Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
4 Strony  1 2 3 > »  
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> Wojna polsko-bolszewicka 1920, Zajecie Wilna w 1920 r.
     
haxer
 

I ranga
*
Grupa: Użytkownik
Postów: 21
Nr użytkownika: 65.213

 
 
post 10/06/2010, 14:23 Quote Post

Jerzy Topolski, "Historia Polski" -- "Ustalona linia demarkacyjna nie przyznawała Polsce Wilna i Wileńszczyzny, która -- jakkolwiek zamieszkana w dużym stopniu przez ludność polską (w Wilnie w większości) -- była uważana przez Litwinów, i słusznie, za historyczną część ich terytorium narodowego. Piłsudski nie mógł się jednak pogodzić z utratą tego terenu, a nie chciał zająć go wbrew Zachodowi. Polecił zatem generałowi Lucjanowi Żeligowskiemu, by zajął w październiku 1920 roku..."

Topolski pisze, że Wilno w większości było zamieszkiwane przez Polaków.
Z drugiej strony pisze, że słusznie Litwini uważali te tereny za historyczną część ich terytorium.
Jak oceniacie zajęcie Wilna choćby w sensie moralnym?
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #1

     
Hieronim Lubomirski
 

Hetman Wielki Koronny
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 2.581
Nr użytkownika: 1.410

Zawód: Kawaler Maltanski
 
 
post 10/06/2010, 16:05 Quote Post

Może ten temat będzie pomocny http://www.historycy.org/index.php?showtopic=69409&hl=
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #2

     
wojtek k.
 

IX ranga
*********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 6.666
Nr użytkownika: 47.450

wojciech kempa
 
 
post 8/10/2010, 6:56 Quote Post

Jutro minie dziewięćdziesiąta rocznica wyzwolenia Wilna smile.gif

Tytułem wstępu przypomnę, że Wilno, wyzwolone przez polskich powstańców spod okupacji niemieckiej na przełomie grudnia i stycznia 1918/19 r., polskie oddziały powstańcze opuściły 5 stycznia 1919 roku. Przez kolejne ponad trzy miesiące pozostawało ono w rękach Sowietów. Polacy odzyskali Wilno 19 kwietnia 1919 roku, ale wkrótce znów zajęli je Rosjanie...

26 sierpnia 1920 roku, a więc bezpośrednio po klęsce doznanej przez Armię Czerwoną pod Warszawą, Rosjanie przekazali Wilno Bałto-Litwinom. Cel był tu oczywisty – Rosjanie w obliczu konieczności opuszczenia Wilna uznali, że najlepsze, co mogą w tej sytuacji zrobić, to przekazać je Bałto-Litwinom, co musiało przysporzyć problemów stronie polskiej...

Piłsudski zdawał sobie sprawę z tego, że wojna z Republiką Litewską może przynieść Polsce szkody na arenie międzynarodowej. Rząd Polski był zdecydowanie przeciwny jakiejkolwiek próbie odebrania Wilna Bałto-Litwinom. W tej sytuacji Piłsudski opracował plan, w myśl którego Wilno opanować miała „zbuntowana” 1 Dywizja Litewsko – Białoruska. Gen. Żeligowski napisać miał list do Piłsudskiego, w którym miał go zapytać, co rząd Rzeczypospolitej Polskiej ma zamiar zrobić z Wilnem, które zajęli „Żmudzini”. Miał przy tym poinformować, że w 1 Dywizji Litewsko – Białoruskiej służą dla dobra Polski Litwini będący zarazem Polakami, którzy w przypadku pozostawienia Wilna „Żmudzinom” nie będą mogli powrócić po wojnie do swoich domów. Piłsudski odpowiedzieć miał Żeligowskiemu, iż w pełni go rozumie, gdyż sam jest Litwinem, ale w zaistniałej sytuacji nie może nic zrobić. Wtedy to Żeligowski podnieść miał „bunt” i zająć Wilno na czele wiernych mu oddziałów. Jego przełożeni mieli rzekomo nic o tym nie wiedzieć, wyrażając oburzenie z powodu niesubordynacji Żeligowskiego...

Tak też się stało. Gen. Żeligowski tak oto wspomina ostatnie chwile przed podjęciem akcji na Wilno:

„W przededniu wymarszu na Wilno, w Werenowie, byliśmy nie tylko Polakami — byliśmy Litwinami. Było to nasze prawo i obowiązek. Dążyłem do odbudowy wielkiej Litwy. [...] Bezsenna noc z 7 na 8 października była jedną z najcięższych w moim życiu. Odpowiedzialność przed światem zwiększyła się jeszcze odpowiedzialnością przed własnym wojskiem. Lecz jeszcze przed świtem wszelkie wątpliwości zniknęły. Była tylko jedna droga i jedna prawda – iść na Wilno. Przed świtem wydałem rozkazy wymarszu i wyjechałem sam drogą na Jaszuny.”

Wydarzenia, które rozegrały się w dniach 8 i 9 października 1920 roku, Lech Wyszczelski w pracy Wilno 1919 – 1920 opisuje w sposób następujący:

„Rankiem 8 października trzy kolumny wojsk dowodzonych przez gen. Żeligowskiego ruszyły na Wilno. Zanim to nastąpiło, wojska otrzymały polecenie, aby wziętych do niewoli żołnierzy litewskich po rozbrojeniu puszczać wolno, usprawiedliwiając to tym, że Polacy nie dążą do prowadzenia wojny z Litwinami, tylko „po prostu wracają po wojnie do swoich domów”.
Działania prowadzone były w pasie o szerokości 20 km. Wojska dzieliło od Wilna ponad 50 km. Grupa Zyndram maszerowała przez obszar Puszczy Rudnickiej, natomiast oś natarcia 1. DL-B prowadziła wzdłuż linii kolejowej Lida-Wilno. Litwini w pasie działania wojsk tej grupy posiadali zaledwie jeden pułk piechoty, a kolejne dwa znajdowały się w Wilnie. Nie byli więc w stanie stawiać skutecznego oporu. W dodatku zostali oni zaskoczeni akcją Polaków, bo nie przewidzieli takiego rozwoju wydarzeń – zwłaszcza po podpisaniu umowy suwalskiej.
Józef Piłsudski liczył na to, że wojska gen. Żeligowskiego zajmą Wilno wieczorem 8 października. Okazało się to niemożliwe do zrealizowania, mimo że początkowo nie napotykano żadnego oporu ze strony przeciwnika. Nieliczne patrole litewskie, po natknięciu się na kolumny polskie, szybko się wycofywały. W meldunku dowódcy l. batalionu 4. pułku piechoty litewskiej z godz. 10.00 znalazło się stwierdzenie: „Artyleria polska bije po wsi Stasiłach. Polacy z artylerią i wielką siłą piechoty zachodzą nasze prawe skrzydło, my cofamy się na linię Rudniki – Jaszuny”. Do pierwszej potyczki z Litwinami doszło na skraju Puszczy Rudnickiej, ale przewaga zgrupowania mjr. Zyndram-Kościałkowskiego była tak duża, że przeciwnik poniechał oporu. O godz. 16.30, po złamaniu stosunkowo słabego oporu litewskiego, została przekroczona przez Polaków rzeka Mereczanka. Znacznie silniejszy opór przeciwnik stawiał na wzgórzach oddalonych o 10 km od miejscowości Jaszuny. W rozkazie skierowanym przez gen. Żeligowskiego do 1. DL-B czytamy: „Oddziały własne zajmują nakazany rejon, po krótkim odpoczynku zarządzam dalszy marsz celem opanowania dziś jeszcze Wilna, względnie uchwycenia przepraw na Wace”. Chociaż na drodze do Wilna w zasadzie nie było ugrupowań przeciwnika, to wojska gen. Żeligowskiego nie podjęły w tym dniu marszu w kierunku miasta.
Wieczorem 8 października gen. Żeligowski odbył naradę z płk. Bejnarem, ppłk. Rybickim, mjr. Zyndram-Kościałkowskim i szefem sztabu 1. DL-B kpt. Edwardem Perkowiczem, w czasie której ustalono główny zarys planu zajęcia Wilna w dniu 9 października. Ustalono, że główne zadanie opanowania miasta realizować będzie pułk wileński i oddziały mjr. Zyndram-Kościałkowskiego. W tym czasie wojska zajęły linię Kiejdzie – Porudomino – Popiszki, gdzie zarządzono nocleg.
Działania prowadzone 9 października usankcjonował rozkaz operacyjny nr 3 Naczelnego Dowództwa Wojsk Litwy Środkowej, wydany wieczorem 8 października. Gen. Żeligowski stwierdzał, że „zadaniem moim jest w ciągu dnia jutrzejszego opanowanie i zabezpieczenie go”. Do natarcia na Wilno wyznaczone zostało zgrupowanie składające się z l. BL-B i grupy mjr. Zyndrama-Kościałkowskiego, dowodzone przez płk. Bejnara. Miało ono przystąpić do akcji 9 października o godz. 5.00, aby o godz. 8.00 rozpocząć ostrzał artyleryjski i z karabinów maszynowych. W tym czasie 2. BL-B, przesuwając się drogami przez Rudomino – Niemież, miała wejść „w kontakt z nieprzyjacielem i uderzać na jego pozycje, oskrzydlając go z płd. wsch. Po dojściu do Wilna, jeden pułk przejdzie przez Wilno, chwyci mosty na Wilii i obsadzi górę Szeszkinie, zamykając drogi wiodące na pn. i płd.-zach. Drugi pułk, aż do przejścia Wileńskiego pułku do miasta, pozostaje w rejonie Niemieża, po czym przejdzie i stanie w rejonie Porubanek; będzie podporządkowany mnie przez d-two I brygady [Lit.-Biał.]”.
Koncepcja zdobycia Wilna opracowana przez gen. Żeligowskiego opierała się w zasadzie na realizacji tego zadania tylko przez wileński pułk strzelców z 1. BL-B. Wyznaczenie tego właśnie pułku do zajęcia miasta miało wymiar symboliczny, bowiem dominowali w nim rodowici Wilnianie. Widocznie gen. Żeligowski nie liczył się z większym oporem Litwinów w samym Wilnie, skoro wydzielał do natarcia tylko jeden pułk piechoty, natomiast pozostałe pułki miały wkroczyć do miasta dopiero po jego zajęciu przez wileński pułk strzelców.
W cytowanym rozkazie znajdują się przestrogi co do zachowania się żołnierzy po zajęciu miasta typu: „Nikt nie powinien zostawiać szeregów, choćby był blisko swego domu. Wszyscy muszą być w każdej chwili gotowi odeprzeć kontratak nieprzyjaciela”, czy też inna: „Dowódców wszystkich oddziałów czynię odpowiedzialnymi za wzorowy porządek tych oddziałów, które wejdą do miasta. Największą krzywdą dla naszego honoru byłoby nieodpowiednie zachowanie się naszych żołnierzy”.
Rozkaz ten stanowił podstawę do opracowania konkretnych zadań przez brygady. W kolejnym rozkazie operacyjnym 1. BL-B wydanym 8 października o godz. 24.00 polecano: „Miński pułk wyruszy o g. 5.00 drogą wzdłuż toru kolejowego i traktem lidzkim, posyłając w straży przedniej na tych drogach po jednej kompanii. [...] Po zetknięciu z nieprzyjacielem Miński pułk zajmie stanowiska między torem a traktem lidzkim i wesprze atak II brygady [Lit.-Biał.] ogniem wszystkich karabinów maszynowych i baterii. [...] Wileński pułk o g. 7.00 wyruszy z okolicy Mariampola i posuwać się będzie traktem lidzkim”.
Gen. Żeligowski, obawiając się prowadzenia walki w mieście nocą, zadecydował o późniejszym, niż to planował Józef Piłsudski, terminie jego zajęcia. Prawdopodobnie miał na uwadze także efekt psychologiczny, jakim było zajmowanie miasta na oczach jego mieszkańców Polaków, którzy stanowili tutaj przecież ogromną większość i którzy z utęsknieniem oczekiwali tego wydarzenia.
Nad ranem 9 października brygady 1. DL-B i Grupa Zyndram wydały rozkazy operacyjne do działań wyznaczonych na ten dzień. W zadaniach postawionych przez ppłk. Rybickiego szturmową grupę 2. BL-B stanowił grodzieński pułk strzelców z artylerią, dowodzony przez ppłk. Bohaterowicza. W odwodzie posuwać się miał nowogrodzki pułk strzelców. W wydanym w tym samym czasie rozkazie operacyjnym Grupy Zyndram kawaleria, dowodzona przez rtm. Konrada Łozińskiego, miała zniszczyć tor kolejowy w tunelu prowadzącym do Wilna lub w jego okolicy. Dwa bataliony piechoty z 2. wileńskiego pułku strzelców miały obchodzić miasto od zachodu, a trzeci batalion wyznaczony został do odwodu.
Informacje napływające do Wilna o marszu w kierunku miasta kolumn polskich wywołały wielką panikę wśród garnizonu wojsk litewskich. W mieście stacjonowały co prawda dwa pułki piechoty litewskiej, ale zdawano sobie sprawę z tego, że nie są one w stanie stawić skutecznego oporu Polakom. Z tego też powodu już wieczorem 8 października zarządzono ewakuację miasta z litewskich instalacji wojskowych. Prowadzono ją także od wczesnych godzin rannych dnia następnego. Większość instytucji wojskowych opuściła to miasto, zanim zbliżyli się do niego Polacy. Natomiast na płaszczyźnie politycznej Litwini postanowili posłużyć się metodą faktów dokonanych.
Pełnomocnik rządu litewskiego w Wilnie przekazał władzę przebywającej w mieście delegacji Ligi Narodów. Tymczasowym gubernatorem Wilna mianował się Francuz, płk Constantin Reboul, który wprowadził zaraz w mieście stan oblężenia.
9 października o godz. 7.00 gen. Żeligowski wydał rozkaz operacyjny nr 4, w którym wyznaczał ppłk. Rybickiego, dowódcę 2. BL-B, na komendanta obozu warownego Wilno, a mjr. Stanisława Bobiatyńskiego, dotychczasowego dowódcę wileńskiego pułku strzelców, na dowódcę miasta.
Wojska gen. Żeligowskiego od rana 9 października przystąpiły do bezpośredniego zbliżania się do Wilna. Licząc od pozycji wyjściowych dzieliła je odległość 18-20 km. Na swojej drodze spotykały tylko symboliczne próby oporu ze strony pododdziałów litewskich. Po południu 1. DL-B, podobnie jak i grupa mjr. Zyndram-Kościałkowskiego, dochodziły do rogatek miasta. Zanim to uczyniły, o godz. 14.00 na szosie lidzkiej zjawił się adiutant płk. Reboula z propozycją wstrzymania marszu Polaków na Wilno, ponieważ miało ono pozostać wolnym miastem. Przyjął go płk Bejnar, ale wobec braku w jego otoczeniu osoby mówiącej po francusku zaszło nieporozumienie. Stało się tak, że płk Bejnar „zrozumiał, o czym zameldował gen. Żeligowskiemu, iż ten oficer przybył, by oddać nam miasto”. Jednocześnie dowódca l. BL-B wydał rozkaz o godz. 14.00 mińskiemu pułkowi piechoty, żeby zatrzymał pododdziały pod Kominami i podobny rozkaz wydał mjr. Witoldowi Matczyńskiemu z grupy mjr. Zyndram-Kościałkowskiego. Opóźniło to nieco szturm Wilna. Po wyjaśnieniu nieporozumienia gen. Żeligowski kategorycznie odrzucił propozycję przedstawioną przez wysłannika płk. Reboula.
Około godz. 14.15 pierwsze pododdziały polskie wkroczyły do miasta i przystąpiły do jego szybkiego zajmowania. Była to 1. kompania pułku mińskiego wraz z 1. szwadronem 3. pułku strzelców konnych. Napotkano symboliczny opór ostatnich maruderów z armii litewskiej. Do Wilna wkroczyła następnie 12. kompania pułku mińskiego, która została ostrzelana ze strony mostu Zwierzynieckiego. Ogień prowadził też litewski samochód pancerny od strony mostu Zielonego. Ogień Litwinów bardzo szybko jednak ustał i ich zapóźnione grupki wycofywały się na drugi brzeg Wilii. Oddziały litewskie w pośpiechu opuszczały miasto. 9. pułk piechoty litewskiej odchodził w stronę Werki i Reszy. 4. pułk piechoty litewskiej kierował się na Mejszagołę. Straty obu stron w tej symbolicznej walce były znikome.
Do Wilna wkraczały kolejne oddziały z grupy gen. Żeligowskiego. 9 października o godz. 15.00 szef sztabu 1. DL-B kpt. Perkowicz powiadomił dowództwo 3. Armii, że „Wilno zajęte przez oddziały generała Żeligowskiego”. Oddziały polskie były entuzjastycznie witane przez polskich mieszkańców miasta. Entuzjazm wojsk przy opanowywaniu Wilna był tak duży, że zakłócił nawet plan jego zajmowania. Dopiero o zmierzchu do miasta wkroczył wileński pułk piechoty wyznaczony przez Józefa Piłsudskiego, a następnie gen. Żeligowskiego, do zajęcia Wilna. Z pułkiem tym do miasta wjechał konno gen. Żeligowski. Entuzjazm mieszkańców Wilna był niezwykły. Tak opisywał go gen. Żeligowski: „[...] Jechałem z adjutantem za pułkiem piechoty, któren wchodził do Wilna. Chciałem się przyjrzeć ludziom, nastrojom. Mężczyźni, kobiety, dzieci, płacząc i śmiejąc się razem, czepiali się ludzi i koni. [...] Przestał istnieć wszelki porządek, powstał chaos radości, który nie miał granic. Każdy niósł coś dla wojska, które szło obsypane kwiatami [...]”.
Oddziały gen. Żeligowskiego maszerowały koło Ostrej Bramy, ulicami Wielką i Zamkową na plac Katedralny. Ludność polska Wilna do późnych godzin nocnych 9 października wiwatowała i świętowała z okazji oswobodzenia Wilna licząc, że tym razem będzie to trwałe przyłączenie do Polski. Dominowały zdecydowanie nastroje inkorporacyjne.
Wieczorem do Wilna wkroczyła cala 1. DL-B na czele z gen. Rządkowskim. Nie świętowano jednak zbyt długo ponownego zdobycia miasta, ponieważ część wojsk udała się w pościg za Litwinami. Zamierzano trwale zabezpieczyć Wilno na wypadek kontrataku z ich strony. Dlatego też w nocy z 9 na 10 października oddziały polskie nie tylko obsadziły miasto, ale udały się na wyznaczone im odcinki broniące do niego dostępu. Co więcej, do miasta masowo zaczęli napływać ochotnicy z całej Wileńszczyzny, deklarując chęć wstąpienia do wojsk dowodzonych przez gen. Żeligowskiego.”


Pozdrawiam

Ten post był edytowany przez wojtek k.: 7/10/2013, 8:09
 
User is offline  PMMini Profile Post #3

     
bartoszb
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.888
Nr użytkownika: 44.299

 
 
post 8/10/2010, 11:42 Quote Post

QUOTE(pan k @ 8/10/2010, 11:45)
Jako dobrą decyzje.


To chyba oczywiste. Ciekawsze jest pytanie czy należało jeszcze zająć Kowno z Laudą? Zważywszy, że owego zaniechania Lietuvisy i tak nie doceniają, to frapująca kwestia. Taka akcja pewnie uchroniłaby przed lituanizacją wielu tamtejszych Polaków. A Kowno nie przeżyłoby w okresie międzywojennym najazdu Auksztotów, Żmudzinów i Sudów. Zatem w 1939 pewnie z 60 % mieszkańców stanowiliby Polacy. A gdzie Lietuvisy mieliby stolicę? W ogólce ciekawe co by z tego wynikło gdyby granica Litwy Środkowej doszła za Kownem do Prus Wschodnich? Sydowia zostałaby odcięta od Żmudzi i Auksztoty. Może wtedy by zmiękli?
 
User is offline  PMMini Profile Post #4

     
Witold Filipunas
 

I ranga
*
Grupa: Użytkownik
Postów: 43
Nr użytkownika: 67.246

Witold Filipunas
Zawód: Student politologii
 
 
post 8/10/2010, 12:06 Quote Post

QUOTE
Dlatego że bezwzględną większość stanowili Polacy


Wybaczcie pytanie, lecz nie jestem historykiem. Co rozumiemy w tamtym okresie pod nazwą "Polak"? Czy była to osoba urodzona na Wilenszczyźnie, mówiąca po polsku? Znaczy się spolszczeni Litwini? Czy może chodzi o zadeklarowanie danej osoby o przynależnośc do konkretnej narodowości, w tym wypadku deklaracja polskości?
 
User is offline  PMMini Profile Post #5

     
wojtek k.
 

IX ranga
*********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 6.666
Nr użytkownika: 47.450

wojciech kempa
 
 
post 8/10/2010, 13:04 Quote Post

QUOTE(Witold Filipunas @ 8/10/2010, 12:06)
QUOTE
Dlatego że bezwzględną większość stanowili Polacy


Wybaczcie pytanie, lecz nie jestem historykiem. Co rozumiemy w tamtym okresie pod nazwą "Polak"? Czy była to osoba urodzona na Wilenszczyźnie, mówiąca po polsku? Znaczy się spolszczeni Litwini?


Polacy czyli historyczni Litwini. Litwini z dzisiejszym tego słowa rozumieniu to Żmudzini + Auksztoci, zaś Wileńszczyznę i północną Nowogródczyznę zamieszkiwali historyczni Litwini zwani też Dziukami.

Pozdrawiam
 
User is offline  PMMini Profile Post #6

     
Albertus Galstold
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.198
Nr użytkownika: 7.826

Stopień akademicki: MBA
Zawód: CEO
 
 
post 11/10/2010, 20:09 Quote Post

QUOTE
Jak oceniacie zajęcie Wilna choćby w sensie moralnym?


Myślę, że z dzisiejszych pozycji, te słowa jest bardzo właściwe:
"Polska wówczas zyskała niewiele i na krótko. Litwa utraciła wiele i na długo. Przegrały dwie strony. Obie straciły przyjaciela, a wkrótce obie trafiły w niewolę sowiecką"
V. Landsbergis


Ten post był edytowany przez Albertus Galstold: 11/10/2010, 20:09
 
User is offline  PMMini Profile Post #7

     
Donmateo
 

Nowicjusz
Grupa: Użytkownik
Postów: 15
Nr użytkownika: 61.438

Donmateo
Stopień akademicki: mgr
Zawód: historyk
 
 
post 13/10/2010, 11:33 Quote Post

WIlno uważma za polskie miasto i region. Dzisija jest tam również bardzo silna polonia 40% w całym regionie. A i tak jest to liczba zaniżona. Roszczenia Litwy mają się i miały do stanu faktycznego i skłądu ludnosći tak jak by dzisiaj Włochy uważały że Francja lub część tego państwa powinna być włączona do Itali gdyż kiedyś ten region wchodził w skąłd Cesarstwa Rzymskiego jako Galia. Na całym terytorium oderwanym po wojnie Polsce litwini stanoili max 10-15% a w samym WIlnie 2%. Np w Konwie przed wojną polaków było w granicach 30-35%.

Ten post był edytowany przez Donmateo: 13/10/2010, 11:34
 
User is offline  PMMini Profile Post #8

     
Glabrio
 

IV ranga
****
Grupa: Użytkownik
Postów: 457
Nr użytkownika: 4.823

 
 
post 13/10/2010, 11:46 Quote Post

QUOTE(Albertus Galstold @ 11/10/2010, 20:09)
QUOTE
Jak oceniacie zajęcie Wilna choćby w sensie moralnym?


Myślę, że z dzisiejszych pozycji, te słowa jest bardzo właściwe:
"Polska wówczas zyskała niewiele i na krótko. Litwa utraciła wiele i na długo. Przegrały dwie strony. Obie straciły przyjaciela, a wkrótce obie trafiły w niewolę sowiecką"
V. Landsbergis

*



Polska zyskała niewiele? Wilno było jednym z czterech głównych ośrodków polskiego życia kulturalnego i ten kto nie rozumie jego roli w życiu społeczeństwa II RP nie zrozumie w ogóle historii tego społeczeństwa.

Co by się z tym obszarem polskiego życia kulturalnego stało gdyby przejęła go Republika Litewska to można sobie wyobrazić, świadczą o tym losy tych Polaków którzy dostali się właśnie pod władzę rządu kowieńskiego.

Zaś powoływanie się na zagrożenie sowieckie przez tych, którym, jak panu Ladsbergisowi, nie podoba się przedwojenna polskość Wilna, to już spora dawka hipokryzji biorąc pod uwagę, że w czasie gdy Polacy bronili siebie a przy okazji pewnie i Europy przed pochodem bolszewików, Republika Litewska paktowała z nimi, dzieliła łupy i przepuszczała Armię Czerwoną przez swoje terytorium.

Ten post był edytowany przez Glabrio: 13/10/2010, 11:47
 
User is offline  PMMini Profile Post #9

     
bartoszb
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.888
Nr użytkownika: 44.299

 
 
post 13/10/2010, 13:57 Quote Post

QUOTE(Glabrio @ 13/10/2010, 12:46)
Polska zyskała niewiele? Wilno było jednym z czterech głównych ośrodków polskiego życia kulturalnego i ten kto nie rozumie jego roli w życiu społeczeństwa II RP nie zrozumie w ogóle historii tego społeczeństwa.
Co by się z tym obszarem polskiego życia kulturalnego stało gdyby przejęła go Republika Litewska to można sobie wyobrazić, świadczą o tym losy tych Polaków którzy dostali się właśnie pod władzę rządu kowieńskiego.


Może Albertus napisze jak to miało inaczej wyglądać w 1920 roku? Zwłaszcza, że twierdził wcześniej,iż rok 1920 pogrzebał szanse na porozumienie.

Wchodzi w życie Umowa Suwalska i co dalej? Jak to widzą w Lietuvie? I dlaczego nie widzą i nie wiedzą, że dla nas Wilno było i jest ważne?
 
User is offline  PMMini Profile Post #10

     
Albertus Galstold
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.198
Nr użytkownika: 7.826

Stopień akademicki: MBA
Zawód: CEO
 
 
post 13/10/2010, 20:18 Quote Post

QUOTE
Może Albertus napisze jak to miało inaczej wyglądać w 1920 roku? Zwłaszcza, że twierdził wcześniej,iż rok 1920 pogrzebał szanse na porozumienie.

Wchodzi w życie Umowa Suwalska i co dalej? Jak to widzą w Lietuvie? I dlaczego nie widzą i nie wiedzą, że dla nas Wilno było i jest ważne?


smile.gif Hmm, no jeśli naprawdę interesujesz się, to kilka cytat:

Rozumiem tragedije Polakow Litewskich, które nie są ani prawdziwymi Polakami, ani Litwinami. Sam takim jestem.

..( Dla Polski) Wilno jest to samo jak Lublin, Poznań, czy nawet Łomża..
M.Römer

Dla Polaków to oczywiście jedna ze stolic duchowych - ale mają przecież inne stolice, i to ważniejsze, takie jak Warszawa i Kraków. „A ja teraz myślę, że ktokolwiek dobrze życzy temu miastu, powinien chcieć, żeby było stolicą - co automatycznie usuwa jakieś polskie roszczenia do »polskiego Wilna «

Czesław Miłosz

(…) Świadomie pomijam tu bardzo liczne koncepcje rozwiązania tzw. Idei Jagiellońskiej w ramach różnorakich polskich programów federalistycznych. Miały one bowiem tę jedną wspólną cechę, że w mniejszym lub większym stopniu (a do nich należy zaliczyć również próby Piłsudskiego) wychodziły z założenia polskiej racji stanu, polskiego interesu państwowego jako nadrzędnego, a Litwie i Białorusi udzielały jedynie (nieraz, trzeba to przyznać, nawet bardzo dużych) korzyści i przywilejów, ale drugiego, nie suwerennego stopnia. Nie było więc mowy o powtórzeniu unii równego z równym, mimo częstego powtarzania tych słów. Poza tym z wielu tych koncepcji wyłaziła nieszczerość, chwyt, taktyka polityczna, maskowana konspiracja, jak w wypadku P.O.W. i wreszcie frazeologia („za naszą i waszą!”), która zamiast pociągnąć Litwinów i Białorusinów, rozbudzała ich nieufność. Złamanie Traktatu Suwalskiego i Żeligowskiada były największym błędem, który zaciążył na losach tej części Europy Wschodniej. A stworzona przez Piłsudskiego Litwa Środkowa, której wszyscy reprezentanci przy słowie „Litwa” dowcipnie przymykali jedno oko, była niewątpliwie szopką wysoce szkodliwą.
Józef Mackiewicz

"Kampania Żeligowskiego została przeprowadzona w ten moment, kiedy na Litwie, jak widać z wielu faktów, ujawniła się chęć do porozumienia ze stroną polską, ujawniła się dobra wolia do ustępstw, tylko żeby Wilno pozostalo stolicą niepodległej Litwy. Możemy bardzo rozsądnie powiedzieć, że wlaśnie wtedy otworzyła się możliwość dostosować polsko-litewskie kwestja. Jednakże, ówczesnie polskie przywódcy nie wykazały ani troche dobrej woli.
Piotr Łosowski

Pozycja Szwecji i Szwedów do niepodległości Finlandii była inna.. więc i stosunki między narodami, ich losy, znaczenie Szwecji i języka Szwedzkiego w Finlandii są teraz inni..

Ten post był edytowany przez Albertus Galstold: 13/10/2010, 20:18
 
User is offline  PMMini Profile Post #11

     
bartoszb
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.888
Nr użytkownika: 44.299

 
 
post 14/10/2010, 8:57 Quote Post

QUOTE(Albertus Galstold @ 13/10/2010, 21:18)
Pozycja Szwecji i Szwedów do niepodległości Finlandii była inna.. więc i stosunki między narodami, ich losy, znaczenie Szwecji i języka Szwedzkiego w Finlandii są teraz inni..
*


Szwecja była zaborcą Findlandii, okupantem, kolonistą. Nie było Unii Królestwa Szewcji z Wielkim Księstwem Finlandii. Ten drugi byt powstał dopiero w 1809 roku, kiedy to Rosja zabrała Finlandię Szwecji. "Mówi się nawet, że gdyby nie to, że Szwecja utraciła Finlandię w roku 1809, to przez następne sto lat język fiński mógłby wręcz zaniknąć. " (Nowa Gazeta Polska (13/2001). Helsinki i obszary o szwedzkiej przewadze nie sąsiadują ze Szwecją.

Łosowskiego czytałem wiele lat temu. Nie pamiętam co on miał na myśli. Wracam pytaniem co Republika Litewska zamierzała zaoferować jesienią 1920 roku? Jak to jest oceniane po latach (może są jakieś mądre wypowiedzi z cudownymi rozwiązaniami), może masz też jakąś własną koncepcję?

 
User is offline  PMMini Profile Post #12

     
Donmateo
 

Nowicjusz
Grupa: Użytkownik
Postów: 15
Nr użytkownika: 61.438

Donmateo
Stopień akademicki: mgr
Zawód: historyk
 
 
post 14/10/2010, 12:31 Quote Post

To wszystko polegało na tym żę głównie W.Brytania i Rosja(ZSRR) chciały kontynłować wspólny handel. Szlak handlowy drogą morską przechodził przez Litwę i Kłajpede. Z tego względu Anglicy popierali Litwinów bo bali się Polski(i dziłali wbrew Francji). Natomiast Rosjanie świadomie sponsorowali od powstani styczniowego prase antypolską. Co ciekawe nie było czegoś takiego jak Litwini to wyglądało w zasadzie raczej na odmienność regionalną jak na Śląsku, Kaszubach czy Podhalu. Do tego ta sama wiara. Przypomne Brat Gabriela Narutowicza prezydenta Polski stanisław tworzył był członkiem Taryby cos takiego jak w Polsce Rada Regencyjna która proklamował niepodległosć Litwy. Ja uważam że błędem była i jest zbyt ugodowa polityka wobec Litwy gdyż oni wynaradawiają Polaków. Którzy do dnia dzisiejszego stanowią wysoki odsetek ludnosći który i tak dzisiaj jest zanizony w niektórych miejscowościach stanowią 75%. Litwini specalnie powiększają terytoria by Polacy nie wygrywali wyborów samorządowych. Cały region był typowo Polski a dzisiaj 40-75% więc ten teren powinien być właczony do Polski.

Przypominam że w czasie wojny polsko-bolszewickiej Litwini współpracowali z Bolszewikami oraz podjeli działana zbrojne przeciw Polakom. Między innymi Bitwa nad Niemnem była poprzedzona rozbiciem wojsk Litewskich które nie chciały przepusći wojs polskich. Aneksja dokonana poprzec kontrolowany przewrót Żeligowskiego była jak najbardziej słusznym wyborem. Niesprawiedliwosćią jest tylko podział granicy po 1945 r. gdzie ,,Akcja Burza" była ocenzurowana w mediach w Wielkiej Brytanii i USA. Na Wileńszczyźnie nie było żadnych organizacji partycanckich oprócz polskich AK a Litwini współpracowali z Niemcami oczywiśćie na mniejszą skalę niż Ukraińcy wynikajaćej ze słabości liczebnej oraz dominacją w regionie ludnosći Polskiej.

http://www.infopol.lt/pl/naujienos/detail.php?ID=1906

http://kurierwilenski.lt/
 
User is offline  PMMini Profile Post #13

     
Albertus Galstold
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.198
Nr użytkownika: 7.826

Stopień akademicki: MBA
Zawód: CEO
 
 
post 14/10/2010, 20:05 Quote Post

Cytaty kilku Polaków mają zmienić punkt widzenia?
Tym więcej nic nie zmienia opinii kilku Kolegów z Forum smile.gif

Szwecja była zaborcą Findlandii, okupantem, kolonistą. Nie było Unii Królestwa Szewcji z Wielkim Księstwem Finlandii. Ten drugi byt powstał dopiero w 1809 roku, kiedy to Rosja zabrała Finlandię Szwecji. "Mówi się nawet, że gdyby nie to, że Szwecja utraciła Finlandię w roku 1809, to przez następne sto lat język fiński mógłby wręcz zaniknąć. " (Nowa Gazeta Polska (13/2001). Helsinki i obszary o szwedzkiej przewadze nie sąsiadują ze Szwecją.
Tym więcej! Lojalnie (a i nawet aktywnie np. Manerheim) zachowanie Szwedów do niepodległośći Finów, doprowadziło do faktu, że stosunek do Szwedów jest inny a status ich języka jest w należnym miejscu..

Łosowskiego czytałem wiele lat temu. Nie pamiętam co on miał na myśli. Wracam pytaniem co Republika Litewska zamierzała zaoferować jesienią 1920 roku? Jak to jest oceniane po latach (może są jakieś mądre wypowiedzi z cudownymi rozwiązaniami), może masz też jakąś własną koncepcję?
Z Wilnem Litwa odziedziczyła by duży odsetek ludności mówiącej po polsku. Ten fakt, a też dobra wolia Polski, wsparcie ze strony polskiej do niepodleglośći Litwy, plus negocjacje i IMHO fińska wersja jest gwarantowana. A konflikt o Wilno był jednym z powodów że nie powstał sojusz od Czech do Finlandii..

Ależ skąd. Toć okolice Kowna też były zamieszkane przez Polaków: http://pl.wikipedia.org/wiki/Lauda_(region) . W dodatku obszar kowieński (z przewagą Polaków) prawie stykał się z wileńskim (z przewagą Polaków). Dobrze to widać na mapce po prawej. Jewie, Szyrwinty, czy Giedrojcie to były polskie miejscowości.
Skąd tam Polacy? Po raz kolejny przypominam zjawisko dwujęzycznych..
http://elektrownia.ornak.com/pl/site/kresy...mosc_kresy_2000

Spokojnie można było mieć pretensje do Laudy i żądać jej włączenia. Mieliśmy do tego terytorium conajmniej równe prawa.
smile.gif Polska miała pretensje do calego terytorium Litwy.

Tego odpuszczenia Lietuvisy w ogóle nie doceniają przechodząc nad tym do porządku dziennego.
ohmy.gif ohmy.gif I ty szczerze wierzęsz, że to bylo odpuszczenie, godna wdzięczności?

ps. A porównanie przez Romera Wilna do Łomży, czy nawet Lublina niepoważne. Romer i Miłosz (opinia z 1978 r.) dobrze pokazują te rozchwianie. Oni byli Litwinami (nie mylić z Lietuvisami) polskojęzycznymi i dla nich inkorporacje RP i RL, poodział terytorium WLK to rozdarcie ojczyzny.
Romer wyraził swoją ambiwalentną tożsamośc jasne: Rozumiem tragedije Polakow Litewskich, które nie są ani prawdziwymi Polakami, ani Litwinami. Sam takim jestem.
I swoją postawe: "Ale droga, którąś Ty (Marszałku) obrał, nie do syntezy tej wiedzie, jeno do rozłamu i do zapanowania pospolitego etnicznego nacjonalizmu polskiego, usiłującego zabić Litwę".

Przypominam, że na wersję z kantonami nie zgodzili się Litwini (Lietuvisy). A Mackiewicz oczywiście ma rację pisząc, że to Polska byłaby podmiotem dominującym w takiej federacji. To przecież oczywiste, to wynikałoby z wielkości kraju i narodu.
Jakiej "Konfederacji" sięgała Polska wyraźnie pokazuje pozycję Polski w negocjacjach w Rydze. Była zainteresowana tylko tymi obszarami, których była w stanie spolonizowac.. Złudzeń nie było.

Co ciekawe nie było czegoś takiego jak Litwini to wyglądało w zasadzie raczej na odmienność regionalną jak na Śląsku, Kaszubach czy Podhalu. Do tego ta sama wiara.
Po konflikcie, taka możliwość stala się mało prawdopodobna

Przypomne Brat Gabriela Narutowicza prezydenta Polski stanisław tworzył był członkiem Taryby cos takiego jak w Polsce Rada Regencyjna która proklamował niepodległosć Litwy.

I jest nie jeden taky przykład.. I co to pokazuje?

Aneksja dokonana poprzec kontrolowany przewrót Żeligowskiego była jak najbardziej słusznym wyborem. Niesprawiedliwosćią jest tylko podział granicy po 1945 r. gdzie ,,Akcja Burza" była ocenzurowana w mediach w Wielkiej Brytanii i USA.

Ja uważam że błędem była i jest zbyt ugodowa polityka wobec Litwy gdyż oni wynaradawiają Polaków. Którzy do dnia dzisiejszego stanowią wysoki odsetek ludnosći który i tak dzisiaj jest zanizony w niektórych miejscowościach stanowią 75%. Litwini specalnie powiększają terytoria by Polacy nie wygrywali wyborów samorządowych. Cały region był typowo Polski a dzisiaj 40-75% więc ten teren powinien być właczony do Polski.
Ta polytika mikro-imperialistyczna przez dlugi czas prala mózgi..

Przypominam że w czasie wojny polsko-bolszewickiej Litwini współpracowali z Bolszewikami oraz podjeli działana zbrojne przeciw Polakom
Przypominam że w czasie wojny litewsko-bolszewickiej Polacy współpracowali z Bolszewikami oraz podjeli działana zbrojne przeciw Litwinom.

Między innymi Bitwa nad Niemnem była poprzedzona rozbiciem wojsk Litewskich które nie chciały przepusći wojs polskich.
W Litwie to się nazywa Katastrofą Sejneńską. I ta porażka otworzyła drogę do Wilna..

Na Wileńszczyźnie nie było żadnych organizacji partycanckich oprócz polskich AK a Litwini współpracowali z Niemcami oczywiśćie na mniejszą skalę niż Ukraińcy wynikajaćej ze słabości liczebnej oraz dominacją w regionie ludnosći Polskiej.
Dzieki niektórym okolicznościam historycznym, Litwini za głównych wrogów uznawali Sowietów. W Wileńszczyźnie aktywnie działali partyzantci sowiecki. Jednostki AK w Wileńszczyźnie przez 1,5 roku dzialałności przeciwko Niemcom nie walczyłi, poza kilku operacji przeciwko wycofującym się ich odziałami..

Ten post był edytowany przez Albertus Galstold: 14/10/2010, 21:23
 
User is offline  PMMini Profile Post #14

     
gorliwy litwin
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 2.108
Nr użytkownika: 36.829

Stopień akademicki: magister
Zawód: historyk
 
 
post 15/10/2010, 7:53 Quote Post

Litwa mając Wilno jako stolicę od 1920 r.,silą rzeczy byla by inna, niz Litwa "Kowienska". Bylo by więcej ludzi typu M.Roemera, ich wplyw byl by większy i t.d.
 
User is offline  PMMini Profile Post #15

4 Strony  1 2 3 > »  
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej