|
|
Zachodnia Kreta, Fotorelacja z wojaży
|
|
|
|
Intro
Hotel z własnym basenem i bogato zaopatrzonym barkiem? Plażowanie na leżaku zacienionym parasolem, przerywane morskimi kąpielami? Czy też zwiedzanie gwarnych miasteczek i ich ciasnych uliczek, albo cichych, położonych w górach wiosek? A może przejście skalistym wąwozem? Czy też raczej spacer wśród ruin albo zgłębianie historii w muzealnych salach?
Czemu tego nie połączyć w jedno? Kreta, największa grecka wyspa i bodaj piąta co do wielkości wyspa Morza Śródziemnego, oferuje Wam to wszystko. I to w całkiem niemałym zakresie.
Zapraszam na krótką relację. Nie mam zbyt wiele czasu, więc więcej tu zdjęć niż fachowych opisów – ale każdy zainteresowany może samemu poszukać więcej informacji w necie i literaturze, łatwo znajdzie. Poza tym opisałem tylko część z tego, co zwiedziliśmy, zostawiając otwarte pole do kontynuacji wątku.
Zdjęcia robiliśmy czym się dało - profesjonalnym aparatem, turystyczną pstrykawką, telefonem, suszarką i zapalniczką - więc ich jakość jest mocno zróżnicowana - ale wszystkie są nasze.
Enjoy
|
|
|
|
|
|
|
|
2. Heraklion (Iráklion)
Udajemy się do Heraklionu – dzisiejszej, 150-tysięcznej stolicy Krety, oddalonej od Knóssos zaledwie o kilka kilometrów, wzniesionej niemal w połowie północnej linii brzegowej wyspy. Centrum biznesu i przemysłu, wielkomiejski klimat, dość tłocznie - generalnie nie jest to więc spokojne, uśpione miasto do zwiedzania, ale oczywiście ma sporo atrakcji. Miasto najwspanialej prezentuje się od strony morza - tam się więc udajemy. Idziemy głośną promenadą miejską 25 Avgustou, mijając po drodze m.in. Katedrę Ágios Títos. Kościół, pod wezwaniem św. Tytusa, zbudowali w 961 r. Bizantyjczycy. Później Wenecjanie przebudowali go na kościół katolicki, Turcy - na meczet, po czym w 1925 r. stał się ponownie świątynią prawosławną. We wnętrzu przechowywana jest głowa św. Tytusa - pierwszego biskupa i patrona Krety.
Zdjęcia powyżej: Ágios Títos - widok na katedrę i jej wnętrze.
Po jakimś czasie dochodzimy do wybrzeża, wchodzimy na teren starego portu, a naszym oczom ukazuje się fort Kastro Koule. Został wybudowany ok. 1540 roku. Nie jest może wielki, ale niegdyś znajdowało się w nim 30 pomieszczeń mieszkalnych, wiatrak, piekarnia i wiezienie. Żałujemy, że akurat trwają jakieś prace remontowe i nie jest otwarty do zwiedzania, więc jedynie przechodzimy obok niego potężnym falochronem, podziwiając widoki na miasto.
Zdjęcia powyżej: port i strzegący go fort Kastro Koule
Wałęsamy się po mieście, decydujemy się na jeden z pierwszych, smakowitych greckich posiłków, po czym dochodzimy jeszcze do katedry Ágios Minas i kościoła pod tym samym wezwaniem oraz Ágia Ekaterini (Ágia Aikaterini) wraz z muzeum ikon.
Katedra Ágios Minas
Stary, niewielki kościółek Ágios Minas
Ágia Ekaterini
|
|
|
|
|
|
|
|
3. Chania
Tym razem wyruszyliśmy na zachód, do liczącej ok. 60 tysięcy mieszkańców Chanii. To bez wątpienia jedno z najatrakcyjniejszych miejsc na wyspie - plątanina wąskich uliczek i marmurowych placyków otoczona weneckimi kamieniczkami i osmańskimi pałacykami, wieloma przytulnymi tawernami i kawiarenkami, z pięknym portem i przyległymi do niego zabytkami oraz okalającym starówkę murem obronnym.
Na początku zwiedziliśmy halę targową.
Jedno ze stoisk na targu
Potem, przechodząc przez targ z wyrobami skórzanymi, dotarliśmy w okolice Bastionu Schiavo, stanowiącego nie tylko świetnie zachowany fragment miejskich fortyfikacji, ale i znakomity punkt widokowy na miasto:
Następnie zwiedziliśmy Katedrę Marii Panny:
Uliczki są wąskie, kolorowe i urokliwe. Na głównych panuje duży ruch, ale poboczne potrafią być całkowicie puste:
Szybko dochodzimy do portu. Tu szczególną uwagę zwraca Meczet Janczarów – Kioutsouk Hassan Giali Tzamisi, najstarsza świątynia muzułmańska Krety. Uchodzi za jeden z najznakomitszych przykładów osmańskiego renesansu:
Dostrzegamy falochron i latarnię morską z XVI wieku, zwaną egipską:
Idziemy nabrzeżem Kountourioti i dochodzimy do fortu Firkas z 1629 r., strzegącego niegdyś wejścia do portu:
Nieco się cofamy i wchodzimy do jednego z punktów naszej wyprawy – Muzeum Morskiego:
Ekspozycja w muzeum jest całkiem bogata jak na jego średni rozmiar i oglądając eksponaty oraz wyświetlane filmy dokumentalne można by tu spędzić kilka godzin. Już na początku z makiety i planu można dokładniej zorientować się, jak niegdyś wyglądało to miasto i jego fortyfikacje:
Niektóre obiekty są dokładniej przedstawione, na przykład na zdjęciu niżej widzimy, jak wyglądały niegdyś doki, w których remontowano statki. Dla porównania obok jest zdjęcie zrobione przez nas niedługo później, przedstawiające ich obecny wygląd:
Muzeum ma olbrzymią kolekcję modeli statków i okrętów, a także wiele zdjęć i rycin. Na okrągło w systemie „mini-kina” emitowane są krótkie filmy dokumentalne.
Znajdą tu dla siebie to i owo również przyrodnicy, a nawet ekonomiści
Przez przypadek wszedłem nawet do gabinetu dyrektorsko-artystycznego. Obok służbowego telefonu leżały kolejne makiety w fazie konstrukcyjnej, figurki i inne gadżety. Artystyczny bałagan. Równie szybko i niepostrzeżenie się wycofałem, ale wcześniej uwieczniłem to na zdjęciu:
Wstęp do muzeum kosztuje zaledwie 3 euro. Kto pomija tę atrakcję, ten gapa
Spacerując po mieście, to pijąc kawkę, to znów spożywając wyśmienity posiłek, dotarliśmy jeszcze m.in. w okolice kościoła San Rocco oraz znacznie bardziej reprezentatywnego dominikańskiego kościoła świętego Mikołaja:
Powyższe zdjęcia – to zaledwie ułamek naszej kolekcji oraz tego, co widzieliśmy. Ciężko również oddać w kilku słowach nasze wrażenia po kilku godzinach spędzonych w tym uroczym miejscu. Powiem krótko: Chania jest piękna, nastrojowa, po prostu urocza...
|
|
|
|
|
|
|
|
4. Rethymnon
Kolej na Rethymnon, 30-tysięczne miasto znajdujące się zaledwie kilka kilometrów od hotelu, który wybraliśmy na miejsce wypoczynku i bazę wypadową. Leży mniej więcej w połowie drogi między opisanymi już Heraklionem a Chanią, w okresie okupacji weneckiej (od XIII wieku) stał się wraz z nimi trójką najważniejszych ośrodków gospodarczo-kulturalnych wyspy. Okres świetności przypadł na wiek XVI i początek XVII, wtedy wzniesiono m.in. port i wynoszącą się ponad nim Fortezzę – na wzgórzu Paleokastro. Dziś jest to gwarny i pełny życia ośrodek przyciągający setki turystów, z malowniczą starówką z wąskimi uliczkami pełnymi kafejek i sklepików – najczęściej zatłoczonymi, ale na obrzeżach często zupełnie pustymi, oraz oczywiście swoimi zabytkami.
Niech przemówią zdjęcia:
Stare miasto - jedna z uliczek na obrzeżach, w przeciwieństwie do części centralnej – tu panuje spokój. Mieszkańcy żyją na starą modłę, choć korzystają z dobrodziejstw techniki – starsza kobieta rozmawia przez telefon komórkowy, wokół pełno motocykli.
Fontanna Rimondi – wybudowana przez weneckiego mistrza w latach dwudziestych XVII wieku. Między czterema kolumnami korynckimi umieszczono trzy gargulce - lwie paszcze tryskające wodą. Kiedyś była przykryta kopułą, jednak rozebrano ją przy poszerzaniu ulicy.
Meczet Nerandzés – mający trzy kopuły, wzniesiony w XVIII wieku, swego czasu najważniejszy budynek sakralny miasta. Obecnie używany jako sala koncertowa. Zamknięty i niedostępny dla przypadkowych turystów – nam się jednak udało wmieszać w jakąś umówioną grupę Francuzów i zwiedzić wnętrze
Świeże ryby i owoce morza na jednym ze stoisk ulicznych.
Latarnia morska w starym porcie weneckim, wybudowana przez Turków w XVII wieku. Na przeciwległym brzegu basenu portowego usytuowane są małe restauracyjki z widokiem na nią i na morze.
No i czas na to, co tygrysy lubią najbardziej - Fortezza. Wzniesiona przez Wenecjan w celu obrony przed piratami oraz rosnącymi w potęgę Turkami na wyniosłym, skalistym cyplu – wzgórzu ‘Palaiokastro’. Pierwszy kamień pod jej budowę położono w 1573 roku, a ukończono ok. 1590. Ma rozległe założenie obronne, wytyczone solidnym murem obronnym, w ramach którego od strony lądu (południowo-wschodniej) uformowano cztery potężne bastiony, natomiast od strony morza (północno-wschodniej) znajdują się trzy skromniej wychodzące poza obrys platformy (zapewne budowniczych ograniczało uformowanie wzgórza). Wnętrze jest raczej puste, z zabudowań zachowało się jedynie kilka budynków – m.in. pałac biskupa, meczet Sułtana Ibrahima oraz rezydencja gubernatora miasta (a później również więzienie). Po stronie południowej jest również amfiteatr, w którym okazjonalnie odbywają się spektakle w ramach Festiwalu Renesansu. Poniżej kilka zdjęć.
Widok od strony południowej i południowo-zachodniej:
Tak prezentuje się strona północna:
Bastiony południowe:
Ruiny budynków, w centralnej części - meczet sułtana Ibrahima:
|
|
|
|
|
|
|
|
5. Mission: South Round Trip - czyli jedziemy do wybrzeży Morza Libijskiego.
Tym razem wybieramy się na wycieczkę przez interior Krety, aż do jej najpiękniejszych piaszczystych południowych plaż. Trasa wiedzie przez wioskę Kournas, później Argiroúpoli i przez kanion Kotsifou - aż do bajecznej plaży w Plakias, by następnie wracać wąwozem Kourtaliotiko.
Przed wioską Kournas zachwyca nas jezioro o tej samej nazwie, jedyny naturalny słodkowodny zbiornik na Krecie zasilany kilkoma źródłami i strumieniami. Woda mieni się bajecznymi kolorami – mieszając szmaragd z turkusem. Żyją tu żółwie diamentowe, węże wodne i węgorze. Poza tym jest to mały raj dla amatorów sportów wodnych.
Jedziemy dalej, przejeżdżając przez wioskę Kournas. Później górzyste krajobrazy, kręta dróżka, perypetie z wymijaniem wieśniaka prowadzącego olbrzymi ciągnik, i w końcu docieramy do wioski Argiroúpoli. Można poobserwować tu życie małej, cichej wioski, której mieszkańcy zajmują się hodowlą, uprawami oliwek, a także drobną produkcją - oczekując na docierające tu, nadal dość rzadko, autokary z turystami - potencjalnymi klientami.
Nieco uśpiona wioska Argiroúpoli. Sielsko
Kto jest jednak bardziej zainteresowany historią, ten wie, że jest to zarazem antyczna Lappa, za czasów rzymskich - jeden z najważniejszych ośrodków zachodniej Krety (choć ciężko w to uwierzyć). Swego czasu miała nawet własną monetę z wizerunkiem Posejdona! Miała zostać wzniesiona przez samego Agamamnona - podczas jego drogi powrotnej spod Troi
Dość szybko natrafiam na ruiny antycznego miasta:
W innej części wioski można również odnaleźć zachowane fragmenty mozaik:
Spacerujemy, przysiadamy na kawkę... Wspaniała wizyta – ale czas w drogę.
Przejeżdżając kolejne górskie rejony, w końcu docieramy do kanionu Kotsifou. Piętrzące się wzdłuż szosy skały zapierają dech, zaś różnorodność wprowadza widok na horyzoncie Morza Libijskiego.
Wcześniej jednak niespodzianka - wciśnięty w wyżłobienie skalne, malutki kamienny kościółek świętego Mikołaja.
Zwiedzamy przytulne wnętrze, po czym pędzimy na jedną z najpiękniejszych plaż Krety. Jemy wspaniały posiłek, jak szaleni kąpiemy się w morzu, opalamy na piaszczystej plaży... Nie będę prezentował z tej części wycieczki zdjęć - są raczej nie związane z historią , zaś na plażę nad Morzem Libijskim jeszcze wrócimy przy innej okazji. Powiem tylko, że warto tu przyjechać
Wracamy inną trasą, przejeżdżając m.in. przez kanion Kourtaliotiko. I to jest dopiero bajeczny widok - momentami niczym z Arizony.
Baaaardzo udany dzień A przecież jeszcze czeka nas kąpiel w Morzu Kreteńskim, kolacja ze specjałami greckimi, i chyba właśnie schłodziła się butelka lokalnego wina
|
|
|
|
|
|
|
|
6. Wąwóz Imbros
Nie udało nam się przejść słynnym wąwozem Samaria. Ale nic straconego _ przeszliśmy bowiem położonym kilka kilometrów dalej, równoległym wąwozem Imbros, zwanym „małą Samarią”. Malowniczy, dziki i piękny, momentami znacznie zwężający się bądź prowadzący skalnymi przejściami, choć zwykle będący dość szeroką dróżką. Droga do przejścia wynosi około 7-8 kilometrów, co przeciętnie zajmuje około trzech godzin (choć nam i kilku osobom udało się przejść w dwie).
Podłoże jest pełne kamieni, więc słusznie zaleca się, by iść albo w obuwiu górskim, albo przynajmniej solidnych butach sportowych. Droga nie jest trudna, ale w kilku miejscach trzeba się odrobinę pogimnastykować, aby ominąć naturalne przeszkody, no i należy nie tylko patrzeć na pięknie wypiętrzone skały, ale i pod nogi - gdyż łatwo można krzywo stanąć na niestabilnym kamieniu. Mniej więcej w połowie drogi natrafiamy na pasterzy i ich kri-kri. Tutaj możemy w końcu przyjrzeć się z bliska tym kozom bezoarowym (od perskiego słowa bezoar, które oznacza odtrutkę) - tego nie zobaczy się siedząc w hotelu czy przesiadując w przyportowych kafejkach
Wstęp do wąwozu kosztuje 2 euro. Warto
|
|
|
|
|
|
|
|
7. Franco Castello
Obiecałem, że wrócimy jeszcze na piaszczyste plaże południowego wybrzeża. Słowa dotrzymuję - zabierając Was w wirtualną wycieczkę do Fragkokastello, czyli zamku Franków, wzniesionego na niezwykle malowniczej plaży.
Morze, plaża z zamkiem, góry... To nie bajka – to tak wygląda!!! Aby nie utracić niczego z otaczającego piękna, weszliśmy z aparatami fotograficznymi po pas do wody i zrobiliśmy kilka zdjęć prosto z morza.
Zamek w latach 1371-1374 wybudowali Wenecjanie dla ochrony przed piratami oraz buntującymi się Sfakiotami. Później wielokrotnie przechodził z rąk do rąk - Turków, Greków. Założenie obronne jest proste i niezbyt rozległe, a teren nie ma wielkich walorów obronnych, toteż z pewnością zamek nie miał wielkiego znaczenia militarnego, zwłaszcza później, gdy nastąpił rozwój broni palnej. Jest jednak uroczą ozdobą położonej nieopodal gór plaży, która jest piękna sama w sobie.
Wnętrze zamku Fragkokastello
|
|
|
|
|
|
|
|
8. Zamiast zakończenia...
Zamiast zwyczajowego „must know”, kilka niesklasyfikowanych fotek.
W kilku zazielenionych miejscach (np. na obszarze rethymnońskiej Fortezzy oraz parku miejskiego) natykaliśmy się na setki kreteńskich cykad. Ich „śpiew”, a w rzeczywistości dźwięk wydawany przy pomocy tymbali - pary błoniastych struktur umieszczonych u podstawy odwłoka, których wibracje rezonują w specjalnym, powietrznym worku wewnątrz ciała - tworzy taki szum, którego nie powstydziłaby się husaria króla Jana Aż ciężko sobie uzmysłowić, że za ten hałas odpowiadają takie oto maleństwa:
Tu z kolei scenka rodzajowa ze starówki w Rethymnonie. Gdy ulicą szła para nowożeńców, kelner kafejki, w której właśnie siedzieliśmy, poderwał się z prędkością błyskawicy i zaserwował młodym spontaniczny poczęstunek:
Kreteńczycy zdecydowanie są bardzo życzliwi, gościnni i lubią się z innymi pośmiać
Kolejna scenka - nasza wizyta w jednej z winiarni. W środku - bez pompy, degustacja całkiem niezłego wina w dość uproszczonej formule. Na zewnątrz natomiast - kilka eksponatów: maszyn używanych w przeszłości do produkcji szlachetnego trunku. Ta, prawdopodobnie, stara tłocznia, została wykonana z fragmentu… alianckiego samolotu!
Kolejna ciekawostka - ślepa uliczka w Chanii (jedna z wielu). Podchodząc do tego miejsca byliśmy przekonani, że to jedna z małych kafejek, dopiero z bliska - widząc suszące się gacie i inne „wyposażenie” domowe - zorientowaliśmy się, że to prywatne podwórko
Wrzesień = upał nie do zniesienia . Pies chce się schłodzić, a pusty i zacieniony salon Swarovskiego z marmurową posadzką jest do tego miejscem idealnym
Limonki (i inne egzotyczne owoce) często są na wyciągnięcie ręki
Tak jak na Cyprze, tak i tutaj można natrafić na całe stada kotów:
Tak zaś wygląda kawałek raju - miejsce nad samym morzem, spokojne i ciche, nieodkryte przez turystów (nie pytajcie, gdzie - tego nigdy nie powiem, każdy musi sam znaleźć swoje), w którym w dodatku błyskawicznie podaje się wybitnie smaczne i zupełnie niedrogie jedzenie, a później gospodarz serwuje (za darmo) rodzinnie wytwarzane raki (mocny alkohol z winogron). Po kilku godzinach można wyjść na nieco ugiętych nogach
No, to tyle w duuużym skrócie. Nie piszę, że to koniec, bo może ktoś zechce kontynuować wątek – do czego zachęcam
Pozdrowienia - i trzymajcie sie ciepło, bo strasznie tutaj zimno! _Bodzio_
|
|
|
|
|
|
|
|
Super, że odkopałeś ten temat - zdjęcia w nim piękne ale dla mnie najważniejsze właśnie fortyfikacje .
Nawet w sumie nie kojarzę tej miejscowości Aptera, także dobrze się dowiedzieć, iż coś takiego istnieje i już sobie ją zlokalizowałem w sieci.
A bywasz czasem w Iraklionie?
|
|
|
|
|
|
|
|
Pewnie będziemy w przyszłym tygodniu.
No i jeszcze jest klasztor Arkadi ze swoją tragiczną historią.
Ten post był edytowany przez gregski: 6/10/2016, 7:20
|
|
|
|
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:
Śledź ten temat
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym temacie dodano odpowiedź, a ty nie jesteś online na forum.
Subskrybuj to forum
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym forum tworzony jest nowy temat, a ty nie jesteś online na forum.
Ściągnij / Wydrukuj ten temat
Pobierz ten temat w innym formacie lub zobacz wersję 'do druku'.
|
|
|
|