|
|
Walka powietrzna: obrona przeciwlotnicza
|
|
|
|
W czasopiśmie "Wojsko i technika historia" dla do 17 podane są pułapy nalotów taktycznych od 1km do 4km. Więc pułap nalotów taktycznych był właściwie ustalany na podstawie pułapu chmur? Pytanie może trochę obok ale jaka była minimalna wysokość lotu samolotów przy których ciężkie działa (np. niemiecki flak 88 albo radzieckiej 85) mogły już prowadzić ogień? ( to prawdopodobnie będzie minimalna wartość nastawy zapalnika czasowego)
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Grzesio @ 14/02/2018, 12:29) Masz rację - nawet widać rykoszetujące bomby.
Hmm czyżby w takim razie ta ostatnia eksplozja w wodzie to byłby taki rykoszet z tych wcześniejszych zrzutów?
QUOTE(Jlc) Pytanie może trochę obok ale jaka była minimalna wysokość lotu samolotów przy których ciężkie działa (np. niemiecki flak 88 albo radzieckiej 85) mogły już prowadzić ogień? ( to prawdopodobnie będzie minimalna wartość nastawy zapalnika czasowego)
Na ile się orientuję, najkrótsza nastawa zapalnika do 88 odpowiadała detonacji pocisku 500 m za wylotem lufy. Ale samo to raczej nie oznaczałoby efektywnego ognia na taką odległość.
|
|
|
|
|
|
|
|
Minimalna używalna nastawa ZtZ S/30 (15 stopni) odpowiadała w przypadku armaty 8,8 cm Flak L/56 (czyli prędkości wylotowej 820 m/s) odległości jakichś 300 m, przy nastawie 21 stopni pocisk wybuchał po 400 m lotu. Zapalnik uzbrajał się przeciętnie w odległości 100-250 m. Minimalna odległość do zwalczanego przez ciężką artylerię plot celu zależała jednak od minimalnej odległości na jaką był w stanie pracować przyrząd centralny baterii (800 m w przypadku KdoGer 40), a także prędkości naprowadzania dział. Ta ostatnia przykładowo w przypadku 8,8 cm Flak 18 i 36 wynosiła 10 stopni/s w poziomie, a w pionie 6 st./s w górę i 4 st./s w dół - acz była tu zależna od wydajności gości kręcących korbą. Niemieckie działa kalibrów 10,5 cm i 12,8 cm były z kolei naprowadzane elektrycznie, więc prędkości maksymalne miały niezależne od jakości obsługi.
QUOTE Hmm czyżby w takim razie ta ostatnia eksplozja w wodzie to byłby taki rykoszet z tych wcześniejszych zrzutów? Sam nie wiem - te odbijające się bomby zostają dość wyraźnie z tyłu, a ta musiałaby wręcz wyprzedzić samolot. Zresztą nie widać, aby jakaś tam fikała, ani żeby jakaś była zrzucana... Więc albo to bomba z innego samolotu, albo nie załapała się w kadrze, albo może z wyrzutnika podskrzydłowego (bo B-25 chyba mógł mieć dwa takie)?
A tu jest ujęcie (od 0:37) ze zrzutem bomb z małej wysokości na ląd bez spadochronów, zwłoka zapalników jest jakieś 4 sekundy, ładnie widać jak sobie rykoszetują: https://www.youtube.com/watch?v=9G12xNdT3b4
Ten post był edytowany przez Grzesio: 15/02/2018, 10:19
|
|
|
|
|
|
|
|
Na to wygląda - w sumie tego rodzaju armaty osiągały na małych wysokościach donośność poziomą rzędu 10 km, wobec czego dystanse ostrzału mogły być całkiem życiowe. Tablice balistyczne 8,8 cm Flaka L/56 do strzelań plot zaczynają się w każdym razie od wysokości 0 m, podobnie i jak i zakres wysokości celu dla przyrządu centralnego KdoGer 40. Strzelanie z ciężkich dział do bardzo nisko lecących samolotów można też skądinąd zobaczyć na filmach z nalotów kamikadze na amerykańskie okręty. Swoją drogą na zalinkowanym powyżej filmie ( https://www.youtube.com/watch?v=9G12xNdT3b4 ) na samym końcu, gdy samolot jest już nad wodą (tak 0:59), widać nad nim u góry kadru czarną chmurę dymu w powietrzu - wygląda ona właśnie jak efekt wybuchu pocisku artyleryjskiego.
Wracając do kwestii nalotów wg wspomnianej "Taktyki lotnictwa" AD 1940, bazującej, jak zaznaczono, na doświadczeniach z przedwojennych walk powietrznych w Hiszpanii i Chinach - to w telegraficznym skrócie (książka poświęca temu co najmniej dwa rozdziały): Ogień artylerii plot uznawany był za szczególnie skuteczny na wysokościach do 5000 m. W związku z tym w przypadku atakowania silnie bronionego celu należało dokonywać tego na największej możliwej wysokości (i zarazem z jak największą prędkością). W przypadku celów z dobrze rozpoznanym systemem OPL, należało sporządzić mapy zasięgów ostrzału środków przeciwlotniczych na wysokościach np. 5000, 6000 i 7000 m i dobrać trasę nalotu wykorzystując odpowiednio występujące w nich luki. W przypadku gdy nalot na dużej wysokości był niewskazany (małe wymiary celu), nalot przeprowadzony być powinien ze średniej lub małej wysokości. Przy czym - na wysokości średniej stosować należało manewr przeciwlotniczy (tj. zmiany kierunku - o co najmniej 10-15 stopni, prędkości i wysokości lotu) aż do wyjścia na kurs bojowy, na którym też nie należało pozostawać dłużej niż 20-40 sekund. Czyli, w praktyce, sprowadzało się to de tego, że samoloty zmieniały parametry lotu zanim zdążyły do nich dolecieć pociski wystrzelone wg uprzednich namiarów. Manewr przeciwlotniczy ograniczony był jednak do niewielkich formacji (10-15 samolotów), dysponujących odpowiednią możliwością skoordynowanego manewrowania. Z kolei uznawano wówczas, że artyleria plot jest całkowicie nieskuteczna na wysokościach poniżej 1000 m, natomiast skuteczne są wówczas - jak to ujęto - przeciwlotnicze karabiny maszynowe (w tym wielkokalibrowe; w praktyce lat wojny obejmowałoby to po oczywiście także automatyczne armaty plot) oraz wzrasta zagrożenie ze strony samolotów myśliwskich. Nalot z małych wysokości mógł więc być prowadzony tylko na cele pozbawione osłony myśliwskiej i małokalibrowych środków OPL.
Ten post był edytowany przez Grzesio: 19/02/2018, 11:29
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Grzesio @ 18/02/2018, 21:33) Ogień artylerii plot uznawany był za szczególnie skuteczny na wysokościach do 5000 m. Dotyczy to chyba bardziej nalotów strategicznych? Bo z pułapu powyżej 5 km trudno będzie w coś trafić dość precyzyjnie. Z drugiej strony Niemcy mieli sporo działek 20mm i 37mm które skutecznie kryły pułap od 0 do 4000m. Wydaje mi się że inna strategia i broń cechowała działania taktyczne gdzie i pułap był mniejszy i w więcej działek mniejszych kalibrów przeciw samolotom a inne do nalotów strategicznych. I naloty taktyczne prowadzone były na takich pułapach gdzie działka 37mm mogły donieść.
Zastanawiam się nad strukturą jednostek przeciwlotniczych towarzyszących armiom, korpusom, dywizjom. na podstawie tej strony http://niehorster.org/000_admin/000oob.htm Wywnioskowałem że w ZSRR jednostki przydzielano frontom, armiom, i w niewielkim stopniu dywizjom.
Jednak nie mogę zorientować się jak to było z tym u Niemców.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE Z drugiej strony Niemcy mieli sporo działek 20mm i 37mm które skutecznie kryły pułap od 0 do 4000m. Nie wiem, jak 3,7 cm Flak, ale 2 cm Flak miał donośność ograniczoną działaniem samolikwidatora do 2000-2200 m. Czy było ich sporo? Jedną z przyczyn powstania Fliegerfausta było zbyt małe nasycenie wojsk lekkimi armatami przeciwlotniczymi. No i pozostaje jeszcze kwestia skuteczności ognia - jakoś tak nie widzi mi się za bardzo strzelanie do ruchomego celu na dystans 2000 m z wykorzystaniem de facto mechanicznych przyrządów celowniczych.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Grzesio @ 26/02/2018, 15:38) No i pozostaje jeszcze kwestia skuteczności ognia - jakoś tak nie widzi mi się za bardzo strzelanie do ruchomego celu na dystans 2000 m z wykorzystaniem de facto mechanicznych przyrządów celowniczych.
Ale ogień takiego działka, nawet niecelny psychologicznie działał
QUOTE(Grzesio @ 26/02/2018, 15:38) Czy było ich sporo? Jedną z przyczyn powstania Fliegerfausta było zbyt małe nasycenie wojsk lekkimi armatami przeciwlotniczymi. Właśnie po strukturze i wyposażeniu dywizji próbowałem się zorientować jak to jest.
A czy wobec tego ciężkich armat mieli wystarczająco? Jakie były plusy produkcji pak 43 zamiast 88 w wersji 41? Klasyczna 88 może też strzelać do samolotów, a więc czy jedynie rozmiar i większe możliwości ukrywania sprawiły że do produkcji wszedł pak 43(mam na myśli tutaj wersję holowaną).
Jeszcze zastanawia mnie, dlaczego Niemcy nie montowali odpowiedników DSzK z IS2, czy 0.50 z czołgów amerykańskich jako obrony przeciwlotniczej na swoich czołgach?
Wiadomo ile dział bronił Berlina przed nalotami? Tylko te na wieżach przeciwlotniczych?
Ten post był edytowany przez Jlc: 2/03/2018, 20:42
|
|
|
|
|
|
|
|
A jak wyglądało zwalczanie lotów zwiadowczych? Zwłaszcza tych na dużych pułapach? Np taki Ju-86 wykonujący loty zwiadowcze nad ZSRR na wysokości 10km był praktycznie poza zasięgiem obrony przeciwlotniczej, więc do akcji wkraczały myśliwce wysokościowe, czy pozwalano im latać?
|
|
|
|
|
|
|
|
Sowieci nie mieli żadnych myśliwców wysokościowych, które mogłyby nawiązać choćby kontakt z Ju-86. Zresztą nie dorobili się ich do upadku III Rzeszy. Dwa razy Migi-3 dały radę ustrzelić tę maszynę w 1941, ale stało się to tylko ze względu na awarię drugiego biegu sprężarki w samolocie rozpoznawczym. Czasowo Luftwaffe zawiesiła loty nad ZSRR, ale po rozwiązaniu problemu z doładowaniem wrócili do tych praktyk. Do końca wojny Sowietom nie udało się już skutecznie przechwycić Junkersa. Nawet Brytyjczycy mieli z tym samolotem problem i dopiero specjalnie zmodyfikowane wersje Spita IX dawały radę wspiąć się na pułapy osiągane przez Ju-86. Pierwsze prawie skuteczne przechwycenie miało miejsce dopiero 12 września 1942. Niemcy w tym czasie prowadzili akcję nalotów nękających z dużej wysokości. Pilot myśliwca Emanuel Galitzine dał radę wejść na ogon niemieckiemu bombowcowi, który zmierzał nad Anglię na wysokości ponad 10km. Zamarzało mu jednak jedno działko. W dodatku lecąc w smudze kondensacyjnej Junkersa jego owiewka pokrywała się lodem i nic nie widział. W końcu skończyło mu się paliwo i musiał zaprzestać ataków na Ju. Bombowiec zawrócił do Francji bez uszkodzeń. Po tej akcji Niemcy zaprzestali akcji bombardowań stratosferycznych Wielkiej Brytanii.
Ten post był edytowany przez kossa: 4/03/2018, 9:18
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Jlc @ 4/03/2018, 0:32) A jak wyglądało zwalczanie lotów zwiadowczych? Zwłaszcza tych na dużych pułapach? Np taki Ju-86 wykonujący loty zwiadowcze nad ZSRR na wysokości 10km był praktycznie poza zasięgiem obrony przeciwlotniczej, więc do akcji wkraczały myśliwce wysokościowe, czy pozwalano im latać? MiG-3 został zaprojektowany jako myśliwiec wysokościowy. Teoretycznie mógł osiągać pułap 12 000 metrów, ale powyżej 9000m zaczynały się problemy z ciśnieniem oleju, pompami. Na bazie MiGa-3 stworzono doświadczalny samolot I-230, który nie zachwycał parametrami i zakończył swoją karierę na 6 prototypach, Jak-7PD też nie został rozwinięty i skierowany do produkcji, Jak-9PD dobił do 31 egzemplarzy wliczając w to pierwszą wersję stworzoną na bazie wersji podstawowej w liczbie 1 sztuki testowanej w 43r. Na bazie Jaka-9U stworzono w 44r. nową wersję PD. Samoloty nie brały udziału w walkach, bo i zakończyły się loty nad Moskwą. Jak widać ZSRR dość późno dorobił się pełnowartościowego myśliwca wysokościowego. Na rosyjskiej stronie poświęconej Jak-owi-PD możesz znaleźć opisy dwóch próby przechwycenia Ju-86R nad Moskwą. http://airwar.ru/enc/fww2/yak9pd.html W pierwszej użyto Jak-a-9 i z chwilą, gdy pilot ujrzał nieprzyjaciela zawiodła maszyna - silnik. W drugiej próbie użyto pierwszej wersji Jak-a- 9PD, Spitfire, Jak-a-1, MiG-3 oraz Aircobry. Jedynie angielska maszyna zdołała przechwycić wrogi samolot.
|
|
|
|
|
|
|
|
Czy junkers Ju-86 był jakimś ewenementem pod względem pułapu lotów? Również spotkałem się gdzieś z informacjami że w 1941 Rosjanie zastrzelili Ju-86 który miał awarie sprężarki. A jak wyglądały loty zwiadowcze samolotów ZSRR nad III Rzeszą?
QUOTE(kossa @ 4/03/2018, 9:12) Po tej akcji Niemcy zaprzestali akcji bombardowań stratosferycznych Wielkiej Brytanii. A na jakim pułapie odbywały się te bombardowania i jakie maszyny brały w nich udział?
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Jlc @ 4/03/2018, 13:40) Czy junkers Ju-86 był jakimś ewenementem pod względem pułapu lotów?
Tak, zdecydowanie tak. Mam na myśli oczywiście te wysokościowe wersje Ju 86P i R. Miały chyba najwyższy pułap praktyczny spośrów seryjnie budowanych maszyn (P - jakieś 12.500 m, R - 14.400 m).
QUOTE(Jlc @ 4/03/2018, 13:40) A jak wyglądały loty zwiadowcze samolotów ZSRR nad III Rzeszą?
Generalnie nijak. Rosjanie za bardzo rozpoznania strategicznego nie robili.
QUOTE(Jlc @ 4/03/2018, 13:40) QUOTE(kossa @ 4/03/2018, 9:12) Po tej akcji Niemcy zaprzestali akcji bombardowań stratosferycznych Wielkiej Brytanii. A na jakim pułapie odbywały się te bombardowania i jakie maszyny brały w nich udział?
Oczywiście wspomniane Ju 86P (być może R też pod koniec swej kariery, ale chyba nie). Profil lotu Ju 86P, jaki znalazłem w jednej książce (J. Ledwoch Junkers 86) wyglądał następująco: - po starcie samolot wznosił się na wysokość podróżną 10.800 m; zajmowało mu to 45 min. - około 220 km przed celem rozpoczynał wznoszenie na wysokość ponad 12.000 m, którą osiągał ok. 100 km przed celem. - jeśli zakładano konieczność skrócenia pobytu w rejonie celu, to ok. 50 km przed nim samolot rozpędzał się w płytkim locie nurkowym wytracając wysokość do ok. 9500 m; bombardował i zawracał, powracając na wysokość podróżną 10.800 m. Z relacji wynika jednak, że bombardowano i bez tego manewru, zrzucając bomby z lotu poziomego z wysokości około 12.000 m.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE Oczywiście wspomniane Ju 86P (być może R też pod koniec swej kariery, ale chyba nie).
Najpierw latały Ju86P potem przed Barbarossą zaprzestano operacji. Wznowiono ją 24 sierpnia 1942, wtedy wybrano do niej już tylko samoloty w oznaczeniu R. Początkowo Brytyjczycy zwyczajnie "olewali" temat i nie włączali nawet syren alarmowych w miastach. Bombardowania z wysokości ponad 10km pojedynczymi bombami były bardzo mało skuteczne i zwyczajnie szkoda było wprowadzać panikę wśród ludności cywilnej. Podrywano myśliwce, ale Ju-86R latał za wysoko nawet dla Spita IX z dwubiegową sprężarką, więc próby przechwycenia kończyły się zawsze fiaskiem. Cywilom przyszło zapłacić straszną cenę za niefrasobliwość władz - 28 sierpnia bomba z Junkersa spadła w centrum Bristolu w czasie godzin szczytu. W efekcie kilkadziesiąt cywilów zginęło lub zostało rannych. Stworzono specjalną jednostkę na odchudzonych Spitach IX, która miała na celu przerwanie niemieckich wypadów. 12 września miał miejsce wspomniany przeze mnie pojedynek Horst Goetz za sterami Junkersa oraz Emanuel Galitzine w maksymalnie odchudzonym Spitfire IX. Środki przedsięwzięte przez Brytyjczyków okazały się skuteczne. Pomimo faktu, że bombowiec wrócił do bazy ledwo draśnięty, Luftwaffe zakończyło bombardowanie stratosferyczne Anglii.
Ten post był edytowany przez kossa: 4/03/2018, 23:41
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(ChochlikTW) MiG-3 został zaprojektowany jako myśliwiec wysokościowy. Teoretycznie mógł osiągać pułap 12 000 metrów, ale powyżej 9000m zaczynały się problemy z ciśnieniem oleju, pompami. MiG-1 miał być myśliwcem wysokościowym. 12 000 m, podawane jako jego pułap praktyczny, budzi niejakie wątpliwości - o czym za chwilę. Podstawowym powodem modyfikacji do wersji MiG-3 (po wyprodukowaniu około setki MiG-1) był rozkaz Stalina, aby zasięg myśliwców zwiększyć do 1000 km. Choć Rosjanie jako pułap tej nowszej (ale nie lepszej) wersji wciąż uparcie przepisują 12 000 m, sporo światła na jego rzetelność rzuca informacja "drobnym drukiem", że w 1943 roku (a więc dawno po zakończeniu produkcji seryjnej) NII WWS próbowało POPRAWIĆ pułap dwóch eksperymentalnych MiG-3, maksymalnie je odchudzając. Czyli zdejmując absolutnie wszystko, co tylko się dało. Po tym zabiegu na jednym z nich udało się osiągnąć pułap... 11 750 m. O tym, by seryjny MiG mógł choć zbliżyć się do rozpoznawczego Junkersa z takim luksusem na pokładzie, jak amunicja, nie było mowy.
QUOTE(ChochlikTW) Na bazie MiGa-3 stworzono doświadczalny samolot I-230, który nie zachwycał parametrami i zakończył swoją karierę na 6 prototypach, Jak-7PD też nie został rozwinięty i skierowany do produkcji, Jak-9PD dobił do 31 egzemplarzy wliczając w to pierwszą wersję stworzoną na bazie wersji podstawowej w liczbie 1 sztuki testowanej w 43r. Na bazie Jaka-9U stworzono w 44r. nową wersję PD. Dla tych 30 sztuk Jak-9PD zbudowano około 50 silników M-106PW i było to najbliżej produkcji "seryjnej", o jaką otarł się M-106. Choć to on miał być "docelowym", masowo produkowanym silnikiem Kilimowa, zastępującym na Jakach, ŁaGGach i Jermołajewach "przejściowy" (a produkowany do końca wojny) M[WK]-105. Choć w Jakach-9PD z M-106PW w końcu w miarę opanowano największe bolączki trapiące sowieckie napędy na dużych wysokościach, konstrukcję samolotu odchudzono jeszcze bardziej, niż Jak-3, i nie można było marzyć o kabinie ciśnieniowej. A bez niej najsłabszym ogniwem, wciąż stawiającym pod znakiem zapytania realną przydatność bojową na dużych wysokościach, stawał się... pilot.
Jak-9PD trafiły na wyposażenie tylko jednej jednostki, nie odniosły żadnych sukcesów i nie zaspokoiły ani nie zakończyły sowieckich wysiłków, aby dorobić się pełnowartościowych myśliwców wysokościowych.
Te były znacznie szerzej zakrojone. Oprócz wyżej wymienionych, obejmowały też między innymi:- Dwumiejscowy ciężki myśliwiec Petliakowa "100" (Pe-1), a później myśliwską odmianę jego bombowej wersji rozwojowej – Pe-2WI.
- Serię ("A") wysokościowych myśliwców Mikojana i Guriewcza: I-220 (MiG-11), I-221, I-222, I-224.
- Jakowlewa: I-28 (Jak-5) i Jak-3PD.
Te wysiłki nie ustawały przez całą wojnę i przeciągnęły się sporo poza nią, nie dając zadowalających rezultatów. Jak zwykle - przede wszystkim z powodu silników. Sowieci próbowali rozwijać dwie rodziny silników wysokościowych:
Kilimowa: WK-105PD, WK-106PW, WK-105PB. Budowano je na bazie seryjnego WK-105PF/PF2 (lub pechowej stoszóstki) z dwustopniową, dwubiegową sprężarką E-100 Dolleżała. Odśrodkowy wirnik drugiego stopnia był w niej na stałe sprzężony z wałem napędowym silnika mechaniczną przekładnią o stałym przełożeniu. Wirnik pierwszego stopnia był sprzęgany z napędem za pośrednictwem trzech przekładni hydrodynamicznych. Niewątpliwie zapożyczonych z (jednostopniowej) sprężarki silnika DB601 z Messerschmitta Bf 109E, zakupionego w ramach bratniej pomocy nazistowskiej w roku 1940. Zasprzęglanie wirnika pierwszego stopnia zaczynało się na pierwszej granicy wysokości, a dozowanie przepływu oleju przez przekładnie hydrodynamiczne pozwalało na bezstopniową regulację obrotów (i ciśnienia ładowania), do drugiej granicy wysokości. Sprężarkę E-100 próbowano dopracować jeszcze w 1945 roku. Poza problemami z pompażem, które wymusiły zastosowanie upustu powietrza, nie chciała działać automatyczna regulacja. W efekcie budowano myśliwce, których pilot musiał ręcznie sterować pracą sprężarki, co niedopuszczalnie obciążało jego uwagę.
Ciekawostką jest, że podobnego typu dwustopniowe sprężarki z przekładnią hydrauliczną zastosowano również w późnych wersjach amerykańskich silników Allison V-1710, tylko że tam bardziej udanie.
Oprócz E-100, próbowano łączyć silniki Kilimowa z turbosprężarkami, co też nie zakończyło się powodzeniem.
Mikulina: To znaczy oficjalnie Mikulina, bo w rzeczywistości rozwijanych z Mikulinowskiego M-34 przez mało znanego do dziś Michaiła Flisskiego w biurze konstrukcyjnym przy fabryce nr 24 w Kujbyszewie. Tymczasem siostrzeniec profesora Żukowskiego (TEGO Żukowskiego), pupil Stalina i Malenkowa Mikulin skupiał się na dyrektorowaniu fabrykom Nr 24, 45 i specjalnie dla niego zorganizowanej, doświadczalnej fabryce nr 30 w Moskwie. Nie jest do końca jasne, co w niej robił, za to na pewno skrupulatnie zbierał tytuły Bohatera Pracy Socjalistycznej (1940) i Nagrody Stalinowskie (1941, 1942, 1943, 1946) za wybitne osiągnięcia w konstruowaniu silników lotniczych. Вот, такя жизнь...
W 1938 roku, na bazie konstrukcji M-34, zlecono opracowanie wysokościowego silnika lotniczego z dwubiegową sprężarką, o mocy 1500 KM. To zbyt ambitne zadanie Flisskij podzielił na etapy, z których pierwszym był "przejściowy" AM-35. Miał wciąż jednobiegową sprężarkę i moc 1350 KM. Napędzał MiG-1/3 i TB-7/Pe-8 na tyle nieudanie, że spaprał im kariery.
Kolejny, "bardziej docelowy" AM-37 o mocy 1500 KM, miał wodną chłodnicę doładowanego powietrza (w miejsce wstawki pozostawionej w kolektorze dolotowym poprzednika) i powiększony wirnik sprężarki (wciąż jednobiegowej). Po zaliczeniu prób państwowych i wyprodukowaniu "aż" 29 egzemplarzy seryjnych, okazał się nienaprawialną katastrofą i położył wiele ważnych sowieckich projektów lotniczych z lat 1940-41.
Po nim dochodzimy do "docelowego" silnika wysokościowego AM-39 o mocy 1600-1850 KM, już z dwubiegową sprężarką. Także i ten silnik próbowano pożenić z turbosprężarkami - znowu z negatywnymi rezultatami. Nad jego dopracowaniem biedzono się od roku 1942 do... 1946, kiedy – znowu – wyprodukowano "aż" 34 seryjne AM-39FN2/AM-40. Użyto je do napędu "aż" 10 bombowców Tu-10, na czym... zakończono ich produkcję, a zamiast nich – w dwóch innych fabrykach – na nowo podjęto wytwarzanie niezmienionego od wojny Tu-2 z silnikami ASz-82FN i produkowano go do 1951 roku. To daje najlepsze pojęcie o sukcesach osiągniętych z tą linią silników.
Niemożność ich dopracowania położyła m.in. wspomniane wcześniej Mikojanowskie myśliwce serii "A".
QUOTE(ChochlikTW) Jak widać ZSRR dość późno dorobił się pełnowartościowego myśliwca wysokościowego. Na tyle późno, że da się to powiedzieć dopiero o ich... seryjnych myśliwcach odrzutowych z czasów Wojny Koreańskiej.
Ten post był edytowany przez K_K: 6/03/2018, 2:43
|
|
|
|
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:
Śledź ten temat
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym temacie dodano odpowiedź, a ty nie jesteś online na forum.
Subskrybuj to forum
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym forum tworzony jest nowy temat, a ty nie jesteś online na forum.
Ściągnij / Wydrukuj ten temat
Pobierz ten temat w innym formacie lub zobacz wersję 'do druku'.
|
|
|
|