Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
5 Strony  1 2 3 > »  
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> Viktor Orban, Premier Wegier
     
Net_Skater
 

IX ranga
*********
Grupa: Supermoderator
Postów: 4.753
Nr użytkownika: 1.980

Stopień akademicki: Scholar & Gentleman
Zawód: Byly podatnik
 
 
post 21/12/2018, 21:58 Quote Post

Protesty na Węgrzech narastają, a Orbán nasila represje

Viktor Orban przestał się bawić w kompromisy. Węgierski premier, znany wcześniej ze wstrzemięźliwości wobec protestujących, zdjął białe rękawiczki i zaczął prześladować dysydentów jak nigdy dotąd - pisze Lili Bayer z POLITICO.
Unia zainicjowała we wrześniu procedurę sankcji za łamanie praworządności na Węgrzech, ale Orban w odpowiedzi tylko nasilił represje
“Viktator” – tak często nazywany jest Orban przez działaczy opozycji.
Demonstracje przyciągające tysiące opozycyjnych działaczy odbywały się jak dotąd tylko w Budapeszcie, ale w tym tygodniu protestujący wyszli również na ulice mniejszych miast.
Rządząca partia Fidesz jak zwykle oskarża o organizowanie protestów finansistę George'a Sorosa.
W weekend mają się odbyć kolejne protesty uliczne.

– Orban się nie cofa – mówi Viktor Mák, węgiersko-amerykański student z Uniwersytetu Środkowoeuropejskiego (CEU), który protestował przeciwko ograniczaniu autonomii szkół wyższych. – Reżim jest coraz bardziej pewny siebie - dodaje. W ciągu ostatnich 10 dni, podczas masowych protestów do których doszło na Węgrzech, aresztowano ponad 50 osób. Policja w Budapeszcie użyła gazu pieprzowego, by zapanować nad wielotysięcznym tłumem w większości młodych ludzi. Protesty zapowiedziane na piątek wieczorem mogą mieć napięty przebieg. Tymczasem kilkanaście centrali związkowych rozważa podjęcie akcji strajkowej. Kilku opozycyjnych deputowanych, którzy w minioną niedzielę weszli do siedziby państwowej telewizji, by domagać się transmitowania protestów, zostało w poniedziałek rano usuniętych z budynku przez ochronę. Niewielka grupa protestujących rzucała przedmiotami w policję, zniszczono kilka biur partii rządzącej.
Takie sceny nie są częste w kraju, w którym protesty przeciwko premierowi miały dotąd pokojowy, a czasami wręcz humorystyczny przebieg. Demonstrantom zdarzało się nawet wręczać kwiaty policji. – Chcemy pokazać, że ludzie sprzeciwiają się Orbanowi – powiedział 26-letni mężczyzna, demonstrujący w środę wieczorem w Egerze na północy kraju. Długoletni zwolennik Jobbika, skrajnie prawicowej partii, która ostatnio przesunęła się nieco do centrum, wolał pozostać anonimowy. Protestował wspólnie ze setkami innych demonstrantów, w każdym wieku i popierających różne partie, od socjalistów po liberałów. Razem skandowali “Wolne media!”, “Niezależne sądy!” i “Viktator!”, jak często nazywany jest premier wśród działaczy opozycji.

Ostatnie niepokoje wybuchły po przegłosowaniu dwóch kontrowersyjnych ustaw. Jedna, powstała w wyniku poważnych niedoborów pracowników, pozwala pracodawcom narzucić zatrudnionym do 400 nadgodzin rocznie, za które zapłata może być rozłożona na okres trzech lat. Druga ustawa wprowadza zmiany w systemie sądownictwa. Zdaniem krytyków to kolejny krok Orbana na drodze do przejęcia niezależnych instytucji. Na początku grudnia premier wydał dekret, na mocy którego może powstać wielki holding medialny działający na zasadzie non-profit. Nowy podmiot będzie zrzeszał ponad 400 prorządowych gazet, portali internetowych, rozgłośni radiowych i stacji telewizyjnych. Nie będzie podlegał ustawodawstwu antymonopolowemu. Orban odmówił również podpisania zaaranżowanej przez Amerykanów umowy, która pozwoliłaby Uniwersytetowi Środkowoeuropejskiemu, mieszczącemu się dotąd w Budapeszcie, przyjmować nowych studentów w 2019 r. Zmusiło to CEU do ogłoszenia w tym miesiącu, że począwszy od nowego roku akademickiego programy akredytowane przez USA – czyli większość jego działań – zostaną przeniesione do Wiednia.

Wszystko przez Sorosa
Protestujący w Egerze, podobnie jak ich towarzysze w Budapeszcie, odczytali pięć postulatów: wycofanie ustawy o nadgodzinach, mniej nadgodzin dla policji, niezależne sądownictwo, przystąpienie Węgier do Niezależnego Europejskiego Urzędu Prokuratorskiego i niezależne media publiczne. Rządzący Fidesz odrzucił żądania demonstrantów. Protestujący w Egerze stali przed lokalną siedzibą Fideszu w temperaturze minus dziewięciu stopni. Politycy znajdujący się w budynku utrzymywali, że demonstranci nie mają nic wspólnego z mieszkańcami miasta.

Na Węgrzech “panują rządy prawa i demokracja”, powiedziała Ildikó Adler Marton, szefowa egerskiego Fideszu i wice-burmistrzyni. – Ta obecna seria protestów nie ma nic wspólnego z poprawkami do prawa pracy – mówiła Adler Marton siedząc w hallu wejściowym lokalnej siedziby Fideszu i słuchając, jak demonstranci na zewnątrz skandują nazwiska liderów opozycji. Za wywołanie protestów obwiniła byłego centrolewicowego premiera, Ferenca Gyurcsany’ego oraz finansistę i filantropa, George’a Sorosa – który jest częstym celem ataków ze strony Fideszu i rządu.
– Chodzi o to, że działacze Gyurcsány’ego i Sorosa wraz z partiami opozycyjnymi wyprowadzili swoich sympatyków na ulice – powiedziała. – Nie widzieliśmy mieszkańców Egeru wśród protestujących – dodała.
Założona przez Sorosa fundacja Open Society odrzuciła w tym tygodniu oskarżenia, że stoi on za protestami. “Sugerowanie, że protestujący są manipulowani, a nie, że po prostu wykorzystują przysługujące im prawo do swobody wypowiedzi jest obraźliwe dla Węgrów i pokazuje, że Orban desperacko próbuje odwrócić uwagę od swojego skorumpowanego reżimu”, napisała organizacja. Przedstawiciele Fideszu w Egerze mówili, że nie rozpoznają ludzi w tłumie, natomiast tłum z pewnością rozpoznawał ich. Niektórzy protestujący głośno wymieniali między sobą personalia działaczy lokalnej partyjnej młodzieżówki.

Nie tylko Budapeszt
Orbán długo mógł liczyć na poparcie prowincji. Demonstracje przyciągające tysiące opozycyjnych działaczy odbywały się jak dotąd tylko w Budapeszcie. W tym tygodniu protestujący wyszli jednak również na ulice mniejszych miast, a demonstracja w Egerze wywołała niemałą sensację. Działacze opozycji twierdzą, że rząd kontroluje wszystkie główne media drukowane i większość kanałów telewizyjnych dostępnych dla wyborców poza Budapesztem, a ponadto stosuje taktykę zastraszania w całym kraju, co budzi coraz większe niezadowolenie. – Na prowincji panuje de facto system jednopartyjny – mówi Katalin Lukácsi, która często przemawia na antyorbanowskich wiecach, a sama uważa się za chrześcijańską demokratkę. – Fidesz ma struktury, Fidesz ma propagandę – mówi w wywiadzie i zauważa, że wielu ludzi w wieku produkcyjnym poza stolicą boi się otwarcie krytykować rząd, nawet w postach na Facebooku, ponieważ ich miejsca pracy pośrednio zależą od lokalnych działaczy Fideszu. Jednak ta 31-letnia działaczka widzi oznaki zmian. Ostatnie protesty zjednoczyły grupy z całego politycznego spektrum.
– Opozycja jest naprawdę zjednoczona – mówi i dodaje, że po raz pierwszy politycy ze wszystkich partii anty-rządowych pojawili się razem na scenie. Fidesz utrzymuje jednak, że prowincja wciąż należy do niego. Nie ma “zbyt wielu protestujących”, mówi György Schöpflin, eurodeputowany z ramienia Fideszu. I zwraca uwagę, że według sondaży opinii publicznej partia rządząca cieszy się znaczącym poparciem społecznym.
– Nie, to nie jest początek Pomarańczowej Rewolucji – zapewnia.

Policja pod lupą
Po burzliwych demonstracjach i licznych oskarżeniach o przekroczenie uprawnień przez policję, niektórzy politycy opozycji zaczęli się domagać rezygnacji Sándora Pintéra, ministra spraw wewnętrznych, który nadzoruje siły bezpieczeństwa. Pintér, były członek partii komunistycznej, pracował w węgierskim aparacie bezpieczeństwa od lat 70. Był ministrem spraw wewnętrznych we wszystkich czterech gabinetach Orbana. Pintér jest “węgierskim Fouchétem”, mówi osoba dobrze znająca ministra, nawiązując w ten sposób do osławionego szefa policji Napoleona Bonaparte. Obrońcy Pintéra bronią zwracają jednak uwagę, że policja zagwarantowała wszystkim bezpieczeństwo podczas protestów. – Zapewnienie bezpieczeństwa zgromadzeniom masowym, jeżeli trzeba to przez kontrolę tłumu, jest jednym z najtrudniejszych zadań policyjnych – mówi jeden z węgierskich polityków, zastrzegając sobie anonimowość. – Lata po gwałtownych protestach w 2006 r. były dla węgierskiej policji czasem nauki – dodaje, deklarując, że organy ścigania składają się z "profesjonalistów”, którzy "przysięgają przestrzegać prawa”.

(Onet)


N_S
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #1

     
Rats
 

V ranga
*****
Grupa: Użytkownik
Postów: 547
Nr użytkownika: 98.960

 
 
post 21/12/2018, 22:52 Quote Post

QUOTE(Net_Skater @ 21/12/2018, 21:58)
[i]Protesty na Węgrzech narastają, a Orbán nasila represje

Viktor Orban przestał się bawić w kompromisy. Węgierski premier, znany wcześniej ze wstrzemięźliwości wobec protestujących, zdjął białe rękawiczki i zaczął prześladować dysydentów jak nigdy dotąd - pisze Lili Bayer z POLITICO.
Unia zainicjowała we wrześniu procedurę sankcji za łamanie praworządności na Węgrzech, ale Orban w odpowiedzi tylko nasilił represje

*


Kupił Caracale, kupił Airbusy , to może zaszaleć.W tej procedurze praworządności nie chodzi o żadną praworządność tylko o pałkę którą można walnąć nieposłuszne państewko.Witajcie w IV Rzeszy.
 
User is offline  PMMini Profile Post #2

     
ku 250622
 

Unregistered

 
 
post 8/03/2019, 18:02 Quote Post

Orban gra na nosie EPP.
 
Post #3

     
Eire
 

V ranga
*****
Grupa: Użytkownik
Postów: 503
Nr użytkownika: 25.966

Stopień akademicki: mgr
 
 
post 22/05/2020, 11:01 Quote Post

Majstersztyk: dostosujemy się do wyroku unijnego sądu, ale efekt będzie zdaje się odmienny od oczekiwanego. Orban jest jednak o niebo inteligentniejszy od naszych tuzów dyplomacji wink.gif

TSUE uznał tydzień temu, że umieszczanie przez Węgry osób ubiegających się o azyl w strefie tranzytowej Roeszke na granicy z Serbią bez rozpatrzenia ich sprawy przez sąd jest sprzeczne z prawem unijnym.

"Rozumiem ten wyrok tak, że TSUE orzekł, iż nie można utrzymywać stref tranzytowych. To znaczy, że ten, kto chce złożyć wniosek o wjazd na terytorium Węgier, do czasu jego rozpatrzenia, nie może czekać w strefie tranzytowej. Dobrze. Wobec tego zamkniemy strefy tranzytowe i proszę czekać za ogrodzeniem granicznym. Wkrótce przyjmiemy dekrety, które to jasno określą" - powiedział Orban.

Zaznaczył, że jeśli ktoś będzie chciał wjechać na Węgry, będzie musiał się pofatygować do ambasady w Belgradzie lub innego przedstawicielstwa Węgier, tam złożyć wniosek i do czasu jego rozpatrzenia "czekać gdzieś za ogrodzeniem, ale w żadnym wypadku nie na terytorium Węgier".

Według Orbana jest to rozwiązanie gorsze dla migrantów niż stan poprzedni, "ale skoro brukselscy biurokraci tak chcą, spełnimy ich życzenie".

Podkreślił przy tym: "Nie chcemy stwarzać sąsiadom problemów, raczej chcemy im pomóc. Jeśli Serbia poprosi nas o pomoc w ochronie granicy, jesteśmy do tego gotowi i jutro ruszamy. (...) Chętnie pomożemy, bo sytuację z migrantami należy rozwiązywać nie ze szkodą dla siebie nawzajem, tylko raczej środkowoeuropejską współpracą".

"Im jest potrzebny kryzys migracyjny"
Orban powtórzył, że trwa spór między brukselskimi biurokratami i Węgrami o to, kto ma decydować, z kim będą żyć obywatele państw członkowskich. "Brukselscy biurokraci roszczą sobie to prawo, a lewicowa opozycja ich w tym popiera" - ocenił.

Według premiera Węgier, brukselscy biurokraci "siedzą w kieszeni u amerykańskiego finansisty George’a Sorosa". Osoby w różnych europejskich organach decyzyjnych "mają bardzo jasne zlecenie: im jest potrzebny kryzys migracyjny. Jeśli będzie kryzys migracyjny, rządy znajdą się w kłopotach, a jeśli znajdą się w kłopotach, wtedy będą potrzebować kredytów. A oni mają pieniądze" - powiedział Orban.

Ludzie ci - według Orbana - zrobią wszystko, żeby móc swoje pieniądze na wysoki procent pożyczyć tym, którzy mają problemy. "A jeśli nie ma problemów, to pomogą w ich wywołaniu" - dodał.

Krytyka po przyjęciu ustawy
W 2017 r. na Węgrzech przyjęto ustawę, zgodnie z którą osoby ubiegające się o azyl muszą w czasie stanu kryzysowego, spowodowanego napływem migrantów, osobiście składać wnioski w strefie tranzytowej i tam czekać na decyzję w ich sprawie.

Rozwiązania te były krytykowane przez ONZ i organizacje obrony praw człowieka
.
Czytaj więcej na https://fakty.interia.pl/swiat/news-viktor-...campaign=chrome
 
User is offline  PMMini Profile Post #4

     
petroCPN SA
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.063
Nr użytkownika: 104.458

Stopień akademicki: doktor
Zawód: wyk³adowca
 
 
post 24/07/2020, 8:11 Quote Post

W 2002 premier Viktor Orbán uznał, że Fidesz nie wygrał wyborów, bo nie miał po swojej stronie żadnych mediów. Wtedy Lajos Simicska zaczął tworzyć tytuły, które krytykowały ówczesną lewicowo-liberalną koalicję. Kiedy jesienią 2006 wypłynęły nagrania (nagrania? skąd my to znamy?) dowodzące, że premier Ferenc Gyurcsány okłamywał Węgrów w czasie kampanii wyborczej – wybuchły zamieszki. Media Simicski na żywo transmitowały te zamieszki z jesieni 2006. Można powiedzieć, że to Simicska był współautorem zwycięstwa Fideszu w 2010.
W 2014, na skutek osobistego konfliktu z nowym premierem, Simicska popadł w niełaskę. W jednym momencie cały jego dotychczas profideszowy holding przeszedł do opozycji. Wtedy kondycja finansowa przedsiębiorstw holdingu zaczęła się szybko pogarszać. Media te nie otrzymywały już żadnych reklam rządowych, zaś gazety nie były prenumerowane przez instytucje państwowe. Trzeba wiedzieć, że państwo jest tu największym reklamodawcą, prześcigając kilkukrotnie podmioty komercyjne. W 2017 r. rząd wydał łącznie na kampanie medialne różnego typu równowartość 875 mln zł (późniejszych danych brak, bo rząd odmawia udzielania informacji). Wojna skończyła się w 2018. Simicska zapowiedział zamknięcie całego holdingu medialnego.
Wcześniej, zaraz po wybuchu konfliktu z Simicską, Orbán zaapelował do tych przedsiębiorców, którym "leżą na sercu węgierskie interesy", o tworzenie nowych tytułów, które mogłyby prezentować prowęgierską (= prorządową) narrację.
Rok później, zamknięto największy lewicowy tytuł "Népszabadság"; dziennik ten został przejęty przez bliskich Orbánowi oligarchów, po czym natychmiast zlikwidowany. Na główny plac w Budapeszcie przyszło ok. 2000 protestujących, wstawili się za dziennikarzami. Bezskutecznie. Winą gazety było to, iż informowała o korupcji, aferach i wystawnym życiu, jakie wiodą Viktor Orbán i oligarchowie z Fideszu. Miała ok. 40 tys. nakładu. No to już nie ma.

W 2018 powołano Środkowoeuropejską Fundację Prasy i Mediów (KESMA), na której czele stanął Gábor Liszkay, protegowany Orbána. Do tego podmiotu wniesiono aportem 476 tytułów prasowych pozostających pod kontrolą zaufanych ludzi premiera. Przekaz przygotowany przez (nazywanego ministrem propagandy) Antala Rogána z kancelarii Orbána jest przedrukowywany we wszystkich tytułach i staje się obowiązującą wizją świata. Ale oficjalny przekaz propagandowy Budapesztu jest taki, iż nie ma problemu z pluralizmem, ponieważ większość mediów pozostaje niezależna od rządu.
Media niby prywatne ale naprawdę partyjne zajmują się wyłącznie wyliczaniem sukcesów rządzących. Na temat licznych skandali korupcyjnych milczą! Gdy zaś w ogóle wspominają opozycję, to tylko po to, by ją oczerniać.

Ideologia partii rządzącej weszła do szkół. W podręcznikach szkolnych węgierskie dzieci wyczytają, że prawdziwa wolność w kraju nastąpiła dopiero wtedy gdy Orbán utworzył swój rząd w roku 2010.

Dziś już Węgry są de facto państwem monopartyjnym. Węgierska opozycja jest praktycznie pozbawiona jakichkolwiek szans na wygraną w wyborach, po tym, jak FiDESZ zmienił cały system wyborczy na korzystny dla siebie. Zresztą o ile funduszem wyborczym partii rządzącej jest de facto cały budżet państwa, o tyle na opozycję co chwila nakładane są kary - za rzekome nieprawidłowości finansowe.

Kiedy z kolei wbrew wszystkiemu opozycja odniesie jakiś lokalny sukces w wyborach samorządowych, to rząd dobiera się do samorządów: odbiera im kompetencje wraz z pieniędzmi i centralizuje władzę.

Największy niezależny portal internetowy na Węgrzech, index.hu, właśnie stracił redaktora naczelnego (Szabolcs Dull). Wkrótce rząd przejmie portal. To kwestia czasu - mówi węgierska medioznawczymi Większość internetowych portali informacyjnych już jest pod wpływem rządu.
Dull uchodził za krytyka premiera Węgier. Index jest najczęściej czytanym newsowym portalem internetowym na Węgrzech i jednym z ostatnich niezależnych. Trzy lata temu firma stojąca za stroną internetową trafiła do rąk przedsiębiorców związanych z partią Fidesz. Miesiąc temu właściciele zażądali bardziej przyjaznych rządowi relacji.
Znamienna jest historia innego portalu origo.hu. Jego właścicielem był operator telefonii komórkowej Magyar Telekom, spółka powiązana z Deutsche Telekom. W 2014 r. András Pethő opublikował w portalu serię artykułów poświęconych podróżom Jánosa Lázára, szefa gabinetu premiera, do Londynu, za które płacili podatnicy. W tym samym czasie Magyar Telekom prowadził negocjacje z rządem w sprawie nowych częstotliwości. I tak się dziwnie złożyło, że właśnie wtedy Pethő odszedł z portalu, podobnie jak redaktor naczelny Gergő Sáling, zaś Origo.hu zmieniło profil. Magyar Telekom uzyskał częstotliwości, a niedługo potem sprzedał portal firmie New Wave Media, kojarzonej z otoczeniem premiera.
Wymowny był też przykład telewizji RTL. Kanał ten, by uniknąć kłopotów, najpierw złagodził krytykę Fideszu, a następnie w ogóle usunął z ramówki wszelkie programy o tematyce politycznej.

W rankingu wolności prasy opublikowanym przez organizację Reporterzy bez Granic Węgry znalazły się na 89. miejscu spośród 180 państw. Za między innymi takimi państwami jak Kirgistan, Albania czy Sierra Leone.

PS "Magyar Hang" to tygodnik opozycyjny drukowany . . . na Słowacji, bo na Węgrzech nikt go nie chce ryzykować wydawania go.


https://www.gazetaprawna.pl/artykuly/148664...-budzet-ue.html
https://www.dw.com/pl/w%C4%99gry-krytyczny-...iony/a-54298400
https://wyborcza.pl/7,75399,26154029,orban-...szy-portal.html
https://serwisy.gazetaprawna.pl/media/artyk...a-wegrzech.html
https://magazyn.wp.pl/ksiazki/artykul/media...zja-niepokojaca

Ten post był edytowany przez petroCPN SA: 24/07/2020, 22:04
 
User is offline  PMMini Profile Post #5

     
ku 250622
 

Unregistered

 
 
post 24/07/2020, 15:03 Quote Post

Ciekawie to wygląda z "konfederackiego" punktu widzenia:

Orban uderzył urzędem, który jest w jego ręku i od którego "wyroku" nie ma odwołania na podstawie prawa, które nie obowiązuje.

 
Post #6

     
Adiko
 

VIII ranga
********
Grupa: Użytkownik
Postów: 3.387
Nr użytkownika: 81.745

Adam
Zawód: specjalista
 
 
post 24/07/2020, 17:05 Quote Post

QUOTE(petroCPN SA @ 24/07/2020, 8:11)
W 2002 premier Viktor Orbán uznał, że Fidesz nie wygrał wyborów, bo nie miał po swojej stronie żadnych mediów. Wtedy Lajos Simicska zaczął tworzyć tytuły, które krytykowały ówczesną lewicowo-liberalną koalicję. Kiedy jesienią 2006 wypłynęły nagrania (nagrania? skąd my to znamy?) dowodzące, że premier Ferenc Gyurcsány okłamywał Węgrów w czasie kampanii wyborczej – wybuchły zamieszki. Media Simicski na żywo transmitowały te zamieszki z jesieni 2006. Można powiedzieć, że to Simicska był współautorem zwycięstwa Fideszu w 2010.
W 2014, na skutek osobistego konfliktu z nowym premierem, Simicska popadł w niełaskę. W jednym momencie cały jego dotychczas profideszowy holding przeszedł do opozycji. Wtedy kondycja finansowa przedsiębiorstw holdingu zaczęła się szybko pogarszać. Media te nie otrzymywały już żadnych reklam rządowych, zaś gazety nie były prenumerowane przez instytucje państwowe. Trzeba wiedzieć, że państwo jest tu największym reklamodawcą, prześcigając kilkukrotnie podmioty komercyjne. W 2017 r. rząd wydał łącznie na kampanie medialne różnego typu równowartość 875 mln zł (późniejszych danych brak, bo rząd odmawia udzielania informacji). Wojna skończyła się w 2018. Simicska zapowiedział zamknięcie całego holdingu medialnego.
Wcześniej, zaraz po wybuchu konfliktu z Simińską, Orbán zaapelował do tych przedsiębiorców, którym "leżą na sercu węgierskie interesy", o tworzenie nowych tytułów, które mogłyby prezentować prowęgierską (= prorządową) narrację.
Rok później, zamknięto największy lewicowy tytuł "Népszabadság"; dziennik ten został przejęty przez bliskich Orbánowi oligarchów, po czym natychmiast zlikwidowany. Na główny plac w Budapeszcie przyszło ok. 2000 protestujących, wstawili się za dziennikarzami. Bezskutecznie. Winą gazety było to, iż informowała o korupcji, aferach i wystawnym życiu, jakie wiodą Viktor Orbán i oligarchowie z Fideszu. Miała ok. 40 tys. nakładu. No to już nie ma. 

W 2018 powołano Środkowoeuropejską Fundację Prasy i Mediów (KESMA), na której czele stanął Gábor Liszkay, protegowany Orbána. Do tego podmiotu wniesiono aportem 476 tytułów prasowych pozostających pod kontrolą zaufanych ludzi premiera. Przekaz przygotowany przez (nazywanego ministrem propagandy) Antala Rogána z kancelarii Orbána jest przedrukowywany we wszystkich tytułach i staje się obowiązującą wizją świata. Ale oficjalny przekaz propagandowy Budapesztu jest taki, iż nie ma problemu z pluralizmem, ponieważ większość mediów pozostaje niezależna od rządu.
Media niby prywatne ale naprawdę partyjne zajmują się wyłącznie wyliczaniem sukcesów rządzących. Na temat licznych skandali korupcyjnych milczą! Gdy zaś w ogóle wspominają opozycję, to tylko po to, by ją oczerniać.

Ideologia partii rządzącej weszła do szkół. W podręcznikach szkolnych węgierskie dzieci wyczytają, że prawdziwa wolność w kraju nastąpiła dopiero wtedy gdy Orbán utworzył swój rząd w roku 2010.

Dziś już Węgry są de facto państwem monopartyjnym. Węgierska opozycja jest praktycznie pozbawiona jakichkolwiek szans na wygraną w wyborach, po tym, jak FiDESZ zmienił cały system wyborczy na korzystny dla siebie. Zresztą o ile funduszem wyborczym partii rządzącej jest de facto cały budżet państwa, o tyle na opozycję co chwila nakładane są kary - za rzekome nieprawidłowości finansowe.

Kiedy z kolei wbrew wszystkiemu opozycja odniesie jakiś lokalny sukces w wyborach samorządowych, to rząd dobiera się do samorządów: odbiera im kompetencje wraz z pieniędzmi i centralizuje władzę.

Największy niezależny portal internetowy na Węgrzech, index.hu, właśnie stracił redaktora naczelnego (Szabolcs Dull). Wkrótce rząd przejmie portal. To kwestia czasu - mówi węgierska medioznawczymi Większość internetowych portali informacyjnych już jest pod wpływem rządu.
Dull uchodził za krytyka premiera Węgier. Index jest najczęściej czytanym newsowym portalem internetowym na Węgrzech i jednym z ostatnich niezależnych. Trzy lata temu firma stojąca za stroną internetową trafiła do rąk przedsiębiorców związanych z partią Fidesz. Miesiąc temu właściciele zażądali bardziej przyjaznych rządowi relacji.
Znamienna jest historia innego portalu origo.hu. Jego właścicielem był operator telefonii komórkowej Magyar Telekom, spółka powiązana z Deutsche Telekom. W 2014 r. András Pethő opublikował w portalu serię artykułów poświęconych podróżom Jánosa Lázára, szefa gabinetu premiera, do Londynu, za które płacili podatnicy. W tym samym czasie Magyar Telekom prowadził negocjacje z rządem w sprawie nowych częstotliwości. I tak się dziwnie złożyło, że właśnie wtedy Pethő odszedł z portalu, podobnie jak redaktor naczelny Gergő Sáling, zaś Origo.hu zmieniło profil. Magyar Telekom uzyskał częstotliwości, a niedługo potem sprzedał portal firmie New Wave Media, kojarzonej z otoczeniem premiera.
Wymowny był też przykład telewizji RTL. Kanał ten, by uniknąć kłopotów, najpierw złagodził krytykę Fideszu, a następnie w ogóle usunął z ramówki wszelkie programy o tematyce politycznej.

W rankingu wolności prasy opublikowanym przez organizację Reporterzy bez Granic Węgry znalazły się na 89. miejscu spośród 180 państw. Za między innymi takimi państwami jak Kirgistan, Albania czy Sierra Leone.

PS  "Magyar Hang" to tygodnik opozycyjny drukowany . . .  na Słowacji, bo na Węgrzech nikt go nie chce ryzykować wydawania go.


https://www.gazetaprawna.pl/artykuly/148664...-budzet-ue.html
https://www.dw.com/pl/w%C4%99gry-krytyczny-...iony/a-54298400
https://wyborcza.pl/7,75399,26154029,orban-...szy-portal.html 
https://serwisy.gazetaprawna.pl/media/artyk...a-wegrzech.html
https://magazyn.wp.pl/ksiazki/artykul/media...zja-niepokojaca
*


Czyli taka to demokracja, że o wszystkim decydują media? Jeżeli ktoś ma możliwość, lub chociażby pieniądze to wygrywa, kto nie to nie? Po raz kolejny obnaża to słabość demokracji, nie ma mowy oczywiście o dostępie do "wolnych mediów", gdyż nikt ich nie blokuje, chociażby z zagranicy, kwestią jest dopływ gotówki dla mediów od sponsorów i reklamodawców. Obnaża to "kruchość" demokracji i podatność społeczeństw demokratycznych na propagandę? Bez szerokiego dostępu do "mediów opozycyjnych", ta nie ma szans na zwycięstwo? Ale komunizm czy PRL jednak upadł bez "wolnych mediów", więc te żale na Fidesz i Orbana nie są do końca takie uzasadnione, sama obecność lub nieobecność "opozycyjnych mediów" w oficjalnym obiegu nie musi być konieczna dla zmiany władzy? Jeżeli tak nie jest, świadczy to de-facto o mediokracji a nie demokracji.
 
User is offline  PMMini Profile Post #7

     
szczypiorek
 

IX ranga
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 5.287
Nr użytkownika: 74.357

Stopień akademicki: mgr
 
 
post 24/07/2020, 17:12 Quote Post

Nie ma demokracji bez niezależnych mediów. Jak dla mnie Węgry są krok lub dwa od autorytaryzmu. Zresztą tam są i inne kwestie. Między innymi oligarchizacja (kumple Orbana) i korupcja.

Ten post był edytowany przez szczypiorek: 24/07/2020, 17:13
 
User is offline  PMMini Profile Post #8

     
Fuser
 

VIII ranga
********
Grupa: Użytkownik
Postów: 4.265
Nr użytkownika: 15.418

 
 
post 24/07/2020, 18:10 Quote Post

Czy redaktor Górny ciągle się zachwyca Węgrami?
 
User is offline  PMMini Profile Post #9

     
Adiko
 

VIII ranga
********
Grupa: Użytkownik
Postów: 3.387
Nr użytkownika: 81.745

Adam
Zawód: specjalista
 
 
post 24/07/2020, 18:42 Quote Post

QUOTE(szczypiorek @ 24/07/2020, 17:12)
Nie ma demokracji bez niezależnych mediów. Jak dla mnie Węgry są krok lub dwa od autorytaryzmu. Zresztą tam są i inne kwestie. Między innymi oligarchizacja (kumple Orbana) i korupcja.
*


Ha ha, dobre sobie "niezależne media". Zaraz przypomina mi się historia opisana przez Marka Twaina i jego przygoda z polityką. Oraz konkluzja:
"Z szacunkiem
Mark Twain
niegdyś porządny człowiek, dziś ohydny krzywoprzysięzca, złodziej z Montany, profanator zwłok, deliryk, brudny łapownik, podły szantażysta itp."
https://mizerski.com/2007/mark-twain-jak-ka...na-gubernatora/

Niektórzy mówią, że nie ma niezależnych mediów, jest tylko odpowiednio silne lub słabe zaplecze ze strony machiny medialnej. Jeżeli jest wystarczająco silne - obronić "swojego kandydata" i obsmarować nieodpowiadającego kontrkandydata ?

Jest jakaś instytucja która wyznacza "niezależność"? To media nie kierują się chciwością i chęcią zysku, często w poszukiwaniu sensacji lub bogatych donatorów tylko "szlachetną wolnością i niezależnością"? smile.gif

W każdym razie widzę tu sprzeczność, zabiegając o sponsorów i reklamodawców nie liczy się "niezależność" tylko przypodobanie się klienteli ? Przy korzystnych warunkach zewnętrznych, ewentualnie klienci docenią tą niezależność i jakoś będzie to procentowało?

Ale jeżeli coś tam ma zależeć od klientów to dlaczego tak szkodliwi i destrukcyjni mieliby być np. "oligarchowie Orbana" ? Jedni się skarżą na oligarchów Orbana, inni na Sorosa itd. ?
 
User is offline  PMMini Profile Post #10

     
szczypiorek
 

IX ranga
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 5.287
Nr użytkownika: 74.357

Stopień akademicki: mgr
 
 
post 24/07/2020, 19:25 Quote Post

@ Adiko

Myślę, że zbyt wielu nie przekonasz do tego co robi Orban, ale próbuj. Twoje prawo.

Ciekawostka - nawet kolo z pisowskiej osłony medialnej widzi zagrożenia:

https://twitter.com/WojciechMucha/status/1282924705436110848

Ten post był edytowany przez szczypiorek: 24/07/2020, 19:25
 
User is offline  PMMini Profile Post #11

     
petroCPN SA
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.063
Nr użytkownika: 104.458

Stopień akademicki: doktor
Zawód: wyk³adowca
 
 
post 24/07/2020, 21:37 Quote Post

QUOTE(Adiko @ 24/07/2020, 18:42)
Jest jakaś instytucja która wyznacza "niezależność"?
*


Tak. Taką instytucją jest - pośrednio - aparat władzy Orbána. Chodzi o istnienie jakichkolwiek znaczących mediów zachowujących niezależność od rządu właśnie.


Z masowego przekazu skutecznie wycina się wszelkie prawdziwe lecz niewygodne dla kręgów władzy informacje o różnych ich ciemnych interesach czy wielkopańskich ekscesach. Nawet jak posłowie opozycji zadadzą jakiemuś ministrowi czy oligarsze dociekliwe pytanie czy żądanie wyjaśnień - to ów akolita Orbána może zwyczajnie nie odpowiedzieć. On ma zagwarantowaną bezkarność zaś aparat medialny wszystko to zamilczy na śmierć.
Ba, żeby tylko to. Przecież skupienie wszystkiego w Fundacji Prasy i Mediów skutkuje dzisiaj już tym, iż wszystkie dzienniki telewizyjne i radiowe, wszystkie gazety rozpowszechniają ujednoliconą odgórnie wersję. Zupełnie jak w PRL-u, gdzie (z wyjątkiem kilku lat końcowych) we wszystkich tytułach partyjnego koncernu RSW Prasa-Książka-Ruch oraz we wszystkich dziennikach Radiokomitetu wszędzie słyszało się bądź czytało tę samą - co do słowa - papkę Made in PAP, Polska Agencja Prasowa.
Nie na darmo w świecie prasę nazwano kiedyś "Czwartą Władzą". Jeśli niegdysiejszy demokrata Viktor Orbán zlikwidował monteskiuszowski podział na trzy rodzaje władzy a dodatkowo zawłaszczył władze czwartą - to jakby przestał już być demokratą.


QUOTE(Adiko @ 24/07/2020, 18:42)
Bez szerokiego dostępu do "mediów opozycyjnych", ta nie ma szans na zwycięstwo? Ale komunizm czy PRL jednak upadł
*


Primo, ostatnie kilka lat PRL-u to już w zasadzie nie był żaden totalitaryzm. A jeśli już totalitaryzm to taki, któremu wybito zęby. Cenzura wprawdzie wciąż istniała, ale powiedzieć można było i napisać prawie wszystko. Zresztą przykład szedł od samego Wielkiego Brata ze Wschodu: prasa moskiewska czy leningradzka doby gorbaczowowskiej Pieriestrojki naprawdę była ciekawa i dość bliska prawdy. Zresztą po odejściu Jánosa Kádára także Węgry znalazły się wtedy w awangardzie przemian.

Secundo, na mocy uzgodnień okrągłostołowo-magdalenkowych "S" otrzymała prawo wydawania jednej gazety codziennej oraz do wznowienia "Tygodnika Solidarność" oraz do własnych "okienek" w TVP. Plus prasa katolicka. Monopol medialny władzy był nadkruszony.

Tertio, przyjęto taką ordynację wyborczą, która nie tylko umożliwiała "S" wygranie wyborów do Senatu i ugranie wszystkiego co się dało w wyborach do Sejmu, ale wręcz to wybitnie ułatwiała.

Quarto, ostatnim premierem PRL był nie kto inny jak Tadeusz Mazowiecki. On to wysłał do TVP swojego człowieka. No i wkrótce w miejsce niesławnej pamięci Dziennika Telewizyjnego pojawiły się Wiadomości.

Quinto, sejmowe przegłosowanie zmiany nazwy państwa z PRL na RP dokonało się za zgodą i z poparciem największego klubu PZPR. PZPR-owcy wiedzieli, że w ten sposób grzebią swoją partię, ale jakoś im to bez żalu przyszło.

Ten post był edytowany przez petroCPN SA: 24/07/2020, 22:03
 
User is offline  PMMini Profile Post #12

     
Adiko
 

VIII ranga
********
Grupa: Użytkownik
Postów: 3.387
Nr użytkownika: 81.745

Adam
Zawód: specjalista
 
 
post 25/07/2020, 0:18 Quote Post

QUOTE(petroCPN SA @ 24/07/2020, 8:11)
W rankingu wolności prasy opublikowanym przez organizację Reporterzy bez Granic Węgry znalazły się na 89. miejscu spośród 180 państw. Za między innymi takimi państwami jak Kirgistan, Albania czy Sierra Leone.


No tak, a pierwsze miejsca niepodzielnie oblegają "tuzy socjaldemokracji" - Norwegia, Szwecja, Dania, Finlandia (jak zwykle, takie raje na ziemi, gdzie wszyscy chcieliby mieszkać, z dużą ilością samobójstw). Kółko wzajemnej adoracji ? Nie wiem czy gorszy jest medialny monopol Orbana czy rzekoma "niezależność" medialna z zakazem "mowy nienawiści", co można bardzo szeroko interpretować.

Za Węgrami wymieniłeś bardzo selektywnie kraje, żeby był odpowiedni pejoratywny kontekst, gdybyś dodał np. Singapur, ktoś mógłby jeszcze pomyśleć, że to całkiem fajne miejsce do życia na tych "odległych miejscach" i wielu ludzi marzy by w takim kraju mieszkać?

QUOTE(szczypiorek @ 24/07/2020, 19:25)
@ Adiko

Myślę, że zbyt wielu nie przekonasz do tego co robi Orban, ale próbuj. Twoje prawo.

Nikogo nie przekonuje, po prostu obserwuje z zaciekawieniem jakie mechanizmy kierują światem?
QUOTE(petroCPN SA @ 24/07/2020, 21:37)
QUOTE(Adiko @ 24/07/2020, 18:42)
Jest jakaś instytucja która wyznacza "niezależność"?


Tak. Taką instytucją jest - pośrednio - aparat władzy Orbána. Chodzi o istnienie jakichkolwiek znaczących mediów zachowujących niezależność od rządu właśnie.


Z masowego przekazu skutecznie wycina się wszelkie prawdziwe lecz niewygodne dla kręgów władzy informacje o różnych ich ciemnych interesach czy wielkopańskich ekscesach. Nawet jak posłowie opozycji zadadzą jakiemuś ministrowi czy oligarsze dociekliwe pytanie czy żądanie wyjaśnień - to ów akolita Orbána może zwyczajnie nie odpowiedzieć. On ma zagwarantowaną bezkarność zaś aparat medialny wszystko to zamilczy na śmierć.
Ba, żeby tylko to. Przecież skupienie wszystkiego w Fundacji Prasy i Mediów skutkuje dzisiaj już tym, iż wszystkie dzienniki telewizyjne i radiowe, wszystkie gazety rozpowszechniają ujednoliconą odgórnie wersję. Zupełnie jak w PRL-u, gdzie (z wyjątkiem kilku lat końcowych) we wszystkich tytułach partyjnego koncernu RSW Prasa-Książka-Ruch oraz we wszystkich dziennikach Radiokomitetu wszędzie słyszało się bądź czytało tę samą - co do słowa - papkę Made in PAP, Polska Agencja Prasowa.
Nie na darmo w świecie prasę nazwano kiedyś "Czwartą Władzą". Jeśli niegdysiejszy demokrata Viktor Orbán zlikwidował monteskiuszowski podział na trzy rodzaje władzy a dodatkowo zawłaszczył władze czwartą - to jakby przestał już być demokratą.

To bardzo ciekawe z jaką łatwością można "zawładnąć mediami", ciekawe czy podobne mechanizmy nie obowiązują w innych krajach? Coś mówi, że może być podobnie poprzez poprawność polityczną, kontrole mediów poprzez zakazy koncentracji "obcego kapitału" jak we Francji itd.?
Oczywiście to wszystko obnaża "miałkość mediów", skoro teoretycznie ich niezależność ma się bronić rynkiem i popytem konsumentów, podczas gdy okazuje się, że mimo wszystko o wszystkim decydują "oligarchowie". Więc zakazują kupować / oglądać media "niezależne"?

Jak można "wycinać niewygodne fakty z masowego przekazu"? Jeszcze takiej cenzury tam nie ma, fakty można nadawać chociażby z zagranicy, sprzedawać korespondencyjnie, w internecie itd?

Koncentracja Węgierska nie ma nic wspólnego z czasami PRL i "papką made in PAP", czym innym jest koncentracja jakiegoś koncernu medialnego a czym innym urzędowy zakaz publikowania i zakładania gazet, tworzenia programów telewizyjnych (chociażby na satelitę), pisania książek, zakładania portali internetowych itd.

Z tą "czwarta władzą" jest bardzo ciekawe, bo coraz bardziej dążycie do tego, że jest to jednak "pierwsza władza", gdyż to ona blokuje jakiekolwiek zmiany w trzech innych władzach ? Nie to żebym się sprzeciwiał, ale fajnie jest obserwować jaką potęga jest ta władza, jeżeli na Węgrzech osiąga takie rezultaty, to jakie znaczenie i silę rażenia ma w innych państwach, kogo razi? Czy "niezależność" to ma być poprawność polityczna i pisanie to, czego "nasi oczekują", czy faktyczna bezstronność i kierowanie się zyskiem ? Jeżeli kierowanie się zyskiem to bezstronność czy przypodobanie się reklamodawcom itd.
QUOTE(petroCPN SA @ 24/07/2020, 21:37)
QUOTE(Adiko @ 24/07/2020, 18:42)
Bez szerokiego dostępu do "mediów opozycyjnych", ta nie ma szans na zwycięstwo? Ale komunizm czy PRL jednak upadł

Primo, ostatnie kilka lat PRL-u to już w zasadzie nie był żaden totalitaryzm. A jeśli już totalitaryzm to taki, któremu wybito zęby. Cenzura wprawdzie wciąż istniała, ale powiedzieć można było i napisać prawie wszystko. Zresztą przykład szedł od samego Wielkiego Brata ze Wschodu: prasa moskiewska czy leningradzka doby gorbaczowowskiej Pieriestrojki naprawdę była ciekawa i dość bliska prawdy. Zresztą po odejściu Jánosa Kádára także Węgry znalazły się wtedy w awangardzie przemian.

Secundo, na mocy uzgodnień okrągłostołowo-magdalenkowych "S" otrzymała prawo wydawania jednej gazety codziennej oraz do wznowienia "Tygodnika Solidarność" oraz do własnych "okienek" w TVP. Plus prasa katolicka. Monopol medialny władzy był nadkruszony.

Tertio, przyjęto taką ordynację wyborczą, która nie tylko umożliwiała "S" wygranie wyborów do Senatu i ugranie wszystkiego co się dało w wyborach do Sejmu, ale wręcz to wybitnie ułatwiała.

Quarto, ostatnim premierem PRL był nie kto inny jak Tadeusz Mazowiecki. On to wysłał do TVP swojego człowieka. No i wkrótce w miejsce niesławnej pamięci Dziennika Telewizyjnego pojawiły się Wiadomości.

Quinto, sejmowe przegłosowanie zmiany nazwy państwa z PRL na RP dokonało się za zgodą i z poparciem największego klubu PZPR. PZPR-owcy wiedzieli, że w ten sposób grzebią swoją partię, ale jakoś im to bez żalu przyszło.
*


Czyżbyś porównywał wolność mediów i możliwości wolnego przekazu na Węgrzech i PRL ? Przecież w PRL nie było namiastki możliwości propagowania dowolnych treści w porównaniu do współczesnych Węgier? Słyszałeś o jakimś zagłuszaniu audycji radiowych, cenzurze w prasie, telewizji? To, że kapitał przychylny jakiemuś ośrodkowi politycznemu np. wykupi jakiś tytuł prasowy nie jest ograniczaniem "mediów niezależnych" tylko kapitalistycznym działaniem rynkowym. Chyba, że mamy do czynienia z zastraszaniem, zmuszaniem itd. Ale od tego są sądy, w tym Europejskie - udowodni się no to ok.
 
User is offline  PMMini Profile Post #13

     
petroCPN SA
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.063
Nr użytkownika: 104.458

Stopień akademicki: doktor
Zawód: wyk³adowca
 
 
post 25/07/2020, 0:30 Quote Post

QUOTE(Adiko @ 25/07/2020, 0:18)
No tak, a pierwsze miejsca niepodzielnie oblegają "tuzy socjaldemokracji" - Norwegia, Szwecja, Dania, Finlandia
*


O co chodzi. Media w wymienionych państwach swobodnie krytykują swe rządy. Kiedy jedna szwedzka ministra dokonała zakupu jakichś pieluch czy śpioszków dla swej wnuczki płacąc za to służbową kartą płatniczą - dziennikarze narobili jej takiego wstydu, że podała się do dymisji (pieniądze za prywatny zakup zwróciła, ale jej to nie pomogło). Wolne słowo jako bodaj najważniejszy instrument kontroli rządzących.
Na Węgrzech - nawet to jest dziś nie do pomyślenia.
 
User is offline  PMMini Profile Post #14

     
Adiko
 

VIII ranga
********
Grupa: Użytkownik
Postów: 3.387
Nr użytkownika: 81.745

Adam
Zawód: specjalista
 
 
post 25/07/2020, 1:52 Quote Post

QUOTE(petroCPN SA @ 25/07/2020, 0:30)
QUOTE(Adiko @ 25/07/2020, 0:18)
No tak, a pierwsze miejsca niepodzielnie oblegają "tuzy socjaldemokracji" - Norwegia, Szwecja, Dania, Finlandia
*


O co chodzi. Media w wymienionych państwach swobodnie krytykują swe rządy. Kiedy jedna szwedzka ministra dokonała zakupu jakichś pieluch czy śpioszków dla swej wnuczki płacąc za to służbową kartą płatniczą - dziennikarze narobili jej takiego wstydu, że podała się do dymisji (pieniądze za prywatny zakup zwróciła, ale jej to nie pomogło). Wolne słowo jako bodaj najważniejszy instrument kontroli rządzących.
Na Węgrzech - nawet to jest dziś nie do pomyślenia.
*


Swobodnie krytykują swe rządy ale np. imigrantów nie? Czy "niezależność" ma polegać na krytykowaniu rządu? To jest to "całe dobro" i jedyna droga by w kraju żyło się lepiej? A może mają tam tak potężne koncerny medialne, że to niemal one wybierają rządy? Bardzo długa tradycja działania, czasem od 200 lat, samemu postawione sobie ambitne cele opisywania rzeczywistości tak jak chcą, ogromny kapitał - wartość, przychody itd. sprawiają, że to oni przejmują a nie ich.
Kompletnie inna bajka niż na Węgrzech, inna pozycja "wyjściowa" itd. Oczywiście rządy też nie próbują im przeszkadzać, ale to jest kompletnie inna struktura właścicielska. Inna rzeczywistość. Co z Singapurem, na samym dole listy "niezależności mediów" a ogromną wolnością gospodarczą, pro-kapitalistycznym podejściem i po po prostu dobrobytem ?

W każdym razie ciekawy jest temat na ile demokracja to władza od ludu a na ile od mediów i ich zmanipulowanego ludu? Przypomina mi się jeszcze taki jeden którego można w tym kontekście wymienić - Silvio Berlusconi. Bez mediów miałby takie same sukcesy w polityce?
 
User is offline  PMMini Profile Post #15

5 Strony  1 2 3 > »  
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej