Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> Obraz CzeKa, Opowiadanie pro CzeKa
     
danil
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.402
Nr użytkownika: 70.199

 
 
post 20/02/2012, 19:15 Quote Post

Witam. Czeka, CzK, WCzK (ros.: ЧК, ВЧК) – akronim nazwy radzieckiego organu czuwającego nad bezpieczeństwem państwa, odpowiedzialnego za represje w Rosji Sowieckiej w latach 1917–1922.



W filmie ,,Bitwa Warszawska 1920,, jest bardzo ciekawy obraz CZeka ta prawdziwego CZekista,tow.Bykowskiego,(aktor A.Ferency) ... Chcialbym tez oznajomic forumczan z tworczoscia wybitnego ukrainskiego pisarza 20 wieka, klassika ukr.literatury Mykoly Chwylowego . Typ ten byl dosc ciekawy, czlowiek awantyrnego skladu..http://en.wikipedia.org/wiki/Mykola_Khvylovy
W konce 1920-lat nawet wysynal lozung ,,precz od Moskwy!,, ,co spowodowalo gniewny list .J.Stalina 1926r. na imie tow. Kaganowicza ta CK WKp (b)Ukrainy stosowno szkodliwosci wzgledow ta tworczosci pisarza .-,, W ten czas, kiedy ludzstwo calego swiatu z nadzieja patrze na stolice swiatowego proleteriatu -na Moskwe , jest ludzi, jaki,, i t.p.

W 1933 r. puscil sobie lule w glowe, po aresztu swoich kolegow-pisarzow.

Bral udzial w wojnie domowej w 1917-21r. ,..

Byl mistrzom krotkich nowel-opowiadan ,jedna z jakich , nowela -,,Ja (Romantyka) ,,
(prz. za takie nie duze doskonale tlumaczenie z ukrainskiego na polski, ale to lepiej,niz zero smile.gif )

Ja( romantyka)

Ataka ,znowu ataka. Czalene napieraje wrogie pulki. Wtedy nasza kawaleria bije z flanki, i idzie falangi insurhentov w kontratake ,a burza rosnie i mysli moje -do niemozliwosci napietu drut metalowy....

Dzien i noc Ja stracilem w "CZecka".
Mieskanie nasze -to fantastyczny Palac: to budynek rozstrzelanego szlachcica-polaka .. Chymernie portijery, , stare wzory, portrety ksiazecej Familiji . To wszystko wyglada mi z kazdego zakatka mojego przypadkowiego kabineta.

Gdzies aparat wojskowego telefonu wyciaga swoja smutna melodie niepokojace, przypominajacy daleki rozek stacji odleglej....

Na rozkosznej kanapie siedzi , podklawszi pod siebie noge,, uzbrojony Tatarzyn i monotonnie spiewa azjatyckie "ala- la -la".

Ja patrze na portrety:magnat chmuri brwi, , Ksiezniczka - nadmenna pogarda, ksiazata - w ciemnosci stuletnich debow.

I w tej niezwyklej srogosci Ja czuje sie caly starozytny swiat, wszystka bezsilna wielkosc,grandioznosc i pieknosc trzeciej mlodosci bulych szlachetnych lat.

Jest to jasny perlamutr na uczcie dzikiego glodnego kraju....

A ja, zupelnie obcy czlowiek, bandyta - przez jedna terminologie, insurhent - przez druga, ja prosto i jasno patrze na te portrety i w moim sercu nie ma i nie bedzie gniewa.I jest to zrozumiale:

- Ja - CZeKist, ale i czlowiek takze
....

Ciemnej noce, kiedy za oknami prochodzi sa wieczory mieskie (majetek panski zdjal sie do gory i panuje nad miastem), kiedy niebieska mgla wznoszacej sie ponad cegelnej i mieszkancy, jak myszy - przy bramie, w kanareyeczny zamek, ciemnej nocy w moim nadzwyczajnym kabinety zbiora sie moi towarzyszy.To jest nowy Sinedrion,to jest czarny trybunal komuny.

wtedy z kazdego zakytka wyglada prawdziwa i naprawde zhahna smierc. Obywatel:

- Tutaj siedzi sadyzm!

Ja:

- ... (milczem).

na mieska wieza za przeleczy niepokojnie dzwoni miedz.to bije zegar. Z ciemnego stepu niesc sie glucha kanonada.

Moi przyjaciele siedza za szerokim stolem, wykonanym z czarnego drzwa. Cisza. Tylko daleki rozek telefonnego aparatu znowu wyciaga swoja smutna, niepokojaca melodie.


Czasami za oknami prochodzi insurhenty.

Moich przyjacielow latwo poznac:

Doktor Tahabat,

Andryusha,

trzeci - degenerat (wiarny straznik w czatach).

Czarny trybunal w pelnym skladzie.

ja:

- Uwaga!na porzadky dziennym sprawa sklepikarza X!

ze starych pokojow wychodzi lokaje-slugi i takze ,jak i przed ksiazatami,klania sie, suche i jasnie patrze na nowy sinedrion i stawia na stol herbate . Potem po cichu znikajac po oksamity kilymow w labiryncie pomieszczen wysokich.

Dwie swiece kandelabra slabo gori... Swiatlo jest nie moc do osiagniecia nawet malej czesci kabineta. . W miasty - ciemnosc. i tutaj - ciemnosc:

elektryczne stacje zerwalo sie. Dr. Tahabat rozwalil sie na szerokiej kanapie dalej od kandelabru.. i ja widze tylko bialy lysyne i zbyt wysokie czolo. Za nim jeszcze w ciemnosciach - wiarny straznik iz degeneratywnej formej czaszki\glowy . Widze tylko oczy troche szalone, ale ja wiem - w degenerata - niskie czolo, czarne kupe wlosia i przydawliony nos. Zawsze przypomina mi katorznika-prestepcu i ja mysle, ze on czesto musial byc swego czasy w wydziale karnej kroniki.


Andryusha siedzi okolo mna z zmylionyej twarze i od czasu do czasu z niepokojem spojrzaje na doktora. Wiem, w czym sprawa.

Andryushu, mojego biednego Andryushu, powolal komitet rewolucijny tu, przeciw jego slabej woli. I Andryusha, ten smutny komunar, gdy trzeba energicznie podpisac pod ciemna rezolucja - "Strzal" zawsze zmiete i zawsze podpisuje nastepujace: nie imie i nazwisko na scislym zyciowym dokumentowie stawia, a zupelnie jakies niezrozumiale, dosc dziwaczne, jak hetejski starozhytni hijeroglif, ogonczyk.

ja-
z ta sprawa wszystko. Dr. Tahabate,co myslisz?

Dr (dynamicznie):

-Rozstrzelac!!(Shooting!)

Andryusha troche przerazony patrze na Tahabata i zmiet sie. Wreszcie, drzacym i niepewnym glosem, powiedza:

- Ja jestem z wami,doktor, nie zgadza.

- Nie zgadzaja sie ze mna? - i wibracyjny grom krzepkiego smiecha zawijaje w ciemnych ksiazecych komnatach.

Czekalem na tego smiechu. To zawsze bylo. Ale i w ten raz drzwi i mysle, ze upadam w zimne bagno. Szybkosc moich mysli przychodzi do kulminacji..

W tym samym czasie nagle wzrasta przede mna obraz mojej matki ...

- ... "Rozstrzelac"??

I matka spokojne, smutne patrzy na mnie.


. znowu na dalekiej miesciej wiezy dzwoni miedz: to bije zegar.

Ciemnosc polnocna. W szlachetny dom ledwo wnosic sie glucha kanonada. Przekazajac po telefonu: nasi poszli w kontratake. Za portierami w szklanych drzwiach stoi pozhar, to za odleglymi kuczugurami plonac wsie, palajac stepy, i wycie na pozhar psow po zakutkach i naroznikach miasta . w miastu cicza i milczezny dzwon serc ludzkich.

doktor Tahabat przycisnal knopke.

Wtedy lokay-sluga przynosi na tacy wina starego. Nastepnie lokay idzie, i topiac jego kroki, sie oddala po lampartowych miechach.

Patrze na kandelabr, ale moj wzgled nieumyslnie patrza gdzie siedzi doktor Tahabat I straznik.

W ich rekach butelke z winem i oni pija to z zadobe, drapieznie....

Mysle, ze "tak trzeba".

Ale Andryusha nerwowo porusza sie z miejsca na miejsce i wszystko cos poruszaje sie cos mowic ..

Wiem, ze on mysli: on chce powiedziec, ze tak niesprawiedliwe, ze tak komunardzi nie robia..ze to wszystko -wakchanalja IT dalej i tak dalej...

Ach,..jaki on czudny i zabawny ,ten komunar Andryusha!
ale gdy doktor rzucil na oksamitowy kilym puste butelke i wyraznie napisal swoje imie pod rezolycja- "Rozstrzelac!",mnie nagle wziala rozpacz..ten doktor z szerokim czolem i bialej lysyne , z chlodnym umyslem i sercem z kamienia, to wprawdzie i jest moj beznadziejny pan, moj brutalny,zwierzety instynkt... A ja, GlavKoverh czarnego Trybunalu komuny - nikczema w jego rekach, ktorzy oddali sie na wole drapieznej stychyje..

,,ale jaki z tego wychod?,,
-jaki wychod?-i ja nie widzalem wychodu..

wtedy zamiatajac sie przed mna ciemna historie cywilizacji, i idzie narody, i wieka, i sam czas.. ...

Rzeczywiscie, prawda byla na stronie dr. Tahabata...

Andryusha ... szybko robil swoj ogonczyk pod rozporzadzeniem, a Degenerat, smakujac, spojrzaje w litery….

Pomyslalem: "kiedy doktor - geniusz zla, zla moja wola, w takim wypadky degenerat jest katem z gilotyny...

Ale myslalem

- Ach,jaka to bzdura! chyba on kat? To z jemy,temu straznikowi czarnego trybunalu komuny, , w chwilach wielkiego napiecia skladalem hymny...

i wtedy odchodzila dalej ode mnie Moja matka - prototyp zagorniej Marji, i zamierala w ciemnosci czekajac.

Swiece ... taneli...

srogi postaci ksiaze i ksieznienki zniknali w niebieskiej mgle papierosowego dymu.

Do rozstrzelania przysadzono ...( do smierci) - szesciu! Dosc! Na tej nocy, dosc!....

Tatarzyn znowu wyciaga swa azjatycka "Ala -la- la".
Ja patrze na portiere, na zagrawe w szklanych drzwi -. Andryusha juz zniknal. Tahabat i straznik pije stare schlachieckie wina. Rzucam przez ramie swoj Mavzer i wychodzilem z Ksiazeczego domu. Chodze do pustynnych cichych ulicach oblezonego miasta.

Miasto nie zyje. Mieszkancy wiedza, ze mamy jakis trzy lub cztery dni i potem nas tutaj nie bedzie... jest tak prozny naszi kontrataki: wkrotce zarypliyac Nasze taczanki do dalekiego siverkiego kraja. Miasto ukrylo sie. Ciemnosc...

Ciemnym owlosionym siluetem stoi na wschodzie majatek ksiaza, teraz - czarny trybunal Komuny.

Wracam i patrze na jego, a potem nagle zgadzam, ze szesc(ludzi) na moim sumieniu...

Szesc na moim sumieniu?

Nie ,to nie jest prawda. Szescset, szesc tysiecy, szesc milionow-ogrom na moim sumieniu!

- ogrom?

I ja sciskam glowe.

Ale ... znowu do mnie wymiataja ciemna historie cywilizacji, i idzie narody, i wieka, a sam czas ...

Nastepnie ja, wyczerpany, pochylaje na plot, stajem na kolana i namietnie blogoslawien ten moment, kiedy spotkalem sie z dr. Tahabatom i straznikom ze zwyrodnieniowej budowlej glowy . Potem przejdzem do tylu i spojrzem modlitwiennie na czydny wschodni syluet majetky schlachieckiego.

Ja ... plutajem sie w uliczkach. W koncu wychodzilem do samotniego domyka, gdzie moje matka mieszka. Na podworku pachnie mieta. za stodola spalanijac blyskawice i slysno grzmot uduszonego grzoma...

Ciemnosc!

Ide do pokoju, rzycajam mavzera i zapalam swiece.

... - Nie spisz?

Ale matka nie spalem.

Ona przychodzi do mnie, bierze moja zmeczona twarz w swoje dlonia, suche i starcze i sklania swoja glowe na mojej piersi. Ona znowu powiedziaje, ze ja, jej zbuntowany syn, calkiem zatorturowal siebie....

I ja slysze na swoich rekach ja Crystalnie Rosinki.

ja:

- Och,jak jestem zmeczony, mamo!

To doprowadza mnie do swieci i spojrzaje moje zmeczone twarz. Wtedy staje sie okolo slabej lampy i smutne patrze na obraz Marji - Wiem, moja matke i zawtra pojdzie do monastera jutrom:. dla matki nieznosny nasze niepokoj i drapiezny swiat wokol.

Ale tutajze, jak tylko dojsc do lozka, zdrzalem:


Drapiezne wszystko dookola? Czy matka odwaza sie myslec tak? Wiec tak moze myslec tylko Wersalczycy!

A potem, zawstydzony, zapewniam sobie, ze to nieprawda, ze nie ma zadnej matki przede mna, ze jest to niczym wiecej, niz fantomem.

- Fantom? - Znow zdrzam.

Nie, samie to - klamstwo! Tutaj, w cichym pokoju, moja matka nie jest fantom, a czesc wlasnego przestepczego "ja", ktoremu Ja daje wola. Tu, w odleglym zakatku na skraju miasta, chowam sie od giljotyne jeden koniec swej duszy...

A nastepnie w ekstazie zwierzaczym Zamykam oczy i jak meski wczesna wiosna, zahlynayus i szepczem.

- Kto musi znac szczegoly moich doswiadczen? Jestem prawdziwym komunardzi. Kto odwazy sie powiedziec inaczej? Czy nie mam prawo do wypoczynku choc na minute?

Slabo gori lampa przed obrazem Marji. Przed lampadej, jak rzezba, stoi moja smutna matka. Ale ja yuz nic nie mysle. Moja glowa wciaz gladzi chichy blakitny sen...pokoj..


Nasi- do tyly..Z pozycje na pozycje..Na froncie-panika,w tyly -panika..Moj batalion jest gotowy..Przez dwa dni ja sam rzyszam sie w huk armatny. Moj batalion wyborowy:to mlody fanatycy Komuny...

Ale teraz ja nie mniej korzystny tutaj. Wiem, co to jest tyl, gdy przeciwnik pod murami miasta. Te mroczne plotki kolysaje na co dzien i, jak wazy, powzie po ulicach miasta. Te pogloski psyje yuz roty garnizonowy..

mnie donosi-


- idzie gluche skarge.

- Moze sie zapalic bunt!

Tak! Tak! Wiem, ze moze zapalic bunt i moje wierni agenty plywajac w zaulkah miasta, i yuz nie maja gdzie trzymac ten winny i prawie nie winny obywatelskij motloch...

Kanonada ... coraz blizej i blizej.Czesto i czesto goncy z fronty..
Chmury i kurzawa zbierany i stoi nad miastem, obejmujac blotniste ognienne slonce. Czasami bije blyskawice. Ciagnie obozy, krzyczac z niepokojem lokomotywy, rozwarciaje jazda.

Jedynie w poblizu czarnego Trybunalu Komuny stoi przytlaczajaca cisza...

Tak-
tak:

bedzie setki egzekucji, a ja ostateczniej padaja z nog dolu!

tak:

juz slyszec Wersalczycy, jak w hulkiej i martwej cisze ksiazecziego majetku nad miastem wybuchajac jasne i krotkie strzaly; Wersalczyky wiedze:

- Sztab Dukhonina !

A ranki ... kwiatnie perlami i upadaje rankowe gwiazdy we mgla odleglego lasu..

Gluchy ... kanonada rosnie.

Rosnie pered-burza: wkrotce bedzie burza.

Ja ... ide do majetku ksieza.

Dr. Tahabat i straznik pije wino . Andryusha ponury siedzi w kacie. nastepnie

Andryusha przychodzi do mnie i naiwny i smutnie, powiedza:

- Sluchaj, druze! Odpusty mnie!

Ja-

Gdzie?
-Andrycha-
-na front. Ja wiecej nie mogiem byc tutaj..

Aga! On wiecej nie moze!I we mnie nagle wybychla zlosc ..Wreszcie przerwalo sie..

Ja dlugo wstrzymalem sie,dlugo.. -.On Chce na front? On chce byc po dalej od tej czarnej brudnej sprawy? On chce wytrzec rece i byc niewinny, jak golebica? Daje mi swoje "prawa" do plywania w kaluzy krwi?

Wtedy ja krzycze:

- Jestes zapomniaja sie! Slyszysz? .. Kiedy mowisz o tym choc echie jeden raz, ja ciebie rozstrzelam!

Doktor Tagabat dynamicznie:

- Tak jest!tak jego!ha-ha! -i poszedl jego smiech w labiryntach pustynnych pokojow ksiezowych. - Tak jego! tak jego!

Andryusha zblad i opuscil kabinet...



doktor powiedzial-
Punkt. ! Ja odpoczac ! Pracuj teraz Ty!
ja-
-Kto nastepny?
- nomer 282.
-dawaj
Straznik po cichu, jak awtomat, opuscil komnate

tak, to byl straz niezamienny -nie tylko Andrycha, i my takze grzeszylismy-ja i doktor..

my czesto uniknali robic kontrol rozstrzalow.Ale on, ten degenerat, zawsze byl zolnierzom rewolucji,i tylko wtedy szedl z pola, kiedy tanela mgla strzalow i pochowano zabitych...

portijera rozeszla sie , w moj kabinet zaszlo dwoje: kobieta w zalobie i czlowiek w binoklach. oni byli wreszcie przestraszoni sytuacje: arystokratyczny luksus, ksieza portrety na scianach i balagan - puste butelki, rewolwery i niebieski dym papierosowy.

ja-
-wasza familja
-x
wasza familja
-z

Mezczyzna zebral cienkie blade usta i wpadl w bezwstydnie-plaksiwy ton: poprosil o litosci. Kobieta vtyrala oczy platkom ..

ja-
-gdzie was zlapali?
-tam-to

-po co was zlapali
- za te i te i t.p..

Aga! u was byla kompanja!! jakie moze byc gromadzenia sie w takim niespokojnym czasie, w nocy w prywatnym mieszkaniu?

Aga! Teozofowie!Szukasze prawdy? Nowej prawdy?O-o..Tak,tak...!I kto to jest?Chrystus? .nie?
Jakis Inny zbawiciel swiata?Tak!

Nie jestes sie zadowolony ani Konfucjuszem, ani Laotse ani Budda, ani Mahometem, ani diablem! .. Tak, rozumiem: trzeba wypelnic pusta przestrzen .....


ja-
wiec, waszym zdaniem, przyszedl czas przyjscia Mesjasza?

Mezczyzna i kobieta:

- Tak!

Ja:

- Czy uwazasz cie, ze ten kryzys psychologiczny powinien byc postrzegany w Europie i Azji, i we wszystkich czesciach swiata?

Mezczyzna i kobieta:

- Tak!

Ja:

- Wiec,jakiego diabla ,matka wasza... Dlaczego wam nie stworzyc tego Messje z ,,CZeKa,,?

Kobieta zaplakala.Czlowiek bardziej zblad. Srogie portrety ksiecia i ksieznej spojrzaly ponuro ze scian. szla Kanonada i trwozny gudki z wokzalu..

Wrogi pancernik napieraje na nasze stacji -alarmuje po telefonu. z grzomem lieci po mostowych miasta taczanki...

... Czlowiek padl na kolana i poczal blagac milosierdzia. ja z sila pchnal go noge - i on upadl twarza do gory.

Kobieta pzyklala traur do skrone i uklonila sie w rozpaczy na stol.

Kobieta mowila nudne i martwe:

- Sluchajcie, mam troje dzieci ..

ja-
-rozstrzelacz!

w mig skoczyl straznik, a po pol- minuty w kabinetu bylo pusto.



Potem ja podszedl do stolu, nalal z grafina wina i zalpem wypil . Nastepnie kladzie sie na zimna czolo reka i powiedza-
-dalej!

Wszedl zdegenerowany.on radzi mnie odklasc sprawe i rozpatrzecz niezwykly przypadek:

-tutaj przywiodli do miasta nowa grupa Wersalczykow, wydaje sie, wszystkie zakonnice z monastera, prowadzili one na rynku otwarcie kampanie przeciwko Komuny.

Wchodzilem w role..Mgla stoi przed oczami,i ja bylem w takim stanie, ktory mozna okreslic jako skrajni ekstaz.

Mysle, ze w takim stanie fanatyky szli do swietej wojny.

ja podszedl do okna i powiedzial:


-Wejsc!

W kabinet ... wpadl caly tlum zakonnic. Nie widzialem tego, ale ja czulem to.

Patrzylem na miasto. wieczor- ja dlugo nie obracam - ja smakuje: wszystkich za dwie godziny nie bedzie w zywych! - wieczor -. Znowu blyskawice przed burzej cieli krajobraz .

Na dalekim horyzoncie za cegelnej rosli mgliste dymky. Wersalczyki atakowali zaciekle i przerazliwie - tak alarmuje po telefonu. na pustkowych traktach rzadko wyrostaje obozy i spiesznie odstepaja daleko na polnoce..


w stepu stoje,jak daleki bohaterowie, kawalerijskie czatowe jednostki...


trwoga...


w miastu sklepy zabici . Miasto martwe i idzie w dzika sredniowieczna dal...na niebie rosna gwiazdy i llajac na ziemia bagniste zielone swiatlo...potym oni gasnie, znikaja....

ale musze sie spieszyc! Za moimi plecami grupa zakonnic! No tak, musze sie spieszyc: piwnica zapchane ludzmi. ja wrocilem i chce powiedziec beznadziejne:

- rozstrzelac!

ale wrocilem i widzalem - prawo przede mna jest moja mama, moja smutna matka z oczami Marji.

ja w stanie alarmu pobieglem na bok :co To jest - halucynacja? Pobieglem w stronie z alarmem i zawolalem:

- Ty?

I uslyszam od tlumu kobiet smutnie:

- Synu! moj zbuntowany synu!

Czuje, ze niedlugo upadnie. mnie zle, zlapalem krzesle reke i zatonalem.

Ale jednoczesnie smiech wibracyjny z grzomem wybuchnal, i zniknal. To doktor Tahabat:

-Mama! Ah ty, czortowa laleczka!,,Cicek,, chec , ?
ja od razy chwycil reke za swoj mavzer..
-Czort!-i rzucil na Doktora.

Ale on spojrzal na mnie chlodno i powiedzial:

- No, no, spokojnie, zdrajca Komuny!Musisz byc W stanie skonczyc z "mama" (powiedzial z uciskiem: "z mama"), jak zmogl poradzic sobie z innymi.!


mowil to i po cichu odszedl..

bylem zdumiony..

Blady, prawie martwy, stojal ja przed tlumem milczaznym siostr-mniszek ze zmylionymi oczami jak przesladowany zagnany wilk.. (to widzialem w gigantycznym triumo, ktory wisialo przede mna).

Tak! - W koncu zlapali i drugi koniec mojej duszy !yuz Nie pojdu wiecej na drugi koniec miasta, zeby przestepcze ukryc siebie. I teraz mam tylko jedno prawo: - do nikogo, i nigdy nie powiedziec nic pro to ,jak rozwalilo sie moje wlasne "ja".

I ja .. glowe nie Stracilem...

Mysli siekli moj mozg. Co powinienem zrobic? Czy ja, zolnierz rewolucji, upadniem w tej decydujacej chwili? Czy moge zostawic czaty i haniebnie zdradzic Komune?

Ja ... sciskam usta i ponuro spojrzal na matke i powiedzial ostro:

- Wszystkich w piwnicy. Bede sie tutaj teraz.

Ale tylko mowie tego, jak znowu kabinet wybuchnal od smiechu.-to dr.Tahabat..

Nastepnie udalem sie do doktora i dal jasno:

- Dr. Tahabat! Na pewno zapomniasz, z kim pracujesz?Czy nie chcec Ci sam do sztabu Dukhonina? ... razem z ta swolocz!! - I ja machnal reka w kierunku ,gdzie byla moja mama, i po cichu opuscil kabinet...



Ja za plecami nic nie uslychal..
od majetku ksiaza ja poszedl, jak pijany..w nigdzie..w ciemnosci dusznego wieczora...kanonada rosla..znow zamglenie nad dalnej cegelnej..za kurganami grzymali pancerniki-to szedl miedzy nimi zaciety pojeynek..wrogie pulki szalone napierali na insurhentow..pachnialo rozstrzalami..

Poszedlem do nikad.mimo mnie prochodzili obozy ,latajacy niesli sie kawalerzysty..grzymali po mostowych taczanki..Miasto stojalo w kurzawie,..


Poszedlem do nikad. Bez mysli, z tepym pustce, o wadze ciezkiej na swoich ramionach.
Szedlem do nikad.......

Tak, to byly nie mozliwe minute. To byla tortura -. Ale wiedzialem yuz, co zrobie.

Wiedzialem i wtedy, kiedy opuscil majetek. Inaczej bym nie wyszedl by tak szybko z kabinetu.

Coz ... tak, musze byc twardym!

I cala noc ... ja analizowal sprawy.

Nastepnie przez kilka ciemnych godzin periodycznie raz od razu blysnali krotkie i jasne strzaly: - ja, Glavkoverh czarnego Trybunalu Komuny, robil swoje obowiazki przed rewolucja.

I chyba to moja wina, ze obraz moej matki nie porzyszal mnie nie na minute?

Chyba to moja wina?

W porze obiadu ... przyszedl Andryusha i mowil ponuro:

-Sluchaj!Pozwoli mnie odpuscic ja na wole!
Ja-
-Kto?
-Twoja matka!
-Ja-
(milczem)...

Wtedy czuje, ze chce sie smiac do bolu. Nie mam wstac i wstrzymac sie .ja smiem sie na caly majetek..

Andryusha srogie patrzac na mnie.

jego nie mozna poznac..
-- Sluchaj. Dlaczego ten melodramat?

Moj naiwny Andrycha chcial byc tym razem wnikliwym ..ale on pomylil sie..

Ten post był edytowany przez danil: 20/02/2012, 19:18
 
User is offline  PMMini Profile Post #1

     
danil
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.402
Nr użytkownika: 70.199

 
 
post 20/02/2012, 19:48 Quote Post

niestety poki nie wytlumaczilem do konca..
 
User is offline  PMMini Profile Post #2

 
2 Użytkowników czyta ten temat (2 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej