Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
3 Strony < 1 2 3 > 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> Lincoln-rasista?
     
Phouty
 

VIII ranga
********
Grupa: Użytkownik
Postów: 3.146
Nr użytkownika: 81.932

 
 
post 4/08/2013, 22:02 Quote Post

QUOTE(Realchief @ 4/08/2013, 9:52)
Kolego Phouty proszę poczytać o tym jak wyglądał impressment w marynarce królewskiej i nie pisać głupot.
*


Ano poczytałem...około 50 lat temu. Z braku laku, czyli internetu, gier komputerowych, filmów z cyfrowymi efektami wizualnymi i tak dalej, zmuszony więc był człowiek czytać książki przygodowe, a także poważniejsze opracowania historyczne. Autorów chyba nie muszę wymieniać, ale lektura o sławnych admirałach, o dalekich podróżach morskich, bitwach, piratach i innych skarbach ukrytych na wyspach, rozpalała dziecięcą żeglarską wyobraźnię i tworzyła....dogłębną merytoryczną wiedzę w temacie, także praktyczną. (Do dzisiaj żegluję przyjemnościowo po Pacyfiku w poszukiwnu mojej "własnej wyspy skarbów"). wink.gif
Ważne jest, iż taki angielski termin jak "press gang", to poznałem dobrze przed 10-tym rokiem życia.

Przyjrzyjmy się więc bliżej, jak to wyglądało w rzeczywistości.
Zacznijmy może od pewnej historycznej karykatury, pochodzącej z 1780 roku, więc świetnie najświetlającej naturę problemu.

user posted image

Inną ciekawą ilustracją jest coś takiego:

user posted image

Oraz najbardziej wymowny obraz namalowany przez Peter'a Jackson.

https://encrypted-tbn2.gstatic.com/images?q...bGClJav4aGKQGVm


Jak widzimy z tych ilustracji, zaciąg do floty odbywał się w jak najbardziej pokojowych warunkach i niewątpliwie polegał na całej rzeszy woluntariuszy (szczególnie tych,którzy nigdy w życiu nie mieli okazji widzieć morza, nawet na tej Mokrej Wyspie), napływających szerokimi falami na pokłady okrętów HMS, a także prywatnej floty handlowej. (Okay...dodaję tego śmieszka, ażeby nie było nieporozumień).
====> tongue.gif <====

Ale mieliśmy poczytać!
Czy materiały pochodzące z The Royal Navy National Museum mogą być uznane za adekwatne jako źródła historyczne? Czy też zostaną one uznane jako "plecenie bzdur"?
Tego oczywiście nie wiem.

Nie należy przy tym zapominać, iż jedną z kilku przyczyn wybuchu wojny Anglo-Amerykańskiej w 1812 roku, była sprawa..."impressment" amerykańskich obywateli do British Navy, pomimo tego, iż brytyjskie prawo teoretycznie zabraniało wcielania obcokrajowców na siłę do brytyjskiej floty.

http://www.royalnavalmuseum.org/info_sheet_impressment.htm

Można sobie zresztą tutaj poczytać, jak to wyglądało.

http://www.amazon.com/The-Evil-Necessity-I...y/dp/081393351X


Więc gdzie są te "bzdury", w tym moim lekko humorystycznym opisie "dobrowolnego poboru", gdzie typowym zjawiskiem było, iż ludzie z tych "press gangs" upijali w szynkach przygodnie spotkanych ludzi, ażeby tamci w pijackim otępieniu podpisali jakiś "cyrograf"?
Sprawa nie jest tak ważna, ażebym teraz sięgał do literatury i cytował nazwiska znanych ludzi, którzy w ten sposób wylądowali w navy, bo nawet ludzie o "szlachetnym urodzeniu", nie unikali tego typu przymusowego poboru, chociaż, oczywiście były to stosunkowo (jak bardzo, to tego nie wiem, ale można poszukać) nieliczne przypadki.

Taka osoba (już po pojmaniu), miała więc do wyboru: Albo się zgodzić jako "woluntariusz" i zachować benefity przysługujące ochotnikom, w tym oczywiście wynagrodzenie, albo odmówić....czyli nic się dla nich nie zmieniało poza tym, iż służyli oni całkowicie za darmo.
A przymusowa praca za darmo, to się ponoć nazywa pracą niewolniczą.
Z tym ostatnim zdaniem to się chyba zgadzamy?

A zainteresowanych temat, to gorąco polecam:
http://www.barnesandnoble.com/w/press-gang...n=9781847144683

Ten post był edytowany przez Phouty: 4/08/2013, 22:28
 
User is offline  PMMini Profile Post #16

     
emigrant
 

Antykomunista
**********
Grupa: Użytkownik
Postów: 25.907
Nr użytkownika: 46.387

Stopień akademicki: kontrrewolucjonista
Zawód: reakcjonista
 
 
post 4/08/2013, 22:44 Quote Post

QUOTE(master86 @ 4/08/2013, 16:51)
Paweł234 - pełna zgoda. Po prostu w świadomości ludzi przyjęło się, że wojna secesyjna to przede wszystkim wojna z niewolnictwem. Tymczasem była to wojna o podłożu gospodarczym. Dopiero później powiązano American Civil War z kwestią abolicjonizmu...
*


Wojna secesyjna od samego początku była ściśle związana z niewolnictwem. Można się tylko zastanawiać, który aspekt niewolnictwa bardziej się przyczynił do wybuchu wojny: gospodarczo-ekonomiczny czy moralno- psychologiczny.
To właśnie niewolnictwo było przyczyną różnic gospodarczych, a nawet powodowało, że zaistniała sytuacja na dłuższą metę nie do tolerowania: państwo miało dwa ustroje gospodarcze.
Jednak i aspektu moralnego nie wolno lekceważyć.

Phoutemu: Zawsze uważam, że epokę trzeba oceniać w kontekście jej własnych realiów, a nie przykładać naszą miarę. I wiele razy pisałem o tym. Tu trzeba dokładnie określić, czy mówimy o rasizmie czy o niewolnictwie, bo to absolutnie nie to samo.
Jeśli chodzi o rasizm tak, jak się go dzisiaj rozumie powszechnie, to oczywiście, że nie można zwyczajnie transpolować naszych ocen do tamtych postaci, gdyż wtedy było zupełnie inne podejście tej kwestii. Ale z niewolnictwem rzecz się miała zupełnie inaczej. Mówimy wszak o połowie XIX wieku i już w tamtych czasach proceder ten podlegał surowym ocenom, a raczej potępieniu (mowa cały czas o świecie, nazwijmy to, zachodnim) i nawet był zakazany w większości państw zachodu. Powtarzam- to nie starożytność, kiedy nie kwestionowano tego zjawiska w ogóle. Chatę wuja Toma opublikowano wszak i stała się bestsellerem w 1851 roku, a nie w naszej epoce...

Ten post był edytowany przez emigrant: 4/08/2013, 23:20
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #17

     
Phouty
 

VIII ranga
********
Grupa: Użytkownik
Postów: 3.146
Nr użytkownika: 81.932

 
 
post 4/08/2013, 23:17 Quote Post

Zgadzam się z Tobą emigrancie, iż rasizm i niewolnictwo to dwa różne pojęcia i przepraszam, iż trochę to pomieszałem w mojej niezbyt składnej wypowiedzi. (Piszę posty na gorąco, "co mi ślina na język przyniesie", bez wcześniejszego przemyślenia i usystematyzowania, więc z konieczności są one trochę nieskładne).
Jednakże moim głównym punktem było, iż pomimo oficjalnego zakazu niewolnictwa w wielu państwach, a przede wszystkim w Europie, to pewne jego formy przetrwały do połowy XIX wieku, choćby w postaci przymusowego poboru w warunkach, które zilustrowałem w poprzednim poście.
Obecnie pomija się sprawę, iż pewien procent niewolników, to byli przecież biali!
"Winię" za to współczesną poprawność polityczną.
A przecież efekt na życie tych ludzi, zarówno czarnych jak i białych, był przecież ten sam.

Ten post był edytowany przez Phouty: 4/08/2013, 23:17
 
User is offline  PMMini Profile Post #18

     
emigrant
 

Antykomunista
**********
Grupa: Użytkownik
Postów: 25.907
Nr użytkownika: 46.387

Stopień akademicki: kontrrewolucjonista
Zawód: reakcjonista
 
 
post 4/08/2013, 23:22 Quote Post

QUOTE(Phouty @ 4/08/2013, 23:17)
Obecnie pomija się sprawę, iż pewien procent niewolników, to byli przecież biali!
"Winię" za to współczesną poprawność polityczną.
A przecież efekt na życie tych ludzi, zarówno czarnych jak i białych, był przecież ten sam.
*


Mówisz o USA? Ciekawa sprawa. Możesz coś bliżej na ten temat?
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #19

     
Realchief
 

X ranga
**********
Grupa: Użytkownik
Postów: 15.870
Nr użytkownika: 63.111

 
 
post 5/08/2013, 6:19 Quote Post

O mamo. Będzie off top ale trudno.

Kolego Phouty wypisuje kolega coraz gorsze herezje.

1. Radzę się przyjrzeć aktom prawnym na których opierał się impressment.
2. Proszę się przyjrzeć drugiej ilustracji. Środkowy fragment powinien być dla kolegi dobrą wskazówką.
3. Proszę zerknąć na to kogo capnął HMS Leopard.
4. Przedostatni akapit jest już w ogóle powalający.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #20

     
Alcarcalimo
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.934
Nr użytkownika: 43.461

Robert
 
 
post 5/08/2013, 8:04 Quote Post

Już to na forum linkowałem, ale że w temacie:

QUOTE
„Istnieje fizyczna różnica między rasą białą i czarną, która — jak mniemam — na zawsze uniemożliwi tym rasom wspólne życie na warunkach społecznej i politycznej równości. A jeśli nie mogą one żyć wspólnie na równych zasadach, to musi istnieć podział na lepszych i gorszych. I tak jak inni, uważam, że to rasa biała powinna posiadać dominującą pozycję”


Abraham Lincoln wyraził ten pogląd podczas jednej ze swoich słynnych debat z senatorem Stephenem Douglasem z 1858 roku

Realchief. Przecież Phouty przedstawia powszechnie znany fakt, na temat tego jak w praktyce wyglądał "pobór" do Royal Navy, w tamtym czasie.
Wychodzenie w miastach portowych i ogólnie na wybrzeże w czasie wojny było dość ryzykowne. Bo mogłeś nie wrócić do domu. Co było powszechnie przyjętą przez społeczeństwo praktyką, a sami marynarze którzy byli w ten sposób schwytani potem sami chętnie uczestniczyli w tego typu rajzach z uśmiechem na ustach.
Nie wiem ile w tym prawy, ale był podobno i przypadek w czasie wojny z Napoleonem kiedy brytyjski okręt zabrał marynarzy z brytyjskich okrętów handlowych, które eskortował, aby uzupełnić braki.

Twierdzisz, że takie branki nie miały miejsca wcale?


Ten post był edytowany przez Alcarcalimo: 5/08/2013, 8:14
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #21

     
Lucjusz
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 129
Nr użytkownika: 9.109

 
 
post 5/08/2013, 9:28 Quote Post

Na początek zacytuję dwóch kolegów. Szalony Koń:


Temat trochę bez sensu. Według dzisiejszych standardów każdy człowiek z 19 wieku był rasistą.


i kolega Phouty:


Należy oceniać postacie historyczne tylko i wyłącznie w oparciu o warunki panujące w okresie czasu, gdy oni żyli i działali. Nazywa się to tłem epoki!


Zgadzam się w 100%. Nie sposób oceniać postaci historycznych z perspektywy naszej epoki, nie uwzględniając warunków, w których tym postaciom przyszło żyć. Jeżeli wszyscy byli wówczas rasistami - a z naszej 21-wiecznej perspektywy byli - jaki sens ma podkreślanie "rasizmu" Lincolna? Kolego emigrancie, napisałeś:

Nie tak hop-hop... Po pierwsze jest mowa o XIX wieku, a nie o starożytności, kiedy to rzeczywiście nikt nie kwestionował sensu i moralności istnienia niewolnictwa. W XIX wieku prądy i ruchy wskazujące na niemoralność i okrucieństwo tej instytucji były już powszechne, a samo niewolnictwo utrzymywało się w niewielu państwach zachodniego świata. Więc jak najbardziej można rozróżniać.

- Z tym że - proszę zwróć uwagę - iż należy rozróżnić pochwałę lub potępienie samej instytucji niewolnictwa od wyznawania poglądu, że rasa biała i czarna nie są sobie równe. Wielu, bardzo wielu ludzi - w tym Lincoln - było wówczas przeciwnikami niewolnictwa. Nie oznacza to bynajmniej, że stawiali znak równości między białymi a czarnymi. Oto typowa opinia jednego z przeciwników niewolnictwa na temat Murzynów (pisownia oryginalna):

Wprawdzie Murzyn z czasem, w miarę oświecenia go, będzie się w stanie wykształcić i zająć stosowne miejsce w społeczeństwie, stać mu się użytecznym i korzystać z praw obywatelstwa. Lecz zapytuję się, czyż będzie kiedykolwiek w stanie pozbyć się tego, co czyni go dla ludzi białych nieznośnym i co go oddzielać zawsze będzie od ich towarzystwa? to jest: niekształtności fizycznej tak ciała jak i twarzy, oraz nieprzyjemnego odoru przypominającego kozła? W rzeczy samej wyznać muszę, iż przebywanie w jednej stancyi z Murzynem, choćby najczyściej utrzymanym i jak najwykwintniej ubranym, szczególniej letnią porą, jest nieznośnem. Przez ewaporacyą skóry, zapełnia on całą atmosferę odorem podobnym do tego, jaki zwykle czuć się daje od kozła. Nie mówię tu o tem z szyderstwem, przeciwnie boleję nad tem; jednakże przyznaję, iż to nie jest przyjemnem i wzbudza w człowieku białym, naturalny wstręt do rasy czarnej.

Kto to napisał? Szczerze współczujący Murzynom... Polak: Adam Słoński, Pogląd na Stany Zjednoczone Północnej Ameryki oraz na wojnę toczącą się obecnie w tym kraju, i przyczyny, które są głównym jej powodem

Kto to wydrukował? - Drukarnia Gazety Polskiej, Warszawa 1864 (Cytat ze strony 23)- a więc nikogo w wydawnictwie słowa te nie oburzyły, nie zdziwiły, nikt nie uznał ich za przesadzone, za niesprawiedliwe, nikt nie stwierdził, że czytelnicy przeczytawszy ten fragment, uniosą się oburzeniem, śląc do wydawnictwa listy z protestami... Dlaczego? Bo wszyscy tak myśleli!

Dla zainteresowanych skan całego dziełka na stronach www.polona.pl

Czy współczucie Słońskiego dla losu Murzynów, jego potępienie niewolnictwa, wyklucza tutaj w jakikolwiek sposób wyznawanie poglądów, które z naszej perspektywy są jak najbardziej rasistowskie? Niech każdy sobie sam odpowie. Idźmy dalej. Oto przykład traktowania przez przeciwników niewolnictwa tych, za których sprawę tak gorąco walczyli. Posłuchajmy dalej Adama Słońskiego (str. 25):

Że północ pogardza Murzynami, najlepiej dowodzi następujące zdarzenie. W roku 1855 stanęła w mieście Bostonie, w jednym z pierwszych hoteli pewna dama Murzynka, (której nazwiska nie pamiętam), kobieta pełna nauki i wykształcenia a nawet przystojna. Była rodem z Hayti, wychowana zaś we Francyi i Anglii.Trudniła się dawaniem odczytów publicznych, treści naukowej i historycznej. Dziwnym zbiegiem okoliczności, w tymże samym hotelu znajdowało się wielu członków kongresu, stronnictwa abolitionistów ze swymi najzapalczywszymi przywódcami, senatorem Hall i Wilson. Zadzwoniono do stołu wspólnego (Table d'hote) a ci wielcy przyjaciele ludzkości, obaczywszy przy nim Murzynkę, wstali od stołu i oświadczyli gospodarzowi, że jeżeli ta osoba przychodzić będzie do stołu wspólnego, oni opuszczą hotel. I biedna kobieta dlatego, że była czarna i że ludzie tegoż koloru posługiwali na sali, była przymuszona jadać u siebie w samotności.

Oczywiście, podałem tutaj dla zobrazowania jednostkowy przykład, ale wystarczy chwycić do ręki dowolną pozycję z owego okresu - nie ważne, czy będą to autorzy polscy, czy anglosascy -a w przeważającej części z nich znajdziemy poglądy, które z naszej perspektywy będą rasistowskie. Co nie znaczy, że owi autorzy popierają niewolnictwo! Potępiając nieludzkość tej instytucji, wyznają po prostu pogląd, że Biali i Murzyni nie są sobie równi. Abraham Lincoln, zakotwiczony mentalnie w owej epoce, był dokładnie taki jak cała reszta.

Ten post był edytowany przez Lucjusz: 5/08/2013, 9:36
 
User is offline  PMMini Profile Post #22

     
emigrant
 

Antykomunista
**********
Grupa: Użytkownik
Postów: 25.907
Nr użytkownika: 46.387

Stopień akademicki: kontrrewolucjonista
Zawód: reakcjonista
 
 
post 5/08/2013, 9:50 Quote Post

QUOTE(Lucjusz @ 5/08/2013, 9:28)
Kolego emigrancie, napisałeś:

Nie tak hop-hop... Po pierwsze jest mowa o XIX wieku, a nie o starożytności, kiedy to rzeczywiście nikt nie kwestionował sensu i moralności istnienia niewolnictwa. W XIX wieku prądy i ruchy wskazujące na niemoralność i okrucieństwo tej instytucji były już powszechne, a samo niewolnictwo utrzymywało się w niewielu państwach zachodniego świata. Więc jak najbardziej można rozróżniać.

- Z tym że - proszę zwróć uwagę - iż należy rozróżnić pochwałę lub potępienie samej instytucji niewolnictwa od wyznawania poglądu, że rasa biała i czarna nie są sobie równe. Wielu, bardzo wielu ludzi - w tym Lincoln - było wówczas przeciwnikami niewolnictwa. Nie oznacza to bynajmniej, że stawiali znak równości między białymi a czarnymi. Oto typowa opinia jednego z przeciwników niewolnictwa na temat Murzynów (pisownia oryginalna):

*


Napisałem także:
Zawsze uważam, że epokę trzeba oceniać w kontekście jej własnych realiów, a nie przykładać naszą miarę. I wiele razy pisałem o tym. Tu trzeba dokładnie określić, czy mówimy o rasizmie czy o niewolnictwie, bo to absolutnie nie to samo.

I dalej:
Jeśli chodzi o rasizm tak, jak się go dzisiaj rozumie powszechnie, to oczywiście, że nie można zwyczajnie transpolować naszych ocen do tamtych postaci, gdyż wtedy było zupełnie inne podejście tej kwestii.

Jeśli więc o mnie chodzi- wyważasz otwarte drzwi...
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #23

     
Lucjusz
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 129
Nr użytkownika: 9.109

 
 
post 5/08/2013, 10:46 Quote Post

QUOTE
Napisałem także:
Zawsze uważam, że epokę trzeba oceniać w kontekście jej własnych realiów, a nie przykładać naszą miarę. I wiele razy pisałem o tym. Tu trzeba dokładnie określić, czy mówimy o rasizmie czy o niewolnictwie, bo to absolutnie nie to samo.

I dalej:
Jeśli chodzi o rasizm tak, jak się go dzisiaj rozumie powszechnie, to oczywiście, że nie można zwyczajnie transpolować naszych ocen do tamtych postaci, gdyż wtedy było zupełnie inne podejście tej kwestii.

Jeśli więc o mnie chodzi- wyważasz otwarte drzwi...



Emigrancie - masz tutaj absolutną rację. Podając owe przykłady nie chodziło mi jednak o "wyważanie otwartych drzwi", jeśli chodzi o Ciebie (choć z kontekstu mogło tak wyniknąć, ale pewnie dlatego, że nie dość wyraźnie zaznaczyłem granice w swoim poście), ale o odniesienie się do samego tematu poprzez zobrazowanie "rasizmu" Lincolna na pewnym, wycinkowym wprawdzie, ale tle, i pokazanie, jak zwodnicze są tego rodzaju interpretacje.

 
User is offline  PMMini Profile Post #24

     
Realchief
 

X ranga
**********
Grupa: Użytkownik
Postów: 15.870
Nr użytkownika: 63.111

 
 
post 5/08/2013, 11:37 Quote Post

Przypominam sobie piękną scenę w filmie "Honor Westpoint" w którym to znany abolicjonista jest adwokatem pierwszego czarnego studenta na tej uczelni wojskowej. Chłopaka wrobiono tam w przestępstwo by się go pozbyć.
Gdzieś w 2/3 filmu abolicjonista adwokat się pyta czemu został wybrany by bronic głównego bohatera. Ten odpowiada, że pan zawsze walczył o nasze prawa. A ten mu odwrzaskuje:
"Walczyłem o twoją wolność, a nie żebyśmy byli równi - czarnuchu."

Alcarcalimo

Co do impressingu. Widzi kolega, jeśli kolega sobie porówna wypowiedź swoją - prawidłową, pod którą mogę się podpisać, z tym co napisał kolega Phouty, a co było wierutną bzdurą, to widać wyraźnie różnice.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #25

     
emigrant
 

Antykomunista
**********
Grupa: Użytkownik
Postów: 25.907
Nr użytkownika: 46.387

Stopień akademicki: kontrrewolucjonista
Zawód: reakcjonista
 
 
post 5/08/2013, 13:31 Quote Post

QUOTE(Realchief @ 5/08/2013, 11:37)
Przypominam sobie piękną scenę w filmie "Honor Westpoint" w którym to znany abolicjonista jest adwokatem pierwszego czarnego studenta na tej uczelni wojskowej. Chłopaka wrobiono tam w przestępstwo by się go pozbyć.
Gdzieś w 2/3 filmu abolicjonista adwokat się pyta czemu został wybrany by bronic głównego bohatera. Ten odpowiada, że pan zawsze walczył o nasze prawa. A ten mu odwrzaskuje:
"Walczyłem o twoją wolność, a nie żebyśmy byli równi - czarnuchu."
*


No, tak , bo po środku jest jeszcze postawa apartheidu, a nawet pogląd typu equal but separate (równi, ale oddzielnie).
Dlatego pisałem, że rasizm a bycie zwolennikiem niewolnictwa to nie to samo.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #26

     
Realchief
 

X ranga
**********
Grupa: Użytkownik
Postów: 15.870
Nr użytkownika: 63.111

 
 
post 5/08/2013, 18:07 Quote Post

Ba ja bym nawet powiedział, że rasizm jako taki na południu był dość marginalny.
Jaki to rasista z białego plantatora, którego wykarmiła cycem murzyńska niewolnica, a potem wychowała. Do której całe życie odnosił się z szacunkiem, całował w czoło i mawiał: mamusiu.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #27

     
emigrant
 

Antykomunista
**********
Grupa: Użytkownik
Postów: 25.907
Nr użytkownika: 46.387

Stopień akademicki: kontrrewolucjonista
Zawód: reakcjonista
 
 
post 5/08/2013, 19:46 Quote Post

QUOTE(Realchief @ 5/08/2013, 18:07)
Ba ja bym nawet powiedział, że rasizm jako taki na południu był dość marginalny.
Jaki to rasista z białego plantatora, którego wykarmiła cycem murzyńska niewolnica, a potem wychowała. Do której całe życie odnosił się z szacunkiem, całował w czoło i mawiał: mamusiu.
*


I sprzedal, jak mu sie odwidzilo...
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #28

     
The General
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.970
Nr użytkownika: 19.808

 
 
post 7/08/2013, 20:05 Quote Post

Podzielę się swoimi przemyśleniami w tym temacie, ale bazował będę na wieloletnich debatach jakie Lincoln toczył ze swoimi politycznymi adwersarzami w Illinois, bo to tam w końcu spędził on większość swojego życia. Jedno na pewno należy wziąć pod uwagę - ówczesne amerykańskie społeczeństwo było bardzo przesiąknięte przeróżnymi uprzedzeniami rasowymi, zaś sam Lincoln nie był żadnym światłym filantropem rodem z bogatej Nowej Anglii tylko tworem zacofanego amerykańskiego pogranicza, a w jego żyłach płynęła południowa krew (siedem pierwszych lat życia spędził w niewolniczym Kentucky, potem w Indianie i Illinois).

Lincoln-rasista?

Zanim zaczniemy przytykać Lincolnowi może przyjrzymy się temu co sobą prezentowali jego przeciwnicy – na przestrzeni wielu lat był to głównie demokrata Stephen Douglas, który wg mnie dobrze obrazuje właśnie typowego XIX w. amerykańskiego rasistę. Taki typowy ówczesny rasista przejawiał następujące cechy:
- przekonanie, że rasa czarna jest dużo bardziej upośledzona w porównaniu z rasą białą i że rolą czarnych jest całkowite podporządkowanie się białym, najlepiej w formie nieodpłatnego wyzysku jakim było niewolnictwo,
- kwestia niewolnictwa nie była dla niego istotna w punktu widzenia moralności, jeśli już to było to zagadnienie typowo polityczne,
- pogarda w stosunku do murzynów, wyśmiewanie ich - niejeden delikwent publicznie wyśmiewał poszczególne elementy anatomii murzynów, niejednokrotnie odmawiając im wręcz człowieczeństwa,
- otwarte głoszenie poglądu, że państwo amerykańskie powstało i funkcjonuje wyłącznie dla dobra białych ludzi,
- ostry sprzeciw wobec jakichkolwiek prób równouprawnienia ras,
- w polityce często widoczne były próby wykorzystania uprzedzeń rasowych dla osiągnięcia własnych celów, co w praktyce powodowało, że uprzedzenia te stawały się jeszcze bardziej silniejsze.
Moim zdaniem na tym tle Lincoln wypada całkiem przyzwoicie – niejednokrotnie określa niewolnictwo mianem okropnej i pełnej niesprawiedliwości instytucji, która ma negatywny wpływ zarówno na czarnych jak i białych. Nie odmawia murzynom człowieczeństwa, dla niego niewolnictwo to również problem natury moralnej. Nie jątrzy rasowych uprzedzeń w społeczeństwie - wyjątkiem są tu początkowe lata jego działalności politycznej, w szczególności wybory prezydenckie roku 1840, podczas których Wigowie, w tym i Lincoln, próbowali zrazić wyborców do Van Burena wyśmiewając jego rzekome zapędy abolicjonistyczne. Lincoln jednocześnie nie jest gorliwym zwolennikiem równouprawnienia, ale należy zaznaczyć, że tam gdzie żył publiczne nawoływanie w tym kierunku zepchnęłoby go na polityczny margines. Funkcjonowanie niewolnictwa uważa za zło konieczne, popiera konieczność wywiązywania się obywateli stanów wolnych z ciążących na nich konstytucyjnych obowiązkach w tym zakresie (m.in. prawo o zbiegłych niewolnikach), a walkę z niewolnictwem koncentruje tam gdzie jest to możliwe z prawnego punktu widzenia, czyli tam gdzie rząd federalny był władny (terytoria, Dystrykt Kolumbii).
Tak więc w kwestiach rasowych Lincoln krystalicznie czysty nie był, ale patrząc przez pryzmat XIX w. nie nazwałbym go jakimś wielkim rasistą. Zdecydowana większość ówczesnych mężczyzn miała dużo bardziej rasistowskie poglądy niż on sam i w przeciwieństwie do niego bardzo trudno było im je zmienić.

Lincoln i sposoby na rozwiązanie problemu niewolnictwa

W tym temacie posłużę się mową Lincolna, którą wygłosił w październiku 1854 w Peorii, Illinois, podczas której krytykował Douglasa za ustawę Kansas-Nebraska. W pewnym momencie Lincoln przedstawia swoje spojrzenie na istniejące sposoby zakończenia niewolnictwa. Pierwszą myślą, która przychodzi mu do głowy jest kolonizacja, która to jednak po głębszym zastanowieniu okazuje się pomysłem niewykonalnym, choćby z ekonomicznego, logistycznego i humanitarnego punktu widzenia. Lincoln odrzuca także natychmiastową emancypację jak i dalsze niewolenie, jednak nie mówi, że czarni to nie tacy sami ludzie jak biali tylko podkreśla, że to uprzedzenia białych uniemożliwiają osiągnięcie czarnym równouprawnienia. W ostateczności pozostaje tzw. stopniowa emancypacja i to właśnie ten pomysł Lincoln preferował. Gdy w latach 40-tych pełnił funkcję kongresmana przygotował projekt stopniowej emancypacji dla Dystryktu Kolumbii – jego głównymi założeniami było to, że niewolnik pracował dla swojego pana aż do osiągnięcia konkretnego wieku, po czym stawał się wolnym człowiekiem, a za jego uwolnienie właściciel dostawał odszkodowanie z federalnego budżetu. Wszystko musiało odbyć się za zgodą właścicieli niewolników i mieszkańców Dystryktu. Później już jako prezydent, Lincoln proponował lojalnym stanom niewolniczym podobne projekty z dodatkową możliwością wysłania czarnych poza granice kraju, jeżeli by sobie tego życzyli. Bez powodzenia – nawet maleńki Delaware, gdzie było niecałe 2 tyś. niewolników odrzucił wszystkie jego namowy i propozycje. A sami czarni nie byli zainteresowani możliwością opuszczenia kraju, co Lincolnowi osobiście przekazał zarówno Fryderyk Douglass jak i delegacja czarnych obywateli, którą Lincoln jako pierwszy w historii prezydent zaprosił na konsultacje do Białego Domu (hehe Lincoln-rasista?). Tak więc nikt tak naprawdę nie był poważnie zainteresowany emancypacją, ponieważ w ostateczności oznaczała ona pozostawienie czarnych w Ameryce, a przedwojenne społeczeństwo amerykańskie nie było przygotowane na tak ogromną transformację i równoprawną koegzystencję rasy białej i czarnej. Znamienny jest tutaj list, który w 1855 Lincoln napisał do jednego ze swoich znajomych, który podczas Kompromisu z 1820 był bardzo optymistyczny co do pokojowego rozwiązania kwestii niewolnictwa. Lincoln pisze, że patrząc na to co wydarzyło się w ciągu ostatnich 35 lat, na to jak bardzo umocniła się ta instytucja i jak bardzo podupadły idee amerykańskiej rewolucji, jest pełen obaw i niemal pewien, że Ameryka nie doczeka się pokojowego końca niewolnictwa. Pisze, że prędzej car Rosji zrzeknie się tronu i uwolni swoich podwładnych, niż amerykańscy właściciele niewolników zrezygnują ze swojej instytucji. I rzeczywiście potrzeba było 4 lat krwawej wojny domowej aby amerykańskie niewolnictwo legło w gruzach. Początkowo Lincoln chciał wygrać tę wojnę nie ruszając niewolnictwa. Z czasem okazało się to niewykonalne i rząd federalny zaczął działać przeciwko tej instytucji. Tam gdzie to było możliwe Kongres ogłosił abolicję (Dystrykt Kolumbii, terytoria), tam gdzie niewolnictwo pozostawało w gestii stanów, czyli w lojalnych stanach niewolniczych, Lincoln próbował przekonać do dobrowolnej emancypacji, o której już wspominałem. Dla pozostałych obszarów zaaplikowano Proklamację Emancypacyjną, która również umożliwiła masową rekrutację czarnych żołnierzy. Proklamacja wynikała z uprawnień prezydenta jako naczelnego dowódcy i miała ograniczony zasięg, bo żeby mogła się później obronić przed sądami musiała dotyczyć wyłącznie obszarów, na których prawo federalne nie było egzekwowane ze względu na rebelię. Dwie rzeczy są pewne jeśli chodzi o Proklamację – zmieniła ona całkowicie oblicze wojny tak, że od 1 stycznia 1863 była to również wojna z niewolnictwem oraz, że w praktyce skutecznie zniszczyła tę instytucję. Dzieła zniszczenia dokonała XIII poprawka do konstytucji, która bez ręki przewodniej Lincolna by nie przeszła przez Kongres.

Niewolnictwo jako główna przyczyna buntu Dolnego Południa

Według mnie nie podlega wątpliwości, że główną przyczyną secesji Dolnego Południa po wygranych przez Lincolna wyborach prezydenckich roku 1860 był strach przed realnymi i wyimaginowanymi zagrożeniami dla niewolnictwa ze strony prezydenta-elekta i jego partii Republikańskiej, choć równie dobrze można powiedzieć, że ze strony całego społeczeństwa stanów wolnych, bo przykładowo taki champion racji Południa jak Stephen Douglas miał już wówczas na Dolnym Południu przechlapane za swój sprzeciw wobec prób uczynienia Kansas stanem niewolniczym. Widać to wszystko w pozostawionych ku potomności dokumentach secesjonistów, a w ich retoryce można znaleźć także i odniesienia do senatorskich debat Lincolna z Douglasem z 1858, w których to demokraci grali rasistowską kartą i niemiłosiernie oskarżali Lincolna o abolicjonizm. Następstwem tego był Fort Sumter, secesja 4 spośród 8 pozostałych w Unii stanów niewolniczych i federalna zbrojna odpowiedź mająca na celu spacyfikowanie buntowników i utrzymanie jedności kraju. Wieloletnie pojedynki Douglasa i Lincolna dobrze obrazują jak niewolnictwo stopniowo stało się nadrzędnym problemem w państwie, zupełnie zastępując poprzednie tematy. I tak na przykład w latach 30 i 40-tych gdy niewolnictwo nie było jeszcze aż tak jątrzącym problemem, Lincoln i Douglas jak na prawdziwego Wiga i Demokratę przystało, dyskutowali głównie o stopniu zaangażowania rządu federalnego w funkcjonowanie i budowę kraju. Tematami nadrzędnymi były wówczas cła, bank centralny czy federalne inwestycje w infrastrukturę. Po wojnie meksykańskiej wszystko uległo zmianie - powstał problem organizacji nowych terytoriów, systematyczna agitacja anty-niewolnicza coraz bardziej drażniła Południowców i od tego momentu w debatach pomiędzy Lincolnem i Douglasem występują niemal wyłącznie problemy związane z NIEWOLNICTWEM. Taka klauzula Wilmota z 1846 napsuła o wiele więcej krwi pomiędzy Północą i Południem niż wszystkie debaty na temat ceł razem wzięte. Tak więc dziwię się tym, którzy w dalszym ciągu minimalizują rolę jaką niewolnictwo odgrywa w genezie tego konfliktu, ale chyba nic się na to nie poradzi skoro ktoś przedstawia tak ograniczony tok myślenia, że skoro federalni nie poszli bić się o uwolnienie niewolników to konflikt ten miał niewiele wspólnego z niewolnictwem…

Lincoln i wizja amerykańskiego społeczeństwa po wojnie

Na pewno było to społeczeństwo bez instytucji niewolnictwa, na pewno polityka ugodowości a nie zemsty w stosunku do byłych konfederatów, a jeśli chodzi o czarnych to chyba najlepiej obrazuje to ostatnia publiczna wypowiedź prezydenta z 11 kwietnia 1865. Lincoln komentując prowadzoną rekonstrukcję w Luizjanie stwierdził między innymi, że na chwilę obecną prawa wyborcze należą się bardziej inteligentnym murzynom oraz tym, który walczyli w szeregach US Army i US Navy. Jest to więc takie pośrednie stanowisko, bo Lincoln dystansuje się zarówno od radykalnego skrzydła swojej partii, które domagało się karania rebeliantów i natychmiastowego równouprawnienia dla wszystkich wyzwoleńców, jak i od konserwatystów, którzy to jak choćby następca Lincolna pan Andrew Johnson preferowali ugodę z rebeliantami kosztem właśnie czarnych. No i oczywiście należy wspomnieć, że w tłumie, który przysłuchiwał się temu przemówieniu był pan John W. Booth, dla którego słowa Lincolna o możliwości nadania praw wyborczych murzynom były głównym impulsem do przeprowadzenia zamachu i 4 dni później zastrzelił go w teatrze Forda. I tak skończył Abraham Lincoln – fascynująca postać, wielki człowiek i wielki prezydent smile.gif
 
User is offline  PMMini Profile Post #29

     
The General
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.970
Nr użytkownika: 19.808

 
 
post 21/12/2013, 14:15 Quote Post

W 1862 roku Stany Zjednoczone nawiązały oficjalne stosunki dyplomatyczne z Haiti i Liberią – państwami zamieszkałymi głównie przez byłych niewolników lub ich potomków. Osobom wytykającym Lincolnowi niewiadomo jaki rasizm od razu odpowiadam – tak, prezydent Lincoln jak najbardziej popierał i wspierał działania w tym kierunku.

Od razu nasuwa się jednak pytanie – rewolucja haitańska zakończyła się na początku XIX w., a Liberię niejako amerykanie pomogli utworzyć (niepodległość ogłoszono w 1847 r.) więc dlaczego tak długo USA nie były w stanie nawiązać normalnych stosunków dyplomatycznych z tymi krajami, skoro większość cywilizowanych państw ówczesnego świata to zrobiła? I skoro Lincoln był rzekomo zatwardziałym rasistą to mam rozumieć, że ci co byli przed nim to byli jeszcze bardziej zatwardziałymi rasistami?? confused1.gif

 
User is offline  PMMini Profile Post #30

3 Strony < 1 2 3 > 
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej