|
|
Totila,król Ostrogotów
|
|
|
|
Tylko,że Bogu ducha winni Goci zajmowali ziemie dawnego Cesarstwa Zachodniego i mieli w swych rękach{od czasu do czasu}Rzym.Chyba nie bardzo pasowało to Justynianowi.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE Ja bym to ujął odwrotnie - to supermocarstwo zachciało się wojny z Bogu ducha winnymi Gotami
Bogu ducha winnymi Gotami? No nie przesadzajmy, chyba to Goci napadli na Imperium Rzymskie, a potem się rządzili w Italii. W końcu Justynian był cesarzem Rzymskim i miał święte prawo do Rzymu i okolic.
|
|
|
|
|
|
|
|
Czy przypadkiem Teodoryk ostrogocki nie zajął Italii jako pełnomocnik(że się tak wyrażę) rzymskiego cesarza z Konstantynopola ?
|
|
|
|
|
|
|
|
Co do praw, i to świętych, to polemizowałbym. Teodoryk został królem Gotów i Italików na mocy umowy z Zenonem i przez wiele lat Rzymianie akceptowali ten stan rzeczy. De iure Amalowie dzierżyli Italię i administrowali ja W IMIENIU cesarza z Konstantynopola. De facto byli niezależni.
O motywach kierujących Justynianem w podejmowaniu decyzji - moim zdaniem z gruntu błędnych - pisałem już w temacie "Najwybitniejszy władca Bizantyjski". Teraz dodam, że napaść na Gocką Italię sprawiałą Rzymianom prawne kłopoty. Długo szukali pretekstu, aż sie doczekali - zamordowanaia Amalasunty, prawowitej, amalskiej dziedziczki tronu. Jednak cała justyniańska propaganda, starająca się później podważyć nawet legalność władzy Teodoryka, stawiała bardzo karkołomne tezy.
I nie powiedziałbym też, że Goci "się rządzili" w Italii. Wręcz przeciwnie - Goci rządzili Italią, i to rządzili bardzo dobrze. Panowanie Teodoryka stanowiło istny złoty wiek, zwłaszcza po koszmarach wojen poprzednich dekad. Dopiero wojna postawiła istniejący oczywiście antagonizm rzymsko-gocki na ostrzu noża. Jednak mimo to wielu mieszkańców Italii pozostała wierna gockim królom. Co prawda większa część elit liczyła na to, że powrót włądzy Konstantynopola pomnoży ich wpływy, ale inaczej postępowały miasta, nie mówiąc już o wieśniakach, masowo zaciągających się do armii Witigesa i Totili.
|
|
|
|
|
|
|
|
A czy czasem mechanizmem sprawiającym wzrost poparcia dla Gotów nie była ich romanizacja?
|
|
|
|
|
|
|
|
I tak i nie. Romanizacja Gotów, postępująca już zanim w ogóle przedarli się oni przez limes dunajski, przysp[arzała im sympatykó głównie pośród rzymskich elit. Amalowie, pradawny ród wschodniogockich królów, traktowany był przez rzymską arystokrację jak równi. Sam Justynian ożenił swego bodajże bratanka czy siostrzeńca z wnuczką Teodoryka. Natomiast wśród ludu Italii zdobyli sobie Witiges czy Totila popularność właśnie tym, że walczyli także z rzymską arystokracją. O Toptili krążą nawet takie legendy, jakoby ogłosił "wolność kolona" i przeprowadzał rewolucje społeczną. To na pewno przesadne określenia. Raczej można by rzec, że buntujacy się koloni nie mogli liczyć na pobłażliwość ze strony Rzymian, więc przyłączali się do Gotów. Ponadto Goci ściągali niższe podatki...
BTW: to mój 410 post. Ładna data
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE Według mnie gdyby dowództwo bizantyjskie w Italii było skoordynowae, i posiadało choć zbliżoną siłę do sił barbarzyńców, to Totila jawiłby sie nam tylko jako uparciuch, może i utalentowany, któremu zachcialo sie walczyć z supermocarstwem.
Warto zauważyć w jakich okolicznościach "zaczynał" Totila. Mała grupka skonfliktowanych " barbarzyńców" na północy Italii właściwie czekała na to by skapitulować przed rzymianami tak jak zrobiła to większość Gotów z ich dotychczasowym królem Witigezą. I tu pojawia się Totila, który odnosi kilka spektakularnych sukcesów i wojna rozpoczyna się na nowo. Podobno był obdarzony ogromną charyzmą { tak twierdzi H. Wolfram w "Historii Gotów"}.
QUOTE Co prawda większa część elit liczyła na to, że powrót włądzy Konstantynopola pomnoży ich wpływy, ale inaczej postępowały miasta, nie mówiąc już o wieśniakach, masowo zaciągających się do armii Witigesa i Totili.
Większość "elit" rzymskich w Italii poparła cesarstwo wschodniorzymskie, dlatego Totila oparł się na ludzie, co zresztą jest trochę bardziej skomplikowane i jest kopią nieudanego pomysły jego przeciwników.
QUOTE A co powiecie o jego szansach na przetrwanie?Na mnie robią wrażenie próby pozyskania aliantów wśród barbarzyńców by przeciwstawic się Bizancjum.Taka polityka nie była zbyt częsta u tych ludów.
Sojusze były jak najbardziej aktualne w tamtych czasach, z tym że niezbyt często ich dotrzymywano. Jako przykład można wymienić sojusze Ostrogotów z Wandalami, Ostrogotów z Wizygotami, Franków z Burgundczykami czy Franków z Sasami. Nie zapominajmy o tym że Totila był siostrzeńcem Teudisa, króla Wizygotów więc sojusz ten był jak najbardziej naturalny pomiędzy bratnimi ludami [ szkoda że nie dał żadnych korzyści Ostrogotom}. Natomiast co do Franków to zostali sowicie wynagrodzeni za swój udział. Choć po ich zachowaniu nie wiem czy można nazwać ich sojusznikami.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE Jako przykład można wymienić sojusze Ostrogotów z Wandalami, Ostrogotów z Wizygotami, Franków z Burgundczykami czy Franków z Sasami. Dodałbym do tego jeszcze "wieczny" niemalże, że tak powiem, sojusz Awarów z Longobardami, który był skierowany przede wszystkim przeciw Bizancjum. Per exemplum w roku 603 oddziały słowiańskie kagana posiłkowały Longobardów w walce przeciwko Egzarchatowi Rawenny; na początku zaś awarskiej bytności w Europie wspierali przecież longobardzkich władców w konflikcie z Gepidami. Choć dochodziło między Awarami a Longobardami w pewnych momentach do sporów, jak choćby w roku 610, gdy sam kagan udał się na Friul, to tak jedni, jak i drudzy byli szczególnie zainteresowani w tym sojuszu, ktory udało im się - mimo drobnych incydentów - utrzymać aż do momentu podboju państwa longobardzkiego przez Franków w VIII w.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Ironside @ 1/11/2006, 11:41) Natomiast wśród ludu Italii zdobyli sobie Witiges czy Totila popularność właśnie tym, że walczyli także z rzymską arystokracją. Były to (zwłaszcza owa "rewolucja społeczna") desperackie (choć mądre) posunięcia tych władców w obliczu praktycznie beznadziejnej już sytuacji militarnej (Bizancjum)
|
|
|
|
|
|
|
|
Tym niemniej trzeba docenić determinację tego ,,ostatniego barbarzyńcy", który pokazał, że rewindykacja Zachodu przez Justyniana nie musi wcale być bułką z masłem. Osobiście sądzę, że nawet lepiej dla Italii byłoby, gdyby państwo Ostrogotów przetrwało - dwór chłonął miejscową kulturę i był na najlepszej drodze do romanizacji, jednocześnie zaś utrzymywał spokój na swoim terytorium. Z drugiej strony przy silnych Ostrogotach zapewne uniknięto by ponadstuletniego chaosu wojen longobardzko-bizantyńskich. Dodatkowo, jeśli świecka władza centralna trzymała by biskupa Rzymu krótko, nie byłoby pdostaw dla świeckiego Państwa Kościelnego. W konsekwencji mogłoby to doprowadzić do wykrystalizowania się z monarchii barbarzyńskich pierwszego prawdziwego państwa narodowego, do czego na najlepszej drodze byli zresztą w swoim czasie Wizygoci. Biorąc zaś pod uwagę potencjał zjednoczonej Italii, państwo to mogłoby nieźle namieszać w historii, a Europa łacińska mogłaby się odwoływać nie tylko do spuścizny frankijsko-karolińskiej.
|
|
|
|
2 Użytkowników czyta ten temat (2 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:
Śledź ten temat
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym temacie dodano odpowiedź, a ty nie jesteś online na forum.
Subskrybuj to forum
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym forum tworzony jest nowy temat, a ty nie jesteś online na forum.
Ściągnij / Wydrukuj ten temat
Pobierz ten temat w innym formacie lub zobacz wersję 'do druku'.
|
|
|
|