Hmmm...gdybym byl zlosliwy to bym sie Lancelocie spytal o jakiego rzemieslnika Ci chodzi.Mam nadzieje,ze nie o Remarquea
Ten spedzil raptem niecale dwa miesiace na froncie,a wiec trudno tu mowic o rzemiosle,a tym bardziej dobrym.No chyba,ze mial pan Remarque jakowes ukryte militarne talenta o ktorych nic nie wiemy.Wreszcie jakie "my",i od kogo lepsi?
Czy aby Panowie nie usilujecie porownac nieporownywalnego?
Nie o ksiazki mi chodzi.I ta Jungera i ta Remarque sa uznanymi swiatowymi klasykami literackimi.Tutaj dyskusja jest calkowicie zbedna.Ale jak ,na Boga, mozna porownac obu autorow.
Ot chocby owe konserwy.Remarque,pomijajac fakt,ze mial doswiadczenia na poziomie beniaminka i sie straszliwie glupio chelpi cudzymi osiagnieciami,po prostu biadoli.Biadoli,ze mu papu nie dali.Zapewne slusznie,ale biadoli.
Jurgen nie biadolil,ale szedl w angielskie okopy i zaopatrzenie zdobywal.Doslownie.
Remarque pomimo,ze spedzil w okopach czas godny unitarki mieni sie dwa razy lepszym zolnierzem od innych.No, brak wolowiny mu tylko zapewne przeszkadzal w osiagnieciu zupelnej doskonalosci.
To co ma mowic Junger - ochotnik,oficer Stormtroopu, z kilkoma latami okopowego doswiadczenia,kilkunastoma ranami i Pour le Merit .Supermen,Red-baron piechoty z smigielkiem w kuperku i zepelinem w plecaku? Wyobrazamy sobie Jungera,ktory glosi ze jest dwa razy lepszy od innych zolnierzy?
Podstawowa roznica jest taka,ze Junger nosil w kieszeni spodni notes i granaty,a Remarque nosil w spodniach kupe.Ten ostatni wkroczyl do okopow jak bydlo do rzezni,a ten pierwszy jak lew.I nie jest to pusta przenosnia.Junger byl wojownikiem w pelnym tego slowa znaczeniu.Gdyby obaj panowie zyli w sredniowieczu, pewnie Junger by zdobywal Jeruzalem,a Remarque szyl buty(profesja godna szacunku).Niestety ten ostatni mial pecha zyc w epoce,w ktorej miliony wbrew ich woli gnano na armaty.No to biadolil-mial prawo.
Na szczescie dla swiatowej kultury obaj wrocili z frontu calo.Jurgen nieco podziurawiony,ale z Pour le Merit,a Remarque z brudna bielizna.No i z niezlym mniemaniem o sobie.
No i wreszcie zaczeli pisac.Remarque stal sie guru dla pierdolow sobie podobnych,a Junger np.ksieciem piechoty dla oficerow Wojska Polskiego.
Patrynius napisal,ze dla niego ksiazka byla smutna.I slusznie.Bo jest smutna.Czlowiek,ktory latami tkwil w blocie,co kilka miesiecy odnosil rany,tracil przyjaciol tuzinami i wreszcie mial swiadomosc,ze przegral choc przechodzil okopy bez pomocy czolgow,nie napisze podrecznika rumby.To oczywiste.
Rownie dobrze,mozna porownywac listy sw.Bernarda o templariuszach i wyidealizowane kazania sw.Franciszka.Co z tego ze obaj dostapili swietosci i byli mnichami?Byli zupelnie rozni.No z ta roznica,ze nawet sw.Franciszek mial wiecej przyslowiowych jaj od Remarquea.