|
|
Alain Aspect i pomiary fotonów, Pomiędzy starą a nową fizyką
|
|
|
lissa
|
|
|
II ranga |
|
|
|
Grupa: Użytkownik |
|
Postów: 72 |
|
Nr użytkownika: 99.196 |
|
|
|
Elzbieta |
|
|
|
|
QUOTE(memex @ 16/09/2008, 16:33) Z całą QM jest pewien galimatias. Nie wiadomo, czy ta probabilistyczna teoria opisuje obiektywną rzeczywistość, czy też tylko stan naszej wiedzy (raczej niewiedzy) o tejże rzeczywistości. Często przytacza się argument, że zostało udowodnione twierdzenie o niemożności istnienia "ukrytych zmiennych" usuwających indeterminizm QM. Od dłuższego czasu nie potrafię sobie przypomnieć, gdzie o tym czytałem, ale z pewnością gdzieś widziałem tekst, w którym pisano, że w dowodzie twierdzenia o "ukrytych zmiennych" jest błąd - mogą one istnieć. I nie był to tekst w "Superekspresie", co nie znaczy, że nie mogła to być jakaś błędna informacja A może faktycznie "Bóg nie gra w kości".
Witam Memexie,
zapewne chodzi o dowod von Neumanna na zupelnosc mech. kwantowej, ktory zostal obalony juz w latach 30-tych ub. wieku.
” W myśl, jak się wydaje, najszerzej podzielanej opinii – co jest do pewnego stopnia uwarunkowane historycznie – kwantowomechaniczny indeterminizm jest nieusuwalny. Jest on tak fundamentalną cechą opisu mikroświata, że nie można sobie nawet wyobrazić innej (nie-indeterministycznej) teorii tego obszaru rzeczywistości. W przyjętej tu terminologii, przypadkowość (opisu) zjawisk kwantowych jest absolutna. Zwolennicy tego poglądu odwołują się zwykle do znanego dowodu von Neumanna na zupełność mechaniki kwantowej. Jednakże, jak wykazano już w latach 30. XX wieku, dowód ten został błędnie skonstruowany, co umyka uwadze wielu uczestników stuletniej już dyskusji nad interpretacją mechaniki kwantowej. Oczywiście, obalenie dowodu von Neumanna nie oznacza wykazania tezy przeciwnej, jest jednak rzeczą zastanawiającą, że do dziś wielu utrzymuje, iż fundamentalny charakter kwantowomechanicznego indeterminizmu został dowiedziony i nie podlega dyskusji. Istnieją natomiast próby „uratowania” determinizmu w świecie kwantowym, z dobrze znaną teorią „ukrytych parametrów” Davida Bohma. (…) W myśl Bohmowskiej interpretacji, przypadkowość (opisu) zjawisk kwantowych nie jest absolutna, lecz względna – by użyc proponowanej tu terminologii.”
Grzegorz Bugajak – „Pojęcie przypadku i jego zastosowanie w analizach teorii naukowych”
"W niektórych publikacjach, dotyczących twierdzenia Bella, można spotkać się z opinią, że twierdzenie to pozwala w sposób ostateczny rozstrzygnąć spór pomiędzy standardowym sformułowaniem mechaniki kwantowej i teorią zmiennych ukrytych. Łamanie nierówności Bella potwierdza — zgodnie z tym poglądem — poprawność standardowej mechaniki kwantowej i dyskwalifikuje każdą teorię, która postuluje uzupełnienie tej teorii o zmienne ukryte. Taka interpretacja twierdzenia Bella nie jest jednakże ścisła: łamanie nierówności Bella dowodzi jedynie, że niepoprawne są LOKALNE teorie zmiennych ukrytych; wynik ten nie falsyfikuje jednakże teorii nielokalnych. Przykładem tego typu teorii jest (kauzalna -dop. moj) mechanika kwantowa w interpretacji Davida Bohma"
"DAVIDA BOHMA TEORIA ZMIENNYCH UKRYTYCH"
albo za wiki pod haslem TZU":
"Przedstawiona w 1964 przez Johna Stewarta Bella krytyka analizy von Neumanna[4] (opublikowana w 1966[5]) i następująca po niej analiza „paradoksu EPR”[6], zainspirowana teorią De Broglie-Bohm, doprowadziła do sformułowania nierówności (Nierówność Bella) efektywnie opisującej mierzalną różnicę w przewidywaniach do jakich prowadzi QM, a jakie dają teorie oparte na hipotezie lokalnego realizmu. W myśl nierówności Bella żadna teoria opierająca się na lokalnym realizmie nie jest w stanie odtworzyć, potwierdzonych później eksperymentalnie, przewidywań QM[a]. Przeprowadzone eksperymenty ostatecznie odrzuciły wszelkie hipotezy lokalnosci świata."
Co do najnowszych eksperymentow dotyczacych splatania kw.:
"Bezbłędny test Bella"
"Holendrzy informują bowiem o przeprowadzeniu pierwszego eksperymentu Bella, w którym poradzono sobie zarówno z błędem detekcji jak i komunikacji. Uczeni z Delft wykorzystali technikę wymiany splątania, dzięki której mogli użyć zarówno światła, jak i materii. Swoją pracę rozpoczęli od dwóch niesplątanych elektronów w atomach diamentów znajdujących się w różnych laboratoriach na uniwersyteckim kampusie. Laboratoria dzieli 1300 metrów. Każdy z elektronów został splątany z fotonem, następnie fotony wysłano do trzeciej, wspólnej lokalizacji. Tam zostały splątane, co splątało również odpowiadające im elektrony. W ciągu 9 dni udało się splątać w ten sposób 245 par elektronów. W ten sposób przekroczono określony przez Bella limit, poza którym istnienie splątania uznaje się za udowodnione. Jako, że badano łatwe do wykrycia elektrony, wyeliminowano błąd detekcji, a ponieważ były one oddalone od siebie na znaczną odległość, nie ma też mowy o błędzie komunikacji.
(...)
To niezwykle ekscytujące - mówi Matthew Laifer, fizyk z kanadyjskiego Perimeter Institute. Laifer dodaje, że test Bella pozbawiony zwyczajowych błędów to niezwykle ważna informacja dla kwantowej kryptografii. Tylko bowiem w teorii podsłuchanie kwantowej komunikacji nie jest możliwe. Istnienie błędów, przede wszystkim błędu detekcji, powoduje, że wysoko zaawansowane techniki pozwalają na podsłuchanie takich danych. Teraz spełniony zostaje postulat Artura Ekerta, który w 1981 roku stwierdził, że zintegrowanie testu Bella z kwantową kryptografią daje pewność, iż komunikacja nie zostanie podsłuchana. Pod warunkiem jednak, że będzie to test pozbawiony błędów. W praktyce jednak wykorzystanie wymiany splątania będzie bardzo trudne. Przypomnijmy, że w ciągu 9 dni uzyskano 245 par elektronów. Tymczasem do praktycznej kwantowej komunikacji konieczne jest przetwarzanie kluczy szyfrujących z prędkością tysięcy kubitów na minutę. Istnieje jeszcze jedna, właściwie filozoficzna, dziura w teście Bella. Otóż sam Bell stwierdził, że ukryte zmienne mogą tak MANIPULOWAC osobami prowadzącymi eksperyment, że wybiorą one do pomiarów te, a nie inne cechy, przez co dojdą do fałszywego wniosku, iż teoria kwantowa jest prawdziwa. Być może istnieje jakiś rodzaj SUPERDETERMINIZMU, zgodnie z którym już podczas Wielkiego Wybuchu został wybrany sposób przeprowadzenia eksperymentu. Takiego założenia nigdy nie będziemy mogli obalić, więc sądzę, że nie powinniśmy zbytnio się tym przejmować - mówi Leifer."
Pozdrawiam..
|
|
|
|
|
|
|
|
Dzięki za ciekawy artykuł. Jak widać dyskusja w niniejszym wątku toczy się niezbyt wartko, ale zawsze to bardzo miło zaczerpnąć garść najświeższych informacji
|
|
|
|
|
|
|
lissa
|
|
|
II ranga |
|
|
|
Grupa: Użytkownik |
|
Postów: 72 |
|
Nr użytkownika: 99.196 |
|
|
|
Elzbieta |
|
|
|
|
QUOTE(memex @ 6/03/2016, 21:39) Dzięki za ciekawy artykuł. Jak widać dyskusja w niniejszym wątku toczy się niezbyt wartko, ale zawsze to bardzo miło zaczerpnąć garść najświeższych informacji
Mnie tymbardziej milo. Zalinkuje jeszcze zrodlo owych informacji:
NATURE | NEWS
Quantum ‘spookiness’ passes toughest test yet http://www.nature.com/news/quantum-spookin...est-yet-1.18255
Pozdrawiam..
|
|
|
|
|
|
|
lissa
|
|
|
II ranga |
|
|
|
Grupa: Użytkownik |
|
Postów: 72 |
|
Nr użytkownika: 99.196 |
|
|
|
Elzbieta |
|
|
|
|
QUOTE(memex @ 16/09/2008, 11:48) Nic nie wynika. To z STW wynika zakaz przekazywania informacji z prędkością większą niż c, a nie odwrotnie. Zakaz jest wnioskiem z STW. Istnienie świadomego obserwatora procesów fizycznych nie ma tu nic do rzeczy - to nie on jest przyczyną zakazu. Jeżeli z punktu widzenia jakiegoś obserwatora coś (np. tachion) dolatuje do celu zanim wystartowało (to całkiem możliwe), to nie może to coś wywołać obiektywnego (co to w ogóle znaczy?) i obserwowalnego skutku w miejscu docelowym, a więc możnaby ten fakt zignorować. Owszem, możemy uznać ten skutek za możliwy, lecz wg STW, za słoną cenę rezygnacji z utrwalonej idei, że przyczyna poprzedza skutek. Wtedy cała nasza fizyka "troszkę" by się "porąbała". Możliwe, że zjawiska takie jak splątanie, są sygnałem, że coś z naszymi modelami jest wyjątkowo "nie tak" i w końcu trzeba będzie je gruntownie przebudować.
Witaj Memexie ponownie
Chcialabym, zebys w zwiazku z tym co napisales zerknal tutaj:
"O fatalnym błędzie w fizyce tachionów."
http://www.ftj.agh.edu.pl/doc/pl/seminariu...puscik_2013.pdf
Przyczynowosc jak sie wlasnie dowiedzialam lamie rowniez klopotliwe rownanie Lorentza-Abrahama-Diraca (LAD) wyprowadzone z elektromechaniki.
Pozdrawiam..
Ten post był edytowany przez lissa: 9/02/2017, 15:46
|
|
|
|
|
|
|
|
Witam po dłuższej przerwie Nie miałem na razie czasu, aby dokładniej przejrzeć zalinkowany artykuł, ale wydaje się on bardzo ciekawy. Na razie mam tylko jedną uwagę. "Zakaz" prędkości wyższych od c obowiązujący w STW nie wynika bynajmniej z faktu, że coś tam pod pierwiastkiem kwadratowym byłoby ujemne, bo od zamieszania w takich przypadkach chronią nas liczby zespolone, a w szczególności pierwiastek z -1, czyli jednostka urojona i. Nie do końca prawdą jest też, że transformacja Lorentza nie wyklucza prędkości większych od c. Owszem, sama tego nie czyni, ale z nałożonym warunkiem zachowania przyczynowości już tak. Wynika to z zastosowania jej do zdarzeń odseparowanych interwałem przestrzennym, czyli zdarzeń takich, których połączenie przyczynowo-skutkowe możliwe jest tylko za pomocą sygnału szybszego niż c. Dla takich zdarzeń zawsze można dobrać inny układ współrzędnych poruszający się jednostajnie względem wyjściowego z prędkością mniejszą od c (a więc "dozwoloną"), taki że z punktu widzenia tego układu kolejność zdarzeń będzie odwrotna niż w układzie wyjściowym. Skoro ogólna zasada względności głosi, że wszystkie układy inercjalne są równouprawnione, to aby uciec od logicznego i fizycznego paradoksu, na tej właśnie zasadzie przyjmuje się, że zdarzenia odseparowane przestrzennie nie mogą być powiązane przyczynowo, bo w innym układzie kolejność tych zdarzeń byłaby odwrotna, łamiąc zasadę przyczyna-skutek (równouprawnieni obserwatorzy nie mogą różnić się w ocenie, co było przyczyną, a co skutkiem, bo to zaburzałoby ich opis tych samych zjawisk fizycznych, który powinien być taki sam, przynajmniej jeśli chodzi o przyczyny i skutki) oraz zaburzając przyczynową strukturę czasoprzestrzeni. Można też przedstawić rozumowanie, z którego nawet bez odwoływania się do zasady przyczynowości wynika, że nie można rozpędzić ciała o masie spoczynkowej m>0 poddawanego stałemu przyśpieszeniu do prędkości wyższej niż c. Potwierdzają to np. eksperymenty z rozpędzaniem elektronów w polu elektrycznym. Wszystko to niby potwierdza słuszność zasady "prędkości wyższe niż c są zabronione". Z drobnym zastrzeżeniem. Są "zabronione" pod warunkiem, że obiekty poruszające się z prędkościami v>c mają możliwość wpływania na przebieg znanych nauce zjawisk fizycznych. Jeżeli takie obiekty nie mogą wpływać na fizyczną rzeczywistość, mogą sobie istnieć bez żadnych ograniczeń. Mogą śmigać do woli. Ale wtedy jak moglibyśmy je wykryć naszymi "klasycznymi" instrumentami? Nie wiem. Dziwne? A może wcale nie. Oczywiście jest też niewykluczone, że "dziwy" związane z możliwością oddziaływania tych obiektów na zjawiska fizyczne mogą mieć miejsce, ale to znaczyłoby, że jednak z fizyką współczesną jest coś nie halo, albo myślenie przyczynowo-skutkowe jest tylko jakimś uproszczeniem przykrojonym na ludzką miarę. Być może zasada przyczynowości jest jedynie poczynioną przez nasze mózgi próbą jakiegoś uporządkowania kolejności zjawisk w otaczającym świecie. Być może zasada przyczynowości jest jedynie czymś w rodzaju złudzenia, a rzeczywisty świat wcale nie jest tak do końca racjonalny, jak nam się wydaje. Ale w takim przypadku byłby to cios w same podstawy fizyki i ludzkiego poznania. To tylko takie tam moje odjechane bredzenie Temat szalenie ciekawy. Dziękuję za jego ponowne odświeżenie
P.S. Przepraszam, że tak ciągle ten post modyfikuję, ale stale przychodzą mi do łba nowe myśli. Bo też STW i OTW to nie tylko teorie fizyczne, ale wręcz teorie "światopoglądowe" i "filozoficzne" (oczywiście QM też) odbijające swe piętno na sposobie myślenia. "Wiem, że nic nie wiem" stale aktualne, mimo naszego puszenia się, jacy to my jesteśmy racjonalni i przemądrzy. Cała nauka zdaje się krzyczeć: "Więcej pokory!!!"
|
|
|
|
|
|
|
|
Poczytałem trochę dalej i natknąłem się na wielce znamienne oświadczenie: QUOTE Problem naruszenia przyczynowosci w fizyce tachionów jest bardzo skomplikowany i w tym referacie nie bede go omawiac. Po tej jawnej deklaracji, świadczącej o tym, że Autor nie jest w stanie zająć się naprawdę zasadniczymi kwestiami, nieco utraciłem chęć do dalszego zgłębiania wywodów p.Kapuścika, które jawią się raczej, jako swego rodzaju bicie piany. W dalszej części skupił się na analizie matematycznych subtelności związanych z liczbami zespolonymi i wartością pierwiastka kwadratowego, raczej w oderwaniu od znanych eksperymentów. Posiłkuje się definicją pierwiastka kwadratowego z kwadratu liczby, który z definicji równy jest wartości bezwzględnej tej liczby (czyli jest zawsze dodatni). Ale przecież na dobrą sprawę, wartość ujemna pierwiastka też jest dopuszczalna (i warta rozpatrzenia jej fizycznego sensu), bo podniesiona do kwadratu daje liczbę pod pierwiastkiem. Wg mojej oceny kwestia matematycznej umowy/definicji podniesiona została przez Autora do rangi fizycznego faktu, a pominięcie tej umowy przez Feinberga nazwane zostało fatalnym błędem. Jasne jest również, że przy pierwiastkowaniu różnych liczb należy uwzględniać urojone wartości pierwiastków, ale zasadniczą kwestią jest ustalenie, czy te urojone wartości mają sens fizyczny. To właśnie jest najważniejsze z punktu widzenia zasady przyczynowości, nad którą Autor prześlizga się niemiłosiernie. Jak ktoś kiedyś napisał, matematyka przypomina warsztat szalonego krawca, który szyje ubrania wszelkich możliwych rozmiarów, kształtów, z różnymi liczbami rękawów i nogawek, etc. Niestety okazuje się, że tylko nieliczne ubranka pasują na rzeczywiście istniejących ludzi. Podobnie może być z rachunkami Autora, których fizyczna realność powinna być zweryfikowana z obowiązującą (przynajmniej na razie) zasadą przyczynowości, potraktowaną przez niego lakoniczną wzmianką o skomplikowaniu zagadnienia. Na koniec pisze, że: QUOTE Po czwarte, czasoprzestrzennosc energii-pedu otwiera droge do zbudowania kwantowej teorii pola tachionów i ich oddziaływan z polami innych czastek elementarnych. Stozek swietlny jest nieprzekraczalna bariera zarówno dla czastek podswietlnych jak i czastek nadswietlnych. Jednak pola okreslone na stozku swietlnym, np. pole elektromagnetyczne, moga byc łacznikiem miedzy polami podswietlnymi i nadswietlnymi. W ten sposób, poprzez pola na stozku swietlnym (nie koniecznie tylko przez pole elektromagnetyczne) moga oddziaływac pola podswietlne z polami nadswietlnymi. Ale to jest sprawa przyszłosci. Czyli nie pisze wiele więcej, niż to co ja napisałem. Nigdy nie twierdziłem, że tachiony istnieć nie mogą. Jeżeli faktycznie istnieją obiekty o prędkości v>c oddziaływujące ze znanymi bytami fizycznymi, to współczesne teorie fizyczne wymagają gruntownej przebudowy. I tyle. A raczej aż tyle!
|
|
|
|
|
|
|
|
Witam. Możliwe że istnieją takie oddziaływania ale mogą być trudne do zauważenia. Tak jak trudne było a właście niemożliwe zauważenie np. zmiany masy w funkcji prędkości. Było światło więc zmierzono jego prędkość i zbadano naturę. W dzisiejszych czasach pewnie ludzie badaliby by inne zjawiska ale są one niedostrzegalne zmysłowo i niemożliwe do wyobrażenia. Zastanawiam się czy w dzisiejszych czasach publikowane są wszystkie wyniki badań naukowych. Myślę że nie. Może w niedzielę napiszę czemu tak uważam. Dzisiaj mam tylko 3 calowy monitor mojego telefonu co nie jest zbyt wygodnym narzędziem do pisania postów.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE Nigdy nie twierdziłem, że tachiony istnieć nie mogą. Jeżeli faktycznie istnieją obiekty o prędkości v>c oddziaływujące ze znanymi bytami fizycznymi, to współczesne teorie fizyczne wymagają gruntownej przebudowy. I tyle. A raczej aż tyle! Teorie fizyczne były przebudowywane w przeszłości więc czemu nie w przyszłości. Jednak czasy się zmieniają. Detektor fal grawitacyjnych, bazujący na zasadzie interferometru Michelsona jest teoretycznie opisany i znany. Jednak myślę że sposób wykonania tak czułego przyrządu aby zarejestrować fale grawitacyjne, już niekoniecznie musi być ujawniony. W czasach historycznych od odkrycia do zastosowania często mijały wieki. Erastotenes zmierzył średnicę Ziemi ponad 2000 lat temu. Dane te służyły niewątpliwie nawigatorom i chyba tylko nawigatorom ale pośrednio wszystkim. Żegluga nie tylko ułatwiała handel ale poprawiała bezpieczeństwo. Wyspiarze byli mniej narażeni na najazdy. Cavendish swój eksperyment w korespondencji określał jako „ważenie świata”. Z tego co czytałem Cavendish był niezależny materialnie, ale w tych czasach były jednak osoby które podobne pomiary robiły na zlecenie. W XVIII i XIX wieku rosło zainteresowanie obserwacjami naukowymi. W czasach współczesnych czas od odkrycia do potwierdzenia a następnie wdrożenia i korzystania jest już stosunkowo krótki. Na pierwszy reaktor jądrowy czekaliśmy już tylko parę dziesiątek lat. Na doświadczalną rejestrację fal grawitacyjnych czekaliśmy równo 100 lat. Ale było też wiele wdrożeń w krótszych okresach czasu. Teraz uczeni są całkowicie zależni od finansowania, Nixon zwolnił Alvina Weinberga z powodu jego uporu w wyborze rodzaju reaktora. Administracja chciała mieć reaktory które zapewnią oprócz energii także materiały dla celów militarnych.
Proszę pisać na temat! Kolejne offtopy będę musiał usuwać! - memex
Ten post był edytowany przez memex: 3/03/2017, 14:14
|
|
|
|
|
|
|
|
Wspomniany przez p.Kapuścika eksperyment Guntera Nimtza dotyczył tunelowania paczki falowej poprzez szczelinę powietrzną pomiędzy dwoma pryzmatami. Pomiary wskazują na to, że paczka falowa pokonała szczelinę z prędkością o wiele wyższą niż c, a może nawet natychmiast (w czasie równym zero!). Wg Nimtza nie łamie to jednak zasady przyczynowości, bo natura zaobserwowanego zjawiska ma charakter kwantowy, a szczególna teoria względności to w gruncie rzeczy teoria klasyczna. Obie teorie (w tym ich aparat matematyczny) nie za bardzo przystają do siebie, dlatego podobno nie ma tu sprzeczności, choć nie do końca to rozumiem. Po dalsze wyjaśnienia trzeba sięgnąć do popularnonaukowej książki Nimtza, wydanej parę lat temu przez wyd. Prószyński i S-ka.
|
|
|
|
|
|
|
|
Właśnie skończyłem lekturę książeczki "Przestrzeń czasu zerowego" wspomnianej w poprzednim poście i muszę przyznać, że nadal nie rozumiem, dlaczego nadświetlne przekazywanie sygnałów me rzekomo nie łamać zasady przyczynowości. Co prawda Nimtz demonstruje eksperyment myślowy pokazujący, że w pewnych przypadkach nie dochodzi do złamania przyczynowości, bo przekaz danej informacji jest procesem rozciągłym w czasie, ale co z nadświetlnymi sygnałami "krótkotrwałymi", np. z krótkotrwałym impulsem (pojedynczym bitem), którego samo tylko pojawienie się (odbiór) powoduje jakiś skutek? Przecież nadal można znaleźć inercjalnego obserwatora poruszającego się z prędkością mniejszą od c, dla którego zdarzenie odbioru sygnału nastąpi przed jego wysłaniem Myślałem, że fundamentalna kwestia przyczynowości zostanie dokładniej przedyskutowana
|
|
|
|
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:
Śledź ten temat
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym temacie dodano odpowiedź, a ty nie jesteś online na forum.
Subskrybuj to forum
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym forum tworzony jest nowy temat, a ty nie jesteś online na forum.
Ściągnij / Wydrukuj ten temat
Pobierz ten temat w innym formacie lub zobacz wersję 'do druku'.
|
|
|
|