Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> System prawa stanowionego a precedensowego, Zalety i wady obydwu systemów
     
asceta
 

uczestnik krucjaty
*******
Grupa: Moderatorzy
Postów: 1.934
Nr użytkownika: 15.122

Zawód: prawnik
 
 
post 22/03/2008, 23:51 Quote Post

W Europie wykształciły się 2 modele tworzenia i stosowania prawa majacego zastosowanie w sądzie.

Pierwszy wykształcony na kontynencie to system prawa stanowionego. Obowiązuje również w Polsce. Sądy opierają się na prawie uchwalonym przez prawodawcę. Mają swobodę w interpretacji prawa, nie są związane poglądami sądów wyższych szczeblów (chyba że się wypowiedzą w konkretnej sprawie np. uchylając wyrok). Prawo jest dość szczegółowe.

Drugi to system prawa precedendowego, wykształcony na Wyspach i funkcjonujący także w USA. Sądy nie mają tak dużej swobody interpretacji prawa. Orzekając (czyli zawyczaj wydając wyrok) muszą zajmować takie stanowisko jakie zajmuje sąd wyższego szczebla w interpretacji prawa wyrażonej w swoich orzeczeniach (wystarczy jedno orzeczenie żeby stworzyć precedens). Stąd duża rola precedensowych orzeczeń.
Sąd może odejść od ustalonej interpretacji prawa i sam stworzyć precedens, jeśli nie stoi to w sprzeczności z orzecznictwem sądu wyższego szczebla. Sądy nie są więc związane interpretacją prawa sądów niższego szczebla i własnymi orzeczeniami.
Sąd może również pominać ustaloną interpretację prawa jeśli uzna, że sytuacja mimo pozornego podobieństwa jest faktycznie inna niż w precedensowym orzeczeniu sądu wyższego szczebla.
Prawo stanowione w tym systemie jest mało szczegółowe (uszczegóławianie zostawia się sądom), ale znajomość prawa to mało aby przewidywać skutek procesu.


Obydwa systemy mają swoje zalety i wady.

Do zalet precedensowego systemu prawa niewątpliwie należy spójna linia orzecznicza sądów.
W skomplikowanych sprawach też jednak nie ma już pewności orzecznictwa.
Jesli nie ma odpowiedniego precedensu, niewiadomą jest tak co naprawdę orzeknie sąd.
Sądy wyższego szczebla a zwłaszcza Sad Najwyższy w dużym stopniu tworząc precedensy same w rzeczywistości tworzą prawo, omijając w ten sposób demokratyczne procedury.
Precedensy w duzym stopniu wiążą też sądy, powodując że mogą one działać mało elastycznie.

System kontynentalny pozwala sędziemu w wiekszym stopniu sądzić zgodnie z sumieniem. Linia orzecznictwa jest jednak niejednolita, chociaż np. Sąd Najwyższy swoim autorytem wpływa na nią.
W typowych sprawach wyroki są raczej przewidywalne. W nietypowych nie są w ogóle. Orzecznictwo jest często niespójne nawet w ramach jednego wydziału w sądzie i zalezy od "widzimisię" sędziego.
Z drugiej strony sąd jest ograniczony przez prawo. Nigdy nie będzie miał takiej swobody jaką ma Sąd Najwyższy w systemie precedensowym, który nie jest związany ani własnymi precedensami, ani szczegółowym prawem.
Zdecydowanie większa jest szansa zmiany nienajlepszej linii orzeczniczej sądów, poprzez orzeczenie sądu niskiego szczebla, które zdobywa sobie aprobatę sądu wyższego szczebla.

Który system Wam bardziej się podoba?
 
User is offline  PMMini Profile Post #1

     
lucam
 

V ranga
*****
Grupa: Użytkownik
Postów: 739
Nr użytkownika: 33.018

Stopień akademicki: -
 
 
post 25/03/2008, 20:25 Quote Post

Niby kontynentalny, bo jest ustawa.
Ale w precedensowym także mamy ustawę, dopóki jej "nie złamie" precedens.
Niby to kontynentalne jest spadkobiercą prawa rzymskiego, lecz common law ma więcej z niego instytucji zaczerpniętych...
Oba mają zalety i wady... Nie da się tego rozsądzić bez doskonałej znajomości obu systemów.
 
User is offline  PMMini Profile Post #2

     
Ironside
 

VIII ranga
********
Grupa: Przyjaciel forum
Postów: 4.304
Nr użytkownika: 8.937

 
 
post 27/03/2008, 11:57 Quote Post

Na początku moich studiów byłem fanem prawa anglosaskiego. Potem, wraz z zdobywaniem wiedzy, zweryfikowałem moje hurraentuzjastyczne stanowisko. Dziś uważam po protu, że na pytanie, który system jest lepszy, nie ma żadnej dobrej odpowiedzi. Każdy z nich kształtował się w odmiennych warunkach, pod wpływem odmiennych czynników. To był proces naturalny. Każdy z systemów jest więc optymalny dla środowiska społecznego, ekonomicznego i historycznego, w którym funkcjonuje. Jak widać, zapachniało Monteskiuszem

Warto pamiętać o tym, że od co najmniej kilkudziesięciu lat trwa proces zacierania różnic między systemem kontynentalnym a common law.

Z jednej strony w krajach anglosaskich coraz większą rolę zaczyna odgrywać prawo stanowione. Ta jakby ustawodawca pozazdrościł roli, jaką pełni ustawodawca na kontynencie, a zarazem pragnął swoimi aktami wpłynąć na rozwój prawa i stymulował jego modernizację. Jest przecież dość oczywiste, że jedną ustawą można dość szybko zaprowadzić zmiany, które metodą tradycyjną (przełamywanie precedensów i generalna zmiana linii orzeczniczej) trwałyby lata, jeśli nie dekady.

Z drugiej strony na kontynent zawitała nam prawodawcza działalność sądów. Oczywiście nie formalnie, jednak de facto tak to właśnie wygląda. Zwłaszcza sądy konstytucyjne (w tym i nasz TK) coraz częściej wychodzą poza swoją ustawowo przypisaną rolę i częstokroć formułują swoje orzeczenia tak, że konstytucjonaliści nie mogą się dopatrzeć nawet śladu podstawy prawnej dla takiego czy innego rozstrzygnięcia. Także w sądownictwie powszechnym i administracyjnym autorytet sądów wyższego rzędu rośnie i w zasadzie sporadycznie zdarza się, aby jakiś sąd niższej instancji orzekł wbrew interpretacji sądów wyższych.

Do tego dochodzi jeszcze jeden czynnik: UNIA. Prawo wspólnotowe wykazuje daleko idące podobieństwa do systemu precedensowego. Akty prawne Wspólnot są częstokroć niesłychanie kazuistyczne, co powoduje, że łatwo jest się do nich dostosować Anglikom (przyzwyczajonym do skrajnie kazuistycznych zasad wynikających z orzecznictwa) a dużo trudniej Niemcom czy Francuzom (przyzwyczajonym do idei norm maksymalnie pojemnych). Natomiast to, co robi ETS, to już jest działalność prawotwórcza sądów w czystej formie. Orzeczenia Trybunału mają charakter precedensu, a co za tym idzie, są de facto źródłem prawa wspólnotowego. I to wszystko jeszcze odbywa się contra unormowaniom traktatowym, gdyż ETS w zasadzie uzurpuje sobie kompetencje, których państwa członkowskie wcale mu nie przyznały.

 
User is offline  PMMini Profile Post #3

     
asceta
 

uczestnik krucjaty
*******
Grupa: Moderatorzy
Postów: 1.934
Nr użytkownika: 15.122

Zawód: prawnik
 
 
post 13/05/2008, 22:05 Quote Post

QUOTE(Ironside @ 27/03/2008, 12:57)
Na początku moich studiów byłem fanem prawa anglosaskiego. Potem, wraz z zdobywaniem wiedzy, zweryfikowałem moje hurraentuzjastyczne stanowisko. Dziś uważam po protu, że na pytanie, który system jest lepszy, nie ma żadnej dobrej odpowiedzi. Każdy z nich kształtował się w odmiennych warunkach, pod wpływem odmiennych czynników. To był proces naturalny. Każdy z systemów jest więc optymalny dla środowiska społecznego, ekonomicznego i historycznego, w którym funkcjonuje. Jak widać, zapachniało Monteskiuszem


Pytanie o róznice między systemem prawa anglosaskiego a kontynentalnego jest pytaniem szerszym. Są bowiem inne różnice poza precedensem, takie jak rola systemu equity, istnienie instytucji ławy przysięgłych, możliwość kontroli konstytucyjności ustawy przez sąd w danej sprawie - w Europie, na kontynencie są od tego trybunały konstytucyjne.

QUOTE
Z drugiej strony na kontynent zawitała nam prawodawcza działalność sądów. Oczywiście nie formalnie, jednak de facto tak to właśnie wygląda. Zwłaszcza sądy konstytucyjne (w tym i nasz TK) coraz częściej wychodzą poza swoją ustawowo przypisaną rolę i częstokroć formułują swoje orzeczenia tak, że konstytucjonaliści nie mogą się dopatrzeć nawet śladu podstawy prawnej dla takiego czy innego rozstrzygnięcia. Także w sądownictwie powszechnym i administracyjnym autorytet sądów wyższego rzędu rośnie i w zasadzie sporadycznie zdarza się, aby jakiś sąd niższej instancji orzekł wbrew interpretacji sądów wyższych.


Generalnie zgoda, ale sprawa nie jest taka prosta. Faktem jest, że Trybunał Konstytucyjny w RP, dokonuje takiej interpretracji norm konstytucyjnych, że właściwie już tworzy prawo. Ale inne sądy mają znacznie mniejsze możliwości. Może jeszcze Sąd Najwyższy może realnie i mocno wpływac na orzecznictwo sądów w Polsce. Niedawno był przypadek, że interpretacja przepisów o przedawnieniu roszczeń z tytułu odszkodowania spowodowała zmianę Kodeksu Cywilnego.
Jednakże orzeczenia Sądu Najwyższego i tak często nie są ze sobą zbieżne i zgodne - zależy to od składu sędziowskiego. Nieraz powstają odmienne linie orzeczeń Sądu Najwyższego. Rożbiezne są więc też linie orzeczeń sądów szczeblów niższych.
Sędziowie zresztą też często nie znają dobrze orzecznictwa, co w systemie bez precedensu nie dziwi, gdyż nie wystarczy znać kluczowych orzeczeń, trzebaby znac ich tysiące, a i tak bez żadnej gwarancji że sąd odwoławczy podzieli pogląd oparty o jedno stanowisko np Sądu Najwyższego czy jakiegoś sądu apelacyjnego.

W systemie kontynentalnym jednak za dużej spójności orzecznictwa nie ma. Mówi się nieraz, że w sprawie cywilnej, poza przypadkiem stwierdzenia nabycia spadku z mocy ustawy nie wiadomo co zrobi sąd.

QUOTE
Do tego dochodzi jeszcze jeden czynnik: UNIA. Prawo wspólnotowe wykazuje daleko idące podobieństwa do systemu precedensowego. Akty prawne Wspólnot są częstokroć niesłychanie kazuistyczne, co powoduje, że łatwo jest się do nich dostosować Anglikom (przyzwyczajonym do skrajnie kazuistycznych zasad wynikających z orzecznictwa) a dużo trudniej Niemcom czy Francuzom (przyzwyczajonym do idei norm maksymalnie pojemnych). Natomiast to, co robi ETS, to już jest działalność prawotwórcza sądów w czystej formie. Orzeczenia Trybunału mają charakter precedensu, a co za tym idzie, są de facto źródłem prawa wspólnotowego. I to wszystko jeszcze odbywa się contra unormowaniom traktatowym, gdyż ETS w zasadzie uzurpuje sobie kompetencje, których państwa członkowskie wcale mu nie przyznały.
*



Unia to ciekawy problem, lecz sądy na razie sobie z nim radzą. Dopóki ktoś nie podniesie zarzutu powołując się na prawo unijne oraz orzecznictwo ETS sądy ignorują istnienie prawa unijnego i orzekają na podstawie prawa krajowego. Jest to chyba tendencja ogólnoeuropejska.
 
User is offline  PMMini Profile Post #4

     
Piter200
 

Nowicjusz
Grupa: Użytkownik
Postów: 1
Nr użytkownika: 78.073

jan kowalski
Zawód: kierowca
 
 
post 22/05/2012, 16:23 Quote Post

Czy pomimo takich różnic istnieją jakieś podobieństwa w funkcjonowaniu bądź organizacji sądów w Polsce i U.S.A???
 
User is offline  PMMini Profile Post #5

     
bachmat66
 

vaquero
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.948
Nr użytkownika: 7.402

Dario TW
Stopień akademicki: Juris Doctor
Zawód: wolny
 
 
post 15/06/2012, 20:27 Quote Post

QUOTE
quote=asceta,22/03/2008, 17:51

Do zalet precedensowego systemu prawa niewątpliwie należy spójna linia orzecznicza sądów.
W skomplikowanych sprawach też jednak nie ma już pewności orzecznictwa.
Jesli nie ma odpowiedniego precedensu, niewiadomą jest tak co naprawdę orzeknie sąd.
Sądy wyższego szczebla a zwłaszcza Sad Najwyższy w dużym stopniu tworząc precedensy same w rzeczywistości tworzą prawo, omijając w ten sposób demokratyczne procedury.


...mysle, bazujac na moim wlasnym wyksztalceniu i dosiwadczeniu, ze kolega winien historie jurisprudence amerykanskiej jeszcze postduiowac - i zauwazyc apostudiowac jedna rzecz uber alles - Konstytucje US. W US student prawa winien przez rok studiowac constitutional constructs/constitutional law, ci ktorzy chca temat rozwijac studiaja to dalej w ciagu nastpenych 2 lat. Temat nie jest ani prosty ani latwy - Dlatego wydaj mi sie ze precendensem bylo by pisac o amerykanskim prawie w ten sposob jak tu piszesz acan.

QUOTE
Z jednej strony w krajach anglosaskich coraz większą rolę zaczyna odgrywać prawo stanowione. Ta jakby ustawodawca pozazdrościł roli, jaką pełni ustawodawca na kontynencie, a zarazem pragnął swoimi aktami wpłynąć na rozwój prawa i stymulował jego modernizację. Jest przecież dość oczywiste, że jedną ustawą można dość szybko zaprowadzić zmiany, które metodą tradycyjną (przełamywanie precedensów i generalna zmiana linii orzeczniczej) trwałyby lata, jeśli nie dekady.

tu poruszalbym sie ostroznie - ustawy a akty sa od ponad 2 wiekow obecne w prawodawstwie i praktykowaniu prawa w US (a nawet wczesniej, gdyz kazdy stan wniosl swoje prawa juz istniejace), od 1787 roku podlegle Konstytucji. "nowoczesnosc' i komplikacja zycia codziennego/technologie/handel swiatowy/ przestepczosc/bankowosc etc wymuszaja wprowadzenie wielu ustaw na poziomie federealnym i takze stawnoym, jednak sa przestrzenie partyki prawnej gdzie kroluje wciaz prawo zwyczajowe - numero uno to 'contract law' i 'rules of evidence (prawo stanowe' bo federalni maja prawo to ustalone ustawa). Na dodatek pojawil sie 4 sila w demokracji (przypomnijmy - egzekutywa, ustawodwastwo i sadownictwo) - czyli administracja. I z nia od lat prawnicy prawa konstytucyjnego i czlonkowie Kongresu i kolejnych administracji prezydenckich sie zmagaja.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #6

     
cod77
 

Nowicjusz
Grupa: Użytkownik
Postów: 3
Nr użytkownika: 79.626

Stopień akademicki: dr
Zawód: lawyer
 
 
post 16/10/2012, 1:09 Quote Post

Tyle tylko, że przełamać precedens jest bardzo trudny. Nie da się porównać tych systemów, bo jeden opiera się na inkorporacji rzymskiego prawa, drugi na praktyce i orzecznictwie. Historie nt. studiów w USA ... polscy prawnicy mnożą i mnożą.
Ale prosty przykład jest taki: do sądu trafia pozew zbiorowy w POL vs. pharm. corp. na kwotę 10 mln zł. Sąd z urzędu bada właściwość rzeczową i miejscową, prawidłowość pisma itp. technikalia. Jeśli sprawa wejdzie na posiedzenie sądu, to ten może kwotę roszczenia dowolnie orzecz. W USA bada się zasadność na samym początku i zaistnienie w yearbooks podobnych spraw. Jeśli były podobne to sprawa wchodzi na posiedzenie wstępne. Jeśli nie, to posiedzenie wstępne ma charakter spotkania stron i przedłożenia zasadności zarzutów. Sędzia podejmuje potem decyzję o przyjęciu sprawy. Czasami są one odrzucane nawet ze względu na kwestię społeczną (pieniactwo procesowe). Jeśli sprawa jest wchodzacą na sąd, to sędzia nie zasądzi np. 10% wnioskowanej kwoty. Modyfikacje są nieznaczne, bo dotyczyłyby kwestii zasadności pozwu. No i sama rozprawa to róznica kultury prawnej, gdzie sędzia faktu i prawa nie przerywa co zdanie prawnikom. Poza tym prawnik w USA marzy o sprawie przed SC, a tutaj to "nadzwyczajny" środek odwoławczy.
Nie wiem czy to zrozumiale napisalem w polskim. Polecam wejść na ten webpage: http://www.supremecourt.gov/
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #7

 
2 Użytkowników czyta ten temat (2 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej