Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> Edukacja dzieci "prywatnej inicjatywy"
     
farkas93
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.244
Nr użytkownika: 73.595

Zawód: student
 
 
post 9/07/2012, 20:20 Quote Post

Witam. Jak to było z dziecmi prywatnych przedsiębiorców i pracowników takich firm? Do 1956r. to chyba były dla nich zamknięte i szkoły wyższe (poza KUL-em oczywiście) i średnie, ale nie jestem tego pewny. A jak było po 1956r.? Kiedy pozwolono im studiować na państwowych uczelniach? Bo wcześniej to często osoby dla, których bramy państwowwych szkół wyższych,niezależnie od tego czy z powodu pochodzenia czy z jakiegoś innego, były zamknięte szły studiować na KUL.
 
User is offline  PMMini Profile Post #1

     
goralpm
 

V ranga
*****
Grupa: Użytkownik
Postów: 632
Nr użytkownika: 58.171

Stefan Mocarz
Zawód: mistrz historii
 
 
post 28/12/2012, 22:33 Quote Post

Jak było do i po 1956 to nie wiem, ale w latach 70 siątyh i 80 siątych na studiach nie było żadnych ograniczeń co do majętności rodziców. Nikt nikomu rogi nie zamykał, liczyła się tak naprawdę wiedza. Trochę to dziwne zwłaszcza dziś gdzie podstawą są pieniądze.
Z pewnością osobie która miała majętnych rodziców, trudniej było dostać stypendium, ale zdecydowanie nikt nikomu drogi do uczelni nie zamykał, już Wolna Europa by o tym trąbiła na cały świat:)
KUL był zawsze postrzegany jako łatwa droga do zdobycia papierka:))
KUL nie miał zbyt dobrej reputacji jako uczelnia o odpowiednim poziomie, tam szli głównie tak zwani opozycjoniści którzy by się po prostu nie załapali na UJ czy AGH.
KUL w PRL-u był raczej postrzegany jako uczelnia dla księży, teologiczna raczej nie naukowa.
Być może dziś absolwenci KUL-u tak mówią, że nie mogli na UJ czy do innej uczelni... i dlatego został im tylko KUL. A tak naprawdę po prostu się tam nie dostali ze względów merytorycznych a nie światopoglądowych, zresztą KUL też był praktycznie w całości finansowany przez państwo PRL-owskie.
 
User is offline  PMMini Profile Post #2

     
balum
 

Sągorsi
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 6.867
Nr użytkownika: 46.347

 
 
post 29/12/2012, 7:51 Quote Post

QUOTE
KUL nie miał zbyt dobrej reputacji jako uczelnia o odpowiednim poziomie

Nie. Pedagogika, socjologia, romanistyka stały tam wysoko.
QUOTE
szli głównie tak zwani opozycjoniści którzy by się po prostu nie załapali na UJ czy AGH.

Jak i chcący uniknąć wojska. Bo po Kulu od lat 70.tych nie brali.
 
User is offline  PMMini Profile Post #3

     
1234
 

Wielki Wuj
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 4.631
Nr użytkownika: 4.636

 
 
post 29/12/2012, 13:18 Quote Post

QUOTE(balum @ 29/12/2012, 7:51)
QUOTE
KUL nie miał zbyt dobrej reputacji jako uczelnia o odpowiednim poziomie

Nie. Pedagogika, socjologia, romanistyka stały tam wysoko.

*


Ale lata 90-te to już przewaga lokalnego konkurenta, choć z nieprawomyślym początkiem. Na dziś z KULu to tylko nazwa została.
I Collegium JPII.
 
User is online!  PMMini Profile Post #4

     
radza
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 100
Nr użytkownika: 58.044

Stopień akademicki: dr
Zawód: hydrobiolog
 
 
post 5/02/2013, 14:44 Quote Post

Nie mogę zgodzić się z tą opinią o KUL jako uczelni dla księży. Całkiem spora ilość osób które z przyczyn bądź formalnych bądź światopoglądowych nie mogła studiować na uczelniach państwowych w PRL wybierała KUL, dotyczyło to też doktorantów. Oczywiście uczelnia miała masę ograniczeń w rozwoju. Blokowano rozwój nauk przyrodniczych, budowę zaplecza dydaktycznego, domu studenckich itd. ograniczano możliwość uzyskiwania tytułów z wielu dziedzin. Studenci KUL otrzymywali o wiele niższe stypendia ( jeśli w ogóle), przy braku domów studenckich kwaterowali np. na sennikach w salach wykładowych, pracownicy mieli czasem wstrzymywane wynagrodzenie. Nie można było realizować niektórych przedmiotów jak wcześniej mówiłem, z pracownikami zwłaszcza samodzielnymi na wielu uczelniach jest problem do dzisiaj mimo to studenci KUL brali udział w zajęciach prowadzonych przez pracowników innych uczelni (UMCS, AR) ale często kończyło się to koniecznością tłumaczenia przed władzami KW PZPR i tych pracowników i szefów. JAk np. miały się rozwijać nauki przyrodnicze skoro 1) uczelnia z przyczyn politycznych nie dostawała prawa przyznawania doktoratów czy habilitacji 2) Pracownicy uczelni nie mogli zrobić tytułów na uczelniach Państwowych. Oczywiście sytuacja ta dla wielu osób była i jest tylko wymówką ale w wielu przypadkach miało to kluczowe znaczenie. KUL i Warszawskie ATK były jednak enklawą i jedyną szansa na wykształcenie dla wielu osób "spalonych" na uczelniach państwowych lub nie mających chęci na maglowanie tylko i wyłącznie "materializmy dialektycznego". Druga sprawa "nikt nikomu drogi na uczelnie nie zamykał?" Doprawdy? A punkty za pochodzenie? Dzisiaj trąbi się o numerus clausus w kontekście mniejszości narodowościowych a zapomina że najbardziej dotkliwa forma tej dyskryminacji to właśnie owe punkty.
Dużo o możliwościach kształcenia młodzieży "z prywatnej inicjatywy" można dowiedzieć się z zakresu wpływu na uczelnie komunistycznych organizacji młodzieżowych problem jest prześledzony np. w "Młodzież w PRL" - Wierzbickiego

Ten post był edytowany przez radza: 5/02/2013, 14:54
 
User is offline  PMMini Profile Post #5

     
Kakofonix
 

Unregistered

 
 
post 5/02/2013, 17:36 Quote Post

Punkty za pochodzenie miały być przyznawane od 1968r. do końca PRL-u:
http://www.przeglad-tygodnik.pl/pl/artykul...zamiast-punktow

http://www.us.szc.pl/main.php/przeglad_10_...5&gs=&pid=12538


Ten post był edytowany przez Kakofonix: 5/02/2013, 17:37
 
Post #6

 
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej