerę.

Jakiś czas temu widziałem takie porównanie z Ukrainy - zdjęcie z ziemi i zdjęcie lotnicze tej samej demonstracji.

Na zdjęciu z ziemi nie było widać, że ten "ogromny tłum" to w rzeczywistości grupa kilkudziesięciu ludzi.
 
User is offline  PMMini Profile Post #600

44 Strony « < 38 39 40 41 42 > »  
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej