Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
6 Strony  1 2 3 > »  
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> Odsiecz Wiedeńska
     
Starzec z Gór
 

II ranga
**
Grupa: Użytkownik
Postów: 52
Nr użytkownika: 261

 
 
post 23/01/2004, 14:44 Quote Post

Czy wykorzystaliśmy zwycięstwo pod wiedniem ? Czy nie dało się z tego wszystkiego wziąć wiecej dla siebie?
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #1

     
Stepowy Wilk
 

I ranga
*
Grupa: Użytkownik
Postów: 42
Nr użytkownika: 401

 
 
post 23/01/2004, 15:31 Quote Post

QUOTE(Starzec z Gór @ Jan 23 2004, 03:44 PM)
Czy wykorzystaliśmy zwycięstwo pod wiedniem ? Czy nie dało się z tego wszystkiego wziąć wiecej dla siebie?

Jest piękny wywiad z prof. Nagielskim na owy temat. Mozna go przeczytać na łamach portalu GW:

http://serwisy.gazeta.pl/kultura/1,34791,1669515.html
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #2

     
Magnus R.
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 131
Nr użytkownika: 465

 
 
post 31/01/2004, 16:55 Quote Post

Może i by się dało, ale przy takich władcach, jak Sobieski (w II połowie swojego panowania) i August II, a zwłaszcza przy takiej na wskroś pacyfistycznej, indolencyjnej i krótkowzrocznej postawie szlachty to i tak sukces, że odzyskaliśmy Podole z twierdzą kamieniecką.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #3

     
Jasnogród
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 861
Nr użytkownika: 50

 
 
post 31/01/2004, 21:02 Quote Post

Turcy sami popchnęli Sobieskiego w habsburskie ręce.Jan III szukał z nimi porozumienia,ale Kara Mustafa odrzucił te starania.Był to jego wielki błąd.Mógł zwrócić Rzeczypospolitej Podole,nawet nie całe,a Sobieski zająłby się Prusami.Zamiast Podola,Polacy usłyszeli jedynie pogróżki.
Habsburgowie "rolowali"Polskę już od czasów jagiellońskich.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #4

     
Magnus R.
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 131
Nr użytkownika: 465

 
 
post 1/02/2004, 15:14 Quote Post

Nie wydaje mi się, by to Turcy założyli Janowi III na szyję smycz habsburską, ale zrobiła to sama magnateria, a konkretnie fakcja prohabsubrska. Sobieski od samego początku szukał sojusznika w osobie Francji, której z oczywistych względów sprzymierzeńcem była Turcja. Doszło nawet do wstępnego porozumienia między Sobieskim a Ludwikiem XIV w Jaworowie w 1675 r. ale ostateczna zmiana orientacji politycznej Rzeczypospolitej z prohabsubrskiej na profrancuską została uniemożliwiona przez magnatów polskich, którzy w większości byli spowinowaceni z austryjackimi rodami. Zresztą próba zbliżenia z Francją, której zasadniczą instygatorką była Maria Gonzaga była już podejmowana za Jana Kazimierza, czego rezultatem był rokosz Lubomirskiego. Dlatego też, z ostateczności Jan III zawarł układ zaczepno-odporny z Austrią, czego efektem była odsiecz Wiednia. Zmiana orientacji politycznej Polski przerosła możliwości zarówno nieudolnego Jana Kazimierza, jak i popularnego i charyzmatycznego Jana III Sobieskiego, i to bardziej z powodu sprzeciwu magnatów, niż samej Turcji i jej pyszałkowatego wezyra Kary Mustafy.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #5

     
Wszechbor
 

II ranga
**
Grupa: Użytkownik
Postów: 97
Nr użytkownika: 568

 
 
post 15/02/2004, 11:18 Quote Post

Jan III Sobieski zwycięstwem zyskał sobie tylko sławę... Zaprzepaścił wiele szans...np. moze na uzależnienie od Polski Austrii cool.gif

Pozdrawiam biggrin.gif
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #6

     
Sobiepan
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 259
Nr użytkownika: 869

 
 
post 1/05/2004, 11:52 Quote Post

Odsiecz wiedenska stala sie nawet przyczyną upadku pierwszej rzeczypospolitej. Nie była to pomoc udzielona z mocnym zapleczem, nei obowiazywaly struktury i dzialania podobne do dzisiejszych sil NATO, ONZ czy innych. Po raz kolejny ratowalismy calą chrzescijanską europę za nic. Byc moze wierzylismy ze pomoc nalezy lub ze niemcy odwzajemnią sie po chrzescijansku, a tu figa z makiem, mysleli tylko o sobie. Podobno po bitwie, lupy zostaly rozdzielone nierowno a cala chwala i zaszczyty za zwyciestwo ominely polskiego krola i wojsko ktore wrocilo do kraju mocno 'przygnebione'. mad.gif
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #7

     
Gasio
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 154
Nr użytkownika: 838

 
 
post 15/05/2004, 11:37 Quote Post

Bitwa z pod Wiednia była o tyle ważna i miała wielkie znaczenie, iż zdołaliśmy zatrzymać ekspansje Turków w głąb Europy, a juz po samej bitwie Polskę potraktowano jak kraj, który tam tylko był a nic nie zrobił i nic mu się za to nie należy. Dużo w sumie winy ponosi Sobieski w końcu mógł postawić na swoim i zaznaczyć swoją obecność oraz fakt, że to głownie dzięki Polakom udało sie dokonac tego czynu. Jednak tak się nie stało a Austria, która powinna nam byc dozgonnie wdzięczna za kilkadziesiąt lat dokonała rozbioru ziem Polski. Patrząc przez perspektywe historii było to z ich strony bardzo fair dry.gif
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #8

     
Sarmata
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 200
Nr użytkownika: 1.306

Zawód: student
 
 
post 7/08/2004, 1:58 Quote Post

Odsiecz wiedeńska to ostatni triumf oręża polskiego przed rozbiorami. Zaszczytne to mienić się antemurale christianitatis. ja tez wolałbym aby z Prusami wojować i cofnąć traktaty welawko bydgoskie ale tu zawiedli Szwedzi i nie udało się. POzostał wtedy tylko sojusz z Habsburgami!!!

WYpełniliśmy dobrze swoje posłannictwo. Byliśmy uczciwi.

Chwała i sława to już coś. To nei sama bitwa miała tu znaczeni ale zachowanie się po niej. A to już było katastrofalne. Powrót do POlski o mało nie skończył się porażką gydby nie (bodajże) Jan Jerzy III. A wyprawy mołdawskie to klęska totalna.


jednak idea i plany były słuszne. POkonując Turka cofnęlibyśmy niebezpieczeństwo i uspokoili również Chanat Krymksi, mogli obrócic siły na Rosję a myślę, że zdobywając Mołdawię i dostęp do MOrza Czarnego nawet Ci dwulicowi Habsburgowie zaczęli by się z nami liczyć.

NIe sama bitwa była niewykorzytsana lecz cała wojna


Jak na ironię to Turcja nie uznała rozbiorów POlski.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #9

     
ugedej
 

?
*****
Grupa: Użytkownik
Postów: 561
Nr użytkownika: 1.240

?
Stopień akademicki: doktorant historii
Zawód: soldier
 
 
post 26/09/2004, 10:27 Quote Post

W części Węgier, będącej pod panowaniem Austrii, od dłuższego już czasu narastały silne tendencje niepodległościowe. W ich wyniku w roku 1672 wybuchło powstanie, na którego czele stanął Emeryk Tokoly. Walkę Węgrów przeciwko zwierzchnictwu Cesarstwa podsycali Turcy, najpierw skrycie, a po oddaniu się Tokolego w zależność lenną od Porty, otwarcie gotowali się do udzielenia zbrojnej pomocy powstańcom.
W tej sytuacji cesarz Leopold I zwrócił się do Polski z propozycją zawarcia przymierza odporno-zaczepnego, skierowanego przeciwko Turcji. Traktat został podpisany 1 kwietnia 1683r. Oba państwa miały prowadzić oddzielne działania: Austriacy na Węgrzech, a Polacy na Podolu i w Mołdawii. Układ przewidywał, że w razie zagrożenia Wiednia lub Krakowa drugi sprzymierzeniec podąży na pomoc z wszystkimi swoimi siłami. Zagrożenie takie nastąpiło już wkrótce, kiedy prawie 100-tysięczna armia turecka pod wodzą wezyra Kary Mustafy 10 lipca stanęła pod murami stolicy Cesarstwa. 16 lipca Turcy osaczyli miasto z wszystkich stron - pierścień oblężenia został zaciśnięty.
Przez cały lipiec i sierpień załoga Wiednia, licząca 18 tysięcy ludzi, pod wodzą hrabiego Ernesta Rudigera Starhemberga odpierała szturmy tureckie.
Na początku września jej liczebność spadła już do około 6 tysięcy. Zaczęło brakować żywności i prochu, a każdy kolejny atak „muzułmańskich gazich” mógł skończyć się wzięciem stolicy Cesarstwa.

W tym czasie król Jan III Sobieski, nie czekając na wojska litewskie, ruszył na odsiecz Wiednia. Marsz odbywał się w dwóch kolumnach; siły główne, dowodzone przez samego króla, złożone z piechoty, dragonii, artylerii i części jazdy posuwały się przez Śląsk i Morawy, przy czym piechotę Marsz odbywał się w dwóch kolumnach; siły główne, dowodzone przez samego króla, złożone z piechoty, dragonii, artylerii i części jazdy posuwały się przez Śląsk i Morawy, przy czym piechotę dla przyspieszenia pochodu i oszczędzenia sił żołnierzy transportowano wozami. Kolumnę tę ubezpieczała od strony Słowacji silna grupa jazdy pod wodzą hetmana polnego Sieniawskiego. 30 sierpnia obydwie kolumny polskie połączyły się pod Mikołowem, 5 września dotarły do Tulln nad Dunajem. Był to punkt koncentracji wszystkich wojsk sprzymierzonych idących na odsiecz Wiedniowi. Znajdowały się tam wojska austriacki w sile 18,5 tysiąca żołnierzy pod wodzą księcia Karola Lotaryńskiego, z Saksonii przybył elektor Jan Jerzy III na czele 9 tysięcy ludzi, w skład wojsk niemieckich wchodziły jednostki frankońskie, szwabskie i bawarskie pod ogólnym dowództwem generała Waldecka w sile około 19 tysięcy żołnierzy.
W dniu 3 września na zamku Stetteldorf odbyła się narada wojenna, podczas której rozważano różne warianty działań odsieczowych. Strona niemiecko - austriacka, zgodnie z założeniami panującej wówczas na zachodzie strategii wojny manewrowej , proponowała wykonanie szerokiego obejścia Wiednia,
które zmusiłoby Turków do odstąpienia od miasta bądź przebicia się do stolicy najkrótszą droga z zadaniem wprowadzenia posiłków. Takie podejście do spraw wojennych w przyszłości uległo zwyrodnieniu, przekształcając się w „manewry dla manewrów” i poruszanie się armii po niewielkim terenie; ich dowódcy unikali bitwy, by nie tracić długo szkolonych żołnierzy.
Zupełnie inna była strategia i sztuka operacyjna stosowana wówczas przez dowódców polskich, a cechował ją „głód bitwy” - dążenie do zniszczenia żywej siły przeciwnika walnym starciu. Właśnie taką wizję rozwiązania zagrożenia tureckiego miał Sobieski . Po długiej dyskusji i nie bez oporów przyjęto koncepcję króla. Jego plan przewidywał przeprawę przez Tulln marsz podzielonej na trzy grupy armii sprzymierzonych ku stolicy najkrótszą drogą , wiodącą przez obszar Lasu Wiedeńskiego. Wzdłuż Dunaju miały posuwać się tworzące lewe skrzydło wojska austriackie, a przez góry i lesisty teren Lasu Wiedeńskiego niemiecka grupa tworząca centrum oraz stanowiące prawe skrzydło zgrupowanie polskie. Plan J.Sobieskiego przewidywał uderzenie całości wojsk sprzymierzonych po wyjściu na rozległą równiną, rozciągającą się wokół Wiednia. W natarciu na przeciwnika zdecydowano się na mieszany szyk piechoty i jazdy; piechota miała ubezpieczać skrzydła.

Król zamierzał atakować prawym skrzydłem. Oznaczało to związanie wojsk przeciwnika na mówienie wiedeńskiej siłami lewego skrzydła armii sprzymierzonej posuwającego się od północy wzdłuż Dunaju, a następnie i centrum oraz uderzenie prawym skrzydłem wzdłuż rzeki Wienfluss, odcinając Turkom drogę odwrotu na południe . Był to zamysł godny wielkiego wodza, całkowicie zgodny z założeniami polskiej sztuki wojennej dążącej zazwyczaj do zniszczenia armii przeciwnika. Mieściło się w nim zrealizowanie dążenia księcia Karola Lotaryńskiego do pośpiesznego prowadzenia posiłków do Wiednia, te bowiem mogły dojść do miasta najkrótsza i najłatwiejszą drogą, jaką miało do pokonania lewe skrzydło sprzymierzonych. W nocy z 3 na 4 września Sobieski opracował własnoręcznie „odre de bataille”. Król wraz z innymi dowódcami wojsk odsieczowych postanowili, że w razie powodzenia rozpoczną pościg za uchodzącym nieprzyjacielem i uderzą na Nowe Zamki4.

Ponieważ na straży taborów pod Tulln pozostawiono również powyżej 2500 żołnierzy, siły użyte w operacji odsieczowej oceniać można na około 65 tysięcy ludzi. Przez dwa dni(8 i 9 września) wojska dokonywały ostatecznych przesunięć na równinie Tulln grupując się zgodnie z przyjętym ostatecznie planem ustawienia wojsk. Środek szyku bojowego stanowiły oddziały z Rzeszy pod dowództwem gen. Waldecka, na lewym skrzydle komendę sprawował książę Karol Lotaryński, elektor saski Jan Jerzy III na czas bitwy został mu podporządkowany. Skrzydło prawe zajęło wojsko polskie, którym dowodził hetman wielki Jabłonkowski i hetman polny Sieniawski. W pierwszej linii znajdowała się tylko piechota z działami, zaraz za nią linia kawalerii. Dla większego zabezpieczenia piechoty przeciwko pierwszemu uderzeniu kawalerii tureckiej, które zawsze jest bardzo gwałtowne użyto tzw. kozłów hiszpańskich, które ustawiano przed czołem batalionów.
9 września cała armia rozpoczęła marsz na Wiedeń. Odbywał się on w skrajnie trudnych warunkach, gdyż na kierunku marszu znajdował się tylko jeden dogodny, biegnący wzdłuż Dunaju trakt. Najgorszy do sforsowania odcinek mieli Polacy, których droga na pozycje wyjściowe prowadziła wąskimi, górskimi ścieżkami. Wieczorem 11 września czoła kolumn wojsk sprzymierzonych osiągnęły linie szczytów: Leopoldsberg-Kahlenberg-Vogelsang-Rosskopf.


Kara Mustafa dopiero 10 września zaczął poważnie przygotowywać się do bitwy. Naprzeciw wojsk, idących z odsieczą, stanęło 60 tysięcy żołnierzy tureckich, nie licząc używanych do prac pomocniczych kontygentów z Mołdawii i Wołoszczyzny oraz około 15 tysięcy Tatarów. Z posiłkami przybył Ibrahim pasza, który wzmocnił wojska wielkiego wezyra siła 13,5 tysiącami ludzi.
Po naradzie sztabu tureckiego Kara Mustafa podjął kilka niewłaściwych, błędnych decyzji. Przede wszystkim pozostawił w okopach znaczną część wojsk (ok.10 tysięcy, w tym doborową piechotę-janczarów) i kontynuował działania oblężnicze. Za późno rozpoczęto budowę umocnień polowych obozu tureckiego w postaci jakichkolwiek fortyfikacji. Zbudowano je na wzgórzu Nusberg(ok.340m) wzdłuż strumieni Nesselbach i Krotenbach oraz na północ od osiedla Weinhaus, gdzie do dzisiaj pozostała nazwa Turkenschanz. Na linię tych umocnień ściągnięto 60 lekkich dział i 2 ciężkie kolubryny, resztę artylerii pozostawiając w szańcach pod miastem. Fortyfikacje Mustafy miały jednak charakter prowizoryczny-ich jakość była niska, większe znaczenie posiadały murki winnic i bogata rzeźba terenu.
Przeciwko nadciągającej odsieczy skierowano głównie jazdę, tzw. sipahi. Na drodze wiodącej do Klosterneuburga stała jej straż przednia licząca 5400 konnicy pod dowództwem Kary Mehmeda. Za nim wyruszył dowódca prawego odcinka ugrupowania bojowego Ibrahim pasza na czele 23 tysięcy żołnierzy, w tym 5 tysięcy janczarów. Były to wojska świeżo przybyłe, niewyczerpane trudami oblężenia-jedyny groźny atut Turków.
Na lewym odcinku obrony od Weinhaus przez Ottakrung aż do Baumgarten nad Wiedenką, rozciągnęły się pozostałe siły konnicy tureckiej(ok.20 tysięcy) pod wodzą Bazy Sary Husejna paszy(starego i doświadczonego dowódcy tureckiego, którego rady odrzucono na naradzie Mustafy). Osłaniały one główne zgrupowanie obozów osmańskich ciągnące się od Hernals przez Breitensee do Ponziry i blokowały wyjście z Lasu Wiedeńskiego przez dolinę Alserbach. Główne obozowisko Tatarów było koło Mariabrun nad Wiedenką.
Wieczorem 10 września Kara Mustafa dokonał objazdu wojsk i zwątpił w możliwość odparcia przez nie odsieczy, ponieważ począł kierować do ich wzmocnienia dalsze oddziały. Spieszone formacje pospolitego ruszenia wycofano z lewego odcinka okopów podmiejskich wyspy Tabor oddziały rumelijskie i bośniackie, przyboczni janczarowie i gwardia albańska wezyra, a za nimi zaciężni sipahowie i silahdarzy otrzymali rozkaz obsadzenia środkowego odcinka obrony od Weinhaus, gdzie miał później założyć swe stanowisko dowodzenia Kara Mustafa. W sumie Turcy przeciwstawili odsieczy 63-65 tysięcy żołnierzy, nie licząc Mołdawian i Wołochów, którym wezyr nie ufał, jak i Tatarów, nie chętnych walce z regularną armią dysponującą dużą siłą ognia. Wojska te dorównywały więc liczebnością wojskom sprzymierzonym, ale ustępowały im jednak wartością bojową. Konie jazdy tureckiej, co podkreślają kronikarze osmańscy były osłabione wskutek braku odpowiedniej paszy, woły używane do transportu dział nie miały sił do uciągnięcia armat.
Duch bojowy armii został mocno nadwątlony wskutek dużych strat w walkach i złego zaopatrzenia, żołnierze oburzali się na zarządzenia wielkiego wezyra nakazujące im płacenie daniny od wziętych łupów. Okazywano niechęć Tatarom, posądzając ich o tchórzostwo. Nastroje poprawiły się nieco po przybyciu transportu żywności z Węgier od Tokolego.
Nie ulega wątpliwości, że wszystkie decyzje w sprawie bitwy podjęte przez wielkiego wezyra były spóźnione i niewystarczające. Liczył on, że naturalne warunki - liczne winnice na stokach opadających ku równinie podmiejskich wzgórz, otoczone nasypami i przymurkami zastąpią solidne umocnienia polowe, a broniący ich piechurzy nie dopuszczą do zejścia wojsk przeciwnika ze wzniesień lasu wiedeńskiego. Była to rachuba złudna, gdyż dla powstrzymania armii odsieczowej należałoby przesunąć pierwszą linię aż na owe wysokie wzgórza, a sam obóz zaś solidnie ufortyfikować. Jednakże wielki wezyr aż do końca nie doceniał siły przeciwnika, natomiast miał zbyt wygórowane mniemanie o wartości bojowej własnych wojsk.


Rankiem 12 września
36 300 piechoty i 31 tysięcy jazdy sprzymierzonych ruszyło do bitwy. O 6 00 rozpoczęły się zmagania u podnóży Kahlenbergu. Walki były bardzo zaciekłe, mimo to oddziały saskie i austriackie, należące do skrzydła księcia Karola, powoli, ale nieustannie parły naprzód. O godzinie 10 00 sprzymierzeni opanowali Nussberg, po czym w celu uporządkowania szyków natarcie zostało zatrzymane. Moment ten wykorzystali Turcy, przeprowadzając gwałtowne natarcie na pozycje sprzymierzonych, atak ten odparto z największym trudem. Po pewnym czasie sprzymierzeni ponownie odzyskali przewagę i około 13 00 doszli nad strumień Krotenbach. W tym miejscu książę Karol wstrzymał swe oddziały, czekając na pozostałe części ugrupowania.
Centrum generała księcia Waldecka w okolicach Sieveringu dotarło około 13 00 na wysokość szyku wojsk sasko-austriackich.
Siły polskie po kilku starciach z janczarami wyszły między 13 a 14 00 na szczyty Grunberg i Michaelerberg. Około 15 00 wali na nowo rozgorzały w centrum. W tym też czasie nieokreślona grupa Tatarów pod wodzą Hadży Gereja próbowała zaatakować polskie skrzydła. Ogień dragonów dragonów akcja lekkiej jazdy odepchnęły jednak mało zdecydowane natarcie.
Tuż po 16 00 rozpoczęło się natarcie sprzymierzonych wzdłuż Dunaju. W niedługim czasie po ciężkich walkach padła miejscowość Ober-Dobling. W godzinę później w centrum oraz na prawym skrzydle ruszyło do szarży 20 tysięcy kawalerii sprzymierzonych, prowadzonych osobiście przez Jana III Sobieskiego. Uderzenia było tak potężne (zwłaszcza dzięki husarii), iż spowodowało przełamanie lewego skrzydła tureckiego. W wyniku długich i wyczerpujących walk, prowadzonych już od godzin rannych, oraz wobec druzgocącego uderzenia jazdy Turków ogarnęła panika. Mężnie bronili się jedynie na odcinku Turkenschanzu, lecz nie miało to już wpływu na los bitwy. Pod wieczór sprzymierzeni wdarli się do głównego obozu tureckiego, bitwa była już wygrana. Turcy stracili cała artylerię, zapasy amunicji, resztki żywności, obóz i większość taboru. Do 22 00 trwały jeszcze zacięte walki w okopach pod Wiedniem, gdzie zginęło prawie 800 żołnierzy tureckich. Ogółem straty muzułmanów wyniosły 10 tysięcy zabitych i około 5 tysięcy jeńców ze strony sprzymierzonych poległo 1500 ludzi, a 2500 rannych.
W wyniku bitwy główny cel odsieczy został osiągnięty - oblężenie Wiednia zostało przerwane, a ponadto wojska tureckie poniosły dotkliwe straty w ludziach i sprzęcie. Nie udało się natomiast sprzymierzonym całkowicie zniszczyć armii Kara Mustafy. Znaczna część piechoty i jazdy tureckiej zdołała uniknąć pogromu, wycofując się bezpiecznie z pola bitwy.
Z pewnością straty tureckie byłyby bez porównania większe, gdyby prawe skrzydło polskie dokonało głębokiego obejścia pozycji tureckich, odcinając wszelkie drogi odwrotu pokonanym wojskom. Niestety, wykonanie tego manewru opóźniłoby znacznie rozpoczęcie bitwy, a to z kolei mogłoby mieć fatalne skutki dla garnizonu i obrońców Wiednia, którzy utrzymywali się już resztkami sił. Ponadto znaczne rozciągnięcie ugrupowania wojsk sojuszniczych w obliczu bądź co bądź groźnego przeciwnika byłoby posunięciem dość ryzykownym.
Oceniając postępowanie Kara Mustafy należy przyznać, iż w dniu bitwy wykazał wiele odwagi i przemyślności, niestety, wynik starcia był w znacznej części przesądzony wobec jego całkowitej bierności w dniach 10-11 września. Gdyby na wzgórzach od Kahlenbergu aż po Rosskopf okopano piechotę wraz z działami, sprzymierzeni musieliby stracić na przełamanie tak umocnionych pozycji kilka dni, co pozwoliłoby z kolei Turkom na zdobycie Wiednia. Nie uczyniono żadnych przygotowań w celu umocnienia samego obozu. Tak liczne braki i niedociągnięcia świadczyły o dużej pewności Kary Mustafy co do wartości bojowej własnej armii oraz słabości wojsk sprzymierzonych. Ten pogląd i zła ocena sytuacji w dużym stopniu zaważyły na losach bitwy. Ponadto Ponadto uwagi na złożona rzeźbę terenu Turcy nie wykorzystali w sposób optymalny własnej jazdy. Teren, który powinien być ich sprzymierzeńcem i atutem, okazał się znaczną przeszkodą w czasie bitwy.
O znaczeniu wiktorii wiedeńskiej dla losów Europy wypowiem się takimi o to słowami:
Przed bitwa pod Wiedniem Turcja stanowiła pierwsze lub drugie po Francji mocarstwo na świecie, jeśli chodzi o potencjał militarny. Zagrażała poważnie Europie. W latach 1663-1681 stoczyła trzy w sumie zwycięskie wojny z trzema potężnymi państwami: Austria, Polską i Rosją, uzyskując w ich wyniku znaczne zdobycze terytorialne. Nawet w 1683 roku tylko dni dzieliły Wiedeń-stolicę państwa Habsburgów-od upadku.
W bitwie pod Wiedniem ta potęga została złamana raz na zawsze, odtąd przestała Turcja stanowić zagrożenie dla Europy. Niewątpliwie przyczynił się do tego kryzys wojskowości tureckiej przełomu XVII-XVIII wieku, ale kryzys ów w dużej mierze wystąpił dzięki klęskom tureckim, z których pierwszą i najważniejszą była bitwa pod Wiedniem. Możliwe zwycięstwo tureckie w 1683 roku, przynosząc nowe zdobycze terytorialne, łupy, jasyr, wzmocniłoby ekonomicznie imperium osmańskie.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #10

     
Sarissoforoj
 

Kwatermistrz Generalny
*******
Grupa: Supermoderator
Postów: 2.902
Nr użytkownika: 1.265

Stopień akademicki: mgr. inz.
Zawód: Emeryt
 
 
post 26/09/2004, 14:40 Quote Post

Odsiecz Wiedeńska jak większość tocznych zwycięskich kampanii (nie wojen) nie została ze względu na słabość wewnętrzną państwa. Skarb Polski było stać na finansowanie bardzo krótkich kampanii (przynajmniej tak życzyła sobie władza ustawodawcza Sejm). Z reguły udawało nam śię pobić wrogów na polach bitwy. Ale odniesienie sukcesu wymagało przedłużenia tego okresu aby osłabionego przeciwnika zmusić do korzystnego pokoju. Austriacy wykorzystali to po mistrzowsku. Finanse kraju były na tyle mocne, że potrafili odzyskać w kolejnych, konsekwentnie prowadzonych kampaniach całe Węgry, część Siedmiogrodu, oraz kawałek obecnej Serbii, Słowenii i Chorwacji.
Sejm nasz żywił wciąż obawy (często słuszne), że władcy wykorzystają sukces do zmiany ustroju i wzmocnienia swej władzy. Woleli więc status quo. Okazało się to krókowzroczne, ale kto wtedy wiedział, że będą rozbiory.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #11

     
ota
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 227
Nr użytkownika: 21.218

Artur
Zawód: kitchen porter
 
 
post 13/09/2006, 2:36 Quote Post

Ja osobiscie uwazam, ze sama odsiecz byla czyms koniecznym z punktu widzenia polskich interesow. Ratowala nie tylko Cesartso, ale i nasz kraj. Poza tym , co rowniez bardzo wazne, dodawala Sobieskiemu wielkiego splendoru w kraju. Natomiast wszystko co dzialo sie pozniej bylo ze strony Jana III bledem. Wyzyskac Wiednia RP nie mogla z prostego powodu - nie stac jej bylo na wojne zaborcza. A tylko taka wchodzila w rachube po roku 1683. Bronic sie juz nie musielismy. Krol chcial teraz atakowac by zagarnac Moldawie dla syna i tym wyczynem zyskac mu popularnosc wsrod szlachty na przyszla elekcje. Przesadzil. Gdyby Sobieski byl niezalzny finansowo (jak August Mocny 20 lat pozniej), sprawa wygladalaby inaczej. Ale wiedenski tryumfator zdajac podatkow od sejmu, chcial doic zaglodzona krowe. Nawet gdyby po Wiedniu i Parkanach wygral kolejne bitwy to tylko w polu. A przeciez zdobycie i utrzymanie Moldawii wymagalo zdobywania zamkow, czyli posiadania artylerii i piechoty, . W dodtaku stalej! To bylo niewykonalene w naszych warunkach gospodarczo- politycznych, o czym kazdy dobrze wie. Na dodkatek szlachcie szybko zbrzydl caly pomysl. I tu przyznaje jej racje. Byl bez sensu.
 
User is offline  PMMini Profile Post #12

     
Domen
 

X ranga
**********
Grupa: Użytkownik
Postów: 9.437
Nr użytkownika: 14.456

Tomenable
 
 
post 8/08/2007, 19:59 Quote Post

Sarmata napisał:

QUOTE
Odsiecz wiedeńska to ostatni triumf oręża polskiego przed rozbiorami.


A Zieleńce? Racławice? Chociaż to w sumie w trakcie rozbiorów.
 
User is offline  PMMini Profile Post #13

     
artifakt
 

Zwycięzca Cyferaków 2008
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.821
Nr użytkownika: 36.218

Maciej Komar
Stopień akademicki: mgr
Zawód: KAM
 
 
post 28/10/2007, 10:06 Quote Post

„Gdyby nie było tu nas w 1683 roku, dzisiaj gralibyśmy z Galatasaray”

To chyba bardzo wymowne hasło kibiców, służące za moją odpowiedź do niniejszego wątku.
 
User is offline  PMMini Profile Post #14

     
Orion12
 

Nowicjusz
Grupa: Użytkownik
Postów: 6
Nr użytkownika: 39.468

 
 
post 27/01/2008, 12:48 Quote Post

Sobieski mógł narzucić Austrii twarde warunki pomocy. Jeżeli by na nie nie przystała mógłby rozstawić wojska jak do ataku i zaatakować turków zaraz po tym jak tamci wycięliby Austriaków w "pień". Wtedy upieklibyśmy
dwie pieczenie na jednym ogniu a Austria byłaby nasza.

I proszę o to aby nie wychwalać tak tej odsieczy wiedeńskiej bo ona nic dobrego Polsce nie przyniosła. Fakt, jest powodem do dumy, ale to nie może się równać ze stratami które podczas niej odnieśliśmy.
 
User is offline  PMMini Profile Post #15

6 Strony  1 2 3 > »  
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej