Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
2 Strony < 1 2 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> Hattin 1187 – P. Biziuk
     
Primo!
 

ex moderator
********
Grupa: Przyjaciel forum
Postów: 3.066
Nr użytkownika: 2.660

Marcin ...
 
 
post 10/01/2007, 14:09 Quote Post

Szanowny Panie Witoldzie!

W najbliższym czasie nie będę w stanie spełnić Pana prośby, ponieważ jestem zaangażowany w inne przedsięwzięcia badawczo-pisarskie. Zresztą dobrą i gruntowną recenzję książki nie przygotowuje się przez "dwa wieczory", lecz znacznie dłużej. Tak na marginesie moich uwag o pracy Pana Biziuka, nigdzie nie napisałem że książka jest słaba, beznadziejna, lecz podkreślałem jej kompilacyjny charakter. Zastanawiałem się również nad umiejętnościami warsztatowymi autora, który z niewiadomego powodu ukrywa źródła swoich informacji (vide: cała dyskusja o wykorzystaniu Crusading Warfare R. C. Smaila).


Rzucił Pan "krytykom" książki Hattin 1187 wyzwanie: napiszcie nową rozprawę o tej bitwie. Dlatego pozwolę sobie przypomnieć Pana wypowiedź z tego wątku:

QUOTE(Wanax @ 8/01/2007, 23:45)
7. Szczytem blagi jest "Jerozolima 1099", której autor wziął do ręki Runcimana, Anonima Franka i Kossak-Szczucką oraz nożyczki i klej - i stworzył "najlepszą" książkę o wyprawach krzyżowych. O taką praktykę niektórzy historycy podejrzewają również Diodora Sycylijskiego, no ale ten przynajmniej został w ludzkiej pamięci na wieki, nawet jeśli to faktycznie była sklejanka smile.gif [/color]
*


Bardzo mocne słowa podszyte lekką ironią.

Czyżby pisał Pan właśnie nową monografię tej bitwy?
confused1.gif
Okazuje się, że mimo swoich górnolotnych postulatów, Pan również porusza się w sferze ogólników (skądinąd obraźliwych).

Dlatego proszę w przyszłości nie stosować takich tanich chwytów:
QUOTE(Wanax @ 10/01/2007, 1:54)
Nie podjęcie tego zadania, uważać będę za brak cywilnej odwagi.
*


Nie o odwagę tu chodzi, lecz o merytoryczne i warsztatowe przygotowanie do pisania książek historycznych oraz zwykły szacunek dla potencjalnego czytelnika. Nie jestem "najemnikiem", nie piszę na zamówienie, ponieważ to kojarzy mi się z amatorszczyzną. Prace nad książką historyczną powinna zawsze poprzedzać w miarę gruntowna kwerenda źródłowa i bibliograficzna. Mówię szczerze, wstydziłbym się wypuszczać na rynek i firmować własnym nazwiskiem książkę opartą na kilkunastu pozycjach literatury i nie zawsze tych najbardziej kompetentnych. To taka złośliwa uwaga pod adresem Bellony i niektórych autorów, którzy "idą na łatwiznę". Taki autor materiały zbiera przez miesiąc, książkę pisze przez dwa, później zainkasuje wypłatę z kasy wydawnictwa i jest z siebie niezmiernie zadowolony... Jego dzieło zaś trafia pod strzechy i do rąk czytelników interesujących się historią.

Dlaczego ktoś kto wydał kilkanaście, kilkadziesiąt złotych na książkę (i spędził kilka godzin przy lekturze) ma być pozbawiony możliwości wyrażenia swojej subiektywnej opinii na jej temat? confused1.gif

Dlaczego znajomy autora na wypowiedzi kilku forumowiczów reaguje nerwowo rzuconym wyzwaniem: nie podoba się, to napiszcie coś lepszego na ten temat. Tego nie rozumiem.

Dla mnie jako moderatora tego subforum cenna jest niemal każda wypowiedź recenzyjna (z wyjątkiem spamu i postów naruszających netykietę), bez względu na to czy jej autorem jest gimnazjalista, czy też wykładowca akademicki.

QUOTE(Wanax @ 10/01/2007, 1:54)
Proszę zauważyć, że zarówno na PSH jak i tutaj zawsze występuję pod swoim nazwiskiem, tego samego oczekuję również od swoich oponentów.
Chowanie się za nickami, etc. uważam za przejaw wygodnej asekuracji.
*


Pod swoim nazwiskiem występuje Pan od swojego ostatniego postu, zresztą od początku dyskusji nie był Pan dla mnie osobą anonimową. To Pana suwerenna decyzja.
Pozwolę sobie jeszcze trochę pozostać w stanie "wygodnej asekuracji" i anonimowości, co zresztą nie kłóci się z otwartą formułą tego forum. Nie ukrywam, że nie chciałbym, aby moje krytyczne wypowiedzi na temat niektórych decyzji wydawniczych pewnej dużej oficyny wpłynęły na moją ewentualną przyszłą współpracę z tym wydawnictwem. Wiadomo, tak jak nie każdy ma poczucie humoru, tak samo nie każdy jest otwarty na konstruktywną krytykę swoich poczynań.

Myślę, że w niedługim czasie pozna Pan moje personalia, ponieważ spróbuję napisać artykuł do nowego periodyka (niestety nie wcześniej niż wczesną wiosną) i planuję również współpracę z Inforteditions. Na razie moją uwagę absorbują obowiązki zawodowe i prace nad naukową monografią historyczno-wojskową (studium militarne), do której przymierzałem się ładnych parę lat. W dużej mierze wszystko zależy od wykorzystania zasobów wolnego czasu i weny twórczej. wink.gif

Pozdrawiam, życząc owocnej pracy nad kolejną książką.

Primo!
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #16

     
corvinus
 

Googlomaniak
*******
Grupa: Przyjaciel forum
Postów: 2.360
Nr użytkownika: 324

 
 
post 10/01/2007, 23:10 Quote Post

QUOTE
Proszę również o napisanie przez kogokolwiek z krytyków nowej rozprawy na temat bitwy pod Hattinem (Hittinem).
Nie podjęcie tego zadania, uważać będę za brak cywilnej odwagi. Proszę zauważyć, że zarówno na PSH jak i tutaj zawsze występuję pod swoim nazwiskiem, tego samego oczekuję również od swoich oponentów.
Chowanie się za nickami, etc. uważam za przejaw wygodnej asekuracji.

W zasadzie chciałem tę sprawę zakończyć bezpośrednią korespondencją ale jak widać Witold nie ustaje w zarzutach i uszczpliwych uwagach więc dokończę ją tutaj.

Za klasyczny brak cywilnej odwagi uważam nieumiejętność przyznania się do błędu w tak ewidentnej sprawie jak wykorzystanie fragmentów książki A. Michałka przez P. Biziuka (nie wszystkie są zresztą sygnalizowane przypisami).

Zarzut zaś w stosunku do Podhorodeckiego, " że przepisał dosłownie w 2/3 z A. Fisher'a "The Crimean Tatars" " jest po prostu absurdalny.
Książka Fishera została wydana w 1979 roku i liczy 264 strony , z czego na historię Chanatu poświęcone jest 48 stron, reszta dotyczy historii Tatarów Krymskich pod panowaniem carów i w czasach ZSRR.
Tymczasem już w 1971 roku ukazała się książeczka Podhorodeckiego "Tatarzy" ( Książka i Wiedza), w której historia Chanatu Krymskiego jest co najmniej 2-krotnie większa objętościowo od tej przedstawionej w późniejszej pracy Fishera. Treść tego popularnego opracownia została w dużej części przeniesiona do wydanej w 1987 roku pracy popularno-naukowej " Historia Chanatu Krymskiego i jego stosunki z Polską w XV-XVIII wieku". Pozycja ta liczy sobie ponad 300 stron z czego ponad 260 dotyczy historii Chanatu do 1783 (przyłączenia do Rosji). Nie chce mi się też wyliczać wszystkich wykorzystanych przez Podhorodeckiego (a pominiętych przez Fishera) polskich źródeł i opracowań ale jest ich naprawdę cała masa. Natomiast o 1648 roku jest u Podhorodeckiego 6-7 stron...wcale niemało jeśli 350 lat jest "załatwiane" na 260 stronach.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #17

     
Krzysztof M.
 

poilu
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 4.519
Nr użytkownika: 19.359

Stopień akademicki: ++++
Zawód: ++++
 
 
post 11/01/2007, 8:40 Quote Post

Idąc tropem "pomysłu" pana Witolda Biernackiego (skądinąd cenię jego prace) jestem zmuszony pisać własne monografie każdej książki, która mi się nie podoba. Kurcze, może i jest to rozwiązanie, ale skąd ja biedny mam brać na to czas?! Musiałbym "wyprodukować" ich conajmniej kilkanaście...
 
User is offline  PMMini Profile Post #18

     
Marchi
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.255
Nr użytkownika: 6.948

Zawód: student
 
 
post 11/01/2007, 9:14 Quote Post

...w porywach kilkadziesiąt...

Cóż, ja nie mam nic przeciwko kompilacjom. Ale DOBRYM kompilacjom. Wiadomym jest, że żaden badacz z polski nie wyjedzie na kilkuletnia kwerendę do Turcji i Mezopotamii, żeby napisac opata na własnych badaniach prace np. o bitwie pod Ankarą, a ja bardzo bym chciał aby w języku polskim monografia tej bitwy powstała. Nie ma nic złego w kompilacjach, ale nie takich jak bellonowskie Hastings. Gdyby autor tej hipotetycznej Ankary skompilował, "Historię Turcji" , "Dzieje Turcji Osmańskiej" , "Cywilizacje Wielkiego Stepu" i ze dwa Michałki to wyszłoby własnie coś nie zbyt oczekiwanego, ale jeżeli sięgnie po kilkanaście choćby praca w jezykach obcych i napisze na ich podstawie pożądna monografię Ankary tym samym przyblizając ową bitwe polskiemu czytelnikowi, jest to jak najbardziej chwalebne.

Taka mała dygresja - czytając artykuły na deremilitari przyszło mi do głowy pytanie, dlaczego autorzy HBkow dot. powszechnego średniowiecza nie sięgnęli choćby na tą stronę. Nie chciało sie poszukać ? Do takiego Hastings czy Bannockburn jest tam kilkadziesiąt pozycji...
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #19

     
Krzysztof M.
 

poilu
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 4.519
Nr użytkownika: 19.359

Stopień akademicki: ++++
Zawód: ++++
 
 
post 11/01/2007, 9:44 Quote Post

Ogólnie zwróciłem uwagę na to iż autorzy książek historycznych rzadko korzystają z tak potężnego medium jakim jest internet. Wielu z nich na pewno zdziwiłoby się ile tam można znaleźć materiałów - i nie mówię o anonimowych quasi-artykułach w wikipedii czy książkach ściągniętych z programów P2P tylko o całych książkach zamieszczonych w sieci - z uwzględnionym podziałem na strony i z przypisami. Wystarczy tylko poszperać. Ja osobiście interesując się Wielką Wojną oraz wojnami koreańską i wietnamską dotarłem do całych gigabajtów dokumentów, historii oficjalnych, dzienników pułkowych, opracowań, wspomnień. 100 % legalnych i 100 % fachowych. Np. w doniesieniu do samej bitwy nad Marną 1914 roku specjalnie się nie wysilając znalazłem 9 całych książek w różnych językach. Conajmniej kilku autorom HB-ków mógłbym wskazać konkretne internetowe ksiązki które mogłyby się znaleźć w bibliografii ich książek (a które się nie znalazły), a które po prostu dostępne są w sieci. Za darmo, w całości i jak najbardziej zgodnie z prawem.
 
User is offline  PMMini Profile Post #20

     
rafalm
 

duc d'Albufera da Valencia
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.094
Nr użytkownika: 1.612

Rafal Malowiecki
 
 
post 11/01/2007, 21:31 Quote Post

QUOTE
Dlaczego znajomy autora na wypowiedzi kilku forumowiczów reaguje nerwowo rzuconym wyzwaniem: nie podoba się, to napiszcie coś lepszego na ten temat. Tego nie rozumiem.

Primo, punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Mamy 4-tą (a może 3-cią) Rzeczpospolitą, podobno jest to państwo demokratyczne, dlatego każdy może wyrazić swoją opinię. Jeśli coś się komuś nie spodoba, to można to zjechać, a autor ma to spokojnie wysłuchać i niby wszysto jest OK. Piszesz książkę, zastanów się, czy będzie Ci miło, jak się ona czytelnikom nie spodoba i będą rzucać na nią kalumie confused1.gif Zastanów się, czy będzie Ci miło jak ktoś, kto nie ma zielonego pojęcia ile pracy i serca opracowanie to Cię kosztowało, napisze Ci, że wziąłeś i przepisałeś trzy pozycje i do kasy confused1.gif Żeby nie było żadnych wątpliwości nie życzę Ci tego o czym pisałem, ale postaw się w sytuacji autora, którego książka nie przypadła do gustu czytelnikom sad.gif
 
User is offline  PMMini Profile Post #21

     
Primo!
 

ex moderator
********
Grupa: Przyjaciel forum
Postów: 3.066
Nr użytkownika: 2.660

Marcin ...
 
 
post 11/01/2007, 23:51 Quote Post

QUOTE(rafalm @ 11/01/2007, 21:31)
Jeśli coś się komuś nie spodoba, to można to zjechać, a autor ma to spokojnie wysłuchać i niby wszysto jest OK.
*


Masz trochę racji Rafale, ale przeczytaj jeszcze raz ten wątek. Opinie kilku forumowiczów o Hattin 1187 (moja, corvinusa, Krzysztofa M. i etubela) owszem były mniej lub bardziej krytyczne, ale na pewno nie druzgocące.

QUOTE(rafalm @ 11/01/2007, 21:31)
Piszesz książkę, zastanów się, czy będzie Ci miło, jak się ona czytelnikom nie spodoba i będą rzucać na nią kalumie  confused1.gif
*


Każdy autor (a w zasadzie twórca) musi liczyć się z możliwością totalnej krytyki swojego dzieła. To jest ryzyko wliczone w jego zawód. Musi też potrafić obronić swoją pracę i tezy w niej zawarte, jeżeli ma okazję do stawienia czoła recenzentom. Ze środowiska naukowego znam przypadki, że "ostra" recenzja bywała zarzewiem długoletniego konfliktu między autorem a recenzentem. Najlepszym przykładem była słynna swego czasu polemika w periodykach naukowych pomiędzy Jerzym Łojkiem a Emanuelem Rostworowskim. Gdyby skopiować głosy z dyskusji obu wybitnych historyków do jednego z topiców, to Nasi moderatorzy mieliby tam dużo roboty, a obaj adwersarze dostaliby pewnie po banie za kłótliwość i łamanie netykiety.

QUOTE(rafalm @ 11/01/2007, 21:31)
Zastanów się, czy będzie Ci miło jak ktoś, kto nie ma zielonego pojęcia ile pracy i serca opracowanie to Cię kosztowało, napisze Ci, że wziąłeś i przepisałeś trzy pozycje i do kasy  confused1.gif Żeby nie było żadnych wątpliwości nie życzę Ci tego o czym pisałem, ale postaw się w sytuacji autora, którego książka nie przypadła do gustu czytelnikom  sad.gif
*


Tylko, że w serii Historyczne Bitwy mamy do czynienia z ponad setką książek, zatem skala porównawcza jest całkiem duża. Niektóre prace czasem oceniamy bardziej krytycznie, ponieważ wypadają blado na tle reszty.

Każda recenzja ma elementy subiektywne i obiektywne, subiektywne jest odczucie czytelnika po lekturze książki (podobała się - nie podobała się, ciekawa - nieciekawa itd.), obiektywne zaś to ocena wykorzystania dostępnych źródeł i literatury, wszelkie kwestie merytoryczne.

Najprostszym sposobem na uniknięcie komentarzy typu "wziąłeś i przepisałeś trzy pozycje i do kasy" jest napisanie takiej pracy, żeby czytelnicy nie mieli podstaw do takich opinii. To jest absolutnie do zrobienia.

Natomiast bardzo często zdarza się, że książki "dopieszczone" merytorycznie są dla czytelnika ciężkostrawnymi zakalcami, a ich lektura przypomina forsowanie Wału Pomorskiego. Nie każdy autor ma przecież "lekkie" pióro oraz ciekawy i zrozumiały styl pisania. Zgromadzenie w miarę dostępnych źródeł i najważniejszej literatury to nie problem, lecz kwestia determinacji, talent pisarski wręcz przeciwnie...
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #22

     
Marchi
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.255
Nr użytkownika: 6.948

Zawód: student
 
 
post 12/01/2007, 0:14 Quote Post

Nie rozumiem za bardzo Twojej argumentacji Rafale. Czy byłoby komuś miło, gdyby kto innyz mieszal z blotem jego prace ? No pewnie nie, nikomu nie jest miło, ale jeżeli praca na to zasługuje to się to robi. Smutna prawda jest taka, że wszystkie pozycje serii HB traktujące o powszechnym średniowieczu (oprócz Crecy - Piotiers, której nie czytałem), to sklejanki z kilkunastu co najwyżej prac, w których dominują pozycje typu "Historia Anglii" i wypada to potępic na forum recenzyjnym jak to. Nikt nie powie tutaj złego słowo o np. pracach Roberta Kisiela, które na tle HBków sa arcydziełami, co wiecej do prac "przyzwoitych" równiez nikt sie doczepia, zwlaszcza jezeli dotyczą orginalnych tematów...

Hittin nie jest pozycją złą, przeczytałem w jeden wieczór, co nie zmienia faktu że jest to bardzo powierzcowna kompilacja kilku wazniejszych dzieł i tyle. Komuś nie chce się czytac duż n. krucjat, bierze Hittin i ma podstawowe informacje, ale na form recenzyjnym musi byc to wyraźnie podkreślone. W końcu to nie jest kółko wzajemnej adoracji.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #23

     
Primo!
 

ex moderator
********
Grupa: Przyjaciel forum
Postów: 3.066
Nr użytkownika: 2.660

Marcin ...
 
 
post 12/01/2007, 1:18 Quote Post

QUOTE(Marchi @ 11/01/2007, 9:14)
Taka mała dygresja - czytając artykuły na deremilitari przyszło mi do głowy pytanie, dlaczego autorzy HBkow dot. powszechnego średniowiecza nie sięgnęli choćby na tą stronę. Nie chciało sie poszukać ? Do takiego Hastings czy Bannockburn jest tam kilkadziesiąt pozycji...
*


Muszę zdecydowanie stanąć w obronie autorów Hastings 1066 i Bannockburn 1314, a także omawianego tutaj Hattin 1187. Pierwsze dwie pozycje książkowe zostały wydane w 2003, trzecia w 2004 roku. Witrynę stowarzyszenia De Re Militari znam od 5 lat i przez ten cały okres obserwowałem stopniowe zwiększanie się ilości materiałów tam dostępnych. Pamiętam, że szczególnie duży przyrost artykułów, tekstów źródłowych i recenzji nastąpił w listopadzie 2002 roku.
Bardzo możliwe, że w czasie prowadzenia kwerendy do swoich książek, autorzy nie wiedzieli o istnieniu tego serwisu, bądź jego zasoby były wówczas skromne, albo w ogóle jeszcze nie było tej strony internetowej? confused1.gif
Pięć, sześć lat temu internet nie był tak wielką kopalnią informacji jak dzisiaj. smile.gif
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #24

     
rafalm
 

duc d'Albufera da Valencia
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.094
Nr użytkownika: 1.612

Rafal Malowiecki
 
 
post 12/01/2007, 19:56 Quote Post

Panowie, koledzy smile.gif o jakich moich argumentach mówicie confused1.gif Po prostu zadałem prościutkie pytanie, czy byłoby Wam miło, jakby Wasze książki zostały skrytykowane confused1.gif Przecież nawet jak napiszecie je korzystając z kilkuset źródeł i opracowań, poświęcicie na to kilka lat, to i tak mogą znaleźć się tacy, którym one nie przypadną do gustu. Takie jest prawo czytelnika. Dlatego mnie akurat nie dziwi fakt, że autorzy reagują nerwowo na krytykę swoich dział. To jest rzeczą ludzką. Dlatego po prostu nie dziwcie się, że będą bronić swoich opracowań wszelkimi sposobami. Zresztą jak już będziecie "po drugiej stronie", to prawdopodobnie będziecie postępować analogicznie, czego Wam nie życzę. huh.gif
 
User is offline  PMMini Profile Post #25

     
Krzysztof M.
 

poilu
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 4.519
Nr użytkownika: 19.359

Stopień akademicki: ++++
Zawód: ++++
 
 
post 13/01/2007, 15:57 Quote Post

Gdyby ktoś "zjechał" moją książkę - byłbym z tego niezmiernie rad. Oznaczałoby to bowiem, że wogóle pojawiła się na półce w księgarni i ktoś ja przeczytał! wink.gif
 
User is offline  PMMini Profile Post #26

     
andrzej d
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 201
Nr użytkownika: 36.967

andrzej de
Zawód: uczen
 
 
post 13/01/2008, 0:05 Quote Post

Ciekawa książka.
Swoją drogą, korzystanie z Michałka zbrodnią nie jest- napisal kilka dobrych książek.
 
User is offline  PMMini Profile Post #27

     
Primo!
 

ex moderator
********
Grupa: Przyjaciel forum
Postów: 3.066
Nr użytkownika: 2.660

Marcin ...
 
 
post 14/01/2008, 18:47 Quote Post

Michałek nie zawsze jest wiarygodny, a tym samym korzystanie z jego książek jako pewnego źródła informacji może być dość ryzykowne.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #28

2 Strony < 1 2 
2 Użytkowników czyta ten temat (2 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej