|
|
Partyzantka radziecka na ziemiach polskich, Mity i rzeczywistość
|
|
|
|
Mam właśnie przed sobą książkę pt: "Na tyłach wroga" - podtytuł Obywatele radzieccy w ruchu oporu na ziemiach polskich 1941 - 1945. autor Julian Tobiasz. Parę słów wprowadzenia. Z lektury tej książki chciałbym przytoczyć parę interesujących mnie zagadnień i faktów. Nie jestem znawcą historii partyzantki(zwłaszcza radzieckiej)ale zaskoczyła mnie wiadomość że oddziały radzieckie docierały w rejon Radomska (fragment: "St. sierż. Gieryłowicz po skontaktowaniu się z miejscowymi partyzantami przeprawił się przez Wisłę na północ od Puław, po czym udał się w kierunku Radomska" [obecnie centralna Polska]). Stan uzbrojenia tych jednostek: "Każdy partyzant był uzbrojony w automat lub karabin. W zależności od posiadanej broni miał 250 - 300 szt. amunicji do karabinu i 500 szt. do automatu oraz granaty ręczne" (zastanawia mnie poziom uzbrojenia - czy rzeczywiście był tak wysoki?) Skuteczność tych oddziałów. W/g tekstu np tylko zgrupowanie Szangina przeprowadziło 148 akcji bojowych w tym np: zabito 2214 żołnierzy niemieckich, wysadzono 60 pociągów oraz (ciekawe) 52000 kg sucharów ( 5 ton?). Np rajd oddziału Jakowlewa wynosił 950 km, natomiast Kowalewa aż 1500 (zgrupowanie Szangina). Prośba do kolegów w celu weryfikacji : "W dniach 18, 19 lutego 1944 roku pododdziały dywizji (1 Ukraińska Dywizja Partyzancka [UDP]) wysadziły kilka ważnych mostów. Grupa Bokarjewa i Dubbillera, współdziałając z oddziałem AK "Podkowy" (Tadeusz Koncewicz), wysadziła 80 metrowy most kolejowy Lublin - Lwów w pobliżu Krasnegostawu".
Stosunek ludności do w/w oddziałów i ich zachowanie w terenie. Z tekstu: " Aby skompromitować i zdyskredytować partyzantów radzieckich,określano ich mianem bandytów i tego terminu używano w meldunkach, sprawozdaniach i prasie. Szczególnie lubowano się w opisach akcji partyzanckich na na dwory (majątki ziemskie). Z reguły przedstawiano je jako rabunek i plądrowanie własności prywatnej. Tak oświetlił te akcje akowski "Biuletyn Informacyjny" pismo syndykalistyczne "Sprawa", organy Konfederacji Narodu - "Nowa Polska" i "Do broni" .. Nie wiemy, jak prędko nasz apel dojdzie do Londynu, a sprawa zaczyna przybierać zastraszające rozmiary. Niektóre dwory zaczynają stawiać opór, a Niemcy udzielają im nawet broni.
Jak zdobywano zaprowiantowanie: "Żywność, odzież, umundurowanie partyzanci zdobywali częściowo na wrogu, w składach żywnościowych, majątkach niemieckich i u gospodarzy skompromitowanych współpracą z okupantem (bardzo ciekawy wpis).
Proszę o komentarze - ewentualnie weryfikację czy sprostowania.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(gtsw64 @ 9/07/2009, 10:40) Stan uzbrojenia tych jednostek: "Każdy partyzant był uzbrojony w automat lub karabin. W zależności od posiadanej broni miał 250 - 300 szt. amunicji do karabinu i 500 szt. do automatu oraz granaty ręczne" (zastanawia mnie poziom uzbrojenia - czy rzeczywiście był tak wysoki?) W dużej mierze ciężko to nawet partyzantką nazwać. Uzbrojeni byli dobrze, bo zaopatrywała ich w znacznej mierze regularna RKKA.
QUOTE(gtsw64 @ 9/07/2009, 10:40) Nie wiemy, jak prędko nasz apel dojdzie do Londynu, a sprawa zaczyna przybierać zastraszające rozmiary. Niektóre dwory zaczynają stawiać opór, a Niemcy udzielają im nawet broni. Jakoś specjalnie mnie to nie dziwi.
Pozdrawiam!
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE Nie jestem znawcą historii partyzantki(zwłaszcza radzieckiej)ale zaskoczyła mnie wiadomość że oddziały radzieckie docierały w rejon Radomska
Docierały też do Beskidu Żywieckiego np do pasma Policy, gdzie też działał jakiś oddział. Podobno nawet do Małej Fatry.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(gtsw64 @ 9/07/2009, 9:40) Mam właśnie przed sobą książkę pt: "Na tyłach wroga" - podtytuł Obywatele radzieccy w ruchu oporu na ziemiach polskich 1941 - 1945. autor Julian Tobiasz. Parę słów wprowadzenia. Z lektury tej książki chciałbym przytoczyć parę interesujących mnie zagadnień i faktów. Nie jestem znawcą historii partyzantki(zwłaszcza radzieckiej)ale zaskoczyła mnie wiadomość że oddziały radzieckie docierały w rejon Radomska ( Warto wspomneć tutaj o oddziale płk Zołotara który działał w Gorcach. Zołotara i 11 jego towarzyszy zrzucono 29.09.44 na Jaworzynie Kamienickiej. Oddział rozrósł się do 700 osób.
Czy o też o Brygadzie Partyzanckiej im. Szczorsa, której d-ca Włodzimierz Macniew "Potiomkin" był pierwszym wojennym komendantem Zakopanego.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Danielp @ 10/07/2009, 21:25) Warto wspomneć tutaj o oddziale płk Zołotara który działał w Gorcach. Zołotara i 11 jego towarzyszy zrzucono 29.09.44 na Jaworzynie Kamienickiej. Oddział rozrósł się do 700 osób.
Ciekawi mnie, w jaki sposób następował przyrost liczebny tego typu odziałów na głębokich tyłach frontu - zdaję sobie sprawę, że na Ukrainie czy Białorusi mogło nie być problemów z rekrutem, ale już głębiej w Polsce taka rozbodowa natrafiała chyba na pewne problemy?
Dodatkowo - jak mają się tego typu liczby do informacji o świetnym uzbrojeniu oddziałów radzieckich? Oryginalny skład zrzucony na spadochronach czy przechodzący front z pewnością miał pełne stany uzbrojenia, ale trudno raczej było zachować ten poziom zaopatrzenia po powiedzmy 5-krotnym przyroście liczebnym (np. z 20 do 100)?
Chyba że gubię tu jakiś aspekt powodujący różne liczenie oddziałów, np. tego typu oddział mógł mieć grupę bojową którą uzbrajał do pełnego stanu i znacznie większą grupę "dookołaoddziałową" - różnych zbiegów, przypadkowych towarzyszy oddziału itp. Z drugiej strony, takie "puste gęby" w oddziale to zwykle tylko kłopot (chyba że dowódca jest wyjątkowym filantropem... albo ciągnie z tego dodatkowe korzyści, np. kobiety), więc chyba wielu dowódców oddziału starało się ograniczać liczbę towarzyszących grupie niezdolnych do walki... Czy ktoś wie coś na ten temat?
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Baszybuzuk @ 10/07/2009, 21:53) QUOTE(Danielp @ 10/07/2009, 21:25) Warto wspomneć tutaj o oddziale płk Zołotara który działał w Gorcach. Zołotara i 11 jego towarzyszy zrzucono 29.09.44 na Jaworzynie Kamienickiej. Oddział rozrósł się do 700 osób. Ciekawi mnie, w jaki sposób następował przyrost liczebny tego typu odziałów na głębokich tyłach frontu - zdaję sobie sprawę, że na Ukrainie czy Białorusi mogło nie być problemów z rekrutem, ale już głębiej w Polsce taka rozbodowa natrafiała chyba na pewne problemy? Możemy gdybać - jak dla mnie trzeba wziąść poprawkę na "propagandę", potem na to że zapewne doliczyli lączników,... itp. Zaś rozbudowa źródłem mogą radzieccy jeńcy czy robotnicy przymusowi.
|
|
|
|
|
|
|
|
Partyzanci sowieccy wysadzili podobno Zamek Królewski w Nowym Sączu. Ich głównym zadaniem było prowadzenie dywersji na tyłach wroga i zdobywanie informacji o polskim ruchu oporu. Z zasłyszanej realizacji jednego z kombatantów, którego rodzina ukrywała jednego z partyzantów sowieckich. Później, gdy przeszedł front, z jego rodzina stała się celem działań NKWD. Później obecny kombatant spotkał sowieckiego partyzanta, który okazał się majorem NKWD. Rozkazał on zwolnić rzeczonego kombatanta i jego rodzinę.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE Ciekawi mnie, w jaki sposób następował przyrost liczebny tego typu odziałów na głębokich tyłach frontu Fragment książki: "Poszczególne oddziały zgrupowania na Lubelszczyźnie szybko powiększały swój skład osobowy w wyniku podporządkowania sobie luźnych grup i przejścia partyzantów radzieckich z jednostek Armii Ludowej. Do zgrupowania Baranowa przeszli obywatele radzieccy z oddziałów AL działających w okręgu Warszawa Praga Podmiejska, wszyscy partyzanci z dowodzonego przez Serafina Aleksiejewa, luźny oddział Charytonowa oraz partyzanci z oddziałów AL im. Juliusza Słowackiego"
Są również rozdziały o udziale partyzantów radzieckich w GL, BCh, AK. Po krótkim pobycie w polskich oddziałach odchodzili na wschód. Niestety autor (świadomie czy też nie)nie przedstawia konkretnych liczb. Ciągiem opisuje poszczególne przypadki co zamazuje rzeczywiste dane.W jednym fragmencie nadmienia że z oddziałów GL w roku 1943 odeszło 800 - 900 ludzi. Przytacza również (jak wyżej) przypadki odchodzenia z szeregów BCh i AK. Skąd pochodzili przyszli partyzanci. Otóż w zasadzie byli to uciekinierzy z niemieckich obozów. Jaka była to skala . Nie mam danych. Natomiast wspomina się że tylko w kopalniach śląskich pracowało(1943) ponad 60 tys. jeńców. Prawdopodobnie duży odsetek pochodził z "Ostlegionów"
"Z sześciu "Ostlegionów" na terenie Feldkommandantur 603 Radom, liczącym około 4 tys. ludzi, które stacjonowały tam w marcu 1943r., po roku zostało tylko 540 żołnierzy"
"W miarę wzrastania liczby ucieczek od połowy 1944r. zmniejszono wcielanie żołnierzy formacji pomocniczych do oddziałów partyzanckich, a zbiegom zalecano przesuwanie się na wschód, gdzie działały większe jednostki partyzanckie - radzieckie" na podstawie "Nad Górną Wartą i Pilicą" R. Nazarewicz.
|
|
|
|
|
|
|
|
myślę, że te duże liczby odchodzących pochodzą ze wspomnień gwardzistów. Ja sam jak czytałem to wielokrotnie się na to napotykałem, z tym, że często były podane przyczyny podejścia.
|
|
|
|
|
|
|
wrzos
|
|
|
Nowicjusz |
|
|
|
Grupa: Użytkownik |
|
Postów: 11 |
|
Nr użytkownika: 70.309 |
|
|
|
|
|
|
Polecam w tym temacie zapoznanie się z historią najsłynniejszego radzieckiego partyzanta działającego w Puszczy Solskiej ( Roztocze Środkowe) Miszki Tatara, działającego na tych terenach w latach 1941- 1943. Nazywał się - wymawiając z rosyjska -Michaił Atamanow. Miszka pochodził z Krymu. Został wcielony do sowieckiej armii, trafił do niemieckiej niewoli, skąd uciekł, trafiając na Roztocze, gdzie stał na czele oddziału złożonego z innych jeńców radzieckich, zbiegów z niemieckiej niewoli. Wielokrotnie współpracował z lokalnymi oddziałami AK, zwłaszcza placówką józefowską. W 1943 roku poległ pod Józefowem, idąc z pomocą mieszkańcom miasteczka. Zginął od kuli...Nie wiadomo jednak do dzisiaj, czy była to kula niemiecka, jak podają oficjalne źródła, czy może sowiecka? Miszka być może "naraził się" Moskwie swoją samodzielnością i niezależnością. Spekulacje na ten temat trwają do dzisiaj. Miszka jest w tym rejonie postacią bardzo znaną. Na skraju Józefowa istnieje pomnik ku jego pamięci, w miejscu gdzie zginął, podobnie pomnik kamień nad Czarną Rzeczką, gdzie stacjonował. Zapisał się w pamięci ludzi jako bohater. Jest w Józefowie ulica jego imienia. Był mężczyzną bardzo wysokim i silnym. W jednej ręce nosił rkm...Wokół jego postaci krąży wiele legend, na przykład taka, że nosił medalik, który dała mu spotkana w lesie babuszka, w moc którego mocno wierzył. Ci, którzy go znali twierdzą, że Miszka wiedział, że niebawem zginie, gdy przed 1 czerwca 1943 roku zgubił medalik. Mówił zawsze, że póki go ma przy sobie, będzie żył...Jego przeczucie się spełniło. Zginął za parę dni pod Józefowem. Początkowo jego ciało złożono w lasku niedaleko miejscowości Hamernia, potem ekshumowano i przeniesiono na Rotundę w Zamościu. W ubiegłym roku do Józefowa przybył potomek rodu Atamanow (wnuk brata?-nie pamiętam dokładnie)- który dopiero teraz dowiedział się o bohaterskim przodku. Polecam Miszkę i jego barwną historię wszystkim, których interesują radzieccy partyzanci walczący w naszych lasach. To jedna z najbardziej pozytywnych postaci tamtych czasów, chociaż są i tacy, którzy widzą w nim jedynie leśnego rabusia...Ja jednak uważam, że Miszka zrobił w Puszczy wiele dobrego.
|
|
|
|
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:
Śledź ten temat
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym temacie dodano odpowiedź, a ty nie jesteś online na forum.
Subskrybuj to forum
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym forum tworzony jest nowy temat, a ty nie jesteś online na forum.
Ściągnij / Wydrukuj ten temat
Pobierz ten temat w innym formacie lub zobacz wersję 'do druku'.
|
|
|
|