|
|
Najwybitniejszy książę krakowski
|
|
|
|
QUOTE Leszek Czarny. Dobry strateg i wytrwały budowniczy. Szedł w zdecydowanym kierunku odbudowy państwa polskiego. Krzysztof Grodzicki Napisano Dzisiaj, 15:01
Zapowiadał nową epokę, ale jeszcze jej nie tworzył. PozdroK.G.
|
|
|
|
|
|
|
|
Zależy czy "najwybitniejszy" z punktu widzenia Krakowa i Małopolski, czy całego państwa. Jeśli mowa o perspektywie ogólnopolskiej to chyba Henryk Brodaty. Kto wie czy gdyby nie inwazja mongolska, kraj nie zostałby zjednoczony pół wieku wcześniej przez Henryków?
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE Jeśli mowa o perspektywie ogólnopolskiej to chyba Henryk Brodaty. Kto wie czy gdyby nie inwazja mongolska, kraj nie zostałby zjednoczony pół wieku wcześniej przez Henryków?
Masz rację. Pobozny zapowiadał się nieźle.I Śląska byśmy nie utracili. . . Jak przyjemnie się marzy . . . No ale co do Mongołów, to i tak w porównaniu z Rusią mieliśmy szczęście.
Pozdro K.G.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE według mnie najwybitniejszy był Wacław II Wkraczam na grząski grunt sporu czy panowanie Czeskie w Polsce dało więcej dobrego czy złego, ale moim subiektywnym zdaniem to panowanie dało duże ożywienie gospodarcze (poza końcową fazą kiedy starostą był Muskata i WII zdzierał tylko podatki zagrożony zewn przez Habsburgów już po utracie Węgier) centralizację władzy przez wprowadzony urząd starosty i paradoksalnie wydaje mi się, że czeskie paqnowanie przyczyniło się do konsolidacji elity i pośrednio do zjednoczenia kraju przez Małego Ale zapomniałeś o zrzeczeniu się Pomorza na rzecz Branderburgii. Czy to świństwo powinno być przebaczone?? Na pewno nie jest najlepszym księciem Krakowskim Widać, że kupczył ziemiami polski jak chciał, a tu zaliczenie go do najwibiniejszego księcia krakowskiego Ja zagłosowałem na MIeszka III Starego. Jego dążenia i wytwałosć w walce o Kraków były niesamowite. Chciał zdobyć przewagę nad poddanymi ale nie starczyło mu czasu
|
|
|
|
|
|
|
|
Dobre chęci to za mało. Mieszko nie potrafił zjednywac sobie ludzi, a do tego średnio szło mu na polu bitwy.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(michall216 @ 15/02/2010, 12:19) Ja zagłosowałem na MIeszka III Starego. Jego dążenia i wytwałosć w walce o Kraków były niesamowite. Chciał zdobyć przewagę nad poddanymi ale nie starczyło mu czasu
QUOTE(Antoniuss @ 15/02/2010, 12:56) Dobre chęci to za mało. Mieszko nie potrafił zjednywac sobie ludzi, a do tego średnio szło mu na polu bitwy.
Podzielam to stwierdzenie. Raczej oceniajmy władców po realnych dokonaniach, a nie po tym, czego chcieli, do czego dążyli itd. Mieszko III tracił wielokrotnie władzę, bo nie potrafił dostosować się do rzeczywistości. Na przykładzie Władysława Wygnańca powinien był zrozumieć, że warunkiem utrzymania Małopolski są dobre stosunki z możnowładztwem, które nie chciało powrotu do prawa książęcego we wczesnopiastowskim wydaniu.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE Mieszko III tracił wielokrotnie władzę, bo nie potrafił dostosować się do rzeczywistości
rzeczywistośc była taka że go w Krakowie nie chcieli - tak więc dostosowanie sie polegać mogło w jego wypadku tylko na dobrowolnej rezygnacji z Krakowa hehe
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(marlon @ 15/02/2010, 14:15) rzeczywistośc była taka że go w Krakowie nie chcieli - tak więc dostosowanie sie polegać mogło w jego wypadku tylko na dobrowolnej rezygnacji z Krakowa hehe
Stwierdziłeś niniejszym fakt a ja podałem przyczynę jego zaistnienia tłumacząc dlaczego go nie chcieli.
|
|
|
|
|
|
|
|
no ale pozostaje pytanie jaka rzeczywistosc byla tak trudna do przyjecia dla Mieszka ze nie mogl jej zaakceptowac
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(marlon @ 15/02/2010, 16:25) no ale pozostaje pytanie jaka rzeczywistosc byla tak trudna do przyjecia dla Mieszka ze nie mogl jej zaakceptowac Dokładnie jego dostosowanie miało polegać na uległości To z pewnością byłoby dobrym pomysłem do utrzymania tronu ale nic więcej
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(michall216 @ 15/02/2010, 21:14) QUOTE(marlon @ 15/02/2010, 16:25) no ale pozostaje pytanie jaka rzeczywistosc byla tak trudna do przyjecia dla Mieszka ze nie mogl jej zaakceptowac Dokładnie jego dostosowanie miało polegać na uległości To z pewnością byłoby dobrym pomysłem do utrzymania tronu ale nic więcej No, widzę u kolegów sympatię do anachronicznego na przełomie XII i XIIIw. systemu prawa książęcego z całym systemem prerogatyw. Mieszko III próbował przywrócić system monarchii patriarchalnej w dobie dążeń elit do współudziału w kreowaniu polityki państwa nie tylko w Polsce, ale w całej Europie. A te warunki wymagały elastyczności w postępowaniu z możnowładztwem - ustąpienia w mniej istotnych sprawach, by przeforsować ważniejsze. Powielił błędy Wygnańca, zamiast działać jak Kazimierz Sprawiedliwy, który umarł jako silny władca. Przegrywając kilkukrotnie z możnowładztwem małopolskim osłabił a nie wzmocnł prestiż władzy centralnej.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE Mieszko III próbował przywrócić system monarchii patriarchalnej
na ten temat są obecnie całkiem różne i rozbieżne opinie patrz np Sławomir Gawlas "O kształt zjednoczonego królestwa" Warszawa 2000 str. 80-83
QUOTE Z punktu widzenia struktury organizacyjnej państwa wprowadzeniu senioratu musiała towarzyszyć niemała wewnętrzna rewolucja. Warstwa, z której rekrutowali się odsuwani teraz od realnej władzy komesi prowincji, automatycznie nie znikła. Wręcz przeciwnie, jej członkowie określani w źródłach najczęściej jako „principes terre wykazywali aktywność i ambicje wysoce konkurencyjne wobec dążących do konsolidacji swoich księstw Piastowiczów. Ich głównie („terre principibus") dotyczyło ograniczenie w Statucie Łęczyckim 1180 r. uprawnień do stanu i podwody w dobrach Kościoła (a możliwe, że częściowo również praw do własności po zmarłych biskupach). Zarysowana sytuacja stwarzała bardzo korzystne warunki dla recepcji przez książąt dostępnych w ich czasach metod obrony swoich interesów.
Ogromnie wymownych informacji w tej sprawie dostarcza znany opis mistrza Wincentego poczynań Mieszka Starego, w czasie jego panowania w Krakowie w latach 1I73-1177. Przy dokładniejszej analizie wyłania się spoza właściwej kronikarzowi retoryki bardzo sugestywny obraz władcy dążącego do likwidacji znaczenia możnych. Mieszkowi nie brakowało zalet, a przejawami pomyślności przewyższał innych panujących. Dzięki licznemu potomstwu polityka dynastyczna pozwoliła mu na spokrewnienie się z okolicznymi władcami. Szczęście zakłóciła równa królom najwyższa wyniosłość. „Powstali bowiem mężowie Beliala", „viri pestilentes", którzy doradzali mu same niegodziwości. „Nie jest — powiadają — władcą człowiek bojaźliwy"; a dalej: „Któż bojaźliwszy niż ten, który nawet tego się boi, żeby się jego bano. Jeśli chcesz więc panować, powinieneś dla nich być postrachem, nie samemu bać się". I znowu: „Z pokorą czcić wypada władców, nie hardo ich lekceważyć; gdzie zaś jest pokora, tam cześć, gdzie cześć, tam bojaźń, gdyż cześć jest to miłość połączona z bojaźnią, „ubi autem est devotio, ibi reverentia, ubi reverentia, ibi timor. Est enim reverentia cum pavore mixta dilectio". „Gdy więc usunie się bojaźń, nie ma miejsca ani dla pokory, ani dla miłości". Przyczyny hardości owi doradcy widzieli w zbytku poddanych, należy wiec pozbawić ich majątku „infortunis eos multari" Mistrz Wincenty przedstawia tu ideologię władzy autokratycznej, która świadomie dąży do wzmocnienia podporządkowania poddanych poprzez ich zubożenie. Dla realizacji takich ideałów Mieszko miał posłużyć się wymiarem sprawiedliwości, arbitralnie ustalając zakres przysługujących mu uprawnień. Kronikarz relacjonuje: „Niedźwiedzia w kniei zabiłeś? Cóż za haniebne popełniłeś przestępstwo. Pogwałciłeś święte ogrodzenie łowiska i zuchwale przywłaszczyłeś sobie prawo wchodu księcia" . Z dalszej relacji dowiadujemy się, że książę uznaje uprawnienia możnych do użytkowania lasu (barcie, bydło), wyznacza jednak zastrzeżone wyłącznie dla siebie rewiry łowieckie. Nie ma tu jeszcze mowy o regale bezpańskiej ziemi, a jedynie plastyczny opis początków jego powstawania. Podobnie jak w całej Europie rozpoczął się on w Polsce od wydzielania książęcych gajów i kniei. Po gruntownych badaniach Agnieszki Samsonowicz sprawa nie pozostawia żadnych wątpliwości. Polowanie było starą rozrywką władców, w 2 połowie XII w. podjęta jednak została jego reglamentacja według sprawdzonych wzorów. W 1233 r. papież Grzegorz IX poruszony skargami biskupów i opatów, podjął interwencje i pisał: „novum genus molestie dicuntur circa pauperes Polonie principes invenisse, videlicet ąuod ipsorum custodie committunt castores et falcones". Miała ona powodować ucieczki „ad perfidiam Rutenorum et Prutenorum (...) cohabitatione fidelium derelicta". Trudno kwestionować informację o nowości tego typu obciążeń, jak się zdaje aktywny był tu zwłaszcza Konrad Mazowiecki. Rozbudowa służb łowieckich i narzucanie nowych świadczeń odpowiada dalszemu etapowi zawłaszczania puszcz przez panujących. W relacji mistrza Wincentego Mieszko Stary miał potraktować pogwałcenie łowiska jako ciężkie przestępstwo. Wprawdzie szkody uczynione przez niedźwiedzia były „godne zemsty („ultione digna"), „lecz bez upoważnienia władcy nie powinieneś był mścić się („non sine potestatis auctoritate a te ulciscenda"). Dobrze bowiem wiemy co prawa postanawiają o tych którzy mszczą własne krzywdy" —- „non enim nescimus quidinpropriarum ultores iniuriarum iura censeant" Książę monopolizuje więc w swoich rękach uprawnienia sądowe. Zapewnienie bezpieczeństwa i wymiar sprawiedliwości należą wyłącznie do kompetencji księcia i jego urzędników. Bez ich pośrednictwa poddani nie maj ą prawa do najbardziej uzasadnionej samoobrony, „zgłosiłeś, że jest u ciebie (zajęte — S. G.) bydło sąsiada: oskarżą cię o kradzież bydła, wpłać więc do skarbu siedemdziesiąt". „Kto inny przyjął do służby przybysza czy obcego („advenam seu peregrinum"); pozywają go przed sąd („trahitur in ius") (i) oskarżają o porwanie" — niezależnie od tego czy był on wolnym lub niewolnym. „Jeżeli jest wolny, jakim czołem śmiałeś człowieka wolnego uczynić poddanym? (...) Jeśli jest niewolnikiem, cudzego posiadasz niewolnika i to ani ze słusznego tytułu, ani w dobrej wierze". Mieszko wystąpił więc energicznie przeciw powstawaniu uzależnionej przez możnych klienteli. Zwalczając procesy oddolnej feudalizacji dążył do monopolizacji w swoich rękach podaży ewentualnych osadników — co należy interpretować jako próbę przechwycenia korzyści z kolonizacji wewnętrznej.
Kronikarz bardzo wyraźnie podkreślał, że nikt nie mógł dowieść swojej niewinności „albowiem tych świadectw i dowodów, które przytaczasz, nie uznaje zwyczaj prawny naszych czasów" — „eas namąue instrumentorum seu attestationum rationes, quas asseris, nostri disciplina temporis non patitur". Były to więc wszystko uprawnienia nowe, a nie zamierzchłe prerogatywy prawa książęcego. Interpretując w 1881 r. wcale wnikliwie przekaz Wincentego, dwudziestosześcioletni wówczas Stanisław Smolka, dostrzegł w rządach Mieszka „odświeżanie dawnych tradycji władzy książęcej i nadużycia wyrafinowanego despotyzmu, ścisłe przestrzeganie praw monarszych, które w ostatnich dziesiątkach lat poszły w poniewierkę". Powtarza się to do dzisiaj wbrew oczywistej wymowie tekstu kroniki. Należy się zdecydowanie przeciwstawić ogromnie ugruntowanemu w literaturze przekonaniu, jakoby władza piastowskich książąt, od czasów pierwotnego ich autokratyzmu, mogła ulegać jedynie jednostronnej erozji uprawnień i posiadłości na rzecz Kościoła i możnych. W społeczeństwie opartym o więzi o charakterze osobistym, przy słabej instytucjonalizacji podstaw władzy, realne możliwości decydowania przez panującego były przedmiotem stałej gry sił. Właściwa pozycji możnych władza nad ich najbliższym otoczeniem w sprzyjających okolicznościach łatwo przekształcała się we władzę nad ziemią. Mistrz Wincenty, piszący z perspektywy bez mała ćwierćwiecza, nieprzypadkowo posłużył się w swojej relacji cytatami i słownictwem prawa rzymskiego . Mamy tu do czynienia ze świadomą polemiką ze strony wykształconego, zaznajomionego z prawem kanonicznym i rzymskim, bywałego w świecie i dobrze rozumiejącego funkcje przywiązywane w jego czasach do kodyfikacji justyniańskiej, przedstawiciela krakowskich możnych — z nowym wówczas sposobem rozumienia władzy zwierzchniej, którego treść określano później mianem ius ducale. Podobną polemikę zawiera też opis Statutu Łęczyckiego, gdzie informację, że książęta uzurpowali sobie prawo do przejmowania na rzecz skarbu dóbr zmarłych biskupów opatrzył kronikarz komentarzem: „co bowiem prawu boskiemu podlega, niczyją nie może być własnością, dozwolone zaś jest zajęcie tego, co jest własnością niczyją" — „quod ąuia divini iuris est, nullius in bonis est; quod autem nullius in bonis est, occupanti conceditur". Wincenty posłużył się odwołaniem do zasady prawa rzymskiego o zawłaszczaniu rzeczy niczyich, aby je zdecydowanie odrzucić: „wszak Bóg nie pozwala naigrywać się z siebie ani nie wolno mu urągać żadnym dziwacznym wybrykiem". Polemika kronikarza miała bardziej ogólny charakter niż opis niegodziwości rządów Mieszka Starego i nie jest sprawą najistotniejszą, na ile odpowiada on rzeczywistym wydarzeniom z lat 1173-1177.
Dalszy ciąg narracji potwierdza opinie, że władca ten nawiązał bezpośrednio do nowego w owych czasach w Rzeszy, a opartego na regaliach, sposobu rozumienia władzy terytorialnej. Nic więc dziwnego, że gdy „scholarze przypadkiem zranili Żyda; ci sami sędziowie skazują ich na te samą karę (siedemdziesiąt — S. G.) jakby za świętokradztwo", naruszyli bowiem regale żydowskie. Podobny charakter mają opisane dalej nadużycia w egzekwowaniu regale menniczego i szerzej polityka masowej emisji monety brakteatowej. Poszczególne elementy poruszone w relacji mistrza Wincentego — szczególny rozmach polityki dynastycznej, wykorzystanie wymiaru sprawiedliwości jako narzędzia władzy, regale łowieckie, mennicze, żydowskie, dążenie do uśrednienia poddanych i przechwycenia kolonizacji wewnętrznej — składają się na spójną koncepcję polityki Mieszka Starego, którą potwierdza obraz jego postaci jaki wyłania się z całości dostępnych informacji. Władca ten nie był, jak gdyby zabytkiem z minionej epoki, lecz wręcz przeciwnie, jednym z pierwszych, który chwycił się właściwych swojej epoce idei i narzędzi władzy, a przede wszystkim wypracowanego w trakcie rozkładu Rzeszy modelu władzy terytorialnej. Należy podkreślić bliskie kontakty polityczne Mieszka III w Niemczech (zwłaszcza Saksonii), udział w krucjacie 1147 r., szukanie pomocy w interwencji cesarskiej w 1180 i 1184 r. Trudno uznać za przypadek, że podawane przez Wincentego uzasadnienie monopolizacji uprawnień sądowych, odwołuje się do podobnych argumentów co wydany w 1235 r. przez Fryderyka II tzw. Moguncki Pokój Ziemski, gdzie w artykule 5(8) czytamy: „ad hoc magistratus et cum sunt prodita, ne quis sui doloris vindex sit, ąuia ubi iuris cessat auctońtas, excedit licencia seviendi. Statuimus igitur, ut nullus, in ąuacumąue re dampnum ei vel gravamen fuerit illatum, se ipsum vindicet, nisiprius ąuerelam suam córom suo iudice propositam secundum ius usąue ad diffinitivam sentenciam proseąuatur".
Polityka Mieszka Starego w Małopolsce nie zakończyła się, jak wiadomo, sukcesem, a równoczesne wygnanie go z Wielkopolski wskazuje, że i tu powody do niezadowolenia miały podobne przyczyny. Na lata siedemdziesiąte XII w. należy wyznaczyć więc początek bardziej radykalnych prób przebudowy podstaw władzy książęcej. Z pośrednich wskazówek można przypuszczać, że podobne działania mogli podejmować książęta śląscy, zwłaszcza wypędzony w tym samym 1177 r. Bolesław Wysoki. Przebywając długie lata na wygnaniu (1147-1163), mniej czasu spędził on w Altenburgu niż w podróżach w otoczeniu cesarskim, poznał więc dobrze ówczesne możliwości i uroszczenia władzy — zwłaszcza, że uczestniczył w walkach Fryderyka I Barbarossy z miastami włoskimi o wyegzekwowanie od nich regaliów. We Wrocławiu zbudował okazałą rezydencję z kaplicą, o programie nawiązującym do akwizgrańskiej. Dokument lubiąski 1175 r., poświadczający istnienie trudnych do bliższego sprecyzowania, ale niewątpliwych działań kolonizacyjnych i retrogresywne głównie informacje o osadnictwie walońskim, należy interpretować również jako wskazówkę istnienia szerszych wysiłków organizacyjnych, przysłoniętych przez aktywność syna. Niezależnie od dalszych, mniej lub bardziej hipotetycznych, przesłanek sam rozmach przedsięwzięć Henryka Brodatego dowodzi, że działał on na przygotowanym podłożu. Adaptacja w Polsce nowego modelu władzy terytorialnej z sąsiedniej Rzeszy wyjaśnia bardzo wiele generalnych zjawisk i procesów. Przyśpieszyć musiała ona rozkład senioratu i konsolidację księstw dzielnicowych, jako odrębnych całości. Ich wewnętrzna przebudowa przy pomocy nowych narzędzi władzy, pozwoliła na wyprzedzenie oddolnych procesów feudalizacyjnych, które —jak starano się to wykazać — były w XII w. w pełnym toku, i zatrzymanie wzrostu znaczenia możnych, a w dalszej perspektywie ograniczenie rozmiarów ich wpływów. Zjawisko redukcji rodzin możnowładczych ze skali ogólnopolskiej do wymiarów dzielnicowych w XIII w., od dawna dostrzegane w badaniach genealogiczno-rodowych, nie daje się wyjaśnić jedynie podziałami państwa. Wręcz przeciwnie, istnienie kilku rywalizujących książąt przybliżało wprawdzie ich władzę do poddanych, ale jej automatycznie nie wzmacniało, do tego potrzebne były świadome i długotrwałe działania. Nie miały one zapewne na ogół gwałtownego charakteru. Możnowładcza elita, bez której całkiem rządzić się nie dało, zachowała ciągłość genealogiczną — co może zbyt kategorycznie podkreśla Janusz Bieniak i jego szkoła. Jak się zdaje najważniejszą przyczyną relatywnego spadku znaczenia było odsuwanie możnych od korzyści z nowych zjawisk gospodarczych, zwłaszcza kolonizacji. Z dotychczasowych rozważań wynika, że zasadnicza faza wewnętrznej przebudowy dokonywała się od początku XIII w. Jeżeli w ogóle można mówić o etapie ustroju prawa książęcego, należy go ograniczyć przede wszystkim do pierwszej połowy tego stulecia. Z tego względu ustalenia wypracowane w dyskusji Karola Buczka z Karolem Modzelewskim wymagają ponownego rozpatrzenia, dla uwolnienia ich spod presji retrogresywnego poszukiwania jednego modelu, którego w ścisłym znaczeniu zapewne nie było. Miało natomiast miejsce rozszerzające porządkowanie starych uprawnień i ich reorganizacja zgodnie z koncepcją regaliów w możliwie wydajny system eksploatacji ludności. Proces ten przebiegał w różny sposób w poszczególnych dzielnicach i towarzyszył w znacznej mierze pierwszej fazie kolonizacji niemieckiej. Ściślejsze sprecyzowanie i chronologizacja zjawisk musi pozostać zadaniem przyszłych badań. Nie należy przy tym zbyt mocno przeciwstawiać rozbudowy ciężarów immunitetowi, którego role ujmuje się na ogół zbyt jednostronnie.
|
|
|
|
|
|
|
|
PS
co prawda osobiście nie do końca zgadzam sie z wywodami zacytowanymi powyżej bowiem badania oprte na metodzie retrogresywnej ujawniają zadziwiająco dużo zbieżności pomiędzy ustrojami poszczególnych dzielnic co byłoby trudne do uzyskania w sytuacji odrębnego kształtowania się tychże dopiero po rozpadzie państwa właśnie za rządów Mieszka III. Oczywiście mozna powiedzieć konwergencja naśladownictwo jednak tu jest praktycznie wszystko identyczne rózne są wręcz wyłącznie detale. Patrz ostatnio praca Franciszka Dąbrowskiego Studia nad administracją kasztelańską Polski XIII wieku Wydawnictwo Neriton Warszawa 2007. Praca mocno analityczna i czyta się dosyć cięzko ale warto przynajmniej rzucić okiem. Jest też kilka artykułów wspomnianego autora w różnych periodykach Poniżej fragment ze wstępu do pracy Dąbrowskiego.
QUOTE Administracja kasztelańska Polski wczesnośredniowiecznej znana jest przede wszystkim ze źródeł XIII-wiecznych. Stulecie to pozostawiło obraz tej instytucji niejako odciśnięty w negatywie przywilejów immunitetowych. Jej cechy można odczytywać z aktów ją ograniczających, likwidujących lub modyfikujących jej uprawnienia. Źródła normatywne dla tej organizacji nie istnieją, nie tworzyła ona samodzielnie źródeł pisanych. Próby rekonstrukcji jej wcześniejszych dziejów napotykają poważną przeszkodę, jaką jest niewielka liczba odpowiednich źródeł. Przenoszenie cech XIII-wiecznej organizacji kasztelańskiej na rzeczywistość poprzednich stuleci jest niebezpieczne z metodologicznego punktu widzenia, lecz istnieją źródła, takie jak tzw. falsyfikat mogileński czy bulla gnieźnieńska, których wymowa zachęca do konfrontacji ich treści z informacjami pochodzącymi ze źródeł późniejszych. Stulecie XIII pozostawiło przekazy, których analiza może dostarczyć możliwie najszerszej wiedzy o badanej instytucji, mimo że było epoką dla ustroju Polski wczesnopiastowskiej schyłkową. Organizacja kasztelańska była wówczas jeszcze strukturą realnej władzy, choć procesy modernizacyjne odzierały ją powoli z uprawnień. Właśnie powszechne przekazywanie uprawnień władczych Kościołowi, nadawanie immunitetów sądowych i ekonomicznych przyczyniło się do opisania kompleksu uprawnień i kompetencji wielu struktur monarchii wczesnopiastowskiej. Należy pamiętać, że w XIII w. istniała nie jedna, ale kilka dzielnicowych organizacji kasztelańskich. Identyczność struktur i takiż charakter uprawnień kasztelanów i ich zastępców, w szczególności w sprawach jurysdykcji oraz poboru niektórych świadczeń i ciężarów, wskazuje jednak, że administracje te powstały w wyniku segmentacji jednej instytucji. Wychwycenie niektórych cech organizacji kasztelańskiej, wspólnych dla wszystkich dzielnic i tych, które występowały incydentalnie, jest celem niniejszej pracy. Ustalenia większości badaczy w tym zakresie można streścić następująco: organizacja kasztelańska miała - pomimo zmian, jakie musiały z czasem zajść w jej strukturze — brać początek w okresie organizacji państwa piastowskiego; zbudowanie podległej władcy struktury terenowej miało być konieczne dla sprawnego zarządu ziem składających się na monarchie. Naczelnicy grodów dysponowali delegowaną z ramienia panującego władzą w kwestiach militarnych, sądowniczych i fiskalnych';
Zagadnienie, czy zarząd majątkami panującego i należnymi mu posługami ludności pospolitej i służebnej również leżał w rękach kasztelanów było tematem dyskusji rozpoczętej przez Romana Gródeckiego i Kazimierza Tymienieckiego, kontynuowanej przez Karola Buczka i Karola Modzelewskiego. Buczek zasugerował również istnienie (obok kasztelami zarządzających określonym terytorium) tzw. kasztelami nieterytorialnych, jednostek dysponujących tylko częściowymi uprawnieniami". Wcześniej już stanowisko w kwestii uprawnień nowych, „mniejszych" kasztelami, w tym również uprawnień o charakterze terytorialnym, zajął Antoni Gąsiorowski, wskazując, że funkcje militarne „małych" kasztelani! pozostawały w ścisłej łączności z funkcjami skarbowymi i policyjno-sądowyrni, wykonywanymi na określonym terytorium.
W szczegółowych studiach nad lokalnymi strukturami administracji kasztelańskiej Zenon Guldon i Jan Powierski oraz Józef Spors wykluczyli istnienie w badanych regionach tzw. kasztelanii nieterytorialnych. Powierski wysunął także tezę, opierając się m.in. na zapisach tzw. falsyfikatu mogileńskiego, że organizacja grodowa istniejąca w XI-XII w. składała się z większej liczby mniejszych terytorialnie jednostek niż administracja kasztelańska, co miałoby być śladem dokonanej w drugiej połowie XII lub w początkach XIII w. reformy administracyjnej. Teza o jakościowej reformie administracyjnej spotkała się ze zdecydowaną odpowiedzią J. Sporsa, który zanegował propozycje J. Powierskiego, odwołując się do ustaleń K. Buczka, Tadeusza Lalika i K. Modzelewskiego.
Z kolei Tadeusz Wasilewski rozważając kształt administracji państwa piastowskiego, doszedł do wniosku, że sieć grodowa istniejąca w XI—XII w. nie odpowiada znanym z XIII w. strukturom dzielnicowych administracji kasztelańskich9. Jego zdaniem, pierwotnie kilkanaście znaczniejszych grodów, w których osiedli wysocy urzędnicy panującego, o tytule komesa, miało pełnić rolę centrów prowincji, zaś pomniejsze grody, obsadzone urzędnikami nazywanych pristaldi, miały być im podległe. Propozycje T. Wasilewskiego wyczerpująco omówił i skrytykował Ambroży Bogucki, wykazując kontynuację terenowej sieci organizacji grodowej w strukturach administracji kasztelańskiej i kwestionując zaproponowane przez tegoż interpretacje tytułów comes pristaldus. Kolejną teorię dotyczącą charakteru i początków administracji kasztelańskiej przedstawił Marek Cetwiński, kwestionując łączność pomiędzy administracją kasztelańską a wcześniejszą organizacją grodową, a także terytorialny charakter kasztelanii próbując wykazać, że kasztelanie nie były ogniwami administracji, lecz miały charakter majątków stanowiących uposażenie dostojników monarchii, podlegały także kupnie lub sprzedaży, a także przekazaniu w lenno — czasowe lub (w dalszej perspektywie) dziedziczne. Wyłącznie beneficjalno-majątkowy charakter kasztelami miał tłumaczyć domniemaną efemeryczność istnienia niektórych Z nich, niestałość terytorium i szybką adaptację do reguł prawa niemieckiego. Cetwiński zaprzeczył istnieniu podległego kasztelanom aparatu urzędniczego, dopuścił sprawowanie przez grody kasztelańskie funkcji obronnych jako właściwie jedyny element publiczny ich roli. Jego praca została zwięźle, lecz zasadniczo skrytykowana przez Tomasza Jurka, który wykazał, że większość ogłoszonych tam tez pozostaje w sprzeczności z wymową źródeł i stanem badań.
Najpoważniejszą z ogłoszonych ostatnio prac dotyczących kształtu, charakteru i roli administracji kasztelańskiej jest książka Sławomira Gawlasa, rewidująca dotychczasowe poglądy na metrykę i relacje rządzące budową organizacji terytorialnej Polski wczesnopiastowskiej. Autor dążył w .szczególności do wykazania, że polska administracja kasztelańska powstała w końcu XII w. w wyniku recepcji niemieckich wzorów budowy władztw terytorialnych. Wyprzedzająca XII stulecie metryka administracji kasztelańskiej została zakwestionowana, a retrogresywne przenoszenie jej elementów na stulecia poprzednie uznane za niedostatecznie uzasadnione. Istniejąca przed XIII w. organizacja grodowa miała współistnieć z władztwami prywatnymi czy regionami zarządzanymi ekstensywnie jedynie poprzez pobór trybutu. W pewnym stopniu do wypracowania powyższej tezy przyczyniła się potwierdzona badaniami archeologicznymi przemiana sieci osadniczo-grodowej, w wyniku której wiele ośrodków aktywnych w X-XI w. nie znalazło kontynuacji w stuleciach późniejszych (co wszelako nie musi oznaczać zmian ustroju o charakterze jakościowym). Wypracowany i — zdawałoby się - umocniony wieloma dyskusjami model monarchii wczesnopiastowskiej został tu w poważnym stopniu zakwestionowany. Z pewnością książka S. Gawlasa wymaga podjęcia szerszej dyskusji, a co najmniej zrewidowania poglądów o wcześniejszej genezie form cechujących administrację kasztelańską znaną ze źródeł XIII-wiecznych. Z pewnością określenie pochodzenia cech rządzących XIII-wieczną administracją polskich księstw (i jej metryki) przyczyni się do rewizji oceny informacji o kompetencjach jej urzędników.
|
|
|
|
|
|
|
Barnim I Dobry
|
|
|
II ranga |
|
|
|
Grupa: Użytkownik |
|
Postów: 72 |
|
Nr użytkownika: 79.743 |
|
|
|
Zawód: uczen |
|
|
|
|
Tak jak ktoś już zauważył , o co chodzi dokładnie w pytaniu. Czy najwybitniejszy pod względem panowania w Małopolsce - jako dzielnicy - czy książę małopolski biorąc pod uwagę całą Polskę . No ale nie ważne, ja obstawiam że Henryk Brodaty . Rozwijał swe ziemie poprzez zakładanie nowych Miast czy też wsi . Jednoczył ziemie polskie pod swą Koroną . Kto wie czy gdyby nie najazd tatarów to by nie Piastowie Śląscy zjednoczyli królestwo a nie książę na Kujawach Brzeskich i Dobrzyniu .
|
|
|
|
|
|
|
|
CODE Jednoczył ziemie polskie pod swą Koroną .
Pod swą władzą, starania o koronę są bardzo ale to bardzo naciągane. Na dodatek w tym temacie chodzi o władcę księstwa krakowskiego, tutaj Henryk Brodaty sprawował rządy z woli możnych z jednej strony, z drugiej w jakiejś mierze jako opiekun Bolesława Wstydliwego.
|
|
|
|
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:
Śledź ten temat
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym temacie dodano odpowiedź, a ty nie jesteś online na forum.
Subskrybuj to forum
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym forum tworzony jest nowy temat, a ty nie jesteś online na forum.
Ściągnij / Wydrukuj ten temat
Pobierz ten temat w innym formacie lub zobacz wersję 'do druku'.
|
|
|
|