Zakładając - czysto hipotetycznie - że jest gdzieś ziarno prawdy w tym gąszczu krzykliwej, kiczowatej fantastyki (dalibóg, opis świątyni jakby żywcem wyjęty z opowiadań o Conanie z Cymerii), to opis położenia trzeciej świątyni wydaje się raczej pokrywać z rugijską Arkoną - wbrew temu, co tu wcześniej podnoszono.
Tego typu krajobraz
nie jest typową plażą nizinną.
Co do uprawiającego czary mędrca, który "ujarzmił", "zniewolił" i "opanował" - to koncepcja jest dość ciekawa: domniemany cyniczny hochsztapler-wróżbita (bo tak, jak się wydaje, najłatwiej jest - w czasach względnego pokoju - "oszukańczo zmanipulować" "ludzi dzikiego i zmiennego usposobienia") rzeczywiście ze stosunkową łatwością mógłby sięgnąć po władzę absolutną w warunkach silnie ugruntowanej demokracji wiecowej. Gdyby bowiem nie szczególna pozycja kultowa, dostałby w czapkę kijem już na wiecu za nadmiernie wybujały indywidualizm.