|
|
Kongres Liberalno Demokratyczny w Sejmie W 1993,
|
|
|
|
Kongres Liberalno Demokratyczny powstał 29.06.1990 roku W wyborach parlamentarnych w 1991 roku uzyskał 7,49% W sejmie miał 37 posłów natomiast w senacie 5 senatorów Nie weszli w skład rządu Jana Olszewskiego przez różnicę w programie gospodarczym (tak jak Unia Demokratyczna) Weszli natomiast w skład rządu Hanny Suchockiej W czasie wyborów KLD zebrała poparcie 3,99 % i nie weszła do sejmu Głównie dla tego iż ludzie źle odebrali hasło z kampanii Milion nowych miejsc pracy Potem jak wiadomo połączyła się z Unią Demokratyczną Co by jednak sie stało gdyby KLD weszła do parlamentu Czy połączyła by się wtedy z UD czy powstała by AWS czy Tusk startowałby w wyborach w 1995 Zapraszam do dyskusji
Ten post był edytowany przez Marecki384: 5/05/2014, 12:54
|
|
|
|
|
|
|
|
A co się stało, że weszła?
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Lehrabia @ 5/05/2014, 19:33) A co się stało, że weszła? Większa frekwencja wyborcza o 10 procent i częśc z ludzi na nich głosuje Do tego inaczej poprowadzona kampania wyborcza
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Marecki384 @ 5/05/2014, 21:24) QUOTE(Lehrabia @ 5/05/2014, 19:33) A co się stało, że weszła? Większa frekwencja wyborcza o 10 procent i częśc z ludzi na nich głosuje Do tego inaczej poprowadzona kampania wyborcza OK - a jak konkretnie inaczej ją prowadzą? Co dokładnie się zmienia? Zgaduję, że w pierwszej kolejności zachęcają więcej osób do głosowania.
|
|
|
|
|
|
|
|
KLD zbyt nowocześnie poprowadziła kampanie wyborczą Ludziom się to nie spodobało jakby inaczej skromniej to by wiele zmieniło
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Marecki384 @ 6/05/2014, 12:34) KLD zbyt nowocześnie poprowadziła kampanie wyborczą Ludziom się to nie spodobało jakby inaczej skromniej to by wiele zmieniło Tzn. co konkretnie się zmienia?
|
|
|
|
|
|
|
|
Więcej ludzi na nich głosuje a co za tym idzie wchodzą do sejmu Tak trudno to zrozumiec A wtedy by nie doszło do fuzji z Unią Demokratyczną
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Marecki384 @ 6/05/2014, 13:34) Więcej ludzi na nich głosuje a co za tym idzie wchodzą do sejmu Tak trudno to zrozumiec A wtedy by nie doszło do fuzji z Unią Demokratyczną Tak, trudno to zrozumieć, bo bez konkretów ten temat dotrwa tu najwyżej do wieczora. Same konkrety - jakie działania są inne niż w rzeczywistości? Bez uściślenia tego mówienie o lepszych wynikach KLD jest pustosłowiem.
|
|
|
|
|
|
|
|
KLD
Właściwie już w latach 80. XX w. można dostrzec ukształtowanie się poglądów, towarzyszących stale do dnia dzisiejszego tym wszystkim politykom, którzy wywodzą się ze środowiska gdańskiego.
KLD nie usiłowała nawiązać do tradycji żadnej z istniejących wcześniej polskich partii politycznych, świadoma swej roli, jako pierwszego, zupełnie liberalnego ugrupowania w Polsce. Jej działacze uważali KLD za partię „pragmatycznego liberalizmu”, podobną do centroprawicowych ugrupowań zachodu Europy. Liberałowie gdańscy mieli koncentrować się na kampanii wyborczej, przy jednoczesnym braku wkraczania w sfery, dotyczące poszczególnych obywateli.
I Zjazd KLD w czerwcu roku 1990 uznał wolność, własność prywatną i tolerancję za dobra nadrzędne i fundamenty ładu społecznego. Biorąc też pod uwagę istotne w naszej historii wartości chrześcijańskie, KLD chciał od polityków gwarancji wolności sumienia i oddzielenia Kościoła od państwa.
„Swój ideowy rodowód program KLD wywodzi ze współczesnych nurtów polskiego liberalizmu, m.in. dorobku intelektualnego Przeglądu Politycznego (w którego tworzeniu wybitną rolę odegrali J. Lewandowski, pisujący także jako Jędrzej Barnecki, Jan Szomburg i D. Tusk), Officyny Liberałów, Stańczyka i Arki, dokumentów programowych Akcji Gospodarczej oraz I i II Gdańskiego Kongresu Liberałów, wreszcie – doświadczeń towarzystw gospodarczych.”[1]
Najistotniejsza z niezmiennych tez gdańszczan i późniejszego KLD powiada, iż jedynie wolność, wywalczona w sferze gospodarczej jest w stanie zapewnić obywatelom autentyczne swobody w dziedzinie polityki. Wedle Programu Cetniewskiego „najpewniejszą z gwarancji jest własność prywatna”.[2]
Tak wielką przewagę ekonomii nad pozostałymi dziedzinami życia społecznego poddawano krytyce, jako zaprzeczenie idei liberalnych: „Wybitnie szkodliwy jest priorytet udzielony gospodarce ze szkodą dla innych dziedzin egzystencji: trwałych struktur społecznych, kultury i całego systemu wartości. Musi on pociągać za sobą kryzys moralny i strukturalny społeczeństwa. W ten sposób zniszczone zostaje środowisko, umożliwiające funkcjonowanie rynku i dochodzi do głębokiego kryzysu społeczeństwa, obejmującego zarówno gospodarkę, jak i państwo.”[3] Trudno się z powyższą argumentacją nie zgodzić, albowiem ład społeczny oparty być musi nade wszystko na s y s t e m i e wartości, nie zaś na j e d n e j z nich, wybranej apriorycznie ku wygodzie ideologów ugrupowania, chcących, jak w matematyce sprowadzić wszystko do jednej stałej, mającej być bazową dla wszystkich pozostałych.
W sferze wartości trudno jest wskazać tę podstawową, która miałaby być ważniejszą od innych. Oparcie się na jakiejkolwiek i w jakikolwiek sposób wybranej – nie daje ani gwarancji słuszności samego wyboru, ani też pewności, iż jest ona wystarczająco „pojemna”, by zawrzeć w sobie choćby zalążki innych.
KLD doprowadziło do sytuacji, gdy wybór jednej idei dyskredytował pozostałe na tyle, by nie liczyć się z kosztami społecznymi jej priorytetowej roli. Jak stwierdza D. Karnowska: „Myśl polityczna [KLD] charakteryzowała się wręcz dogmatycznym traktowaniem głównych idei jako bezalternatywnych. Co więcej, u podstaw myśli politycznej tego ugrupowania nie znajdowały się krytyczne przewartościowania doświadczeń liberałów Zachodu, pozwalające na krytyczną refleksję nad własną tradycją.”[4]
Cecha bezpośredniego zapożyczania idei Zachodu, przy całkowitym pomijaniu polskiej specyfiki i rodzimej historii, dotyczy jednak nie tylko partii liberalnych, powstałych po 1989 r. Można wręcz przyznać, iż podobnie bezkrytyczne przeszczepianie kojarzonych li tylko z demokracją idei cechuje całą scenę polityczną RP, tak z prawej, jak z lewej jej strony.
Zdecydowanie rozsądniej postępowali liberałowie polscy pod zaborami, starając się przenosić myśl zachodnią tak, by nie stała w sprzeczności z realiami czasu i miejsca.
Cytowany już R. Skarżyński uważa np., iż program KLD skierowany był wyłącznie do przedsiębiorców i klasy średniej i jedynie im przyznawał wolność ze względu na posiadaną własność.[5] Tym niemniej nie przeszkadzało to liberałom z KLD podpisać się pod taką wersją przyjętego Prawa Handlowego, która pozbawiała polski biznes szans na walkę z przedsiębiorcami zagranicznymi, których firmy (głównie supermarkety) otrzymywały daleko idące ulgi podatkowe, jakich pozbawiono biznes rodzimy.
Da się tu wysnuć jeszcze jeden zarzut – klasyczny liberalizm za jedną ze swych podstaw uważał zasadę równego dla wszystkich obywateli startu. Dawanie zdecydowanego pierwszeństwa sferze ekonomii powodowało skierowanie c a ł e j uwagi państwa w stronę gospodarki, skutkując nierównomiernym podziałem środków na poszczególne sektory życia społecznego, a co za tym idzie obniżając poziom egzystencji sporej części obywateli RP. Trudno w takich warunkach mówić o realnej demokracji.
Reakcją KLD na rosnące bezrobocie był postulat przyspieszenia wzrostu gospodarczego RP. W przegranej kampanii wyborczej z roku 1993 partia proponowała np. stworzenie miliona nowych miejsc pracy poprzez sprzedawanie przedsiębiorstw w systemie ratalnym. Deficyt budżetowy ratować miały według gdańskich liberałów głównie cięcia w sferze celów społecznych, albowiem „nadmierny deficyt budżetowy stanowi największą groźbę dla stabilności i transformacji gospodarki wobec braku możliwości znacznego zwiększenia dochodów budżetu.”[6]
Rynek pracy miał wg KLD podlegać wyłącznie prawom podaży i popytu. Zapominając o niewydolnym i drogim polskim rynku mieszkaniowym, uważali, iż prawa te wpłyną na mobilność ludności w poszukiwaniu miejsc pracy. Tymczasem możliwe jest to jedynie tam, gdzie bez trudności można sobie locum kupić lub wynająć. Ceny mieszkań w RP, od lat wyłącznie rosnące, skutecznie blokują obywatelom możliwość swobodnego przemieszczania się tam, gdzie znajdą pracę w swoim lub zbliżonym zawodzie. W dodatku rozrzut cen pomiędzy dużymi a małymi ośrodkami powoduje, iż napływający do aglomeracji ze wsi i mniejszych miasteczek pracownicy nie mają szans na własne „M”, częstokroć w ogóle rezygnując ze zmiany miejsca pobytu.
Pozytywem programowym Kongresu Liberalno-Demokratycznego, rodem z klasycznej idei liberalnej, jest niewątpliwie dostrzeżenie roli oświaty i postulowanie próby zrównania szans w sektorze państwowym, społecznym i prywatnym.
Ciekawym momentem w historii KLD było zbliżenie liberalnych liderów z Porozumieniem Centrum braci Kaczyńskich. I Zjazd KLD wyraźnie opowiedział się za szukaniem porozumienia z podobnymi w charakterze ugrupowaniami politycznymi i przyjął do wiadomości (trudno mówić o akceptacji, skoro Deklarację Założycielską PC sygnowali już wcześniej liderzy KLD: J. Lewandowski, A. Machalski i A. Arendarski) równoległą przynależność swoich członków do Porozumienia Centrum. Co prawda zastrzegli oni sobie wcześniej zachowanie autonomii w ramach PC, ale innego wyjścia, by zachować twarz wobec kolegów z KLD, praktycznie nie mieli.
Dopiero w marcu 1991 r., gdy bracia Kaczyńscy zdecydowali się na przekształcenie PC w jednolity organizm polityczny, liberałowie opuścili jego szeregi, widząc, iż ich wpływy nie osiągnęły tam zadowalającego poziomu.
Deklaracja Programowa KLD z roku 1991 powtarza wcześniejsze tezy. Wg niej tylko własność prywatna prowadzi ku społeczeństwu obywatelskiemu, będąc przesłanką jego zaradności w sferze ekonomicznej. Rolę państwa liberałowie widzieli tylko w budowaniu podstaw uczciwej konkurencji, zapewnieniu stabilności złotówki jak też w próbie ułatwienia nowym firmom prywatnym wejścia na rynek. Byli zdecydowanie przeciwni rozbudowanym dotąd funkcjom opiekuńczym państwa. Uważali, iż lepiej przejmą tę rolę programy pomocy socjalnej, ich zdaniem przywracające ludziom samodzielność ekonomiczną.
Sporą wagę Donald Tusk i jego koledzy przywiązywali do ukierunkowania na Europę. Uważali, że rolą rządu jest otwarcie się na jej rynki i przystosowanie aparatu biurokratycznego do struktur unijnych.
O ile pozostałe ugrupowania centroprawicy bazowały w swych założeniach na wartościach (głównie chrześcijańskich) i nawiązywały do historii Polski lub reprezentowanej ideologii, to Deklaracja Programowa KLD sprawia przy nich wrażenie dokumentu grupy pragmatyków. Czy oceniali oni sytuację społeczną i gospodarczą Polski właściwie – to rzecz zupełnie inna. Najprawdopodobniej pełni byli wciąż wiary w hasła rynkowe i powodzenie reformy Leszka Balcerowicza, która miał uczynić z RP kraj ludzi zamożnych i szczęśliwych.
Jeśli chodzi o stosunek do świata pracy, liberałowie gdańscy podtrzymywali stanowisko, iż kompetencje związków zawodowych powinny ograniczać się w kapitalizmie do ochrony interesów pracowniczych w odniesieniu do warunków pracy, zasad wynagradzania i spraw socjalnych. Ich zdaniem, związki zawodowe nie mają jednak prawa, by wspierać (logistycznie i finansowo) polityczne ambicje swoich przywódców.[7]
Jest to wprawdzie praktykowane na całym świecie (choćby w Wielkiej Brytanii czy Francji, by nie sięgać za ocean), ale faktycznie w RP nie dało najlepszych rezultatów w czasach koalicji AWS-UW, kiedy wsparcie udzielone Marianowi Krzaklewskiemu pozwoliło ledwie na zajęcie przez niego III miejsca w wyborach prezydenckich i spowodowało dalszą dyskredytację NSZZ Solidarność w oczach elektoratu.
KLD tradycyjnie starało się za to podtrzymywać towarzystwa gospodarcze i stowarzyszenia pracodawców.
Gdańscy politycy postulowali też stałe obniżanie wszelkich podatków dochodowych i prawnych, byli również za wprowadzeniem podatku VAT. W ramach rozwoju biznesu żądali niższej stopy podatkowej dla małych i średnich rodzimych przedsiębiorstw oraz uproszczenie samej konstrukcji podatku.
Nadmieniałam już, iż gdańscy liberałowie, mając być może za przykład pobliskie Kaszuby, starali się o przywrócenie Polski silnych regionów w miejsce wytyczanych arbitralnie województw. O to samo, choć pod presją przeciwnej im opinii reszty kraju, starają się regionaliści śląscy. „W polskiej sytuacji regionalizacja dokona się przy zachowaniu integralności państwa, zastrzeżonej konstytucyjnie i zabezpieczonej w praktyce ustrojowej. Regionalizacja jest jednym z filarów demokratycznego kapitalizmu.”[8]
D. Karnowska zarzuca KLD elityzm polityczny[9], gdyż przegrana wyborcza z roku 1993 ujawniła wielki rozdźwięk pomiędzy myśleniem liberalnych polityków, którzy byli zdania, iż społeczeństwu wystarczy zaszczepić same idee: wolności, własności prywatnej czy demokracji, zaś reszta potoczy się „sama” i powiedzie Polskę do wiodącej pozycji gospodarczej w Europie[10] – a myśleniem obywateli, jacy zamiast idei oczekiwali polepszenia swej sytuacji materialnej.
http://www.siemysli.info.ke/idee-liberalne...jal-polityczny/
Jakby KLD pomyślała o polskich przedsiębiorcach to coś by było z wyborów
|
|
|
|
|
|
|
|
No, i o to chodziło. Teraz można bawić się w przewidywanie wyników, jakie osiągną, skoro już wiadomo, jak to zrobią.
|
|
|
|
|
|
|
|
Ja myslę że mogliby tak z 50 mandatów uzbierać
|
|
|
|
|
|
|
|
Podbijam temat zapraszam do ponownej dyskusji
|
|
|
|
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:
Śledź ten temat
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym temacie dodano odpowiedź, a ty nie jesteś online na forum.
Subskrybuj to forum
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym forum tworzony jest nowy temat, a ty nie jesteś online na forum.
Ściągnij / Wydrukuj ten temat
Pobierz ten temat w innym formacie lub zobacz wersję 'do druku'.
|
|
|
|