Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
2 Strony  1 2 > 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> Napady na banki na Dzikim Zachodzie
     
zarlok
 

Nowicjusz
Grupa: Użytkownik
Postów: 6
Nr użytkownika: 82.374

Zarloczny Zarlok
 
 
post 7/05/2013, 16:33 Quote Post

Na każdym filmie kinowym z gatunku western, widzimy jak to często bandyci napadają na banki. Pytając na ulicy ludzi z czym im się kojarzy dziki zachód, zawsze odpowiedzą, że z napadmi na bank. A jak to było na prawdę, czy było to częste zjawisko? Przypuszczam, że pracownicy banku mieli broń.

Dziś pomimo rzadkich napadów na banki, jest jakaś ochrona, a wtedy nie zatrudniali nikogo jako ochroniarz?
 
User is offline  PMMini Profile Post #1

     
Alexander Malinowski2
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 2.688
Nr użytkownika: 80.416

Alexander Malinowski
 
 
post 7/05/2013, 17:15 Quote Post

Napady na banki np. w Polsce są bardzo częste ponad sto rocznie.

http://www.wykop.pl/ramka/1464317/napady-n...statnie-20-lat/

QUOTE(zarlok @ 7/05/2013, 16:33)
Dziś pomimo rzadkich napadów na banki, jest jakaś ochrona, a wtedy nie zatrudniali nikogo jako ochroniarz?
*



Oprócz rabunku banku jest jeszcze jeden sposób: można stworzyć bank, a następnie "obie strony dzielą się czystym zyskiem", gdy bank idzie z torbami.


Ten post był edytowany przez Alexander Malinowski2: 7/05/2013, 17:17
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #2

     
zarlok
 

Nowicjusz
Grupa: Użytkownik
Postów: 6
Nr użytkownika: 82.374

Zarloczny Zarlok
 
 
post 7/05/2013, 20:36 Quote Post

QUOTE(Alexander Malinowski2 @ 7/05/2013, 17:15)
Napady na banki np. w Polsce są bardzo częste ponad sto rocznie.

na wiki: liczba banków 649 (w 2008 roku), sieć placówek bankowych 15 017 oddziałów.

100 napadów rocznie to jest powiedzmy 15%, 16% na oko napadniętych banków czyli te napady nie są tak strasznie częste. Ciekaw jestem ile banków jest w Niemczech i napadów rocznie.
Na filmach westernowych napady masz niemal zawsze i ma się wrażenie jakby tam napadali na 100% banków raz na kilka miesięcy, nie zawsze z powodzeniem. Także jak to było na prawdę z liczbą napadów na dzikim zachodzie i czy częstwo napad się powodził, jak z ryzykiem śmierci bandytów było, ochroną banku?
 
User is offline  PMMini Profile Post #3

     
Phouty
 

VIII ranga
********
Grupa: Użytkownik
Postów: 3.146
Nr użytkownika: 81.932

 
 
post 7/05/2013, 21:41 Quote Post

Niestety, ale będę musiał rozczarować miłośników dzikiego zachodu....bo on się zrobił wręcz "bardzo dziki", ale to dopiero po uzmysłowieniu sobie przez kilku przedsiębiorczych Amerykanów, iż na tym można nieźle zarobić.
Koniec XIX wieku to początki powstania "brukowej literatury" na temat dzikiego zachodu, wpierw w samych USA, a także w Europie. (Któż z nas nie pamięta dzielnego wodza Winnetou i prawego Old Shatterhanda? A wszystko to wyszło spod pióra jakiegoś, wprawdzie bardzo utalentowanego literacko, oraz obdarzonego niebywale bujną fantazją twórczą, ale de facto niemieckiego kryminalisty)! Powstaje wtedy pierwszy dosyć "romantyczny" (czytaj: sensacyjny) obraz w tej literaturze, opisywanego w tych tanich przypowiastkach, tak zwanego "dzikiego zachodu". (Oczywiście dochodzi do tego pewien wątek erotyczny, bo tylko na tym dzikim zachodzie mogły występować i "działać" ( wink.gif )....hm...."panienki", co było wielkim przełomem obyczajowym w jakby nie było epoce wiktoriańskiej)!

No a potem przyszedł Hollywood.....i przyszedł "really BIG". (W kolorze, na szerokim panoramicznym ekranie i oczywiście w stereo).
A dzisiaj mamy takie wątki. rolleyes.gif
Poniżej podaję kilka różnorodnych linków "dla każdego", czyli od artykułów typu "czy wiecie że...", do poważnych opracować historycznych).
Dobry link omawiający bardzo dokładnie to zagadnienie:
http://www.fee.org/the_freeman/detail/the-...y#axzz2SdcpYftP
(Patrz także przypisy źródłowe w tym linku).

Więcej na temat.
http://www.azcentral.com/arizonarepublic/v...17hill0717.html

Trochę w bardziej massmedialny i rozrywkowy sposób:
http://www.cracked.com/article_20372_5-rid...-wild-west.html

Oraz coś dla bardzo zainteresowanych tematem:
https://www.ncjrs.gov/App/publications/Abst....aspx?id=163366
Z licznymi materiałami źródłowymi zawartymi w pozycji poniżej.
http://www.williamreesecompany.com/reeseco...pdfs/cat299.pdf
 
User is offline  PMMini Profile Post #4

     
Delwin
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 2.951
Nr użytkownika: 30.421

 
 
post 8/05/2013, 10:25 Quote Post

Fakty faktami, ale przyznam, że średnio mnie przekonują wyjaśnienie "dlaczego tak mało". Teoretycznie przecież sejfy nie były gorsze w latach 20-tych. Czyżby tylko wynalazek samochodu i możliwość szybkiej ucieczki?

Ten post był edytowany przez Delwin: 8/05/2013, 10:25
 
User is offline  PMMini Profile Post #5

     
Phouty
 

VIII ranga
********
Grupa: Użytkownik
Postów: 3.146
Nr użytkownika: 81.932

 
 
post 10/05/2013, 19:42 Quote Post

Czy ja wiem? Możliwość ucieczki (a raczej jej brak, szczególnie po upowszechnieniu się telegrafu) oczywiście była jednym z powodów.
Ale ja upatruję tutaj więcej czynników czysto socjalnych.
Wprawdzie "frontier" było wręcz bezludne w.g. dzisiejszych standardów, ale nie znaczy to, że ludzie się nie znali na dalekich dystansach. Po prostu tak zwany sens "społeczności" był inny i "bliski" sąsiad zamieszkiwał oddalony o dobre 20 mil, a lokalna metropolia, czyli tak zwany "trading post", składała się może z 20 rodzin i to w porywach!
(Pomijam tutaj sprawę tak zwanych "boom towns", które powstawały czasami jak grzyby po deszczu, ale też tak samo szybko umierały. Były to sprawy czysto koniunkturalne, które były wyjątkami, a nie regułami zasiedlania zachodu).
No i jeszcze jedno! Bez banknotów, czy też kawałków złota, można było na "dzikim zachodzie" przeżyć. Bez worka mąki, czy też worka grochu już nie, szczególnie w zimie, czy na tak zwanym przednówku, gdzie właśnie nadwyżki żywności były tą monetą obiegową na wagę złota, a nie same złote nuggety, czy kawałki bezwartościowego papieru!

Dla przeciętnego człowieka żyjącego na tych "frontier territories", to pojęcie bogactwa było znacznie inne, niż dla jakiegoś gościa ze wschodniego wybrzeża, dajmy na to z NYC!
Bogactwo oznaczało kawał żyznej ziemi, dostęp do wody, kozę a może nawet i "luksusową" krowę, posiadanie kilku dobrych siekier i innych narzędzi o dobrej jakości, oraz posiadanie siły roboczej w postaci....bandy dzieciaków.
No i jak tu rabować banki, skoro trzeba karmić podrastające dzieciaki, ażeby było komu pracować na przeżycie....następnej zimy!

No i jeszcze jedno!!!
Wbrew pozorom, to "federalny" dolar jako pieniądz w ogólnonarodowym obiegu ukształtował się stosunkowo późno. Przez długi czas indywidualne stany drukowały swój własny pieniądz, oraz istniały nawet czysto lokalnie używane środki płatnicze.
Więc po co rabować bank, skoro w już w najbliższym hrabstwie nikt nie chciał tych pieniędzy honorować, a lokalnie, to każdy wiedział i mógł ustrzelić jak psa, a znacznie częściej przyłożyć siekierą lub widłami przez plecy, bo broń palna przecież była bardzo droga, więc nikt nie łaził po farmie ze spluwą przy nodze, a co najwyżej (jak go było wogóle stać na zakup jakiejś archaicznej flinty), to trzymał swoją "old Betsy" na haku nad drzwiami, bo ta old Betsy była przecież bardzo cennym narzędziem w zdobywaniu czegokolwiek, co można było wrzucić do garnka.

Przede wszystkim, to życie na tak zwanym dzikim zachodzie było głodne!
No, ale temat przymierania z głodu nie sprzeda tylu biletów kinowych, czy też dysków DVD, co dobra strzelanina w OK Corral! rolleyes.gif

Ten post był edytowany przez Phouty: 10/05/2013, 23:03
 
User is offline  PMMini Profile Post #6

     
konto usunięte 051218
 

Unregistered

 
 
post 10/05/2013, 19:59 Quote Post

QUOTE
No, ale temat przymierania z głodu nie sprzeda tylu biletów kinowych, czy też dysków DVD, co dobra strzelanina w OK Corral!


No i tak Phouty obdarł nas ze złudzeń. rolleyes.gif Sądziłem, że poczytam sobie o jakimś Billy Kidzie, czy innym Jesse Jamesie, a tu trywialna rzeczywistość sad.gif
 
Post #7

     
emigrant
 

Antykomunista
**********
Grupa: Użytkownik
Postów: 25.903
Nr użytkownika: 46.387

Stopień akademicki: kontrrewolucjonista
Zawód: reakcjonista
 
 
post 10/05/2013, 21:01 Quote Post

A co z np. wypłatami dla górników czy robotników kolejowych. przecież te pieniądze musiały podróżować na długich dystansach. Nie było chętnych? a co z miastami- punktami docelowymi spędów bydła? Przecież to w "sezonie" tysiące pijanych pastuchów z wypłatami. A wszystko przecież uzbrojone po zęby. Saloonom i sklepom od obrotów musiały sejfy pękać. Też nie było chętnych? Poza tym co ze sławnymi nazwiskami z tamtych czasów jak np. gang Doolina:
http://en.wikipedia.org/wiki/Bill_Doolin
To wszystko lipa?
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #8

     
Phouty
 

VIII ranga
********
Grupa: Użytkownik
Postów: 3.146
Nr użytkownika: 81.932

 
 
post 10/05/2013, 22:40 Quote Post

Budowa kolei (i innej infrastruktury), oraz spęd bydła, to jest druga połowa XIX wieku, na wielką skalę oczywiście.
To jest to, co w poprzednim poście skategoryzowałem jako "inne".
Przyjrzyjmy się strukturze społecznej "dzikiego zachodu" i zadajmy sobie pytanie: Kogo tam ciągnęło na wielką skalę? Oczywiście był to przede wszystkim rolnik (!!!) i to przeważnie w postaci "świeżego" imigranta, przeważnie z Europy!
Oni to właśnie nadawali tą "codzienną trywialność", która nas dzisiaj bynajmniej nie podnieca.
Ale nie jest tak źle......bo......takie wypadki jak odkrycie srebra w Arizonie i Nevadzie, oraz odkrycie złota w Kalifornii i na Alasce, spowodowało duży napływ - powiedzmy sobie szczerze - mniej rodzinnie nastawionych typów społecznych.

Wcześniej już wspomniałem o tych tak zwanych "boomtowns". One się właśnie tworzyły dosłownie w ciągu tygodni, jeżeli nawet nie dni!
Ale nie wyglądało to tak, jak jest typowo przedstawione przez Hollywood!
(Mam kilka książek i albumów z historycznymi zdjęciami "dzikiego zachodu"......bida z nędzą i....nuuuudno)!
Były to raczej luźno porozrzucane tymczasowe budy, często po prostu namioty, a ta główna ulica gdzie w filmach widzimy pięknie umeblowane saloons i pojedynki/mordobicia co 37,328 sekundy, to wyglądało raczej jak olbrzymie cuchnące bajoro błota odchodów (nie tylko zwierzęcych) i były raczej pełne zaprzęgów, gdzie przeważnie zwierzętami pociągowymi były woły, a nie jakieś tam arabskie konie, czy pełnokrwiste mustangi.
Tak! Oczywiście kowboje chlali, ale te filmowe strzelaniny były raczej rzadkością, bo jak wcześniej napisałem, to broń była stosunkowo droga i jeżeli dochodziło do jakiś pojedynków, to raczej na pięści, lub na noże, które służyły każdemu jako uniwersalna zastawa stołowa, narządzie pracy, a na samym końcu jako broń.

Oczywiście niektóre z tych "grzybów po deszczu" robiły się w bardziej lub mniej permanentne i dopiero wtedy zaczynali tam ściągać ludzie o innych profesjach niż rolnik/farmer, czy też pastuch zwany kowbojem, lub pracownik sklepu z Nowego Jorku sprzedającego damską bieliznę, który postanowił po cichu w nocy rzucić rodzinę i szukać szczęścia jako ten "fourty-niner" w "złotej" Kalifornii.
Takie miasto jak San Francisco, było właśnie tym typowym amerykańskim boomtown aż do 1906 roku, kiedy to miasto zostało zniszczone przez trzęsienie ziemi i pożary.
Czyli stabilizacja nawet w tych dziko powstających miastach na szlakach spędu bydła, czy w innych "strategicznie" położonych miejscach jak Saint Louis, Missouri, następowała w miarę szybko, bo jednak każdy potrzebował coś zjeść, w coś się ubrać, czy wyrwać sobie ząb. A tego typu specjaliści jak sklepikarze, kowale, dentyści i oczywiście "panienki" oraz kaznodzieje, nie lubieli zbyt dużo "emocji", bo im to psuło bizness!
Dlatego bardzo szybko powstawała lokalna milicja pod rozkazami wybranego w głosowaniu szeryfa i....była (względna oczywiście) cisza i spokój, a małe dzieci mogły się bawić na ulicy w...wolich, a znacznie rzadziej, w końskich odchodach.
Gdy natomiast rozbudowano sieć kolejową, to masowo zaczynali napływać "normalni ludzie", czyli stolarze, murarze i tak dalej, oraz...federal marshalls, trzymający porządek żelazną ręką.

Oczywiście jak to w życiu bywa, tam gdzie kongregowali się nieznani sobie wzajemnie ludzie w większych ilościach, to było magnesem dla wszelkiej maści "elementów". Ale przeważnie byli to drobni opryszkowie, złodzieje, oszuści i hochsztaplerzy, niż wymachujący rewolwerami "cold blood killers".
Ale ich też aż tylu nie było, jakby wyglądało to ze współczesnych westernów.
Dopiero z biegiem czasu, jak to opisałem w pierwszym moim poście, zaczęła się tworzyć legenda masowości występowania tych wszystkich "desperados".
Nawet w samym słynnym Dodge City, jak pokazują ówczesne gazety, było w miarę normalne życie, bynajmniej tak samo bezpieczne jak życie w pierwszym lepszym polskim, czy też amerykańskim miasteczku. Oczywiście "po wypłacie", tak samo jak we współczesnych polskich, niemieckich, chińskich, czy brazylijskich miasteczkach robiło się trochę "wesoło" wieczorami, ale kto z nas może powiedzieć, że obecnie żyjemy na dzikim wschodzie/zachodzie, bo się Janek z Jóźkiem wzięli za czuby po paru kolejkach, czy też Hans spojrzał krzywo na dziewczynę Gustawa? rolleyes.gif

Ale dla wytrwałych którym chciało się przebijać przez te moje wypociny, to mam małą nagrodę.
Otóż ja mam dostęp na codzień do kalifornijskich "boomtowns", będących w różnych stopniach rozkładu.
Więc dzięki wujkowi Google Maps, będziecie mogli sobie też pospacerować ulicami jak najbardziej autentycznego kalifornijskiego "gold mine town", w którym cała masa rednecków bardzo pracowicie wydobywa złoto przez 16 godzin dziennie, a wieczorem spotykają się oni w jak najbardziej autentycznym saloon.
Ja do tego miejsca, to mam około godziny jazdy samochodem!

Więc natychmiast przenosimy się do Ransburg w Południowej Kalifornii.
Niestety, ale jak widać, White House Saloon jest zamknięty o terj porze dnia, więc nie możemy wejść do środka (a szkoda, bo mają dobre piwo z lokalnego browaru), ale możemy sobie pospacerować ulicami, albo sobie postudiować okolicę z lotu ptaka i znów postawić tego ludzika w pobliskim Johannesburg, czy też innym ciekawym miejscu.
Wszystkim życzę dobrej zabawy w jak najbardziej prawdziwy dziki zachód! wink.gif
http://maps.google.com/maps?hl=en&ll=35.36...329.77,,0,11.19

Aha i jeszcze jedno, ale nie o rabowaniu banków, a o ...pogodzie.
Czy zauważyliście, że w westernach zawsze świeci słońce (chociaż Clint Eastwood popsuł atmosferę w kilku italiańskich westernach).
A z tą pogodą, to jest guzik prawda, bo burza z piorunami może się zdarzyć na Pustyniach Mojave i Sonora o każdej porze roku, o czym się wielokrotnie przekonałem.....nawet kiedyś padał lekki śnieg dokładnie w tym samym miejscu, gdzie dzięki magii Googla sami obecnie stoicie, czy "przechadzacie" się podziwiając krajobrazy.

Znów Hollyłódź jest winny za "wyretuszowanie obrazu". wink.gif

EDIT
No i znów muszę wam coś "nieprzyjemnego" powiedzieć. confused1.gif
Według tego źródła, to przed rokiem 1900, nie było nawet pojedyńczego skutecznego napadu na bank w większej miejscowości w następujących stanach: Colorado, Wyoming, Montana, obie Dakoty, Kansas, Nebraska, Oregon, Washington, Idaho, Nevada, Utah i New Mexico.
I tylko dwa przypadki zanotowane w Kalifornii i Arizonie!

Aż samemu mi się to bardzo nieprzyjemnie pisze! Taki wstyd! wink.gif

Ten post był edytowany przez Phouty: 10/05/2013, 23:32
 
User is offline  PMMini Profile Post #9

     
ku140820
 

Unregistered

 
 
post 11/05/2013, 11:17 Quote Post

Właśnie odbrązowiłeś pewien amerykański mit biggrin.gif tongue.gif
 
Post #10

     
emigrant
 

Antykomunista
**********
Grupa: Użytkownik
Postów: 25.903
Nr użytkownika: 46.387

Stopień akademicki: kontrrewolucjonista
Zawód: reakcjonista
 
 
post 11/05/2013, 11:41 Quote Post

QUOTE(Darth Stalin @ 11/05/2013, 11:17)
Właśnie odbrązowiłeś pewien amerykański mit biggrin.gif tongue.gif

Co w połączeniu z informacjami Phouty'ego o "nagminności" starć osadników z Indianami pokazuje ile warte są mity o tym, że USA powstała na przemocy, a społeczeństwo amerykańskie ma tradycje przemocy we krwi.
Mam pytanie do Phouty'ego. Jesteś tam, na miejscu, interesujesz się tymi sprawami... Jeśli czytałeś książki Larry'ego McMurtry'ego na ile oceniasz jako prawdizwe oddawanie przez niego realiów tamtego czasu i okolic?
Bazując powiedzmy na jego tetralogii o Callu i McCrea.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #11

     
Delwin
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 2.951
Nr użytkownika: 30.421

 
 
post 11/05/2013, 12:59 Quote Post

Może ustalmy o czym dyskutujemy- czy jedynie o napadach na banki czy generalnie przemocy/przestępczości na Dzikim Zachodzie. O ile z tymi pierwszymi faktycznie nie było "różowo" (jeśli można tak powiedzieć) to jednak były segmenty gdzie "trup ścielił się gęsto". Tutaj link opisujący jak to było:

http://www.guncite.com/wild_west_myth.html

W praktyce przemoc mogła być wysoka, ale była skanalizowana zarówno co do miejsca jak i jej typu: czyli zasadniczo konfliktów między "niezwiązanymi" facetami a w zasięgu ręki stosunkowo niedrogi alkohol. Do tego dochodziła pewnie jakaś tam demoralizacja po wojnie secesyjnej - masa facetów bez zajęcia a z doświadczeniem wojennym. Tzw. porządny farmer nie chodził się uchlać a potem bić w barze - zwłaszcza kiedy znał wszystkich pozostałych 10 bywalców lokalu a wszyscy od siebie zależeli w razie kłopotów.
 
User is offline  PMMini Profile Post #12

     
Phouty
 

VIII ranga
********
Grupa: Użytkownik
Postów: 3.146
Nr użytkownika: 81.932

 
 
post 11/05/2013, 19:34 Quote Post

re. emigrant:
Niestety, ale nie zaczytuję się fikcyjną literaturą, w tym literaturą z dzikiego zachodu. Nie zrozum mnie źle, ponieważ czytam bardzo dużo, (około 2 książek tygodniowo, a mam na to czas, ponieważ w domu nie mam TV, ani nie używam komórki, a moje podręczna biblioteka składa się z około 1000 książek, które niepodzielnie królują w moim domu), jednakże jest to raczej "literatura faktu", czyli biografie postaci historycznych, książki czysto historyczne, a także literatura czysto techniczna w najprzeróżniejszych tematach naukowo-technicznych. (Jestem inżynierem z zawodu).
Jednakże spojrzałem na mój regał z książkami i mam jedną książkę McMurtry'ego p.t. Sacagawea's Nickname. Jest to bardzo ciekawy zbiór esejów, ale o współczesnym "dzikim zachodzie", kładących bardzo silny nacisk na współczesne stosunki społeczne, oraz "filozofię życia na codzień".
Być może, iż coś więcej jego autorstwa czytałem i możliwe jest że mam więcej jego książek, ale na gorąco, to nic sobie nie przypominam.

Więc nie potrafię się ustosunkować do tego, jak wygląda "authentic background" w jego fikcji literackiej.
Jedyne co mogę powiedzieć to stwierdzenie, że literatura fikcyjna musi być "dynamiczna" (czyli jej akcja musi być skondensowana), ażeby nie zanudzić czytelnika na śmierć.
Czyli typowo jest więcej akcji w takich powieściach, niż w realnym życiu.
Prawa rynkowe odnośnie sprzedaży książek są przecież takie same, jak przy rozpowszechnianiu filmów, czyli akcja, akcja, akcja.
Jak autor traktuje tło historyczne, to już zależy od jego talentu literackiego, bo dobry autor będzie w stanie "wcisnąć" całą masę "fikcyjnej akcji" w jak najbardziej realne i "nudne" tło historyczne.

re. Delwin:
Masz świętą rację!
Nie popełniajmy grzechu popadania z jednej skrajności w drugą!
Oczywiście że "dziki zachód" nie był sielankowo-anielski. Ale nie był też "hollywoodsko-westernowy".
Więc jaki był?
Był taki sobie "po środku", czyli w zasadzie niczym pod względem kryminalnym nie różnił się od "warszawskich podwórek", "paryskich bulwarów", czy też "nowojorskich lub chicagowskich zaułków". Prawdopodobnie pod względem statystycznym w przekroju całego XIX wieku niczym się nie różnił od innych miesjc odnośnie ilości, oraz "gatunków" popełnianych tam przestępst, oraz występowania wszelkiego typu patologii społecznych. Bym się jednak nie zdziwił gdyby ktoś udokumentował, iż występowało tam statystycznie więcej przestępstw niż w innych rejonach USA. Mogę się z tym zgodzić, wziąwszy fakt relatywnego odizolowania "dzikiego zachodu" od centrów władzy, a co ważniejsze prawa amerykańskiego.

Oczywiście też masz rację wspominając, iż różnorakie przestępstwa nasilały się w pewnych przedziałach czasowych.
Wymieniłeś okres po Wojnie Secesyjnej (zwanej tutaj Civil War), a ja wcześniej wspomniałem o okresie gorączki złota. Można też tu dorzucić lata w czasie i tuż po zakończeniu wojny amerykańsko-meksykańskiej, a w zasadzie, to powinienem napisać "wojen", a nie "wojny".

Czyli przestępczość ogólnie nie była "równa", ale wzrastała i opadała w zależności od innych czynników.

Jedynie co różniło i cały czas różni "dziki zachód" od innych miejsc w Ameryce, a także na świecie, to ta jego "egzotyka", czyli niepowtarzalne tło i działający na wyobraźnię praktycznie każdej osoby, wręcz nieopisywalny urok naturalnej scenerii o dech zapierających panoramach, formacji terenu, oraz olbrzymich otwartych przestrzeni, połączony ze specyficznym charakterem ludzi, którzy tą scenerię zamieszkują. Daje to niepowtarzalną kombinację.
Dlatego każdy z nas wytwarza sobie w głowie ten wyidealizowany obrazek "dzikości" i jest wręcz zawiedziony, gdy okazuje się, iż dzikość nie była aż tak dzika. Dotyczy to też mojej własnej osoby! sad.gif

Nawet do dzisiaj (to znaczy w roku 2013), współczesny "dziki zachód" jest kompletnie nieznany, nawet wśród samych Amerykanów. Gdy czasami pokazuję zdjęcia i filmy które porobiłem podczas moich "wypadów w teren" moim jak najbardziej rodowitym Amerykanom, to się ludziska dziwują, że "coś takiego" jeszcze istnieje w tym kraju!
Sam wam zresztą dałem małą próbkę jak ten dziki zachód wygląda, chociaż była to tylko mała wycieczka przy pomocy wujka Google Maps.

Skoro jesteśmy przy Google Maps, to znów zapraszam na "dziki zachód" do bardzo ciekawego miejsca! rolleyes.gif

http://maps.google.com/maps?hl=en&ll=34.69...274.03,,0,13.23

Tak to wygląda od środka!

user posted image

user posted image

Gdzie człowiek znajdzie coś takiego w tym naszym zhomogenizowanym XXI wieku?

Albo coś takiego jak Slab City!

http://gregteece.wikispaces.com/Slab+City+...vation+Mountain

(A to miejsce, to sobie sami znajdźcie na mapach, ponieważ ja was przecież nie będę ciągał za rękę po całym dzikim zachodzie)! tongue.gif

No i jeszcze jedno na sam koniec, ażeby mi nikt nie zarzucał, że tu się nic a nic nie dzieje i nie ma żadnej "dzikiej akcji"! (Nie, nie...to nie ja)! wink.gif

user posted image

A jak to tak na prawdę było? confused1.gif
http://s400.photobucket.com/user/Phouty/me...padek2.jpg.html

I to jest właśnie ten dziki zachód!!!

Ten post był edytowany przez Phouty: 12/05/2013, 18:17
 
User is offline  PMMini Profile Post #13

     
bachmat66
 

vaquero
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.948
Nr użytkownika: 7.402

Dario TW
Stopień akademicki: Juris Doctor
Zawód: wolny
 
 
post 11/05/2013, 20:48 Quote Post

Witam,
faktem jest ze przestepczosc Wschodneigo Wybrzeza przewyszala cokolwiek mialo miejsce na tzw Dzikim Zachodzie, pisalem tu kiedys na forum o handlu zywym towarem i prostytucji zydowskiej, a przeciez to wlasnie zydowscy emigranci stanowili gro przestepcow na wschodnim wybrzezu US w koncu XIX i poczatku XX wieku. Wczesniej byli to Irandczycy czy Niemcy, a pozniej wraz z zydowskimi bandytami byli to rowniez Wlosi z Sycylii i czasem Polacy etc. Ale przeciez Hollywood nie jest History Channel, i nigdy nie byl ani nie bedzie.

Nota bene nie zapominajmy o wplywie 'dime novels' http://en.wikipedia.org/wiki/Dime_novel , malarzy i ilustratorow takich jak Charles Russell w tworzeniu mitu Dzikie Zachodu, rewolwerowcow etc zanim pojawil sie film, bo juz w XIX wieku.
Faktem jednak pozostaje ze kradzieze bydla i koni, 'wojny' pastwisk' (range wars) etc byly wydarzeniami w ktorych ludzie umierali. Posiadanie broni bylo jednak czynnikiem bardzo waznym, bo powstrzymywalo innych przed aktami kryminalnymi. Co do prostytucji ta miala sie dobrze w calych Stanach, Nowy Orlean, Chciago, NYC wysuwaja sie tu na czolo; i w zasadzie zostala 'zaduszona' w okresie miedzy prohibicja a rzadmi Delono Roosevelt'a
I nie zapominajmy o roli F J. Turner'a w tworzeniu ideii Dzikiego Zachodu i mitologii pogranicza i roli tegoz w rozwoju amerykanskiego pierwiastka.
http://en.wikipedia.org/wiki/Frederick_Jackson_Turner
Swoja droga to wlasnie ow Dziki Zachod byl w okresie scalania sie stanow od konca XIx wieku po Wielka Depresje miejscem wiekszej demokracji i mniejszej korupcji w US. Prawo amerykanskie rozwijalo sie bardzo dynamicznie wlasnie na Dzikim Zachodzie w okresie 'konskim', zlwaszcza kwestie wlasnosci grutnowej i praw z tych wynikajacych, np kwestia dostepu do wody i zachowania wody w strumieniach i rzekach
Jest sporo literatury wspomnieniowej z okresu, zwlaszcza z ostatniej cwierci XIX wieku i poczatku XX wieku, wartej grzechu.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #14

     
Kon-dzia
 

VII ranga
*******
Grupa: Przyjaciel forum
Postów: 1.746
Nr użytkownika: 12.898

Konrad
 
 
post 12/05/2013, 11:07 Quote Post

QUOTE(zarlok @ 7/05/2013, 20:36)
QUOTE(Alexander Malinowski2 @ 7/05/2013, 17:15)
Napady na banki np. w Polsce są bardzo częste ponad sto rocznie.

na wiki: liczba banków 649 (w 2008 roku), sieć placówek bankowych 15 017 oddziałów.

100 napadów rocznie to jest powiedzmy 15%, 16% na oko napadniętych banków czyli te napady nie są tak strasznie częste. Ciekaw jestem ile banków jest w Niemczech i napadów rocznie.
Na filmach westernowych napady masz niemal zawsze i ma się wrażenie jakby tam napadali na 100% banków raz na kilka miesięcy, nie zawsze z powodzeniem. Także jak to było na prawdę z liczbą napadów na dzikim zachodzie i czy częstwo napad się powodził, jak z ryzykiem śmierci bandytów było, ochroną banku?
*


Trochę offtop, ale:
Napadów na banki w Polsce jest ciągle bardzo mało. Mam dobre dane z 2005 dla porównania:
Polska - 65 , liczba oddziałów bankowych w 2005 - 11350
Czechy - 98 (wzrost w ostatnich latach)
Wielka Brytania - 122 ( duży spadek od kilku lat )
Francja - 445
Niemcy - 728 (mocna tendencja spadkowa od kilku lat w 1999 - 1296) Liczba oddziałów bankowych w 2005 - 44100
Dania - 98 (duży spadek - poprzednio ponad 200 rocznie !!! - a liczba oddziałów bankowych była 9x mniejsza niż w Polsce)
Belgia - 121
Grecja - 155
Chorwacja - 53 ( wzrost w ostatnich latach)
Kanada - 755 (duży spadek, w 1999 - 1326 )
Hiszpania - 484 (również mocna tendencja spadkowa)
Włochy - 2977 (!)
Stany Zjednoczone - 6019 - w sumie nie tak dużo. Zamiast Dzikiego Zachodu powinniśmy patrzeć na "Dzikie Południe".
 
User is offline  PMMini Profile Post #15

2 Strony  1 2 > 
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej