Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
7 Strony < 1 2 3 4 5 > »  
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> Pochówki wampiryczne w Bieszczadach, Wampiry a kolonizacja wołoska
     
carantuhill
 

Bieskidnik
*********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 8.503
Nr użytkownika: 12.703

WOJCIECH
Zawód: Galileusz
 
 
post 26/10/2010, 11:15 Quote Post

QUOTE
Sam napisałeś,że w tych serbskich wioskach zabijała choroba(wąglik),a nie wampiry


No, ale to odkryto dopiero 250 lat później. Lekarze (!!!), którzy brali udział w badaniach sami przyznawali, że ciała nosiły ślady wampiryzmu(, a co dopiero prości ludzie, oni wierzyli, że to były wampiry, dlatego wszystkie ciała z tych wsi poćwiartowano, spalono i wrzucono do rzeki.

QUOTE
Oczywiście archeologia rozpoznaje"pochówki wampiryczne"-(kołki osikowe i.t.p.),ale nie każdy nietypowy pochówek jest przecież "wampiryczny".


Pewnie, że nie. Ale było ich sporo, bo wiara była powszechna, skoro zostało to nawet opisane przez francuskich zakonników. Sam Oskar Kolberg pisał o okolicach Jawornik: „(…) W upiory lud górski wierzy mocno; i tak we wsi Jaworniku nad Osławicą nie ma jednego człowieka pochowanego na cmentarzu, który by nie miał wbitego w głowę ćwieka lub uciętej, i u nóg położonej, głowy (…). Aby zapobiec wędrówkom pośmiertnym upiora, obwijają zmarłemu szyję młodym pędem głogu, a w serce wbijają gwóźdź z brony lub 3 żelazne ćwieki. Dla odwrócenia Złego ucinają też głowę i kładą twarzą na spód, w nogach (…). Przed pogrzebem kładą w usta łyżkę maku albo pełny pysk lub półkwartek, w tym celu, aby z grobu nie wstał. Sądzą bowiem, że podniósłszy się z trumny, nim dojdzie do domu, powinien on wszystkie te ziarenka maku w ustach zliczyć, zrachować, czemu nie podoła prędko, wiec kur zapieje tymczasem i upirz do grobu wracać musi (…)”. I to w XIX wieku, a co musiało się dziać wcześniej, zwłaszcza w XVII i XVIII, szalejących wojen, epidemii, zmian klimatycznych, kiedy zdarzało się, że wymierały całe wsie?

Ten post był edytowany przez carantuhill: 26/10/2010, 11:16
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #31

     
JA.
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 100
Nr użytkownika: 67.870

Jerzy Ardzinski
 
 
post 26/10/2010, 11:16 Quote Post

QUOTE(Staszek K @ 26/10/2010, 11:25)
Pochówki na skraju cmentarza mogły dotyczyć skazańców i samobójców.
*

Samobójców grzebie się poza poświęconą ziemią. Skazańców co się przed śmiercią z Bogiem nie pojednali także.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #32

     
Staszek K
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 129
Nr użytkownika: 59.659

 
 
post 26/10/2010, 12:35 Quote Post

A czy owa "epidemia wampiryczna",opisywana przez francuskich zakonników i wydarzenia w serbskich wioskach,nie zbiegają się w jednym czasie?Widzę tu jakieś głębsze podłoże społeczno-polityczne.Co do Jawornika,prawda są żródła pisane,ale czy wykonano badania archeo cmentarza?
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #33

     
carantuhill
 

Bieskidnik
*********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 8.503
Nr użytkownika: 12.703

WOJCIECH
Zawód: Galileusz
 
 
post 26/10/2010, 15:15 Quote Post

QUOTE
A czy owa "epidemia wampiryczna",opisywana przez francuskich zakonników i wydarzenia w serbskich wioskach,nie zbiegają się w jednym czasie?Widzę tu jakieś głębsze podłoże społeczno-polityczne


Ależ zbiegają się. Zakonnik pisał w połowie wieku XVIII, że plaga wampiryzmu w środkowej Europie trwa już 60 lat, czyli z grubsza w pierwszej połowie wieku, plaga osiągnęła swoje apogeum. Cóż wampiry znalazły sobie dobre warunki w czasie trwania minimum Maudera tongue.gif No ale pomyślmy, W RONie szaleją kolejne wojny północne, na południe od Karpat powstania koruców, bunty chłopskie, wojny z Turcją, epidemie, zwłaszcza dżuma, a końcu klimat, który ktoś na forum na podstawie Kromera, określił jako subpolarny. Wymierają całe wsie (Jawornik był kilkakrotnie niszczony) to idealne pożywka dla opowieści o upiorach, wampirach i wilkołakach, zwłaszcza, że zimą musiały szaleć olbrzymie watahy.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #34

     
rycymer
 

Ellentengernagyként
*********
Grupa: Przyjaciel forum
Postów: 5.900
Nr użytkownika: 30.754

 
 
post 26/10/2010, 15:33 Quote Post

QUOTE
Wymierają całe wsie (Jawornik był kilkakrotnie niszczony) to idealne pożywka dla opowieści o upiorach, wampirach i wilkołakach, zwłaszcza, że zimą musiały szaleć olbrzymie watahy.

Coś w tym jest - wystarczy przeczytać odpowiedni rozdział w Legendzie Tatr Tetmajera, w którym to autor w niezwykle plastyczny sposób odmalowuje nam mrożące krew w żyłach opowieści o wpadających do chałup przez dach wilkach i niedźwiedziach, gdzie następnie toczyły ze sobą przerażające walki.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #35

     
carantuhill
 

Bieskidnik
*********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 8.503
Nr użytkownika: 12.703

WOJCIECH
Zawód: Galileusz
 
 
post 26/10/2010, 16:14 Quote Post

QUOTE(rycymer @ 26/10/2010, 16:33)
QUOTE
Wymierają całe wsie (Jawornik był kilkakrotnie niszczony) to idealne pożywka dla opowieści o upiorach, wampirach i wilkołakach, zwłaszcza, że zimą musiały szaleć olbrzymie watahy.

Coś w tym jest - wystarczy przeczytać odpowiedni rozdział w Legendzie Tatr Tetmajera, w którym to autor w niezwykle plastyczny sposób odmalowuje nam mrożące krew w żyłach opowieści o wpadających do chałup przez dach wilkach i niedźwiedziach, gdzie następnie toczyły ze sobą przerażające walki.
*



Na Orawie zachowały się opowieści o "zimnych latach", kiedy praktycznie Słońca nie było, na początku XVIII. Dochodzi brak elektryczności. Siedząc w kurnej chacie w mdłym świetle świecy, w kątach domu widzi się tańczące cienie, a może to przemykające uboże? A co czai się w szalejącej na zewnątrz listopadowej wichurze? Domownicy opowiadają sobie legendy dla zabicia czasu. Ktoś wychodzi na pole i widzi na niebie latawicę - a może to tylko gałąź...Rano ktoś z domowników umiera, może z głodu, a może to wampir wyssał z niego krew?
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #36

     
Staszek K
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 129
Nr użytkownika: 59.659

 
 
post 26/10/2010, 16:36 Quote Post

Znalazłem informację,że od 1450r. do drugiej połowy XIX wieku mieliśmy małą epokę lodową.Szczyt tego okresu przypadł na XVII-XVIII wiek.Wtedy przez Bałtyk można było przejść na piechotę,był tak zamarznięty.Wyszliśmy z tej epoki pod koniec XIX wieku.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #37

     
carantuhill
 

Bieskidnik
*********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 8.503
Nr użytkownika: 12.703

WOJCIECH
Zawód: Galileusz
 
 
post 27/10/2010, 16:57 Quote Post

QUOTE(Staszek K @ 26/10/2010, 17:36)
Wtedy przez Bałtyk można było przejść na piechotę,był tak zamarznięty.Wyszliśmy z tej epoki pod koniec XIX wieku.



To akurat zdaje się urban legend. W sumie ciekawe czy tym właśnie dałoby się wytłumaczyć szaleństwo jakie opanowało mieszkańców Europy Środkowej, o czym pisał wspomniany przeze mnie zakonnik?
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #38

     
Staszek K
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 129
Nr użytkownika: 59.659

 
 
post 27/10/2010, 18:38 Quote Post

Na stronach Muzeum Historii Polski,znalazłem ciekawy artykuł;"Ochłodzenie klimatu a historia"p.Łukasza Wojtacha,w którym to artykule czytamy:...W 1653 roku po Bałtyku podróżowano zaprzęgami czterokonnymi.W sierpniu 1640 roku w Niemczech wystąpił taki mróz,że ludzie zamarzali przy drogach.W 1658 roku król szwedzki Karol X korzystając z tego,iż duńskie cieśniny zamarzły,przeprowadził po lodzie całą swoją armię wraz z armatami i taborami z Jutlandii aż na wyspę Zelandię,zdobywając Kopenhagę"...Dalej czytamy..."Z tych względów niektórzy historycy uważają,że klimat miał niebagatelny wpływ na wydarzenia XVII w.Powszechny głód i postępujące zubożenie pchały ludzi do czynów radykalnych"...Pod artykułem,autor zamieścił bibliografię.Warto zapoznać się z całą publikacją.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #39

     
kmat
 

Podkarpacki Rabator
**********
Grupa: Użytkownik
Postów: 10.084
Nr użytkownika: 40.110

Stopień akademicki: mgr
 
 
post 27/10/2010, 23:04 Quote Post

carantuhill
CODE
Wystarczy zobaczyć ile Rumunii mają nazw na osoby odwiedzające ich po śmierci - strigoi, moroii, varcolacii, latanec, oper, vidme itp.

Czyli (z)mora, wiłkołak, latawiec, upiór, widmo. Tylko ta pierwsza strzyga ma łaciński rodowód (o ile nie ma słowiańskiego pośrednictwa), reszta to jak leci słowiańskie pożyczki.

lucyna beata
QUOTE
błądy (je w nie wierzę wink.gif )

To te co uczciwemu chłopu po wypiciu psują autopilota i nie pozwalają wrócić z karczmy do domu, tylko włóczą po jakiś lasach, górach, bagnach, dżunglach, sawannach etc.?

Ten post był edytowany przez kmat: 27/10/2010, 23:05
 
User is offline  PMMini Profile Post #40

     
lucyna beata
 

niespotykanie spokojny bieszczadzki troll
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 2.245
Nr użytkownika: 43.086

Lucyna Psciuk
Zawód: przewodnik
 
 
post 28/10/2010, 6:40 Quote Post

Tak, to Ono pozbawiało autopilota. Były też kobiece odpowiedniki błąda, ale one nie dość, że sprowadzały na manowce to jeszcze wykorzystywały niecnie.
Nic nie mogę znaleźć o błądach w mądrych książkach.Może uda mi się w bibliotece wypożyczyć, którąś z książek Kotuli np. "Po Pogórzu Rzeszowskim błądząc", tam jest dość dużo o złych duchach.
Jedno mnie zastanawia. W sumie Łemkowszczyznę od Bojkowszcyzny niewiele dzieliło, ale stosunek do "magicznych" zwierząt mają odmienny. Szukając informacji o błądach zaglądnęłam do "Śladami Łemków" i tam Reinfuss pisze, że Łemkowie wprawdzie wierzyli w "dobrego gada" ale wszystkie węże tępili. Na Bojkowszczyźnie traktowano je inaczej. Dzięki temu i dzięki wysiedleniom (stworzenie bardzo sprzyjających warunków do życia) w Bieszczadach występuje bardzo duże zróżnicowanie osobnicze wśród zaskrońców (są albinotyczne, flawinistyczne (żółtawe), melanistyczne), zresztą to jedyny region w Polsce, gdzie występują wszystkie krajowe węże.

Ten post był edytowany przez lucyna beata: 28/10/2010, 6:42
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #41

     
carantuhill
 

Bieskidnik
*********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 8.503
Nr użytkownika: 12.703

WOJCIECH
Zawód: Galileusz
 
 
post 28/10/2010, 8:17 Quote Post

QUOTE
Czyli (z)mora, wiłkołak, latawiec, upiór, widmo. Tylko ta pierwsza strzyga ma łaciński rodowód (o ile nie ma słowiańskiego pośrednictwa), reszta to jak leci słowiańskie pożyczki.


Bo Rumunii to tylko z lekka zromanizowani Słowianie smile.gif i inne odpady po imperium smile.gif Cytując Ciorana: "Sądziłem (i być może nie myliłem się), że pochodzimy z barbarzyńskich mętów, że wywodzimy się z odpadków wielkich Inwazji, z owych hord co wyczerpane marszem na Zachód rozpłaszczyły się wzdłuż Karpat i Dunaju (...)motłochu, który łacińskości liznął tyle, co brudu za paznokciem" smile.gif Stosunek Rumunów do śmierci jest specyficzny, stąd np wesoły cmentarz w Sapanta, nie mówiąc już o tym, że ostatnie skuteczne egzorcyzmy miały miejsce w 2002 roku (niestety pacjentka zmarła) sleep.gif

QUOTE
W sumie Łemkowszczyznę od Bojkowszcyzny niewiele dzieliło, ale stosunek do "magicznych" zwierząt mają odmienny.


Łemkowszczyzna od Bojkowszczyzny różniła się znacznie kulturowo. Pasmo Wysokiego Działu dzieliło obie społeczności, tylko w "pasie przejściowym" były jakieś podobieństwa, bo kultura zachodniej i środkowej Łemkowszczyzny była odmienna, bardziej wyrafinowana, czerpiąca zwłaszcza z kultury słowackiej, ale też polskiej. Łemkowie raczej z rzadka kontaktowali się z Bojkami, obie grupy raczej izolowały się od siebie.

Ten post był edytowany przez carantuhill: 28/10/2010, 8:17
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #42

     
lucyna beata
 

niespotykanie spokojny bieszczadzki troll
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 2.245
Nr użytkownika: 43.086

Lucyna Psciuk
Zawód: przewodnik
 
 
post 28/10/2010, 9:34 Quote Post

[quote=carantuhill,28/10/2010, 8:17]
[quote] Łemkowie raczej z rzadka kontaktowali się z Bojkami, obie grupy raczej izolowały się od siebie.
*

[/quote]

To jest jeden z obiegowych poglądów. W ub. roku uczestniczyłam w seminarium na temat Bojkowszczyzny, brali w nim udział także sami przedstawiciele Bojków (Bojkowszczyzna wsch. ukraińska)i prof. Czajkowski. Wygłosił on bardzo ciekawy wykład na temat etnogenezy Bojkowszczyzny, poruszał też temat kontaktów, przede wszystkich gospodarczych pomiędzy poszczególnymi grupami górali rusińskich. Najlepszy przykład na owe kontakty to sprzedaż owiec. Bojkowie byli pośrednikami pomiędzy Hucułami (z Huculszczyzny pochodziły zwierzaki), a Łemkami (ci musieli nabywać corocznie owce, hodowla ich w Beskidzie Niskim była niemożliwa z powodu motylicy. Bojkowie również bardzo często kontaktowali się z mieszkańcami Górnych Węgier. Najlepszy przykład to mieszane małżeństwa pomiędzy mieszkańcami Wołosatego, a okolicznych wsi położonych po drugiej stronie Karpat czy wspólne zbójnicze wyprawy. Nie oznacza to, że Bojkowszczyzna nie była specyficznym, bardzo zachowawczym regionem. Poza tym sami Łemkowie bardzo różnili się pomiędzy sobą, zarówno w sferze języka jak obyczajów. Ci z okolicy Krynicy mieli odmienne obyczaje od tych mieszkających w dolinie Osławy. Czy pasmo Wysokiego Działu aż tak bardzo dzieliło Bojkowszczyznę od Łemkowszczyzny? Moim zdaniem nie, jest to umowna granica sztucznie stworzona przez naukowców.

Ten post był edytowany przez lucyna beata: 28/10/2010, 9:37
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #43

     
Staszek K
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 129
Nr użytkownika: 59.659

 
 
post 28/10/2010, 9:56 Quote Post

Również cmentarze Bojków,różniły się od cmentarzy Łemków.U Bojków nie było kamieniarki(z nielicznymi wyjątkami),tylko proste krzyżyki.U Łemków,kamieniarka na cmentarzach była powszechna.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #44

     
carantuhill
 

Bieskidnik
*********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 8.503
Nr użytkownika: 12.703

WOJCIECH
Zawód: Galileusz
 
 
post 28/10/2010, 10:32 Quote Post

QUOTE
To jest jeden z obiegowych poglądów.


Nie mój smile.gif Ale Pieradzkiej Krystyny. A była naocznym obserwatorem, że tak powiem, w przededniu katastrofy dziejowej(w temacie o Łemkach dawałem odpowiednie cytaty). Obie grupy deklarowały swoją odrębność niejako wobec siebie, Bojki, czy Łemki to pierwotnie raczej przezwiska, którymi obdarzały się te grupy. Układ pasm górskich w Beskidzie Niskim determinował kontakty handlowe, które Łemkowie utrzymywali z Rusinami ze Słowacji dużo bardziej intensywne niż ze swoimi pobratymcami zza Wielkiego Działu etnograficznego. Stąd notabene wzięła się Republika Floryncka - Łemkowie poczuli, ze zagrożone są ich interesy. Falkowski i Pasznycki wydali an ten temat bardzo dobrą książkę (Na pograniczu łemkowsko-bojkowskiem. Zarys etnograficzny)

QUOTE
Najlepszy przykład na owe kontakty to sprzedaż owiec. Bojkowie byli pośrednikami pomiędzy Hucułami (z Huculszczyzny pochodziły zwierzaki), a Łemkami (ci musieli nabywać corocznie owce, hodowla ich w Beskidzie Niskim była niemożliwa z powodu motylicy.


Tyle, że bydło też choruje na motylicę, a hodowla bydła w Beskidzie była powszechna smile.gif Na mała skalę hodowli owiec złożyło się parę przyczyn np brak hal czy połonin, dużych obszarów nie przeznaczonych dla rolnictwa, czy lasów. A motylica dokuczała głównie zimą, dlatego owce szły na południe, gdzie były sprzedawane.

QUOTE
Poza tym sami Łemkowie bardzo różnili się pomiędzy sobą, zarówno w sferze języka jak obyczajów. Ci z okolicy Krynicy mieli odmienne obyczaje od tych mieszkających w dolinie Osławy.


Oczywiście, ci z Osławy to już "obszar przejściowy", o którym Reinfuss już pisał. To była też kralewszczyna, a jej mieszkańcy uważali się za lepszy gatunek chłopa rolleyes.gif Mieszkańcy Zachodniego i Środkowego Beskidu kontaktów z Bojkowszczyzną nie utrzymywali żadnych.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #45

7 Strony < 1 2 3 4 5 > »  
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej