Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
6 Strony < 1 2 3 4 > »  
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> Fala w LWP czyli: baczność, kocie!
     
czarny piotruś
 

IX ranga
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 4.638
Nr użytkownika: 77.765

 
 
post 23/04/2016, 13:36 Quote Post

Z mojego doświadczenia to jednak fala z czasem łagodniała. Ta z lat 90'tych była jednak mniej dokuczliwa od tej wcześniejszej podobnie jak i sama ZSW. Co do samych żargonowych określeń bywały one różne w różnym czasie i miejscu. Oprócz dziadków i starych bywały i wicki a żołnierz idący regulaminowo to był grzbiet. Same zwyczaje też znacznie się różniły. Choćby kwestia "obcinki". Stosunek kadry także. Znałem baterię gdzie "rozkazy obcinki" leżały u szefa baterii w biurku...
 
User is offline  PMMini Profile Post #16

     
Krodinor
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 275
Nr użytkownika: 96.277

 
 
post 24/04/2016, 1:12 Quote Post

A wie ktoś skąd w ogóle wzięło się takie patologiczne zjawisko? I jak wyglądało odbywanie służby wojskowej w latach wcześniejszych, np. 70 i dlaczego wtedy nie występowało?
 
User is offline  PMMini Profile Post #17

     
Grapeshot
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.690
Nr użytkownika: 79.211

Steven Murphy
Zawód: Marine Engineer
 
 
post 24/04/2016, 3:31 Quote Post

QUOTE
Krodinor
A wie ktoś skąd w ogóle wzięło się takie patologiczne zjawisko? I jak wyglądało odbywanie służby wojskowej w latach wcześniejszych, np. 70 i dlaczego wtedy nie występowało?


Zjawisko przyszło do nas zdecydowanie ze wschodu od „bratniej zaprzyjaźnionej armii”. Tam odsyłano martwych żołnierzy w trumnach do domu. Było to jakieś lata temu nagłośnione w telewizji światowej. Pamiętam taki obraz jak żołnierz o rysach mongolskich kopie z podskoku, po kolei, żołnierzy ustawionych w szeregu pod ścianą. Komentowano, że CA uzasadnia podtrzymywanie stanu agresji w wojsku jako konieczność do wytworzenia naturalnej agresji u żołnierza. Przy okazji pokazano podobną sytuację w wojsku amerykańskim. W Oławie są/były mogiły żołnierzy sowieckich, którzy umarli tam w czasie pokoju.

Z wypowiedzi w temacie wnioskuję, że żołnierz, który nie dawał się upokorzyć był także prześladowany przez głupków ze swojego rocznika. Świadczy to o nieprawdopodobnym kołtuństwie w szeregach.
Druga sprawa to raporty, dotyczące takiego zachowania, wysyłane drogą służbową. W końcu takie były i niektóre mogły być słane do samego ministra. Co to dawało? Jakie były odpowiedzi?
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #18

     
konto usunięte 051218
 

Unregistered

 
 
post 24/04/2016, 5:42 Quote Post

QUOTE(Krodinor @ 24/04/2016, 2:12)
A wie ktoś skąd w ogóle wzięło się takie patologiczne zjawisko? I jak wyglądało odbywanie służby wojskowej w latach wcześniejszych, np. 70 i dlaczego wtedy nie występowało?
*


Przede wszystkim - to nie było żadne "patologiczne zjawisko" (co nie oznacza, że zdarzały się zjawiska naganne). Terminem tym szafują wietrzący wszędzie sensacje, niedoinformowane media, oraz osobnicy, którzy chcieli nastraszyć rekrutów przed odbyciem ZSW. Był już gdzieś podobny temat na forum, w którym pisałem, dlaczego w WP funkcjonowała "Fala", i jakie miała cele i zadania.
QUOTE
Zjawisko przyszło do nas zdecydowanie ze wschodu od „bratniej zaprzyjaźnionej armii”. Tam odsyłano martwych żołnierzy w trumnach do domu. Było to jakieś lata temu nagłośnione w telewizji światowej.

Co za bzdury ... Zjawisko fali w WP funkcjonowało z powodzeniem już w II RP.
QUOTE
Z wypowiedzi w temacie wnioskuję, że żołnierz, który nie dawał się upokorzyć był także prześladowany przez głupków ze swojego rocznika. Świadczy to o nieprawdopodobnym kołtuństwie w szeregach.

Już wiki mówi więcej o fali, niż ty: https://pl.wikipedia.org/wiki/Fala_(wojsko)

Na koniec warto napomknąć o jeszcze innym konflikcie, który chociaż nie był tak widoczny, jak zjawisko fali, niemniej jednak dał się zauważyć, i funkcjonował w WP. Chodzi mi o złośliwości i drobne uszczypliwości (np. złośliwe wierszyki) pomiędzy poborami: jesiennym i wiosennym. Pomimo, iż dzieliło ich pół roku służby, potrafili sobie dopiekać (kwiecień vs. październik). Na tym tle przechlapane miały "dziki" (czyli osobnicy, którzy przyszli do WP w miesiącach nie wymienionych wyżej).
 
Post #19

     
Darth Bane
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.282
Nr użytkownika: 78.386

Stopień akademicki: jest
Zawód: powazny
 
 
post 24/04/2016, 8:00 Quote Post

QUOTE(Grapeshot @ 24/04/2016, 4:31)
QUOTE
Krodinor
A wie ktoś skąd w ogóle wzięło się takie patologiczne zjawisko? I jak wyglądało odbywanie służby wojskowej w latach wcześniejszych, np. 70 i dlaczego wtedy nie występowało?


Zjawisko przyszło do nas zdecydowanie ze wschodu od „bratniej zaprzyjaźnionej armii”. Tam odsyłano martwych żołnierzy w trumnach do domu. Było to jakieś lata temu nagłośnione w telewizji światowej. Pamiętam taki obraz jak żołnierz o rysach mongolskich kopie z podskoku, po kolei, żołnierzy ustawionych w szeregu pod ścianą. Komentowano, że CA uzasadnia podtrzymywanie stanu agresji w wojsku jako konieczność do wytworzenia naturalnej agresji u żołnierza. Przy okazji pokazano podobną sytuację w wojsku amerykańskim. W Oławie są/były mogiły żołnierzy sowieckich, którzy umarli tam w czasie pokoju.

Z wypowiedzi w temacie wnioskuję, że żołnierz, który nie dawał się upokorzyć był także prześladowany przez głupków ze swojego rocznika. Świadczy to o nieprawdopodobnym kołtuństwie w szeregach.
Druga sprawa to raporty, dotyczące takiego zachowania, wysyłane drogą służbową. W końcu takie były i niektóre mogły być słane do samego ministra. Co to dawało? Jakie były odpowiedzi?
*



To jakieś bzdury! jakie raporty drogą służbową? Tzn, co np. dowódca pułku informuje drogą służbową Przełożonego że sobie ni radzi z podwładnym!?
Z żołnierzami służby zasadniczej! Dżizas, przecież drugą ręką musiałby pisać raport o dymisję.
Przyszło ze wschodu, przyszło ze wschodu - wszystko co złe do OAZY dobroci i życzliwośći przyszło ze wschodu. rolleyes.gif
Ci Amerykanie zgineli w czasie pokoju:
http://www.rmf24.pl/fakty/swiat/news-alarm...o-ep,nId,769654
też ze wschodu zjawisko przyszło?

To niżej pewnie też, i to wszystko wśród "zawodowców":

http://wiadomosci.wp.pl/kat,1020223,title,...l?ticaid=116e38

No takiej Sodomy i Gomory to ani u nas ani na wschód od nas nie było...
 
User is offline  PMMini Profile Post #20

     
Grapeshot
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.690
Nr użytkownika: 79.211

Steven Murphy
Zawód: Marine Engineer
 
 
post 24/04/2016, 9:15 Quote Post

QUOTE
Darth Bane
To jakieś bzdury! jakie raporty drogą służbową? Tzn, co np. dowódca pułku informuje drogą służbową Przełożonego że sobie ni radzi z podwładnym!?


Z grubsza rzecz biorąc, to chodzi mi o taką sytuację, że szeregowy Kowalski pisze raport do ministra obrony narodowej i z zachowaniem drogi służbowej wręcza ten list swojemu dowódcy drużyny. Szeregowy Kowalski nie planuje zrobić kariery w wojsku i ma to wszystko w poważaniu. Gorzej niż ma już być nie może. Co z tym listem? Kapral tego listu nie zostawi dla siebie i przekaże go dalej. Służbę wojskową odbyłem i nikt mnie nie poniewierał w żadnej fazie. Poniewierać bym się nie dał.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #21

     
konto usunięte 051218
 

Unregistered

 
 
post 24/04/2016, 9:31 Quote Post

QUOTE(Grapeshot @ 24/04/2016, 10:15)
Z grubsza rzecz biorąc, to chodzi mi o taką sytuację, że szeregowy Kowalski pisze raport do ministra obrony narodowej i z zachowaniem drogi służbowej wręcza ten list swojemu dowódcy drużyny.

Widać, że masz o tym kiepskie pojęcie. Hipotetycznie tylko głupi składałby w ten sposób skargę (d-ca plutonu --> d-ca kompanii --> d-ca pułku i wyżej). To by szło po całkiem innym pionie. Otóż było takie przestępstwo jak tzw. "stosunki międzyludzkie". To było domeną oficerów politycznych, i tym się oni zajmowali - to u nich mogły domniemany ofiary składać skargi i gorzkie żale (a jakże, były takie przypadki). "Polityczni" mieli swój własny pion w MON-ie (i obawiał się ich nawet d-ca jednostki), jednak problemy usiłowali oni załatwiać doraźnie, w jednostkach. Przy okazji - na szczeblu jednostki (tak przynajmniej było w mojej JW 1984) byli jeszcze "gumowi" (vel "gumowe ucho") - byli to etatowi oficerowie kontrwywiadu PRL. Ich też interesowały "stosunki międzyludzkie", ale jeszcze bardziej - którzy żołnierze ZSW byli przed powołaniem za granicą, i co ewentualnie robili w "krajach kapitalistycznych" (mój kolega był w tej sprawie dwukrotnie przesłuchiwany).
 
Post #22

     
Darth Bane
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.282
Nr użytkownika: 78.386

Stopień akademicki: jest
Zawód: powazny
 
 
post 24/04/2016, 10:03 Quote Post

QUOTE(Grapeshot @ 24/04/2016, 10:15)
QUOTE
Darth Bane
To jakieś bzdury! jakie raporty drogą służbową? Tzn, co np. dowódca pułku informuje drogą służbową Przełożonego że sobie ni radzi z podwładnym!?


Z grubsza rzecz biorąc, to chodzi mi o taką sytuację, że szeregowy Kowalski pisze raport do ministra obrony narodowej i z zachowaniem drogi służbowej wręcza ten list swojemu dowódcy drużyny. Szeregowy Kowalski nie planuje zrobić kariery w wojsku i ma to wszystko w poważaniu. Gorzej niż ma już być nie może. Co z tym listem? Kapral tego listu nie zostawi dla siebie i przekaże go dalej. Służbę wojskową odbyłem i nikt mnie nie poniewierał w żadnej fazie. Poniewierać bym się nie dał.
*



Jak się załatwiało takie "listy" świetnie można się dowiedzieć na przykładzie armii niemieckiej w np. "08/15" H.H.Kirsta. Są różnice, ale istota armii jest jedna....
 
User is offline  PMMini Profile Post #23

     
Grapeshot
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.690
Nr użytkownika: 79.211

Steven Murphy
Zawód: Marine Engineer
 
 
post 25/04/2016, 4:29 Quote Post

W filmie “Samowolka”, jedynie główny bohater zasługiwał na jakiś szacunek. Porucznik, kalesoniarz, starsi służbą, kaprale, to męty społeczne. Ci z rocznika głównego bohatera, to tchórze; wołani do postawienia jakiegoś oporu, stali jak barany. No i podoficer służbowy stawał na baczność, salutował i meldował szeregowemu, którego miejsce było w kryminale. Czy w takim wojsku służyliście Panowie?
To coś jedynie dlatego istniało w takiej formie, bo taki był materiał ludzki który to podtrzymywał.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #24

     
Darth Bane
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.282
Nr użytkownika: 78.386

Stopień akademicki: jest
Zawód: powazny
 
 
post 25/04/2016, 6:37 Quote Post

QUOTE(Grapeshot @ 25/04/2016, 5:29)
W filmie “Samowolka”, jedynie główny bohater zasługiwał na jakiś szacunek. Porucznik, kalesoniarz, starsi służbą, kaprale, to męty społeczne. Ci z rocznika głównego bohatera, to tchórze; wołani do postawienia jakiegoś oporu, stali jak barany. No i podoficer służbowy stawał na baczność, salutował i meldował szeregowemu, którego miejsce było w kryminale. Czy w takim wojsku służyliście Panowie?
To coś jedynie dlatego istniało w takiej formie, bo taki był materiał ludzki który to podtrzymywał.
*


Ja nie w takim wojsku służyłem - to jest po prostu Hollywoodzki scenariusz. Natomiast część "szwejów" starała się żeby tak wyglądało. Ja byłem przeciw dlatego "Dziadkowi" służbę o 11 dni przedłużyłem... I ścigałem wszelkie tego typu zachowania mimo, że nie byłem zawodowym ale bażantem. Włos mi z głowy nie spadł, natomiast cała reszta "bażantów" olewała tą kwestię - to nie był "ich" problem.
 
User is offline  PMMini Profile Post #25

     
mapano
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.728
Nr użytkownika: 10.081

 
 
post 25/04/2016, 7:44 Quote Post

Filmu dawno nie oglądałem, ale z tego co pamiętam to tam zrównano falę z bandytką. Gdyby natomiast jednostka szła faktycznie falowo to główny bohater takich problemów by raczej nie miał. Po prostu szedłby jako "stalowy". Byłby tępiony i dostałby zdrowy wycisk, ale nie aż taki jak w filmie. Oczywiście fala falą a na bandytów mogłeś niezależnie od fali trafić.

Ten post był edytowany przez mapano: 25/04/2016, 7:49
 
User is offline  PMMini Profile Post #26

     
Grapeshot
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.690
Nr użytkownika: 79.211

Steven Murphy
Zawód: Marine Engineer
 
 
post 25/04/2016, 10:13 Quote Post

QUOTE
Mapano
Gdyby natomiast jednostka szła faktycznie falowo to główny bohater takich problemów by raczej nie miał. Po prostu szedłby jako "stalowy".


Rozważam bycie, w tamtych ciężkich czasach, ani falowym ani stalowym.

Pamiętam, że gdy byłem w wojsku 3 dni to nasi dowódcy drużyn, prosto po kursie podoficerskim, wykazywali dużo zapału do służby. W tamtym dniu, jeden z nich pełniący służbę podoficera dyżurnego kompanii, robił nam, naszemu plutonowi, na przemian zbiórkę na górnym holu i przed blokiem. Tak przy trzecim biegu w stronę bloku ktoś krzyknął: wywalamy drzwi! Chodziło tu o zaryglowaną połówkę solidnych poniemieckich drzwi. Na tę połówkę uderzyliśmy pełnym impetem, drzwi zatrzeszczały ale wytrzymały. Mat krzyczał: z powrotem! Ci bardziej z tyłu grupy uderzeniowej cofnęli się i z biegu uderzyli ponownie, drzwi skrzypnęły ale znowu wytrzymały, mat wrzeszczał: wracać! Ci najbliżej drzwi zaczęli też wrzeszczeć z bólu. Cofnęliśmy się, jakiś pięciolatek bliższy drzwi wyglądał na ciężko poturbowanego. Był taki blady, masował sobie boki. Mat zrobił zbiórkę przed blokiem i już nigdy więcej nikt nie ganiał nas po schodach.

W sąsiedniej kompanii, podoficer dyżurny, o wiele bardziej pomysłowy, robił zbiórkę na piecu, no i młode wojsko mu ten piec zawaliło. Po tym zajściu był wydany rozkaz, że zbiórek na piecach robić nie wolno. Matowi też to na sucho nie uszło.

Na okręcie, mój kolega załatwił pewnemu matowi nadterminowemu dyscyplinarne zwolnienie z wojska. Ja osobiście załatwiłem pewnemu matowi zawodowemu dwa tygodnie zakazu opuszczania okrętu i zrobiłem możliwość jego dalszego awansu bardzo wątpliwym.
Kij ma dwa końce.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #27

     
Klebern
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 183
Nr użytkownika: 96.607

Simon Ross
Zawód: inzynier
 
 
post 25/04/2016, 13:40 Quote Post

ZOMZy, degradacje czy dyscyplinarka za falę się zdarzały i to nader często. Zawsze znalazł się idiota, który nie wiedział, kiedy trzeba młodemu wojsku odpuścić. A jeśli ktoś przez 2-3 lata ZSW plus ewentualnie X czasu nadterminowej tego jeszcze nie wiedział, to nie było z niego pożytku w wojsku.

Znam przypadek, kiedy dwóch z nadterminiwej zdrowo oberwało od Starego. Jednego wywalił na zbity pysk, drugiego zdegradował. I sam odszedł, bo nie miał już czego w wojsku szukać. Oficjalnie za niszczenie mienia wojskowego (grali sobie w piłkę kawałkiem szynki), a nieoficjalnie za szykanowanie młodych na służbie w kuchni.
 
User is offline  PMMini Profile Post #28

     
Kizior
 

V ranga
*****
Grupa: Użytkownik
Postów: 691
Nr użytkownika: 94.156

Michal
Stopień akademicki: mgr. inz.
Zawód: automatyk
 
 
post 25/04/2016, 20:12 Quote Post

QUOTE(Darth Bane @ 24/04/2016, 8:00)
To niżej pewnie też, i to wszystko wśród "zawodowców":
http://wiadomosci.wp.pl/kat,1020223,title,...l?ticaid=116e38
No takiej Sodomy i Gomory to ani u nas ani na wschód od nas nie było...


W książce "Dziesięć kawałków o wojnie. Rosjanin w Czeczenii" - przebili nawet Sodomę z Gomorą i tym linkiem.

Takie atrakcje jak gwałcenie żołnierzy przez ich "kolegów", bicie narzędziami, (co dzień - dosłownie), sprzedaż broni wrogom, piłowanie zębów, wyrzucanie młodszych roczników przez okno z 2-go czy 3-go piętra,, permanentny alkoholizm, a co ciekawe, nawet będąca na porządku dziennym, swoistego rodzaju fala wśród oficerów, pułkownicy kopiący poruczników/kapitanów. (to nawet mnie zaskoczyło)

To co w USA gazety potrafią określić niewyobrażalnym terrorem i patologią, to w Rosji jest zwyczajna codzienność w wojsku. rolleyes.gif

I moim zdaniem koledzy upatrujący tego zjawiska, że przyszło ze wschodu mają trochę racji.
Już w armii z czasów Księstwa Warszawskiego polscy oficerowie byli oburzeni karami cielesnymi, tak powszechnymi w rosyjskiej armii.

Z opowieści dziadka, który służył, w IIRP - a, także z innych źródeł, wiem, że w tamtej armii, fala również występowała, (to się chyba nazywało "cykanie", a młodych nazywano "Jankami"), ale to miało formę niegroźnych zabaw i docierania nowych.
Zresztą w IIRP bataliony piechoty były z tego samego rocznika - to też inna sprawa.

Drugi dziadek, oficer, mówił, ze w latach 50-ych żadna brutalna "fala" jaką znamy z opowiadań, nie funkcjonowała jeszcze jako zjawisko powszechne.
To według niego zaczęło się w końcu lat 60-ych i przyszło ze zwyczajami sowieckimi właśnie.

Zresztą sama nazwa "fala" jest myląca, bo kojarzy się nam dzisiaj już właśnie z tymi zdziczałymi sowieckimi metodami, bandytyzmem i patologią umysłową.
Tymczasem samo zjawisko "fali" jako subkultury, gdzie młodsi są docierani, jest typowe dla wielu armii.
Robienie z tego bandytyzmu - nie.

Kiedyś rozmawiałem z kolegą z Finlandii, który odbywał obowiązkowa służbę w 1996 roku - starszym kolegom, czyścili szklanki, i robili kanapki.
A w przysłowiową "d**ę" to im dawali podoficerowie.
Jak opowiedziałem co było w PRLu, w wojsku, to chłop wierzyć nie chciał.

Zresztą tam mają organizowane zajęcia, sport, nauka języków, kółka zainteresowań, nauka jakiegoś fachu. np. mechanik, spawacz, elektryk - wiele rzeczy, żeby nie siedzieć i nie chlać wódy.
Cóż, my jednak te wzorce sowieckie mieliśmy - i nie widzę sensu temu zaprzeczać.

Ten post był edytowany przez Kizior: 25/04/2016, 20:35
 
User is offline  PMMini Profile Post #29

     
Grapeshot
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.690
Nr użytkownika: 79.211

Steven Murphy
Zawód: Marine Engineer
 
 
post 26/04/2016, 3:11 Quote Post

W latach 1967-1970, częścią uciążliwości służby wojskowej były kradzieże. Tu gdzie służyłem, istniało cywilne zapotrzebowanie na stroje L1 i swetry. Spodnie od L1 (gumowe, pod pachy) były przydatne dla rybaków na kutrach. Kradziono też pasy i szaliki. Odchodzący do rezerwy, z zasady, uzupełniali swoje sorty do zdania, u nowego rocznika. Za kradzież nigdy nie karano ani nie szukano winnego. Jeśli kogoś złapano na kradzieży, to po prostu nie udało mu się, może następnym razem pójdzie mu lepiej. Odpowiedzialnością za ukradziony przedmiot obarczano okradzionego. Kazano mu to sobie kupić, lub dawano mu papier do podpisania, że jest zobowiązany do pokrycia kosztów po powrocie do życia cywilnego. W międzyczasie, jeśli ukradziono mu beret, dla przykładu, to wydawano mu hełm jako nakrycie głowy. W mojej kompanii szkolnej mieliśmy kalesoniarza po Podoficerskiej Szkole Zawodowej imieniem Nalasków, bardzo wrednego, i on miał wyraźną przyjemność z wydawania hełmów okradzionym.

Interesuje mnie czy w kolejnych latach, do tej pory, coś z problemem kradzieży w Wojsku Polskim zrobiono.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #30

6 Strony < 1 2 3 4 > »  
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej