Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> Łapanki
     
T34
 

Banita
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 785
Nr użytkownika: 14.339

 
 
post 23/08/2013, 14:53 Quote Post

Ostatnio zainteresowałem się tematem łapanek ulicznych w Polsce. Stąd moje pytanie, na które nie znalazłem jak dotąd nigdzie precyzyjnej i przekonującej odpowiedzi poza ogólnikowymi: Czy osoby złapane w łapance musiały zrobić coś "złego"(tzn. złamac prawo narzucone przez okupanta w jakiś sposócool.gif by zostac wywiezione do Oświęcimia lub rozstrzelane w masowej egzekucji czy też osoby te były całkowicie przypadkowe i każda osoba złapana mogła zostac zamordowana bez powodu albo wywieziona do obozu?
 
User is offline  PMMini Profile Post #1

     
Bartłomiej Rychlewski
 

naczelny opluwacz , wróg ludzkości postępowej
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 2.116
Nr użytkownika: 7.736

Stopień akademicki: mgr nauk tajemnych
Zawód: prawnik oprawca
 
 
post 23/08/2013, 15:16 Quote Post

To zależy od typu łapanki ( czy była to łapanka celowa [ukierunkowana na pewną grupę osób] ,odwetowa,prewencyjna, czy na roboty,), od tego kto ją przeprowadzał ( czy sami Niemcy czy z formacjami kolaboracyjnymi i jakie oddziały/ służby niemieckie ją organizowały).

Najtrudniej było wyjść ( uwolnić się lub wykupić ) z łapanki odwetowej, którą przeprowadzała żandarmeria niemiecka przy udziale Gestapo czy Kripo - zabierano starych i młodych, zdrowych i chorych, a nawet ludzi z zaświadczeniami o pracy na rzecz Niemców ( co było przepustka na wolność przy łapance na roboty) , możliwość posłużenia się ,,lipnymi" papierami groziła grubszą wpadką bo wśród gestapowców i kripowców byli często spece od fałszywek, a na dodatek taki zespół zazwyczaj nie przyjmował łapówek, które chętnie brali funkcjonariusze formacji pomocniczych. Nie można było też liczyć na ludzkie odruchy, które z kolei często przejawiali żołnierze Wehrmachtu, Luftwaffe czy Kriegsmarine biorący udział w takich łapankach ( niektórzy z regularnych jednostek, inni ozdrowieńcy ze szpitali).
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #2

     
poldas372
 

X ranga
**********
Grupa: Użytkownik
Postów: 11.890
Nr użytkownika: 19.336

 
 
post 23/08/2013, 15:34 Quote Post

Głównym celem łapanek ulicznych było wyszukanie takich osób, co to nie mają zatrudnienia w sektorze gospodarczym ważnym dla interesów Rzeszy. Tych wysyłano do Reichu na roboty.
Czasem udało się w ten sposób wychwycić osoby poszukiwane i te wysyłano po przesłuchaniu (czasem "atrakcyjnym") do obozu koncentracyjnego. Ci, co więcej nabroili, byli wysyłani do obozów, gdzie wieźniowie mieli gorsze warunki.
Aktualnie w Polsce też się tak selekcjonuje więźniów - "Ty do Tworek, a ty do Montelupich". Też jest stopniowanie.
Jak się udało złapać takiego aktywnego z ruchu oporu, no to... Najpierw Gestapo, a potem "czapa", albo współpraca.

Technicznie wyglądało to tak, że zamykano oba wyloty danej ulicy i... "czesano" wyłapany "inwentarz".
Niektórym co sprawniejszym i myślącym, a mającym coś "za uszami", udawało się jeszcze dać dyla przez oficynę jakiejś kamienicy i o ile go tajniaki nie wychaczyły, to ratował skórę.

Zarówno dla Niemców, jak i polskich cwaniaczków była to specyficzna forma sportu.
Ci, którzy mieli dobre zatrudnienie i nie byli zamieszani w ruch oporu, to nie mieli się czego obawiać.

Tutaj oczywiście Koledzy: Albinos i Wojtek_K, czy też Bartłomiej Rychlewski mogą napisać, że to nie do końca było tak, bo "to, tamto, siamto". Generalnie było jednak właśnie tak z owymi łapankami.

Warto jednak porozmawiać o szczegółach.

Edit - Obczaiłem tego mojego "orta" i go poprawiłem.

Ten post był edytowany przez poldas372: 24/08/2013, 1:00
 
User is offline  PMMini Profile Post #3

     
Albinos
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 255
Nr użytkownika: 16.455

 
 
post 23/08/2013, 20:03 Quote Post

QUOTE
Głównym celem łapanek ulicznych było wyszukanie takich osób, co to nie mają zatrudnienia w sektorze gospodarczym ważnym dla interesów Rzeszy. Tych wysyłano do Reichu na roboty.


Nie tylko to. Pozwolę sobie zacytować fragment wypowiedzi kol. secesjonisty z innego forum:
Można wyróżnić trzy funkcje łapanek:
a) zastraszającą
cool.gif przesiewu - zawsze można było trafić na kogoś interesującego aparat policyjny
c) logistyczną - w warszawskim gestapo przyjęto już od 1940 roku, że w więzieniu w każdej chwili musi być odpowiedni kontyngent ludzi, których można by rozstrzelać, ponieważ część trafiała do obozów rzadziej była wypuszczana konieczne były odpowiednie uzupełnienia.


QUOTE
Tutaj oczywiście Koledzy: Albinos i Wojtek_K, czy też Bartłomiej Rychlewski mogą napisać, że to nie do końca było tak, bo "to, tamto, siamto".


rolleyes.gif

QUOTE
Jak się udało złapać takiego aktywnego z ruchu oporu, no to... Najpierw Gestapo, a potem "czapa", albo współpraca.


Nie do końca było tak, bo... Bo zwyczajnie znamy niejeden przypadek, że Niemcy wypuścili z rąk osoby znaczące dla podziemia. Ot chociażby mjr Trojańczyk z wywiadu Okręgu Warszawskiego AK, który wpadł w łapance i został bardzo szybko, bo chyba dosłownie po kilku(nastu) godzinach, wypuszczony na wolność. Albo mjr Jerzy Lewiński "Chuchro", szef Kedywu OW AK. Aresztowany w łapance między 6 a 19 listopada 1943 r., rozstrzelany 24 listopada w egzekucji publicznej. Niemcy nie mieli zielonego pojęcia, kto wpadł w ich ręce - zginął tak jak ci, którzy z podziemiem nie mieli nic wspólnego. Samo to, że ktoś należał do konspiracji, nie miało jeszcze większego wpływu na to, co się z człowiekiem stanie, jeśli wpadnie w łapance. Jeśli nie znajdował się na specjalnych wykazach osób poszukiwanych, nie miał przy sobie materiałów obciążających, nie zachowywał się podejrzanie, to groziło mu w zasadzie to samo, co tym, którzy do konspiracji nie zbliżyli się nawet. Osobna sprawa to wykupywanie/uwalnianie (ale nie na zasadzie odbicia, tylko kontaktu z odpowiednim człowiekiem) ludzi dzięki możliwościom organizacyjnym.

QUOTE
Niektórym co sprawniejszym i myślącym, a mającym coś "za uszami", udawało się jeszcze dać dyla przez oficynę jakiejś kamienicy i o ile go tajniaki nie wychaczyły, to ratował skórę.


Dodajmy, że także tym co bardziej, nie wiem czy to będzie odpowiednie słowo, bezczelnym (ale w takim pozytywnym sensie). Im ktoś był pewniejszy siebie, im lepsze miał papiery (np. praca dla ważnych instytucji, z czasem np. papiery Rüstungskommando czy Organisation "Todt" okazały się być szczególnie cenionymi, osobna historia to "papiery" całkowicie fikcyjnych instytucji, o których pisał "Agaton"), tym większa szansa, że puszczą go z łapanki. W różnych wspomnieniach parokrotnie natykałem się właśnie na historie, jak to ten czy inny człowiek potrafił tak skutecznie przekonać żandarma, że ten musi go puścić, bo np. spieszy się na spotkanie z jakimś wysoko postawionym urzędnikiem, że faktycznie żandarm dawał się przekonać.

QUOTE
Ci, którzy mieli dobre zatrudnienie i nie byli zamieszani w ruch oporu, to nie mieli się czego obawiać.


Nadmierne uogólnienie. W okresach wzmożenia terroru niemieckiego nie było chyba żadnej gwarancji, że człowiekowi pomogą jakiekolwiek papiery. Podczas wielkiej łapanki w Warszawie w dniu 12 sierpnia 1940 r. Niemcy niemal kompletnie ignorowali jakie kto miał papiery.

Ten post był edytowany przez Albinos: 23/08/2013, 20:18
 
User is offline  PMMini Profile Post #4

     
Bartłomiej Rychlewski
 

naczelny opluwacz , wróg ludzkości postępowej
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 2.116
Nr użytkownika: 7.736

Stopień akademicki: mgr nauk tajemnych
Zawód: prawnik oprawca
 
 
post 23/08/2013, 20:16 Quote Post

[quote=poldas372,23/08/2013, 16:34]
CODE
Głównym celem łapanek ulicznych było wyszukanie takich osób, co to nie mają zatrudnienia w sektorze gospodarczym ważnym dla interesów Rzeszy. Tych wysyłano do Reichu na roboty.


Uogólnienie, na dodatek nieprawdziwe. Głównym celem łapanek było terroryzowanie i zastraszanie ludności Warszawy. Nie piszę tak, bo jestem zarozumiałym ,,Siemrańcem" , ale dlatego, że ,,łapanki" w powszechnym rozumieniu, miały miejsce tylko w Warszawie ( oczywiście miały miejsce też w innych miastach i na wsiach, ale nie na taką skalę i nie w taki sposób )

CODE
Czasem udało się w ten sposób wychwycić osoby poszukiwane i te wysyłano po przesłuchaniu (czasem "atrakcyjnym") do obozu koncentracyjnego. Ci, co więcej nabroili, byli wysyłani do obozów, gdzie wieźniowie mieli gorsze warunki.


Warunki gorsze niż gdzie ? Przypominam także , że część ludzi , która nic nie ,,nabroiła" ( sic ! Dziwne co najmniej, jak , dla mnie określenie ( żeby nie napisać, ze niesmaczne) szła pod ścianę , na rozstrzelanie.


CODE
Aktualnie w Polsce też się tak selekcjonuje więźniów - "Ty do Tworek, a ty do Montelupich". Też jest stopniowanie.


Taaa - paralela godna geniusza i mistrza dobrego smaku .....


Jak się udało złapać takiego aktywnego z ruchu oporu, no to... Najpierw Gestapo, a potem "czapa", albo współpraca.

CODE
Technicznie wyglądało to tak, że zamykano oba wyloty danej ulicy i... "czesano" wyłapany "inwentarz".
Niektórym co sprawniejszym i myślącym, a mającym coś "za uszami", udawało się jeszcze dać dyla przez oficynę jakiejś kamienicy i o ile go tajniaki nie wychaczyły, to ratował skórę.


Niekoniecznie tak to wyglądało - łapanki miały miejsce także w kawiarniach , na targowiskach i w środkach komunikacji miejskiej.Po wtóre ortografia się kłania ...

CODE
Zarówno dla Niemców, jak i polskich cwaniaczków była to specyficzna forma sportu.
Ci, którzy mieli dobre zatrudnienie i nie byli zamieszani w ruch oporu, to nie mieli się czego obawiać.


To życzę Ci byś brał udział w takich ,,zawodach", ale nie pisz bzdur - w łapankach zabierano także osoby , które miały zatrudnienie w firmach uznawanych przez Niemców za przydatne i nie miały nic wspólnego z podziemiem. (Dotyczyło to głównie łapanek odwetowych i brania tzw. zakładników.

CODE
Tutaj oczywiście Koledzy: Albinos i Wojtek_K, czy też Bartłomiej Rychlewski mogą napisać, że to nie do końca było tak, bo "to, tamto, siamto". Generalnie było jednak właśnie tak z owymi łapankami.


Chciałeś - masz - generalnie to wiesz chyba niewiele i brak Ci wrażliwości - ale ja Cię ani edukować, ani wychowywać nie zamierzam ( kiedyś próbowałem , ale nie wyszło). Proszę tylko, byś zmienił ton wypowiedzi na nieco mniej frywolny - o ile zamierzasz ze mną dyskutować.

CODE
Warto jednak porozmawiać o szczegółach.


Warto, ale ,jeżeli o mnie chodzi, to na ten temat wolę bez frywolności.

Ten post był edytowany przez Bartłomiej Rychlewski: 23/08/2013, 20:18
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #5

     
poldas372
 

X ranga
**********
Grupa: Użytkownik
Postów: 11.890
Nr użytkownika: 19.336

 
 
post 23/08/2013, 20:44 Quote Post

Za okupacji, najbardziej dającym pewność bezpieczeństwa dokumentem był tzw. "kriegswichtig".
Przypadek majora Lewińskiego by mi wskazywał na to, że miał pecha mimo dobrze podrobionych dokumentów i padł ofiarą bezmyślności Kuczery (sorry za spolonizowanie jego nazwiska).

W przypadku łapanek to jest właśnie tak, że trzeba jednak generalizować.
Widzę to w ten sposób, iż większe szanse przetrwania mieli jednak Polacy, którzy mieli oryginalne papiery i faktycznie pracowali na rzecz gospodarki wojennej Rzeszy.

Ojjj Panie Bartłomieju;
Ale skąd my wiemy, że głównym celem łapanek było zastraszanie?
W dużych aglomeracjach miejskich było je robić najprościej.
Gdy zgarniano delikwentów/delikwentki z wiosek, to bardziej bym to powiązał z akcjami pacyfikacyjnymi.

Jeszcze jedno;
Ktoś ma taki model pisania i własną stylistykę.
Czasem się trafi "ort" - Trudno.
A gdzie się trafił?

Panu podałem swe pełne dane osobowe. Są one autentyczne i nie boję się ich publikacji.
Ewentualne oskarżenia o coś tam, śmiało biorę na "klatę" i czekam na pozew.

Zrobiłem gdzieś "orta"?
Kurde Felek - Nie wiem.
 
User is offline  PMMini Profile Post #6

     
Bartłomiej Rychlewski
 

naczelny opluwacz , wróg ludzkości postępowej
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 2.116
Nr użytkownika: 7.736

Stopień akademicki: mgr nauk tajemnych
Zawód: prawnik oprawca
 
 
post 23/08/2013, 22:25 Quote Post

[quote=poldas372,23/08/2013, 21:44]

CODE
Ojjj Panie Bartłomieju;
Ale skąd my wiemy, że głównym celem łapanek było zastraszanie?


Z historii i źródeł ( zarówno opracowań, jak i dokumentów)

CODE
W dużych aglomeracjach miejskich było je robić najprościej.
Gdy zgarniano delikwentów/delikwentki z wiosek, to bardziej bym to powiązał z akcjami pacyfikacyjnymi.


To, ze Pan tak by to powiązał nie oznacza , ze tak było . Łowy na ludność wiejską urządzali żandarmi na polecenie odpowiednich władz terenowych ( listy tworzyli, wójtowie, zarządcy majątków , a żandarmi tylko pilnowali by ci wybrani stawili się do punktów zbiorczych, a gdy się nie stawiali to rozpoczynali ich poszukiwania. Czasami w ramach takich poszukiwań przeszukiwali i kilkanaście wiosek, ale z pacyfikacją te działania nie miały nic wspólnego. Pacyfikację przeprowadzano za pomoc partyzantce, zabójstwo lub napaść na obywatela Rzeszy ,lub pomoc Żydom . Oczywiście były jeszcze akcje zatrzymywania zakładników ( czy to dla uspokojenia terenu, czy dla zabezpieczenia np. wizyty jakiegoś dygnitarza). W miastach, a zwłaszcza w Warszawie większość łapanek miała charakter odwetowy bądź prewencyjny ( zastraszający) i nie chodziło tu o siłę roboczą dla Rzeszy, a o sterroryzowanie społeczeństwa.

CODE
Jeszcze jedno;
Ktoś ma taki model pisania i własną stylistykę.
Czasem się trafi "ort" - Trudno.
A gdzie się trafił?


Styl stylem, ale rozpowszechnianie nieprawdy i to za pomocą obraźliwych i lekceważących określeń. Na haku za takie coś zawisnąć się powinno.

CODE
Panu podałem swe pełne dane osobowe. Są one autentyczne i nie boję się ich publikacji.
Ewentualne oskarżenia o coś tam, śmiało biorę na "klatę" i czekam na pozew.


Nie zamierzam ani nie zamierzałem ich publikować - wziąłem je od Pana by przekazać je prezesowi Fundacji AK , który był szczerze i mocno urażony tym, co wypisywał Pan na temat domniemanej współpracy AK z Niemcami. A że prezes człek litościwy , to pewnie zrezygnował z ciągania się z Panem po sądach , lub postąpił w myśl pewnej zasady , o której rozpisywać się nie będę , ale ,,Sam Pan wiesz co " ( w takim dowcipie o papudze i milicjancie to było)

 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #7

     
poldas372
 

X ranga
**********
Grupa: Użytkownik
Postów: 11.890
Nr użytkownika: 19.336

 
 
post 23/08/2013, 23:05 Quote Post

Łowy na ludność wiejską urządzali żandarmi, a listy na "złowionych" mieli niby ustalać wójtowie (tu jeszcze Polacy byli w administracji), oraz zarządcy majątków przejętych?
Jeziorański też taką listę musiał tworzyć?

Proponuję oprzeć się na źródłach, bo na razie gadamy z własnej pamięci.
Łapanki uliczne są opisane i uwzględniono je w polskich filmach powojennych.
Z tymi łapankami po wsiach robi się problem, gdyż nie wiem jak to dokładnie określić.
Dla mnie zaczyna się tutaj problem techniczny, bo nie da się znaleźć na wsi ulicy w zwartej zabudowie, którą można sobie zamknąć i sprawdzić delikwentów.


 
User is offline  PMMini Profile Post #8

     
Bartłomiej Rychlewski
 

naczelny opluwacz , wróg ludzkości postępowej
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 2.116
Nr użytkownika: 7.736

Stopień akademicki: mgr nauk tajemnych
Zawód: prawnik oprawca
 
 
post 24/08/2013, 0:00 Quote Post

[quote=poldas372,24/08/2013, 0:05]

CODE
Łowy na ludność wiejską urządzali żandarmi, a listy na "złowionych" mieli niby ustalać wójtowie (tu jeszcze Polacy byli w administracji), oraz zarządcy majątków przejętych?
Jeziorański też taką listę musiał tworzyć?


To jest właśnie problem ludzi, którym wydaje się , że wiedzą . Na terenach włączonych do Rzeszy listy na roboty sporządzał landrat ( kierownik powiatu) za pomocą wójtów, burmistrzów i zarządców majątku. Na terenie GG odpowiednio Kreisleiter zwany także Kreishauptmannem ( szczebel powiatu) oraz wójtowie, burmistrzowie i zarządcy majątków. Na terenie Bezirk Białystok nie wiem dokładnie jak było , ale myślę, że tak jak w Rzeszy - działali tu Komisarze powiatowi ( Kreisskomissar) . Żandarmeria oraz jednostki pomocnicze tylko dozorowały akcję i ewentualnie ścigały osoby uchylające się od wyjazdu na roboty. Jak już jednak pisałem termin ,,łapanka" dotyczył akcji urządzanych przez Niemców w miastach ( przede wszystkim w Warszawie). Łapanki urządzano na osoby zupełnie przypadkowe ( nie było list) .



 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #9

     
T34
 

Banita
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 785
Nr użytkownika: 14.339

 
 
post 11/09/2017, 2:29 Quote Post

QUOTE(Albinos @ 23/08/2013, 20:03)
Nadmierne uogólnienie. W okresach wzmożenia terroru niemieckiego nie było chyba żadnej gwarancji, że człowiekowi pomogą jakiekolwiek papiery. Podczas wielkiej łapanki w Warszawie w dniu 12 sierpnia 1940 r. Niemcy niemal kompletnie ignorowali jakie kto miał papiery.
*


A jeśli dany delikwent był granatowym policjantem po służbie, też mogło to zostać zignorowane?

Ten post był edytowany przez T34: 11/09/2017, 2:29
 
User is offline  PMMini Profile Post #10

 
2 Użytkowników czyta ten temat (2 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej