|
|
Ściąganie plików z Internetu, Jak pogodzić interes autorów i klientów
|
|
|
|
Drobne sprostowanie: przez moje gapiostwo, zapomniałem dodać o jaki kodeks chodzi w art. 278 i 293. Oczywiście, miałem na myśli kodeks karny.
QUOTE Niby jest przepis, że można ściągnąć plik muzyczny legalnie na 24 godziny
Mógłbyś przytoczyć, bo szczerze nie kojarzę .
QUOTE Bo jak kosztuje "w promocji" 20zł, to pies z kulawą nogą go nie kupi, a za 10zł kupi go każdy, nawet gdy nie będzie miał zamiaru od razu go obejrzeć.
Hmm... Już tam spece od marketingu wiedzą, kto kupi albo nie... Dość pokrętna logika, Mobydicku .
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Vergilius @ 30/07/2011, 13:19) Mógłbyś przytoczyć, bo szczerze nie kojarzę . O ile dobrze kojarzę, to jest taka interpretacja, że można ściągnąć plik z internetu, np. film na własny użytek, obejrzeć go i skasować go w ciągu 24 godzin po ściągnięciu. Miałoby to być legalne pod warunkiem, że nie udostępniamy tego innym osobom. Z drugiej beczki-słyszałem, że można ściągnąć np. płytę z muzyką i korzystać, słuchać sobie, ale pod warunkiem, że mamy oryginalny album w domu. To wszystko po oto, aby nie niszczyć oryginału.
QUOTE(Vergilius @ 30/07/2011, 13:19) Hmm... Już tam spece od marketingu wiedzą, kto kupi albo nie... Dość pokrętna logika, Mobydicku . Szczerze? Wątpię, aby oni myśleli odpowiednią częścią ciała Jakieś 7 lat temu w mojej szkole był wywiad z Markiem Sierodzkim, który wtedy powiedział, że muzyka jest w Polsce tak droga, bo jest wyprodukowana tylko na polski rynek. Nie wiem na ile to prawda.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE O ile dobrze kojarzę, to jest taka interpretacja, że można ściągnąć plik z internetu, np. film na własny użytek, obejrzeć go i skasować go w ciągu 24 godzin po ściągnięciu.
Mi chodzi o oryginalną wykładnię i najlepiej przepis, na jakim rzecz taką stwierdzono .
QUOTE Z drugiej beczki-słyszałem, że można ściągnąć np. płytę z muzyką i korzystać, słuchać sobie, ale pod warunkiem, że mamy oryginalny album w domu.
J.W. .
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Mr. Neutron @ 30/07/2011, 10:29) Polska mentalność jest taka, że niezależnie od zarobków, bardziej opłaca się ściągnąć To kwestia matematyki, nie mentalności. Jeśli zaś byś się upierał, to wszędzie masz taką mentalność...
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Vergilius @ 30/07/2011, 15:07) QUOTE O ile dobrze kojarzę, to jest taka interpretacja, że można ściągnąć plik z internetu, np. film na własny użytek, obejrzeć go i skasować go w ciągu 24 godzin po ściągnięciu. Mi chodzi o oryginalną wykładnię i najlepiej przepis, na jakim rzecz taką stwierdzono . QUOTE Z drugiej beczki-słyszałem, że można ściągnąć np. płytę z muzyką i korzystać, słuchać sobie, ale pod warunkiem, że mamy oryginalny album w domu. J.W. .
Biję się w pierś - nie znam dokładnej podstawy prawnej, przeczytałem kiedyś gdzieś w Internecie o tym artykuł, stąd mój post. Jeśli ktoś posiada oryginał, a ściąga z Internetu kopię, to tak naprawdę użytkuje coś, co jest w internecie nielegalnie (bo ktoś to udostępnił). Więc to chyba jest też łamanie prawa. Ale ja się na tym za bardzo nie znam
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Mr. Neutron @ 30/07/2011, 21:40) Biję się w pierś - nie znam dokładnej podstawy prawnej, przeczytałem kiedyś gdzieś w Internecie o tym artykuł, stąd mój post. Jeśli ktoś posiada oryginał, a ściąga z Internetu kopię, to tak naprawdę użytkuje coś, co jest w internecie nielegalnie (bo ktoś to udostępnił). Więc to chyba jest też łamanie prawa. Ale ja się na tym za bardzo nie znam Po pierwsze, ściąganie plików objętych prawem autorskim nie jest w Polsce karalne, tzn. mogę z sieci pobrać książkę w pdf np. z ebookee.com. nie wolno mi natomiast jej ani nawet własnoręcznie zrobionej kopii rozpowszechniać. Karalne jest udostępnianie i rozpowszechnianie (szczególną uwagą organów ścigania cieszą jednak ci, którzy rozpowszechniają dla zysku. Ściągając z serwisów p2p (emule, torrenty) jednocześnie rozpowszechniam, więc jest to karalne.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Dargas @ 30/07/2011, 21:15) Po pierwsze, ściąganie plików objętych prawem autorskim nie jest w Polsce karalne, tzn. mogę z sieci pobrać książkę w pdf np. z ebookee.com. nie wolno mi natomiast jej ani nawet własnoręcznie zrobionej kopii rozpowszechniać. No i tu jest jakaś niezgodność, ponieważ słyszałem o tłumaczeniu, że można udostępniać w gronie rodzinnym Trochę to pokrętne, bo dla każdego rodzina może oznaczać coś innego. QUOTE(Dargas @ 30/07/2011, 21:15) Karalne jest udostępnianie i rozpowszechnianie (szczególną uwagą organów ścigania cieszą jednak ci, którzy rozpowszechniają dla zysku. Ściągając z serwisów p2p (emule, torrenty) jednocześnie rozpowszechniam, więc jest to karalne. A to taki problem? Ustawiasz na minimalne udostępnianie i raczej jesteś bezpieczny. Po drugie, masz serwisy udostępniające dane typu P2M i nic Ci nie mogą zrobić. Inni ściągają z serwisów typu fileserve, hotfile, itd, gdzie nie udostępniasz danych nikomu. Pytanie tylko kiedy tak na prawdę policja może się przyczepić, czy jak ściągniesz kilka GB na dobę, to już jesteś pod obserwacją, czy trzeba ściągać dane idące w setkach GB i to na kilku komputerach? Teoretycznie ściąganie powinno być nielegalne bez względu na to ile byśmy nie ściągnęli.
|
|
|
|
|
|
|
|
Ustawa o prawie autorskim:
Art. 23. 1. Bez zezwolenia twórcy wolno nieodpłatnie korzystać z już rozpowszechnionego utworu w zakresie własnego użytku osobistego. Przepis ten nie upoważnia do budowania według cudzego utworu architektonicznego i architektonicznourbanistycznego oraz do korzystania z elektronicznych baz danych spełniających cechy utworu, chyba że dotyczy to własnego użytku naukowego niezwiązanego z celem zarobkowym. 2. Zakres własnego użytku osobistego obejmuje korzystanie z pojedynczych egzemplarzy utworów przez krąg osób pozostających w związku osobistym, w szczególności pokrewieństwa, powinowactwa lub stosunku towarzyskiego.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Vergilius @ 31/07/2011, 17:00) Ustawa o prawie autorskim: Art. 23. 1. Bez zezwolenia twórcy wolno nieodpłatnie korzystać z już rozpowszechnionego utworu w zakresie własnego użytku osobistego. Przepis ten nie upoważnia do budowania według cudzego utworu architektonicznego i architektonicznourbanistycznego oraz do korzystania z elektronicznych baz danych spełniających cechy utworu, chyba że dotyczy to własnego użytku naukowego niezwiązanego z celem zarobkowym. 2. Zakres własnego użytku osobistego obejmuje korzystanie z pojedynczych egzemplarzy utworów przez krąg osób pozostających w związku osobistym, w szczególności pokrewieństwa, powinowactwa lub stosunku towarzyskiego. Czyli, jeżeli znajdę jakąś książkę, to nie mogę jej przeczytać, a już w żadnym wypadku dać do przeczytania żonie?
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE Czyli, jeżeli znajdę jakąś książkę, to nie mogę jej przeczytać, a już w żadnym wypadku dać do przeczytania żonie?
Bynajmniej. Dodatkowo muszę przyznać, że zachodzę w głowę, jak do takiego wniosku doszedłeś .
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(emigrant @ 31/07/2011, 18:02) Czyli, jeżeli znajdę jakąś książkę, to nie mogę jej przeczytać, a już w żadnym wypadku dać do przeczytania żonie? Jak znajdziesz książkę (CD DVD etc) to możesz korzystać. Nie wolno kopiować w celu rozpowszechnienia. Możesz zrobić pdf z książki po to, żeby żona miała na swoim komputerze drugą kopię. Przyjaciele mogą czytać książkę z Waszych komputerów, ale problem jest już z udostępnianiem przyjaciołom, nie mówiąc już o obcych, kopii plików czy płyt.
Ten post był edytowany przez Dargas: 31/07/2011, 17:48
|
|
|
|
|
|
|
|
Osobiście uważam, że w Polsce głównie jednak chodzi o cenę, a nie o mentalność (pomijam jednostki). Porównywania typu ile funtów/zł. kosztuje dany film nie mają sensu, ważniejsze jest ile czasu musisz pracować by dany film kupić, jakie to będzie obciążenie dla Twojej kieszeni - i tu Polska okazuje się być bardzo droga... Zrozumiałe jest, że każdy chce zarabiać, ale też niech twórcy pamiętają, że ich dzieła muszą mieć sensowną cenę. O ile mi wiadomo, największe koszty pożera producent i tu właśnie dzięki rozwojowi nośników pojawia się dla autorów (szczególnie książek) możliwość obniżenia ceny przy jednoczesnym stosunkowo wysokim zysku własnym, rzecz jednak by z tego skorzystać...
|
|
|
|
|
|
|
|
Rzeczywiście, to prawda, że ceny dóbr kultury są w Polsce astronomiczne względem zarobków. Mam teraz porównanie, jestem w Wielkiej Brytanii, w Londynie. 10 funtów to nie dokładnie 10 zł, ok - ale dla Brytyjczyka to podobna kwota. Za pracę w kuchni dają tu 6 funtów na godzinę - w Polsce 6-8 zł. Ja na oryginalną, nową grę czy film muszę tu popracować cztery godziny, w Polsce - dziesięć. Książki, zwłaszcza używane, są tu tanie jak barszcz. Czy w Polsce, nawet w książkowych lumpeksach, znajdziemy grube, nowe wydania po 5-10 zł? A tu po funt-dwa - owszem. A teraz przyłóżmy to do zarobków... Nowość za 50Ł budzi zdziwienie, po 50 zł w Polsce to normalka, tyle kosztują u nas choćby historyczne książki. Jeśli tu mogę kupić nową, nieużywaną historię Black Sabbath na płycie za funta, to coś musi być z Polska nie tak... Podejrzewam, że przyczyna jest prosta - my po prostu za mało kupujemy, żeby opłacało się dawać normalne ceny. Tak książek, jak i muzyki i filmów. Obniżą cenę - pewnie, zaczniemy kupować więcej. Ale czy wystarczająco, żeby zrównoważyć lub zwiększyć zyski producentów?
|
|
|
|
|
|
|
|
CODE Obniżą cenę - pewnie, zaczniemy kupować więcej. Ale czy wystarczająco, żeby zrównoważyć lub zwiększyć zyski producentów? Jeśli idzie o płyty z muzyką jest tak drogo bo po pierwsze, paradoskalnie większą marżę pobierają menadżerowie w Polsce wydający płytę na rynek krajowy od tych zagranicznych. Polscy dystrybutorzy płacą dużo więcej pieniędzy za prawa do wydania płyty oryginalnemu właścicielowi niż dystrybutorzy zachodni. Wpływ na to mają mniejsze obroty na naszym rynku, piractwo i uznawanie wschodu za ten gorszy rynek w tej branży. Działa to na zasadzie błędnego koła, ale póki co chyba tak pozostanie.
Co do książek polecam wypowiedz Pana Andrzeja Miszczuka- wydawcy. CODE Wydaje mi się, że nadszedł odpowiedni moment, aby rzucić nieco światła na koszty wydawania książek, powody ich dzielenia itd.
Po pierwsze, sprzedaż 90% książek fantastycznych wydawanych w Polsce nie przekracza poziomu 3000 egz. (prawdę mówiąc sprzedaż rzędu 2000 jest uważana za w miarę dobrą). Takiego chociażby Ilionu sprzedało się około 1200 egz. (wiecie więc już dlaczego Amber podzielił następny tom na 2).
Po drugie, jest coś takiego jak marża (w przypadku takiego np. Maga wynosi ona około 50%; inni mają pewnie średnią marże na poziomie 40-45%). Tak więc za książkę, która kosztuje 35 zł, wydawca otrzymuje 17.50.
Od tego 17.50 trzeba odjąć koszty tłumaczenia (lub nie, jeśli książka została napisana przez rodzimego autora. Wynoszą one w większości normalnych wydawnictw od 15 do 25 zł za stronę maszynopisu. Powiedzmy, że średnią wartością jest 17 zł za stronę (czyli 374 zł za arkusz). Połówka Łowców kości Eriksona ma dokładnie 25 arkuszy (ponad 500 stron maszynopisu), co oznacza, że wydawca poniesie koszt 25x375=9350 zł. Nakład książki wynosi 3000 egz. 9350 dzielone przez 3000 daje nam 3.11 zł.
Jednym słowem od naszego 17.50 odejmujemy 3.11. Dla wydawcy książki zachodniego autora zostaje 14.39
Jedźmy dalej. Pieniążki dla autora (pominiemy zaliczki, bo mogą być one bardzo różne, a i tak po rozliczeniu są odejmowane od sumy należnej autorowi) Zachodni autor otrzymuje zwykle 7% od ceny detalicznej (popularni Polscy autorzy 10-12%). Czyli Erikson otrzyma za polówkę swojej książki (jeśli sprzeda się cały nakład) 7350 zł (polski autor za taką sama książkę otrzymałby 10500 zł). Te wartości znowu dzielimy przez 3000 (nakład) I oto co nam wychodzi.
Wydawca zachodniego autora 14.39 – 2.45 = 11.94 zł Wydawca rodzimego autora 17.50 – 3.50 = 14 zł
Kolejny etap to redakcja i korekta. W tym przypadku ich koszt wynosi 120 zł za arkusz, czyli 3000 zł.
Jak łatwo obliczyć przy założonym przez nas nakładzie koszt wyniesie 1 zł za egzemplarz. Wychodzi na więc
Wydawca zachodniego autora 11.94 zł – 1 = 10.94 zł Wydawca rodzimego autora 14 zł – 1 = 13 zł
Koszt składu bywa różny, ale załóżmy, ze wynosi 40 zł za arkusz, czyli w tym przypadki 1000 zł/
I znowu dzielimy przez 3000 egz. Wychodzi 33 gr. Co daje nam
Wydawca zachodniego autora 10.94 zł – 0.33 = 10.61 zł Wydawca rodzimego autora 13 zł – 0.33 = 12.67 zł
Na koniec druk:
W tym przypadku wyniesie on 3.75 za egzemplarz. Co daje nam na koniec
Wydawca zachodniego autora 6.86 Wydawca rodzimego autora 8.92
Czyli jak takiego Eriksona sprzeda się 3000, wydawca zarabia 20580 zł Jeśli byłby to Polski autor wydawca dostanie 26760 zł
Nie muszę chyba dodawać, że 3000 Eriksona sprzedają się w rok oraz, że zostały tu uwzględnione tylko koszty bezpośrednie (zostają koszty stałe wydawnictwa, na które książka musi zarobić (pensje, czynsze itd.) oraz koszty promocji).
Jasne również jest chyba to, że 90% nigdy nie osiąga 3000 sprzedaży. Przy 2000 egzemplarzy i podobnych kosztach ( w Magu w 2004 roku tego pułapu nie osiągnęła ponad połowa książek) robi się nieciekawie. Dla wydawcy zostaje koło 3000 tysięcy ( a właściwie jest na minusie, bo nagle zaczynają odgrywać rolę zaliczki, które wcześniej pominąłem; są one wyższe niż 7% od każdego z 2000 sprzedanych egz. i coraz częściej nie schodzą poniżej 1500$).
Teraz postaram się odpowiedzieć na pytanie dlaczego wydawcy dzielą książki. Tak naprawdę już na nie odpowiedziałem. Chodzi o to żeby coś zarobić. Znowu weźmy Eriksona. Powiedzmy, że wydajemy go w jednym tomie i dajemy cenę 50 zł. Po odjęciu marży dla wydawcy zostaje 25 zł za egz.
Odejmijmy teraz szybko od 25 zł wszystkie powyższe koszty x2 (bo Łowcy kości maja 50 arkuszy). Co nam wychodzi: 25-6.22-3.50-2-0.66-7.50= 5.12
Wydawcy zostaje koło 15000 niby jeszcze in plus., ale...
50 zł za książkę to chora cena i w większości przypadków (są wyniki badań) łatwiej sprzedać coś za 2x35 niż 1x50, szczególnie, gdy wydaje się książkę nowego autora.
Tak naprawdę w przypadku nowego autora cena 50 zł byłaby samobójstwem. Skończyłoby się pewnie gorzej niż w przypadku Simmonsa, do którego Amber musi dopłacić ze 30000.
Rozważmy możliwość wydania Erikson w jednym tomie i cenie 35 zł Co nam wychodzi: 17.50-6.22-2.45-2-0.66-7.50= -1.33 Porażka. Podobnie było z Bramami domu umarłych. W rok po wydaniu tuż przed Wspomnieniem lodu Bramy były około 10000 do tyłu. Stąd decyzja o dzieleniu tomów.
I tu dochodzimy do polityki Fabryki. Mi tez się ona podoba, tym bardziej, że jest oparta na podobnym mechanizmie (choć nie wiąże się to z podziałem na tomy, a nawet jeśli tak, to czytelnik nigdy o tym się nie dowie, bo podział odbywa się na poziomie wydawnictwa ). Masz książkę za mniej niż 30 zł i jesteś zadowolony. Uważasz, że ich pozycje są tanie itd. Za książki innych wydawców są drogie. Co więcej dzielą je na kilka tomów.
Tylko, że fakty (które zresztą nie mają znaczenia) są inne. I tu znowu Erikson. Dostajesz go za 2x35zł. Razem 70 zł. 50 arkuszy tekstu. 2 miliony znaków. Masz to gdzieś. Na zachodzie jest w jednym tomie i kosztuje w paperbacku taniej. A Pilipiuk tylko 25 zeta. Nie ma znaczenia, że Fabryka składa swoje książki zajebistą czcionką (na stronie mieści się o 1/3 znaków mniej) i, że taki Erikson ma objętość 6 Pilipiuków wartych łącznie 150 zł. Liczy się to, że książki Fabryki są tanie, bo kosztują mniej niż 30 zł, nawet jeśli ich 500 stronicowa powieść w Magu miała by stron tylko 300.
Tak myśli większość czytelników, kupujących książki, dlatego też Żywe srebro w trzech tomach po 25 zł, sprzeda się kilka razy lepiej niż w jednym za 75 czy nawet za 50.
Niestety, wydawca zachodniej prozy będzie zawsze na straconej pozycji. Tamtejsi autorzy trzaskają książki po 1000 stron i więcej, bo takie są trendy. Prześcigają się w tworzeniu coraz większych cegieł.
Dla polskiego wydawcy jest to tragedia. Bo książka, żeby jakoś tam się sprzedać nie może przekroczyć pewnej psychologicznej granicy cenowej (dla mnie max to 35 zł, dla innych zdecydowanie mniej).
Fabryka ma lepiej. Polscy autorzy (z kilkoma wyjątkami) z trudem płodzą coś na 300 Magowych stron i raczej nie trzeba się martwić o to, jak ograniczyć objętość książki, tylko jak ją rozdmuchać, żeby nie wyglądała jak broszurka.
I tyle
Na tle tych wyliczeń, koszt tłumaczenia to całkiem pokaźna sumka.
AM pisze głównie o wydawnictwach fantasy, ale taki mechanizm działa na całym rynku.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Blake @ 31/07/2011, 20:25) Rzeczywiście, to prawda, że ceny dóbr kultury są w Polsce astronomiczne względem zarobków. Mam teraz porównanie, jestem w Wielkiej Brytanii, w Londynie. 10 funtów to nie dokładnie 10 zł, ok - ale dla Brytyjczyka to podobna kwota. Za pracę w kuchni dają tu 6 funtów na godzinę - w Polsce 6-8 zł. Ja na oryginalną, nową grę czy film muszę tu popracować cztery godziny, w Polsce - dziesięć. Książki, zwłaszcza używane, są tu tanie jak barszcz. Czy w Polsce, nawet w książkowych lumpeksach, znajdziemy grube, nowe wydania po 5-10 zł? A tu po funt-dwa - owszem. A teraz przyłóżmy to do zarobków... Nowość za 50Ł budzi zdziwienie, po 50 zł w Polsce to normalka, tyle kosztują u nas choćby historyczne książki. Jeśli tu mogę kupić nową, nieużywaną historię Black Sabbath na płycie za funta, to coś musi być z Polska nie tak... Podejrzewam, że przyczyna jest prosta - my po prostu za mało kupujemy, żeby opłacało się dawać normalne ceny. Tak książek, jak i muzyki i filmów. Obniżą cenę - pewnie, zaczniemy kupować więcej. Ale czy wystarczająco, żeby zrównoważyć lub zwiększyć zyski producentów? Dokładnie. Na Zachodzie na takie dobra trzeba pracować znacznie mniej niż w Polsce, więc nie dziwmy się, że ludzie ściągają. Sam bym chciał mieć wszystkie moje ulubione bestsellery książkowe (historyczne i fantasy), ale po prostu mnie na to nie stać. Efekt-jeśli czytałem już książki wypożyczone z biblioteki, to kupuje sobie czasami po jednym tomie i składam, bo nie stać mnie wywalić na wszystkie od razu. Lub te nowe, które interesują mnie teraz, to szukam e-booka, bo nie muszę za niego płacić, a z ręką na sercu mówię, że chciałbym je zakupić. Uwielbiam filmu i niektóre oglądam po kilka razy, znam na pamięć. Kupiłbym je jak w dym, ale nie za 40-70zł sztuka. Albumy muzyczne, to już szkoda gadać. Większość interesujących mnie zespołów ma albumy od 40zł wzwyż.
QUOTE(salvusek @ 31/07/2011, 21:30) CODE Obniżą cenę - pewnie, zaczniemy kupować więcej. Ale czy wystarczająco, żeby zrównoważyć lub zwiększyć zyski producentów? Wpływ na to mają mniejsze obroty na naszym rynku, piractwo i uznawanie wschodu za ten gorszy rynek w tej branży. Działa to na zasadzie błędnego koła, ale póki co chyba tak pozostanie. Tak, to jest prawda. Tak samo jest ze sprzętem RTV/AGD. Ceny są kosmiczne, ale kiedyś było jeszcze gorzej, tylko że producenci jednak uśrednili ceny. Polacy zaczęli kupować więcej sprzętu, ale też jest większa konkurencja pomiędzy producentami i sklepami elektronicznymi.
QUOTE(salvusek @ 31/07/2011, 21:30) Co do książek polecam wypowiedz Pana Andrzeja Miszczuka- wydawcy. [code]Wydaje mi się, że nadszedł odpowiedni moment, aby rzucić nieco światła na koszty wydawania książek, powody ich dzielenia itd. To teraz mnie ciekawi jakim cudem kupuję książki z Universitasu po 8-10zł sztuka, gdy te same książki w Empiku i na Allegro, kosztują po 30zł. To co prawda są wyprzedaże, ale mimo wszystko różnice cenowe są ogromne.
|
|
|
|
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:
Śledź ten temat
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym temacie dodano odpowiedź, a ty nie jesteś online na forum.
Subskrybuj to forum
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym forum tworzony jest nowy temat, a ty nie jesteś online na forum.
Ściągnij / Wydrukuj ten temat
Pobierz ten temat w innym formacie lub zobacz wersję 'do druku'.
|
|
|
|