|
|
Fatum Nad Outremer
|
|
|
|
Królestwo Jerozolimskie.To mogła być najdonioślejsza spuścizna średniowiecza,przynajmniej na niwie politycznej.Początek tego państwa otoczony jest aurą niezwykłości.Europejskie rycerstwo ruszające za morze,by przywrócić chrześcijaństwu jego kolebkę.Heroizm i żarliwość,które bitwy niemożliwe do wygrania zamieniały w chwalebne wiktorie.A to wszystko okraszone cudami.Zdawało sie,że sam Stwórca sprawuje nad nimi pieczę i chroni przed niebezpieczeństwem.Bo jak inaczej wytłumaczyć te liczne sytuacje,gdy po dziesięciokroć liczniejsze wrogie zastępy pierzchały tchórzliwie przed garstką Franków.Frankowie...Nie oni jedni byli w Ziemii Świętej.Ale choć był tam kwiat europejskiego rycerstwa,to przylgnęło do nich miano Franków.Na sam dżwięk tej nazwy muzułmańskich wojowników przeszywał strach.Nie jeden raz zadawali sobie pewnie pytanie:czy tych Franków można wogóle pokonać?Nie w jakiejś drobnej potyczce,nie z zaskoczenia,ale w walnej bitwie,gdy obie armie stoją naprzeciwko siebie...A przy tym Królestwo miało szczęscie do dobrych władców.Monarchowie jerozolimscy to były osoby dużego formatu.Nie byli genialnymi wodzami pokroju Aleksandra czy Napoleona,ale byli z pewnością dobrymi królami.Nic dziwnego więc,że Outremer choć było małą wysepką pośród islamskiego oceanu to trwało i odpierało kolejne fale.Do czasu niestety... Sledząc losy państwa krzyżowców mam wrażenie,że od pewnego momentu zaczyna nad nim ciążyć jakieś fatum.Smierć Nur-ad-Dina była świetną okazją do zawładnięcia Egiptem.Cóż to byłaby za zdobycz!I wtedy sie zaczyna... Na czerwonkę umiera król Amalryk.Władzę przejmuje małoletni królewicz Baldwin.Muzułmanie posłujący na dwór jerozolimski byli pod wrażeniem inteligencji chłopca.To mógł być wybitny władca.Mógł być.Gdyby nie trąd,którym chłopak zaraził sie pewnie przez niedbalstwo matki Agnieszki.Ilu królewskich synów wcześniej cierpiało na tę straszną chorobę?Pewnie żaden.Czyżby znak?Nawet jeśli,to zlekceważony.Na ironię zakrawa fakt,że ten na pół żywy dzieciak odniósł jedno z najbardziej niesamowitych zwycięstw w dziejach Królestwa.Właściwie z Montgisard równać sie może tylko triumf Rajmunda pod Trypolisem w 1102 roku.Smiertelnie chory młody król wyznacza swego następcę.Został nim świetnie urodzony i znakomicie sie zapowiadający Wilhelm z Montferratu.Ale i jego przedwcześnie dosięga śmierć.Z powodu prawdopodobnie malarii nie zdążył założyć korony.Następnym kandydatem był Baldwin z Ibelinu.Ale i jemu nie dane było zostać królem,bo trafił do saraceńskiej niewoli,a gdy z niej powrócił to księżniczka Sybilla znalazła już sobie nowy obiekt miłości.Każda z wymienionych postaci-zdrowy Baldwin IV,żywy Wilhelm i Baldwin z Ibelinu mieli wszelkie dane ku temu,by zmiażdzyć Saladyna,a przynajmniej go przeżyć i wykorzystać podział państwa sułtana.Niestety,królem został ten,który nie potrafiłby rządzić nawet swoim rodzinnym kasztelem Lusignan. Ale przecież głupi władcy się zdarzają.To jeszcze żadna tragedia,pod warunkiem,że mają i słuchają mądrych doradców.Jeden z tych warunków król Gwidon spełniał-brak mu było silnej woli i nie potrafił samodzielnie podjąć żadnej decyzji.Stąd ogromna rola jego doradców.I tu czas wspomnieć o Gerardzie.Gdyby go Rajmund nie oszukał,byliby może przyjaciółmi,a przynajmniej nie byliby wrogami.Gdyby nie choroba,nie wstąpiłby pewnie do templariuszy.Gdyby nie intrygi nie zostałby wielkim mistrzem.Wreszcie gdyby nie niewiarygodne[szczęscie?cud?zdrada?] ujście z życiem spod Cresson nie byłoby jego fatalnego nacisku na króla i propozycja Rajmunda zostałaby zaakceptowana.Oczywiście to państwo istniało jeszcze całe stulecie,ale po Hattin właściwie wyrok już zapadł,a jedynie egzekucja została odroczona o cały wiek. Jak to inni widzą?Była to zwykła kolej rzeczy,gdy po szczęśliwych i tłustych latach przychodzą te chude i pechowe czy jednak fatum zawisło nad Królestwem?
|
|
|
|
|
|
|
|
Po pierwsze, wstęp dotyczący tych jakoby cudownych początkowych sukcesów Franków jest odrobinę naciągany. Tak naprawdę o sukcesie pierwszej krucjaty zadecydowało nie co innego, jak olbrzymia przewaga militarna Franków. Nie liczebna, ale techniczna. Na ówczesną jazdę zachodnioeuropejską nie było mocnych, a taktyka muzułmanów nie sprawdzała się w starciu z tak druzgocącym w bezpośredniej walce wrogiem. Wskutek tego Frankowie szli od zwycięstwa do zwycięstwa. Nimb niepokonalności jest potężnym czynnikiem psychologicznym, głównie odstraszającym przeciwnika. Tym sposobem wygrywali na przykład Rzymianie, husyci, Napoleon i czerwone brytyjskie kurtki. Nic cudownego i unikalnego, jeśli spojrzeć na historię. Na to nałożyła się ówczesna sytuacja świata muzułmańskiego, od rozpadu kalifatu Abbasydów podzielonego i słabego, wewnętrznie skłóconego. W tym czasie kryzys przeżywali rządzący Egiptem Fatymidzi, a lokalni watażkowie chętniej sprzymierzali się z chrześcijanami, niż ze sobą nawzajem. Frankowie, mimo że zachowywali się z gracją słonia w składzie porcelany, to lawirując w trudnej sytuacji politycznej Palestyny wyrwali tak dużo jak się dało dla siebie. Dodatkowo, na początku trafiło im się paru dobrych wodzów administratorów i polityków, jak choćby Baldwin I. I tylko tym sposobem, nie cudem, utworzono w ogóle państwa frankijskie w Outremer.
Jeśli chodzi o dalsze losy Outremer, faktycznie, seria niekorzystnych wydarzeń odwróciła sytuację polityczną w tamtym regionie. Tym niemniej czynnikiem decydującym o porażce Franków było zjednoczenie się islamu. Najpierw Nur ad-Din, potem Salah ad-Din, obydwaj zagrozili bezpieczeństwu Trypolisu, Antiochii i Jerozolimy. Gwoździem do trumny był Hattin. A Hattin był niczym innym, jak tylko długofalowym efektem wszystkich patologii państw frankijskich - rozpasania rodów feudalnych i zakonów (zwłaszcza templariuszy), braku jedności i zgody między suwerenami na tamtym terenie, itp. itd., które wskutek zagrożenia zewnętrznego ujawniły się w całej rozciągłości.
Podsumowując, skoro to nie cud dał Frankom zwycięstwo w pierwszej fazie wojen krzyżowych, to nie trzeba było specjalnej klątwy, by ich panowanie obalić. To czynnik polityczny muzułmański zadecydował w gruncie rzeczy zarówno o początkowym sukcesie, jak i o późniejszej klęsce ruchu krucjatowego.
Ten post był edytowany przez Ryszard Lwie Serce: 6/11/2009, 15:12
|
|
|
|
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:
Śledź ten temat
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym temacie dodano odpowiedź, a ty nie jesteś online na forum.
Subskrybuj to forum
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym forum tworzony jest nowy temat, a ty nie jesteś online na forum.
Ściągnij / Wydrukuj ten temat
Pobierz ten temat w innym formacie lub zobacz wersję 'do druku'.
|
|
|
|