|
|
Euro w Polsce: opinie,
|
|
|
|
QUOTE Trzeciorzędnymi korporacyjnymi wyrobnikami grającymi na zlecenie klientów na zwyżkę waluty czwartorzędnej gospodarki silnie zadłużonego państwa, które nie może zbankrutować. Jest ich pięciu - nie zawsze tych samych - bo więcej na tak płytkim rynku nie potrzeba
Możesz odesłać mnie do źródeł, z których czerpiesz informacje?
QUOTE Nie rozumiesz, misiu (censored.gif no, niech będzie, że udajesz, że nie rozumiesz) - będzie spekulował, tylko że to nie wpłynie na kurs, bo kurs euro nie zależy od spekulacji tylko od globalnej równowagi (lub nierównowagi), podobnie jak kurs dolara, jena czy juana... cool.gif Nie rozumiałem. Tego dowiemy się jak ktoś dokona skutecznego bądź nieskutecznego ataku na Euro. Atak na funta w 1992, po włączeniu Wielkiej Brytanii do ERM powiódł się i to bardzo.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(krzystofer @ 29/06/2008, 20:08) Niewątpliwie masz rację Sparrow, ja tylko dodam jeszcze jeden argument za utrzymaniem naszej złotówki. Kilka lat temu Wielka Brytania powiedziała wspólnej walucie zdecydowane nie. Argumentowano w sposób jaki dzisiaj nazwalibyśmy 'nacjonalistycznym' (dodam od siebie, że prymat partykularnych interesów UK nad interesami unijnymi jest absolutnie zrozumiały). Istniały uzasadnione obawy, że ESBC będzie się kierował głównie problemami Niemiec, potem Francji. Historia pokazała jak common sense po raz kolejny przysłużył się Brytyjczykom. EBC sukcesywnie obniżał stopy procentowe by wreszcie choć trochę poruszyć ospałą gospodarkę niemiecką. Tani pieniądz być może i spełnił swoją funkcję, ale tylko w okularach niemieckich. Bank Centralny UK w tym czasie miał ustawione stopy na poziomie znacznie przewyższającym stopy EBC (pomimo podobnego współczynnika inflacji, a momentami nawet niższego dla Wielkiej Brytanii!). Brytyjska gospodarka notowała wówczas przyrosty PKB znacznie przewyższające średnią UE. Nietrudno więc domyśleć się, jak fatalne skutki przyniosłaby Zjednoczonemu Królestwu polityka pieniężna EBC, od której przecież nie ma ucieczki. W dotychczasowej dyskusji na temat terminu przyjęcia euro ze strony ekonomistów nie padają żadne propozycje ustosunkowania się do powyższego dylematu. Wiele jest za to głosów politycznych. Najwyraźniej jednak 'polska klasa polityczna' (czyli kto?) euro traktuje jak jakiś tam Traktat Nicejski.
Wszystko racja. To ja mam jeden argument za: ryzyko kursowe.
Większość handlu zagranicznego Polski rozliczane jest w Euro i kierowane jest do lub z eurolandu. Wprowadzenie wspólnej waluty eliminuje ryzyko i upraszcza rozliczenie transakcji.
|
|
|
|
|
|
|
|
Ministerstwo Finansów skłamało Brukseli, że będziemy mieli w 2008 roku deficyt sektora finansów publicznych poniżej 3 proc. PKB - mówi "Gazecie" b. minister finansów Mirosław Gronicki. Bruksela może nam teraz pogrozić palcem, a nawet objąć procedurą nadmiernego deficytu. Wtedy na lata możemy zapomnieć o euro.
http://wyborcza.pl/1,76842,6529569,Alez_wy...o_Finansow.html
Nie powiem abym z tego powodu płakał
|
|
|
|
|
|
|
|
Z tego co się doczytałem KE była bardzo niemile zaskoczona faktem że w 2008r deficyt przekroczył poziom 3% PKB. Na ten rok zapodawany jest deficyt 6 - 7 % i objęci zostaliśmy procedurą nadmiernego deficytu. Tak więc o Euro możemy na razie zapomnieć na jakieś 2 lata.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE Jako wróg Wspólnot Europejskich/Unii Europejskiej, jestem przeciwnikiem wspólnej waluty. Choćby ta miała pewien dodatni wpływ na polską gospodarkę, to jako kolejna składowa, budująca niekorzystny dla Polski twór jest przeze mnie odrzucana. Argumenty czysto ekonomiczne również nie pozwalają twierdzić, ażeby wprowadzenie euro w Polsce przyniosło więcej zysków niż strat. (*-*)
Ja jestem zwolennikiem wspólnot. Jestem także za wspólną walutą, nawet jakby miała przynieść pewne odrabialne straty ekonomiczne.
Jednakże, przeciwny jestem wprowadzeniu euro dla samego wprowadzenia. Integracja gospodarcza jest nie wystraczająca. W ślad za nią powinna iść integracja polityczna. Jestem zwolennikiem Stanów Zjednoczonych Europy, w których panowałaby nie tylko jedna waluta, ale także jedne prawo i jedna władza. Myślę, że takie superpaństwo byłoby najpotężniejsze na świecie, a poziom życia Europejczyków byłby znacznie wyższy niż obecnie.
|
|
|
|
|
|
|
|
Ja jestem przeciwny wejściu Polski do strefy Euro. Dlatego że Euro nie przyniosło żadnemu krajowi rozwoju tylko wręcz przeciwnie. Kraj który przyjmie wspólną walutę traci pewnym sensie suwerenność i decydują o Euro urzędnicy UE i nie nad nimi żadnej kontroli. Dzięki ustaleniu kursu pieniądza kraj może decydować czy jego towary mają być tanie czy nie. Tak robi Chiny które utrzymują sztuczny i nie zmienny kurs Juana i dzięki temu zalewają Europe swoimi towarami. Kraj nie może ustalać stóp procentowych które też wpływają na rozwój kraju. UE to twór biurokratyczny i wymyśla nie normalne pomysły np Krzywizna Banana. Euro teorii obowiązuje utrzymanie równowagi budżetowej ale kraje swobodnie go łamią. Dlatego strefa Euro jest nie stabilna i wystarczy jeden kraj który nie umie utrzymać budżetu to odczuwają to wszystkie kraje . Najlepszym przykładem jest Grecja która spowodowała spadek wartości Euro i wiele krajów ledwo uratowało swoje budżety. Słowacja przyjęła Euro i nic na tym nie zyskała i straciła Turystów z Polski dla których kraj ten stał się zbyt drogi. Polska gospodarka rozwija się dzięki temu że nie ma Euro i dzięki temu towary i usługi są tańsze. Gdyby Polska miała Euro to spadła by turystyka zakupowa i z tego żyje wiele regionów Polski. Polskę przestali by odwiedzać turyści zagranicy dla których Polska przestała by być tania. Polska musiała by ratować Grecję. Grecy są bogatsi od Polaków. Każdy kraj który ma Euro ma inną strategie rozwoju i dlatego nie da się stworzyć jednej waluty wspólnej dla Europy. Europa powinna wrócić do Wspólnoty Węgla i Stali bo wspólnota była skuteczniejsza i tańsza. Dlatego Europa powinna składać się Wolnych Narodów Europejskich i mieć tylko otwarte graniczę i umowy handlowe. Euro powinno być wspólną walutą ale każdy kraj zachowuje swoją walutę i uznaje Euro tylko handlu i można ją wymienić jeśli trudno jest wymieć pieniądze tego kraju i by nie trzeba wymieć na zbyt wiele walut innych krajów.
Ten post był edytowany przez pan k: 30/10/2010, 9:35
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(pan k @ 30/10/2010, 10:33) Ja jestem przeciwny wejściu Polski do strefy Euro. Dlatego że Euro nie przyniosło żadnemu krajowi rozwoju tylko wręcz przeciwnie. Kraj który przyjmie wspólną walutę traci pewnym sensie suwerenność i decydują o Euro urzędnicy UE i nie nad nimi żadnej kontroli. Dzięki ustaleniu kursu pieniądza kraj może decydować czy jego towary mają być tanie czy nie. Tak robi Chiny które utrzymują sztuczny i nie zmienny kurs Juana i dzięki temu zalewają Europe swoimi towarami. Kraj nie może ustalać stóp procentowych które też wpływają na rozwój kraju. UE to twór biurokratyczny i wymyśla nie normalne pomysły np Krzywizna Banana. Euro teorii obowiązuje utrzymanie równowagi budżetowej ale kraje swobodnie go łamią. Dlatego strefa Euro jest nie stabilna i wystarczy jeden kraj który nie umie utrzymać budżetu to odczuwają to wszystkie kraje . Najlepszym przykładem jest Grecja która spowodowała spadek wartości Euro i wiele krajów ledwo uratowało swoje budżety. Słowacja przyjęła Euro i nic na tym nie zyskała i straciła Turystów z Polski dla których kraj ten stał się zbyt drogi. Polska gospodarka rozwija się dzięki temu że nie ma Euro i dzięki temu towary i usługi są tańsze. Gdyby Polska miała Euro to spadła by turystyka zakupowa i z tego żyje wiele regionów Polski. Polskę przestali by odwiedzać turyści zagranicy dla których Polska przestała by być tania. Polska musiała by ratować Grecję. Grecy są bogatsi od Polaków. Każdy kraj który ma Euro ma inną strategie rozwoju i dlatego nie da się stworzyć jednej waluty wspólnej dla Europy. Europa powinna wrócić do Wspólnoty Węgla i Stali bo wspólnota była skuteczniejsza i tańsza. Dlatego Europa powinna składać się Wolnych Narodów Europejskich i mieć tylko otwarte graniczę i umowy handlowe. Euro powinno być wspólną walutą ale każdy kraj zachowuje swoją walutę i uznaje Euro tylko handlu i można ją wymienić jeśli trudno jest wymieć pieniądze tego kraju i by nie trzeba wymieć na zbyt wiele walut innych krajów. Calkowicie sie z Toba zgadzam,po prostu z ust mi to wyjales.Od powietrza,glodu,ognia i Euro,zachowaj nas Panie!
|
|
|
|
|
|
|
|
Na szczęście Polska nie jest stanie spełnić warunków wstąpienia do Euro. Po Grecji UE będzie musiała ratować Hiszpanie , Portugalię i może Włochy. Włochy przeciwieństwie do tych krajów prowadzili reformy gospodarcze i budżetowe. Hiszpanii i Portugalii rządzili socjaliści który rozdawali pieniądze i zasiłki. Dodatkowo promowali aborcje i sprowadzili sporo imigrantów z krajów Arabskich i Afryki. Niemiecka gospodarka słabnie i już nie będzie hojnie sponsorować UE i danie pieniędzy na Grecję spowodowało sporo kłopoty budżetowe. Austria rośnie tam przeciw wobec UE i prawdopodobnie wystąpi UE. Temu krajowi nie opłaca się należeć UE i do strefy Euro. Bo musi ratować te kraje a to kosztuje sporo pieniędzy. Dlatego stefa Euro się rozpadnie.
|
|
|
|
|
|
|
|
Wydaje mi się, że wspólna waluta ma sens tylko przy wspólnej gospodarce i wspólnej polityce ekonomicznej.
|
|
|
|
|
|
|
|
Marek Belka, szef Narodowego Banku Polskiego (a poza tym członek globalistycznej Komisji Trójstronnej), podczas konferencji dotyczącej wprowadzenia euro w Polsce, która miała miejsce 30 stycznia na Uniwersytecie Warszawskim powiedział: „Decyzja o wejściu do euro będzie decyzją polityczną, a nie ekonomiczną”, co w tłumaczeniu na język polski oznacza: "Wiemy [my, globaliści], że wprowadzenie w Polsce waluty euro będzie nieopłacalne dla polskiej gospodarki i przyniesie wam Polakom pauperyzację, tak jak to się stało we wszystkich innych krajach, w których unijna waluta została wprowadzona, ale i tak to zrobimy, bo budujemy "Nowy Wspaniały Świat" i mamy was w nosie".
Ten post był edytowany przez Dagome Sędzia: 3/02/2013, 17:10
|
|
|
|
|
|
|
|
Gwiazdowski mówi, że bogactwo nie wynika z koloru papieru którym się płaci. Więc w czym problem?
Ten post był edytowany przez Ossee: 3/02/2013, 11:44
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Ossee @ 3/02/2013, 11:43) Gwiazdowski mówi, że bogactwo nie wynika z koloru papieru którym się płaci. Więc w czym problem? Ale zmanipulowałeś. To powiedział po pierwsze nie Gwiazdowski, tylko jego kumpel z CAS Sadowski, a po drugie powiedział to, żeby zbić propagandę tych, którzy wmawiają Polakom, że jak w miejsce złotówki zostanie wprowadzone euro, to spowoduje to wzrost zamożności ludzi w Polsce (a skoro nie spowoduje, to po co wprowadzać?). Czyli powiedział to w zupełnie odwrotnej intencji, niż Ty to przedstawiłeś. Po drugie własna waluta jest w chwili obecnej (obok przetrzebionego wojska) ostatnim atrybutem suwerenności państwowej Polski. Być może dla Ciebie ten aspekt sprawy nie ma znaczenia, ale dla mnie ma i to pierwszorzędne. A co wywołany Gwiazdowski sądzi nt. wprowadzenia w Polsce euro?
QUOTE Powtórka z euroW 2008 roku podczas Forum Ekonomicznego w Krynicy pan premier Tusk zapowiedział, że w 2012 roku będziemy mieli w Polsce euro. I nie chodziło wcale o mistrzostwa Europy w piłce nożnej, tylko o europejską walutę. Na szczęście tej groźby zrealizować się nie udało, dzięki czemu między innymi w 2009 roku zostaliśmy zieloną wyspą.Dziś wejście do strefy euro w 2015 roku jest tak samo nierealne. Różnica jest jednak taka, że mamy już twarde dowody, żeby się do euro nie spieszyć. Owszem, podpisując traktat akcesyjny, zobowiązaliśmy się do wprowadzenia w przyszłości euro. Ale bez określenia kiedy. Nie powinno to być wymówką, gdyż słowa należy dotrzymywać – nawet gdy są to tylko jakieś ogólne deklaracje. W umowach jednak obie strony muszą go dotrzymywać. A państwa strefy euro zmieniły zasady jej funkcjonowania – więc nie mamy dziś moralno-politycznego obowiązku wprowadzania euro.Zaczęły Niemcy i Francja, które jako pierwsze naruszyły kryteria ustalone w Maastricht. A potem ich śladem poszli pozostali. Taka strefa euro, do jakiej zobowiązaliśmy się kiedyś tam przystąpić, dziś nie istnieje. Może więc mamy ekonomiczny interes w jak najszybszym przyjęciu euro, skoro nie mamy prawnego obowiązku? Otóż nie mamy!!! Sytuacja instytucji finansowych strefy euro jest fatalna. Jak bardzo fatalna – nie wiemy. Nie wiemy, „co jest na dnie”! Wszystkie zastrzeżenia i obawy, jakie pojawiały się w latach 2004–2008 w dyskusji o strefie euro, okazały się trafne! A nie można już podać jako przykładu korzyści wyniesionych z wejścia do strefy euro… Grecji, co nagminnie czynili zwolennicy euro w dyskusjach sprzed kilku lat. Dziś, kiedy już nie musimy dyskutować, co się może stać, bo wiemy, co się stało, uporczywe rajfurzenie nam euro jest zdumiewające.Pan premier Tusk ma rację, że nie musimy w sprawie euro robić referendum. Ale konstytucję zmienić musimy. Z art. 227 konstytucji, który stanowi, że „centralnym bankiem państwa jest Narodowy Bank Polski”, któremu „przysługuje wyłączne prawo emisji pieniądza oraz ustalania i realizowania polityki pieniężnej” i że „odpowiada [on] za wartość polskiego pieniądza”, trudno będzie wyciągnąć wniosek, że tym pieniądzem jest euro. Ma pan premier większość gotową zmienić ten przepis? Dziś jej nie ma i w następnej kadencji pewnie też jej mieć nie będzie. Po co więc po czterech latach zaczyna tę samą dyskusję?Jak powiada mój kolega Andrzej Sadowski: „bogactwo narodu nie zależy bowiem od koloru farby, jakim zadrukowany jest papier będący w danym kraju oficjalnym środkiem płatniczym”. http://www.rp.pl/artykul/963160.html
|
|
|
|
|
|
|
|
CODE (a skoro nie spowoduje, to po co wprowadzać?)
Żeby wzmocnić pozycje Polski w UE.
EDIT:
CODE W 2008 roku podczas Forum Ekonomicznego w Krynicy pan premier Tusk zapowiedział, że w 2012 roku będziemy mieli w Polsce euro. I nie chodziło wcale o mistrzostwa Europy w piłce nożnej, tylko o europejską walutę. Na szczęście tej groźby zrealizować się nie udało, dzięki czemu między innymi w 2009 roku zostaliśmy zieloną wyspą.
Nie udało się wprowadzić euro w 2012 (Tusk w Krynicy mówił o 2011, ale mniejsza.) i dlatego zostaliśmy zieloną wyspą w 2009. Serio?
CODE W umowach jednak obie strony muszą go dotrzymywać. A państwa strefy euro zmieniły zasady jej funkcjonowania – więc nie mamy dziś moralno-politycznego obowiązku wprowadzania euro.
Kij tam jakiś śmieszny obowiązek. Jak euro nie chcemy, to go nie przyjmiemy co by o tym KE nie myślała. Albo jako termin podamy rok 2100 lub zorganizujemy referendum jak Szwedzi i uznamy, że naród na razie się nie zgadza i raz na parę lat obiecamy kolejne referendum które nie zorganizujemy. Albo po prostu powiemy KE, że w czterech literach ich mamy i jak się nie podoba to może nas z UE wyrzucić. I co? I KE może nam naskoczyć
Tu nie chodzi o obowiązek - tylko o korzyści ekonomiczne i polityczne. Przy czym ekonomiczne będą jeśli wcześniej zreformujemy polską gospodarkę. Do tego czasu wchodzenie do eurostrefy mija się z celem.
CODE Ma pan premier większość gotową zmienić ten przepis? D
Wystarczy, że 3 czy 4 posłów z PiS zagłosuje za i większość będzie miał. Albo z SP. A, że do 2015 SP nie będzie a Kaczyński zrobi kolejną czystkę - to jakby Tusk chciał to by tę większość znalazł. Tyle, że nie chce. To kolejna metoda na ominięcie "obowiązku" przyjęcia euro - tj. udajemy, że idziemy w tym kierunku, ale teraz nie bo cośtam, a w przyszłym roku coś, no a poza tym nie wiadomo jak... I tak dalej.
CODE Po drugie własna waluta jest w chwili obecnej (obok przetrzebionego wojska) ostatnim atrybutem suwerenności państwowej Polski. Być może dla Ciebie ten aspekt sprawy nie ma znaczenia, ale dla mnie ma i to pierwszorzędne.
Niemcy są niesuwrenne? Francja jest niesuwerenna?
I jeśli euro jest takie be i w ogóle fuj - to czemu Estonia przyjęła je w 2011 a Łotwa zamierza 1 stycznia przyszłego roku? (a Litwa - 2015)
Ten post był edytowany przez Ossee: 3/02/2013, 20:29
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Ossee @ 3/02/2013, 20:19) CODE (a skoro nie spowoduje, to po co wprowadzać?) Żeby wzmocnić pozycje Polski w UE. Jakie wzmocnić, skoro euro powoduje pauperyzację narodu i utratę ostatniego obok własnej armii atrybutu suwerenności, po utracie którego eurofederaści z Brukseli będą już z nami mogli zrobić wszystko? Z eurokołchozu trzeba czym prędzej uciekać, tak jak z Titanica, a nie się przykuwać kolejnymi łańcuchami. Jedynymi, którzy wzmocnią swoją pozycję po wepchnięciu Polski do euro, będą nadwiślańscy eurofederaści, którzy w nagrodę być może dostaną jakieś dobrze płatne stołki w Brukseli (Tusk zdaje się ma chrapkę na fotel przewodniczącego KE).
QUOTE(Ossee @ 3/02/2013, 20:19) CODE W 2008 roku podczas Forum Ekonomicznego w Krynicy pan premier Tusk zapowiedział, że w 2012 roku będziemy mieli w Polsce euro. I nie chodziło wcale o mistrzostwa Europy w piłce nożnej, tylko o europejską walutę. Na szczęście tej groźby zrealizować się nie udało, dzięki czemu między innymi w 2009 roku zostaliśmy zieloną wyspą.
Nie udało się wprowadzić euro w 2012 (Tusk w Krynicy mówił o 2011, ale mniejsza.) i dlatego zostaliśmy zieloną wyspą w 2009. Serio? Kto jak kto w Polsce, ale akurat Gwiazdowski się na ekonomii zna. Przy okazji polecam jeszcze jeden jego świetny tekst o euro: http://blog.gwiazdowski.pl/index.php?subcontent=1&id=1175
QUOTE(Ossee @ 3/02/2013, 20:19) CODE W umowach jednak obie strony muszą go dotrzymywać. A państwa strefy euro zmieniły zasady jej funkcjonowania – więc nie mamy dziś moralno-politycznego obowiązku wprowadzania euro.
Kij tam jakiś śmieszny obowiązek. Jak euro nie chcemy, to go nie przyjmiemy co by o tym KE nie myślała. Albo jako termin podamy rok 2100 lub zorganizujemy referendum jak Szwedzi i uznamy, że naród na razie się nie zgadza i raz na parę lat obiecamy kolejne referendum które nie zorganizujemy. Albo po prostu powiemy KE, że w czterech literach ich mamy i jak się nie podoba to może nas z UE wyrzucić. I co? I KE może nam naskoczyć Jacy "my"? Polską rządzą namiestnicy globalizmu i jeśli na spędzie Klubu Bilderberg - Rostowski, a na spędzie Komisji Trójstronnej - Belka dostaną prikaz, żeby euro w Polsce wprowadzić, to wprowadzą bez oglądania się na polską opinię publiczną i na interesy Polski. Po to wkleiłem w poście nr 40 cytat z Belki sprzed kilku dni, żeby pokazać, na czym to polega.
QUOTE(Ossee @ 3/02/2013, 20:19) Tu nie chodzi o obowiązek - tylko o korzyści ekonomiczne i polityczne. Przy czym ekonomiczne będą jeśli wcześniej zreformujemy polską gospodarkę. Do tego czasu wchodzenie do eurostrefy mija się z celem. Sęk w tym, że w każdym przypadku wchodzenie do strefy euro mija się z celem, zaś gospodarkę trzeba zreformować (zderegulować, wywalić 90% urzędników na bruk i obniżyć podatki) bez względu na cokolwiek.
QUOTE(Ossee @ 3/02/2013, 20:19) CODE Ma pan premier większość gotową zmienić ten przepis? D Wystarczy, że 3 czy 4 posłów z PiS zagłosuje za i większość będzie miał. Albo z SP. A, że do 2015 SP nie będzie a Kaczyński zrobi kolejną czystkę - to jakby Tusk chciał to by tę większość znalazł. Tyle, że nie chce. To kolejna metoda na ominięcie "obowiązku" przyjęcia euro - tj. udajemy, że idziemy w tym kierunku, ale teraz nie bo cośtam, a w przyszłym roku coś, no a poza tym nie wiadomo jak... I tak dalej. Obawiam się, że oni nie udają, tylko prą do euro, a jedynym ich problemem jest to, jak to zrobić przy jak najmniejszym oporze polskiej opinii publicznej.
QUOTE(Ossee @ 3/02/2013, 20:19) CODE Po drugie własna waluta jest w chwili obecnej (obok przetrzebionego wojska) ostatnim atrybutem suwerenności państwowej Polski. Być może dla Ciebie ten aspekt sprawy nie ma znaczenia, ale dla mnie ma i to pierwszorzędne.
Niemcy są niesuwrenne? Francja jest niesuwerenna? Tak, oba te państwa są niesuwerenne, choć oczywiście dopóki mają własne armie, to w przypadku, gdyby władzę przyjęli tam suwerennościowcy, mogliby suwerenność szybko odzyskać. Ale skoro zrezygnowali z atrybutów własnej państwowości na rzecz UE, w tym przede wszystkim z własnej waluty, to są jedynie prowincjami autonomicznymi (choć oczywiście ze względu na swój potencjał, z większą autonomią, niż np. Polska). We Francji z kolei w referendum kilka lat temu naród francuski opowiedział się przeciw eurokonstytucji i co? I olano jego wolę. Podobnie się stało w Holandii. W Irlandii nie uznano odmowy narodu irlandzkiego i robiono referenda do skutku. W dobie ostatniego kryzysu za jednym zamachem zmienili premiera Włoch i na miejsce Berlusconiego wsadzili jakiegoś pracownika Goldman Sachs. Gdy pod koniec 2011 ówczesny premier Grecji Papandreu miał przypływ patriotyzmu i zapowiedział, że rozpisze w swoim kraju referendum nad przyjęciem kolejnego "pakietu ratunkowego" (obwarowanego różnymi niekorzystnymi dla Grecji na dłuższą metę warunkami) oraz nt przynależności swego kraju do strefy euro, to go zdmuchnęli ze stanowiska, jak świeczkę i wsadzili swojego, a on, przed odejściem ze stanowiska, z podkulonym ogonem wycofał się z tego pomysłu.
QUOTE(Ossee @ 3/02/2013, 20:19) I jeśli euro jest takie be i w ogóle fuj - to czemu Estonia przyjęła je w 2011 a Łotwa zamierza 1 stycznia przyszłego roku? (a Litwa - 2015) Bo tamtejsze elity polityczne składają się ze zdrajców mających w nosie los swoich krajów i narodów. Nie wiem czy estońskie, łotewskie i litewskie elity składają się z masonów, czy może z ludzi z mózgami spranymi przez tamtejsze "Gazety Wyborcze", czy może z takich, którzy po prostu połasili się na łapówki, ale bez wątpienia ze zdrajców. Rumuni np. się nie spieszą: http://korwin-mikke.pl/europa/zobacz/obecn...o_korzysc/67722
Ten post był edytowany przez Dagome Sędzia: 3/02/2013, 22:51
|
|
|
|
|
|
|
|
Jestem umiarkowanym zwolennikiem Euro z dwóch powodów: 1. Obniżenie kosztów transakcyjnych, tj. w tym wypadku ryzyka kursowego. 2. Za integracją walutową, musi iść integracja polityczna - o czym boleśnie przekonuje się Zachód teraz. A akurat trafiło mi się być euroentuzjastą. A pojęcie "decyzja ekonomiczna" należy odczytywać inaczej (moim skromnym zdaniem) - ekonomia nie mówi co robić, tylko jak robić. Możemy ekonomią (albo kiedyś będziemy mogli) wyjaśnić jak optymalizować, ale i tak w gestii polityków leży określenie co optymalizujemy i przy jakich ograniczeniach. Wydaje mi się, że średnio mamy wybór, nie jesteśmy niestety potęgą zdolną egzystować samodzielnie, a jeżeli już musimy być w Unii, warto byłoby mieć na nią jakiś większy wpływ.
Argumenty o tym, że polityka EBC jest pisana pod dyktando Niemiec, jest o tyle nie słuszny, że polska gospodarka jest i tak bardzo silnie skorelowana z niemiecką, więc co dobre dla Niemiec będzie i dobre dla nas. A o tyle słuszny, że EBC przejęło niemiecką skłonność do fetyszyzacji inflacji. Pytanie tylko czy przyjęcie Euro nie będzie de facto wzmocnieniem naszej waluty, co odbije się negatywnie na poziomie naszego eksportu poza strefę Euro i czy nie odwróci to trendu ograniczania roli Niemiec jako naszego głównego partnera handlowego. Osobiście uważam, że dywersyfikacja w handlu międzynarodowym jest jednak korzystna.
W kwestii polityki fiskalnej - faktycznie musimy ją uelastycznić, chociaż i tak swoboda jej prowadzenia musi być i będzie ograniczana przez Unię Walutową.
Jeżeli chodzi o rzekomą drożyznę, faktycznie wśród nowych członków strefy Euro (Cypr, Słowacja, Malta, Estonia) można zaobserwować pewien krótkotrwały wzrost inflacji po wprowadzeniu wspólnej waluty, ale jest on raczej za mały, żeby wyciągać jakieś wnioski.
Ten post był edytowany przez Okulewicz: 3/02/2013, 23:08
|
|
|
|
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:
Śledź ten temat
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym temacie dodano odpowiedź, a ty nie jesteś online na forum.
Subskrybuj to forum
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym forum tworzony jest nowy temat, a ty nie jesteś online na forum.
Ściągnij / Wydrukuj ten temat
Pobierz ten temat w innym formacie lub zobacz wersję 'do druku'.
|
|
|
|