|
|
Ekspedycja w rok 1777, Z XXI wieku wyrusz ekspedycja w rok 1777
|
|
|
Longshot
|
|
|
Nowicjusz |
|
|
|
Grupa: Użytkownik |
|
Postów: 1 |
|
Nr użytkownika: 103.473 |
|
|
|
Artur Tarnawski |
|
|
|
|
QUOTE(alexmich @ 4/06/2018, 17:36) Ja bym zwrócił uwagę że taka ekspedycja oprócz nowoczesnej broni posiadała by również wiedzę, kto jest czyim agentem, Wedze co do najbliższej przyszłości politycznej, kiedy będą kryzysy, w co warto inwestować. Myslę że spokojnie do rewolucji we francji nic by się nie zmieniło. Postawa działania to: - Nie ujawniać się - Działaś skrycie - Wpływać, eliminować, zastraszać jednostki które coś mogą w RON - mamy bombę atomową na pokładzione? - Pomnażać kapitał. - Zainstalować bomby/wąglika w kluczowych pałacach w stolicach Europejskich. Możliwości jest bardzo dużo. Pytanie po co ratować RON skoro z taką ekipą technologią czy wiedzą to taka ekipa mogła by poprzez finanse rozwuj przemysłu kontrole rządów przejąć władze na światem. Słuchajcie już wiem skąd wzięli się Iluminaci!!!!!!!!!! Podoba mi sie pomysl przygotowania zawczasu, przed wyruszeniem list zagranicznej agentury w Polsce. Przygotowanie list proskrypcyjnych i prewencyjnego internowania przyszlych zdrajcow i kolaborantow. Nie mamy bomby atomowej ani zadnej innej broni masowej zaglady. Chociaz myslalem o gazach bojowych?? W ogole nasze srodki sa ograniczone ladownoscia okretu, okolo 10 000 ton. I sa praktycznie nieodnawialne.
|
|
|
|
|
|
|
|
Nie ma bata żeby ominąć "paradoks dziadka" w modelu kopenhaskim. To urąga wszelkiej logice i nie ma sensu rozpatrywać czegoś tak surrealistycznego. Lepiej założyć, że znudzeni "przyszłościowcy" mogą wysyłać ekspedycję w czasie, doprowadzając do powstania alternatywnej rzeczywistości, która nie prowadzi do naszej przyszłości, tylko w zupełnie innym kierunku. Można by np. założyć, że cała ta ekspedycja to widowisko, którego efekt jest śledzony na monitorach ciekawskich "przyszłościowców", którzy również zadają sobie pytania "co by było gdyby", ale mają środki techniczne pozwalające im empirycznie uzyskać odpowiedź.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Jkobus") Zatem, zamiast pięknego scenariusza liniowo narastających sukcesów - mamy jakąś "wojnę w czasie" i w najlepszym razie po całej XVIII - wiecznej Europie uganiają się ekipy futurystycznych kilerów. Scenariusz na komiks - a i owszem, czemu nie.
A może to właśnie ma być jakieś zamierzenie literackie? Wtedy takie gonitwy z wrogimi agentami temporarnymi dodałyby nowego smaczku...
|
|
|
|
|
|
|
|
Po reakcji założyciela wątku tak nie wygląda. Poza tym - zwyczajnie: nie czuję się kompetentny w kwestii opisywania przygód futurystycznych kilerów czy innych komandosów, dziejących się w rzeczywistości równoległej. Davida Webera by tu trzeba...
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE("Jkobus) Po reakcji założyciela wątku ...nie można takiej możliwości wykluczyć. Czyja subiektywna opinia jest więcej warta: Twoja czy moja? Odpowiedź: obie są warte tyle samo. Jedynym rozstrzygnięciem jest jasna deklaracja założyciela, a nie subiektywne domniemywania.
QUOTE("Longshot") Zdominowanej Polski nie stac na taka technologie. Zostala opracowana przez chylace sie ku upadkowi USA. Polski okret zostal wyslany w przeszlosc przez Amerykanow. Zdaje sie ze bardzo dbaja oni aby naukowcy innych krajow, ktorzy mogliby przyczynic sie do proliferacji temponautyki ... zostali zwerbowani do USA jeszce jako studenci. To powinno zapobiec gonitwom futurystycznych killerow po epokach
Absolutnie nie zapobiegnie Właśnie otworzyliśmy Puszkę Pandory: jest możliwe wysyłanie wstecznych misji w czasie, żeby zmienić teraźniejszość. Kto zapobiegnie temu, żeby za kolejne 300 lat jakaś nowa potęga wysłała temporarnych komandosów do tych "chylących się ku upadkowi USA" z misją "zatrzymać program 1777"? Nie ma nieśmiertelnych państw i imperiów, USA tak czy siak kiedyś upadną i ktoś wejdzie na ich miejsce. Dysponując lepszą technologią.
|
|
|
|
|
|
|
|
Gdyby założyciel wątku brał pod uwagę przeciwdziałanie wrogich "temporalnych komandosów", to by nie rozważał otwartej inwazji na Prusy - bo to, w takich warunkach, czystej wody samobójstwo. W ogóle uważam, że trzymanie się "interpretacji kopenhaskiej" zabija cały fun z takiej zabawy. Przecież to kompletnie nic nie zmienia! Ot - doszedł jeszcze jeden wymiar pola walki (czasowy). Ale tak naprawdę mamy starego, dobrego Clausewitza (czy Sun Zi...) za przewodnika. Wiele zależy od kosztów i natury tej "temporalnej technologii", ale najprawdopodobniej skończyłoby się jak z większością broni masowego rażenia: "wielcy" doskonalą i kumulują potencjał, ale raczej nikt tej broni nie używa - bo skutki przeciwdziałania przez przeciwnika czynią ten biznes nieopłacalnym. Nudy! Co innego przy "interpretacji wieloświatowej". Wtedy nie ma to żadnego wpływu na teraźniejszość i pozostaje czysta zabawa!
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE("Jkobus") Gdyby założyciel wątku brał pod uwagę
Ja mam wrażenie, że założyciel to w ogóle niewiele wziął pod uwagę. Dlatego właśnie jest założycielem. Przecież Chcialbym uslyszec czy waszym zdaniem taki zespol ma szanse odwrocic bieg historii, tak by Polska uniknela zaborow i wyrosla na regionalne mocarstwo rownowazoce wplywy Rosji i Niemec? wedle mnie oznacza tak naprawdę wy mi powiedzcie, co tu może być nie teges, bo ja nie ogarniam.
QUOTE("Jkobus") W ogóle uważam, że trzymanie się "interpretacji kopenhaskiej" zabija cały fun z takiej zabawy.
Obojętne, czy weźmiemy kopenhaską czy wieloświat, to niczego dla nas nie zmieni. Bo wedle kopenhaskiej nic się zmienić nie da. "Falowa funkcja historii" już się skolapsowała w znany nam bieg dziejów i nie odkolapsuje z powrotem w inny. Zaś wedle wieloświata coś się zmieni nie tutaj, ale gdzieś tam, gdzie nas i tak nie ma. A co nam tu za różnica że gdzieś tam będzie inaczej? Więc podchodząc do sprawy hardnaukowo - jeden pierun, zero efektu.
Właśnie dlatego cały czas podejrzewam, że jednak chodzi o jakiś projekt literacki. Prawa rządzące literaturą są proste: jeśli zrobi się wystarczająco przekonujący mix nauki i fikcji, to czytelnik zawiesi swoją niewiarę w świat przedstawiony. "O, fajne, więc jednak się da". Ilu czytelników tak naprawdę wie, że się nie da? Ile w ogóle osób w Polsce słyszało takie pojęcia jak szkoła kopenhaska czy wieloświat?
Więc - halo, halo, założycielu! - ja sobie za te moje tu uwagi od rzazu zastrzegam współautorstwo. Tak na wszelki wypadek. Gdyby to faktycznie zostało w jakikolwiek sposób wydane, wyemitowane czy nakręcone - będę się domagał 5% zysków za doradztwo.
QUOTE("Jkobus") Co innego przy "interpretacji wieloświatowej". Wtedy nie ma to żadnego wpływu na teraźniejszość i pozostaje czysta zabawa!
Ekonomia, Paniedzieju, ekonomia. W imię czego ponosić takie kolosalne koszty? No ok, powiedzmy prywatna firma, oferująca ekscentrycznym miliarderom niekonwencjonalne wakacje pt "zmienimy bieg historii". Taka Europa Universalis na żywo. Tylko że raz: jaki będzie popyt? Ilu zainteresowanych? Zamknie się nam rachunek jakimś zyskiem? A dwa - te wakacje to w założeniu bilet w jedną stronę ( Ekspedycja jest podroza bez mozliwosci powrotu.) A to dodatkowo redukuje listę chętnych. Chyba że klienci nie będą wiedzieć, że już nie wrócą. Wtedy można zarobić nawet dwukrotnie: raz od wysyłanych na wakacje łosi. I drugi raz... od ich spadkobierców. To otwiera kolejne perspektywy w opowieści.
QUOTE("Jkobus") ale najprawdopodobniej skończyłoby się jak z większością broni masowego rażenia: "wielcy" doskonalą i kumulują potencjał, ale raczej nikt tej broni nie używa - bo skutki przeciwdziałania przez przeciwnika czynią ten biznes nieopłacalnym.
Jest jedno ale: ten kto pierwszy posiadł technologię robi dzięki niej wszystko, żeby zawczasu utrącić wszelką konkurencję. Rosjanie pracują nad czymś podobnym? Wysyłamy w płytką przeszłość terminatorów, którzy czyszczą rodziny zatrudnionych tam naukowców do zera. Zmieniła się teraźniejszość, Rosjanie leżą i kwiczą, za to Chińczycy poszli do przodu. No to teraz kasujemy chińskich przodków. I tak dalej...
|
|
|
|
|
|
|
|
Właśnie dlatego użycie "chronotorpedy" jest, zasadniczo, mało prawdopodobne. Nikt raczej nie zdoła zyskać pewności, że "na czas" wyeliminował wszystkich konkurentów - a wystarczy jeden w porę nie wyeliminowany, żeby losy radykalnie się odwróciły (wytnie nam naszych fizyków nim my wpadniemy na to, żeby wycinać w przeszłości cudzych, więc ci się JEDNAK urodzą - i, abstrahując od pętli czasu i logicznych paradoksów, wszyscy z czasem skończą na poziomie technicznym XVIII wieku: bo przecież naturalna eskalacja nie ustanie, nim nie osiągnie bariery możliwości technicznych...). Już prędzej jakiś "klub wielkich" uzgodni między sobą moratorium na użycie tej technologii i (starannie patrząc na ręce jeden drugiemu i po cichu budując sekretny potencjał "chrononautyczny" - bodaj z jakimiś systemami "martwej ręki" na wypadek udanego ataku przeciwnika, ukrytymi nie "gdzieś", a "kiedyś" w przeszłości - na czele...) - pospólnie będą pilnować zakazu jej proliferacji i zastosowania. Przecież dobrze to znamy..! Nawet był jakiś film...
|
|
|
|
|
|
|
|
Nie bardzo rozumiem kierunku, w jakim poszedł temat. Jak za pomocą technologii XVIII-owiecznej ktokolwiek zbuduje wyrzutnie rakietowe Podobny problem był omawiany w przypadku podróżnika w czasy Kazimierza Wielkiego. W XVIII wieku technologie nie były aż tak odległe od tych średniowiecznych. Ekspedycja do roku 1777 nie będzie mogła zbyt wielu osób wyeliminować, bo czym? Kiedyś amunicja i rakiety się skończą...Amerykanie owszem mogą mieć interes w wysłaniu ekspedycji w ten rok - w końcu to oni uznali konieczność istnienia panstwa polskiego, które oddzielałoby Rosję od Niemiec. Tak więc wysyłają ekspedycję, która ma zapobiec likwidacji RON, co ma zapobiec dwóm katastrofom światowym XX wieku. A także ewentualnie w ten sposób nie dopuścić do rozwoju komunizmu, czyli utrzymanie w bezwłądzie polityczno-gospodarczym również obecnego gospodarczego tygrysa chińskiego. Oczywiście można się zastanawiać, czy przyniesie to spodziewane efekty, ale kto zna skutki utrzymania RON?
|
|
|
|
|
|
|
|
Wilczyco: kto tu niby pisze o rakietach? Założyciel wątku zaproponował przerzucenie 10 tys ton (swoją drogą: ładunku - czy wyporności..?). Problem w tym, że jeśli te 10 tys. ton mogą przerzucić do 1777 roku "upadające USA", to jeszcze lepiej mogą to zrobić także "dominujące Niemcy", czy "dominująca Rosja", albo Chiny, Indie, jakaś "Liga Muzułmańska", czy Brazylia (na ten przykład). I już mamy nie jedną, a kilka czy kilkanaście ekip futurystycznych komandosów. OK: jeśli Stany robią to jako pierwsze - to w tej intencji, żeby resztę świata tak przydusić technologicznie, aby nie zdołała tego odkrycia powtórzyć. Innymi słowy, żeby w końcu "alternatywnego XXI wieku" nie było nikogo zdolnego zagrozić dominacji USA. Problem w tym, że jeśli nawet się to uda i faktycznie w końcu XXI wieku nikt "chronotorpedy" nie zbuduje (zaraz na początku zapytałem: po co, w takim razie, mieliby ją budować Amerykanie - ale powiedzmy, że tę trudność pomijamy...), to nie ma żadnych gwarancji, że taka broń pojawi się gdzieś w wieku XXII, XXIII czy XXIV - za czym zostanie użyta w celu zablokowania "pierwotnej" ekspedycji, więc konkurencja i tak się pojawi. Poza koszmarnymi paradoksami logicznymi, dostajemy tylko całkiem klasyczny wyścig zbrojeń albo całkiem klasyczną wojnę totalną, która będzie trwała tak długo, aż cała planeta bez wyjątków, zostanie zablokowana na takim poziomie technologicznym, który już NA PEWNO powstanie "chronotorpedy" uniemożliwi. Prawdę powiedziawszy najłatwiej będzie to zrobić po prostu dokonując totalnej apokalipsy przy pomocy futurystycznej broni z przyszłości w takiej przeszłości, w której nikt (z konkurentów) nie będzie umiał się obronić.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Wilczyca24823 @ 6/06/2018, 23:31) Amerykanie owszem mogą mieć interes w wysłaniu ekspedycji w ten rok - w końcu to oni uznali konieczność istnienia panstwa polskiego, które oddzielałoby Rosję od Niemiec. Tak więc wysyłają ekspedycję, która ma zapobiec likwidacji RON, co ma zapobiec dwóm katastrofom światowym XX wieku.
Za to zamiast dwóch katastrof światowych XX wieku uruchamia to ciąg zdarzeń, w którym USA nigdy pokojowo nie przejmuje pałeczki hegemona po Imperium Brytyjskim. Być może oznacza to wojnę światową USA i UK, być może hegemonię Francji na kontynencie europejskim i ciągłą wojnę nad kanałem. Może komunizm w Niemczech? Sumarycznie na tym USA nie wychodzą najlepiej - bo właściwie w czym ich te dwie światowe katastrofy tak naprawdę dotknęły? W staniu się supermocarstwem? Eliminacji starego układu potęg kolonialnych?
Jest też jak najbardziej możliwe, że Niemcy zjednoczą się i bez Prus.
Interes w jakimś zmienianiu przeszłości w tym okresie mają jego przegrani. O, Turcja by z nami dogadała się w try miga na współpracę. Choć z drugiej strony - turecki nacjonalizm to zupełnie inna bajka niż Imperium Osmańskie... czy zależałoby im na pudrowaniu "chorego człowieka" w oczekiwaniu na XIX wiek, w którym i tak imperium się rozpadnie?
|
|
|
|
|
|
|
|
Gdyby na chwilę potraktować temat poważnie, to ciekawą - z polskiego punktu widzenia - opcją byłoby ciche odstrzelenie Waszyngtona, Jeffersona i całej reszty "ojców założycieli" tak, aby nie dopuścić do buntu amerykańskich kolonii przeciw Wielkiej Brytanii. W efekcie nie doszłoby do francuskiej interwencji za Oceanem, finanse Ludwika XVI znajdowałyby się w lepszej kondycji i wzrosłaby szansa na uniknięcie rewolucji we Francji (przynajmniej - w roku 1789). W konsekwencji w całej Europie byłoby spokojniej i wzrosłaby też szansa RON na spokojne i ciche doczekanie naturalnej śmierci Katarzyny - a to wszystko dużo mniejszym kosztem niż jakaś otwarta, frontalna inwazja na Prusy! Ostatecznie - w amerykańskich głuszach wypadki się zdarzają, prawda? Dałoby się to zrobić skrycie...
|
|
|
|
|
|
|
|
jest jeszcze jeden aspekt do rozważenia, na który nomen omen lektura "Guns of South" właśnie zwraca uwagę. Chodzi o błędne postrzeganie motywacji i intencji postaci i społeczeństw przeszłości przez chrononautę, który zafiksowany na własnej motywacji wprowadzania zmiany nie dostrzega, że "tubylcy" mogą mimo pozornej zbieżności poglądów mogą mieć na ten temat ostatecznie zupełnie inne zdanie.
Ma to mniejsze znaczenie dla scenariusza, w którym zmiany są wprowadzane "na rympał" - poprzez inwazje, napady, zabójstwa itp. Natomiast każda długoterminowa zmiana w której przybysze próbowaliby zdobyć kontrolę nad jakimś lokalnym władcą/organizmem państwowym w naturalny sposób będzie rodzić reakcję i to nawet wśród ludzi nominalnie przyjaznych i wiele przybyszom zawdzięczającym.
Ludzie, a szczególnie typ ludzi ambitnych, zdobywających lub dzierżących realną władzę bardzo niechętnie daje się redukować do roli Piętaszka lub lokalnego wykonawcy zadań przekazywanych przez istoty z przyszłości. Finalnie nasi przybysze musieliby zdekapitować nie tylko struktury władzy Prus i Rosji, ale może i samego RON.
|
|
|
|
|
|
|
|
Komunizm nie stymulował kreatywności. Ta bieda też się z tym wiąże.
|
|
|
|
|
|
|
|
Im dalej w las, tym więcej drzew...
W sumie to faktycznie nie bardzo wiadomo, jaki jest początek tej zabawy. Koniec XXI wieku już niedługo - i trudno sobie wyobrazić co właściwie takiego się w tym czasie ma stać, że to akurat Rosja i Niemcy wyrosną na główne zagrożenie dla USA. Niemcy, owszem, są silnym państwem, ale daleko im do tego poziomu mocy jaki mają Stany. Rosja ma broń nuklearną, dużą armię i same kłopoty na wszystkich innych polach. Patrząc na takie rzeczy jak demografia, zdrowie społeczeństwa czy zaufanie społeczne do instytucji to bym prognozował raczej, że za 70 lat na Syberii będzie kilka niepodległych państw, a w samej Rosji mniej ludności niż teraz w Niemczech. Jedynym państwem, które może przyprawić USA o kłopoty to wedle mnie Chiny. Ale żeby zrobić ziaziu Chinom, to, Paniedzieju, tą ekspedycję trzeba by wysłać w zupełnie inne miejsce niż RON.
|
|
|
|
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:
Śledź ten temat
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym temacie dodano odpowiedź, a ty nie jesteś online na forum.
Subskrybuj to forum
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym forum tworzony jest nowy temat, a ty nie jesteś online na forum.
Ściągnij / Wydrukuj ten temat
Pobierz ten temat w innym formacie lub zobacz wersję 'do druku'.
|
|
|
|