Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> Alianci - Polska: polityka
     
Eisenhower
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 118
Nr użytkownika: 5.682

Zawód: Student
 
 
post 27/05/2005, 9:59 Quote Post

Sprawa Polski w polityce wielkich mocarstw podczas II wojny światowej.

Z perspektywy kilkudziesięciu lat patrzymy na losy i historię naszej Ojczyzny. Imponujące, jakie problemy przeżywał nasz naród i potrafił się z nimi uporać. Często stwarzaliśmy je sobie sami, ot dziwna cecha narodowa Polaków. Jednak wobec zagrożenia potrafiliśmy się zmobilizować i podejmowaliśmy rękawicę, którą rzucił na ziemię nieprzyjaciel. A tych było niemało. Odkąd tylko powstało państwo, które możemy nazwać „polskim”, jego historia była ściśle związana z wojnami, jakie toczyło z rozmaitych przyczyn. Sąsiedzi nie mieli zamiaru zostawić w spokoju naszego kraju, lecz to właśnie oni umiejętnie kształtowali polską historię – historię bólu i cierpienia, historię niepodległości za wszelką cenę.

„Polska od Bałtyku odepchnąć się nie da!”
Po kilku latach od przejęcia władzy w Niemczech przez Adolfa Hitlera, rozpoczął się okres konfliktów międzynarodowych. Agresywna polityka nazistów nie pozwalała ze spokojem patrzeć w przyszłość. Jednak siła armii niemieckiej nie była wielka. Sam dźwięk nazwy Reichswer nie wywoływał jeszcze strachu. Dopiero w połowie lat 30’ zaczęli rozbudowywać swe wojska niemieckie, tym samym przemianowując je i nazywając Wehrmachtem. To właśnie wtedy rozpoczął się okres zbrojeń, wyścigu do jak największej potęgi militarnej, która miała dać przewagę w nadciągającym konflikcie. Z czasem Hitler stawał się jeszcze bardziej zaborczy, żądał nowych terytoriów. Nie pomogła polityka "appeasementu", polityka ustępstw, którą stosowali premierzy mocarstw, mogących oprzeć się III Rzeszy – Francji (Eduard Daladier) i Wielkiej Brytanii (Neville Chamberlain). Brytyjczycy mieli budzące szacunek siły morskie i powietrzne (choć Luftwaffe już wtedy zaczynało wygrywać z RAF-em pod względem ilości maszyn), Francuzi z kolei górowali na lądzie. Co skłoniło zatem mocarzy tamtych czasów do tak łatwego poddania się woli krzykacza z Monachium? Obaj wiedzieli, że ich państwa nie są przygotowane do wojny. Zdawali sobie sprawę, iż polityka, jaką prowadzili dotychczas, nie przyniesie wymiernych korzyści podczas konfliktu zbrojnego (Kriegsmarine było coraz potężniejsze, Wehrmacht rósł w siłę). Hitler doskonale o tym wiedział i dlatego osobiście spotkał się z premierami, a potem, wyczuwając ich strach, zażądał Austrii, którą przyłączył do Rzeszy. Hitler przejmował kolejne ziemie, co nie spotkało się z oporem zachodnich polityków. Przyszedł czas na dalsze posunięcia. We wrześniu, a dokładniej 29-30 września 1938 roku odbyła się konferencja monachijska, która była szczytem uległości francuskich i brytyjskich polityków. Aby uchronić świat od wojny, według ich mniemania oczywiście, poświęcili kolejny kraj. Tym razem była to Czechosłowacja, wobec której hitlerowskie Niemcy wystosowały żądania przekazania im Sudetenlandu. Chamberlain i Daladier cieszyli się z faktu trzymania Niemców na dystans, co miało oznaczać – „odwleczenia wybuchu wojny” (choć i tak udało im się zyskać blisko rok). Szefowie mocarstw zachodnich wybierali tym samym mniejsze zło, jakim był dla nich faszyzm. Bali się po prostu zalania Europy bolszewikami, a silne Niemcy mogły się oprzeć Armii Czerwonej i rewolucji, Czesi - nie. Czas pokazał, kto jest prawdziwym wrogiem. Niemcy zajęli Czechosłowację, co nastąpiło po podpisaniu przez prezydenta Czech, Emila Hachę dekretu o złożeniu państwa w ręce Hitlera. Hacha zemdlał podczas posiedzenia, podobno przeżył nawet zawał serca, lecz dokument podpisał. 15 marca 1939 roku wojska hitlerowskie wkroczyły do Pragi. Jednocześnie Niemcy próbowali przeciągnąć na swoją stronę Polaków, dyktując im wygórowane warunki, jak m.in. oddanie Gdańska i zbudowanie eksterytorialnej linii kolejowej do Prus Wschodnich. Minister Józef Beck kilkakrotnie rozmawiał z Hitlerem bądź Ribbentropem, zręcznie wymigując się od dania im jednoznacznej odpowiedzi. 5 maja odpowiedział Hitlerowi, który przygotował przemówienie, traktujące o zdradzie Niemiec przez Polskę (28 kwietnia przemawiał w Reichstagu), słowami: „Polska od Bałtyku odepchnąć się nie da... Jest jedna tylko rzecz w życiu ludzi, narodów i państw, która jest bezcenna. Tą rzeczą jest honor.” To było jednoznaczne odrzucenie niemieckich warunków, których Polacy przyjąć po prostu nie mogli! Hitler nic sobie z tego nie robił. Nie przejmował się nawet gwarancjami, jakie od Brytyjczyków otrzymała strona polska 31 marca, podczas przemowy Chamberlaina do Izby Gmin. 11 kwietnia wydał rozkaz postawienia wojsk w stan gotowości, wojsk, które miały uderzyć na Polskę...

„Jestem przekonany, że Hitler nie chce wojny”.
J. Wheeler Bennett – doradca rządu Jego Królewskiej Mości

O godzinie 4:45 miał rozpocząć się atak Niemiec na Polskę, tymczasem niektóre niemieckie oddziały nie wytrzymały i już kilkanaście minut po czwartej rozpoczęły się bombardowania i walki. 3 września Francja i Wielka Brytania wypowiedziały wojnę Niemcom. Wszystko wydaje się w porządku, jednak działania, które podjęły obydwa państwa, były niemalże zerowe! Na linii Maginota stacjonowało kilkadziesiąt doborowych francuskich jednostek przygotowanych niestety jedynie do obrony. Hitler mógł wystawić o połowę mniej, lecz wspieranych przez potężne umocnienia Linii Zygfryda. Francuzi, aby stworzyć pozory wielkiej pomocy, choć ustawa polsko-francuska przewidywała ją dopiero na 18 września, przekroczyli umocnienia i wyszli na kilka kilometrów poza linię Maginota, docierając do Linii Zygfryda. Było to działanie zbyt słabe, aby pokonać Niemców, choć w pewien sposób zmusiło ich do przerzucenia części sił na zachód. Brytyjczycy również nie wspomogli Polaków, gdyż ich Korpus Ekspedycyjny dopiero przybył do Francji, a premier Chamberlain nie zdecydował się go skierować do walki. Łudził się, że Führer zaniecha dalszych działań... Hitler natomiast mógł zatrzeć ręce. Wszystko szło zgodnie z jego planem. Gdyby zaatakował Francję, na pomoc sojusznikom ruszyłaby Polska, wywiązując się tym samym z ustaleń sojuszu. Gdy wysłał swoje żelazne dywizje przeciwko sąsiadowi ze wschodu, miał niemalże pewność, że Francuzi nie ruszą z odsieczą, zagrażając zachodnim granicom Rzeszy. Fall Weib miał tylko wtedy szansę powodzenia, gdyby Niemcy uniknęli krwawej wojny na dwa fronty w 1939 roku. Daladier i Chamberlain nie mogli obronić swoich „braci” ze wschodu. Dramat pogłębił się jeszcze bardziej, gdy na terytorium Polski wkroczyły armie Związku Radzieckiego. 17 września był dniem zdrady. Stalin pogwałcił wszystkie pakty i umowy o nieagresji, realizując tym samym założenia paktu Ribbentrop - Mołotow. Nad Polską zawisły czarne chmury. Nasze władze musiały uchodzić z kraju, co skończyło się internowaniem w Rumunii. Polscy żołnierze walczyli niezwykle bohatersko. Atakowali pod Bzurą (armia gen. Tadeusza Kutrzeby), mężnie bronili Westerplatte, w końcu chronili swoją ukochaną stolicę, która upadła dopiero po trzech tygodniach walk (8 – 28 września). I choć umieli przeciwstawić się pod Kockiem, gdzie stoczyli ostatnią bitwę w kampanii wrześniowej - Niemcy zatriumfowali. W dniu, w którym upadła Warszawa, Rosjanie i Niemcy wspólnie wystrzelili w powietrze na cześć zwycięzców, na własną cześć. Stalin i Hitler rozpoczęli dramat, jakim była II wojna światowa. Zapoczątkowali okres, który jeszcze przez kilka pokoleń będzie wspominany ze zgrozą. Jednocześnie do takiego stanu rzeczy istotnie przyczynili się nasi „sojusznicy”, dla których sprawa Polski była wartością drugorzędną, a dobro własne decydowało o ich polityce. Polacy dowiedzieli się, że muszą sami starać się walczyć o niepodległość, często w obcych krajach. Wielu żołnierzy Wojska Polskiego uciekło z kraju i udało się na emigrację. Nasze państwo stanęło przed kolejnym problemem, w którym główną stawką była niepodległość. Od października rozpoczęła się Sitzkrieg, tak zwana „Wojna Siedząca”, bądź „Dziwna Wojna” – Polska ginęła, a jej sojusznicy, potężni sojusznicy, stali w bezpiecznych umocnieniach.

Żeby Polska była Polską.

Naszym rodakom nie pozostało nic innego, jak walka o niepodległość w granicach okupowanej Polski, która została podzielona w wyniku spotkania przedstawicieli niemieckich i radzieckich – 28 września 1939 roku. Z zachodnich ziem polskich (prócz wcielonych bezpośrednio do Rzeszy) utworzono Generalne Gubernatorstwo (gubernatorem został Hans Frank, a na siedzibę wybrał Wawel). Ziemie wschodnie natomiast wcielone zostały do Związku Radzieckiego. Tym samym dokonano IV rozbioru Polski, który szczególnie ugodził w zamieszkującą te tereny inteligencję. Polityka najeźdźców wobec okupowanych terytoriów była oparta na gwałtach, terrorze i zagładzie na niewyobrażalną skalę. Mordowali oni Polaków, szczególnie wykształconych bądź zasłużonych dla kraju. Przytoczyć tu należy chociażby masowy mord 107 osób w Wawrze pod Warszawą, co wydarzyło się 26 grudnia 1939 roku. W Lasku Kampinowskim natomiast zostało zamordowanych wielu działaczy polskich, w tym m.in. Janusz Kusociński oraz Maciej Rataj. Ta i inne egzekucje przyniosły jedynie nienawiść do „zaborcy” i słuszne pragnienie zemsty. Obok rozstrzeliwań prowadzone były masowe wywózki w głąb terytoriów krajów agresorów. Przemysł zbrojeniowy wymagał olbrzymiej siły roboczej, szczególnie takiej, która pracowała za darmo. Polacy zmuszani byli do niewolniczej wręcz pracy na rzecz przemysłu niemieckiego, a w Związku Radzieckim zsyłano ich daleko na północ bądź osadzano w łagrach rozmieszczonych na całej „nieludzkiej ziemi”.
Lecz teraz sojusznicy nie mogli już nam pomóc. Teraz los obrócił się przeciwko nim – Hitler zaatakował najpierw Danię i Norwegię, by w miesiąc później wysłać swoją armię do Francji. Mit niepokonanego Wehrmachtu skutecznie zastraszał francuskich wojskowych, którzy do tej pory korzystali z doświadczeń I wojny światowej. Popełniali błąd – siła piechoty nie mogła równać się sile dywizji pancernych, skutecznie kierowanych przez Erwina Rommla i Heinza Guderiana. W dniach 27 maja – 4 czerwca 1940 roku przeprowadzono naprędce zorganizowaną operację „Dynamo” i był to pierwszy sukces nowo wybranego premiera Wielkiej Brytanii – Winstona Churchill’a. Ponad 300 000 żołnierzy ewakuowano na wybrzeże Wielkiej Brytanii, w rejonie Dover. Polacy starali się wspomóc zaatakowane państwa. Samodzielna Brygada Strzelców Podhalańskich atakowała Narvik, gdzie wykazała się niezwykłym męstwem i odwagą. Polacy pokazali, że umieją walczyć, ale wobec ewakuacji – na początku czerwca, polskie oddziały musiały ulec. Odziały gen. Maczka broniły się we Francji, lecz tu, widząc brak woli walki u francuskich żołnierzy, generał i jego podopieczni musieli przedostać się na południe. 10 Brygada Pancerno – Motorowa radziła sobie wspaniale na obcej ziemi. W walkach brały udział także polskie okręty, z których niestety ORP „Grom” poszedł na dno. Polscy żołnierze, tworzący oddziały powstałe na podstawie porozumienia Sikorski – Gamelin, zostali wykorzystani w krwawych walkach i częściowo poświęceni. Ratowali obcy kraj, który niecały rok wcześniej nie przyszedł z pomocą Polsce. Mimo wydatnego udziału polskich żołnierzy, mimo waleczności tych małych oddziałów, nie udało się zatrzymać Niemców. Kolejna odsłona tej wojny została zamknięta, kolejny raz zwyciężał Hitler.
Również Stalin nie próżnował. Najpierw udało mu się zająć część Finlandii, choć okupił to wielkimi stratami, potem zaanektował Litwę, Estonię i Łotwę, tworząc z nich Socjalistyczne Republiki Radzieckie. Jego chęć ekspansji skierowała się również w stronę Rumunii, której odebrał Besarabię i część Bukowiny. Związek Radziecki zdobywał kolejne terytoria.
Po podbiciu Francji, Hitler skierował swe siły na Wyspy Brytyjskie. W ciągu trzech miesięcy (8 sierpnia – 31 października 1940 roku) rozegrała się powietrzna bitwa, która zaważyła na losach „wyspy”. Oczywiście rozegrała się ona przy czynnym udziale Polaków, którzy zestrzelili około 250 samolotów niemieckich, co stanowiło dużą część całości zniszczonych maszyn (w sumie Niemcy stracili ponad 1700 samolotów). 15 września nasze dywizjony (o dywizjonie 303 słyszeli chyba wszyscy) zostały przyjęte na audiencji u króla brytyjskiego – Jerzego VI. Wydatna pomoc Polaków została na szczęście dostatecznie doceniona przez sojuszników, a gazety rozpisywały się o waleczności polskich dywizjonów.

W obronie Ojczyzny.

Polityka okupanta niemieckiego w latach 39’ – 43’ opierała się na agresji i terrorze. Samozwańczy aryjski naród, który Słowian uważał za ludzi gorszych rasowo, dla Polaków miał tylko nienawiść i pogardę. Zręcznie kierowana propaganda mocarstwa Hitlera, duża siła wojsk i nazistowskie podejście do faktu przynależności klasowej, zaowocowało masowymi mordami, przede wszystkim inteligencji. Fakt ten nie pozwalał Polakom dokonać zrywu i wyprzeć agresora z naszego kraju. Niemcy przygotowali tzw. Volkslisty, na których znalazły się nazwiska ludzi, którzy postanowili współpracować z hitlerowcami lub zostali zmuszeni do złożenia podpisu, zdobywając tym samym niechęć polskiego społeczeństwa. Polacy dzieleni byli na cztery grupy i często zdarzało się im przynależeć do Volksdeutschen, aby zapewnić sobie bezpieczeństwo. Zawiązał się ruch oporu, jeden z największych w Europie. Polscy patrioci, często z narażeniem życia, przeprowadzali akcje, które choć w małym stopniu mogły zaszkodzić Niemcom. W zamian za akty przemocy wobec „zaborców” żołnierze niemieccy zabijali wielu Polaków. Szczególnie złą sławą cieszyły się więzienia, w których gestapo przesłuchiwało z ogromną brutalnością podejrzanych. Na terenie Polski istniało kilka obozów, w których najczęściej przebywali ludzie zmuszani do morderczej pracy na rzecz zaborcy. Ich los był z góry przesądzony. Hitlerowski aparat terroru rozwinął się niezwykle w przeciągu tych kilku lat. Stwarzał urządzenia, które pozwalały na masowe mordy (od rozstrzeliwań po zastosowanie Cyklonu-cool.gif. Skuteczność komór gazowych mogła zadowolić szefa SS – Heinricha Himmlera, który zlecił opracowanie systemu, służącego sprawniejszemu likwidowaniu ludzi, przede wszystkim zaś pochodzenia żydowskiego. Himmler bał się, że rozstrzeliwania doprowadzą do wypaczenia psychiki żołnierzy, wykonujących egzekucje. Zresztą sam, przyglądając się rozstrzeliwaniu, o mało nie zemdlał. W obozach zagłady zginęło w sumie około 11 milionów ludzi, z 18 milionów, jakie tam więziono. Proces ludobójstwa na wielką skalę dotknął najsilniej Żydów, likwidowanych w największym stopniu po konferencji w Wannsee. Postanowiono tam raz na zawsze rozwiązać problem żydowski, realizując tzw. Endlösung. Konferencja ta odbyła się 20 stycznia 1942 roku. Dla Żydów przygotowano również specjalnie wyizolowane od reszty miasta miejsca – getta, w których żyli oni pod stałą kontrolą niemiecką i nie mogli ich opuszczać. Szczególnie złą sławą cieszyło się getto warszawskie, w którym 19 kwietnia 1943 roku wybuchło powstanie, zakończone niestety klęską.
Polacy, naród waleczny i odważny, nie mogli bezczynnie przyglądać się zniszczeniu, jakie sieją zaborcy. Zawiązało się wiele organizacji, które miały na celu utworzenie zbrojnego podziemia i walkę z Niemcami. Najpierw działał Związek Walki Zbrojnej (ZWZ), zastępujący Służbę Zwycięstwu Polski (SZP). Został on przemianowany rozkazem Naczelnego Wodza (14 II 1942) Władysława Sikorskiego na Armię Krajową (AK). 22 stycznia 1943 roku generał Stefan „Grot” Rowecki wydał rozkaz o połączeniu Związku Odwetu i „Wachlarza”, a na ich miejsce ustanowił Kierownictwo Dywersji (Kedyw). Zorganizowane polskie podziemie mogło nawiązać walkę z gestapo. Oczywiście nie były to otwarte bitwy, lecz akcje dywersyjno-sabotażowe, które w małym stopniu, ale jednak, utrudniały życie zaborcom.
Polityka Związku Radzieckiego wobec okupowanych terenów była podobna. Polaków wysyłano w głąb terytorium Związku, bądź umieszczano ich w obozach, a NKWD stworzyło aparat terroru podobny temu, jaki przygotowali dla Polaków Niemcy. Milicja i NKWD dopuszczały się niezwykłych okrucieństw. Pamiętajmy o Katyniu. To tam życie straciło prawie 4,5 tysiąca ludzi. Likwidacja obozów w Kozielsku, Ostaszkowie i Starobielsku była niczym innym, jak jednym z największych aktów terroru na ziemiach polskich w historii II wojny światowej. We wschodniej stronie naszego kraju również zawiązały się organizacje podziemne. Obszar działania ZWZ został podzielony na dwie części. Zgodnie z „Instrukcją numer 2” Komendanta Głównego dowodzenie na terytorium okupowanym przez sowietów objął generał Michał Tokarzewski – Karaszewicz (później złapany i zastąpiony przez pułkownika Emila Macielińskiego, który okazał się... radzieckim konfidentem).

Barbarossa – w odwrocie.

Dotychczasowi sojusznicy – Hitler i Stalin, odwrócili się od siebie. 22 czerwca 1941 roku ruszyła kolejna wielka ofensywa niemiecka, przewidziana jako operacja Barbarossa. Mimo iż Stalin planował atak, nie spodziewał się, że jego były sojusznik zrobi to pierwszy. Hitler znowu był górą -jeszcze nigdy wojska nie przemieszczały się z taką szybkością na terytorium przeciwnika, jak podczas kampanii rosyjskiej. Stalinowi nie pozostało nic innego, jak zgodzić się z inicjatywą Churchill’a odnośnie zawiązania sojuszu przeciwko wspólnemu wrogowi. Tym samym Polacy i Rosjanie stanęli po jednej stronie barykady, co jeszcze do niedawna wydawało się być niemożliwe.
Szybko nawiązano stosunki dyplomatyczne między oboma państwami, co zaowocowało układem Sikorski – Majski, podpisanym 30 lipca 1941 roku. Co dał on Polakom? Uwolnienie więźniów, rzekomo wszystkich, którzy zostali uwięzieni przez sowietów podczas okupacji Polski. Niestety tylko rzekomo, gdyż w poszczególnych grupach brakowało ludzi, uwięzionych dwa lata wcześniej. Zdziwił również brak więźniów obozów w Ostaszkowie, Starobielsku i Kozielsku. Zapytany o to Stalin, odpowiedział wymijająco coś na temat ucieczki do Mandżurii. Sowieci gubili się w wyjaśnieniach. Na terenach Związku Radzieckiego została sformowana polska armia, złożona ze zwolnionych więźniów, której powstanie określał układ polsko – radziecki. Jednak niektórzy dygnitarze wojskowi przeciwni byli nawiązaniu stosunków dyplomatycznych z ZSRR, gdyż sowieci odmówili zgody na zwrócenie Polsce ziem zagarniętych we wrześniu 39’ roku. Prezydent Raczkiewicz zagroził nawet podaniem się do dymisji, ale z zamiaru tego zrezygnował. Do dymisji podali się natomiast trzej ministrowie, a gen. Sosnkowski – przeciwnik podpisania porozumienia z Moskwą - został zwolniony przez Naczelnego Wodza ze stanowiska Komendanta Głównego ZWZ. Zapewne udział w tym miał premier brytyjski – Winston Churchill, który nie lubił antybrytyjsko nastawionego generała. Polska armia powstała jednak na terenie Związku Radzieckiego, a dowódcą jej został gen. Władysław Anders, dobrze znający język i obyczaje ZSRR. Sformował on 70-tysięczną armię, jednak dostawał przydział żywności/ekwipunku na 40 tysięcy ludzi, co jeszcze wyraźniej podkreślało złą wolę naszego nowego sprzymierzeńca. 18 marca 1942 roku Stalin pozwolił na ewakuację polskich żołnierzy, dla których nie starczyło już prowiantu. Pod koniec kwietnia cała operacja została zakończona i około 33 tysiące żołnierzy zostało przeniesionych, a od lipca reszta wojska miała znaleźć się na Bliskim Wschodzie. 31 sierpnia wyruszył ostatni transport i, co dziwne, ewakuacją objęte były również polskie rodziny. Podczas całej operacji zdezerterował z wojska podpułkownik Zygmunt Berling, który wcześniej przetrzymywany był w specjalnym obozie NKWD. O Berlingu usłyszymy jeszcze nie raz podczas tej wojny.

Za wolność naszą i waszą.

Polacy znowu znaleźli się na froncie. Tym razem nie mogli przyczynić się do wyzwolenia Ojczyzny bezpośrednio, lecz mogli zadać cios wojskom Hitlera na innym froncie. Walczyli dla innego kraju, choć pod polskim sztandarem. Niestety złe warunki, do jakich nieprzyzwyczajeni byli uchodźcy, zdziesiątkowały ich. fakt ten mógł napawać Stalina optymizmem, gdyż zmniejszała się siła polskiego wojska. Radziecki dyktator miał już jednak wizję nowej polskiej armii, która walczyłaby u boku Armii Czerwonej i razem z żołnierzami radzieckimi wkroczyłaby do Polski. Tymczasem na Bliskim Wschodzie żołnierze Andersa i ich rodziny toczyły morderczą walkę z żywiołem, jakim była przyroda. Fakt ten może trochę dziwić, gdyż to na prośbę Churchill’a Polacy zostali odesłani właśnie w to miejsce. Tym samym uciekli Stalinowi, choć przeszli w tereny, w których śmiertelność wśród uchodźców była jeszcze większa. Wcześniej, gdyż w grudniu 1941 roku, Stalin zapowiedział Anglikom, że ma zamiar wcielić w życie projekt (po wojnie oczywiście) oparcia zachodniej granicy Polski na Odrze oraz wcielenia do niej Prus Wschodnich. Szczodra zapowiedź miała i drugi punkt. Rosjanie chcieli, aby wschodnia granica Polski przebiegała zgodnie z Linią Curzona. Kolejny raz wyszły na jaw plany Stalina włączenia suwerennej Polski do strefy wpływów Związku Radzieckiego.
W listopadzie 1942 roku nowym ambasadorem w ZSRR został Tadeusz Romer. Władze Kremla stawiały kolejne przeszkody przed politykiem. Polacy nalegali na tworzenie polskich oddziałów, na co Rosjanie odpowiedzieli notą z dnia 31 października 1942 roku. Kategorycznie odmówili utworzenia kolejnej polskiej armii, gdyż, jak stwierdzili, Polacy nie chcą walczyć przeciw Niemcom. Było to jawne kłamstwo, którego Kreml użył z premedytacją, podkreślając jeszcze raz swoją złą wolę. 16 stycznia 1943 roku Stalin zadał kolejny cios Polakom, wydając notę, dotyczącą obywatelstwa radzieckiego. W związku z dokumentem osoby zamieszkujące zachodnią Ukrainę i Białoruś nie były już obywatelami polskimi. Brytyjczycy tymczasem wykorzystali Polaków w walkach o własne cele. Między 19, a 27 sierpnia polskie jednostki przybyły do oblężonej afrykańskiej twierdzy – Tobruku. I tym razem Polacy musieli wykazać się odwagę i męstwem, aby ratować zagrożonych sojuszników. Samodzielna Brygada Strzelców Karpackich z powodzeniem odpierała niemiecko – włoskie ataki aż do 10 grudnia tego samego roku, kiedy to przybyła odsiecz brytyjska i nastąpiło zluzowanie. Nie można jednak zapomnieć o wkładzie Australijczyków w całą akcję, którzy walczyli nie mniej bohatersko od Polaków.

Rok dziwów – 1943.

Rok 1943 jest najdziwniejszym rokiem tej wojny. Polacy nie mogą podejmować decyzji o własnym losie, sowieci obrażali się, oskarżeni o dokonanie masowego mordu, a Brytyjczycy i Amerykanie udawali przyjaciół państwa polskiego, dbając tylko i wyłącznie o własne interesy. Adam Mickiewicz z pewnością by się zdziwił widząc, że jego słowa z ks. XI pasują doskonale do tej sytuacji:

O roku ów! Kto ciebie widział w naszym kraju!

Nasz wieszcz narodowy pisał o roku 1812 jako roku chwały, roku nadziei, jednak początkowe słowa XI księgi mogą doskonale określić rok 1943 na terytoriach Rzeczpospolitej. Rozpoczął się jak każdy rok okupacji – przemocą i terrorem ze strony okupanta. Przełom w tej „normalności” nastąpił dopiero w kwietniu. To właśnie wtedy niemieckie radio podało wiadomość o znalezieniu masowego grobu w rejonie Gniezdowa. 13 kwietnia Polacy dowiedzieli się o zbrodni, jaką miały popełnić wojska radzieckie. Oczywiście Niemcy, chcąc oczyścić się z zarzutów, złożyły wniosek o zbadanie grobów przez Międzynarodowy Czerwony Krzyż. Na nasze nieszczęście, takie samo podanie złożyła strona polska. Fakt ten posłużył Stalinowi do zarzucenia Polakom rzekomej współpracy z Hitlerem, za plecami Związku Radzieckiego. Stalin, zapytany o groby, po wcześniejszej opinii fachowców z Czerwonego Krzyża, odpowiedział wypowiedzeniem stosunków polsko – radzieckich (25 kwietnia). Był to szczyt bezczelności! Dodatkowo w nocie, jaką otrzymał polski ambasador w Moskwie – Romer od Mołotowa sytuacja i zachowanie Polaków zostało nazwane: „nienormalnym i gwałcącym wszelkie przepisy czy zwyczaje w stosunkach pomiędzy dwoma państwami sprzymierzonymi... W związku z tym Rząd sowiecki postanowił zerwać stosunki z Rządem polskim.” Takie zachowanie dowiodło kolejny raz złej woli sowietów. Ambasador Romer musiał opuścić Moskwę. Stosunki między oboma państwami zostały zerwane z powodu oczywistej zbrodni radzieckiej, którą potwierdził dodatkowo Międzynarodowy Czerwony Krzyż z Genewy. Kreml demonstracyjnie uznał Polaków za zdrajców, pogrążonych w konszachtach z niemieckim rządem.

„Dobry, zły i brzydki”.
Tytuł popularnego amerykańskiego westernu.

To nie Polacy decydowali o własnym losie, to nasi tzw. „sprzymierzeńcy” rządzili polskim państwem i zapisywali kolejne karty historii Rzeczpospolitej. Nastawiony całkowicie antypolsko Stalin, umiarkowany, choć porywczy Churchill oraz uległy całkowicie Stalinowi prezydent Roosevelt. Każdy z nich miał własne plany: Churchill chciał wygrać wojnę rękami Rosjan (miał zamiar oddać trochę terytoriów wschodnich Stalinowi – Brytyjczycy chętnie rozdawali ziemie innych narodów), Gruzin chciał podporządkować Rosji kolejne państwo, a Roosevelt’a niewiele interesowały losy państwa polskiego. Każdy z nich miał własny, odrębny od innych plan, który zamierzał wprowadzić w życie. Radziecki dyktator dodatkowo nie miał zamiaru prosić nikogo o pozwolenie na jego wykonanie. O uległości zachodnich przedstawicieli wobec Stalina niech świadczy następujący fakt: prawie zawsze na spotkania Wielkiej Trójki radziecki dyktator się spóźniał, dlatego Roosevelt i Churchill postanowili, że chociaż raz to oni nie przybędą na czas i przytrą nosa Gruzinowi. Przyszli o piętnaście minut za późno, a Stalina... jeszcze nie było. Postanowili wobec tego zaczekać, ale nie wstać, gdy ten przyjdzie na obrady. Niedługo po tym wszedł Stalin, popatrzył surowo na obydwóch, a wtedy Churchill nie wytrzymał – wstał jak posłuszny uczeń. Najbardziej oddany Polakom albo może najbardziej im sprzyjający był Churchill, który nie widział przyszłości powojennego ładu w hegemonii Związku Radzieckiego na wschodzie Europy. Roosevelt był umiarkowany, targany sprzecznymi uczuciami. Natomiast postawa Stalina od zawsze była negatywna wobec Polaków, więc nie trzeba przypominać jego zachowań. Stalina ochrzciłem mianem „złego”. W zasadzie z całą odpowiedzialnością możemy go tak nazwać, gdy weźmiemy pod uwagę wierzenia ludowe. W Persji panowało dawniej przekonanie, że dzieci urodzone 21 grudnia należy zabijać, gdyż są naznaczone piętnem zła. Stalin urodził się 21 grudnia 1879 roku....

Tragiczne wydarzenia – pech czy fatum?

Rok 1943 przyniósł ze sobą kilka tragicznych wydarzeń politycznych dla Polaków. Jednak najdotkliwszym okazały się straty tych, których Polska potrzebowała najbardziej. Był lipiec. Dokładniej 4 lipca. Generał Sikorski miał lecieć samolotem nad cieśniną, dzielącą Afrykę i Europę, nad Gibraltarem. Niestety nigdy nie osiągnął celu swej podróży, jego samolot spadł do morza, a z całej załogi żywy wyszedł jedynie pilot. Być może nigdy nie dowiemy się, co było przyczyną katastrofy. Amerykanie i Brytyjczycy przeprowadzili śledztwo, którego wyniki utajniono. Czy w śmierć Sikorskiego zamieszany był Churchill? Całkowitej prawdy nie poznamy już nigdy, jednak jedno jest pewne: i w tej historii zauważamy niechęć sojuszników do Polaków, którzy najpierw przeprowadzają śledztwo „po łebkach”, potem nikogo nie informują o jego wyniku, a do tego sprawiają wrażenie zamieszanych w całą aferę. Śmierć Naczelnego Wodza nie była jedynym ciosem dla polskiego państwa. Cztery dni wcześniej, 30 czerwca został złapany przez gestapo Stefan „Grot” Rowecki, głównodowodzący polskimi siłami w kraju. Jego miejsce zajął gen. Tadeusz „Bór” Komorowski, a losy „Grota” potoczyły się tragicznie. Został zamordowany w sierpniu 1944 roku w Sachsenhausen. Pech Polaków był wręcz zadziwiający – kolejny raz los rzucał nam kłody pod nogi, natomiast sojusznicy nie mieli zamiaru nam pomóc ich przeskoczyć, o czym świadczą wydarzenia tego samego roku.

Po raz pierwszy, po raz drugi, po raz trzeci. Sprzedana...

Sukcesy radzieckich wojsk na froncie wschodnim dawały ogromną przewagę Stalinowi podczas zbliżającej się konferencji w Teheranie. Najpierw grunt mieli wstępnie przygotować ministrowie mocarstw, obradując w Moskwie, potem szefowie ich państw spotkali się na wspólnych obradach. Od początku sytuacja przedstawiała się nieciekawie. Churchill i Stalin mieli odmienne zdania, natomiast Roosevelt musiał przychylić się do głosu któregoś z nich. Gdy amerykańska delegacja dotarła na miejsce spotkania, okazało się, że Stalin przygotował podstęp, który miał mu ułatwić przeciągnięcie prezydenta Stanów Zjednoczonych na swoją stronę. Oznajmił Roosevelt’owi, że w górach ukrył się oddział Otto Skorzennego, mający przeprowadzić zamach na prezydenta. Zaproponował jednocześnie przeniesienie się delegacji amerykańskiej do ambasady radzieckiej, która była bliżej centrum miasta. Stawała się więc miejscem bezpieczniejszym od ambasady amerykańskiej położonej kilka kilometrów od centrum Teheranu. Brytyjczycy zaprotestowali i zaprosili Amerykanów do równie bezpiecznej ambasady brytyjskiej. Niestety Roosevelt, bojąc się reakcji Stalina, wybrał propozycję radziecką, tym samym pośrednio przyczyniając się do podpisania wyroku na Polskę. Stalin przekonał Roosevelt’a co do słuszności swoich racji, a podczas obrad Wielkiej Trójki prezydent nie poparł Churchill’a, tylko poparł radzieckiego dyktatora. Wszyscy trzej stwierdzili, że polska granica wschodnia powinna opierać się na tzw. Linii Curzona, z nieznacznymi ustępstwami na korzyść Polski. Polacy mieli w zamian otrzymać część Prus Wschodnich, a nasza granica zachodnia miała być oparta na linii Odry i Nysy Łużyckiej. Politycy trzech mocarstw alianckich zadecydowali o losie Polaków bez ich wiedzy i zgody. Aby było ciekawiej, Polskę włączono również w radziecką strefę wpływów, łamiąc tym samym całkowicie postanowienia Karty Atlantyckiej. Wyniki obrad miały pozostać tajemnicą na wniosek Roosevelt’a, który zdawał sobie sprawę z krzywdy, jaką wyrządzili Polakom. Chciał tym samym zdobyć głosy polskich emigrantów podczas zbliżających się wyborów. Postawa naszych sojuszników była całkowicie sprzeczna z tym, co głosili od początku wojny. Naruszała wszelkie postanowienia, podpisywane podczas wojny i przed nią. W końcu niszczyła przyszłe państwo polskie, zostawiając je na łaskę i niełaskę Stalina. Jedynie Gruzin mógł być zadowolony z konferencji – 1 grudnia wyjechał całkowicie spokojny o losy powojennego Związku Radzieckiego, który całkowicie zdominuje państwa nadbałtyckie. Po obradach dowództwo aliantów zachodnich udało się na obrady do Kairu. Nadciągał rok 1944...

Fala zaczyna się cofać.

Na początku roku, który zapamiętany zostanie jako rok „Overlordu”, nie działo się nic szczególnego na zachodzie. Jednak jego początek zapowiadał tragiczne losy Polski. W nocy z 31 grudnia 1943 na 1 stycznia 1944 roku została utworzona Krajowa Rada Narodowa (KRN), która ogłosiła się polskim parlamentem i nie uznawała rządu emigracyjnego. Fakt utworzenia KRN pozwala mi przypomnieć komunistyczne zapędy niektórych Polaków. W 1941 roku, a dokładniej 28 grudnia tego roku do Polski przybyło sześciu ludzi. Ich celem było utworzenie partii komunistycznej, oczywiście zależnej od Kremla. Wśród grupy byli m.in. Marceli Nowotko, Paweł Finder i Bogusław Mołojec. Losy Polskiej Partii Robotniczej (PPR) pokazują tylko, jak wiele człowiek potrafi zrobić dla władzy. Walki wewnątrzpartyjne dały szansę Pawłowi Finderowi. Jego konkurenci zginęli, zamordowani przez innych członków partii. Jednak i Finderowi szczęście nie sprzyjało, gdyż został złapany przez Niemców. Do głosu doszedł Władysław Gomułka. W Moskwie natomiast utworzony został Związek Patriotów Polskich (ZPP) pod przewodnictwem Wandy Wasilewskiej. Dla Stalina z miejsca stał się on narzędziem propagandowym, gdyż ukazywał „fantastyczną współpracę” polskich i radzieckich władz. Radziecki dyktator przygotowywał się do przejęcia władzy w przyszłym państwie polskim. Dopiero teraz mamy szansę dowiedzieć się prawdy, a mianowicie, czym dla niego była Polska. Kroplą, przepełniającą czarę goryczy było utworzenie 1 Dywizji Piechoty im. Tadeusza Kościuszki (w maju 1943 roku, na prośbę ZPP) i wysłanie jej do walk w dniach 12-13 października. Nie dość, że praktycznie ¾ dowódców stanowili Rosjanie, to podczas wspomnianych walk (pod Lenino) Polacy wysłani zostali na najtrudniejszy odcinek frontu. Sowieci bez wahania poświęcali Polaków. Pod Lenino zginęło około 1200 żołnierzy, prawie 1800 zostało rannych.

Polski szlak bojowy.

W maju 1944 roku alianci utknęli pod Monte Cassino, wzgórzem otwierającym drogę do Rzymu – stolicy Włoch. Nieustanne ataki nie przynosiły efektów, jednak od 11 maja ofensywę rozpoczął 2 Korpus Polski, wspomagający czwarty atak na Monte Cassino. Oddziały generała Andersa liczyły na sukces, który stanie się głośny w świecie i pomoże sprawie polskiej. 18 maja obrona niemiecka została przełamana, Polacy triumfowali. Choć tak daleko od Ojczyzny, walczyli za jej wolność.
6 czerwca alianci lądowali na plażach Normandii (Utah, Omaha, Juno, Gold i Sword), a Polacy mieli i w tym swój udział. Na Kanale La Manche dzielnie walczyły: polski niszczyciel „Piorun”, lekki krążownik „Dragon”, niszczyciel „Błyskawica” oraz dwa mniejsze niszczyciele: „Krakowiak” i „Ślązak”. Po pierwszych tygodniach alianci wdali się w krwawe walki we Francji i w Belgii. 3 Brygada Strzelców zajęła między innymi Chamboise (17-18 sierpnia), natomiast 1 Dywizja Pancerna walczyła pod Falaise od 8 do 22 sierpnia. W tym czasie 1 Dywizja straciła 325 ludzi, rannych natomiast było 1002 żołnierzy. Według opinii jednego z oficerów 2 D.Panc. SS "Das Reich": "Żadna inna z jednostek, z którymi się zetknęliśmy od lądowania aliantów nie walczyła tak dobrze, jak ta polska jednostka" (G. Mattson, Das Reich, s.146). We wrześniu gen. Bernard Law Montgomery wpadł na pomysł przeprowadzenia akcji powietrzno-desantowej o kryptonimie Market Garden. Działania miały na celu lądowanie na tyłach wroga w Holandii i opanowanie mostów na Renie i innych rzekach. Plan wyjątkowo ambitny, praktycznie niewykonalny. W nocy z 25-26 września Polacy osłaniali odwrót 1 Dywizji Powietrzno-Desantowej. Straty Brytyjczyków były ogromne. Nieudolność dowódców, którzy mieli przyjść z odsieczą spowodowała, iż zaczęto szukać kozła ofiarnego. Dowódca 1 Samodzielnej Brygady Spadochronowej, która nie mogła sama pokonać Niemców, został zdegradowany. Generał Sosabowski, bo o nim mowa, został odznaczony Krzyżem Walecznych i mianowany inspektorem Jednostek Etapowych i Wartowniczych. Brytyjczycy, którzy nie lubili Sosabowskiego, obarczyli go całą winą za niepowodzenie akcji, za którą odpowiedzialny był Montgomery. To jego nieudolność, upór i wręcz głupota doprowadziły do śmierci wielu żołnierzy. Oczywiście konsekwencje rozkazu bożyszcza Brytyjczyków spadły na kogoś, z kim alianci się nie liczyli – na Polaka.

Otrzymanie rozkazu natychmiast kwitować!

Takimi oto słowami swój rozkaz zakończył „Monter” – pułkownik Antoni Chruściel. Rozkazu, który podpisał wyrok na Warszawę. 1 sierpnia 1944 roku o godzinie 17:00 rozpoczęło się Powstanie Warszawskie. Gdy Polacy rozpoczynali walkę, nie mogli wiedzieć, jaki los ich spotka. Nie będę skupiać uwagi na walkach w Warszawie, lecz na postawie naszych sojuszników. Rosjanie, którzy podeszli pod miasto, stanęli i nie kwapili się z pomocą dla walczących powstańców. Co więcej, wysłane oddziały Berlinga, które miały utrzymać dwa przyczółki, nie otrzymały wsparcia ze strony Rosjan. Zamilkła artyleria radziecka, której głos spodziewali się usłyszeć Polacy. Stalin nie spieszył z pomocą ginącemu miastu. Alianci zachodni, mimo dobrych chęci, musieli odwołać transporty, które rzadko docierały do polskich powstańców. Samoloty albo zestrzelono nad terytorium Niemiec, albo zrzuty wpadały w ręce żołnierzy Wehrmachtu. Rozwiązaniem byłyby lądowania na lotniskach radzieckich, tyle tylko, że Stalin... nie pozwolił na to. Na jego wytłumaczenie możemy podać tylko jeden fakt – nieuzgodnienie warunków współpracy polsko-radzieckiej w powstaniu. Marne to wytłumaczenie. Łatwiej nam uwierzyć w to, iż Gruzin chciał, aby Polacy i Niemcy wykończyli się nawzajem, co znacznie ułatwiłoby Armii Czerwonej pokonanie wroga i podporządkowanie sobie Polski. Pierwszym krokiem było utworzenie Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego (PKWN z przewodniczącym Edwardem Osóbką-Morawskim), który poprzez Manifest Lipcowy ogłosił się jedyną i najważniejszą władzą w Polsce, z demokracją mając niewiele wspólnego. Państwo polskie powoli dogorywało w okowach niewoli niemieckiej i złej woli radzieckiej. Stalin wyraził zgodę na lądowanie aliantów na lotniskach radzieckich dopiero wtedy, gdy był pewny, że powstańcy już przegrali.
2 października zostało podpisane zawieszenie broni w kwaterze generała von dem Bacha Zelewskiego. Powstańcy otrzymali status żołnierzy, mieli być traktowani zgodnie z Konwencją Genewską. Tym razem zawdzięczać to mogli naciskowi polskich władz na Brytyjczyków, którzy po dość długich wahaniach zgodzili się uznać AK jako Polskie Siły Zbrojne. Ciekawostką jest wypowiedź Stalina i Bolesława Bieruta, którzy próbowali wmówić aliantom, że powstanie tak naprawdę nie wybuchło. Bierut ręczył za to słowem honoru, Stalin natomiast uważał powstańców za zbrodniarzy, usiłujących przejąć władzę.

Punkt 6 – sprawa Polski.

Gdy 4 lutego 1945 roku alianci spotkali się na kolejnej już konferencji Wielkiej Trójki w Jałcie, jasnym było, że Stalin ma najwięcej atutów, przemawiających na jego korzyść. Wielka ofensywa radziecka, którą rozpoczęto od wyzwolenia zgliszcz Warszawy (17 stycznia) ruszyła na początku stycznia Sukcesy armii radzieckiej, w której skład wchodziła 1 Armia Wojska Polskiego (walczyła ona o przełamanie Wału Pomorskiego i udało się jej to, mimo poniesionych strat) były naprawdę duże. Roosevelt i Churchill ponosili tymczasem porażkę za porażkę na froncie zachodnim, gdzie Niemcy ruszyli do ofensywy w grudniu 1944 roku (operacja Wacht am Rhein). Alianci nie mogli sforsować skutecznej obrony dywizji niemieckich na początku 1945 roku i ponosili spore straty. Stalin doskonale wiedział, że wobec sytuacji na froncie Roosevelt i Churchill muszą mu ulec. Nie mylił się, a odbiło się to na Polsce. Panowie uzgodnili wspólne stanowisko wobec naszego kraju, który miał być odbudowany po wojnie. „Nastała nowa sytuacja na wskutek jej pełnego wyzwolenia przez Armię Czerwoną”. Ta nowa sytuacja pozwoliła ingerować Rosjanom w sprawy Polaków, z czego rad był Stalin. Zamiast działającego Rządu Tymczasowego miał zostać utworzony Polski Rząd Tymczasowy Jedności Narodowej. Churchill pocieszał się faktem, iż Stalin złożył obietnicę przeprowadzenia demokratycznych wyborów w przyszłym państwie polskim. Wschodnia granica Polski miała przebiegać wzdłuż Linii Curzona z małymi odchyleniami (5-8 km) na korzyść Polski. Tym samym alianci dokonali zamachu stanu za plecami Polaków, nie pozwalając im ingerować we własne sprawy. Nic dziwnego, że postanowienia Konferencji Jałtańskiej nie zostały zaakceptowane przez polski rząd w Londynie. Wydał on oświadczenie 13 lutego, w którym napisano: „Rząd Polski oświadcza, że decyzje Konferencji Trzech dotyczące Polski nie mogą być uznane przez Rząd Polski i nie mogą obowiązywać Narodu Polskiego...” W tym samym czasie na ziemiach polskich Rosjanie rozpoczęli nowe akty terroru, aresztując żołnierzy AK, a 27 marca 1945 roku porywając 16 przywódców polskiego podziemia, w tym generała Leopolda Okulickiego – ówczesnego Komendanta Głównego rozwiązanego AK.

Victory was not achieved by one man.
Call of Duty – intro gry komputerowej

Wreszcie nadeszły upragnione dni chwały. Cała Europa cieszyła się z zakończenia wojny. 8 maja dobiegł końca najkrwawszy konflikt w dziejach Europy. Na Pacyfiku wciąż trwały mordercze zmagania Amerykanów i Japończyków, lecz i tam los wojny był już przesądzony. Ludzie świętowali. Polacy nie wiedzieli jeszcze, jaki los ich będzie czekał. Rozpoczął się okres rozgrzeszeń. Zbrodniarze wojenni mieli być sądzeni w mieście, gdzie wszystko się zaczęło - w Norymberdze. Jak zwykle nasi sojusznicy nie potrafili zachować bezstronności, sądząc za zbrodnie wojenne i przeciw pokojowi jedynie Niemców. Zapominali tym samym o oczywistych winach innych nacji. W końcu Wiaczesław Mołotow ponosił taką samą winę za spowodowanie wojny, jak Joachim von Ribbentrop, skazany w Norymberdze na śmierć. W sumie podczas procesów Międzynarodowego Trybunału Wojskowego na śmierć zostało skazanych dwunastu oskarżonych, w tym Martin Bormann, sądzony zaocznie. Trybunał nie rozpatrywał innych sytuacji oprócz tych przedstawionych w akcie oskarżenia. Tym samym żaden z Rosjan nie poniósł kary za Katyń, nikt nie został ukarany za masowe deportacje ludności w głąb Rosji czy też terror, jaki panował w obozach jenieckich na terytorium Związku Radzieckiego.

Nowe lata, nowy wiek, nowa era – w Polsce po staremu.

Ironiczny podtytuł jasno ukazuje mój stosunek do „demokratycznego” państwa polskiego, pod zwierzchnictwem ZSRR. Stalin od początku dążył do podporządkowania sobie państw nadbałtyckich, nie mógł tylko podejrzewać, że przyjdzie mu to tak łatwo. Wielki udział w dokonaniu rygorystycznych zmian w państwach na wschodzie Europy mieli Roosevelt i Churchill, którzy nie potrafili się sprzeciwstawić Stalinowi. Sprytny Gruzin wykorzystał sojuszników, z ich pomocą pokonał Niemców i za ich przyzwoleniem zajął Polskę. Losy Polaków – żołnierzy były tragiczne. W Ojczyźnie nie byli już bohaterami, lecz wrogami narodu. Historia dopiero przywróciła im honor, gdyż rodacy nie potrafili tego zrobić. Wystarczy przypomnieć tragiczne losy kilku polskich dowódców. Generał Sosnkowski został odesłany do Kanady, gdzie pracował na farmie. Jeszcze trochę i straciłby wszystko, jednak przed bankructwem uratowali go towarzysze broni, znajdując mu etat wykładowcy na akademii w Rio de Janeiro. Inni generałowie - Czuma, czy Langner żyli z tego, co wyhodowali. Generał Ząbkowski oraz Łakiński wynajmowali mieszkania i tylko dzięki temu zajęciu znaleźli pieniądze na utrzymanie. Generał Stanisław Maczek dostał posadę barmana w Edynburgu, dzięki wpływom jego byłego żołnierza. Dowódca Samodzielnej Brygady Strzelców Podhalańskich - generał Szyszko-Bohusz zaczął naprawiać porcelanę w Wielkiej Brytanii. Generał Tadeusz "Bór" Komorowski produkował z żoną abażury. Najgorzej miał generał Sosabowski, walczący niegdyś pod Arnhem. Najpierw założył z kolegą warsztat stolarski i tapicerski, potem został magazynierem w fabryce urządzeń elektrycznych. Generał Emil Fieldorf czy Stanisław Skalski byli sądzeni w Polsce. Fieldorfa zabito, Skalski wyszedł na wolność po ośmiu latach. Władze zapomniały, jednak ludzie pamiętali. Gdy ciężko zachorowała córka generała Maczka, mieszkańcy Bredy błyskawicznie zebrali potrzebne finanse na leczenie. Dla Polaków przebywających poza granicami kraju ta wojna jeszcze się nie skończyła – teraz musieli walczyć o własną godność i lepszy byt, gdyż dawni sojusznicy (Amerykanie, Brytyjczycy) nie kwapili się z pomocą, którą niegdyś obiecali. Tylko dzięki własnym umiejętnościom Polacy potrafili przeżyć w obcym im świecie.
Po II wojnie.
Wielcy tamtych czasów spotkali się na kolejnej, trzeciej już konferencji. Tym razem obradowali w Poczdamie. W dniach 17 lipca – 2 sierpnia 1945 roku przedstawiciele mocarstw obradowali w nieco zmienionym gronie. Nie było wśród nich zmarłego Roosevelta (zastąpił go Harry Truman), 28 lipca zamiast Churchill’a na obradach znalazł się nowy premier Clement Attlee. Znowu Polacy zostali skrzywdzeni – powojenne ustalenia potwierdziły jedynie to, co zatwierdzono w Jałcie. Niestety, Wielka Trójka wcale wielka nie była, a jej decyzjom daleko było do „salomonowych”. I dziś możemy jedynie gdybać – czy przyniosło Polakom korzyść utracenie terytoriów na wschodzie, na rzecz terytoriów na zachodzie (uniknęliśmy chociażby starć z mniejszościami narodowymi). Jedno jest pewne: sojusznicy nie potrafili traktować Polaków w sposób, na jaki zasługiwali. Słowa uznania kierowane pod adresem polskich żołnierzy nie zostały przełożone na politykę względem ich państwa, naszej Ojczyzny, względem Polski...

II wojna światowa była konfliktem, który pozostawił po sobie trwały ślad, niezaleczoną ranę, o której Europa i świat nigdy nie zapomną. I nie zakończył się on 8 maja 1945 roku – on trwa do dziś. Jego mottem powinny zostać słowa utworu Dire Straits z lat 80’: „We’re fools to make war/ On our brothers in arms” („Jesteśmy głupcami, tocząc wojny/ Z naszymi towarzyszami broni”)...
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #1

     
Roger Ramjet
 

II ranga
**
Grupa: Użytkownik
Postów: 59
Nr użytkownika: 5.590

 
 
post 27/05/2005, 12:50 Quote Post

Ciekawy artykul.
Jedna, bardzo drobna uwaga, ale jako czlowiek z Warszawy musze zaprotestowac:
QUOTE
W Lasku Kampinowskim natomiast zostało zamordowanych wielu działaczy polskich

To nie Lasek, a cala Puszcza. Masowe egzekucje trwaly od grudnia 1939 roku do lipca 1941 roku.

Byc moze wywolam burze, ale Polski Rzad byl traktowany tak, jak sobie na to zasluzyl. Ciagle sprzeczki w gronie rzadu i walka o wladze. Juz szczytem bezszczelnosci bylo dla mnie to, ze Anders cieszyl sie po smierci Sikorskiego. Chyba nie trafil nam sie w tym okresie wielki przywodca - chocby pokroju de Gaulle`a (jak z wojny wyszli Francuzi, a jak Polacy).
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #2

     
Gustaw II Adolf
 

Dei Gratia Rex Sueciæ, Princeps Magnus Finlandiæ etc.
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.022
Nr użytkownika: 6.537

Gustavus Adolphus Vasa
Stopień akademicki: Leo Septemtrionum
Zawód: Rex Hereditarius
 
 
post 27/05/2005, 16:34 Quote Post

QUOTE
Kampinowskim

Jako człowiek nie z Warszawy, ale zwykły olsztyński prowincjusz dodam tylko, że cały czas myślałem, że to się pisze "Kampinoski/ska" sleep.gif

QUOTE
bezszczelnosci(...)

no comments rolleyes.gif
 
User is offline  PMMini Profile Post #3

     
Eisenhower
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 118
Nr użytkownika: 5.682

Zawód: Student
 
 
post 27/05/2005, 17:45 Quote Post

Dopuszczalne są obie pisownie: "Kampinowski" oraz "Kampinoski".
Za tę pracę zgarnąłem pierwsze miejsce na konkursie. Rozdanie nagrod i oficjalne zakończenie w poniedziałek.
I dodam jeszcze coś do wypowiedzi Rogera - czy de Gaulle był wielkim dowódcą? W którym miejscu? I jak niby z wojny wyszli Francuzi? Co de Gaulle miał do powiedzenia? Wiadomo, kto decydował, wszak na konferencjach Wielkiej Trójki, de Gaulle nie był "Wielki".
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #4

     
das_reich
 

cbr600rr
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.193
Nr użytkownika: 4.929

 
 
post 27/05/2005, 22:27 Quote Post

QUOTE(Eisenhower @ May 27 2005, 06:45 PM)
de Gaulle nie był "Wielki".
*


I o to mu pewnie chodzi, gdy w czasie podpisania kapitulacji w Berlinie niemiecki "przywódca" podpisujący akt kapitulacyjny "wyśmiał" francuskiego generała z jego obecności.
I jak niby z wojny wyszli Francuzi?
Jak to jak, przeciez każdy wie, że Polacy więcej walczyli na każdych frontach a Francuzi sie obijali i byli obecni podczas podpisywania kapitulacji ( przeciez to najwiekszy zaszyt).

(Edit.ortogr.)

Ten post był edytowany przez Net_Skater: 25/08/2005, 0:08
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #5

     
Roger Ramjet
 

II ranga
**
Grupa: Użytkownik
Postów: 59
Nr użytkownika: 5.590

 
 
post 28/05/2005, 0:09 Quote Post

Gratulacje Ike! Zdecydowanie zasluzyles za nagrode!

Gustaw II Adolf: Zaczne czesciej zagladac do slownika ortograficznego ;-) Wydaje mi sie, ze nie masz sobie nic do zarzucenia - nie ma powodu nazwywac Olsztyna prowincja - to raczej ja wychodze na buraka, skoro robie takie byki. Dzieki,ze zwrociles mi uwage!

Wlasnie o to mi chodzilo: Francuzi zakonczyli wojne jako "niekwestionowani" zwyciezcy. Nie byli obecni w Jalcie ani w Poczdamie, ale mieli swoja strefe okupacyjna w pokonanych Niemczech i od poczatku zasiadaja w Radzie Bezpieczenstwa ONZ. De Gaulle byl wielki - dla Fracji i Francuzow oczywiscie.
A jak wyszly z wojny Wlochy? Gdy wojna zblizala sie do ich terytorium - zmienili strony... i juz w 1949 roku byli w NATO.

NIE TWIERDZE, ze mielismy zdradzic sojusznikow i zmienic strony!
Polscy zolnierze wygrali wojne, ale Polscy politycy ja przegrali. Nie pierwszy raz w naszej historii wyszlismy z wojny z honorem.I co z tego? Krew mnie zalewa, jak czytam, ze general Maczek byl barmanem w Edynburgu, a general Sosabowski pracowal w magazynie.
Moze dlatego, po 50 latach, Rosjanie maja prawo pisac, ze (miedzy innymi) "przypisywanie" im Katynia, to "proba falszowania historii".

 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #6

     
Eisenhower
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 118
Nr użytkownika: 5.682

Zawód: Student
 
 
post 28/05/2005, 8:48 Quote Post

No właśnie. Polscy politycy nie potrafili, nie potrafią i czas pokaże, jak to będzie, walczyć o dobro naszego kraju. No, ale skoro ważniejsza jest własna kieszeń...
Tu wchodzimy na grząski grunt, więc prosze nie kontynuować teog, co teraz powiedziałem. W każdym razie jednego możemy być pewni - z Polską nikt się nie liczy, co więcej można wymienić multum przykładów na takie postępowanie. Jakie? Ot chociażby konkurs Eurowizji - Bałkany głosują na siebie, Wschód na siebie, Zachód również wymienia głosy między sobą. A Polska? Dostaje trzy punkty, bo komuś się pomyliło i zamist Portugal powiedział Poland:) Z tym ostatnim to może trochę przesadziłem, ale powiedzcie mi, kto na nas głosował?
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #7

     
Mikołaj17
 

Nowicjusz
Grupa: Użytkownik
Postów: 6
Nr użytkownika: 7.727

Stopień akademicki: brak
Zawód: uczen
 
 
post 4/07/2005, 20:25 Quote Post

Ja powiem tak. Podczas gdy Francuzi się obijali, my walczyliśmy o wolność. A gdy doszlo do odebrania nagrody (podpisanie kapitulacji) "wypoczęci" staneli pierwsi w kolejce a Polska została w tyle - zniewolona przez Rosję, zmęczona i padnięta z wysiłku. Pragnę przypomnieć, że Francuzi podpisali kapitulację a my nie, oni kolaborowali i bronili się mniej ochoczo niż my, mimo że byli "potęgą" !

(Edyt.styl)

Ten post był edytowany przez Net_Skater: 5/07/2005, 0:43
 
User is offline  PMMini Profile Post #8

     
Husarz
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 791
Nr użytkownika: 1.222

 
 
post 4/07/2005, 20:47 Quote Post

Jakkolwiek macie rację, to trochę upraszczacie całą sytuacje.
Nie można porównywać Polski w czasie wojny z Francją.
Jakkolwiek walczyliśmy mężniej i większą liczbą żołnierzy (!) to jednak sytacja Polski była przegrana z powodu stanowiska Stalina. Przypuszczam,że gdyby to Armia Czerwona wyzwalała Francję (np. porażka lądowania w Normandii) to byliby oni w możliwe że gorszej sytuacji od nas. Ponadto co My mieliśmy do zaoferowania Aliantom prócz dzielnych żołnierzy (a z uzupełnianiem strat, zaciągiem na wojnę zarówno Brytyjczycy jak i Amerykanie problemu większych nie mieli)? Francuzi mieli - mimo wszystko - gospodarkę swych kolonii.
Ponadto co do "drogi o wojny" III Rzeszy to opiero w Monachium została tak rażąco naruszona zasada Traktatu Wersalskiego o samostanowieniu narodów (co by nie mówić Sudety były zamieszkany w dużej części przez Niemców). Czas uzyskany dzięki temu umożliwił Brytyjczykom przygotowanie się do wojny.
Nie chodzi mi o to, że Polacy do zwycięstwa się nie przysłużyli - bo wręcz przeciwnie jak na swe możliwości wykonali 200% normy - ale nie przesadzajmy ze znaczeniem Polski w tamtym okresie.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #9

     
macias
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 200
Nr użytkownika: 7.060

Zawód: uczen
 
 
post 4/07/2005, 21:12 Quote Post

I na tym polega przeklęta logika historii, która pozwala krajowi walczącemu nowocześniejszymi siłami niż my, wspartymi przez sojuszników ale z kompletnym defetyzmem i brakiem wiary w zwycięstwo, który walczył krócej niż Polska a jedyne porządne jednostki wystawił w Waffen-SS - na wyjscie z wojny jako czwarte zwycięskie mocarstwo (strefy okupacyjne w Niemczech i Austrii,stałe miejsce w Radzie Bezpieczeństwa). Chociaż po prawdzie dużo zawdzięczają de Gaullowi. Gdyby nie podjął on bezsensownej z punktu widzenia 1940 roku walki i nie byłoby Wolnych Francuzów - to sytuacja mogłaby wyglądać inaczej. Przede wszystkim nie byłby im tak skory Churchill, ponieśliby chyba konsekwencje za rząd kolaborancki łącznie przynajmniej z częściową okupacją kraju, z pozbawieniem kolonii. W rezultacie straciliby szybko swoją pozycję - a tak to mogli przez 50 lat żyć marzeniami, których nie pozbyli się do dzisiaj. Pozdrawiam!

(Edyt.styl)

Ten post był edytowany przez Net_Skater: 25/08/2005, 0:12
 
User is offline  PMMini Profile Post #10

     
Roger Ramjet
 

II ranga
**
Grupa: Użytkownik
Postów: 59
Nr użytkownika: 5.590

 
 
post 4/07/2005, 21:45 Quote Post

Czy nie wydaje się Wam, że Polacy przecenili swoje możliwości? Absolutnie nie kwestionuję naszych dokonań w czasie wojny (szczególnie chciałbym podkreślić dokonania polskiego wywiadu - ostatnio gorący temat). Po prostu zastanawiam się, jak wyglądałaby polityka wobec Polski, gdybyśmy nie deklarowali otwarcie, że "nie oddamy guzika". Czy podzielilibyśmy los Czechosłowacji? A może należało wcześniej ogłosić mobilizację?

Ideą polityki jest działać w imię Państwa czy Narodu, co z tego, że prawda jest tylko jedna? (to tylko i wyłacznie moj wymysł)...

Zdecydowałem się napisać o generale De Gaulle, dlatego, że potrafił bezkompromisowo rozmawiać z Churchillem - wiele razy obrażał się i niemalże szantażował Brytyjczyków. W tym samym czasie Polacy walczyli między sobą (w rządzie londyńskim). Stąd moja irytacja.

macias: Ja doszedłem niedawno do takich wniosków: aby w Europie byla równowaga muszą istnieć suwerenne państwa Austria, Niemcy, Francja, Polska, Ukraina, Włochy, Wilka Brytania, Hiszpania. Zabór jednego z państw kosztem innego to naruszenie równowagi sił, który prowadzi do wojny (może zbyt ogólna teoria). Dlatego Brytyjczycy ani na moment nie myśleli o faszystowskiej Francji Vichy - kto wówczas "szachowałby" Niemcy?
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #11

     
macias
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 200
Nr użytkownika: 7.060

Zawód: uczen
 
 
post 5/07/2005, 12:05 Quote Post

Nie myśleli, bo mieli de Gaulle'a. Gdyby go nie było, sytuacja dla Francji byłaby zdecydowanie gorsza, choć oczywiście nie wyklucza to porozumienia z pojedynczymi, nie za bardzo uwikłanymi w reżim politykami rządu Vichy. Między innymi Brytyjczycy po wojnie nie zgodzili się na osłabienie Niemiec, czyli koncepcję francuską i połączyli swoją strefę okupacyjną z amerykańską, gdyż groziło to wzmocnieniem pozycji Francji na kontynencie - niezgodne z brytyjską polityką równowagi sił. Po wojnie długo nie było wiadomo jak się potoczą losy Niemiec i mogło być z tym różnie. Co to twojej teorii, pod względem terytorialnym - tak, te państwa są kluczowe, pamiętaj jednak, że dzisiaj nikt już nie myśli o podbojach, liczą się bardziej: znaczenie danego państwa i jego potencjał ekonomiczny - a przez to nie ma i nie może być równowagi.
Pozdrawiam!
 
User is offline  PMMini Profile Post #12

     
Roger Ramjet
 

II ranga
**
Grupa: Użytkownik
Postów: 59
Nr użytkownika: 5.590

 
 
post 6/07/2005, 18:07 Quote Post

Zgadzam się z Tobą. Dzisiaj na szczęście rywalizacja odbywa się na trochę innej płaszczyźnie - a nie kosztem podboju cudzych ziem. Nikt nie zmusi mnie do zmiany obywatelstwa lub do wysiedlenia, a przy tym nikt nie każe mi wozić paszportu. Dlatego tak pomyślana Europa podoba mi się.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #13

 
2 Użytkowników czyta ten temat (2 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej