Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> Kobieta - rycerz
     
Marcin1996
 

Nowicjusz
Grupa: Użytkownik
Postów: 17
Nr użytkownika: 103.350

 
 
post 8/07/2018, 8:00 Quote Post


Epopeja Joanny zwanej Dziewicą z Orleanu trwała zaledwie dwa lata i rozpoczęła się nad brzegami Mozy, w małym lotaryńskim miasteczku Domremy. Joanna jak zeznała podczas procesu wytoczonego jej przez Anglików, urodziła się w 1412 roku. Dorastała w rodzinie chłopskiej. Spokojne wiejskie życie dziewczyny uległo zmianie w 1425 roku: „Gdy miałam 13 lat, usłyszałam głos pochodzący od Boga, który miał mi pomóc w kierowaniu sobą”. Od tej chwili, jak twierdziła Joanna, głosy należące do aniołów, św. Michała oraz świętych Katarzyny i Małgorzaty ciągle jej towarzyszyły. Głosy te nakazały jej „panować nad sobą i chodzić do Kościoła”, wkrótce zaś poinformowały Joannę, że ma udać się na spotkanie z Karolem VII, by wyzwolić Francję z rąk Anglików.
Początkowo wystraszona pastereczka z Lotaryngii nie chciała wyruszyć w tak daleką drogę. Głosy nalegały. Wreszcie w 1429 roku dziewczyna postanowiła pójść do pobliskiego miasta Vaucouleurs, gdzie stacjonowały królewskie wojska, by prosić tam o pomoc w podróży przed oblicze delfina, jak nazywano we Francji niekoronowanego Karola VII. Na miejscu dowódca garnizonu nie chciał jej wysłuchać. Za to na innych ludziach proste i dobre obejście Joanny zrobiło wrażenie. Ostatecznie wydano zgodę na podróż Joanny do delfina. W czasie przygotowań do wyjazdu pasterka postanowiła, że dla wygody i podkreślenia wagi swej misji zmieni suknie na męskie ubranie. Później stało się to jednym z głównych punktów procesu, jaki wytoczyli jej Anglicy.
3 marca 1429 roku Joanna ze skąpym orszakiem dotarła do Chinon. Początkowo Karol VII wahał się, czy ją przyjąć. Gdy czekano na decyzję, Jean de Metz i jego towarzysze rozgłaszali peany na temat dobroci i czystości dziewczyny. Zapowiadali, że przybyła pomóc prawowitemu królowi, oraz że wkrótce uratuje oblężony przez Anglików Orlean- twierdzę broniącą dostępu do ziem Karola VII. Po trzech dniach delfin postanowił przyjąć pastereczkę.
W czasie tego spotkania Joanna rozpoznała Karola w tłumie dworzan. Ukłoniła mu się trzykrotnie i powiedziała „Łaskawy delfinie, na imię mi Joanna Dziewica, a Król Niebios nakazuje przeze mnie, żebyś został ukoronowany i namaszczony w Reims i został dowódcą Króla Niebios, który jest królem Francji”. Po tych słowach Karol VII wraz z Joanną udał się na bok i przeprowadził z nią krótką, cichą rozmowę. Gdy skończyli, zaskoczonym dworzanom ukazał się całkowicie odmieniony Karol VII.
Pełen nowej energii delfin zaczął zbierać armię, a walecznej dziewicy „dla ochrony zdrowia” zamówił zbroję. Wypolerowana, tzw. biała zbroja płytowa stała się odtąd nieodłącznym atrybutem Joanny D`Arc. Jej drugim symbolem był sztandar, namalowany ściśle według wskazówek dziewczyny. Był koloru białego, z białego płótna albo podszewki.
Kilkutysięczna armia wyruszyła w kierunku oblężonego Orleanu. Wiadomość o zbliżaniu się odsieczy oraz prowadzącej ją dziewicy, będącej posłańcem bożym, podniosły na duchu obrońców. Gdy Joanna dotarła do miasta z częścią wojsk, wszyscy już wiedzieli o jej obietnicy wyzwolenia miasta. Joanna, chcąc uniknąć rozlewu krwi, zaapelowała do Anglików, by się poddali. Odpowiedzią były szyderstwa i przekleństwa. Gdy przybyła reszta oddziałów, podjęto próbę zniesienia oblężenia. Już sama obecność Joanny dodała sił orleańczykom. Zaczęto odnosić pierwsze, drobne zwycięstwa.
Prawdziwy cud zdarzył się 7 maja. Joanna, walcząca w pierwszym szeregu i ranna, poderwała Francuzów do gwałtownego szturmu. Zaskoczyło to Anglików. Padł główny bastion broniący przeprawy przez Loarę. Podkopało to morale oblegających. Gdy następnego dnia Francuzi wyszli z twierdzy gotowi stoczyć walną bitwę z Anglikami, ci wycofali się bez walki, porzucając zapasy żywności i część artylerii. Jak to zapowiadała Joanna, Orlean był wyzwolony. Wszystko szło według wskazań jej głosów. Uskrzydleni zwycięstwem Francuzi odbili kolejne miasta. Wielki udział miała w tym pasterka z Lotaryngii. W przeciwieństwie do innych dowódców nalegała, by zaatakować Anglików. 18 czerwca 1429 roku raz jeszcze dziewczyna wykazała się większą przenikliwością niż doświadczeni wojowie. Wymogła zaatakowanie wojsk angielskich pod Patay. Po raz pierwszy od lat Francuzi odnieśli w polu zwycięstwo nad Anglikami. Do niewoli dostał się dowódca pokonanych, a wydźwięk moralny tego zwycięstwa był kolosalny. Wydawało się, że wraz z pojawieniem się Joanny Francuzi przeszli niezwykłą metamorfozę. Podczas gdy zwolennicy Karola VII upatrywali w tym interwencji niebios, w obozie angielskim krążyły pogłoski o czarach, jakie rzuciła Dziewica z Orleanu.
Karol VII, wbrew doradcom, uległ namową Joanny, by udać się do Reims na uświęconą tradycją ceremonię koronacji. Jego koronacja miała potwierdzić prawa do panowania we Francji, których to uparcie odmawiali Karolowi VII Anglicy i Burgundczycy rozpuszczający plotki o jego rzekomym nieprawym pochodzeniu. Był jednak pewien problem. Reims znajdowało się daleko, a droga wiodła przez ziemie opanowane przez Burgundczyków. Dzielna pasterka poprowadziła jednak delfina, a miasta leżące na trasie ich marszu poddawały się Karolowi VII. Gdy orszak przybył do Reims, w mieście były już tłumy czekające na uroczystość. Mimo pośpiechu ceremonię przygotowano bardzo starannie, tak by niczym nie różniła się od poprzednich. Wśród licznie zgromadzonych w katedrze znajdowała się także Joanna D`Arc.
Od tej chwili sprawy nie biegły już dla Joanny tak pomyślnie. Mimo ciągłych deklaracji wdzięczności oraz licznych nagród król niemiał już cierpliwości. Joanna D`Arc coraz silniej domagała się ataku na Paryż. Król odrzucał jej propozycje, skłaniał się bowiem raczej ku działaniom dyplomatycznym. Bezskutecznie błagała króla, by nie wierzył Burgundczykom. Wreszcie wiosną 1430 roku zdrada wyszła na jaw- Burgundczycy zaatakowali ziemie Karola VII.
Dawna pasterka była jedną z pierwszych osób, które rozpoczęły walkę z najeźdźcami. Wraz z niewielkim oddziałem udała się na pomoc miastu Compiegne, tam jednak dostała się do niewoli.
Mimo, że Anglicy pragnęli szybkiego zabicia dziewczyny, zadbali o nadanie jej śmierci jak najbardziej prawomocnego znaczenia. W tym celu powołali sąd, a biskup Piotr Cauchon, wykorzystując angielskie złoto, pochlebstwa a czasem i groźby, dobrał sędziów.
Proces rozpoczął się 21 lutego 1431 roku w Rouen. Od pierwszych chwil było wiadomo, że jest to niezwykłe wydarzenie. Naprzeciwko doświadczonych teologów i doktorów prawa stanęła młoda, niewykształcona dziewczyna. Jej pierwsze odpowiedzi ukazały niezwykły hart ducha oraz przenikliwość. W trakcie ciągnących się godzinami wielomiesięcznych przesłuchiwań utrzymywała spokój, a jej rzeczowe odpowiedzi zbijały z tropu sędziów. Joanna mówiła, że wypełniała jedynie wolę Boga przekazaną jej przez głosy. Wiele pytań było tak trudnych i podchwytliwych, że nawet teolodzy mieliby trudności z odpowiedzią. Kilku lepiej usposobionych do Joanny sędziów głośno wyrażało zachwyt nad jej inteligencją. Nie przeszkadzało to jednak biskupowi Beauvais. Joanna miała spłonąć na stosie, a on dokładał do tego wszelkich starań. Oskarżał dziewczynę o czary, herezję, nieuznawanie autorytetu Kościoła oraz o przestępstwo przeciwko moralności i porządkowi bożemu, polegajace na noszeniu męskiego stroju. Wreszcie Joanna- chora, zagrożona torturami i śmiercią na stosie- załamała się. Podpisała przyznanie się do winy, zaprzeczyła, jakoby słyszała głosy świętych, i przywdziała suknię. Skazano ją na "dożywotnie więzienie o chlebie i wodzie".
Anglicy byli wściekli, że Joanna uniknęła stosu. Biskup był jednak dobrej myśli, przygotował bowiem sprytną pułapkę. Jak zeznawał na procesie rehabilitacyjnym woźny więzienia: "W dniu Św. Trójcy oskarżona o odstępstwo opowiedziała, że gdy była w łóżku, strażnicy zabrali jej strój kobiecy i położyli w to miejsce strój męski. Poprosiła ich, ażeby zwrócili jej ubranie kobiece, gdyż musi wstać za potrzebą. Odmówili, mówiac, że nie dostanie nic innego, tylko ubranie męskie. Odparła, że wiedzą przecież, iż sędziowie zabronili jej go zakładać. Uparli się, że nie chcą jej zwrócić stroju kobiecego. Przyciskana potrzebą musiała założyć strój męski i odtąd już nie mogła go zmienić". Według biskupa Joanna D`Arc zakłądajac męski strój, powróciła "do podszeptów diabelskich" i jako odstępczyni od wiary zasługiwała na stos. Tłumaczenia oskarżonej go nie interesowały. Inni sędziowie przytakiwali Cauchonowi. Zgodnie z obyczajem Joannę wydano w ręce władzy świeckiej, czyli Anglików, aby ukarali ją "wedle prawa i rozsądku". Wreszcie 30 maja 1431 roku na jednym z placów w Rouen Jonna D`Arc spłonęła na stosie. Anglicy mieli nadzieję, ze jej śmierć złamie morale Francuzów i definitywnie odbierze im chęć do walki.
Stało się inaczej. Mimo że Karol VII nie podjął żadnej próby uratowania Joanny, uparcie dążył drogą, którą mu wskazała. Przeplatając działania wojenne z dyplomatycznymi, odbijał kolejne prowincje z rąk Anglików. Symbolem tej walki dla wielu jego poddanych pozostawała pasterka z Lotaryngii.
Na rehabilitację Joanny D`Arc należało jednak trochę poczekać. W 1452 roku rozpoczęto starania mające oficjalnie przywrócić jej dobre imię. Po długim śledztwie uznano, że proces z 1431 roku był obarczony wieloma błędami i że za śmierć Joanny odpowiedzialni są Anglicy. 7 lipca 1456 roku uroczyście ogłoszono, że Dziewica z Orleanu była niewinna. Jej samej oraz jej rodzinie przywrócono honor. Na stałe znalazła się we francuskim panteonie narodowym.


 
User is offline  PMMini Profile Post #1

 
2 Użytkowników czyta ten temat (2 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej