Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
20 Strony < 1 2 3 4 > »  
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> Hugo Chávez, 1954 - 2013
     
kopciuch1939
 

IV ranga
****
Grupa: Użytkownik
Postów: 341
Nr użytkownika: 16.174

 
 
post 29/08/2006, 23:55 Quote Post

QUOTE
Począwszy od edukacji (dyktator chyba raczej by tego nie robił)


A Fidel Castro.

QUOTE
Teraz przynajmniej pieniądze są inwestowane na konkretne cele i pozostają w kraju.


No jak na razie to te pieniądze pozostają w Rosji, w końcu Chavez nieźle się zbroji.

QUOTE
A wiadomo, że kto nie sympatyzuje z USA jego wrogiem.


No to już chyba gruba przesada.

Jak powszechnie wiadomo każdy system totalitarny potrzebuje wroga ( prawdziwego lub wyimagowanego ), aby podtrzymywac w społeczeństwie poczucie zarożenia, usprawiedliwiac kolejne wyrzeczenia itp. Dla Wenezueli takim właśnie wrogiem jest USA.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #16

     
makron
 

Ill.ssimus Arbiter Elegantiae, Cassandrae fil.
*******
Grupa: Moderatorzy
Postów: 1.824
Nr użytkownika: 7.636

Zawód: lekarz mrówek
 
 
post 8/09/2006, 13:11 Quote Post

Ja, w przeciwieństwie do Armando Quinto, nie miałem przyjemności spędzić miesiąca w Wenezueli, ale miałem wątpliwą przyjemność pooglądac i posłuchać sobie trochę Chaveza w telewizji hiszpańskiej; mam też znajomych, których rodzina ma wenezuelskie korzenie.
Sam Chavez zrobił na mnie jak najgorsze wrażenie, ze swoją prymitywną retoryką i gestykulacją a' la Hitler. To krzykacz na poziomie Leppera (Castro jest przynajmiej człowiekiem na pewnym poziomie intelektualnym, Chavez jest wojskowym, co - niestety - mówi wiele).
Wspomniane pieniądze, które zostają w kraju, są przeznaczane w dużym stopniu na zbrojenia, co niespecjalnie poprawia sytuację ogólną przeciętnego Wenezuelczyka. Faktem jest, że Chavez zwrócił się ku ludziom biednym i zapomnianym, wskazał im wroga i dał im nieskomplikowaną receptę na sukces (skąd my to znamy sad.gif ).
Dla mnie ciekawe jest jednak, coś innego. Moja kiełkująca teza wynika po części z własnych obserwacji, ale i z rozmów z ludźmi z kręgu iberoamerykańskiego. Otóż Ameryka Łacińska jest specyficznym pod względem kultury - w tym politycznej - obszarem. Mieszanka Indian, Europejczyków i Afrykanów (to bardziej Karaiby i Brazylia), wierzeń ludowych i ortodoksyjnego katolicyzmu oraz wspomnienie "kolonizatorów" to grunt bardzo podatny dla wszelkich ideologii "wyzwolenia", rewolucji, a bardziej ogólnie: populizmu. Mam wrażenie, że Latynosi są w dużym stopniu bardziej naiwni i ufni, bardziej podatni na jasną i prostą symbolikę oraz retorykę od społeczeństw europejskich (no, może od większości, ale to wątek o Chavezie, więc sza!). Stąd ten zapał rewolucyjny, rozpaczliwe dążenie do (chyba jednak utopijnej) sprawiedliwości społecznej.
Armando Quinto napisał: "Za kilka lat państwo to będzie przykładem dla wielu - chociażby dla Polski." Szczerze wątpię (choć mutatis mutandis, widzę kilka analogii do sytuacji w Naszej Ojczyźnie), a wręcz boję się, żeby z tego "rozwoju gospodarczego" i ferworu rewolucyjnego ludu wenezuelskiego (chyba jednak bardziej niż społeczeństwa) nie wyszedł jakiś potworek polityczny.
Pozdrawiam
 
User is offline  PMMini Profile Post #17

     
Armando Quinto
 

Nowicjusz
Grupa: Użytkownik
Postów: 4
Nr użytkownika: 20.877

Armando Quinto
Zawód: Pisarz
 
 
post 12/09/2006, 17:12 Quote Post

Przepraszam ale makron najprawdopodobniej oglądał w telewizji Chaveza nie rozumiejąc zupełnie hiszpańskiego. Nie rozumiem jak można oceniać intelekt kierując się tylko wrażeniami wizualnymi?
Sam miałem okazję publicznie zobaczyć i usłyszeć Chaveza w Londynie i muszę ci powiedzieć, że zwykły krzykacz, albo zwykły wojskowy nie przawiałby przez 4 godziny na konkretne tematy, nie posługując się przy tym żadnymi materiałami pomocniczymi. Tyle książek ile Chavez przeczytał w ciągu swojej prezydentury - Ty miły Makronie nie przeczytasz w ciągu całego swojego życia.
Zapraszam do odwiedzenia www.wenezuela.blog.com
PS. Już w grudniu tego roku zobaczysz jak poparcie dla Chaveza przekroczy 10mln populacji Wenezueli.
Gdyby jednak wygrała opozycja (Rosales) to na pewno rodzina twoich znajomach posiadałaby socjalną kartę debetową, która wyglądałaby tak jak ta poniżej. Załosne!!!Załączony obrazek
 
User is offline  PMMini Profile Post #18

     
makron
 

Ill.ssimus Arbiter Elegantiae, Cassandrae fil.
*******
Grupa: Moderatorzy
Postów: 1.824
Nr użytkownika: 7.636

Zawód: lekarz mrówek
 
 
post 12/09/2006, 21:16 Quote Post

Angielski, włoski, hiszpański, francuski, łacina: tymi językami władam i - jak nieskromnie uważam - dość dobrze. smile.gif Niezrozumienie nie wchodzi w rachubę - przykro mi. Radzę czytać dokładniej posty: "miałem wątpliwą przyjemność pooglądać i POSŁUCHAĆ". Ale, jak widzę, trzeba jaśniej: POSŁUCHAĆ i ZROZUMIEĆ, mając również na względzie niuanse stylistyczno-retoryczne wypowiedzi pana Hugona. Czy jest to dostatecznie klarowne???
Nie wiem, ile książek Chavez przeczytał w swoim życiu, bo go nie kontrolowałem, ale schlebiam sobie, drogi Armando Quinto, że liczba przeczytanych przeze mnie książek (nie będę już wnikał w to, w ilu językach i jakie są to pozycje tongue.gif ) nie jest znowu taka mała. Ale to nie o mnie wątek, tylko o Chavezie, więc proszę bez wycieczek osobistych, ok? Zły adres.
Pozdrawiam.
 
User is offline  PMMini Profile Post #19

     
carantuhill
 

Bieskidnik
*********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 8.499
Nr użytkownika: 12.703

WOJCIECH
Zawód: Galileusz
 
 
post 12/09/2006, 21:31 Quote Post

Pytanie jest takie. Czy Chavez to kolejny "tropikalny dyktator" jakich jużbyło wielu jak np Kadafi, Castro, Mabutu id. Czy może Chavez dzięki ropie, rosyjskiej broni i wsparciu Iranu, Białorusi, Korei stworzy może cośw rodzaju nowej osi zła, która może poważnie zagrozić Stanom.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #20

     
Qltura
 

Ja�nie Absolutnie O�wiecony
*****
Grupa: Administrator
Postów: 688
Nr użytkownika: 2

 
 
post 13/09/2006, 8:14 Quote Post

Prosiłbym uczestników dyskusji o nie wytykanie sobie błedów i wpadek słownych. Pozwoli to dyskutowac bez nerwów, bez zbędnych emocji a co za tym idzie bez wycieczek osobistych.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #21

     
florek-XXX
 

Katolik
*******
Grupa: Banita
Postów: 2.227
Nr użytkownika: 15.050

Zawód: BANITA
 
 
post 13/09/2006, 12:23 Quote Post

Cóż, faktem jest że Chavez mając do swojej dyspozycji wielkie złoża ropy naftowej pod dnem Lago de Maracaibo, może zachwiać światową godpodarką znacznie bardziej niż powiedzmy Fidel Castro który jest przywódcą na biednej wyspie. Hugo Chavez wybrał sojusz z Federacją Rosyjską i można powiedzieć że Wenezuela staje się częścią bloku antyzachodniego, do którego należą obecnie także Białoruś, Iran i Chińska Republika Ludowa. Zauważmy też że Wenezuala i Iran, to dwa z państw należący do OPEC, co tym bardziej zwiększa ich wpływ na światowe rynki paliwowe. Może to być środkiem ogromnego nacisku w razie gdy Stany Zjednoczone zechciały wprowadzić jakieś nowe sankcje wobec tych krajów. Aczkolwiek nie sądzę aby Hugo Chavez i jego armia były groźne w sposób bezpośredni. Chociaż może on zacząć wspierać w krajach ościennych Wenezueli, podobne przemiany jakie sam przeprowadza u siebie ale mam nadzieję że nie uda mu się wciągnąć jakiegoś słabszego sąsiada w strefę wpływów Kremla. Kolumbia i Brazylia napewno się nie dadzą ale szczególnie martwię się o Gujanę i Surinam. Gujana Francuska też da sobie radę, ponieważ ma silne wsparcie ze strony Francji. Prorosyjska Wenezuela, mając silną gopodarkę i tym samym zasobny Skarb Państwa, może poprostu zacząć kupować sobie wpływy polityczne w co biednijeszych krajach Ameryki Południowej. Uważam że było by to dla tych krajów niebezpieczne.
 
User is offline  PMMini Profile Post #22

     
gregski
 

Pirat of the Carribean
********
Grupa: Użytkownik
Postów: 3.067
Nr użytkownika: 12.159

Stopień akademicki: mgr inz
Zawód: ETO
 
 
post 15/09/2006, 9:17 Quote Post

Coś mi się wydaje, że Wenezuela będzie musiała poczekac na swojego Pinocheta. To chyba ich jedyna szansa.
 
User is offline  PMMini Profile Post #23

     
Czarna_xxx
 

Nowicjusz
Grupa: Użytkownik
Postów: 1
Nr użytkownika: 21.570

Zawód: uczen
 
 
post 16/09/2006, 12:06 Quote Post

tak naprawdę, mało wiem o tym całym prezydencie wenezueli. wiem jedynie, że jest postacią kontrowersyjną i ma cośwspólnego z dyktaturą. jeżeli jest przyjacielem Castro, to w sumie wiadomo, że nie jest zbyt pozytywną postacią (przynajmniej dla mnie).
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #24

     
Sędziwoj
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 295
Nr użytkownika: 7.748

 
 
post 4/10/2006, 13:23 Quote Post

Przemówienie Hugo Cháveza, które wygłosił 20 września 2006 roku na forum Zgromadzenia Ogólnego Organizacji Narodów Zjednoczonych w Nowym Jorku.

"Pani Przewodnicząca, Ekscelencje, głowy państw, szefowie rządów i inni reprezentanci rządów, dzień dobry.
Po pierwsze, rekomenduję jak najbardziej tę oto książkę Noama Chomsky'ego, jednego z najwybitniejszych intelektualistów Ameryki i świata, jedną z jego ostatnich prac: "Hegemonia albo przetrwanie: Amerykańskie dążenie do globalnej dominacji". To wspaniała praca, która pozwala zrozumieć świat dwudziestego wieku oraz to, co dzieje się obecnie, wreszcie rozpoznać największe zagrożenie planety: roszczenia hegemonii ze strony północnoamerykańskiego imperializmu zagrażają samemu bytowi ludzkiej rasy.
Nadal przestrzegamy przed tym zagrożeniem, wzywając lud amerykański i cały świat do powstrzymania tego zagrożenia, wiszącego nad naszymi głowami niczym Miecz Damoklesa. Planowałem odczytać fragmenty tej książki, ale ze względu na ograniczony czas poprzestanę na rekomendacji. Czyta się ją łatwo. To bardzo dobra książka. Madame, z pewnością jest pani z nią zaznajomiona...
Książkę wydano po angielsku, po rosyjsku, po arabsku, po niemiecku [1]. Myślę, że pierwszymi, którzy powinni przeczytać tę książkę, są nasi bracia i siostry w Stanach Zjednoczonych, gdyż to w ich domu zagnieździło się zagrożenie. Diabeł jest w domu. Diabeł - diabeł we własnej osobie, jest właśnie w domu!
I przybył tu wczoraj!
Wczoraj przybył tu diabeł. Tutaj, tu właśnie! I jeszcze dziś cuchnie siarką z trybuny, z której przemawiam.
Panie i panowie! Wczoraj na tę trybunę wstąpił prezydent Stanów Zjednoczonych, ów dżentelmen, którego pozwoliłem sobie określić mianem diabła. Wstąpił na nią, by przemawiać jakby cały świat do niego należał. Serio - jakby posiadał cały świat!
Sądzę, że powinniśmy wezwać psychiatrę, by zanalizował wczorajsze wystąpienie prezydenta Stanów Zjednoczonych. Jako rzecznik imperializmu, przybył, by zareklamować swe panaceum, bronić i chronić obecny wzorzec dominacji, wyzysku i grabieży dokonywanej na narodach świata.
To scenariusz godny filmu Alfreda Hitchcocka.
Zaproponuję nawet tytuł: "Diabelska recepta".
Tak jak rzecze Chomsky, dokładnie, do głębi, imperium amerykańskie robi wszystko, co w jego mocy, by utrwalić system dominacji. Nie możemy na to pozwolić. Nie możemy pozwolić na ugruntowanie się dyktatury światowej.
Wystąpienie ojca świata: cyniczne, załgane, pełne imperialistycznej hipokryzji, owej kierującej nimi żądzy kontrolowania wszystkiego.
Mówią, że chcą zaprowadzić demokratyczny model. Ale to demokratyczny model w ich rozumieniu. Elitarna pseudodemokracja, można rzec, bardzo oryginalna demokracja, narzucona ogniem i mieczem, bombami, rozgrzanym żelastwem.
Co za dziwna demokracja. Arystoteles i inni, których znajdziemy u korzeni demokracji, chyba by jej nie rozpoznali.
Jaki rodzaj demokracji zaprowadzają marines i bomby?
Prezydent Stanów Zjednoczonych rzekł nam wczoraj, tu właśnie, w tej izbie, cytuję: "Gdziekolwiek nie spojrzycie, usłyszycie ekstremistów twierdzących, że droga ucieczki od biedy i odzyskania godności prowadzi przez przemoc, terror i męczeństwo".
Gdzie by nie spojrzał, widzi ekstremistów. I ty, bracie mój - patrzy on na kolor twej skóry, i już wie, że jesteś ekstremistą. Evo Moralesie, wspaniały prezydencie Boliwii, on widzi w tobie dokładnie ekstremistę.
Imperialiści wszędzie widzą ekstremistów. Ale to nie tak - nie jesteśmy ekstremistami. Po prostu świat się budzi. Budzi się na dobre. I ludzie powstają.
Mam przeczucie, drogi dyktatorze świata, że reszta dni twego życia będzie niczym nocny koszmar, gdyż cała reszta z nas powstaje, wszyscy ci, którzy powstają przeciwko amerykańskiemu imperializmowi, krzyczą o równość, szacunek, samostanowienie narodów.
Nie ma sprawy, nazywaj nas ekstremistami, lecz powstajemy przeciwko imperium, przeciwko modelowi dominacji.
Rzekł pan prezydent: "Przybyłem przemawiać bezpośrednio do ludności Bliskiego Wschodu, by rzec jej, że mój kraj pragnie pokoju".
To prawda. Gdy przechadzasz się ulicami Nowego Jorku, Waszyngtonu, San Diego, San Antonio, San Francisco czy któregokolwiek innego miasta w USA, i zapytujesz ludzi, obywateli Stanów Zjednoczonych, czego chcą - czy pragną pokoju, odpowiedzą: YES.
Ale rząd nie chce pokoju. Rząd Stanów Zjednoczonych nie chce pokoju. Chce doić system wyzysku i grabieży, system hegemonii - poprzez wojnę.
Pragnie pokoju - a co dzieje się w Iraku? Co stało się w Libanie? W Palestynie? Co się dzieje? Co działo się przez ponad sto lat w Ameryce Łacińskiej i na świecie? I dlaczego grozi Wenezueli - śle jej nowe pogróżki, tak jak Iranowi?
Przemawiał do narodu libańskiego. Mówił, że wielu z was ujrzało swe domy i społeczności w krzyżowym ogniu. Jak cynicznym można się stać? Jakiż talent do łgarstwa w żywe oczy!
Bomby spadające na Bejrut, z precyzją co do milimetra - to jest ten krzyżowy ogień?
Rozumuje kategoriami westernu - jakby strzelano zza węgła i ktoś tam dostał się w krzyżowy ogień.
A to imperialistyczne, faszystowskie, ludobójcze imperium Izraela niczym dzika horda smaży w ogniu ludy Palestyny i Libanu. Oto co się zdarzyło - a słyszymy: "Cierpimy widząc zniszczone domostwa".
Prezydent Stanów Zjednoczonych przybył, by przemówić do narodów świata. Wziąłem ze sobą zapiski, gdyż dopiero rankiem czytałem jego oświadczenia. Widzę, że przemawiał do narodów Afganistanu, Libanu, Iranu. Zwrócił się do nich wszystkich bezpośrednio.
Zastanawialiście się, gdy prezydent Stanów Zjednoczonych zwrócił się do nich - co te narody świata rzekłyby mu, gdyby wstąpiły na trybunę? Co miałyby do powiedzenia?
Sądzę, że mam nieco rozeznania co do tego, co myślą narody południa, co myślą narody ciemiężone. Powiedziałyby: "Wracajcie do domu, jankescy imperialiści!". Myślę, że to właśnie rzekłyby, gdyby otrzymały mikrofon i gdyby mogły jednym głosem zwrócić się do amerykańskich imperialistów.
I oto dlaczego, Pani Przewodnicząca, koledzy i przyjaciele, w ubiegłym roku przybyliśmy do tej sali tak jak czyniliśmy to przez ostatnie osiem lat, i powiedzieliśmy coś, co się potwierdziło - potwierdziło się w całej pełni.
Nie sądzę, by ktokolwiek na tej sali był w stanie bronić systemu. Przyjmijmy to do wiadomości - bądźmy uczciwi. System Narodów Zjednoczonych, powstały po drugiej wojnie światowej, zawalił się. Jest bezwartościowy.
Ach tak, dobrze jest się spotkać raz do roku, zobaczyć się nawzajem, przedstawić oświadczenia i przygotowywać wszelkiego rodzaju długie dokumenty, posłuchać dobrych przemówień, jakie wczoraj wygłosił Evo, czy prezydent Lula. Tak, dobrze.
Mnóstwo przemówień - długo słuchaliśmy choćby prezydenta Sri Lanki czy prezydentowej Chile.
Ale całe nasze zgromadzenie zamieniło się w ledwie izbę debat. Jesteśmy bezsilni, nie mamy sił, by wpłynąć jakkolwiek na okropną sytuację świata. To dlatego Wenezuela raz jeszcze proponuje, tutaj, dziś, 20 września, ustanowienie Organizacji Narodów Zjednoczonych na nowo.
Madame! W ubiegłym roku przedstawiliśmy cztery skromne propozycje - czując, że mają kluczowe znaczenie. Musimy przyjąć do wiadomości naszą odpowiedzialność - nasze głowy państw, nasi ambasadorowie, nasi reprezentanci - musimy podjąć nad nimi dyskusję.
Po pierwsze: rozrost, o którym Lula mówił tu wczoraj - rozrost Rady Bezpieczeństwa, zarówno jeśli idzie o stałych, jak i o niestałych członków. Nowe kraje rozwinięte i kraje rozwijające się, kraje Trzeciego Świata, muszą otrzymać status stałego członka. To po pierwsze.
Po drugie: skuteczne sposoby odnoszenia się i rozwiązywania konfliktów na świecie, oraz jawność decyzji.
Po trzecie: natychmiastowe anulowanie - o co wzywają wszyscy - antydemokratycznego mechanizmu, jakim jest veto, veto wobec decyzji podejmowanych przez Radę Bezpieczeństwa.
Podam ostatni przykład. Jest nim niemoralne veto Stanów Zjednoczonych, które pozwoliło Izraelczykom bezwstydnie niszczyć Liban. Na naszych oczach, w obecności nas wszystkich, zablokowano rezolucję Rady.
Po czwarte: musimy wzmocnić, jak mówiliśmy zawsze, rolę i siłę sekretarza generalnego Organizacji Narodów Zjednoczonych.
Wczorajsze przemówienie sekretarza generalnego to na dobrą sprawę pożegnanie. Przyznał, że przez ostatnie dziesięć lat sprawy jeszcze się pokomplikowały: głód, bieda, przemoc, łamanie praw człowieka - to wszystko uległo pogorszeniu. To przerażające konsekwencje załamania się systemu Organizacji Narodów Zjednoczonych oraz amerykańskich roszczeń do hegemonii.
Madame! Kilka lat temu Wenezuela postanowiła rozpętać bitwę w Organizacji Narodów Zjednoczonych, uznając je, jako ich członek, za trybunę naszego głosu i naszego toku rozumowania.
Nasz głos - niezależny głos reprezentanta godności, poszukiwania pokoju i przewartościowania systemu międzynarodowego; głos, który oskarża hegemonistyczną siłę na tej planecie o prześladowania i agresję.
To dlatego Wenezuela odkryła swą twarz - dom Bolivara ubiega się o status niestałego członka Rady Bezpieczeństwa.
Popatrzmy... Ze strony rządu amerykańskiego miał miejsce otwarty atak, niemoralny atak, mający uniemożliwić Wenezueli start w wyborach na niestałego członka Rady Bezpieczeństwa.
Imperium boi się prawdy i niezależnego głosu. Nazywają nas ekstremistami - lecz to oni są nimi.
Chciałbym podziękować wszystkim krajom, które życzliwie zadeklarowały poparcie dla Wenezueli, mimo iż głosowanie jest tajne i nie ma potrzeby ujawniania go.
Lecz odkąd imperium otwarcie zaatakowało, przekonanie wielu krajów jedynie się wzmocniło. Ich poparcie umacnia zaś nas.
Cały blok Mercosur wyraził swe poparcie, nasi bracia w Mercosur. Wenezuela, tak jak Brazylia, Argentyna, Paragwaj i Urugwaj jest pełnoprawnym członkiem Mercosuru.
Także inne kraje, tj. Wspólnota Karaibska (Caricom) [2] i Boliwia wyraziły poparcie dla Wenezueli. Liga Arabska, cała Liga Arabska obwieściła swe poparcie. I jestem niesamowicie wdzięczny światu arabskiemu, naszym arabskim braciom, naszym karaibskim braciom, oraz Unii Afrykańskiej. Swe poparcie dla Wenezueli wyraziła niemal cała Afryka, jak również takie kraje jak Rosja i Chiny, oraz wielu innych.
Gorąco dziękuję wam wszystkim w imieniu Wenezueli, w imieniu naszego ludu, oraz w imię prawdy, gdyż Wenezuela, mając miejsce w Radzie Bezpieczeństwa, wyrażać będzie nie tylko własne myśli, lecz stanie się głosem wszystkich narodów świata, i będzie bronić godności i prawdy.
Pani Przewodnicząca! W związku z tym wszystkim, sądzę, że są powody do optymizmu. Poeta rzekłby, że to powody, by być "bezbronnie optymistycznym", gdyż pośród zawieruchy wojen, bomb, agresji, wojny prewencyjnej, zagłady całych narodów, dojrzeć można jutrzenkę Nowej Ery.
To era, o której mówił Silvio Rodriguez, że daje się narodzić sercu. Są inne drogi dla myśli. Są młodzi, którzy rozumują inaczej. I to widać na przestrzeni ostatniej dekady. Wykazała ona, że założenie o końcu historii jest absolutnie fałszywe - tak samo obnażony został fałsz Pax Americana i ustanowienia kapitalistycznego, neoliberalnego świata. Widać już, że system ten generuje coraz większą biedę. Kto jeszcze w niego wierzy?
Tym, co musimy uczynić dziś, jest określenie przyszłości świata. Jutrzenka już wychynęła. Spójrzcie na ten brzask - w Afryce, Europie, Ameryce Łacińskiej, Oceanii. Chcę, by wyostrzyły się kontury tej optymistycznej wizji.
Musimy umocnić samych siebie, naszą wolę walki, naszą świadomość. Musimy zbudować nowy, lepszy świat.
Wenezuela przyłącza się do tej walki - oto dlaczego spotykamy się z pogróżkami. USA zdążyły już zaplanować, sfinansować i przeprowadzić pucz w Wenezueli, i nadal wspierają próby puczu - w Wenezueli i nie tylko.
Prezydent Michelle Bachelet [3] przypomniała nam dosłownie przed chwilą o przerażającym morderstwie byłego ministra spraw zagranicznych, Orlando Leteliera [4].
Dodam jedno: sprawcy tej zbrodni pozostają na wolności. Był też inny przypadek, gdzie pośród ofiar znalazł się również obywatel amerykański - był Amerykaninem, tak jak i sprawcy. To byli siepacze, terroryści z CIA.
Musimy w tej izbie przypomnieć, że dosłownie za parę dni minie kolejna rocznica. Minie trzydzieści lat, odkąd w potwornym ataku terrorystycznym na samolot linii Cubana de Aviacion zginęły 73 niewinne osoby.
I gdzie jest największy terrorysta na tym kontynencie, który wziął odpowiedzialność za wysadzenie tego samolotu? Spędził kilka lat w więzieniu w Wenezueli. Ale dzięki CIA i dostojnikom rządowym pozwolono mu uciec - żyje teraz tu, w tym kraju, chroniony przez rząd.
Był skazany. Przyznał się do zbrodni. Ale rząd amerykański uznaje podwójne standardy. Gdy chce, wspiera terroryzm.
Należy rzec, że Wenezuela jest całkowicie oddana sprawie zwalczania terroryzmu i przemocy. Należymy do narodów walczących o pokój.
Terrorysta, którego tu się chroni, nosi nazwisko Luis Posada Carriles. Także inni okropnie zepsuci ludzie, którzy uciekli z Wenezueli, żyją tu, korzystając z ochrony: grupa, która podłożyła ładunki wybuchowe w różnych ambasadach, która podczas puczu mordowała ludzi. Porwali mnie, chcieli mnie zabić, lecz wierzę w Boga, który zstąpił i nasz naród wyszedł na ulice, tak jak armia. Dlatego jestem tu dziś.
Lecz ludzie, którzy stali na czele puczu, są teraz w tym kraju, a rząd amerykański udziela im schronienia. Oskarżam zatem rząd amerykański o wspieranie terrorystów i o całkowicie cyniczny dyskurs.
Wspomnijmy o Kubie. Tak, byliśmy tam dosłownie kilka dni temu. Dopiero co stamtąd szczęśliwie wróciliśmy.
Ujrzeliście tam narodziny Nowej Ery. Szczyt państw niezaangażowanych przyjął historyczną rezolucję. To przełomowy dokument. Bez obaw, nie zamierzam go odczytywać...
Lecz uchwalono cały pakiet rezolucji, przyjętych po otwartej debacie, w sposób jawny - przy obecności ponad 50 głów państw. Przez kilka tygodni Hawana była stolicą południa, i nadaliśmy po raz kolejny nową dynamikę państwom niezaangażowanym.
Jeśli mogę was o coś poprosić, towarzysze, bracia i siostry, poproszę was o dobrą wolę, by nadać Ruchowi Państw Niezaangażowanych dość dynamiki, by mogła narodzić się Nowa Era, by zapobiec hegemonii i dalszym postępom imperializmu.
Jak wiecie, Fidel Castro pozostanie przez następne trzy lata przewodniczącym tego ruchu, i możemu mu zaufać, że będzie przewodził mu bardzo skutecznie.
Mówili: "Och, Fidel umiera". Lecz cóż za pech, nie umarł. Nie tylko żyje, ale z powrotem nałożył swój zielony mundur, i przewodzi niezaangażowanym.
Więc, drodzy koledzy, Pani Przewodnicząca, narodził się nowy, silny ruch, ruch południa. Jesteśmy mężami i niewiastami południa.
Tym dokumentem, tymi ideami, tą krytyką, pozwolę sobie zakończyć. Książkę zabieram ze sobą. Ale pamiętajcie - polecam ją nader gorąco jak i nader pokornie wam wszystkim.
Pragniemy idei, które ocalą naszą planetę od zagrożenia imperialistycznego. I miejmy nadzieję - w tym właśnie stuleciu, już niedługo, ujrzymy to, ujrzymy Nową Erę, świat pokoju dla naszych dzieci i wnuków, oparty o fundamentalne pryncypia Organizacji Narodów Zjednoczonych - odnowionej Organizacji Narodów Zjednoczonych.
Może trzeba zmienić siedzibę. Może trzeba umieścić Organizację Narodów Zjednoczonych gdzie indziej, w jakimś mieście na południu. Proponujemy: w Wenezueli.
Mój osobisty lekarz musiał pozostać na pokładzie samolotu. Szef ochrony musi czekać w zamkniętym na klucz samolocie. Żadnemu z nich nie pozwolono przybyć na obrady ONZ i w nich uczestniczyć. To kolejne nadużycie, nadużycie siły ze strony Diabła. Cuchnie tu siarką, lecz Bóg jest z nami, a ja łączę się z wami wszystkimi.
Niech Bóg nas wszystkich błogosławi. Dobrego dnia!

Przypisy:
[1] Także po polsku (przyp. tłum.)
[2] Karaibska Wspólnota i Wspólny Rynek powstała 1 sierpnia 1973 r. Pierwszymi sygnatariuszami układu były: Barbados, Jamajka, Gujana oraz Trynidad i Tobago. W późniejszym okresie dołączyły: Antigua i Barbadua, Bahamy, Belize, Dominika, Grenada, Haiti, Montserrat (terytorium zależne Wielkiej Brytanii), Saint Kitts i Nevis, Saint Lucia, Saint Vincent i Grenadyny oraz Surinam. CARICOM ma też pięciu członków stowarzyszonych i siedmiu obserwatorów. (przyp. tłum.)
[3] Verónica Michelle Bachelet Jeria (ur. 29 września 1951 w Santiago). Prezydent Chile od 11 marca 2006 r. Pierwsza kobieta na stanowisku prezydenta w tym kraju. (przyp. tłum.)
[4] Orlando Letelier del Solar został 21 września 1976 r. zamordowany w Waszyngtonie przez agentów osławionej DINA, chilijskiej tajnej policji w okresie dyktatorskich rządów Augusto Pinocheta Ugarte. (przyp. tłum.)

tłumaczenie: Paweł Michał Bartolik"
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #25

     
Armando Quinto
 

Nowicjusz
Grupa: Użytkownik
Postów: 4
Nr użytkownika: 20.877

Armando Quinto
Zawód: Pisarz
 
 
post 6/10/2006, 22:33 Quote Post

Złoża o których mówisz, plus tzw. ciężkiej ropy z Orinoco Belt (gdyby zostały zakwalifikowane) uczyniłyby Wenezuelę państwem o największych złożach ropy naftowej na świecie
 
User is offline  PMMini Profile Post #26

     
florek-XXX
 

Katolik
*******
Grupa: Banita
Postów: 2.227
Nr użytkownika: 15.050

Zawód: BANITA
 
 
post 7/10/2006, 9:10 Quote Post

Przeczytałem fragmenty owego przemówienienia Hugo Chaveza z posiedzenia ONZ i poprostu nie wiem co powiedzieć. On powinien zostać krytykiem literackim. Zamiast wylożyć swoje racje na temat sposobu prowadzenia polityki zagranicznej przez Wenezuelę oraz przedstawić plany (plus ewentualnie poprosić o pomoc) rozwiązania problemów wewnętrznych, to zaczął pod każdym kątem krytykować ustrój Stanów Zjednoczonych, tak jakby jakby w Wenezuela oferowała wyższy standard życia niż USA. Nie rozumiem o co mu chodzi. Czy według prezydenta Chaveza, USA też powinny być krajem ciągłych rewolucji jakie przez XX wiek ciągnęły się w krajach Ameryki Południowej ? Oczywiście w efekcie władzę miał by przejąć w Stanach Zjednoczonych socjalizm. Nigdy nie dażyłem Hugo Chaveza sympatią ale teraz zaczyna się we mnie rodzić jawna wrogość wobec tego człowieka, a właściwie to wobec tego co on reprezentuje.
 
User is offline  PMMini Profile Post #27

     
leszek
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.859
Nr użytkownika: 3.472

Zawód: BANITA
 
 
post 7/10/2006, 10:36 Quote Post

Krytykom Chaveza jasność widzenia przesłania antykomunizm a ściślej - prymitywny , twardy liberalizm. Zza tej zasłony nie widać wielkich, społecznych problemów Ameryki Łacińskiej. Nasze media, z których w większości czerpiemy wiedzę o świecie są pod wpływem konserwatyzmu i serwilizmu wobec USA. Chavez jest kreowany na wroga USA bo Castro powoli odchodzi. Wystarczy rzucić hasło "dyktator się zbroi" i już nie trzeba żadnych analiz bo przeciez "dyktatura jest zła a my stoimy postronie dobra". To czysty prymitywizm.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #28

     
silent_hunter
 

Poczwórny Agent, Łowca Replikantów
*******
Grupa: Przyjaciel forum
Postów: 2.055
Nr użytkownika: 11.971

Stopień akademicki: gramotny
Zawód: przodownik pracy
 
 
post 7/10/2006, 14:44 Quote Post

QUOTE(leszek)
Krytykom Chaveza jasność widzenia przesłania antykomunizm a ściślej - prymitywny , twardy liberalizm. Zza tej zasłony nie widać wielkich, społecznych problemów Ameryki Łacińskiej. Nasze media, z których w większości czerpiemy wiedzę o świecie są pod wpływem konserwatyzmu i serwilizmu wobec USA. Chavez jest kreowany na wroga USA bo Castro powoli odchodzi. Wystarczy rzucić hasło "dyktator się zbroi" i już nie trzeba żadnych analiz bo przeciez "dyktatura jest zła a my stoimy postronie dobra". To czysty prymitywizm.


Coz za stek uogolnien...ehhh
I to nie Chavez jest kreowany!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Sam siebie kreuje na wroga USA, czy tak trudno wysnuc taki wniosek po przeczytaniu jego "egzorcyzmow"
?dry.gif
A co Ciebie tak fascynuje w tym "Chorazym Pokoju, Obroncy Ucisnionych, Jutrzence Nadziei Ameryki Poludniowej"? Moze kompletny brak kultury i wyczucia dyplomatycznego?
Czlowieku, nawet nazagorzalsi krytycy republikanow i demokratyczni oponenci polityki Busha po wypowiedziach Chaveza staneli murem za prezydentem USA...
Jesli wenezuelskiemu populiscie tak bardzo przeszkadzaja Stany to przepraszam dlaczego jego kraj nie zrezygnuje z miliardowych udzialow w firmach dzialajacych w...
USA...hmmm? No taki przyklad "dobroci i honoru Am.Pld." a z diablami interesa robi??? dry.gif

Nawet w czasach betonowej komuny przywodcy obu stron Zelaznej Kurtyny zachowywali minimum taktu i kultury politycznej...owszem gdy Nikicie puscily nerwy walil butem o mownice ale kiedy trzeba bylo wystapic do wspolnego zdjecia z prezydentem USA tow. sekretarz swojsko prezentowal stan swojego uzebienia usmiechajac sie od ucha do ucha...biggrin.gif

QUOTE(FlorekXXX)
Przeczytałem fragmenty owego przemówienienia Hugo Chaveza z posiedzenia ONZ i poprostu nie wiem co powiedzieć. On powinien zostać krytykiem literackim. Zamiast wylożyć swoje racje na temat sposobu prowadzenia polityki zagranicznej przez Wenezuelę oraz przedstawić plany (plus ewentualnie poprosić o pomoc) rozwiązania problemów wewnętrznych, to zaczął pod każdym kątem krytykować ustrój Stanów Zjednoczonych, tak jakby jakby w Wenezuela oferowała wyższy standard życia niż USA. Nie rozumiem o co mu chodzi. Czy według prezydenta Chaveza, USA też powinny być krajem ciągłych rewolucji jakie przez XX wiek ciągnęły się w krajach Ameryki Południowej ? Oczywiście w efekcie władzę miał by przejąć w Stanach Zjednoczonych socjalizm. Nigdy nie dażyłem Hugo Chaveza sympatią ale teraz zaczyna się we mnie rodzić jawna wrogość wobec tego człowieka, a właściwie to wobec tego co on reprezentuje.

Nic dodac, nic ujac... smile.gif
 
User is offline  PMMini Profile Post #29

     
gregski
 

Pirat of the Carribean
********
Grupa: Użytkownik
Postów: 3.067
Nr użytkownika: 12.159

Stopień akademicki: mgr inz
Zawód: ETO
 
 
post 7/10/2006, 19:42 Quote Post

QUOTE
Krytykom Chaveza jasność widzenia przesłania antykomunizm a ściślej - prymitywny , twardy liberalizm.


To komunizm jest prymitywną doktryną opartą na prostackiej sile. Liberalizm jest ideologią prostą bazującą na PRAWIE!
 
User is offline  PMMini Profile Post #30

20 Strony < 1 2 3 4 > »  
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej