Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
7 Strony « < 5 6 7 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> Bitwa o Atlantyk, Seria z kotwiczką ale nie tylko...
     
Gajusz Mariusz TW
 

Ambasador San Escobar
*********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 6.258
Nr użytkownika: 98.326

M.
Stopień akademicki: Korvettenkapitan
Zawód: Canis lupus
 
 
post 6/07/2021, 17:58 Quote Post

Po kilku latach w końcu doczekałem się! Dziś słów kilka o książce Łukasza Grześkowiaka U-Booty na Morzu Śródziemnym 1943-1944 Zagłada

user posted image
https://histmag.org/Lukasz-Grzeskowiak-Uboo...a-i-ocena-22096
http://www.sww.w.szu.pl/index.php?id=recen...944_grzeskowiak

Jest to oczywiście kontynuacja pozycji wydanej w Napoleon V ( http://www.historycy.org/index.php?showtopic=152759 ). Lata 1943-1944 a więc okres dla niemieckich podwodniaków, który może brutalnie, ale dość celnie określa podtytuł. Pierwsze wrażenie to przeogromne bogactwo ilustracji. Kolejne to liczne cytaty źródeł: fragmenty dzienników pokładowych U-Bootów, jednostek alianckich, raporty z przesłuchań (tu wymienię np. straszenie członków załóg U-Boota że trafią do obozów kierowanych przez polskich strażników. Jeden z niemieckich szarych wilków ucieszył się, jak trafił na 4 tygodnie do izolatki cool.gif). Chyba pierwszy raz w wojenno morskiej literaturze polskojęzycznej w takim stopniu jest ukazana komunikacja pomiędzy niszczycielami podczas polowania na U-Booty. Prócz treści ściśle związanej z działaniami U-Bootów otrzymujemy także wojenne tło czyli zmagania na Morzu Śródziemnym (w tym mniej znane wydarzenia jak mord głównie włoskich jeńców w Biscari podczas operacji Husky na Sycylii), co doskonale uwidacznia w jak szybkim tempie pogarszały się warunki działań U-Bootwaffe na tym akwenie. Przy opisie patroli kolejnych U-Bootów autor postarał się przybliżyć krótkie historie atakowanych okrętów, statków (jeżeli przetrwały, w skrócie dalszy ich los). W formie aneksu mamy zestawienie wszystkich U-Bootów, które działały na Morzu Śródziemnym. Przy każdym mamy wymienionych dowódców (z datami dowodzenia jednostką), datę wejścia na tytułowy akwen, przynależność do flotylli, daty (początek i zakończenie) patroli śródziemnomorskich, łączną ilość dni spędzonych na Morzu Śródziemnym, wymienione sukcesy (tu niestety bez określenia czy chodzi o zatopienie czy uszkodzenie ale tego dowiadujemy się w tekście obu tomów), łączny tonaż zatopiony na wiadomym akwenie oraz los okrętu i załogi z pozycją zatopienia. Na sam koniec różne statystyki oraz lista U-Bootów którym nie udało się wykonać rozkazu przedarcia się przez Cieśninę Gibraltarską z krótkim opisem ich zatopienia lub wycofania się (te jednostki także pojawiają się tekście głównym).

Ok, czas na marudzenie wink.gif. Brakowało mi indeksu jednostek oraz choć jednej mapy! (są tylko oryginalne mapy z raportów). Niestety, tak jak w inauguracyjnym tomie, ponownie mamy jednostki wojenne z wypornością określaną w BRT. Są także przypadki które sugerują przetłumaczenie marynistycznej terminologii na język polski zbyt automatyczny (jednostki ML czy S-Booty jako motorowce, kanonierka jako łódź rzeczna), lub jego zaniechania (jednostki klasy sloop, jednostki handlowe o wyporności (niestety nie pojemności) w GRT). Zdarzają się pomyłki (cyfrówki) w datach, nazwach U-Bootów, kalibrach działek p-lot, frachtowce klasy Liberty potrafią być nazwane okrętami, a trałowce statkami. A spostrzegawczy ujrzą zgrzyt w ilustracji na okładce.

Jednak mimo tego marudzenia książkę oczywiście gorąco polecam wszystkim zainteresowanym działalnością U-Bootów, czy szerzej - zmaganiami na Morzu Śródziemnym bo plusów jest przeważająca ilość. Autor znakomicie wykorzystuje spojrzenie na U-Bootwaffe pod kątem określonego akwenu. Mamy już na polskim rynku przetłumaczone działania szarych wilków na Oceanie Indyjskim, wiemy że ukaże się w niedługim czasie książka omawiająca użycie jednostek Typu II na Morzu Czarnym. Marzy się ukazanie np. pracy prezentującej całościowy wysiłek U-Bootwaffe wzdłuż wybrzeża Stanów Zjednoczonych.

Pożyjemy, zobaczymy (przeczytamy? smile.gif )
 
User is offline  PMMini Profile Post #91

     
ted1hist
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 187
Nr użytkownika: 103.075

Tadeusz Kasperski
Stopień akademicki: mgr
Zawód: historyk
 
 
post 14/07/2021, 19:12 Quote Post

Hm, bardzo dużo tej tematyki miałeś w naszych "U-Bootach typu IX", bo tam potraktowaliśmy amerykańskie patrole dużych U-Bootów całościowo. Do prześledzenia zostałyby tylko patrole siódemek na amerykańskich wodach. Tylko czy komuś na naszym gruncie chciałoby się od nowa zajmować jednymi i drugimi i to jeszcze łączyć? Sam nie wiem.
Mnie np. o wiele ciekawsze wydawałoby się prześledzenie wysiłku i historii arktycznych U-Bootów - łącznie z zadawaniem strat Rosjanom również na Morzu Karskim. To przecież generalnie słabo jest znane, a "Paukenschlag" i jego podzwonne - już dość dobrze. Bo tłumaczy się "na nasze" i autorów obcych.

Ten post był edytowany przez ted1hist: 14/07/2021, 19:15
 
User is offline  PMMini Profile Post #92

     
Artur P.
 

V ranga
*****
Grupa: Użytkownik
Postów: 581
Nr użytkownika: 13.086

Stopień akademicki: dr
Zawód: historyk
 
 
post 14/07/2021, 19:57 Quote Post

QUOTE
Hm, bardzo dużo tej tematyki miałeś w naszych "U-Bootach typu IX", bo tam potraktowaliśmy amerykańskie patrole dużych U-Bootów całościowo. Do prześledzenia zostałyby tylko patrole siódemek na amerykańskich wodach. Tylko czy komuś na naszym gruncie chciałoby się od nowa zajmować jednymi i drugimi i to jeszcze łączyć? Sam nie wiem.
Mnie np. o wiele ciekawsze wydawałoby się prześledzenie wysiłku i historii arktycznych U-Bootów - łącznie z zadawaniem strat Rosjanom również na Morzu Karskim. To przecież generalnie słabo jest znane, a "Paukenschlag" i jego podzwonne - już dość dobrze. Bo tłumaczy się "na nasze" i autorów obcych.


Na polskim rynku brakuje wciąż dobrych - podkreślam - dobrych - biografii dowódców U-bootów. Jedyna, moim zdaniem naprawdę wartościowa, jest biografia Wernera Henkego autorstwa T. Mulligana. Do tego wypada doliczyć Operację Paukenschalg M. Gannon'a, gdzie autor skupia się na wycinku życiorysu R. Hardegena. Można tu jeszcze wskazać ciekawą "Atlantycką ruletkę" (Rudolf Bahr), względnie wiekowego "Wilka na Atlantyku" (O. Kretschmer). Reszta prac wydanych w Polsce to wybór "cienkich" biografii (i.e W. Luth) oraz wspomnień, zazwyczaj słabo przetłumaczonych i opatrzonych kulejącą korektą.

Brakuje również ujęcia całości środowiska niemieckich podwodniaków. Tutaj wskazane byłoby wydanie pracy wspomnianego T. Mulligana Neither Sharks Nor Wolves. The Men of Nazi Germany's U-boat Army 1939-1945

Zgadzam się, że brakuje porządnej pracy o kampanii U-bootów w Arktyce. Ale to samo dotyczy innych rejonów. Każdą kampanię można opisać b. detalicznie - nie możemy opierać się wciąż na monografii Blair'a, która siłą rzeczy wiele spraw traktuje skrótowo lub wręcz encyklopedycznie. Obawiam się, że po pracy Grześkowiaka nie doczekamy się porządnego opracowania o działaniach U-Bootów na M. Śródziemnym. Styl pisania tego Pana mi osobiście nie odpowiada, chce być trochę Pertkiem, trochę Blair'em, a nad tym wszystkim góruje słaba stylistyka (przy czytaniu pierwszego tomu aż zgrzytały zęby). To samo dotyczy tłumaczenia książki Patersona o działaniach na O. Indyjskim.

Co jeszcze? Monografie największych bitew konwojowych, detaliczne wyświetlenie niektórych incydentów (np. sprawy O. Kuscha, H.-W. Ecka), U-Booty na Bałtyku, oj - znalazłoby się jeszcze wiele.

Ten post był edytowany przez Artur P.: 14/07/2021, 19:59
 
User is offline  PMMini Profile Post #93

     
Gajusz Mariusz TW
 

Ambasador San Escobar
*********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 6.258
Nr użytkownika: 98.326

M.
Stopień akademicki: Korvettenkapitan
Zawód: Canis lupus
 
 
post 15/07/2021, 21:40 Quote Post

Po zdobyciu wszystkich części człowiek sięgał tylko do wybranych wątków. Ale przyszedł czas na lekturę "od dechy do dechy". wink.gif Dziś o

Waldemar Trojca U-Bootwaffe 1939-1945 cz. 1-4
https://a.allegroimg.com/s1024/0c3f3b/59c40...a33e1230f37f42a

Zacznę oczywiście od ogromnych plusów. Bardzo duża ilość fotografii: U-Bootów, ich załóg podczas uroczystości i służby na pokładzie, czołowych asów, szczegółów wyposażenia, z budowy w stoczniach, z atlantyckich schronów, ale także najsłynniejszych ofiar. Są wśród nich takie rodzynki jak to ukazujące Dönitza pokazującego język w stronę fotografa! Czy te dokumentujące odpalenie rakiety typu 30 cm Wk Spr. 42 z zanurzonego U-511. Do tego kolorowe sylwetki oraz godła na II, II i IV stronach okładki i to co cieszy najbardziej: przekroje i sylwetki w skali 1:100 a nawet 1:50, także na rozkładanych arkuszach z papieru kredowego (tych niestety często brakuje jeżeli już znajdzie się poszczególne tomy na aukcjach). Także w tej samej skali szczegóły konstrukcyjne typowych jednostek (np kioski poszczególnych thurm) i tych mniej spotykanych (np. typu VII D i F). Mamy także elementy szybkiej identyfikacji jednostek typu IX C i IX C/40 na podstawie stałych relingów i otworów przelewowych kadłuba lekkiego, rysunki prezentujące plany ataku USA za pomocą V-2: m.in. pojemnik z rakietą w pozycji bojowej, załadunek rakiety do pojemnika. Plany stoczni oraz sylwetki jednostek eksperymentalnych i najnowszych typów które nie zdążyły wejść do służby (np XVII B )

Oczywiście jest i treść, a ta jest przebogata we wszelkie informacje dotyczące tematyki: początek to oczywiście przedwojenny okres odbudowy sił podwodnych w Niemczech. Przegląd typów U-Bootów zbudowanych, lecz także i tylko projektowanych w okresie od 1935 do 1945 roku z danymi technicznymi (ciekawostka - wyporność w metrach sześciennych), losy właściwie wszystkich U-Bootów z podziałem na dany typ. W tym wypadku otrzymujemy datę wodowania, wcielenia do służby, datę zatopienia/zniszczenia/samozatopienia/kapitulacji. Do tego flotylla/flotylle w których służył, kolejnych kapitanów jednostki z datami ich dowodzenia, ostateczny los jednostki, liczbę poległych i uratowanych jeżeli zatopiona oraz przy niektórych uwagi dodatkowe (jak np U-48 i jego wszystkie patrole bojowe). To samo dotyczy także wszystkich zdobycznych okrętów podwodnych. Dodatkowo cenna jest lista najważniejszych jednostek służących jako bazy dla U-Bootów oraz innych jednostek pomocniczych U-Bootwaffe z ich losem końcowym.
Nieodzowny jest i przebieg działalności bojowej U-Bootów z podziałem na okresy, plany i faktyczny rozwój U-Bootwaffe (m.in wykazy dniowe - z 10 XI 1941, 27 XII 41, 11 II 42, 1 IV 42, 1 V 42, 19 XI 42, 22 XII 42: ile w służbie frontowej, ile w jednostkach szkolnych, ile na patrolach i na jakich akwenach, ile i w jakich bazach. Opis największych bitew konwojowych i największych sukcesów indywidualnych, elementy wyposażenia, środki oraz metody stosowane przez aliantów w celu zniszczenia U-Bootów. Produkcja (z podziałem na typy) miesięczna U-Bootów. Dokładne zasady malowania. Na koniec oczywiście statystyki (m.in. miesięczne podsumowania ilości zatopionych jednostek i ich łączny tonaż od IX 39 do V 45), ranking kapitanów i ich zatopiony tonaż - z wypisaniem na jakich jednostkach, w jakim okresie, w ilu patrolach i dniach na morzu (osobno dla każdej dowodzonej jednostki). Jest także dokładna lista jednostek zatopionych w ramach operacji Deadlight. Z całości chyba najbardziej dla mnie zaskakującą informacją była ta o japońskich akumulatorach. Będące wierną kopią tych z podarowanego Japonii U-511 miały być dużo lepszej jakości niż niemieckich oryginałów.

Przy takiej ilości danych, nazw, cyfr, dat są i potknięcia:

Niekiedy przy opisie działań zdarzają się przestawienia cyfr w nazwach U-Bootów, ich typów, w datach, podpisy fotek (np U-118 jako typ IXB), "jazda nawodna", sporadycznie ale jednak nośność i wyporność w BRT. Pojawia się także w pewnym momencie BV-200 Viking. Jest rysunek boczny projektu U-Boota Pr 476 lecz w tekście nie znalazłem o nim ani słowa. W typie VII C/42 miało być ponoć 6 wyrzutni torped na dziobie mimo że w szczegółowej prezentacji tej konstrukcji mamy już typowo: 4. Te i inne niedociągnięcia zostały częściowo skorygowane w wydaniu jednotomowym (gdzie dodatkowo zamieszczone są informacje o miniaturowej broni U-Bootwaffe, która pierwotnie miała się ukazać w niewydanej cz. 5) - http://www.ubootwaffe.pl/recenzje/ksiazki/...bande-1939-1945

Podsumowując: ok 350 stron faktów o U-Bootwaffe plus znakomite plany i schematy U-Bootów. Oczywiście gorąco polecam.
 
User is offline  PMMini Profile Post #94

     
Gajusz Mariusz TW
 

Ambasador San Escobar
*********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 6.258
Nr użytkownika: 98.326

M.
Stopień akademicki: Korvettenkapitan
Zawód: Canis lupus
 
 
post 25/02/2022, 22:44 Quote Post

Słów kilka po lekturze

Mariusz Borowiak, Piotr Wytykowski U-Booty Hitlera w Ameryce Południowej. Prawdziwa historia.

user posted image

Ok, dziś o drugiej letniej zaległości. Praca o wręcz spiskowym tytule, więc na początek zaprezentuję spis treści który dużo wyjaśnia:

Podziękowania...9
Wstęp...11
Rozdział 1 Ostatni rok wojny. Przegrana U-Bootów...19
Rozdział 2 Dlaczego Argentyna...52
Rozdział 3 U 530 - Wojenne losy pierwszego (?) niemieckiego okrętu podwodnego w Argentynie...72
Rozdział 4 Śledztwo i niewola...122
Rozdział 5 U 977 - Ucieczka do wolności...169
Rozdział 6 Amerykańska zdobycz...212
Rozdział 7 Przerwana tajna misja U 234...248
Rozdział 8 Exodus U-Bootów - Niezapisany rozdział...304
Rozdział 9 Szpieg, który za dużo kłamał. Na tropie "brunatnej eminencji"...326
Rozdział 10 Niemieckie tajne bazy U-Bootów. Między prawdą a fikcją...362
Bibliografia...365
Źródła fotografii i rysunków...371
Stopnie oficerskie i podoficerskie w Kriegsmarine 1935-1945...372

Po krótkim omówieniu fatalnych dla U-Bootów ostatnich miesięcy IIwś właściwie mamy opowieść o trzech U-Bootach, z których dwa dopłynęły do Argentyny a jeden poddał się Amerykanom (którym zresztą Argentyna oddała także oba wcześniej wspomniane). Cała reszta to rozprawianie się z mniej lub bardziej sensacyjnymi doniesieniami o innych U-Bootach, które miały dopłynąć po zakończeniu walk w Europie do Ameryki Płd, a nawet do Antarktydy, przerzucając tam przywódców, zbrodniarzy i szare eminencje III Rzeszy. Wszystko bardzo bogato zilustrowane (w tej tematyce to już chyba znak rozpoznawczy Mariusza Borowiaka). Uwagi? Oczywiście są wink.gif

s. 9 - d-ca U 234 w razie problemów z dotarciem do Japonii miał wedle rozkazów popłynąć do Argentyny. Jednak tak w rozdziale o tej jednostce, jak i monografii Typ XB nie ma o tym mowy. A przynajmniej ja tego nie znalazłem.
s. 20 Ponieważ Luftwaffe nie miała już wystarczającej liczby samolotów dalekiego zasięgu, które mogłyby prowadzić stałą obserwację konwojów, U-Booty przez większość czasu pozostawały w zanurzeniu, nie mając możliwości atakowania dużych zespołów statków alianckich zaopatrujących Wielką Brytanię. Czy ja wiem czy to trafne zestawienie przyczyna -> skutek? Nigdy nie było ich zbyt wiele, a i zapędzenie U-Bootów pod wodę nie było wynikiem takiej czy innej ilości np Fw 200.
s. 26 Fotka USS Hopkins. O co chodzi z tym St. Joseph w jej podpisie?
s. 30 fiński Rigel był frachtowcem, nie niszczycielem
s. 40 i s. 41 Fotografie są wzajemnie źle umieszczone. Dodatkowa uwaga, w 1944 U-Booty w portach miały tak duże oznaczenia na kiosku? Moim skromnym zdaniem to fotki po kapitulacji.
s. 67 Włochów także sądzono w Norymberdze?
s. 74 Foto. U 530 w 1942 nie mógł być w Breście.
s. 79 Zaznaczenie że kadłub U 530 pomalowano na kolor szary. A miał wcześniej inny? Na s. 124 są informacje, że w momencie kapitulacji, w lipcu 1945 miał kolor... zielony co było raczej nietypowe dla U-Bootów.
s. 185 576 samolotów z 1, 3 i 8 dywizjonu RAF. Powinno być m.in z tych dywizjonów bo nawet skrzydła nie posiadałyby tyle sprzętu.
s. 189 12 samolotów patrolowych. Oczywiście przewaga wówczas była miażdżąca, lecz na patrole w jedno miejsce nie wysyłano równowartość jednego dywizjonu, raczej w celu uderzenia w konkretny cel (np po zlokalizowaniu przybrzeżnego konwoju). Trochę to dziwnie wygląda.
s. 191 Uczczenie szampanem braku innych U-Bootów. Czemu?
s. 194 Patrząc na sylwetkę na mapie, to chyba jest jednak Type VII F .
s. 201 por. Reiser zupełnie osiwiał. Patrząc na jego fotografie z września 1945 (s. 179) no nie zupełnie. Wygląda na nich jak syn kominiarza spod Sandomierza.
s. 239 10 lat łagru jak inni członkowie U-Bootów. Alianci przekazywali załogi U-Bootów sowietom (nie czytałem nigdzie o tym), czy chodzi o tych pechowców, których zagarnęła ACz nad Bałtykiem?
s. 267 Wysyłane do Japonii działka p-lot kal 12,8 mm? Raczej nietypowy kaliber jak na niemiecki Flak
s. 287 Załoga pozbyła się detektora Tunis, nadajnika Kurier i Enigmy przed wynurzeniem? U 234 poddał się 17 maja o świcie, a fotka obu jednostek z... 16 maja
s. 300 Chodziło o U 864, zresztą warto było napisać w przypisie historię jego wraku bo dzięki ładunkowi do Japonii stanowi zagrożenie do dzisiaj.
s. 325 Czy są jakieś U-Booty które po 8 maja 1945 zaginęły bez śladu (tzn nie wróciły do własnych baz, nie zostały zniszczone/zatopione w ramach Regenbogen-Befehl lub nie poddały się bezpośrednio aliantom)?
s. 333 Opuszczał także po styczniu 1945, znamy np. propagandowy film w którym Hitler odznaczał młodocianych członków Volkssturmu, bodaj w dniu własnych urodzin
s. 343 Dokument z 5 lipca 1944 a w nagłówku mamy datę... 25 lipca 1952?
s. 354 wg Bezymienskiego Flegel w latach 30-tych wyemigrował do... Niemiec?

Tak jak z monografią U-Bootów Typu X B także ta lista była skierowana do autora, stąd ten zapis do osoby która ma egzemplarz książki na półce. Niestety także bez odzewu, i tak trochę zapomniałem o pracy. Ale jak jakiś Forumowicz zareaguje, także będę zaszczycony. cool.gif

Książka byłaby wciągająca pod jednym warunkiem. Gdy nie czytało się wcześniej:
- Wolfgang Hirschfeld Ostatni U-Boot https://lubimyczytac.pl/ksiazka/32201/ostatni-u-boot
- Mariusz Borowiak U 977 Ostatni okręt Hitlera https://lubimyczytac.pl/ksiazka/236361/u-97...i-okret-hitlera
- Mariusz Borowiak Misja specjalna U-234 https://lubimyczytac.pl/ksiazka/4859604/misja-specjalna-u
Inaczej tylko rozdział o U 530 jest w miarę ciekawy. No, chyba że jest się zainteresowanym teoriami spiskowymi w których U-Booty miały wykonać swoją robotę.
 
User is offline  PMMini Profile Post #95

     
Gajusz Mariusz TW
 

Ambasador San Escobar
*********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 6.258
Nr użytkownika: 98.326

M.
Stopień akademicki: Korvettenkapitan
Zawód: Canis lupus
 
 
post 20/04/2022, 18:03 Quote Post

Słów kilka po lekturze

Cisi myśliwi
user posted image

Praca zbiorowa, złożona z 6 rozdziałów. Każdy z nich innego autorstwa i poświęcony (także innemu) kapitanowi U-Boota:
1 Erick Topp - Engelbert Endrass
2 Timothy P. Mulligan - Karl-Friedrich Merten
3 Gaylord T. M. Kelshall - Ralph Kapitsky
4 Eric C. Rust - Fritz Guggenberger
5 Jordan Vause - Victor Otto Oehrn
6 Dwight R. Messimer - Henz-Wilhelm Eck

Najsłabszym jest ten pierwszy, bo to po prostu panegiryk na cześć poległego przyjaciela, ponoć napisany podczas patrolu latem 1942. Nie zdziwiłbym się, że opublikowany już podczas wojny. Dużo lepszy poświęcony Mertenowi i choć jego sylwetka nie była mi obca już wcześniej (choćby warto przypomnieć że przed karierą w U-Bootwaffe miał swój udział w ostrzale Westerplatte z pokładu pewnego szkolnego okrętu liniowego), to przynajmniej dostałem to czego oczekiwałem - obiektywny obraz niemieckiego podwodniaka. Ale to było do przewidzenia gdyż autor ma na koncie taką, omawianą już w temacie pozycję https://s.lubimyczytac.pl/upload/books/1330...747-352x500.jpg Trzeci to zupełna niespodzianka - przeważająca jego cześć to najbardziej zacięta, całodzienna bitwa pomiędzy przyłapanym U 615 (z powodu uszkodzeń nie miał możliwości się zanurzyć) a lotnictwem obrony wybrzeża USA na Karaibach. Według autora, także pomiędzy U-Bootem a lotnictwem podzczas całej WWII. Rozdział z nr-em 4 to oczywiście stary znajomy, pogromca Ark Royal. O jakość kolejnego rozdziału byłem spokojny, Jordan Vause to autor kolejnej znakomitej kotwiczki o Wolfgangu Lüthu https://s.lubimyczytac.pl/upload/books/6000...725-352x500.jpg o której także wspomniałem w temacie. A przybliżenie sztabowca, który wymógł na Dönitzie pozwolenie na dowodzenie U-Bootem było dla mnie strzałem w dziesiątkę. I ten będąc pierwszym po Bogu na pokładzie U 37 podczas czterech patroli zatopił 24 jednostki o tonażu 104.846 BRT oraz uszkodził jedną o tonażu 9.949 BRT. Ale to nie wszystko, będąc oficerem łącznikowym w... Afryce Płn(!) dostał się do niewoli. A ponieważ został włączony do grupy oficerów poddanych wymianie, więc dane mu było jeszcze raz dostać się do niej w 1945 wink.gif Na koniec także znane nazwisko, bo w końcu tylko jednego kapitana U-Boota oskarżono i skazano na śmierć za zamordowanie rozbitków. Co ciekawe, mamy spory fragment stenogramu z sali sądowej. I zapewniam, ostatni rozdział, lecz wcale nie najmniej ciekawy.

Podczas lektury odnalazłem proste wpadki, które praca redakcyjna powinna wyłapać:
- W połowie 1930 nowe dywizjony (Flotylle) złożone głównie z przybrzeżnych typów II A zostały nazwane nazwiskami asów U-Bootów z WWI. Czyli 5 lat przed zwodowaniem U 1...
- Zatopiony przez U 28 grecki frachtowiec P. Margaronis nie miał pojemności 497913 RT, a 4979 RT. Zaś zbudowany w 1913 (może stąd ta pomyłka).
- Guggenberger wypływając 17 lipca 1941 na U 81 z Trondheim raczej nie uczynił tego 4 tygodnie przed wybuchem wojny z Rosją Sowiecką.

Według mnie, taka mocna średnia "kotwiczkowa", choć wspomniany panegiryk trzeba było po prostu przepłynąć wink.gif

Tutaj bardziej profesjonalne oceny:
http://www.ubootwaffe.pl/recenzje/ksiazki/...wa/cisi-mysliwi
https://historia.org.pl/2011/10/18/cisi-mys...orowa-recenzja/
 
User is offline  PMMini Profile Post #96

     
Gajusz Mariusz TW
 

Ambasador San Escobar
*********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 6.258
Nr użytkownika: 98.326

M.
Stopień akademicki: Korvettenkapitan
Zawód: Canis lupus
 
 
post 25/08/2022, 21:27 Quote Post

Dziś słów kilka o

Erich Topp Pochodnie nad Atlantykiem
user posted image

Jeżeli byłem rozczarowany lekturą Peter Haining Statek skazańców - nieznana historia bitwy o Atlantyk, to tym razem jestem mega rozczarowany. Niby byłem ostrzegany - http://www.ubootwaffe.pl/recenzje/ksiazki/...nad-atlantykiem - jednak nazwisko Autora jak i data napisania (1990 a nie np. 1942) sprawiły, że się łudziłem. Niestety.

Zaskakująco książkę zaczyna głośna sprawa zatopienia 31 października 1941 niszczyciela US NAVY Reuben James. Nie dość że w telegraficznym skrócie (bardziej omawiając możliwe skutki niż sam przebieg wydarzeń), to mamy uwagę Toppa że nastąpiło to na początku mych wojennych losów - i włączył mi się dzwonek alarmowy. To chyba miało być trzęsienie ziemi ala Hitchcock. No ciut nieudane. Później mamy opis młodości spod znaku indoktrynacji jego pokolenia, szkolenie w marynarce wojennej (np. wygwizdanie jakie uświadczył młody narybek Kriegsmarine w Vancouver i jego ówczesne poglądy na temat świata poza III Rzeszą). I jak się okazało, była to najlepsza część lektury. Docieramy do tego, czego oczekiwałoby się od książki, którą redakcja nazwała jedną z najważniejszych książek dotyczących Bitwy o Atlantyk. Nie dość że poświęcone jej jest aż całe 25% objętości, to jeszcze otrzymujemy opisy przyrody godne mistrza Sienkiewicza. Gdy autor wspomina swój udział na U 46 w operacji Weserübung otrzymujemy wzruszenie pięknem morza, gór, fiordów, grą świateł zorzy polarnej etc. Prawie zapominamy, że ów U-Boot działał w kluczowych dniach kwietnia w jakże nam znanych wodach fiordów wokół Narviku. Stojący na wachcie na kiosku U-Boota na widok klucza dzikich gęsi cytują norweskich poetów... Co prawda faktycznie wcześniej mamy wyznanie, że zawsze cechowała go skłonność do poezji, jednak witki opadały z każdą następną stroną. Mimo że książka powstała 45 lat po wojnie, najczęściej padają tylko nazwiska kapitanów, U-Booty są zazwyczaj anonimowe. Przyznaję, miłym zaskoczeniem było zamieszczenie informacji o polskich ekspertach w kontekście Bletchley Park. Dowodzenie sławnym U 552, tym bardziej szkolenie na U 2513 oraz U 3010 (oba Typu XXI) śledzimy mega skrótowo. Na tym tle koniec wojny zastany w Norwegii i pierwsze dni po kapitulacji aż nazbyt szczegółowe, naznaczone głównie troską o żonę. Słabsze lata w zrujnowanych Niemczech Zachodnich śledzimy poznając ważne wydarzenia w życiu studenta architektury którym stał się Erich Topp. Po odniesieniu sukcesów zawodowych (mimo zawiści środowiska), otrzymawszy propozycję powrotu do służby w odtworzonych siłach zbrojnych nasz bohater wstępuje do Bundeswehry. Krytycznie oceniając ludzi, którzy tworzyli ją od zera, po kilku latach otrzymuje stanowisko za oceanem. Na koniec cienie przeszłości doścignęły Toppa gdy Norwegowie zablokowali mu awans w strukturach NATO (zdarzało mu się topić i statki bandery tego skandynawskiego państwa). I ta połowa książki to już zupełne panowanie filozoficzno egzystencjalnych wywodów, przemyśleń o grzechu pokolenia itd. Do tego nie pomaga zauważalny chwilami chaos. Autor cytuje swój list z 1963, później z 1989, a chwilę później list z 1966. Z jednej strony obwinia Dönitza że nie mógł nie wiedzieć o obozach koncentracyjnych i zorganizowanym ludobójstwie. Z drugiej strony sam wspomina jak w obronie znanego mu oficera, któremu przydarzyły się słowa krytyki w stosunku do partii, napisał list do jednej ze znanych mi od dawna sekretarek w głównej kwaterze Führera. Jak dalej przyznaje: Hitler zapoznał się z listem, na co zresztą liczyłem. Pozostał na stanowisku. Zapewne te znajomości uzyskał w czasie gdy służył już na lądzie, jednak nie każdy mógł liczyć, by jego listy czytała głowa państwa, cokolwiek o niej myślimy i jak oceniamy. Wracając do charakteru lektury. Napotykamy tutaj cytaty z Katona, Piłata czy nawet... Otella. No po prostu humanista pełną gębą. I tak dochodzimy do końca "kotwiczki". Chyba nie zaskoczę, że z pełną ulgą. Choć nawet pomyślałem - mogło być gorzej. Autor oszczędził nam panegiryku po Engelbercie Endrassie który znalazłem w poprzednio omawianej "kotwiczce". Zwykłe wspomnienie wystarczyło. Na tym tle dodam kilka smaczków ze zbioru: tłumaczenie i redakcja tekstu:
- Brat żony zginął od kuli partyzanta 9 stycznia 1945 "na froncie kurylskim". Zapewne miało być kurlandzkim, ale tylko zgaduję.
- Szkolenie na żaglowcu Gorch Fock 14 czerwiec - 26 wrzesień 1934 (jeszcze 9 września byli w Karlskronie), jednak na krążowniku Karlsruhe już 27 sierpień 1934 - 16 czerwiec 1935.
- W tytule podrozdziału o przejęciu pierwszego dowództwa nad okrętem podwodnym zamiast U 57 mamy U 59
- Pakt o nieagresji III Rzeszy z Polską podpisany 26 stycznia 1936.
Podsumowując. Pomyślałem sobie - może polski wydawca przekombinował z tytułem? Jednak oryginał brzmi: Fackeln über dem Atlantik: Lebenbericht eines U-Boot Kommandanten. Ok, podtytuł już sporo wyjaśnia, jednak i tak jest to wprowadzanie w błąd. Prawdziwy tytuł tej pozycji to: Stracone pokolenie. Życie humanisty, architekta i sługi narodu z epizodem na morzu. I jeżeli ktoś tego szuka - jak najbardziej zachęcam do sięgnięcia po przedstawianą pozycję.
 
User is offline  PMMini Profile Post #97

     
Gajusz Mariusz TW
 

Ambasador San Escobar
*********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 6.258
Nr użytkownika: 98.326

M.
Stopień akademicki: Korvettenkapitan
Zawód: Canis lupus
 
 
post 10/02/2023, 22:02 Quote Post

Słów kilka po lekturze

? Podwodna wojna
user posted image
https://www.nowastrategia.org.pl/podwodna-wojna-recenzja/
http://www.tawernaskipperow.pl/czytelnia/r...odna-wojna/4906
https://historia.org.pl/2015/01/23/podwodna...a-andrzej-ryba/

Prawie pół roku minęło od poprzedniego wpisu, trzeba było temu zaradzić wink.gif. Na początek wyjaśnienie owego znaku zapytania przy tytule. Książka składa się z 6 zbeletryzowanych opowiadań które pozostają... anonimowe. W żadnej części książki, nawet w przedmowie rednacza Andrzeja Ryby nie ma śladu po Autorach (Autorze?). Czytając znalezione recenzje, jak widzę nie tylko mnie to zdziwiło.

Wspomniane opowieści-rozdziały to kolejno:
- Epizod z Wielkiej Wojny o historii statku-pułapki na U-Booty HMS Farnborough (tak jak w przypadku podserii kotwiczek W kręgu U-bootów uznałem, że gdy większość rozdziałów dotyczy IIwś wpis o książce ląduje w tym temacie)
- Obrona konwoju HG-76 (a wiec eskortowiec Stork i kmdr. Walker w roli głównej)
- Zatopienie przez U-172 transportowca Orcades
- Wycinki z życia Hardegena i jego U-123
- Opowiadanie niejakiego st. marynarza Medlera z anonimowego U-Boota
- Zatopienie lotniskowca Taiho przez amerykański o.p. Albacore

Ponieważ w odróżnieniu od zalinkowanych recenzentów książka nie wzbudziła mojego zachwytu, ekspresem przechodzimy do uwag marudy Gajusza:
W rozdziale pierwszowojennym ten sam okręt nazywany jest torpedowcem i niszczycielem. Z zaskoczeniem czytamy także, że
większy ładunek węgla na pokładzie statku-pułapki był na wypadek... przeszukania przez załogę niemieckiego okrętu patrolowego. Nie wiem skąd pomysł na tego patrolowca na płd-zach od Irlandii oraz absurdalne oczekiwanie, że marynarze Kaiserliche Marine mieliby być na tyle chorzy na umyśle, by przeoczyli zamaskowane (zazwyczaj tylko od strony burt) armaty. Na tym zakończę listę możliwych zagapień bo to wystarczy w zupełności. Podczas walki z U-Bootem pada 21 salw (co daje 48 pocisków jak wylicza anonimowy Autor), w tym czasie km-y posłały ponad 200 naboi... chciałoby się napisać: aż. No i ten entuzjazm po zatopieniu U-68 - tym większy, że zatopiono okręt, który dopiero rozpoczął służbę i nie wyrządził szkody w żegludze brytyjskiej. Wnioskuję, że ci, którym przyszło zatopić zasłużonego dla wroga U-boota mieli mieć mniejsze powody do radości z sukcesu? Rozdział o obronie HG-76, obok po nim następującego - jest według mnie najlepszym. Chociaż na marginesie (czytaj -> w przypisie) mamy informację: Pierwszy - (Number one) - na brytyjskich okrętach pierwszy oficer, na niemieckich najstarszy podoficer pokładowy. Podoficer? Ok... Ten drugi wyróżniony rozdział nie dość, że bez uwag, to jeszcze wspomina o zapomnianym epizodzie z historii Małej Floty i uratowaniu przez nasz Narwik 1020 (lub 1022) rozbitków ze storpedowanego liniowca Orcades. Kolejny rozdział jest częściowo złożony z fragmentów pozycji, którą później wydawnictwo wydało - Na stanowiska bojowe! samego Reinharda Hardegena. Niestety, tym razem tłumaczenie pozostawia wiele do życzenia (porównywałem, np schodzi kapitan z pomostu pod pokład, ale jakiś chochlik sprawił, że przez chwilę według tego przekładu robił to niejaki Schroeter, mający wówczas wachtę "na oku"). Zresztą o tej książce już pisałem w temacie. Natomiast przeczytaną ciekawostką której nie byłem świadomy jest fakt nakręcenia na Bałtyku m.in. na pokładzie (i pod rzecz jasna) U-123 filmu który odnalazłem na YT https://www.youtube.com/watch?v=Lg4wa8lYtX8. Kolejny rozdział to służba na o.p. z punktu widzenia prostego marynarza. Z jednej strony wspaniałe opisy codzienności (polecam fragment z próbą spania po wachcie gdy U-Boot sztormował na powierzchni). Z drugiej spora część narracji to próba podejścia do także anonimowego latarniowca na wybrzeżu W. Brytanii. Czy takie jednostki ciągle funkcjonowały po wybuchu wojny? Kilka dni z rzędu załoga U-Boota próbuje przedostać się przez linie dozoru Albionu, przedziera się przez pola minowe i dociera na kilkaset metrów do wspomnianej jednostki. Tylko po co? Nie dowiadujemy się, od razu przechodzimy do triumfalnego powrotu do Rzeszy. Wobec tego, że mamy wspomnianą piłę do sieci na dziobie jednostki, akcja opowieści dotyczy wydarzeń do 1941. Później zostały z U-Bootów zdemontowane. No i ten kadłub statku (czyli okrętu podwodnego) którego nie mogłem przeoczyć. Ostatni (wbrew temu co pisze jeden z recenzentów z podanych linków) dotyczy epizodu z dalekowschodniego teatru działań. Przez cały rozdział wszystko wydaje się bez zarzutów, jednak gdy na koniec widzimy jak nieświadomy osiągniętego sukcesu (ciągle wszystko się zgadza) kapitan amerykańskiego o.p. raportuje swój patrol przełożonemu, ten nieoczekiwanie uświadamia go, co się stało z Taiho relacjonując do tego dokładny przebieg wydarzeń na pokładzie lotniskowca krok po kroku. Owszem, to co mówi jest zgodne z powojennymi ustaleniami po sięgnięciu do japońskich dokumentów. Jednak w rzeczywistości jeszcze kilka miesięcy później nawet amerykańscy kryptolodzy nie mieli wiedzy o jego zatonięciu (co dokładnie opisuje chociażby Tadeusz Kasperski w wydanej przez Napoleona V Podwodne asy Pacyfiku 1941-1945 http://www.historycy.org/index.php?showtopic=184682). No i kolejne załamanie: trymowanie załóg na Mare Island... Co do fotografii. Jest jedna wkładka z nimi, wybranymi odpowiednio do opisanych wydarzeń. Tylko podpis do jednej mi nie pasuje. Armata na U-Boocie. Jednak to armata na statku-pułapce po opuszczeniu osłon (być może należąca do bohatera pierwszej opowieści - HMS Farnborough).

No dobrze, jak widać gdybym teraz napisał, że częściowo lektura była na przyzwoitym poziomie, że niektóre rozdziały jako całość, inne fragmentami czytało się dobrze i tak to nakreślonego obrazu nie zmieniłoby. Owszem, w moich oczach. Zbeletryzowane opowiadania były napisane lekkim piórem, kolejne strony połykało się szybko i bez grymasu. Gdyby książka nie trafiła do rąk takiej konserwy i ortodoksa wojny podwodnej jak ja, myślę, że sprawiłaby większą radość. Daleko nie szukając - przytoczonym wyżej recenzentów. Tak więc tym razem umyję ręce i napiszę: ani polecam, ani odradzam cool.gif

Tym razem postaram się o krótszą pauzę w tematyce, jednak książka którą mam na myśli jest ze stajni wydawnictwa, które ma u nas swoje własne subforum. Co nie znaczy że porzucam temat na kolejne pół roku wink.gif .
 
User is offline  PMMini Profile Post #98

     
Gajusz Mariusz TW
 

Ambasador San Escobar
*********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 6.258
Nr użytkownika: 98.326

M.
Stopień akademicki: Korvettenkapitan
Zawód: Canis lupus
 
 
post 15/04/2023, 8:07 Quote Post

Dzisiejszego ranka mamy nowy podkast i opinię Norberta Bączyka (a więc "masz rację, Kamilu" wink.gif) o klasyce czyli Hitlera wojna U-Bootów Claya Blaira z okazji ponownego wydania jej nad Wisłą, tym razem przez Bellonę https://www.youtube.com/watch?v=TdK-w7B6Ge4
Jak widzę, tym razem pozostawiono oprawę. I dobrze, bo Ciche zwycięstwo (zresztą i ta pozycja otrzymała na kanale więcej niż swoje 5 minut - https://www.youtube.com/watch?v=wAbJqb3TpoA&t=1755s) Bellony według mnie, miała słabszą okładkę od tej sprzed lat.
Co do samego podkastu. Według mnie pan Norbert idąc za Autorem ciut za mocno obniża rolę wywiadu w BoA (szczególnie jak tuż przed tak mocno przytacza procent strat konwojowych, gdy omijanie wilczych stad było kamieniem węgielnym tego sukcesu), ale to mój subiektywny pogląd.
 
User is offline  PMMini Profile Post #99

     
Gajusz Mariusz TW
 

Ambasador San Escobar
*********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 6.258
Nr użytkownika: 98.326

M.
Stopień akademicki: Korvettenkapitan
Zawód: Canis lupus
 
 
post 1/05/2023, 11:54 Quote Post

QUOTE(Gajusz Mariusz TW @ 10/02/2023, 22:02)
Tym razem postaram się o krótszą pauzę w tematyce, jednak książka którą mam na myśli jest ze stajni wydawnictwa, które ma u nas swoje własne subforum. Co nie znaczy że porzucam temat na kolejne pół roku  wink.gif .
*



No to po Desperatach Dönitza wybierzemy się na Pacyfik smile.gif

Słów kilka po lekturze Alex Kershaw Ucieczka z głębin. Historia legendarnego okrętu podwodnego i jego walecznej załogi
user posted image
https://historia.org.pl/2011/02/05/ucieczka...rshaw-recenzja/
https://www.konflikty.pl/recenzje/ksiazki/u...n-alex-kershaw/
https://naszemiasto.pl/niezwyciezony-uss-ta.../ar/c13-4442622
https://www.tawernaskipperow.pl/czytelnia/r...a-z-glebin/3110

Jak widać, wydana książka miała nawet spory odzew u ludzi chcących się podzielić swoją opinią. I nie dziwię się. Pokrótce - książka prezentuje ostatni patrol legendarnego okrętu podwodnego Floty Pacyfiku USS Tang, jego zatopienie oraz dramatyczną próbę ucieczki z leżącej na dnie jednostki przez żyjących członków załogi. Ci, którzy przeżyli ten koszmar trafiają w ręce Japończyków, a to już samo w sobie zapowiadało jego ciąg dalszy. Dalsze strony to pobyt jeńców w niewoli zakończony kapitulacją dalekowschodniego mocarstwa a książkę zamyka krótkie omówienie powojennego życia bohaterów. Oczywiście o pełnej sukcesów wcześniejszej służbie Tanga czy karierze kapitana O'Kane także wiele dowiemy się, lecz główna narracja dotyczy wcześniej wymienionych aspektów z głównym akcentem na ucieczkę z wraku.

Książkę mogę ze spokojnym sumieniem polecić wszystkim interesującym się temu teatrowi działań wojennych mimo że opracowanie ma kilka słabości. Autor chcąc pokazać sylwetkę kapitana z jak najlepszej strony miejscami "lekko" przesadza. Co ciekawe, nawet w takiej narracji udaje się wskazać miejsca, które po prostu, wbrew jego intencjom, odbrązawiają legendarnego oficera. A więc już na pierwszej stronie czytamy: Dwa duże japońskie frachtowce w osłonie dwóch kanonierek: Niewielu kapitanów okrętów podwodnych zdecydowałoby się w tej sytuacji na atak. Tylko ci najbardziej wojowniczy, tacy jak komandor porucznik O'Kane, braliby możliwość podjęcia walki. Na pierwszej stronie głównego tekstu... Już wiemy, jaki panegiryk zaczynamy czytać. Choćby ze względu na jakość japońskiej obrony przeciw podwodnej napisałbym że raczej niewielu amerykańskich kapitanów o.p. postąpiłoby inaczej. I nie tylko amerykańskich, nawiasem pisząc. Na pokładzie jednostki marynarze posiadają destylator. Gorzała z soku grejfrutowego. Kapitan ponoć nie wiedział. Myślałem, że lekka przesada. Ale chyba nie. Czemu? Podnosząc brwi ze zdziwienia czytam sporo dalej jak to na pokładzie japońskiego patrolowca zaskoczony uratowany kapitan ujrzał jednego ze swoich podwładnych (w funkcji torpedowca) którego... nie znał. Taki to był kapitan z naszego bohatera. Mając przeczytanych ileś tam opracowań czy wspomnień z życia załóg o.p. doby IIwś z różnych marynarek wojennych z takim podejściem d-cy do załogi zderzyłem się po raz pierwszy. Natomiast z innym już wielokrotnie. Otóż O'Kane - nie mogąc doczekać się powrotu do walki skracał pobyt Tanga w suchym doku, jednocześnie zgłaszał oficjalnie u Lockwooda że pobyty w bazie są krótkie i potrzebny jest długi remont bo... Tang odbębnia patrole bojowe prawie dwa razy częściej niż powinien. Innym razem Autor pisze wprost: "O'Kane zdawał sobie sprawę, że ten patrol może być jego ostatnim wojennym rejsem, był więc zdeterminowany spisać się na medal i postarać się, by okazał się najlepszym w jego karierze." Rejs przez tajfun - jeden z ocalonych marynarzy wspomina: "ze względów bezpieczeństwa nie mogliśmy zejść pod wodę". Niby czemu? Niebawem Autor wyjaśnia: O'Kane mógł kilka godzin wcześniej zarządzić zanurzenie, ale chciał pozostać na powierzchni, w razie gdyby przypadkiem natknęli się na japońską łódź meteorologiczną. Teraz nie był czasu na nurkowanie. Witki opadają. Wśród marynarzy U-Bootwaffe to zjawisko doczekało się swoistej terminologii: "ból gardła" - znane powiedzenie na temat dowódców U-Bootów którzy wszystko i wszystkich poświęcali by zdobyć upragniony Krzyż Rycerski do Krzyża Żelaznego. Gdy czytamy jak okręt zatonął na płytkiej wodzie (55m, jednostka była dłuższa) początkowo dziób wystawał nad powierzchnię. Gdy po jakimś czasie zniknął, O'Kane miał pewność, że to zrobili członkowie załogi w ramach akcji ratunkowej, a nie np przez powstałe uszkodzenia. "Nie było innego wytłumaczenia". Nie? Pływający po powierzchni d-ca (Tang oberwał własną, ostatnią(!) torpedą, gdy zawiódł w niej żyroskop, wówczas wyrzuciło go z kiosku w wody Pacyfiku) miał taką wiedzę o rozmiarze uszkodzeń kadłuba sztywnego? Chapeau bas... Jest jeszcze jeden fragment, który utkwił mi w pamięci. Alarm po wykryciu japońskiego samolotu - 60 sekund trwało zejście pod powierzchnię oceanu gdy wcześniej możemy przeczytać, jak to kapitan ganiał załogę na treningach do momentu uzyskania 30 sekund do czasu zejścia na peryskopową. Brak śladu reakcji kapitana. Ciekawe podejście... Wspomnienia ze służby O'Kane na Wahoo. Zatopienie anonimowego japońskiego niszczyciela który wyleciał jakoby w powietrze. Wystarczy zajrzeć choćby do wspaniałej pozycji Tadeusza Kasperskiego Podwodne asy Pacyfiku (Napoleon V) by zobaczyć jak Autor nie wykonał swej pracy rzetelnie. Tą ofiara był niszczyciel Harusame którego wyremontowano (zresztą w przytoczonej pozycji jest jego znakomita fotografia wykonana przez peryskop ukazująca jego znaczne uszkodzenia). Chyba że Autor doskonale wiedział o jaką jednostkę chodzi i uczynił ją jako jedyną ofiarę w książce - anonimową, by utrudnić szybkie sprawdzenie zgłoszonego sukcesu...

Poza podejściem Autora do postaci d-cy jak i jego brakiem czasu(?) dla weryfikacji sukcesów swego bohatera, są jeszcze inne uwagi, dotyczące raczej samej redakcji i tłumaczenia:
- Często czytamy: wypoziomował (choć zdarza się fachowe trymowanie także, fakt)
- Ostrzał z wysokości peryskopu (czyli z głębokości peryskopowej jak mniemam)
- Łódź. Dotyczy to w tekście tak okrętu podwodnego, frachtowca a nawet lotniskowca.
- Słowo kiosk stosowane na przemian z wznios pokładu.
- Mylenie wyporności z pojemnością BRT
- Tang miał mieć na pokładzie działo 120mm
- Kapitan obserwuje wroga przez peryskop, po czym wydaje komendę: peryskop w górę!
- Zrzucenie bomby atomowej na Nagasaki 9 kwietnia 1945
- Dick O'Kane po wojnie miał służyć m.in. na podwodnym okręcie zaopatrzeniowym USS Pelias, później dowodzić podobnym USS Sperry. To były zaopatrzeniowce, owszem, lecz na pewno nie podwodne...
- Po śmierci kapitana O'Kane, jednemu z niszczycieli typu Arleigh Burke nadano jego imię. Autor wspominając jego wodowanie napisał: potem ten niszczyciel rakietowy, sterowany systemem naprowadzania Aegis, zniknął pod falami rzeki Kennebec, nieopodal stoczni Bath Iron Works. W latach chłopięcych O'Kane żeglował tą samą rzeką. To tyle o poziomie tłumaczenia (bo trudno uwierzyć w taki strzał w stopę u Autora).

Ciekawostki i zdziwienia:
- Rok 1943. Konferencja prasowa kongresmena Andrew'a Jacksona Maya (członka parlamentarnej komisji do spraw wojskowych) podczas której wyjawił rewelację, że doniesienia o stratach wśród własnych o.p. są przesadzone, gdyż Japończycy ustawiali nastawy zapalników bomb głębinowych na zbyt małej głębokości. We flocie załamano się...
- Wspomniałem już o decyzji o niezanurzaniu się podczas tajfunu, gdyż komandor uznał, że zapoluje na japońską jednostkę meteorologiczną. Nastąpił jego koniec - "dowódca wreszcie uznał, że warunki są na tyle sprzyjające, iż można odpalić silniki Diesla". Czyli wciąż pływał na elektrycznych?!
- Na japońskim patrolowcu obok uratowanych marynarzy z Tanga znaleźli się także rozbitkowie japońscy z jednostek które właśnie zatopili. Skończyło się na kopniakach i uderzeniach w twarz. No to mieli ogromne szczęście.
- Autor nie ukrywał pogardy dla wroga która miała być absolutna u kapitana od poczatku wojny na Pacyfiku. Wyobrażamy sobie, co i inni członkowie załogi uważali po miesiącach spędzonych w japońskiej niewoli. A jednak według Autora jeńcy po uwolnieniu przez rodaków mieli zdobyć się tylko na... nasikanie i n****nie do butów jednego z oficerów obozu. Hmmm...
- Warunki w obozie były spodziewanie najgorsze z możliwych lecz zazwyczaj zdarza się, że nie wszyscy strażnicy to zwierzęta. Ludzki strażnik (chrześcijanin) po kryjomu dał naszym bohaterom lody na patyku. W to jednak trochę wątpię choćby patrząc na dobrobyt który wzmagał się wraz z każdym miesiącem wojny wśród Japończyków.
- Brak informacji dla czerwonego krzyża o pobycie ocalałych członków załogi w niewoli. Później, gdy już zdobyto takie informacje (ULTRA) amerykańskie dowództwo postanowiło nie informować rodzin, więc doszło do tragedii rodzinnych (żony poznawały nowych facetów) choć o nie poinformowaniu żony d-cy jednostki po prostu nie wierzę.
- Niektórzy uratowani odlecieli z Japonii na pokładzie C-54. Ponoć lecąc wysoko nad Tokio nasikali na rozciągające się tysiące metrów pod nimi spopielone ruiny. I choćby ze względu na taką wysokość lotu trudno uwierzyć, by załoga im na to pozwoliła, choćby nie wiem jak bardzo zgadzała się z pragnieniami zmaltretowanych rodaków.
- Podczas prób ewakuacji z zatopionego Tanga okazało się, że niektórzy z marynarzy nie przeszli szkolenia z użycia "płuc Momsena". Właściwie to także należy wrzucić do "ogródka" jakości dowodzenia prezentowanego przez O'Kane.

Oczywiście plusem są wkładki z fotografiami okrętu, załogi (szczególnie tych ocalonych), wieży służącej do ćwiczeń ewakuacyjnych w szkole dla podwodniaków (także z ich przebiegu), obozu jenieckiego.

Jak to wiele razy już bywało, uwag jest co niemiara. A przecież miałem zamiar... polecić książkę smile.gif. Część z nich jest natury subiektywnej, inne to tylko terminologia która porusza tylko purystów danej tematyki. Dramatyczny rozdział o podjęciu ewakuacji z zatopionego okrętu podwodnego której szczegóły znamy dzięki bezpośrednich relacji jej uczestników, jak dla mnie przykrywa wszelkie minusy czy mniejszego lub większego kalibru uwagi. Bo choć to i owo zarzucam Autorowi, ten na pierwszym miejscu nie stawia niewątpliwych sukcesów d-cy i jego załogi, a właśnie ów dramat który zawarty jest już w tytule. Polecam.
 
User is offline  PMMini Profile Post #100

     
Gajusz Mariusz TW
 

Ambasador San Escobar
*********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 6.258
Nr użytkownika: 98.326

M.
Stopień akademicki: Korvettenkapitan
Zawód: Canis lupus
 
 
post 3/08/2023, 21:01 Quote Post

Słów kilka po lekturze

Mirosław Skwiot U 48 - pierwsza załoga
user posted image

Właściwie to ledwie 60 stronicowa broszura w formacie A4 omawiająca pierwsze sukcesy rekordzisty wśród U-Bootów IIwś pomiędzy 1 IX 1939 a 21 V 1940 kiedy to kapitan Herbert Schultze przekazał dowództwo U 48 komandorowi podporucznikowi Hansowi Rudolfowi Rösingowi. Prócz opisu samej konstrukcji tego U-Boota typu VII B otrzymujemy historię pierwszych 4-ech patroli bojowych. Zilustrowaną licznymi fotografiami U-Bootów (nie tylko tytułowego bohatera), jego załogi a szczególnie doskonałymi grafikami 3D autorstwa Waldemara Góralskiego. Ogólnie myślę, że praca powinna zadowolić wszystkie szare wilki, jednak kilka uwag także mam:
- Wśród fotografii jest kilka wyróżniających się, jak chociażby ta z U 48 zimą 1939/1940 na Helgolandzie i zaprezentowana osłona przeciwlodowa na dziobie. Sporo jest o nich wspomnień w literaturze, lecz to pierwsza ilustracja która to prezentuje, którą widziałem na oczy. Inna, z wolną wachtą na pokładzie, gdzie widzimy jednego z marynarzy w hełmie... brytyjskim. Jeżeli fotografie trzymają się chronologii narracji, to jest to pamiątka z operacji Weserübung w której tak jak inne jednostki Dönitza U 48 miał koszmarne problemy ze swymi torpedami. Także fotografie wykonane podczas szkolenia opuszczania tonącego okrętu podwodnego w ośrodku w Neustad lub Gotenhafen (Gdynia) są ciekawe, chociażby ze względu na poprzednią pozycję w temacie. Jednak są i takie, które są dziwnie podpisane: Jeden z okrętów typu VII B wypływa w rejs bojowy. No chyba nie, bo ciągle ma stelaż do ładowania torped (min) na pokładzie... Czy śpiący torpedyści z podpisem: "Krótki sen" podczas wolnej chwili w trakcie wachty bojowej. Takie chwile w pierwszym okresie wojny należały do standardu, spanie na stanowisku bojowym. Że co?!
- Podczas pewnej akcji Autor określa peryskop jako dziobowy. Bojowy czy wachtowy? Dziobowy lub (analogicznie) rufowy, z takim określeniem nie spotkałem się.
- I najważniejsza uwaga. U autorów cenię sobie profesjonalizm i obiektywizm. Kilka razy Autor używa słowo "niestety" gdy torpeda mijała swój cel. To jeszcze przyjmuję ze spokojem, lecz gdy czytam: 15 września ok 22:50 zlokalizowano na powierzchni wrogi o.p., zidentyfikowany jako jednostka typu Clyde. Niestety, wystrzelona torpeda nie trafiła (a wcześniej w przypisie dowiadujemy się że to był ORP Wilk) no to już czoło mi się zmarszczyło. A przecież Mirosław Skwiot nie jest jakimś nieznanym Autorem.

Mimo tego zgrzytu i kilku szczególików, pozycja do polecenia.
 
User is offline  PMMini Profile Post #101

     
Gajusz Mariusz TW
 

Ambasador San Escobar
*********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 6.258
Nr użytkownika: 98.326

M.
Stopień akademicki: Korvettenkapitan
Zawód: Canis lupus
 
 
post 3/11/2023, 22:08 Quote Post

Słów kilka po lekturze

Marek Krzyształowicz U-Boot VII tom I i II
https://a.allegroimg.com/original/1eb2a4/cd...3d8e0ad1c4fe73f

Obie pozycje mają już swoje lata, lecz dopiero teraz przyszło mi je przeczytać w całości. Tom pierwszy poświęcony jest genezie powstania tego najliczniej produkowanego typu okrętu podwodnego w historii, charakterystyce technicznej wszystkich odmian, oraz samej technologii budowy (i jej zmian wraz z trwaniem wojny).

Tom drugi to służba na morzach i oceanach. Trzeba było coś wybrać i poza epizodami z legendarnym zatopieniem Royal Oak czy misjami wysadzania agentów na kontynencie amerykańskim (np. omówienie operacji "Pastorius"), głównie śledzimy najważniejsze bitwy konwojowe. Jak dla mnie - wybrano mniejsze zło, bo biorąc pod uwagę objętość i tak trzeba było cedzić każde zdanie, akapit. Wszystko okraszone znakomitymi fotografiami oraz rewelacyjnymi grafikami 3D Waldemara Góralskiego. Do tego wielkoformatowe, rozkładane arkusze z tymi ostatnimi (oraz rzutami bocznymi w skali 1:100). Tom II kończy precyzyjny opis techniczny, od rodzajów radiostacji po szelki dla wachtowego w centrali okrętu. Dochodzą do tego takie ciekawostki jak specjalne pomieszczenie treningowe (trenażer - symulator?) do załadunku torped (zilustrowane jego fotografią). Przy urządzeniach WRE oczywiście krótkie streszczenie wyścigu technologicznego z aliantami.

No to przejdźmy do uwag:
Już na początku autor, który zgłębił tematykę bynajmniej nie płytko, trochę miesza przy Dönitzie. Dla Marka Krzyształowicza to najbłyskotliwszy dowódca wojenny po obu stronach frontu. Dość odważna teza, lecz gorsze są błędy merytoryczne: nie dostał się do niewoli po nieudanym ataku dowodzonym przez niego U 60 na zespół wojenny, tylko po ataku swoim UB 68 na "prozaiczny" konwój.
Dalej jest tło dla tytułowego bohatera. Osobiście mam ogromny sentyment do "siódemek". Jednak daleki jestem do oceny "najlepszy", "najgorszy" itd. Każda konstrukcja powstawała w określonym celu, służyła w zmiennych warunkach przeciwdziałania wroga, użytkowana była przez żołnierzy o różnym poziomie wyszkolenia i używana zgodnie z mniej czy bardziej udaną taktyką. Dlatego trochę mam bekę z takich zwrotów (szczególnie zamieszczanych w tytule) jak najgorszy czołg czy najlepszy samolot. No a tutaj czytamy m.in.:
- Taktyka wilczych stad miała w przyszłości zadać niemal śmiertelny cios Aliantom. No chyba nie. Dużo bliżej było w 1917, lecz nie zmieniajmy wątku:
- Megalomania admirałów i ich ambicje spowodowały, że o.p. zaczęły się powiększać, nadając im absurdalne rozmiary japońskich, francuskich czy amerykańskich jednostek. A w tej klasie okrętów siła miała nie iść w parze z wypornością. Bo choć dawało to więcej paliwa w zbiornikach, a załodze większy komfort, to jednak (jak miały dowieść prowadzone badania) nawet w najlepszych warunkach marynarze nie byli zdolni znieść patrolu dłuższego niż dwa miesiące. Daleko nie szukając i pozostając przy Kriegsmarine typ IX zadał kłam tej tezie.
- Większy okręt nie był wcale w stanie prowadzić rozpoznania na większym obszarze. Bez komentarza.
- Niemalże zwycięzca Bitwy o Atlantyk.
- Najbardziej doskonałe i efektywne z narzędzi walki drugiej wojny światowej.
Żeby nie było - Autor zauważył i wady:
- Zbyt słabe fundamenty silników dieslowskich i wadliwe odwietrzniki (zawory do zamykania wylotów spalinowych diesli podczas zanurzania. Autor podejrzewa że przez nie mógł zatonąć U 47 z Prienem). Ale kontynuuje:
- Tak czy owak, nawet biorąc pod uwagę ciężar gatunkowy wykrytych usterek, stwierdzić należy, że okręty bez wątpienia okazały się produktem genialnym. (...) Co prawda przy końcu wojny były okrętami mocno przestarzałymi (...) straty zadane aliantom podczas Bitwy o Atlantyk były straszliwe. Marynarze Kriegsmarine mieszkali w ciaśniejszych pomieszczeniach i mniej luksusowych warunkach niż ich jankescy koledzy, co jednak nikomu nie przeszkadzało. Oj, przeszkadzało.
- Najniebezpieczniejsze narzędzia wojny.
- Doskonałe machiny wojenne
- Idealne narzędzie walki.

No po prostu odwrotność Pantery wg Norberta Bączyka. Jest także trochę wpadek przy opisie działań bojowych:
- Do marca 1940 czyli niemieckiej inwazji Norwegii
- Od czerwca do października 1940 zatopiono 274 statków o tonażu 14.000.000 BRT Wychodzi, że średnio po 51 tys. ton BRT, same ogromne transatlantyki... Dotyczy tego samego fragmentu: Brytyjczycy utracili jedną piątą swojej floty z 1939 Że co!?
- Na przełomie 1942/43 alianci mieli zacząć przegrywać Bitwę o Atlantyk.
- Zatopiony przez U 435 HMS Fidelity w żadnym razie nie był niszczycielem, zapewne burtowy numer taktyczny D57 trochę zmylił.

Ok, kończymy wpis. Gdyby nie te hurraoptymistyczne, wręcz fanatyczne oceny tej, rzecz jasna, udanej konstrukcji, pozostałoby raptem kilka uwag. Może innych posiadaczy tejże pracy (czy szerzej - czytelników) owe stwierdzenia mniej kłuły po oczach. Cała reszta jednak utwierdza mnie w przekonaniu, że długoletnie polowanie na tom II (z "ludzką" ofertą cenową) opłaciło się i kolejna monografia U-Bootów typ VII (obok tych Mariusza Borowiaka i Przemysława Fedorowicza) ląduje na domowym regale U-Bootwaffe. Tak więc mimo wszystko jak najbardziej polecam.
 
User is offline  PMMini Profile Post #102

     
Gajusz Mariusz TW
 

Ambasador San Escobar
*********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 6.258
Nr użytkownika: 98.326

M.
Stopień akademicki: Korvettenkapitan
Zawód: Canis lupus
 
 
post 22/12/2023, 7:49 Quote Post

Słów kilka po lekturze

Andrzej Perepeczko Podwodni komandosi
user posted image
http://www.ubootwaffe.pl/recenzje/ksiazki/...wodni-komandosi

Na wieść o śmierci tego znanego wszystkim sympatykom morza nad Wisłą pisarza, postanowiłem przeczytać jedną z zaległości. Zamieszczona wyżej krótka recenzja (zastanawia tylko jedna gwiazdka gdy jej autor generalnie chwali pozycję) właściwe wyczerpuje mój odbiór książki. Wspomniane zbeletryzowanie dramatycznych epizodów nie umniejsza w moich oczach merytoryczności, choć biorąc pod uwagę rok wydania (1994) i tematykę (udostępnianie archiwów), zapewne sporo informacji wymaga uzupełnienia. Mimo że książka poświęcona jest epizodom IIwś, jak można było się spodziewać, punktem wyjścia jest zagłada Viribus Unitis. Rozdział poświęcony działaniom włoskim, ku mojemu zadowoleniu, jest najobszerniejszy. Książkę uatrakcyjniają fotografie i mapki ataków z trasami poszczególnych zespołów. Otrzymujemy także szkice ze strefami uszkodzeń Queen Elisabeth i Valianta.

Uwagi:
- Włoskie torpedy SLC. Późniejsze serie miały mieć ładunki wybuchowe dzielone na dwie części, jedną przeznaczoną do atakowania statków handlowych, druga do transportowców marynarki wojennej. Czy ten podział, ze względu na podobną odporność obu grup celów, jest aby trafny?
- Nawet tak szanowanemu maryniście zdarzyła się w jednym przypadku wpadka z wypornością w BRT.
- Biały krzyż na burcie brytyjskiego statku szpitalnego. Biały?
- Latem 1942 Tirpitz miał być najnowocześniejszym ciężkim okrętem walczących stron. Mam ogromny sentyment do obu bliźniaków, lecz tu jest ciągle widoczna maniera, wręcz powszechna za PRL-u, wyolbrzymiania potencjału tych wręcz skrajnie konserwatywnie zaprojektowanych okrętów.
- Wkradło się kilka cyfrówek w datach.

Dla uważnych oglądających okładkę. Nie, tam nikt nie pływa popierając rosyjską inwazję na Ukrainę cool.gif. Z-etka wzięła się stąd https://commons.wikimedia.org/wiki/File:Sil...Milano_-_01.JPG

Książka bez mała 250 stronicowa, lecz format HB-eka sprawia że lektura trwała błyskawicznie. Mimo kilku uwag, polecam.
 
User is offline  PMMini Profile Post #103

7 Strony « < 5 6 7 
2 Użytkowników czyta ten temat (2 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej