|
|
Wpływ nauki na rewolucje przemysłową.
|
|
|
|
QUOTE(marc20 @ 9/02/2017, 18:51) QUOTE(Rommel100) Obie te dziedziny przez całe stulecia a nawet tysiąclecia pozostawały od siebie odseparowane, by zejść się dopiero stosunkowo niedawno.
Czy autor uzasadnia jakoś tę tezę w swojej książce ?
Przede wszystkim czy zauważyłeś że mówimy o tym samym autorze co z początku tematu (cytat)? Książka jest popularnonaukowa i poświęcona omawianiu rewolucji przemysłowej przez pryzmat kilkunastu wybranych postaci. Czasami między wierszami trafiają się takie uwagi jak przy okazji sporu Stephenson-Davy, ale to nie jest jej cel. Nie mniej czytając ją i samemu wyciągając wnioski trudno nie dziwić się wnioskom autora. Generalnie ja dawno już ją czytałem, i teraz sobie ją "odświeżam", ale to z grubsza wygląda tak jak np. dziś gdy czytałem o rynku zegarami od średniowiecza do dziś. W czasach wczesnonowżytnych jedna osobistość w tym siedząca udoskonaliła maszyny które miały ułatwić produkcje zegarów. Tylko że wtedy był system nakładczy, a stosowanie maszyn było niepożądane, niepotrzebne bo nie było rynku zbytu. Na przełomie XVIII/XIX wieku pojawił się rynek zbytu, i podobne maszyny zostały skonstruowane przez Eli Terry'ego, który sam w sobie z nauką nie miał nic wspólnego, podobnie zresztą jak poprzednik z epoki wcześniejszej. I tym razem wynalazca odniósł wielki sukces finansowy. Jak się czyta po raz któryś tego typu historie to trudno uznać by nauka miała tutaj jakąś rolę. Pojawiają się później zwłaszcza tacy jak Edison co ogólnie też są amatorami i samoukami, ale mimo wszystko coś tam naukowego doczytali-nadal jednak to nie to samo gdy dziś firmy w rodzaju Google, Facebook itd. mają swoje specjalne działy badawcze, a ludzie tam pracujący to najcześciej jeśli nie zawsze ludzie z karierą akademicką. Jakieś odosobnione przypadki nie mogą zacierać ogólnego obrazu.
Ten post był edytowany przez Rommel 100: 9/02/2017, 20:09
|
|
|
|
|
|
|
|
Z tym cytatem jaki wyróżniłem jest pewien inny problem. Jasno wynika z niego,iż wg Kopcińskiego "nauka" istniała tysiąclecia przed XVIII w. To trochę kłóci się również z twoim zdaniem na temat "braku" matematyki w Babilonii. No więc, skoro nauka istniała - to czym się wówczas zajmowała ? Tego już Kopczyński, zdaje się, nie wyjaśnia.
|
|
|
|
|
|
|
|
Nie wiem jakie jest zdanie Kopczyńskiego, ale od czasów Grecji klasycznej do XVIII to ponad 2 tysiące lat. To tyle jeśli chodzi o Babilon, a szerzej w jego imieniu nie chce mówić.
Ten post był edytowany przez Rommel 100: 9/02/2017, 20:30
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Rommel 100 @ 9/02/2017, 11:37)
No i tym pisałem...
QUOTE(Rommel 100 @ 9/02/2017, 11:37)
A może odpowiedz?
QUOTE(Rommel 100 @ 9/02/2017, 11:37) No to gratuluje. Oboje stawiamy tezy.
Dziękuję.
Nie, nie stawiamy tez, Ty stawiasz. Ja postawiłem tylko jedną: mylisz się, nie muszę tego udowadniać.
QUOTE(Rommel 100 @ 9/02/2017, 11:37) Super, ale o czym to ma świadczyć?
Dokładnie o tym, o czym napisałem.
QUOTE(Rommel 100 @ 9/02/2017, 11:37) A może masoneria mu podrzuciła pomysł-jak to obalisz?
Nie no sorry, Twoja teza sam ją obalaj, albo udowodnij jej prawdziwość.
QUOTE(Rommel 100 @ 9/02/2017, 11:37) skoro tak szanujesz naukę, to mógłbyś uznać jej autorytet
Sęk w tym, że ja uznaję jej autorytet, Ty nie.
QUOTE(Rommel 100 @ 9/02/2017, 11:37)
Tak na szybko, proszę:
1. nie wynika z tego żeby jakkolwiek dało się go określić naukowcem (czy też aby miał jakiś związek z nauką). 2. zbioru wynalazców i inżynierów danej epoki-nie każdy z tego zbioru musiał mieć związek z nauką. 3. mamy podanego jakiegoś wynalazce z tego okresu nie znaczy że musiał on mieć jakiś związek z nauką. 4. który sam w sobie z nauką nie miał nic wspólnego, podobnie zresztą jak poprzednik z epoki wcześniejszej.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE Tak na szybko, proszę:
1. nie wynika z tego żeby jakkolwiek dało się go określić naukowcem (czy też aby miał jakiś związek z nauką). 2. zbioru wynalazców i inżynierów danej epoki-nie każdy z tego zbioru musiał mieć związek z nauką. 3. mamy podanego jakiegoś wynalazce z tego okresu nie znaczy że musiał on mieć jakiś związek z nauką. 4. który sam w sobie z nauką nie miał nic wspólnego, podobnie zresztą jak poprzednik z epoki wcześniejszej.
Nie ma tutaj żadnego definiowania nauki. Myślałem że w którymś momencie podałem sprzeczną do tej z pierwszego postu.
QUOTE A może odpowiedz?
Lampe wynalazł. Dammy pisał o kolei, tam ulepszał. Ja pisałem o lampie.
QUOTE Nie, nie stawiamy tez, Ty stawiasz. Ja postawiłem tylko jedną: mylisz się, nie muszę tego udowadniać.
Robisz się kompletnie nie poważny. Przecież to z łatwością można sprawdzić, albo tego nie zrobiłeś i znów olewasz dyskutanta, albo celowo wprowadzasz w błąd.
To, że naukowcy nie byli zaangażowani bezpośrednio w rozwój techniki nie znaczy, że nie mieli na to wpływu. Ci amatorzy korzystali z naukowych odkryć, bez których nic by nie zdziałali. http://www.historycy.org/index.php?showtop...dpost&p=1618925
To jest postawienie tezy. EDIT. Zeedytowałem ten link, bo jakoś jakby nie działał.
QUOTE Sęk w tym, że ja uznaję jej autorytet, Ty nie.
Dlatego ja się powołuje na historyka a Ty to cały czas ignorujesz.
Ten post był edytowany przez Rommel 100: 9/02/2017, 22:36
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Rommel 100 @ 9/02/2017, 22:24) Nie ma tutaj żadnego definiowania nauki.
Bo nie chodzi o żadne definiowanie nauki, chodzi o to, co rozumiesz pod pojęciem "związek z nauką".
QUOTE(Rommel 100 @ 9/02/2017, 22:24)
Czyżby?
QUOTE(Rommel 100 @ 9/02/2017, 22:24) To jest postawienie tezy.
To jest zaprzeczenie Twoim słowom. O ile pamiętam, zawsze odpowiadałem na Twoje wypowiedzi.
QUOTE(Rommel 100 @ 9/02/2017, 22:24) Dlatego ja się powołuje na historyka a Ty to cały czas ignorujesz.
Nie myl autorytetu nauki z autorytetem naukowca.
Ten post był edytowany przez Aquarius: 9/02/2017, 22:45
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE Czyżby?
Owszem. Już dawno byś to wiedział gdybyś czytał co do Ciebie, ewentualnie innych, pisze.
QUOTE Bo nie chodzi o żadne definiowanie nauki, chodzi o to, co rozumiesz pod pojęciem "związek z nauką".
Upraszczając podzieliłbym to na trzy kategorie. Ludzie którzy nie mieli wykształcenia akadamickiego, nie interesowali sie nauką. Ludzie którzy nie mieli wykształcenia akadamickiego, ale interesowali się nauką. Ludzie którzy mieli wykształcenie akademickie.
QUOTE To jest zaprzeczenie Twoim słowom. O ile pamiętam, zawsze odpowiadałem na Twoje wypowiedzi.
Zaprzeczenie czy nie-postawiona teza. Trzeba było napisać-udowodnij to czy tamto, bo mam wątpliwości. Zamiast tego zdemaskowałeś się stawiając opozycją tezę. Wydaje mi się że zbyt długo jesteś na forum by nie wiedzieć że takie stawianie sprawy to stawianie tezy. Powagi trochę.
Tekst nie był bezpośrednią odpowiedzią na żaden mój post, raczej takim "ogólnym spostrzeżeniem".
QUOTE Nie myl autorytetu nauki z autorytetem naukowca.
To jest do jakiegoś stopnia tożsame. Wyniki naukowe to efekt działania konkretnych ludzi-naukowców. A już na pewno jak nie masz sam wiedzy w temacie to nie masz innej rady jak przynajmniej w jakimś stopniu posiłkować się znawcami. Tak to wygląda zwłaszcza w historii-ile na tym forum osób ma dostęp bezpośrednio do źródeł historycznych?
Ten post był edytowany przez Rommel 100: 9/02/2017, 22:56
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Rommel 100 @ 9/02/2017, 23:55) Jeśli chodzi o takie osoby jak Edison to myślę że oni należą do kateogrii pośredniej między kompletnymi amatorami z punktu widzenia nauki, a profesjonalnymi inżynierami z silną podstawą naukową, czy też naukowcami którzy przerzucil się na zastosowania. Nieco inna kategoria-nie mniej tez pokazująca że to nie nauka napedzała rozwój a zawzięci wynalazcy którzy chcieli zdobyć majątek na kolejnych patentach.
Faraday sam w sobie nie ma bezpośredniego związku z rewolucją przemysłową jak się zdaje (nie angażował się jak Davy przykładowo), co oczywiście nie umniejsza temu że bez niego Edison i inni mogli by mieć problem wink.gif .
Nie chodzi o to kto co wynajdował. Czy inżynier czy naukowiec. Czy jako inżynier, czy jako naukowiec. Potwierdziłeś tym postem, że nauka była potrzebna, wręcz niezbędna dla wynalazczości. Naukowiec Davy bez odkryć Volty lampy by nie skonstruował. Franklin bez wynalezienia butelki lejdejskiej w XVII wieku i typowo naukowych obserwacji wyładowań atmosferycznych nie skonstruował by piorunochronu. Edison bez znajomości matematyki, chemii i osiągnięć Faradaya byłby w czarnej d...ie. Co do Harveya. Dodano chromu do stopu (stali) przez co była równie twarda, ale dużo mniej krucha. Stephensonowi starczyło zdolności do skonstruowania dość prostej lampy, ale do b. wyrafinowanej kolei potrzeba było nie tylko uzdolnienia, ale i wiedzy poprzedników. Takie wynalazki jak ulepszenia maszyn tkackich były w zasięgu amatorów. Ale coś bardziej skomplikowanego już nie. Idąc Twoim rozumowaniem inżynierzy-amatorzy do początków XIX wieku byli w stanie wymyślić coś bardzo rozwojowego. Później jednak nauka była niezbędna. Zresztą wiele przełomowych wynalazków miało genezę w XVII wieku, a XVIII wiek to ulepszenia i kontynuacja linii rozwojowych zapoczątkowanych stulecie wcześniej, albo jeszcze dawniej (maszyna parowa, balon, przyrządy optyczne-telegraf optyczny coraz lepsze mikroskopy teleskopy i lunety, przyrządy do pomiaru długości geograficznej-zegarmistrzostwo + astronomia, płodozmian, udoskonalona selekcja bydła, broń skałkowa, bagnet i in.)
czarnej d...ie Wulgaryzm. Ostrzezenie. Moderator N_S
Ten post był edytowany przez Net_Skater: 24/05/2018, 23:59
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Rommel 100 @ 9/02/2017, 22:55)
Czyżby?
QUOTE(Rommel 100 @ 9/02/2017, 22:55)
Na tym forum faktycznie już trochę jestem i wiem, że tu każda wypowiedź może być uznana za tezę, dlatego się tym nie przejmuję i piszę, jak mi wygodniej.
QUOTE(Rommel 100 @ 9/02/2017, 22:55) To jest do jakiegoś stopnia tożsame
Tylko do jakiegoś stopnia. Co znaczy, że nie musisz wypowiedzi jakiegoś naukowca uznawać za pewnik, twierdzenia za prawdę objawioną.
Ten post był edytowany przez Aquarius: 10/02/2017, 0:08
|
|
|
|
|
|
|
|
Ja się zastanawiam czemu nauka i inżynieria w XVIII wieku w Wlk. Brytanii (w ogóle w Europie płn.) tak się rozjechały. W XVII wieku były ściśle powiązane i nakręcały się wzajemnie. Guericke niewiele by odkrył gdyby mu nie pomogli doświadczeni rzemieślnicy (badania nad próżnią i ciśnieniem atmosferycznym) Papin-Huygens-Boyle przez parę lat to było prawdziwe trio wyczynowe, Hook i Galileusz także korzystali z usług rzemieślników od soczewek. Leeuwenhoek był zarówno rzemieslnikiem-inżynierem jak i naukowcem. Co odbiło brytyjskim naukowcom, że przestali w XVIII wieku korzystać z pomocy kolegów od inżynierii? I na odwrót. We Francji bywało różnie, ale w XVIII wiecznej Wlk. Brytanii nie przypominam sobie jakiegoś wielkiego wynalazku (nie liczę Newcomena i s-ki z ich maszyną parową gdyż bazowano na XVII-wiecznych odkryciach) gdzie by się jakoś specjalnie naukowcy udzielali. Ja z Tobą Kolego Rommel dyskutować nie będę na wcześniejsze tematy. Znam Twoje zdanie. Mam swoje. Szanuje Twoje poglądy. Na pewno mają podstawy. Zostańmy obaj przy swoich. Natomiast ciekawe jest czemu londyńscy jajogłowi za czasów Watta nie odgrywali w wynalazczości specjalnej roli mimo, że niecałe 100 lat wcześniej nie gardzili tym?
|
|
|
|
|
|
|
|
Aquarius
QUOTE Na tym forum faktycznie już trochę jestem i wiem, że tu każda wypowiedź może być uznana za tezę, dlatego się tym nie przejmuję i piszę, jak mi wygodniej.
Czyli oficjalnie przyznajesz że zlewasz na to co piszesz. Jesteś uczciwy w swojej nieuczciwości.
QUOTE Tylko do jakiegoś stopnia. Co znaczy, że nie musisz wypowiedzi jakiegoś naukowca uznawać za pewnik, twierdzenia za prawdę objawioną.
Była taka chwila że pomyślałem "zapytam na czym on więc się w tym temacie opiera stawiając teze". Ale to przecież zbyt niewygodne .
dammy
QUOTE Potwierdziłeś tym postem, że nauka była potrzebna, wręcz niezbędna dla wynalazczości.
Zapomniałeś już co ja pisałem.
Ty:Wiele wynalazków amatorów bez późniejszej obróbki naukowej byłoby tylko ciekawostką. Wspomnę samolot braci Wright kiedy po wynalezieniu go zaczęto na serio brać się za badanie aerodynamiki przez co można go było sensownie wykorzysta Ja:Mogę się nawet zgodzić, jednak to późniejsza faza rewolucji przemysłowej, czy też XX wiek/XXI wiek.
Jak się przyjrzeć moim postom z tego i poprzedniego tematu widać że nie neguje udziału, wraz z czasem coraz większego, nauki.
QUOTE Naukowiec Davy bez odkryć Volty lampy by nie skonstruował.
Ale Stephenson bez odkryć stworzył podobną.
QUOTE Stephensonowi starczyło zdolności do skonstruowania dość prostej lampy, ale do b. wyrafinowanej kolei potrzeba było nie tylko uzdolnienia, ale i wiedzy poprzedników. Takie wynalazki jak ulepszenia maszyn tkackich były w zasięgu amatorów. Ale coś bardziej skomplikowanego już nie. Idąc Twoim rozumowaniem inżynierzy-amatorzy do początków XIX wieku byli w stanie wymyślić coś bardzo rozwojowego. Później jednak nauka była niezbędna.
Rozumiem że się wycofujesz z tego Twojego stwierdzenia: http://www.historycy.org/index.php?showtop...dpost&p=1618752 Nikt nie kwestionuje umiejętności wynalazców-samouków, ale nikt mi nie powie, że nie wykorzystywali jakichkolwiek osiągnięć nauki.
Ponadto nie rozpędzałbym się tak ze stwierdzeniem że później, a i nawet dziś nie ma amatorów pchających przez swoje wytwory świat do przodu. Edison ma ponad 1000 patentów-jesteś pewien że przy każdym potrzebował wiedzy naukowej? Glidden opatentował drut kolczasty-bardzo ważny przełom dla hodowli bydła. Lata 70-te XIX wieku, nie wydaje się by potrzebował bazy naukowej. Dziś mamy setki tysięcy programistów-jakaś tam ich część, mniejsza, wytwarza zaawansowane algorytmy-bez matematyki czy informatyki bardziej teoretycznej nie przejdzie, ale spora większość wytwarza mase różnych aplikacji, w tym tak przebojowych jak Facebook. To są nasi współcześni amatorzy-wynalazcy.
QUOTE Ja się zastanawiam czemu nauka i inżynieria w XVIII wieku w Wlk. Brytanii (w ogóle w Europie płn.) tak się rozjechały. W XVII wieku były ściśle powiązane i nakręcały się wzajemnie. Guericke niewiele by odkrył gdyby mu nie pomogli doświadczeni rzemieślnicy (badania nad próżnią i ciśnieniem atmosferycznym) Papin-Huygens-Boyle przez parę lat to było prawdziwe trio wyczynowe, Hook i Galileusz także korzystali z usług rzemieślników od soczewek. Leeuwenhoek był zarówno rzemieslnikiem-inżynierem jak i naukowcem. Co odbiło brytyjskim naukowcom, że przestali w XVIII wieku korzystać z pomocy kolegów od inżynierii? I na odwrót. We Francji bywało różnie, ale w XVIII wiecznej Wlk. Brytanii nie przypominam sobie jakiegoś wielkiego wynalazku (nie liczę Newcomena i s-ki z ich maszyną parową gdyż bazowano na XVII-wiecznych odkryciach) gdzie by się jakoś specjalnie naukowcy udzielali. Ja z Tobą Kolego Rommel dyskutować nie będę na wcześniejsze tematy. Znam Twoje zdanie. Mam swoje. Szanuje Twoje poglądy. Na pewno mają podstawy. Zostańmy obaj przy swoich. Natomiast ciekawe jest czemu londyńscy jajogłowi za czasów Watta nie odgrywali w wynalazczości specjalnej roli mimo, że niecałe 100 lat wcześniej nie gardzili tym?
Nie wiem czy jest tu faktycznie jakaś tajemnica. Weźmy Hershela, epoka którą omawiamy. Też robił teleskopy i był astronomem. Zaryzykuje stwierdzeniem że wcześniej naukowcy jeśli angażowali się inżyryjnie częściej to w przypadkach gdy im osobiście to pomagało, ale nie będę się sprzeczał. A czy taki Newton coś tworzył? Może kilka nazwisk to przesadne stwierdzenie? A dlaczego w czasie rewolucji przemysłowej więc by miało się to rozjechać? Bo był popyt na wynalazki a nie na odkrycia naukowe-wydaje się dość oczywiste.
Ten post był edytowany przez Rommel 100: 10/02/2017, 13:47
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Rommel 100 @ 10/02/2017, 13:45) przyznajesz że zlewasz na to co piszesz.
Nie "co" tylko "jak". Taki drobny niuans, jak widać, przez niektórych niezrozumiały i tożsamy.
QUOTE(Rommel 100 @ 10/02/2017, 13:45)
I z wcześniejszego postu: Wyniki naukowe to efekt działania konkretnych ludzi-naukowców. A już na pewno jak nie masz sam wiedzy w temacie to nie masz innej rady jak przynajmniej w jakimś stopniu posiłkować się znawcami.
Podam Ci taki mały przykład: 1. Badania pokazują, że dinozaury były współczesne ludziom. Ze wszystkich kultur docierają informacje, że je pamiętamy. Szkoci – potwora z Loch Ness, my – smoka wawelskiego, a Marco Polo pisał, że smok był zaprzężony do karety cesarskiej w Chinach. 2. Dowiedziałem się, że moja dziedzina dostarcza dowodów dla teorii ewolucji. Że ewolucja to skutek drobnych mutacji, dzięki którym organizmy wykształcają przydatne cechy. A czy ktokolwiek potrafi podać przykład korzystnej mutacji? Nie! Mutacje są zawsze szkodliwe. 3. Jeden z naukowców pokazał mi zdjęcie amerykańskiego boksera. Miał wszystkie cechy neandertalczyka. Tacy ludzie są wśród nas. To rasa człowieka, kiedyś może bardziej rozpowszechniona, ale wciąż istniejąca.
Trochę drastyczny, ale w myśl Twojej opinii "autorytet nauki i autorytet naukowca to prawie to samo" powinieneś te teksty uznać za opisanie prawdy.
Podejrzewam, że nie uznasz. Za prawdziwe, wielce prawdopodobne uznajemy te, które zgodne są z naszymi poglądami.
Ten post był edytowany przez Aquarius: 10/02/2017, 18:24
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE Podam Ci taki mały przykład: 1. Badania pokazują, że dinozaury były współczesne ludziom. Ze wszystkich kultur docierają informacje, że je pamiętamy. Szkoci – potwora z Loch Ness, my – smoka wawelskiego, a Marco Polo pisał, że smok był zaprzężony do karety cesarskiej w Chinach. 2. Dowiedziałem się, że moja dziedzina dostarcza dowodów dla teorii ewolucji. Że ewolucja to skutek drobnych mutacji, dzięki którym organizmy wykształcają przydatne cechy. A czy ktokolwiek potrafi podać przykład korzystnej mutacji? Nie! Mutacje są zawsze szkodliwe. 3. Jeden z naukowców pokazał mi zdjęcie amerykańskiego boksera. Miał wszystkie cechy neandertalczyka. Tacy ludzie są wśród nas. To rasa człowieka, kiedyś może bardziej rozpowszechniona, ale wciąż istniejąca.
Trochę drastyczny, ale w myśl Twojej opinii "autorytet nauki i autorytet naukowca to prawie to samo" powinieneś te teksty uznać za opisanie prawdy.
1.Nie twierdziłem i nie twierdzę że autorytet naukowca to zabetonowana prawda. W takiej sytuacji nauka by nie rozwijała się, jest to z definicji jej sprzeczne. 2.Mówiłem o uznaniu autorytecie nauki. Mało tego, sam twierdziłeś że takowy uznajesz: Sęk w tym, że ja uznaję jej autorytet
3.Można wymienić kolejne kroki w opieraniu się na nauce, gdy nie jest się specem w jakieś dziedzinie. I.Jeśli czytam opracowanie byle kogo a nie speca, nie przeprowadzone z rzetelną metodologią (źródła itp.), odrzucam je. II.Jeśli dostane opracowanie historyka Rzymu na temat historii komunizmu, jest nie wiele lepiej. III.Jeśli czytam historyka Rzymu w temacie histori Rzymu, to jest lepiej niż to poprzednie. IV.Jeśli w jakieś sprawie ten historyk ma takie stanowisko, ale inni w tej samej sprawie i także znawcy inne, to traktuje jako sprawe nie rozstrzygniętą. V. Gdy jest konsensus traktuję to jako najbardziej prawdopodobną odpowiedź na dany problem-np. dlatego słusznym jest akcpetowanie naukowych faktów w sprawie globalnego ocieplenia.
Ty jesteś w punkcie: 0. Stwierdzam sobie co mi ślina na język przyniesie, nie mam na to nawet chociaż takiego opracowania jak I, udaje Greka że to nie jest postawienie tezy, i mam czelność uważać że jeśli oponent jest na poziomie III, to ma mi dowodzić jakby był specem.
Żenada. Lekko mówiąc. W temacie o matematyce babilońskiej rzuciłem podobnie jak Ty stwierdzenie o systemie pozycyjnym. Moderator kazał się odnieść, inaczej sankcje. Dla Ciebie to szok, że gdy się dyskutuje trzeba mieć jakieś zaplecze merytoryczne dla swoich argumentów.
EDIT. Po za tym to już kolejny post gdy próbujesz wybrnąć z tej "problematycznej sytuacji" swoimi nie przemyślanymi twierdzeniami. Ale tak merytorycznie nie masz nic do powiedzenia. Jeśli się to nie zmieni to tzw. "dyskusja" z Tobą się skończyła.
Ten post był edytowany przez Rommel 100: 10/02/2017, 18:51
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Rommel 100 @ 10/02/2017, 13:45) Nie wiem czy jest tu faktycznie jakaś tajemnica. Weźmy Hershela, epoka którą omawiamy. Też robił teleskopy i był astronomem. Zaryzykuje stwierdzeniem że wcześniej naukowcy jeśli angażowali się inżyryjnie częściej to w przypadkach gdy im osobiście to pomagało, ale nie będę się sprzeczał. A czy taki Newton coś tworzył? Może kilka nazwisk to przesadne stwierdzenie? O Newtonie już była mowa w wątku gdzie też się wypowiadałeś:
http://www.historycy.org/index.php?showtopic=108337&st=75
QUOTE Co do tych teleskopów, to imho też jest coś na rzeczy - Galileusz musiał znać optykę, by skonstruować teleskop, był także świetnym eksperymentatorem (równia pochyła się sama nie zbudowała). Podobnie Newton, który poza grawitacją, zajmował się też m.in. optyką, zaprojektował nowy(!) typ teleskopu, nazywanego dziś teleskopem zwierciadlanym newtonowskim. A dlaczego zwierciadlany - po to by uniknąć znanego już w tych czasach problemu aberracji chromatycznej na soczewkach. http://en.wikipedia.org/wiki/Isaac_Newton
Ponadto Lucio Russo pisał,że nowożytne latarnie morskie nazwane później newtonowskimi,opierały się na teorii przecięć stożkowych zapożyczonych przez Newtona od uczonych hellenistycznych.
Ten post był edytowany przez marc20: 10/02/2017, 20:06
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE Czytając o Tull'u na angielskiej wikipedii mam zupełnie odmienne wrażenie. Podróżował po Francji i Włoszech po czym na podstawie obserwacji tamtejszego rolnictwa dorobił sobie teorię o kluczowej roli spulchnienia gleby we wzroście rośliny. Dopiero po tym zaczął z tym eksperymentować na własnej farmie. https://en.wikipedia.org/wiki/Jethro_Tull_(agriculturist)
Wracając do Tulla warto odkłamać powyższy wizerunek. Podróże do Francji i Włoch celem obserwacji nie są potwierdzone (w późniejszym okresie życia leczył się tam). Najpierw robił eksperymenty. Potem tworzył "teorie". Co do teorii (źródło to co zawsze): Namówiony przez zwolenników, w tym lorda Cathcarta, Townshenda, i Halifaxa, Tull spisał swe zalecenia w książce Horse-heoing husbandry or an essay on the principles of tillage and vegation (1731). Już we wstępie zapowiadał że swe uwagi adresuje do praktyków a teorii uwzględnia najmniej. Fizjologia roślin jako nauka w owych czasach właściwie nie istniała, a Tull z literaturą rolniczą zapoznawał się dopiero post factum, konfrontując jej wskazania z doświadczeniami. Nie miał przy tym- co sam przyznaje- wiedzy chemicznej i bologicznej. Na bazie trafnych porad praktycznych powstało więc dzieło będące niczym więcej jak czystą spekulacją.Tull odrzucał dotychczasowe teorie głoszące, że rośliny żywią się wodą, solą lub powietrzem, ewentualnie pobieranym zeń boskim oddechem. Zdaniem autora pożywieniem roślin jest sama ziemia, a właściwie zawarte w niej mikrocząsteczki, których istoty nie wyjaśnił. Źródłem owych cząsteczek jest natura: powietrze,deszcz, mróz. Kultywując glebę, człowiek może się przyczynić do pełniejszego ich wykorzystywania przez rośliny. Kultywacja służy bowiem nie tylko wyniszczeniu chwastów, lecz także rozbiciu gleby na drobne cząsteczki, łatwiejsze do spenetrowania przez korzenie roślin. Teoria Tulla odbiła się szerokim echem. Dyskutowali o niej zwolennicy, nawet sam król Jerzy II. Tezy Tulla, jako idiotyczne, krytykowali bardziej zaznajomieni z teorią pisarze rolniczy. "Gdyby Tull był chemikiem, to dowiedziałby się, że ziemia stanowi tylko niewielką część wszystkich roślin", pisał jeden z nich".
To się znów wpisuje w obraz nikłego wpływu nauki na rewolucje przemysłową, w tym przypadką rolniczą.
Ten post był edytowany przez Rommel 100: 28/02/2017, 2:04
|
|
|
|
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:
Śledź ten temat
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym temacie dodano odpowiedź, a ty nie jesteś online na forum.
Subskrybuj to forum
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym forum tworzony jest nowy temat, a ty nie jesteś online na forum.
Ściągnij / Wydrukuj ten temat
Pobierz ten temat w innym formacie lub zobacz wersję 'do druku'.
|
|
|
|