|
|
Wasze ulubione książki z serii HB?
|
|
|
|
Najlepsze: Obertyn, Batoh, Warszawa 1656 Wszystkie 3 stanowią ostatnie słowo światowej historiografii w tej dziedzinie. Blisko są jeszcze Grunwald i Kliszów.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Marchi @ 31/08/2006, 23:48) bo to kwestia gustu... kazdego z wypowiadających moznaby się spytac "a dlaczego to a nie to.."
wychowałem sie na Runcimanie wiec jakos mnie razi pewna powierzchownosc..no i ten Medieval Total War (sam sie zagrywam np w Rome,ale w ksiazce bym tego nie zamieszczal )
de gustibus Marchi
|
|
|
|
|
|
|
|
tak Hattin jest kiepski. Pisałem kiedyś dawno temu pracę proseminaryjną nt. doktryny wojny świętej w średniowieczu i dotarłem do trzykrotnie większej liczby źródeł niz p. Biziuk. Nie rozumiem zachwytów niektórych nad ta książką.
|
|
|
|
|
|
|
|
Moje ulubione:
Kulikowe Pole 1380 - Leszek Podhorodecki (mam do tej książki sentyment, to mój pierwszy HBek).
Crecy-Orlean 1345-1429 - Edward Potkowski (świetny, przekrojowy opis całego konfliktu francusko-angielskiego. Wprawdzie autor bardziej koncentruje się na historii politycznej niż na opisie działań militarnych, ale książkę czyta się znakomicie, zwłaszcza jako lekturę do egzaminu z historii powszechnej średniowiecza).
Grunwald 1410 - Andrzej Nadolski (klasa sama w sobie, choć miłośnikom tej tematyki polecam znakomitą monografię tego wybitnego archeologa pt. Grunwald. Problemy wybrane, na podstawie której został napisany popularnonaukowy HBek).
Rozumiem, że było pytanie o ulubione książki z serii. Natomiast za najlepsze HBki uważam: Grunwald + Obertyn 1531 Marka Plewczyńskiego, Strzegom-Dobromierz 1745 Roberta Kisiela i Kliszów 1702 Marka Wagnera. Jeżeli moja książka zostanie ostatecznie zaakceptowana przez kolegium redakcyjne i będzie rekomendowana do druku, to czytelnicy będą mogli się spodziewać lektury w tym stylu...
Temat najgorszych HBków wolałbym przemilczeć, myślę że zebrałoby się kilkanaście takich pozycji...
|
|
|
|
|
|
|
|
Skromny jesteś A jakiż to temat?
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Krzysztof M. @ 3/09/2006, 11:24) Skromny jesteś A jakiż to temat? Na razie nie chciałbym anonsować tytułu swojej książki, dopóki egzemplarz maszynopisu nie trafił do redakcji wydawnictwa i nie uzyskał akceptacji kolegium redakcyjnego. Naturalnie, będzie to bitwa z historii Polski średniowiecznej.
Nie zrozumieliśmy się..., nie chodzi tu o skromność lub jej brak. Napisałem -->
QUOTE Natomiast za najlepsze HBki uważam: Grunwald + Obertyn 1531 Marka Plewczyńskiego, Strzegom-Dobromierz 1745 Roberta Kisiela i Kliszów 1702 Marka Wagnera. Jeżeli moja książka zostanie ostatecznie zaakceptowana przez kolegium redakcyjne i będzie rekomendowana do druku, to czytelnicy będą mogli się spodziewać lektury w tym stylu...
Generalnie książki z serii Historyczne Bitwy można pod względem merytorycznym podzielić na 2 kategorie:
- książki o charakterze kompilacyjnym, najczęściej napisane na podstawie kilku (o zgrozo! ) lub kilkunastu opracowań naukowych i popularnonaukowych.
- prace, będące rezultatem badań historycznych autora, który przeprowadził gruntowną kwerendę źródłową i bibliograficzną, a później podjął próbę przedstawienia własnej rekonstrukcji określonej kampanii/bitwy.
Grunwald, Obertyn, Kliszów, Strzegom-Dobromierz niewątpliwie należą do drugiej grupy HBków i są dla mnie pracami wzorcowymi. Nie ukrywam, że moja książka, jeśli kiedykolwiek trafi do księgarń będzie miała podobny charakter.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE prace, będące rezultatem badań historycznych autora, który przeprowadził gruntowną kwerendę źródłową i bibliograficzną, a później podjął próbę przedstawienia własnej rekonstrukcji określonej kampanii/bitwy. To tak się akurat złożyło, że Strzegom-Dobromierz jest napisany na podstawie kilkunastu opracowań naukowych Tekstów źródłowych jest tam jak na lekarstwo, dokładnie 8 (słownie: osiem ) natomiast opracowań wymienionych w bibliografii jest chyba za 130 Ogólnie bardzo to chwalebne, aby autorzy oprócz czerpania z opracowań starali się przeprowadzać badania na podstawie tekstów źródłowych. Tylko jeśli chcą pisać opracowanie z historii powszechnej muszą sobie odpowiedzieć na pytanie, czy mają tyle mamony, aby poświęcić tygodnie, czy miesiące, aby za granicą prowadzić poszukiwania w archiwach. No i oczywiście muszą znać perfekt kilka języków obcych
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(rafalm @ 3/09/2006, 14:47) To tak się akurat złożyło, że Strzegom-Dobromierz jest napisany na podstawie kilkunastu opracowań naukowych Tekstów źródłowych jest tam jak na lekarstwo, dokładnie 8 (słownie: osiem ) natomiast opracowań wymienionych w bibliografii jest chyba za 130 Zasada jest prosta, co w przypisach, to w bibliografii. Czyżbyś sugerował, że autor umieścił w spisie "Opracowania i artykuły" (jakkolwiek to dziwnie brzmi, tak jakby artykuł nie był opracowaniem ) pozycje, z których nie skorzystał?
Z tego co się orientuję, Pan Robert Kisiel jest historykiem regionalistą, który oprócz pracy zawodowej (jest nauczycielem w szkole średniej) pisuje od czasu do czasu artykuły naukowe i popularnonaukowe, traktujące o szeroko rozumianej historii Dolnego Śląska.
Myślę, że bilans bibliograficzny: 8 źródeł (w większości HBków jest ich góra kilkanaście) i 130 pozycji książkowych, wśród których zdecydowaną wiekszość stanowią opracowania niemieckojęzyczne, musi budzić respekt. Od razu widać, że Pan Robert włożył dużo serca i wysiłku w napisanie książki, a nie jest tylko "wolnym najmitą", jak pewna część autorów Historycznych Bitew, którzy o jakichkolwiek źródłach nie mają zielonego pojęcia...
QUOTE(rafalm @ 3/09/2006, 14:47) Ogólnie bardzo to chwalebne, aby autorzy oprócz czerpania z opracowań starali się przeprowadzać badania na podstawie tekstów źródłowych. Tylko jeśli chcą pisać opracowanie z historii powszechnej muszą sobie odpowiedzieć na pytanie, czy mają tyle mamony, aby poświęcić tygodnie, czy miesiące, aby za granicą prowadzić poszukiwania w archiwach. No i oczywiście muszą znać perfekt kilka języków obcych Spora część HBków i książek Infortu to są reminiscencje prac magisterskich itp., czyli ich autorzy w toku studiów, dysponując zapewne bardzo skromnymi środkami finansowymi musieli dotrzeć do najważniejszych źródeł i podstawowej, nierzadko obcojęzycznej literatury. Dlaczego potencjalny twórca HBka miałby być z tego zwolniony?
Oczywiście, mierzmy siły na zamiary, ale z drugiej strony jeśli komuś brakuje sił, środków, wiedzy i umiejętności, to najlepiej niech pozostanie tylko czytelnikiem, a nie uprawia chałturę...
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE Zasada jest prosta, co w przypisach, to w bibliografii. Czyżbyś sugerował, że autor umieścił w spisie "Opracowania i artykuły" (jakkolwiek to dziwnie brzmi, tak jakby artykuł nie był opracowaniem ) pozycje, z których nie skorzystał? Źle mnie zrozumiałeś chodziło mi o to, że obie prace pana Kisiela należą do pierwszej ze stworzonych przez Ciebie grup HB-eków, gdyż w 95% opierają się na opracowaniach, tylko w znikomej części zahaczają o źródła. Tak więc nie może być mowy o gruntownej kwerendzie źródłowej.
QUOTE 8 źródeł (w większości HBków jest ich góra kilkanaście) i 130 pozycji książkowych, wśród których zdecydowaną wiekszość stanowią opracowania niemieckojęzyczne, musi budzić respekt. Od razu widać, że Pan Robert włożył dużo serca i wysiłku w napisanie książki, a nie jest tylko "wolnym najmitą", jak pewna część autorów Historycznych Bitew, którzy o jakichkolwiek źródłach nie mają zielonego pojęcia... ... co nie zmienia faktu, że książka ma charakter kompilacyjny, na podstawie (kilkudziesięciu, może nawet kilkuset ) źródeł. Czyli wg Twojej skali książka powinna należeć do pierwszej grupy Zresztą można popatrzeć sobie choćby na książkę p. Nadziei "Lipsk 1813". Z pewnością przeprowadziła ona analizę źródłową, gdyż skorzystała z 24 żródeł i pamiętników. Zresztą widać w tekście, że często cytuje ona źródła. A jaki jest efekt Chyba wszyscy wiedzą
QUOTE Oczywiście, mierzmy siły na zamiary, ale z drugiej strony jeśli komuś brakuje sił, środków, wiedzy i umiejętności, to najlepiej niech pozostanie tylko czytelnikiem, a nie uprawia chałturę... A próbowałeś kiedyś zdobyć źródła obcojęzyczne dot. historii powszechnej Byłeś kiedyś w zagranicznych archiwach próbując znaleźć takowe Widzisz, od kilku lat staram się gromadzić materiały na temat Guerra de la Independencia Espanola. Nie jest to moim zawodem, tylko robię to amatorsko, ale zwiedziłem trochę archiwów w Niemczech i Francji na poszukiwaniach i wiem co to oznacza. To są tygodnie ślęczenia i wyszukiwania, a jeśli się nie ma pojęcia o języku, to klapa Ja to robiłem z doskoku, dlatego moje poszukiwania trwają już tyle lat. Ale gdyby ktoś chciał z tego żyć, to musiałby kilka miesięcy podróżować po świecie, aby zgromadzić potrzebne materiały. Co innego wizyta w Archiwum Głównym Akt Dawnych, a co innego w archiwum wojskowym w Vincennes. Oczywiście, że lepiej zostać czytelnikiem, niż uprawiać chałturę, ale jej uprawianie nie jest równoznaczne z wykonaniem kompilacji kilkunastu, czy kilkudziesięciu opracowań. A zdaje się, że to miałeś na myśli
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(rafalm @ 3/09/2006, 20:18) Źle mnie zrozumiałeś chodziło mi o to, że obie prace pana Kisiela należą do pierwszej ze stworzonych przez Ciebie grup HB-eków, gdyż w 95% opierają się na opracowaniach, tylko w znikomej części zahaczają o źródła. Tak więc nie może być mowy o gruntownej kwerendzie źródłowej. Kruszyć kopii o to nie będę, ponieważ nie uważam się za specjalistę od nowożytności, zatem nie jestem w stanie stwierdzić w jakim stopniu autor wykorzystał dostępny materiał źródłowy. Jeżeli stwierdzasz, że Strzegom-Dobromierz 1745 jest książką w dużej mierze kompilatorską nie będę z Tobą polemizował, bowiem nie posiadam kompetencji i wiedzy do dokładnej oceny merytorycznej tego HBka.
QUOTE(rafalm @ 3/09/2006, 20:18) QUOTE 8 źródeł (w większości HBków jest ich góra kilkanaście) i 130 pozycji książkowych, wśród których zdecydowaną wiekszość stanowią opracowania niemieckojęzyczne, musi budzić respekt. Od razu widać, że Pan Robert włożył dużo serca i wysiłku w napisanie książki, a nie jest tylko "wolnym najmitą", jak pewna część autorów Historycznych Bitew, którzy o jakichkolwiek źródłach nie mają zielonego pojęcia... ... co nie zmienia faktu, że książka ma charakter kompilacyjny, na podstawie (kilkudziesięciu, może nawet kilkuset ) źródeł. Czyli wg Twojej skali książka powinna należeć do pierwszej grupy Zresztą można popatrzeć sobie choćby na książkę p. Nadziei "Lipsk 1813". Z pewnością przeprowadziła ona analizę źródłową, gdyż skorzystała z 24 żródeł i pamiętników. Zresztą widać w tekście, że często cytuje ona źródła. A jaki jest efekt Chyba wszyscy wiedzą Niebawem w tej dyskusji na kanwie książki Roberta Kisiela możemy dojść do jeszcze jednego wniosku, że wykorzystanie 20-30 źródeł w książce nie oznacza, że jest to praca oparta na badaniach własnych autora. I będzie to kolejne kryterium zawężające drugą kategorię HBków, ponieważ cytowanie źródeł historycznych nie zawsze jest równoznaczne z krytycznym podejściem do nich.
Przykład Lipska 1813 pokazuje jak bardzo mylące może być sugerowanie się bibliografią książki, a nawet faktem, że autorka to pracownik naukowy.
QUOTE(rafalm @ 3/09/2006, 20:18) A próbowałeś kiedyś zdobyć źródła obcojęzyczne dot. historii powszechnej Tak. Nie tylko próbowałem, ale również zdobywałem m. in. ściągając je różnymi sposobami z zagranicy. Specyfika zagadnień, jakimi się zajmowałem/zajmuję wymagała czasem korzystania z materiałów (źródła, literatura), których nie było w Polsce. Oczywiście mediewistyka to zupełnie inna bajka niż na przykład badania nad epoką napoleońską.
QUOTE(rafalm @ 3/09/2006, 20:18) Byłeś kiedyś w zagranicznych archiwach próbując znaleźć takowe Muszę przyznać, że jeszcze nie miałem okazji. W czasie swojej kwerendy byłem o tyle w dobrej sytuacji, że wiedziałem, gdzie szukać materiałów źródłowych i uzyskiwałem wszechstronną pomoc od pracowników archiwów i zagranicznych naukowców. Była to pomoc o charakterze informacyjnym i technicznym (kserokopie, propozycje wykonania mikrofilmów z interesujących mnie jednostek archiwalnych). Podkreślam jednak, że poszukiwałem tylko pojedyńcze źródła.
QUOTE(rafalm @ 3/09/2006, 20:18) Widzisz, od kilku lat staram się gromadzić materiały na temat Guerra de la Independencia Espanola. Nie jest to moim zawodem, tylko robię to amatorsko, ale zwiedziłem trochę archiwów w Niemczech i Francji na poszukiwaniach i wiem co to oznacza. To są tygodnie ślęczenia i wyszukiwania, a jeśli się nie ma pojęcia o języku, to klapa Ja to robiłem z doskoku, dlatego moje poszukiwania trwają już tyle lat. Ale gdyby ktoś chciał z tego żyć, to musiałby kilka miesięcy podróżować po świecie, aby zgromadzić potrzebne materiały. Co innego wizyta w Archiwum Głównym Akt Dawnych, a co innego w archiwum wojskowym w Vincennes. Doskonale to rozumiem. Mój kolega zbiera właśnie materiały do "habilitki" z historii XIX wieku i całymi tygodniami przesiaduje w AGADzie. Tyle, że jest pracownikiem naukowym i robi to za pieniądze uczelni... Wyjazdy do zagranicznych archiwów też uderzą go solidnie po kieszeni.
QUOTE(rafalm @ 3/09/2006, 20:18) Oczywiście, że lepiej zostać czytelnikiem, niż uprawiać chałturę, ale jej uprawianie nie jest równoznaczne z wykonaniem kompilacji kilkunastu, czy kilkudziesięciu opracowań. A zdaje się, że to miałeś na myśli I tutaj znów się chyba nie zrozumieliśmy. Moje drastyczne określenie rezerwuję dla autorów, którzy ustawiają sobie na biurku piramidę z książek (na przykład 9, tak jak twórca pewnego HBka) i zaczynają pisać... Takie praktyki to zwykła kpina z czytelnika. Uważam, że albo się coś robi dobrze, albo nie robi się tego wcale.
Moją wypowiedź odebrałeś zbyt jednoznacznie. Nie utożsamiam wszystkich prac kompilatorskich z chałturą, ten miły termin pozostawiam jedynie dla kilku dzieł "wybitnie nieudanych, niedopracowanych i niefachowych". Historyczne Bitwy to seria popularnonaukowa, co zresztą usilnie podkreśla redaktor naczelny wydawnictwa. Myślę, że z tego powodu nie ma sensu wymagać od autorów szeroko zakrojonej kwerendy źródłowej. Wręcz przeciwnie solidna kompilacja kilkudziesięciu pozycji książkowych może być interesującym i fachowym HBkiem (choćby Strzegom-Dobromierz 1745), wiele tutaj zależy od wiedzy i umiejętności pisarskich autora. Z drugiej strony taka "luźna formuła" sprawia, że co jakiś czas pojawiają się książki słabe, napisane przez osoby niekompetentne lub "idące na przysłowiową łatwiznę".
Reasumując, jako czytelnik oczekuję od autorów książek w serii Historyczne Bitwy przede wszystkim kompetencji i fachowości w zakresie opisywanych bitew/kampanii wojennych. Niekoniecznie muszą to być zawodowi historycy, ale ważne żeby to byli pasjonaci i w pewnym stopniu specjaliści. Takie są moje oczekiwania...
Pozdrawiam!
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE Historyczne Bitwy to seria popularnonaukowa, co zresztą usilnie podkreśla redaktor naczelny wydawnictwa. Myślę, że z tego powodu nie ma sensu wymagać od autorów szeroko zakrojonej kwerendy źródłowej. Wręcz przeciwnie solidna kompilacja kilkudziesięciu pozycji książkowych może być interesującym i fachowym HBkiem (choćby Strzegom-Dobromierz 1745), wiele tutaj zależy od wiedzy i umiejętności pisarskich autora. Z drugiej strony taka "luźna formuła" sprawia, że co jakiś czas pojawiają się książki słabe, napisane przez osoby niekompetentne lub "idące na przysłowiową łatwiznę". ... i tutaj nasze drogi się zeszły
|
|
|
|
|
|
|
|
Ja bym tak daleko nie szedł. Ja dzielę HB-ki po prostu do dobre i słabe. Nie wymagam od jego autora dotarcia do mikrofilmów w podziemiach Pentagonu czy wydobywania spod ziemi jakiś zaginionych rękopisów. To jest dobre dla prac doktorskich albo jakiś przełomowych analiz na skalę światową. Myślę że 8 "źródeł" (cokolwiek to znaczy) i 130 opracowań to jak na HB i tak wyjątkowy "wyczyn". I nie zgadzam się z twierdzeniem "co w przypisach to w bibliografii". W przypadku np. I wojny światowej gros opracowań po prostu cytuje "Historię Oficjalną". Jest ona "najpierwszym" źródłem drukowanym uzupełnianym tylko wspomnieniami, historiami jednostek i innymi opracowaniami popularnymi. Cytowanie wszystkich tych opracowań nie ma sensu - gdyż najczęściej sprowadza się to jedynie do "pośredniego" cytowania "Historii Oficjalnej". Podsumowując: od autora HB nie wymagam przekopania archiwów - wymagam przybliżenia mi tematu. W sposób przystępny i ciekawy ale nie obrażający mojego intelektu (jakikolwiek by nie był). A niestety poziom niektórych HB-ków po prostu go obraża.
|
|
|
|
|
|
|
|
Cedynia 972 Moskwa 1612 Malta 1565
3 nasłabsze
Babilon Mgenta Koronowo
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Krzysztof M. @ 4/09/2006, 8:05) Ja bym tak daleko nie szedł. Ja dzielę HB-ki po prostu do dobre i słabe. Nie wymagam od jego autora dotarcia do mikrofilmów w podziemiach Pentagonu czy wydobywania spod ziemi jakiś zaginionych rękopisów. To jest dobre dla prac doktorskich albo jakiś przełomowych analiz na skalę światową. Ja również nie wymagam i mam nadzieję, że moje wcześniejsze wypowiedzi zostały dobrze zrozumiane. Inna sprawa, że jako czytelnik z satysfakcją odnotowuję wszystkie książki w tej serii, które dobrze świadczą o znajomości tematu, dużym wkładzie pracy i pewnym profesjonaliźmie autora.
QUOTE(Krzysztof M. @ 4/09/2006, 8:05) Myślę że 8 "źródeł" (cokolwiek to znaczy) i 130 opracowań to jak na HB i tak wyjątkowy "wyczyn". Zgadzam się.
QUOTE(Krzysztof M. @ 4/09/2006, 8:05) I nie zgadzam się z twierdzeniem "co w przypisach to w bibliografii". ...czyli uważasz, że jest to uczciwe, że autor może de facto skorzystać tylko z 10 książek, do których zrobi odsyłacze w przypisach, zaś w bibliografii umieści 100 pozycji?
QUOTE(Krzysztof M. @ 4/09/2006, 8:05) W przypadku np. I wojny światowej gros opracowań po prostu cytuje "Historię Oficjalną". Jest ona "najpierwszym" źródłem drukowanym uzupełnianym tylko wspomnieniami, historiami jednostek i innymi opracowaniami popularnymi. Cytowanie wszystkich tych opracowań nie ma sensu - gdyż najczęściej sprowadza się to jedynie do "pośredniego" cytowania "Historii Oficjalnej". Nie za bardzo wiem, co rozumiesz pod pojęciem "Historia oficjalna", ale stwierdzam, że cytowanie wszystkich opracowań dotyczących określonego tematu możemy pozostawić autorom prac naukowych. Jednak niewątpliwie autor HBka (moim zdaniem) powienien do części z nich dotrzeć.
QUOTE(Krzysztof M. @ 4/09/2006, 8:05) Podsumowując: od autora HB nie wymagam przekopania archiwów - wymagam przybliżenia mi tematu. W sposób przystępny i ciekawy ale nie obrażający mojego intelektu (jakikolwiek by nie był). A niestety poziom niektórych HB-ków po prostu go obraża. Również nie oczekuję kwerendy w archiwach, ale uważam, że zawsze miło czyta się książkę z przeświadczeniem, iż autor "wie o czym pisze" i gdy widać, że włożył dużo serca, intelektu i wysiłku w napisanie swego dzieła. I tu chyba się zgodzimy?
Krzysztofie, przeciętny czytelnik bez względu na poziom wiedzy historycznej o określonej epoce, wiek itd. potrafi odróżnić zwykły "chłam" od pozycji wartościowych...
|
|
|
|
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:
Śledź ten temat
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym temacie dodano odpowiedź, a ty nie jesteś online na forum.
Subskrybuj to forum
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym forum tworzony jest nowy temat, a ty nie jesteś online na forum.
Ściągnij / Wydrukuj ten temat
Pobierz ten temat w innym formacie lub zobacz wersję 'do druku'.
|
|
|
|