Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
3 Strony < 1 2 3 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> Johny C. Kovalsky, reaktywacja
     
jkobus
 

IX ranga
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 7.397
Nr użytkownika: 65.292

Jacek Kobus
Stopień akademicki: mgr
Zawód: rolnik
 
 
post 3/04/2018, 11:04 Quote Post

W okresie od 1820 do 1899 za Ocean wyemigrowało niespełna milion Polaków. 1,3 mln - w okresie 1899 - 1913.

Danych za okres do roku 1865 nie znalazłem, ale to nie były wielkie cyfry (tym bardziej, że wielu Polaków od samego początku "umykało statystyce": w tym czasie emigrowali głównie chłopi z zaboru pruskiego, Poznaniacy i Ślązacy - naturalnie notowano ich jako "Niemców", wszelkie dane na temat ich liczby stanowią wyłącznie spekulację post factum). Wydaje się jednak, że to na pewno nie było poniżej 5 tys. osób (jak w podanym przez Realchiefa "raporcie"), a raczej - kilkadziesiąt tysięcy, może nawet około 100 tysięcy lub nieco więcej.

Jeśli przypomnicie sobie chociażby twórczość Henryka Sienkiewicza, to uderzające było przede wszystkim zapoznanie przyczyn zjawiska emigracji: o ile Sienkiewicz, który przecież był w Ameryce, dość przejmująco i przenikliwie opisywał niedole i rozczarowania przeciętnego polskiego emigranta (który, będąc ciemnym jak tabaka w rogu, nie znającym ni w ząb ani języka, ani żadnego popłatnego zawodu - tyrał za nędzne centy na stanowiskach nie wymagających żadnych kwalifikacji, nawet o takie "posady" przegrywając konkurencję z lepiej zorganizowanymi i nie cierpiącymi z powodu bariery językowej Irlandczykami - o czym niżej...), winą za to obciążając jednak zjawiska zgoła anegdotyczne: Niemca, co oszukał, bo bilet chciał sprzedać, jakieś osobiste rozczarowania czy zwykłą głupotę.

Intuicje pisarza podzielają prawie wszyscy którzy w tym czasie w ogóle problem emigracji za Ocean dostrzegają. Dokładnie takie same stwierdzenia znalazłem ongiś czytając archiwalne numery "Tygodnika Katolickiego" z Poznańskiego z lat 60-tych XIX wieku: emigracja jest powodowana frywolnymi, przypadkowymi zdarzeniami i rodzi same tylko nieszczęścia. Należy jej ze wszelkich sił zapobiegać.

Tymczasem brutalna prawda jest taka, że ci ludzie byli w Polsce zbędni - nie było dla nich pracy, ziemi pod uprawę, dachu nad głową. Gdzieś musieli się podziać. Ponieważ, jako się rzekło, nie znali języka i nie posiadali żadnych przydatnych umiejętności - lądowali na samym dnie.

Co jeszcze ważniejsze: zarówno ich polskość, jak i ich katolicyzm były do tej pory oparte na obyczaju. Gdy obyczaj znikł za Wielką Wodą - błyskawicznie przestali być (w ogromnej większości) Polakami i nawet stracili swój katolicyzm (w sporej części) - rozpływając się w szeroko rozumianych "dołach społecznych" amerykańskiego proletariatu.

Proletariackość amerykańskiej Polonii utrzymała się zresztą bardzo długo i stąd wynika także jej ekonomiczna i polityczna słabość (bo proletariat, w najnowocześniejszej gospodarce świata, coraz mniej jest potrzebny...).

Owe "doły społeczne" były przy tym, przez większość amerykańskiej historii, nader konkurencyjnym środowiskiem. Ponieważ w ogóle brakowało siły roboczej - przedsiębiorcy chętnie zawierali w tej materii umowy "hurtowe" z europejskimi lub azjatyckimi "naganiaczami", dostarczającymi po konkurencyjnej cenie całe "pakiety" pracowników - wciąż świeżych. To wciąż, w pewnych sektorach tak działa, choć oczywiście nie na taką skalę jak niegdyś.

Indywidualne losy większości emigrantów zależały od tego, jak szybko udawało im się od "naganiaczy" uniezależnić (ucząc się języka, zdobywając samodzielną pozycję zawodową, itp.) - względnie: jak dobry był reprezentujący ich (i wyzyskujący...) "naganiacz" w tego rodzaju "negocjacjach grupowych". Im lepszy - tym większa szansa, że i dla "mięska roboczego" coś tam jednak zostało po potrąceniach kosztów i prowizji...

Zarówno amerykańskie związki zawodowe, jak i amerykańskie mafie etniczne (co często trudno jest odróżnić...) - wywodzą się z tego układu stosunków.

Moja propozycja odnośnie Johny'ego C. jest następująca: Johny dziedziczy po tatusiu biznes "naganiacza". Eksportującego do USA głównie Niemców (a przy okazji odrobinę Polaków - których, patriotycznie, stara się jeszcze na statkach odławiać, szkolić i jakoś na miejscu "ustawiać"...). W czasie wojny secesyjnej - robi wielką kasę i zaczyna proces "koncentracji poziomej". Wchodząc na początek w branże, gdzie panuje największe zapotrzebowanie na jego dotychczasowy towar, czyli na siłę roboczą: porty rzeczne i morskie (nie było wtedy wielu żurawi portowych, dokerzy rozładowywali i załadowywali statki i barki beczka po beczce, skrzynka po skrzynce - ręcznie; potrzeba było tysięcy, dziesiątków tysięcy dokerów - zajmowali się tym głównie Irlandczycy w tym czasie, Niemcy byliby tańsi, więc stanowiliby groźną konkurencję, gdyby ich zorganizować i ochraniać - warszawscy "sztyletnicy" nie mieliby przy Johny'm głodu...) oraz "gospodarkę komunalną" - czyli głównie: uprzątanie końskiego nawozu setkami ton zalegającego każdego dnia ulice Chicago, Nowego Jorku czy Bostonu. Co z kolei zapewni mu potem wejście na rynek nawozów (guano, saletra...) i produktów spożywczych (skup od farmerów, dostarczanie do miast: w latach 80-tych Johny założy pierwszą ogólnoamerykańską sieć "dyskontów spożywczych" oraz fast foodów pod marką "Pierogi" i "Kovalsky Inn" - gdzie będzie sprzedawał pączki i kawę).

Po 1865 roku w miastach Wschodniego Wybrzeża robi się Johny'mu trochę gorąco i ciasno. Ulice i zaułki roją się od cyngli do wynajęcia (po demobilizacji) - a w minionych latach zbyt wielu Irlandczyków zachorowało na ołowicę lub zachłyśnięcie się stalą, żeby ich ziomkowie mieli to Johny'mu odpuścić. W dodatku do portów zaczyna napływać fala Włochów - też dobrze zorganizowanych.

Pomysł założenia sobie na terytorium Oregonu własnego stanu, gdzie gubernator będzie jego przyjacielem, a stanowa Gwardia Narodowa wesprze, w razie potrzeby, wykruszających się weteranów powstańczych porachunków - nasuwa się Johny'mu jako idealne połączenie motywów patriotycznych i osobistych. To będzie zarówno jego pomnik dla przyszłych pokoleń, jak i bezpieczne schronienie dla jego własnej rodziny.

"Projekt Oregon" żadną miarą nie stanowi jakiegoś przeniesienia dalej na zachód chicagowskiego Jackowa! W Jackowie Polacy stanowili w dalszym ciągu proletariat. Gdyby nie księża Zmartwychwstańcy z parafii św. Jacka - nie mieliby nawet "własnej" opieki duchowej: episkopat USA po dziś dzień zdominowany jest przez Irlandczyków, którzy wobec Polaków byli w najlepszym razie - obojętni. Najczęściej zaś - wrodzy, bo konkurowali o te same "nisze ekonomiczne" (tylko Irlandczycy zwykle OTL w tej konkurencji wygrywali...).

W ramach "Projektu Oregon" powstanie terytorium, gdzie większość katolików stanowić będą Polacy - jest szansa na "własnego" biskupa, co automatycznie poprawi sytuację w całych Stanach. Stanowy uniwersytet będzie dwujęzyczny - bardzo wielu Polaków w szybki tempie opuścić "proletariackie" getta i wejdzie, zgodnie z własnymi zdolnościami, do klasy średniej lub wręcz - establishmentu.

Pierwszym krokiem w tym kierunku jest opanowanie linii Northern Pacific - i 160.000 km2 ziemi, którą aktem Kongresu ta linia otrzymała!

Oprócz "Projektu Oregon", Kovalsky będzie chciał część kapitału relokować z powrotem do Polski. Założy bank hipoteczny w Berlinie. Będzie udzielał kredytów klasy "sub-prime" (o skrajnie wysokim stopniu ryzyka) junkrom - i przejmował ich majątki, które następnie będą parcelowane między polskich chłopów. Jeśli polska arystokracja dołoży się do tego projektu (na wzór - rozwiązanego - Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego i Towarzystwa Kółek Rolniczych), podobne banki mogą powstać w Kongresówce, na Ziemiach Zabranych i w Galicji. To nie będzie działalność na wielką skalę, ale w ciągu 50 lat - powstaną polskie "wyspy" nawet nad Zatoką Szczecińską czy Nysą Łużycką...

Wspólnie z Kościołem (OTL Kościół nie był zdolny do działania "trójzaborowego", bo bardzo tego pilnowali zaborcy: Kovalsky, jako osoba prywatna i Amerykanin - ma tu pewne możliwości...) można też rozwijać sieć szkolnictwa zawodowego we wszystkich trzech zaborach, wraz z kolpingowskimi "bractwami młodzieży czeladniczej" (w Prusach Bismarck zaraz je rozgoni, ale są jeszcze dwa inne zabory...) - co by skalę emigracji z Polski nieco zmniejszyć, a tam, gdzie jest ona konieczną - zoptymalizować szanse na sukces zawodowy także i za Oceanem.

A teraz wpiszcie w to Madagaskar...
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #31

     
Realchief
 

X ranga
**********
Grupa: Użytkownik
Postów: 15.870
Nr użytkownika: 63.111

 
 
post 3/04/2018, 19:33 Quote Post

Problem jest taki, że ani polskości ani katolickości Oregonu się nie utrzyma. Na początku XX wieku katolicy i Polacy będę już w stanie niczym więcej niż widoczną ale jednak mniejszością (w porywach ze 20%), w dodatku rozproszoną po całym stanie a nie skupioną.
Mormonom się mormońskości Utah nie udało utrzymać, mimo, że stan mało atrakcyjny i mieli ku temu znacznie lepsze szanse.
W dwujęzyczność Uniwersytetu Stanowego nie wierzę, a dwujęzyczną prywatną uczelnię może sobie ufundować Kovalsky gdziekolwiek.
W coś więcej więc niż to co osiągnął Henry Flagler na Florydzie nie wierzę.
Gdyby był jakiś sposób by utrzymać polską i katolicką większość w stanie to co innego.
O jakim zresztą stanie mówimy Oregon (stan od 1859) czy Waszyngton (terytorium do 1889).
Jeżeli o tym pierwszym to niewiele się tam da już zdziałać bo karty rozdane, jeśli o tym drugim to jeszcze gorzej bo tereny na osadnictwo rolnicze dużo mniej atrakcyjne od Willamette Valley, a władze do czasu ustanowienia stanu są mianowane przez stolicę.

Ten post był edytowany przez Realchief: 3/04/2018, 19:56
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #32

     
jkobus
 

IX ranga
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 7.397
Nr użytkownika: 65.292

Jacek Kobus
Stopień akademicki: mgr
Zawód: rolnik
 
 
post 4/04/2018, 6:02 Quote Post

Chodzi o 160 tys. km2 terenu, który w 1862 otrzymała, na mocy ustawy Kongresu planowana linia Northern Pacific. To połowa obecnej Polski. Starczy aż nadto na stworzenie solidnej bazy materialnej, która będzie procentować po dziś dzień - na przestrzeni od Montany po wybrzeże Pacyfiku. Nie musi tam być polskiej ani katolickiej większości. Starczy, że Polacy będą większością wśród katolików. A w to chyba Kolega nie wątpi? Polacy będą też na tym obszarze mniejszością dominującą ekonomicznie. Co samo w sobie da im decydujący wpływ na wiele lokalnych instytucji. Zaś Johny będzie miał, w kwaterze głównej Northern Pacific bezpieczny azyl, w którym łatwo ukryje "spalonego" cyngla, rodziny swoich "żołnierzy" i inne wrażliwe cele w ewentualnych przyszłych wojnach gangów.

Nie można też zapominać o drugiej połowie kapitału Johny'ego, która wraca do Europy. Bank hipoteczny w Berlinie. Ewentualnie - podobne instytucje w Warszawie, Wilnie i Lwowie. Skup weksli i innych ryzykownych długów niemieckich czy (ewentualnie) rosyjskich właścicieli ziemskich w celu parcelacji ich majątków, restrukturyzacja (oddłużenie, unowocześnienie, częściowa parcelacja) majątków polskich, mikropożyczki (na zakup krowy, konia, ziarna siewnego czy narzędzi - pod warunkiem nie dzielenia gospodarki między dzieci, tylko przekazywania jednemu następcy, albo wręcz wykup gospodarstw karłowatych). Przez ponad 50 lat, nawet działając na relatywnie niewielką skalę, raz żeby majątku nie stracić, a dwa - nie zwrócić na siebie uwagi Prusaków (nic nie jest tu nielegalne, ale...) - wiele można osiągnąć. Taka oddolna komasacja i kolonizacja...

Afrykańskie awantury to by była w najlepszym razie dywersja. No właśnie! A gdyby tak Johny spowodował aneksję Madagaskaru (w stosownym czasie) przez Niemcy? Czy to by nie przyspieszyło konfliktu Niemiec z Wielką Brytanią? A tym samym - wybuchu Wielkiej Wojny? Lądujących potem na wyspie aliantów powitaliby kwiatami miejscowi koloniści, obaliwszy przedtem niemieckie władze kolonialne i wywiesiwszy polską flagę. Piękny fait accomplie, z którym, cokolwiek by Ententa nie zrobiła - "sprawa polska" będzie mocno do przodu. Można by to zresztą i w Kamerunie zrobić...
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #33

     
Szklara92
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 758
Nr użytkownika: 90.591

Zawód: Budowniczy
 
 
post 4/04/2018, 18:30 Quote Post

Ogólnie ile ten nasz Johny mógłby dodatkowo zarobić na pomocy ojczyźnie? Bo wydaje mi się, że chyba sporo. Posiadając swoje linie kolejowe zarobki na handlu ziemią i inne biznesy to chyba sporo. Powiedzmy może, że po dwudziestu latach działalności(od zakończenia wojny secesyjnej) jego majątek oprócz tego wszystkiego w obiegu mógłby być kilkukrotnie wyższy. Wtedy mógłby np zakręcić się wśród elit niemieckich w celu zakupu pokaźnej ilości ziemi w Kamerunie i tam również przy okazji naszej emigracji kierować część rodaków. Do tego mogłoby dojść w momencie kiedy plany na polski Oregon staną się nierealne. Taki plan oczywiście mógłby powstać jeśli pan Kovalsky chciałby stworzyć dla rodaków drugą ojczyznę gdzieś za morzem gdzie byliby bezpieczni od zaborców. smile.gif
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #34

     
Realchief
 

X ranga
**********
Grupa: Użytkownik
Postów: 15.870
Nr użytkownika: 63.111

 
 
post 4/04/2018, 20:49 Quote Post

160 tyś km2 terenu to relatywnie wcale nie tak dużo licząc, że trzeba dać po jakieś 50 ha ziemi na rodzinę żeby to miało ręce i nogi, a ile się będzie z tego nadawało na tereny rolnicze optymistycznie z 75 tyś km2?
Da się tam upchać nieco ponad 500 tyś ludzi.
Większością wśród katolików będą.
Dominacji ekonomicznej w poszczególnych stanach nie widzę. Będzie tam cały przegląd społeczeństwa, ani na minus ani na plus od reszty.
Dominować mogą co najwyżej w kilku hrabstwach.


Inwestowanie w banki u zaborców skończy się spektakularną klapą pod koniec PWS. Rzecz jasna Johnny o tym nie wie. Rosjanie np. wszystkie aktywa wywieźli na wschód i nic z tego nie odzyskaliśmy.
A co do takiej naszej "komisji kolonizacyjnej" to niewiele brakowało, że byśmy to dostali w Wersalu bez wysiłku. Cała ziemia jaka przeszła w ręce niemieckie po 26 kwietnia 1886 roku miała przejść na własność państwa polskiego, a odszkodowania miał wypłacić rząd niemiecki.

Kiedyś nawet myślałem o aneksji Madagaskaru przez Niemcy. Coś tam z Madagaskarem kombinowali, ale zrzekli się na korzyść Anglików w zamian za uznanie praw w Tanzanii, ci zaś przegrali rywalizację z Francją (znaczy się ta załatwiła sprawę siłowo).
Gdyby tak było na odwrót i zrzekli się Tanzanii w zamian za Madagaskar? Mogłoby być ciekawie.
Kamerun jest nawet ciekawszą opcją, żeby nie to, że tereny nadające się na rolnicze osadnictwo europejskie czyli okolice góry Kamerun są najgęściej zaludnione, więc brakowało tam ziemi.



 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #35

     
jkobus
 

IX ranga
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 7.397
Nr użytkownika: 65.292

Jacek Kobus
Stopień akademicki: mgr
Zawód: rolnik
 
 
post 5/04/2018, 7:43 Quote Post

1. "Projekt Oregon". Ilu Polaków mogło "przejść przez ręce" Johny'ego do 1862 roku, kiedy to Kongres, w swojej łaskawości obdarzył "grupę założycielską" akcjonariuszy Northern Pacific 243.000 km2 ziemi (koniec końców całego terenu nie udało się wykorzystać, stąd "tylko" 160 tys. km2 ostatecznie...) wzdłuż całej planowanej trasy:
user posted image
?

Poniżej 100 tysięcy. A przy tym - ta ziemia ma być w pierwszym rzędzie zabezpieczeniem obligacji, które Johny będzie próbował sprzedawać na europejskich giełdach. Nie może jej rozdawać rodakom za darmo! Choć, oczywiście, nie chodzi też o zdzieranie skóry: w miarę, jak budowa linii (OTL 1870 - 1883, ATL na pewno dużo szybciej...) będzie postępowała, Northern Pacific będzie zależało bardziej na zaludnieniu wzdłuż szlaku, niż na posiadaniu gruntu - i będzie ten grunt zbywać tanio, kusząc nabywców wieloletnimi rabatami na przewozy w dodatku. 500 ha to dużo bardziej optymalna powierzchnia "działki rolnej" w tej okolicy niż 50 ha! 50 ha to wręcz gospodarstwo karłowate: takie to można mieć pod wielkim miastem i warzywa hodować na targ...

Wartość Northern Pacific w 1874 roku OTL to 8 milionów dolarów. Po pierwszym bankructwie (tych bankructw trochę OTL w historii było...). Z tym, że owo bankructwo poniekąd wynikało także ze złego gospodarowania ziemią: linia sprzedawała wielkie tereny za bezcen pośrednikom, efektywnie tracąc na tym procederze.

Generalnie - nie chodzi na pewno o to, żeby miliony Polaków upychać jako farmerów na amerykańskim północnym - zachodzie. Owszem, trochę tych farmerów będzie - wzdłuż całej trasy linii. Jednak osadnictwo polskie będzie się koncentrowało raczej w nowo budowanych miastach. To daje dużo większą "pojemność środowiska" i - lepsze perspektywy na przyszłość. No i - jak na razie: nie mamy do dyspozycji "milionów Polaków". Główna fale emigracji nadeszła OTL po 1899 roku. ATL pracujemy nad tym żeby tę falę ZMNIEJSZYĆ, a nie zwiększyć...

2. Interesy w kraju: oczywiście, że Johny nie wie, co się stanie podczas Wielkiej Wojny. Z drugiej jednak strony - już Słowacki się o taką wojnę modlił. Johny - ostrożnie i legalnie - jak najbardziej może w kierunku "wojny powszechnej" w Europie sterować. Jeśli jego "akcja kolonizacyjna" w Prusach wywoła wcześniejsze niż OTL represje wobec Polaków (zakaz nabywania ziemi, przymusowe wywłaszczenie, itp.) - to straci trochę pieniędzy, ale to nie będą wielkie pieniądze. Kwestia strategii inwestycyjnej i dywersyfikowania ryzyka (Johny ma przecież obywatelstwo amerykańskie, prawda..?). Za to - pruski rząd straci twarz. Tak jak OTL, albo i gorzej! Wywożenie aktywów przez Rosjan to też nie jest poważne zagrożenie. Istotą banku hipotecznego jest lokowanie kapitału w ziemi - a ziemi przecież Rosjanie nie wywiozą..? Po prostu przez kilka lat dłużnicy nie będą spłacać kredytów - ale, o ile tylko księgi wieczyste nie zaginą (a nie przypominam sobie, żeby ginęły podczas I wojny światowej...), albo chociaż bank ochroni swoje archiwum (nie widzę problemu, żeby mikrofilmów z umów kredytowych nie odsyłano periodycznie do centrali w "New Warsaw", Minnesota) - po wojnie sytuacja wróci do normy.

3. Kolonie niemieckie. Niemcy nie zrzekły się na rzecz Anglii Madagaskaru, tylko Zanzibaru. W zamian za Helgoland. To był dość słynny "deal" - Kolega o nim na pewno słyszał. Proponowałbym rozwiązanie w stylu: Johny robi swoje interesiki z "Królestwem Madagaskaru", ale kiedy orientuje się, że "wariant hawajski" się tu nie uda, bo USA nie mają zamiaru pchać się na Ocean Indyjski - a protektorat brytyjski lub francuski nic nam na ten moment nie daje - delegacja "madagaskarskich biznesmenów", oczywiście mówiących piękną niemczyzną, ląduje w Berlinie. Wilhelm II nie przepuści takiej okazji..! I nie będzie zbyt drobiazgowy w dochodzeniu, skąd się ci biznesmeni wzięli i co oni tam właściwie robią...
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #36

     
Realchief
 

X ranga
**********
Grupa: Użytkownik
Postów: 15.870
Nr użytkownika: 63.111

 
 
post 5/04/2018, 19:04 Quote Post

To ja już w ogóle nie rozumiem sensu pchania się w projekt Oregon. Cały urok tego by polegał na upchaniu ilu się da Polaków w jednym miejscu.
A ludziska jak wyjeżdżali z Polski to przecież nie miastowi a chłopi właśnie z przeludnionego kraju w pogoni za ziemią.
Nie widzę więc możliwości ich upchania w miastach, góra kilka tyś osób.
A jeśli to co po się w kolej bawić? Nie lepiej ich upchać Kovalsky'emu w swojej korpo po prostu?
Zdaje się, że miał być numer 2 pod względem zamożności w USA? Czyli na początku wieku XX powinien mieć co najmniej te okolice 400 mln dolarów. Bo o ile kojarzę to mieliśmy Rockefellera, potem długo długo nic i potem "sporą" grupkę koło 300 mln dolców.

Co do Madagaskaru to może źle się wyraziłem. Nie o to chodziło, że się Niemcy Madagaskaru zrzekły na rzecz Anglików. Bo się nie miały z czego zrzekać. Tylko, że przestały z nim robić interesy i wspierać Ravanolę III. Co robili zresztą jak się mi zdaje na złość Francuzom. Z kolei w roku 1890 Brytyjczycy uznali Madagaskar za protektorat Francuski i wycofali swoich doradców. Bez Francuskiej inwazji w roku 1883 bez wątpienia Madagaskar by się stał oficjalnym protektoratem WB. W połowie lat 60-tych Anglicy uzyskali tam szereg korzystnych umów (w tym na osadnictwo), a szczytem były rządy Ranavalony II która wprowadziła Anglikanizm jako oficjalną religię na wyspie i zaczęły na niej stacjonować brytyjskie wojska.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #37

     
Baszybuzuk
 

IX ranga
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 5.993
Nr użytkownika: 50.178

Stopień akademicki: Nadszyszkownik
Zawód: IT
 
 
post 6/04/2018, 6:32 Quote Post

Z innej beczki - zastanawiam się, czy nagłe zaistnienie silnego, mocno identyfikującego się z Polską i (to istotna rzecz) katolicyzmem kapitału w USA, a potem wędrującego za nim strumienia podtrzymujących swoją narodową identyfikację migrantów będzie miało jakiś wpływ na prądy polityczne w samym USA.

Niby chodzi o jakiś tam znajdujący się na końcu świata Oregon, ale z drugiej strony pod koniec XIX wieku Ameryka przepracowywała swoje własne strachy jeśli chodzi o to, jaki wpływ na jej tożsamość będą miały hordy papistów i generalnie dziwnych przybyszy z Centralnej Europy. Finalnie poza ciekawostkami w stylu powrotu KKK i publicystyce antyirlandzkiej nic z tego nie wynikło, ale czy nasz JKC ze względu na swoje bogactwo i działalność nie stałby się wygodnym celem ataków wychodzących z tych środowisk?

Końcówka XIX wieku to bardzo dynamiczny okres w polityce wewnętrznej USA, w której mierzono się z ideą socjalistyczną, tworzyły się alternatywy dla politycznego dualizmu w postaci różnych partii agrarnych, silne były konserwatywne organizacje społeczne wyrastające z kościołów protestanckich. Jak w tym odnajduje się zdolny do działań w skali kraju JKC?
 
User is online!  PMMini Profile Post #38

     
jkobus
 

IX ranga
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 7.397
Nr użytkownika: 65.292

Jacek Kobus
Stopień akademicki: mgr
Zawód: rolnik
 
 
post 6/04/2018, 6:35 Quote Post

Ale jakich znowu Polaków??? Halo! Chronologia się kłania! Do 1899 będzie ich poniżej miliona. Do 1870 - może 1/10 tego. Do 1862 - kilka procent.

Johny, jako doświadczony handlarz żywym towarem może się spodziewać coraz większego napływu rodaków. A ponieważ wie, jak to w praktyce wygląda, nie będzie ani tego strumienia zwiększał (jakoś łatwiej w sumieniu, gdy się wyzyskuje obcych...), ani też nie popełni głupstwa, polegającego na darmowym rozdawnictwie. 50, czy nawet 500 ha stepu albo puszczy nie zmieni małorolnego spod Radomia w farmera. Wszystkiego trzeba się nauczyć. Od początku. To musi trochę potrwać. Małorolni na początek układają podkłady, ryją kilofami tunele, wożą taczkami ziemię na nasypy. Jak załapią odrobinę angielskiego i wykażą się czymś więcej niż pijaństwem i lenistwem - stopniowo awansują.

Po 8 - 10 latach taki małorolny powinien mieć odłożony kapitalik rzędu kilkuset dolarów. Może za to kupić ziemię w Stanach, albo wrócić w rodzinne strony. Brygadziści, kapelani, inżynierowie Johny'ego będą się starali odławiać najzdolniejszych i tych kształcić. Pozostałych zaś - namawiać raczej do powrotu. Dopiero jak się taki namówić nie da, albo jasnym jest, że wrócić nie może (wyroczek, jakieś inne losowe sprawy...), można mu pomóc sprowadzić z kraju narzeczoną (jakaś nieposażna albo skompromitowana panna...) i sprzedać ziemi szmat. Ale to jest "ślepa bocznica" normalnej kariery. Typowo, w założeniu, Polacy powinni albo awansować i mieszkać w miastach, albo wracać doma "z dolarami". Co się pewnie nie uda - ale przecież tego się z góry nie przewidzi.

Nie rozumiem, co Koledze przeszkadza w biznesie kolejowym? Co prawda nie ma jeszcze w USA podatku dochodowego, na którym tak fatalnie potknął się Al Capone, ale nasz Johny musi jakoś swoje niezbyt kryształowe aktywa wprowadzić do oficjalnego obiegu. Widzi Kolega lepszy sposób? Ziemia od Kongresu za darmo, kapitał na obligacjach rodzi się niemal "z niczego" - głupi by nie brał jak dają! A w pakiecie jest i gen. Custer, którego 7 pułk kawalerii OTL osłaniał budowę Northern Pacific...

Baszybuzuk: z tym całym Oregonem to właśnie o to chodzi, żeby establishmentowi ze Wschodniego Wybrzeża zejść z oczu.

Ten post był edytowany przez jkobus: 6/04/2018, 7:08
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #39

     
matigeo
 

Wielki książę Halicko-Włodzimierski
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 5.736
Nr użytkownika: 66.052

Mateusz Slawinski
Stopień akademicki: inzynier
 
 
post 9/04/2018, 11:50 Quote Post

Takie trochę głupia sugestia: skoro Johny ma być nababem, bogaczem, multimiliarderem, a przy tym polskim patriotą (ew. polonofilem), to teoretycznie on (lub jego syn) mógłby po Wielkiej Wojnie Polskę praktycznie kupić: zaoferować spłatę części długów walczącym stronom w zamian za odpowiednie korekty graniczne...
Już nie mówiąc o tym, że z taką kasą to mógłby przekupić połowę Kongresu i walnie zaangażować Stany po swojej stronie rolleyes.gif
 
User is offline  PMMini Profile Post #40

     
jkobus
 

IX ranga
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 7.397
Nr użytkownika: 65.292

Jacek Kobus
Stopień akademicki: mgr
Zawód: rolnik
 
 
post 9/04/2018, 12:30 Quote Post

Dojdziemy i do tego. Nie mówię nie - ale, po pierwsze: głupie 300 milionów dolarów to jest nic w skali wydatków wojennych. Każdy rząd mocarstwa jest bogatszy od najbogatszej osoby prywatnej. Po drugie - akcja wywołuje reakcję. Jeśli Johny odkryje swoje zamiary zbyt wcześnie - nic z tego nie wyjdzie. Bo nadepnie komuś na odcisk (albo ktoś uzna, że jest do tego blisko...) - i ten ktoś podejmie przeciwdziałanie.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #41

     
jkobus
 

IX ranga
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 7.397
Nr użytkownika: 65.292

Jacek Kobus
Stopień akademicki: mgr
Zawód: rolnik
 
 
post 23/04/2018, 11:28 Quote Post

Dyskusja zamarła. To cóż. Opowiem, jaki mam pomysł.

Otóż - Johny wykorzystując swoje amerykańskie kapitały (a także fakt, że zarządzając Northern Pacific i tak i tak musi mieć kontakt z europejskimi giełdami - tutaj lokuje obligacje, za które buduje kolej!) zakłada wspomniany wcześniej Bank Hipoteczny w Berlinie.

Stara się wykupywać majątki ziemskie poza linią graniczną z 1772 roku. Nie jest to działanie "obronne", tylko - "zaczepne". Chodzi o to, aby powstawały polskie wsie dalej na zachód niż zachodnia granic zaboru pruskiego.

Tego rodzaju osadnictwo będzie z konieczności chaotyczne - bo nie sposób przewidzieć który junkier akurat się zgra do cna w Montecarlo, albo przepuści cały majątek na aktoreczki, albo po prostu - będzie miał pecha.

Ale chaos jest naszym sprzymierzeńcem! Gdyby rzecz postępowała nadmiernie planowo i równomiernie - pruski rząd szybko bo to rozszyfrował. A tak - ot, nic niezwykłego: rozparcelowano pana von... - a że "kolonie" wykupili sami tylko Poznaniacy lub Ślązacy? Z polskimi flagami nie maszerowali, ognisk w Noc Kupały nie palili, nawet żadnych ogłoszeń w tej sprawie nie było - sprawę załatwiono po cichu, dyskretnie, za pośrednictwem lokalnych proboszczów, rekrutujących młodych "gospodarskich synów" na "kolonistów"...
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #42

     
Jacpi
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 941
Nr użytkownika: 76.416

Jacek Piorecki
 
 
post 23/04/2018, 11:42 Quote Post

QUOTE(jkobus @ 23/04/2018, 12:28)
Dyskusja zamarła. To cóż. Opowiem, jaki mam pomysł.

Otóż - Johny wykorzystując swoje amerykańskie kapitały (a także fakt, że zarządzając Northern Pacific i tak i tak musi mieć kontakt z europejskimi giełdami - tutaj lokuje obligacje, za które buduje kolej!) zakłada wspomniany wcześniej Bank Hipoteczny w Berlinie.

Stara się wykupywać majątki ziemskie poza linią graniczną z 1772 roku. Nie jest to działanie "obronne", tylko - "zaczepne". Chodzi o to, aby powstawały polskie wsie dalej na zachód niż zachodnia granic zaboru pruskiego.

Tego rodzaju osadnictwo będzie z konieczności chaotyczne - bo nie sposób przewidzieć który junkier akurat się zgra do cna w Montecarlo, albo przepuści cały majątek na aktoreczki, albo po prostu - będzie miał pecha.

Ale chaos jest naszym sprzymierzeńcem! Gdyby rzecz postępowała nadmiernie planowo i równomiernie - pruski rząd szybko bo to rozszyfrował. A tak - ot, nic niezwykłego: rozparcelowano pana von... - a że "kolonie" wykupili sami tylko Poznaniacy lub Ślązacy? Z polskimi flagami nie maszerowali, ognisk w Noc Kupały nie palili, nawet żadnych ogłoszeń w tej sprawie nie było - sprawę załatwiono po cichu, dyskretnie, za pośrednictwem lokalnych proboszczów, rekrutujących młodych "gospodarskich synów" na "kolonistów"...
*


Acha - tylko dlaczego ma lokować te kapitały w Prusach? Myślę , że jako patriota to starałby się wykupywać te polskie majątki zarekwirowane po Powstaniu Styczniowym. Chyba Johny nie ma szklanej kuli aby przewidzieć - złoża miedzi pod Lubinem?
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #43

     
jkobus
 

IX ranga
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 7.397
Nr użytkownika: 65.292

Jacek Kobus
Stopień akademicki: mgr
Zawód: rolnik
 
 
post 23/04/2018, 12:03 Quote Post

1. Rozumiem, że pod zborami Polacy nie powinni w ogóle dorabiać się, budować np. fabryk czy modernizować gospodarstw, a właściwie - to powinni przestać płodzić dzieci, a może nawet, jak jeden mąż, owinąć się w prześcieradła i natychmiast umrzeć bo, w ten sposób, niewątpliwie - osłabią zaborcę, tak..? W ogóle nie rozumiem zdania "dlaczego ma lokować te kapitały w Prusach?" O co tu w ogóle chodzi? Może Kolega detalicznie wyłuszczyć swój sposób rozumowania, bo dla mnie to jakaś tajemnica jest..?

2. Pierwsi Polacy - emigranci trafili do USA z zaboru pruskiego. Johny tam ma kontakty, nie w Kongresówce.

3. Wykupywanie majątków skonfiskowanych przez rząd carski nie jest takie proste. Johny przecież nie wywłaszcza, tylko wykupuje. Dobrowolnie. Od tego, kto chce sprzedać. Dlaczego niby carski generał miałby chcieć sprzedać świeżo otrzymany majątek? W który, dodatkowo, nie zainwestował ani pół rubla, więc - nie jest zadłużony..? A zbankrutowani junkrzy co jakiś czas się trafiają - sami z siebie, trzeba tylko chodzić koło interesu...

4. Wzmianki o złożach miedzi tym bardziej nie rozumiem. Jakie to niby ma znaczenie..? Po pierwszy - od wieków wydobywa się miedź w rejonie Lubina, to żadna nowość, istniało coś takiego jak "Stare Zagłębie Miedziowe". Po drugie - Johny inwestuje w gospodarstwa rolne po to, aby zmniejszyć liczbę Polaków emigrujących do USA lub nad Ren i tam się wynaradawiających - i robi to w sposób dający mu szansę na pewien minimalny zwrot z kapitału (choćby po to, aby nie tracić pieniędzy, tylko stale zwiększać skalę operacji...). Co do tego ma miedź pod Lubinem..? Na przełomie XIX i XX wieku dużo sensowniej ekonomicznie byłoby inwestować w miedź w Boliwii - gdyby o miedź miało chodzić...
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #44

     
jkobus
 

IX ranga
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 7.397
Nr użytkownika: 65.292

Jacek Kobus
Stopień akademicki: mgr
Zawód: rolnik
 
 
post 23/05/2018, 16:16 Quote Post

No cóż, naczekałem się, ale jakoś nikt nie reaguje? No to jeszcze raz:

1) Johny jest przede wszystkim biznesmenem - co prawda z dość specyficznej branży, która wiąże się ze stałym używaniem przemocy (powiedzmy: środków dobitnej perswazji...). Wszystkie jego działania muszą mieć biznesowy sens - i powinny być wewnętrznie spójne.

2) Zaczynając około roku 1865, Johny żadną miarą nie może WIEDZIEĆ, że w 1914 wybuchnie "wojna powszechna", która zakończy się niepodległością Polski. Może, oczywiście, na swój sposób dążyć do takiego celu: ale na pewno nie uzna, że jest to cel bliski i że dlatego warto zachowywać się głupio!

3) Nie wierzę w to, żeby Johny dążył do stworzenia jakiejś "nowej Polski" gdzieś na antypodach. To się biznesowo nie spina! Atmosfera jest wybitnie wobec takich inicjatyw niesprzyjająca. Jeśli chodzi o polską emigrację za morza i oceany to Johny będzie dążył do jej ZMNIEJSZENIA, a nie zwiększenia. Po pierwsze dlatego, że taki był w ogóle stan świadomości ówczesnych elit (pisałem o tym). Po drugie: bo sam z praktyki wie, jaki jest los nowo przybyłych (z tego przecież żyje...). Gdy zatem pisałem o "projekcie Oregon" - to nie po to, aby tam "nową Polskę" zakładać, tylko żeby zarobić i przy okazji: zyskać bezpieczną bazę.

4) Bank hipoteczny w Berlinie to działalność zarówno biznesowa (ceny nieruchomości w Niemczech wkrótce pójdą w górę, to łatwo przewidzieć - a Polacy mogą być skłonni nieco więcej zapłacić nawet za trochę gorszą ziemię, byle bliżej stron rodzinnych, niż Niemcy, którzy mają większy wybór, a mniej sentymentów - zwłaszcza, jeśli dogadać się po cichu z kard. Ledóchowskim), jak i patriotyczna: jest to praktyczny sposób umacniania polskości i zmniejszania polskiej emigracji.

5) Po namyśle - nie wierzę w jakieś kolonialne awantury. To by tylko zwracało uwagę różnych służb. Po co to Johny'emu?
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #45

3 Strony < 1 2 3 
2 Użytkowników czyta ten temat (2 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej