Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> PRL i kwestie obyczajowe
     
szczypiorek
 

IX ranga
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 5.287
Nr użytkownika: 74.357

Stopień akademicki: mgr
 
 
post 29/12/2017, 18:58 Quote Post

Jak w czasach Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej klasa rządząca podchodziła do szeroko pojętej obyczajowości? Jaki model lansowano? Jakie wzorce i w jakim okresie Polski Ludowej dominowały? Czy z dzisiejszej perspektywy było to podejście "lewackie" (używając modnego na prawicy terminu), czy może stawiano na pruderię i próbowano odwoływać się, przynajmniej częściowo, do wartości konserwatywnych? Jak postrzegano zachodnią sztukę "nowoczesną" - film, literaturę, muzykę? Jakich treści się obawiano, a jakie były "po linii" władzy? Jak podchodzono do życia erotycznego obywateli? Czy i jak o tym pisano? Jak traktowano mniejszości seksualne? Jak wyglądał dostęp do środków antykoncepcyjnych, plus jak o tym mówiono? Jak relacjonowano wydarzenia "rewolucji obyczajowej", która przetaczała się przez Europę Zachodnią? To tylko przykład kwestii, które byłyby pomocne przy opisie "profilu obyczajowego" PRL.

 
User is offline  PMMini Profile Post #1

     
Pawko
 

Nowicjusz
Grupa: Użytkownik
Postów: 11
Nr użytkownika: 99.563

Pawel L.
Zawód: uczen lo
 
 
post 29/12/2017, 22:28 Quote Post

Rząd starał się utworzyć praktycznie przez cały czas skomasowane i mające niskie standardy społeczeństwo. Przez cały okres można by było wyróżnić na moje oko około 3 modele moralne, ale gdyby wyciągnąć cechy wspólne to tak by to wyglądało: obywatel PRL to miał być człowiek jednocześnie obyty i podejmujący w swoim prywatnym życiu wiele przemyślanych decyzji przy ograniczaniu jego działań w społeczeństwie. Przykładem obycia w sferze prywatnej to było na pewno zachęcanie dzieci (zwłaszcza z rodzin licznych, robotniczo-chłopskich) na uniwersytet i zdobywanie wykształcenia. Rząd był stanowczo za małżeństwami i powszechną opieką edukacyjną dla dzieci i krytykował np. dzieci nieślubne. Były również bardzo liberalne przepisy aborcyjne. W społeczeństwie miał on być "numerem", czyli iść do wojska na pobór, w szkole nosił uniform i chodził do państwowego zakładu pracy. Oczywiście to wszystko pod egidą partii.
Temat bardzo ciekawy ale Pan napisał to bardzo szeroko i ktoś będzie mnie musiał wyręczyć biggrin.gif Odniose się czy to było z dzisiejszej perspektywy "lewackie" - stanowczo nie. Obok oczywistych akcentów i myśli ideowej w ideologia komunistyczna w Polsce również była zawierała elementy prawicowe czyli m.in rola autorytetu, podkreślenie państwowości (Ziemie Zachodnie).
 
User is offline  PMMini Profile Post #2

     
Phouty
 

VIII ranga
********
Grupa: Użytkownik
Postów: 3.146
Nr użytkownika: 81.932

 
 
post 30/12/2017, 10:17 Quote Post

Brawo Pawko za Twoj post! Znajduje go jako calkiem dobrze opisujacy ogolne warunki panujace na przestrzeni blisko pol wieku w owczesnym PRLu. Jednakze jest to opis tak "teoretyczny", ze wrecz w swojej olbrzymiej ogolnosci, po prostu nie oddaje on charakteru panujacych wtedy warunkow. Bynajmniej nie krytykuje Twojej wypowiedzi, a wrecz odwrotnie, poniewaz uwazam ja za bardzo dobra probe ujecia tematu, jednakze w sposob bardzo syntetyczny i skrotowy. Patrze na Twoja "stopke" i bardzo mi sie podoba fakt, ze masz tak dobre rozeznanie tematu! Moje szczere gratulacje!!!

Jest jednak male "ale"! wink.gif
Po pierwsze, to znajduje okreslenie "rzad", ktorego uzyles, jako bardzo niepasujace do owczesnej sytuacji. Bardziej adekwatnym okresleniem byloby uzycie slowa "partia", poniewaz system opieral sie bardziej na "jedynie ideologicznie slusznej przewodniej sile narodu, kierowanego przez Polska Zjednoczona Partie Robotnicza, bedaca spadkobierca Polskiej Partii Robotniczej, pod jedynie slusznym przewodnictwem Komunistycznej Partii Zwiazku Radzieckiego, w jedynie slusznym sojuszu z bratnimi partiami krajow Demokracji Ludowej, bedacych w rekach kierowniczej klasy proletariatu, czyli zjednoczonej sily ludu pracujacego miast i wsi"! <----- Czy to nie jest ciekawe, ze po praktycznie dobrze ponad pol wieku moge swobodnie cytowac te komunalne dyrdymalki, ktore nam wtedy wbijano do glowy praktycznie 24 godziny na dobe? rolleyes.gif

Okay! Temat watku mnie wprawdzie poczatkowo nie zainteresowal, jednakze po przeczytaniu Twojego postu nowicjuszu Pawko, postanowilem podzielic sie moimi osobistymi obserwacjami i czysto subiektywnymi przemysleniami w tym temacie. A jestem przeciez "stalinista", czyli facetem, ktory urodzil sie jeszcze za czasow generalissimusa Stalina i mial to (nie)szczescie, azeby dorastac i zyc jako juz dorosla osoba w czasach Gomulki i Gierka.

Z powodu braku czasu tymczasowo koncze, jednakze ciag dalszy niewatpliwie nastapi...

Ten post był edytowany przez Phouty: 30/12/2017, 10:24
 
User is offline  PMMini Profile Post #3

     
szczypiorek
 

IX ranga
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 5.287
Nr użytkownika: 74.357

Stopień akademicki: mgr
 
 
post 30/12/2017, 16:19 Quote Post

Taka rzecz: Kamila Budrowska "Cenzura, tabu i wstyd. Cenzura obyczajowa PRL-u (1948-1958)."

http://rcin.org.pl/Content/53875/WA248_652...row-cenzura.pdf

Fragmenty:

QUOTE
Podstawowa teza artykułu brzmi następująco: istnieje głęboka dysproporcja pomiędzy ilością przeanalizowanego materiału a tą jego częścią, która dokumentuje cię­cia i ingerencje w tematykę erotyczną. Przeczytałam wiele materiałów, a wzmianek o stosunku cenzury do treści nieobyczajnych znalazłam zadziwiająco mało. Być może
urzędnicy uznali tem at za nieistotny, być może śmielsze teksty nie docierały do etapu
kontroli w G U K PPiW -u, „gubiąc się” w biurkach autorów lub w redakcjach. A może,
po prostu, w raportach unikano podejmowania drażliwych kwestii, zarzucając nieobyczajnym tekstom inne przewiny.

Historia oczyszczania literatury pięknej wydawanej w języku polskim z treści erotycznych jest długa. Jak wynika z piśmiennictwa, ingerowanie w teksty uznane za
uwłaczające moralności to, obok inwazji w treści polityczne, antyrządowe, antyreligijne
(a więc ogólnie — antysystemowe), najbardziej trwała i uniwersalna dyrektywa3.
Czystości obyczajów strzegła zarówno cenzura działająca w Rzeczypospolitej szlacheckiej, jak i potem — zaborcza, a także instytucje II Rzeczypospolitej. Cenzura PRL-u miała więc na czym się oprzeć, budując po wojnie podstawy prawne, organizacyjne
oraz praktykę. Propagowania treści erotycznych surowo zakazywano w Rosji Radzieckiej,
której modele kontroli były, warto przypomnieć, bezpośrednimi wzorami dla budowania
zasad działalności cenzury PRL -u.


QUOTE
W Dekrecie z dnia 5 lipca 1946 r. o utworzeniu Głównego Urzędu Kontroli Prasy,
Publikacji i Widowisk czytamy:

Art. 2. Do zadań Głównego Urzędu należy:
1) nadzór nad prasą, publikacjami i widowiskami w zakresie przewidzianym
w szczególnych przepisach prawnych,
2) kontrola rozpowszechniania wszelkiego rodzaju utworów za pomocą
druku, obrazu i żywego słowa, kontrola ta ma celu zapobieżenie:
a) godzeniu w ustrój Państwa Polskiego,
B ) ujawnianiu tajemnic państwowych,
c) naruszaniu międzynarodowych stosunków Państwa Polskiego,
d) naruszaniu prawa lub dobrych obyczajów,
e) wprowadzaniu w błąd opinii publicznej przez podawanie wiadomości niezgodnych z rzeczywistością. [wyróżn. K. B.]5.

Zadania, do realizacji których dążyć ma GUKPPiW, sformułowane są w dekrecie
ogólnikowo i skrótowo, poszczególne punkty da się więc różnorodnie interpretować.
Na podstawie tak szerokich zapisów, jak: „godzenie w ustrój państwa polskiego”,
„ujawnianie tajemnic państwowych” można zakwestionować właściwie wszystko.
Zagadnienia obyczajowe ujęte są równie niejednoznacznie — pisze się o „naruszaniu
dobrych obyczajów”. Jak kto to rozumie, to już sprawa interpretacji: narzucone przez
kulturę poczucie tego, co nieprzyzwoite, wpływa na przełożenie zapisów dekretu na
praktykę zatrzymań i cięć.

Warto zwrócić tu uwagę na kilka spraw. Rozum ienie tego, co niedozwolone w zakresie
erotyki m oże się zmieniać w zależności od środowiska i czasu. C o innego godzi
w dobre obyczaje w pruderyjnych latach 50., co innego w latach 70. i 80. XX wieku.
Inne treści naruszają moralność środowisk konserwatywnych, inne — liberalnych.
Komplikuje sytuację fakt, iż tabu społeczne nieustannie się zmienia, w niektórych
okresach — bardzo dynamicznie; by podać egzemplifikację z epoki, na przykład pod
wpływem Festiwalu Młodych w Warszawie w 1955 r. Ten sam dekret obowiązuje natomiast
przez cały czas istnienia GUKPPiW -u (wyraźne zmiany prawne zaistniały
dopiero w 1981 r.7), oczywiste jest więc, że różnie musi być rozumiany, a jego poszczególne punkty — rozwijane.


QUOTE
Innym istotnym zagadnieniem wydaje się społeczne przyzwolenie, a nawet — pewne
poparcie cenzury obyczajowej. O ile wypaczanie treści politycznych czy budowanie
fałszywego obrazu świata spotyka się w latach 40. i 50. XX wieku ze społecznym
ostracyzmem, o tyle ingerowanie w treści erotyczne uznać m ożna za zgodne z potrzebą
wstrzemięźliwości. M am y tu więc do czynienia z ciekawym zjawiskiem, gdy opresyjna
instytucja działa niejako zgodnie ze społecznym oczekiwaniem. W artykule Niepolityczne
tabu, czyli o cenzurze obyczajowej lat 80. M ateusz Świstak pisze, powołując się na
prace Briana McNaira: „Kiedy zjawiska pozostające w sferze tabu obyczajowego przenikają do kultury oficjalnej, kultura ta zaczyna być zagrożona. W treściach zakazanych może zostać przemycony pierwiastek czyhający na spójność obowiązującego oficjalnie systemu”


QUOTE
Pierwszy wniosek, który nasuwa się po analizie archiwalnych materiałów operacyjnych jest taki, iż spraw obyczajowych nie uznawano za istotne, zdecydowanie ważniejsze okazały się kwestie polityczne. W zachowanych stenogramach odpraw krajowych
i narad pojawiają się więc marginalnie. Daria Nałęcz, która przeanalizowała i częściowo
opublikowała te dokumenty, wspom ina jedynie o takim kształtowaniu repertuaru teatralnego, aby utrudniać dostęp do „pornograficznej, rewiowej, drobnomieszczańskiej
szmiry”15. Przeprowadzenie kwerendy również pozwoliło na sformułowanie podobnego
wniosku, że informacji na ten temat, wyrażonych wprost, zachowało się niewiele.
Istnieje natomiast grupa zaleceń, które odnoszą się do treści erotycznych w sposób
zawoalowany. Piętnuje się, na przykład, „przesączanie wpływów z Zachodu”, neguje
naturalizm, nie wznawia literatury romansowej. Pod takimi hasłami kryje się, w moim
przekonaniu, kontrolowanie tematyki erotycznej. Przy okazji warto zwrócić uwagę
na omowność powyższych pouczeń. Erotyka jest tak głęboko „schowana”, że rzadko
mówi się o niej wprost, nawet w kontekście negatywnym. To drugi wniosek, który
wyłania się z dokumentów operacyjnych.


QUOTE
O jakie wnioski można się więc ostatecznie pokusić?

Nie istnieje wiele cenzorskich raportów związanych z tematyką erotyczną. Wydaje
się, że literatura lat 40. i 50. sama z siebie jest dość pruderyjna, a z pewnością skupiona wokół rozmaitych innych tematów: do roku 1949 — głównie II wojny światowej,
potem — sztucznie wzniecanej problematyki socrealistycznej. Zmiany obyczajowe na
większą skalę przyjdą dopiero wraz z „odwilżą”, gdy seksualność pojawi się jako jeden
z „nowych” tematów, odpowiadający na zapotrzebowanie nowocześniejszego odbiorcy.
Przykładem może być sztandarowy Poemat dla dorosłych Adam Ważyka, sygnalizujący
tematykę już w tytule.

W porównaniu do ilości ingerencji innego typu, cenzura obyczajowa nie pozostawia
za sobą bardzo wyraźnego śladu. Możliwe, że GUKPPiW uznawał nawet temat
za istotny, ale rzadko go sygnalizował. Po pierwsze dlatego, że, jak już wspomniano,
tekstów o tematyce erotycznej docierało do kontroli niewiele (rozwój otwartości literatury polskiej w tej sferze w stosunku do dokonań przedwojennych wyraźnie się
zatrzymał). Po drugie dlatego, że same materiały cenzorskie w pruderyjny sposób
ukrywają treści nieobyczajne pod etykietami „grafomaństwa”, „naturalizmu” czy też
pod zarzutem pojawiania się wątków romansowych. Jednak, aby takie przypuszczenie materiałowo udowodnić, należałoby przejrzeć cenzurowane (i wydane) teksty pod
kątem pojawiania się w nich wątków erotycznych. Być może same dzieła okażą się
śmielsze, niż cenzorskie raporty o nich. Z kolei, te nieliczne utwory, w stosunku do których pojawiło się wyraźne oskarżenie o szerzenie niemoralności, nie zawsze rzeczywiście poświęcają tej problematyce wiele miejsca. Wydaje się, że zarzut propagowania pornografii „pomaga” urzędnikom wyeliminować teksty niewygodne z innych powodów. Przykładem są awangardowe dramaty Witkacego czy powieść negatywnie ocenianego przez władze Tyrmanda.

Cenzura obyczajowa wyraźnie zelżała w czasie „odwilży”, co wydaje się, obok przywrócenia tematyki wojennej, otwarcia na literaturę zachodnią, znakomitych (często
spóźnionych) debiutów oraz wydania książek przetrzymanych, trwałym dorobkiem
tego niezwykłego okresu. Bo do wstydliwości końca lat 40. i początku 50. polska publiczność już nie będzie chciała wrócić. Społeczna zgoda na pełne wyeliminowanie
tematyki erotycznej z literatury została cofnięta. U wewnętrznione poczucie tego, co
nieprzyzwoite i praktyka kontroli zaczęły się po 1956 r. w Polsce rozmijać
.

Ten post był edytowany przez szczypiorek: 30/12/2017, 16:33
 
User is offline  PMMini Profile Post #4

     
Phouty
 

VIII ranga
********
Grupa: Użytkownik
Postów: 3.146
Nr użytkownika: 81.932

 
 
post 31/12/2017, 19:27 Quote Post

Postanowilem ulozyc moje posty chronologicznie, poniewaz, jak latwo zauwazyc (co jest takze dobrze widoczne w cytatach zamieszczonych przez szczypiorka w poprzednim poscie), obyczajowosc w PRLu zmieniala sie w czasie.
Moje posty beda bardziej osobiste i mniej intelektualne, ale chcialbym po prostu nakreslic atmosfere konkretnych wycinkow czasowych...

...a wiec zaczynajmy!

Lata czterdzieste.
Oczywiscie mnie na swiecie jeszcze nie bylo, jednakze moge te lata scharakteryzowac nastepujacym filmikiem.

https://www.youtube.com/watch?v=haebbEpvtc4
Czyli wszystko dla odbudowujacej sie po wojnie ojczyzny i ku swietlanej przyszlosci. (A kto nie chcial sie dostosowac, to byl po prostu wrogiem ludu i traktowano go "odpowiednio").

Lata piecdziesiate.
Jeszcze w nich nie "uczestniczylem", ale juz je obserwowalem jako przedszkolak.
Obrazki, ktore pamietam z tego okresu...hmmm...przeciez byla Polska kronika Filmowa!
Swietne ilustracje do obyczajowosci tamtego okresu.

https://www.youtube.com/watch?v=Ys7ywCbpZlY...t=RDYs7ywCbpZlY

Tak, tak, pamietam tych "bitnikow" na ulicach Warszawy. Moj tata tez mial buty na grubej podeszwie i na krawacie mial wzorek z pieciu kart ulozonych "w pokera". Moja mama, tak samo jak wiekszosc kobiet, nosila bardzo modne wtedy "oficerki". Taka byla po prostu moda...ktora system oczywiscie zwalczal, bo to przeciez "przywedrowalo ze zgnilego zachodu"! Jak widac na filmiku, to recepta byla uniwersalna!!!
Uprawianie sportu! wink.gif

Oczywiscie wystepowaly w spoleczenstwie zjawiska "niegodne" dla lepszego systemu w kraju wiodacej klasy robotniczej i chlopow. Oczywiscie byly one szeroko pietnowane przez wladze, ale podejrzewam, ze im wiecej bylo tego pietnowania, to wiecej one istnialy. Znow powolajmy sie na PKF z tego okresu.
https://www.youtube.com/watch?v=rSlydBIzSB8

Wina za niedobory podstawowych artykulow na "panstwowym" rynku, oczywiscie obwiniano tych "spekulantow".
Problem polegal na tym, ze praktycznie kazdy musial byc tym "spekulantem"...inaczej sie nie dalo, azeby po prostu przezyc.

Jako male dziecko pamietam, jak jechalismy gdzies pociagiem w nocy, azeby kupic jakas "chabanine" na jakiejs podwarszawskiej wsi na swieta i rodzice mi tlumaczyli w drodze powrotnej, ze "jakby sie pan konduktor pytal", to wracamy z wakacji i w walizkach mamy ubrania, a nie mieso.

Innym obrazkiem bylo, gdy przyjechala rodzina mamy z prowincji i poszlismy kupowac pralke. Ja sie dziwilem dlaczego kupujemy ta pralke, skoro juz jedna mamy w domu. Mama mi kazala "siedziec cicho" i przy zakupie, oczywiscie musiala pokazac dowod osobisty, ze mieszka w Warszawie, bo oczywiscie "spekulantom z prowincji" tych pralek nie sprzedawano.

Juz jako ten cztero, czy tez pieciolatek zauwazylem pewna dychtomie...z jednej strony rodzice mowili, azebym nigdy nie klamal...a z drugiej strony wiadomo...ale szybko sie uczylem! rolleyes.gif
Chociaz jeszcze nie potrafilem tego zsyntetyzowac w jakas "teorie". No i w szkole (kilka lat pozniej) tez wiedzialem, ze trzeba trzymac jezyk za zebami...tak jak wszyscy moi koledzy i kolezanki.
Po latach nazwalem to po prostu nieufnoscia spoleczna, ale inaczej nie dalo sie zyc.

No a lata szescdziesiate?
Ah, to chyba w nastepnym poscie...CDN


 
User is offline  PMMini Profile Post #5

     
Fuser
 

VIII ranga
********
Grupa: Użytkownik
Postów: 4.266
Nr użytkownika: 15.418

 
 
post 31/12/2017, 19:38 Quote Post

QUOTE(Pawko @ 29/12/2017, 23:28)
Były również bardzo liberalne przepisy aborcyjne.
*


Od 1956 roku.
 
User is offline  PMMini Profile Post #6

     
szczypiorek
 

IX ranga
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 5.287
Nr użytkownika: 74.357

Stopień akademicki: mgr
 
 
post 31/12/2017, 20:15 Quote Post

QUOTE
Życie intymne w PRL. Jak pisano o seksie, masturbacji, antykoncepcji, aborcji...


QUOTE
- W samym centrum tego, o czym pisano w PRL-u, znajdował się seks męża i żony. Nie oznacza to jednak, że seks przedmałżeński jakoś szczególnie piętnowano. W kwestiach, które dzisiaj łączymy bardzo silnie światopoglądowo, takich jak aborcja czy antykoncepcja, dyskusja była bardziej zniuansowana, pozbawiona religijnych emocji - mówi dr Agnieszka Kościańska z Instytutu Etnologii i Antropologii Kulturowej UW
Ten artykuł czytasz w ramach bezpłatnego limitu
Paweł Kośmiński: Skąd w PRL-u ludzie czerpali wiedzę na temat własnej seksualności? Było to dużo trudniejsze niż dzisiaj.

Dr Agnieszka Kościańska: Tak, nie było internetu, gdzie bez problemu można znaleźć różne informacje, a pornografia była nielegalna. Głównym źródłem wiedzy na temat seksualności były książki seksuologów, które liczniej zaczęły ukazywać się w latach 70. Najsłynniejsza z nich to "Sztuka kochania" Michaliny Wisłockiej, która - jak mówiła autorka w jednym z wywiadów - sprzedała się ponoć w 7 mln egzemplarzy. Jeżeli to prawda, ta pozycja znajdowała się niemal w każdym polskim domu. Z takich książek czytelnicy dowiadywali się o antykoncepcji, dojrzewaniu, o tym, jak uprawiać seks. Ale też wiele na temat życia i miłości.

Było też wiele czasopism, które prowadziły rubryki o seksie, np. studencki magazyn "itd", młodzieżowe "Razem", adresowany głównie do ludności wiejskiej "Tygodnik Kulturalny". Były też "Perspektywy". Seksuolodzy odpowiadali tam na listy czytelników.


Weźmy antykoncepcję - temat nawet dzisiaj budzący emocje. Dużo o niej pisano?

- Tak, zdecydowanie. W "Sztuce kochania" Wisłockiej jest bardzo dużo o antykoncepcji. Także u innych autorów. Wówczas młody jeszcze doktor Zbigniew Lew-Starowicz na łamach magazynu "itd" udzielał porad na temat rozmaitych metod: tabletek antykoncepcyjnych, metod tzw. naturalnych - termiczno-objawowej czy kalendarzyka małżeńskiego. Zwracał uwagę na plusy i minusy każdej z nich. To była naprawdę rzetelna informacja.

Na jakie informacje przede wszystkim trafiali czytelnicy?

- Na pewno w centrum znajdował się seks męża i żony. Nie oznacza to jednak, że seks przedmałżeński jakoś szczególnie piętnowano. Wisłocka dużo pisała o inicjacji seksualnej, również tej przedmałżeńskiej. Po prostu głównym tematem był stosunek pomiędzy małżonkami.

Należy pamiętać, w jakich warunkach powstawały te książki. Partia była bardzo pruderyjna, a Kościół - wbrew temu, co się mówi - bardzo silny. Na okładce pierwszego wydania "Sztuki kochania" jest młoda para - ona w welonie, on w garniturze. To był jeden z warunków uzyskania zgody na publikację.

Cenzura i Kościół mocno wpływały na takie publikacje, na to, w jaki sposób mówiono o seksie?

- Cenzura na pewno do pewnego stopnia tak. "Sztuka kochania" dobrych parę lat przeleżała, zanim dopuszczono ją do druku. Jednak seksuolodzy, z którymi rozmawiałam, mówili, że państwo nie ingerowało bardzo. Choć trzeba było się pilnować, żeby nie urazić Kościoła, nie być zbyt wyzwolonym seksualnie.

Kościół miał swoje wpływy, ale jego stanowisko było dużo bardziej progresywne niż dzisiaj. Obecnie słyszymy o homolobby, ideologii gender, tymczasem w latach 80. do warszawskiego Zakładu Seksuologii i Patologii Więzi Międzyludzkich regularnie przychodził ksiądz, który pomagał pacjentom transseksualnym przygotować się do zmiany płci. Była silna współpraca między seksuologami a osobą duchowną.

Dzisiaj trudno to sobie wyobrazić.

- Wbrew powszechnej opinii nie możemy myśleć o PRL-u jako o okresie, w którym tematów związanych z seksualnością w ogóle nie było. Bardzo interesująca była dyskusja na temat aborcji, jaka w latach 70. toczyła się na łamach "itd". Choć była wtedy legalna, uważano, że zabiegów jest za dużo. Niektóre kobiety miały za sobą wiele aborcji, stosowały ją jako główny środek kontroli urodzeń. Zastanawiano się, jak temu zapobiec.

Ale była to zupełnie inna dyskusja niż teraz, bardziej zniuansowana. Dzisiaj jest niezwykle spolaryzowana - jedni mówią, że to zabójstwo, inni - że prawo kobiety. Brak jest przestrzeni na dialog. A wtedy było nawet miejsce dla głosu zwolenników prawa kobiet do aborcji, którzy uważali, że trzeba ograniczyć liczbę zabiegów. Nie pojawiały się argumenty religijne, chyba że w listach od czytelniczek. Głównie zastanawiano się jednak nad tym, jak wpływa to na zdrowie kobiet, jakie może mieć konsekwencje psychiczne. Teraz jak mamy debatę aborcyjną, to dyskutują księża.

Co uznawano za "normalne", "zdrowe" w sferze seksualnej, a co nie?

- Ideałem był stosunek małżeński. Ale pisano też o innych formach seksu. Sporo uwagi poświęcano masturbacji. Nie demonizowano jej, nie sugerowano, że odpadną nam od niej ręce albo urosną włosy między palcami. Po prostu zwracano uwagę, że nadmiar nie jest tu dobry.

Niewiele, ale jednak, pisano na temat miłości homoseksualnej. Pamiętajmy, że w latach 70. Światowa Organizacja Zdrowia nadal uważała homoseksualizm za chorobę. I to znajdowało odzwierciedlenie w pracach polskich seksuologów. Ale jednocześnie dostrzegano, że osoby homoseksualne cierpią, spotykają się ze złymi reakcjami otoczenia.

Zaobserwowałam taką taktykę w czasach komunizmu, że chcąc ominąć cenzurę, opisywano jakieś zachodnie zjawisko, potępiając je. Ale jednocześnie opisywano je bardzo szczegółowo, jak np. ruch gejów i lesbijek w USA. Taka strategia przemycania informacji.

Homoseksualistom sugerowano leczenie?

- Wiele artykułów kończyło się stwierdzeniem, że leczenie jest możliwe i skuteczne. Ale zawarta był w nich pewna dwuznaczność. Informowano, co to jest to homoseksualne pożądanie, przytaczano badania Alfreda Kinseya, z których wynikało, że część populacji jest homoseksualna.

A jeśli chodzi o środki antykoncepcyjne - wskazywano dobre, a potępiano złe?

- Opisywano różne, ale ponieważ w centrum stawiano seks małżeński, podkreślano również wagę płodności. Ale znów - inaczej niż dzisiaj, a podobnie jak w przypadku aborcji - nie mówiono o antykoncepcji, odwołując się do moralności. Natomiast pisząc o wygodzie i skuteczności tabletek hormonalnych, wspominano po prostu o ich skutkach ubocznych.

Czy w tym świecie było miejsce po prostu na przyjemność?


QUOTE
- Tak, ale jako kwintesencja przyjemności postrzegane było życie małżeńskie otwarte na płodność. Szczególnie w publikacjach prof. Zbigniewa Lwa-Starowicza obecna jest teoria, że najprzyjemniej jest wtedy, gdy partnerów łączy silna więź, jeżeli tworzą stabilny związek. Seks jest tu silnie powiązany ze sferą uczuciową. To zupełnie inny punkt ciężkości niż w głównym nurcie seksuologii amerykańskiej, w której kładziono nacisk na odpowiednią stymulację.

Z dzisiejszego punktu widzenia sposób ówczesnego mówienia o kobietach i mężczyznach był mocno stereotypowy?

- Zdecydowanie tak. O ile zachęcano kobiety do aktywności podczas samego aktu seksualnego, o tyle w życiu codziennym mówiono jasno, że "kobiety powinny być kobietami", a mężczyźni - mężczyznami. Widać to u wszystkich głównych autorów piszących w okresie PRL-u. W tej wizji kobieta powinna opiekować się dziećmi i ładnie wyglądać, mężczyzna zaś - być aktywny i dobrze zarabiać. Wisłocka pisała wręcz, że powinien być taką "gwiazdą" - znanym aktorem, sławnym dziennikarzem, wybitnym sportowcem, na którego ta delikatna kobieta czeka w domu. Ale jednocześnie bardzo dużo pisała o tym, jak akt seksualny urozmaicić. To była najbardziej popularna część "Sztuki kochania".

A o czym nie mówiono? Było jakieś ewidentne tabu?

- Właściwie trudno wskazać temat, o którym teraz pisze się dużo, a wtedy - w ogóle. Pisano nie tylko o homoseksualizmie, ale również transseksualizmie. Chociaż niedużo.

Co w takim razie zmieniło się na przestrzeni lat w opowiadaniu Polakom na temat życia seksualnego? Tylko sposób narracji?

- Mimo że cały czas w centrum stawiano kobiece kobiety i męskich mężczyzn, narracje te były dość różnorodne. W kwestiach, które dzisiaj łączymy bardzo silnie światopoglądowo, takich jak aborcja czy antykoncepcja, dyskusja była bardziej zniuansowana, pozbawiona religijnych emocji.

Jednocześnie myślę, że dyskusje pomiędzy środowiskiem feministycznym a seksuologicznym od początku lat 90. spowodowały, że dzisiejsze publikacje są dużo bardziej równościowe od tych dawnych.

Jeśli nastolatek poszukujący wiedzy na temat własnej seksualności wziąłby dziś do ręki książkę Wisłockiej albo Lwa-Starowicza, uśmiałby się, zdziwił, byłby zszokowany?

- W "Sztuce kochania" czytamy o tym, że chłopcy nie mogą kontrolować swojego poziomu napięcia seksualnego. Dlatego dziewczęta powinny wiedzieć, że nie mogą chodzić z nimi w odludne miejsca, bo to może skończyć się gwałtem. W pewien sposób Wisłocka usprawiedliwia tutaj przemoc seksualną, głównie wśród młodzieży.

Teraz też można trafić chociażby na komentarze na forach internetowych, których autorzy piszą straszne rzeczy na temat ofiar gwałtu. Ale eksperci, lekarze nie mówią już takich rzeczy, jak Wisłocka mówiła w latach 70.

* Dr Agnieszka Kościańska - jest wicedyrektorką Instytutu Etnologii i Antropologii Kulturowej Uniwersytetu Warszawskiego, autorką m.in. książki "Płeć, przyjemność i przemoc". Zajmuje się badaniami nad seksualnością, płcią i religijnością.


http://wyborcza.pl/1,76842,16051500,Zycie_...eRedirects=true


Ten post był edytowany przez szczypiorek: 31/12/2017, 20:18
 
User is offline  PMMini Profile Post #7

     
1234
 

Wielki Wuj
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 4.631
Nr użytkownika: 4.636

 
 
post 31/12/2017, 20:49 Quote Post

A pamięta ktoś słynny podręcznik Przysposobienia do życia w rodzinie z połowy lat 80-tych? Co niektórzy rodzice urządzali publiczne palenie tej książki.
Uszczegóławiając: ja się na tę książkę nie załapałem, byłem rok niżej. Ale było na wsi paru rok starszych kolegów.
 
User is offline  PMMini Profile Post #8

     
Jerzy M
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 137
Nr użytkownika: 74.117

Jerzy Morawiec
 
 
post 1/01/2018, 12:51 Quote Post

A Gazecie Młodych (w tej co drukowano w '88 ilustrowany katalog pozycji seksualnych) była nawet akcja w obronie podręcznika Przysposobienia do życia w rodzinie.
I ta afera wokół podręcznika to była raczej jesień roku '87, o ile dobrze pamiętam.

Co do bardzo liberalnego prawa aborcyjnego.
To owszem, to było "bardzo liberalne prawo" ale w latach '50 i '60. Tak bardzo liberalne, że Dunki przyjeżdżały do Polski w latach '60 w ramach turystyki aborcyjnej.

W latach '70 i '80 podobne liberalne prawo w większej części Europy.
 
User is offline  PMMini Profile Post #9

     
szczypiorek
 

IX ranga
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 5.287
Nr użytkownika: 74.357

Stopień akademicki: mgr
 
 
post 1/01/2018, 13:38 Quote Post

Ustawa z kwietnia'56 o warunkach dopuszczalności przerywania ciąży.
Wcześniej (za wiki):

QUOTE
Ustawa z dnia 28 października 1950 roku o zawodzie lekarza wprowadziła wymóg, aby konieczność przerwania ciąży przez wzgląd na zdrowie kobiety ciężarnej była potwierdzona orzeczeniem komisji lekarskiej (której skład i tryb postępowania określi rozporządzenie ministra zdrowia), a uzasadnione podejrzenie, że do zapłodnienia doszło w wyniku zgwałcenia, kazirodztwa bądź współżycia z małoletnią poniżej lat 15 stwierdzone stosownym oświadczeniem prokuratora[15].


user posted image
 
User is offline  PMMini Profile Post #10

 
2 Użytkowników czyta ten temat (2 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej