QUOTE
Dużym plusem tej sytuacji byłby brak bezpośredniej konfrontacji Kaczyński-Tusk, który w dużym stopniu utrudnił rozmowy nad koalicją PO-PiS, która w końcu upadła i wytworzyła się sytuacja, która trwa do dziś już 15 rok. Wówczas ta koalicja byłaby bliska większości konstytucyjnej i byłaby w stanie zmienić konstytucję z 1997 i zrealizować własne postulaty. Biorąc pod uwagę rozwój kraju po wejściu do UE, podejrzewam, że przetrwałaby tak, jak w Niemczech do dziś się trzyma koalicja CDU-CSU-SPD.
1. Nie wiem skąd jednak to przekonanie że wygrana Kaczyńskiego "utrudniła rozmowy nad koalicją PO-PiS".
Według jednej wersji Schetyna miał powiedzieć "PiS wygrał wybory to niech tworzy rząd"(źródło książka "Daleko od miłości")
Według innej PO miała się domagać tylu resortów jakby to oni wybory do Sejmu wygrali. Tak miał twierdzić Lech Kaczyński.
Według mnie to był sojusz ale tylko "do wyborów" ponieważ potem każda ze stron spodziewała się oszukać drugą.
2. A po co zmieniać tę konstytucję i jakie realizować własne postulaty? Dla mnie skoro koalicja nie powstała
to pomysłów na wspólne postulaty chyba nie mieli.
3. Wydaje mi się że to raczej dobrze że koalicja ta nie powstała i sobie nie porządziła. Wydaje mi się niewiele mniej "egzotyczna" od tej która po 2005 roku rządziła.