Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
8 Strony  1 2 3 > »  
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> Zbigniew krzyżowcem: udana intryga Sieciecha,
     
jkobus
 

IX ranga
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 7.397
Nr użytkownika: 65.292

Jacek Kobus
Stopień akademicki: mgr
Zawód: rolnik
 
 
post 13/08/2014, 5:41 Quote Post

Przejrzałem wszystkie dziewięć stron tego działu - i takiego tematu nie znalazłem, co jest aż dziwne: tematów o samym tylko Bolesławie Śmiałym są co najmniej trzy, a o "uniknięciu rozbicia dzielnicowego" z siedem.

Załóżmy, że po zwycięstwie nad Gopłem przebiegły Sieciech postanawia pozbyć się z kraju raz na zawsze Zbigniewa i części przynajmniej jego stronników. Kolejne morderstwo, czy też "wypadek na polowaniu", albo "zadławienie się ością" - nie wchodzi w grę, jako i w OTL w grę nie wchodziło, na to palatyn był zbyt przebiegły. Ale trzymać książęcego pierworodnego w tiurmie - za długo też się nie da.

Wiemy o tych wypadkach tyle co z Galla, a ten - wiadomo - bezstronny na pewno nie był. Jak się zdaje, Zbigniew pobierał nauki - tzn. co najmniej znał dobrze łacinę, ukończył jakiś kurs w Krakowie i pewnie coś tam jeszcze w Saksonii. Trudno powiedzieć, czy to wystarczy, ale - ze wszystkich aktorów tych wydarzeń on akurat wydaje się najmniej potencjalnie odporny na czar rzucony przez Urbana II. Sieciech może to wykorzystać: podstawieni przez niego ludzie dzień i noc bombardują młodego księcia opowieściami o Rolandzie i innym Karolu Wielkim, na zmianę z lamentami nad nieszczęsną Ziemią Świętą, aż wreszcie - otrok sam z siebie "bierze krzyż" i ślubuje wyprawę do Jerozolimy.

Kiedy tam dotrze (o ile w ogóle) i czego dokona, to rzecz, którą właściwie trzeba by chyba, po dyskusji losować. W każdym razie ma szansę albo dołączyć w Konstantynopolu do reszty (w ostateczności - pod Nikeą), jeśli Sieciechowi będą dobrzy i szybko odniosą sukces, a ekspedycja zostanie przygotowana błyskawicznie (co miałoby, z punktu widzenia palatyna, aż dwie dobre strony: raz, że nikt by nie zdążył wybić młodzieńcowi z głowy tej głupoty, a dwa - że improwizacja w przygotowaniach daje większe szanse na... klęskę, nader z jego punktu widzenia pożądaną!) - albo pójść dopiero z "krucjatą złamanych serc", jak będzie się guzdrał (i o ile przez tak długi czas nikt mu tego z głowy nie wybije...). Trzecia opcja jest taka, że może też dołączyć do krzyżowców gdzieś po drodze...

To jest jeden wątek rozważań.

Drugi, w sumie ważniejszy to pytanie - co dalej z układem Sieciech - Herman - Bolesław? Gall przedstawia to mniej - więcej w ten sposób, że demoniczny palatyn knuł przeciw dynastii jako całości - ale się naciął i głowę przez to stracił.

Z drugiej jednak strony, jeśli przyjąć hipotezę, że ten cud ze świętym Idzim to... hmm... - Sieciech mógłby Bolesława popierać całkiem szczerze, uważając go za swojego naturalnego syna. Zresztą, skoro spiskował z jego matką, to trudno zaiste, żeby coś czynił przeciw Krzywoustemu!

Tak więc, Sieciech moim zdaniem raczej nie planuje obalenia Piastów i przejęcia pełni władzy samemu. A skoro tak, to w pewnym momencie pojawi się kwestia dopuszczenia do rządów Bolesława - w układzie uproszczonym, bo nie ma wojny z lat 1102 - 1106 (o ile, naturalnie, Zbigniew przypadkiem z tej Jerozolimy nie wróci - ale też, marne jego szanse widzę na taki powrót...) między juniorami, pozostaje tylko kwestia samego Hermana i Sieciecha, który może się na Bolesławie naciąć mniej - więcej jak w rzeczywistości...

Druga poważniejsza zmiana w sytuacji krajowej to - o ile Zbigniew nie wróci - Krzywousty nie ma na rękach krwi brata i - może się starać o koronę...
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #1

     
rapahandock
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 2.377
Nr użytkownika: 78.749

Igor Moraczewski
Stopień akademicki: dr
Zawód: archiwista
 
 
post 22/08/2014, 16:57 Quote Post

1. Sieciech skumał się z tą drugą Judytą-macochą. Co jednakoż nie wyklucza romansu z wcześniejszą książną i ojcostwa następcy tronu. Ta wersja jak najbardziej mi leży.
2. Zbigniew (o ile przeżyje) najprawdopodobniej powróci do kraju w 1100 r. w sławie wielkiego wodza (choćby i nieuzasadnionej) i tak czy siak narobi problemów.
3. O ile się jednak Zbysiowi weźmie i kulturalnie zejdzie to do śmierci Hermana Sieciech porządzi. W 1099 r. bunt miał (przynajmniej formalne) przywództwo Zbigniewa. Bolek był wtedy jeszcze za młody na Heroda. Dopiero w 1102 r., gdy osiągnie on niezaprzeczalnie lata męskie to możnowładztwo podniesie głowy i postara się obalić palatyna. W przy braku podszeptów ze strony brata, młody książę może nie być, aż tak skłonny do rozprawy z Sieciechem.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #2

     
jkobus
 

IX ranga
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 7.397
Nr użytkownika: 65.292

Jacek Kobus
Stopień akademicki: mgr
Zawód: rolnik
 
 
post 22/08/2014, 18:37 Quote Post

1. Historia, którą opowiada Gall o wstawiennictwie świętego Idziego jest co najmniej mętna. Najpewniej jakieś plotki krążyły - i dlatego taka właśnie jest...

2. Wiarygodne dopomożenie Zbigniewowi w rozstaniu się z tym łez padołem w czasie krucjaty jest i łatwe i trudne zarazem. Łatwe - bo okazji nie zabraknie. Trudne - bo Sieciech nie może całej ekspedycji z samych tylko własnych agentów zbudować, byłoby to nadmiernym ekspensem sił. Tak więc Zbigniew powinien się obawiać nie więcej niż dwóch czy trzech spośród swoich towarzyszy (wysyłanie tylko jednego byłoby nieostrożnością z kolei...). I faktycznie, może się zdarzyć, że ujdzie z życiem: nie ma mowy o truciźnie, jak w przypadku Mieszka Bolesławowica, nie wkracza się dwa razy do tej samej rzeki, to powinien być wypadek w boju - "czysty", tj. nie żadna zabłąkana strzała czy tym mniej zabłąkany puginał w plecy, ale coś subtelniejszego. Bo ja wiem..? Sparciały popręg, który pęknie w czasie szarży. Delikatna zmiana kierunku tak, żeby poczet księcia znalazł się w najmniej odpowiednim miejscu i czasie w obliczu miażdżącej przewagi "Saracenów". Źle opatrzona rana, która zacznie ropieć... Coś w tym stylu. Tak więc Zbigniew ma szansę, a na pewno trochę sobie świata pozwiedza i powojuje, nim go Kostucha dopadnie (co ostatecznie trzeba by zwyczajnie losować). Tym niemniej ma dużo większe szanse nie wrócić niż wrócić... Gdzieś tak 5 : 1, że nie wróci bym obstawiał... Z tym, że jeśli wróci, to mogą to być różne zupełnie rodzaje powrotu, o czym podyskutujemy, jak wylosujemy... No i oczywiście, jeśli nawet przeżyje, to powrót nie jest bynajmniej jedyną dostępną mu opcją. Może przecież zostać w Ziemi Świętej jak tylu innych baronów, nieprawdaż..?

3. Bolesław zasadniczo nie ma powodu do rozprawy z Sieciechem innego, niż względy "pijarowe". Po pierwsze - jeśli się z nim rozprawi, to utnie owe nikczemne plotki, które potem Gall mętną opowieścią o świętym Idzim skrywał. Po drugie - zyska z miejsca popularność wśród możnych, którym takie wyniesienie jednego z nich i jego ciężkie (rzekomo...) rządy nie w smak. A te względy działają tak samo ze Zbigniewem, jak i bez Zbigniewa - ergo: Bolesław wdzięczności Sieciechowi nie okaże, tylko się go pozbędzie tak samo, jak się go i w OTL pozbył. Jeno być może kapkę później...
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #3

     
rapahandock
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 2.377
Nr użytkownika: 78.749

Igor Moraczewski
Stopień akademicki: dr
Zawód: archiwista
 
 
post 22/08/2014, 20:39 Quote Post

1. Ja również uważam, że św. Idzi zadziałał za pośrednictwem Sieciechowych lędźwi, więc to mamy wyjaśnione.
2. Dlatego też pisałem o powrocie, a nie o śmierci. Znalazłem taką informację na temat strat krzyżowców:
However, like the first two myths, this statement is generally untrue, and demonstrably so. For one thing, the casualty rates on the crusades were usually very high, and many if not most crusaders left expecting not to return. At least one military historian has estimated the casualty rate for the First Crusade at an appalling 75 percent, for example.14 The statement of the thirteenth-century crusader Robert of Crésèques, that he had “come from across the sea in order to die for God in the Holy Land”15—which was quickly followed by his death in battle against overwhelming odds—may have been unusual in its force and swift fulfillment, but it was not an atypical attitude. It is hard to imagine a more conclusive way of proving one’s dedication to a cause than sacrificing one’s life for it, and very large numbers of crusaders did just that.
Not all historians agree; Jonathan Riley-Smith thinks it was probably lower, though he does not indicate just how much lower. See Riley-Smith, “Casualties and Knights on the First Crusade,” Crusades 1 (2002), 17–19, suggesting casualties of perhaps 34 percent, higher than those of the Wehrmacht in World War II, which were themselves very high at about 30 percent.
3. Zmiana władzy zwierzchniej będzie sygnałem dla możnowładztwa, które dostrzeże szansę na obalenie Sieciecha wykorzystując przy tym Bolesława. Z kolei Bolesław, któremu zmysłu politycznego i ambicji odmówić nie można, również dostrzeże szanse dla siebie w tym buncie. Upadek Sieciecha jest więc raczej nieunikniony (mimo kilkuletniej obsuwy) przy współpracy tych dwóch sił.

Ten post był edytowany przez rapahandock: 22/08/2014, 20:43
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #4

     
Maciej Ł
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 254
Nr użytkownika: 78.812

Stopień akademicki: mgr
Zawód: radca prawny
 
 
post 22/08/2014, 21:19 Quote Post

Władysław Herman miał jeszcze córki po Bolesławie. Świadczy to, że problemy z zajściem w ciążę przez Judytę nie leżały po stronie Hermana, ale raczej Judyty.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #5

     
jkobus
 

IX ranga
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 7.397
Nr użytkownika: 65.292

Jacek Kobus
Stopień akademicki: mgr
Zawód: rolnik
 
 
post 23/08/2014, 6:08 Quote Post

1. Nie jest doprawdy istotne, jak to było naprawdę dość, że mamy podstawy sądzić, że ówcześni plotkowali - a Bolesław tak, czy inaczej ma dobry powód pozbyć się Sieciecha niezależnie od tego, czy był on jedynie życzliwym mu opiekunem, czy zgoła kimś więcej - i na pewno to zrobi...

2. Dla Sieciecha ideałem byłoby, gdyby ze Zbigniewem podążyli jego niedawni podkomendni z bitwy nad Gopłem, tj. ci zbuntowani możni, którzy właśnie próbowali go (Sieciecha) obalić. I gdyby ich wszystkich na jakiejś zatraconej pustyni aniołowie żywcem wzięli do Nieba, tj. - gdyby ich szlag trafił do ostatniego ciury. Dwie pieczenie przy jednym ogniu: i zasługa w Niebiesiech - i spokój doma... To się oczywiście w 100% nie ma prawa udać i dlatego konieczne jest zachowanie maksimum ostrożności. Już samo wyprawienie jednego z dziedziców na zatracenie na kraj świata sprawi, że doma będą sarkać: nie można do tego dodać ani jawnego sabotażu, ani złej woli, bo kolejny bunt gotowy. Właśnie dlatego w poczcie książęcym 99% to będą szczerzy Zbigniewa stronnicy i opiekunowie, a góra dwóch lub trzech - nasłani przez Sieciecha, którzy mają dopilnować, żeby nie wrócił. Co, jako rzekłem, uda się albo się nie uda, gdyż:
- Sieciechowi to też nie są fedaini - samobójcy i w taką kabałę, z której sami nie mieliby szans głów unieść, Zbigniewa nie wciągną,
- mogą o sobie wzajem nie wiedzieć i niechcący sobie przeszkadzać (gdyby o sobie nie wiedzieli, to by minimalizowało ryzyko "wsypy", gdyby jednego złapano - nie wyda pozostałych, bo ich nie będzie znał...),
- może się przypadkiem zdarzyć, że pierwej owi nasłani padną, nim cokolwiek Hermanowicowi złego zrobić zdążą,
- może się też i tak zdarzyć, że zostaną zdemaskowani - albo ulegną porażeniu świętością wyprawy i nie odważą się swego zbrodniczego dzieła dokonać (niepotrzebne skreślić...).
Ogólnie jednak, ma Zbigniew mniejsze szanse wrócić do domu niż jakikolwiek inny książę z tej wyprawy: nie tylko bowiem czekają na niego "zwykłe" niebezpieczeństwa w postaci saraceńskich strzał i ostrzy, głodu i pragnienia oraz obcej flory bakteryjnej powodującej przykre a groźne choroby - ale i jedna, druga czy trzecia nieżyczliwa mu ręka...

3. O ile cała wyprawa nie zakończy się bardzo szybko, tj. - o ile nie zawrócą najpóźniej spod Nikei - to dość drastycznie rośnie prawdopodobieństwo, że powstanie jakiś pisany przekaz, zachowujący dla nas, potomnych, dzieje ekskursji. Co byłoby nader ciekawe również dlatego, że zapewne przedstawiałby on całą historię z punktu widzenia (życzliwego mu) otoczenia Zbigniewa - w przeciwieństwie do (jedynej, która do nas dotarła) narracji Galla...

4. Dalej to mam serię pytań do lepszych ode mnie znawców epoki:
- jaki może być skład i liczebność Zbigniewowego pocztu - biorąc pod uwagę możliwości monarchii i pamiętając, że nie ma tu mowy o (jawnym) sabotażu czy okazywaniu złej woli?
- jaka może być chronologia wyprawy?
- czy da się jakoś sparametryzować - w kolejnych etapach - szanse dotarcia owego pocztu z (wciąż żywym) Zbigniewem do kolejnych punktów przełomowych krucjaty (moim zdaniem największe szanse na zejście ma książę w okolicach Antiochii - jak Antiochię przeżyje, to jego szanse rosną...)?
- z kim spośród głównych przywódców krucjaty, będzie piastowski książę blisko - bo to do pewnego stopnia przynajmniej, determinuje jego szanse przeżycia i dalsze, po ewentualnym dotrwaniu do szczęśliwego finału zachowanie?
- na ile wystawienie ekspedycji Zbigniewowej ograniczy możliwości militarne monarchii w kolejnych latach - co może mieć pewien wpływ na postępowanie stron naszego "domowego" sporu?

5. Ogólnie rzecz biorąc, wydaje mi się, że możliwe są następujące zakończenia tej historii (i tu proszę o uwagi/dyskusję...):
5.1. Cała ekspedycja wraz z (jak najbardziej żywym) Zbigniewem zawraca bardzo szybko i zamiast iść gdzieś do Jerozolimy dobiera się do skóry Sieciechowi (mimo wszystko - bardzo mało prawdopodobne: raz, że palatyn się przed tym zabezpieczy, a dwa, że choćby i miejscowi o to Zbigniewowi nie krzywdowali, to "zdolność traktatową" na wieki wieków straci - taki byłby wstyd na całą Europę...).
5.2. Ekspedycja z ciałem martwego Zbigniewa wraca najpóźniej spod Nikei - historia wraca na swoje koleiny znane nam z podręczników szkolnych z jednym tylko, choć bardzo istotnym wyjątkiem: Bolesław nie ma na rękach krwi brata - otwiera to możliwości, które warte będą omówienia i dalszego ciągu.
5.3. Do kraju wracają rozbitkowie przywożąc ze sobą opowieści o dziwach, cudach i bohaterskiej śmierci rycerskiego księcia (Herman z Judytą i Sieciechem fundują ku pamięci Zbigniewa kaplicę w wawelskiej katedrze - jak by założyć, że palatyn ma poczucie humoru, to może nawet on, a Bolesław to już bankowo, powinien wszcząć starania o kanonizację bohatera...).
5.4. Do kraju wraca żywy, ale przestraszony/chory/ranny (niepotrzebne skreślić) Zbigniew, który wraz ze Stefanem z Blois na ten przykład szczęśliwie nawiał spod Antiochii, pozostawiając tam większość swojej (martwej już teraz...) drużyny - historia wraca na swoje koleiny znane nam z podręczników szkolnych z jednym lub dwoma wyjątkami: na pewien czas możliwości militarne monarchii pozostają ograniczone na skutek poniesionych kosztów i strat - i być może powstaje owo "Zbigniewowe" źródło historyczne dla nas...
5.5. Do kraju wraca triumfujący, spełniony krzyżowiec, książę Zbigniew, przywożąc łupy oraz opowieści o dziwach, cudach i bohaterskich czynach: niewątpliwie Sieciech lub Bolesław (zależy, kiedy dokładnie wróci) czuje się zmuszony niemieszkając ukręcić mu łeb bez żadnych już w tym momencie subtelności, bo nie ma na nie czasu - co kończy się powszechnym buntem i haniebną śmiercią palatyna lub juniora: mamy szanse na króla Zbigniewa (Kościół, jak bardzo by pochodzenie Zbigniewa nie było niekanonicznie, nie ma argumentów, żeby czynić mu wbrew...) - tu oczywiście jest istotne rozwidlenie w scenariuszu, bo zależy, kto będzie usiłował Zbigniewowi łeb tak jawnie ukręcać: wrócimy do tego po ustaleniu chronologii...
5.6. Po przebyciu tak licznych zasadzek i niebezpieczeństw księciu odbija palma subtropikalna/kalkuluje, że jego powrót z łupami oraz opowieściami o dziwach, cudach i bohaterskich czynach MUSI skończyć się natychmiastową wojną domową, której wcale nie ma gwarancji wygrać i znajduje sobie przyjemny gródek gdzieś w górach Libanu na którym postanawia na razie osiąść i poczekać, co będzie dalej (też mało prawdopodobne, ale przecież nie do końca niemożliwe...).
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #6

     
Doktor Zło
 

V ranga
*****
Grupa: Użytkownik
Postów: 502
Nr użytkownika: 62.471

 
 
post 23/08/2014, 6:30 Quote Post

... 5.7. Zbigniew wraca do kraju opromieniony sławą bohatera i już niejako "od progu" wykorzystuje swoją sławę do umocnienia swojej pozycji? W czasie wyprawy albo sam wykalkulował, albo ktoś z towarzyszy (świadomie lub nie) naprowadził go na prawdziwe zamiary Sieciecha, bądź też książątko samo nabrało apetytu i powrót Zbigniewa wiąże się od razu z szeroko zakrojoną akcją wśród możnych, na temat przewag rycerskich Zbigniewa i tego, jak dobrym byłby władcą, gdyby tylko coś stało się pewnym osobom przy władzy... To Zbigniew wykona pierwszy, mniej lub bardziej otwarty ruch.
 
User is offline  PMMini Profile Post #7

     
jkobus
 

IX ranga
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 7.397
Nr użytkownika: 65.292

Jacek Kobus
Stopień akademicki: mgr
Zawód: rolnik
 
 
post 23/08/2014, 6:57 Quote Post

To samo co 5.5.

Nie ma większego znaczenia, czy Zbigniew ogłosi się "księciem Polski" już w Jerozolimie (a jak ma zmysł polityczny, to w drodze powrotnej zahaczy o Rzym i przynajmniej - zawrze układ dający mu realne widoki na koronę królewską), czy też zrobi to dopiero nad trupem Sieciecha w Płocku.

Chodzi o to, że po ewentualnym triumfalnym powrocie dziedzica ci, którzy zostali w domu będą oczekiwać takiej proklamacji - więc niezależnie od tego, kto dokona "pierwszego kroku", obrońcy status quo spróbują od razu ukręcić sprawie łeb i mają wszelkie szanse na spektakularną w tych okolicznościach klęskę...

Dlatego właśnie - o ile wyprawienie Zbigniewa w drogę rozwiązuje doraźnie wiele problemów, to Sieciech, będąc człowiekiem zapobiegliwym, MUSI też zadbać i o to, żeby przypadkiem krzyżowiec nie powrócił... Co mu się uda - albo nie. Będziem losować. Po dyskusji.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #8

     
rapahandock
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 2.377
Nr użytkownika: 78.749

Igor Moraczewski
Stopień akademicki: dr
Zawód: archiwista
 
 
post 23/08/2014, 10:20 Quote Post

Zważywszy na niebezpieczeństwa, nieżyczliwe dusze i inne okoliczności proponuję trzymać się tej wyższej z podanych przeze mnie liczb - 75% szans na to, że Zbigniew opuści ten padół pełen łez. Czy to w drodze do, na miejscu, czy też w drodze powrotnej.
A jeśli chodzi o podane scenariusze to:
5.1. Mało prawdopodobne. Dopiero co "per Mazovio bandito dupo obito", także poparcie dla takiego zrywu będzie akurat niewielkie.
5.2.-5.4. To akurat niewiele się różni, a wszystko równie prawdopodobne.
5.5. Całkiem możliwe, przy czym junior w momencie powrotu brata będzie jeszcze trochę zbyt młody, żeby coś takiego wykombinować.
5.6. Wątpię. Powróci w blasku glorii bohaterstwa, ale z ograniczonymi środkami, a na odbudowę/skonsolidowanie stronnictwa potrzeba trochę czasu.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #9

     
jkobus
 

IX ranga
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 7.397
Nr użytkownika: 65.292

Jacek Kobus
Stopień akademicki: mgr
Zawód: rolnik
 
 
post 23/08/2014, 20:29 Quote Post

5.6 to opcja w której właśnie NIE powraca - bo uznaje, że na wygranie wojny domowej jest chwilowo zbyt słaby, a zbyt dobrze zdaje sobie sprawę z faktu, że jest ona nieunikniona. Zamiast tego zostaje w Ziemi Świętej (przynajmniej tymczasowo), a do kraju wraca jakaś część drużyny wybadać jak sprawy stoją.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #10

     
usunięte 231218
 

Unregistered

 
 
post 23/08/2014, 22:07 Quote Post

Vitam

5.ileśtam Do kraju, na czele w sumie nie wiadomo kogo, przybywa ktoś, kto podaje się za Zbigniewa, przywożący opowieści o dziwach, cudach, bohaterskich czynach i bohaterskiej śmierci większości ludzi, z którymi ruszył na wyprawę. Wieść o jego powrocie (?) aktywizuje opozycję antysieciechowską i rychło Zbigniew (?) stoi na czele nader znacznych sił.
 
Post #11

     
jkobus
 

IX ranga
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 7.397
Nr użytkownika: 65.292

Jacek Kobus
Stopień akademicki: mgr
Zawód: rolnik
 
 
post 24/08/2014, 5:12 Quote Post

QUOTE(Qbk @ 23/08/2014, 23:07)
Vitam

5.ileśtam Do kraju, na czele w sumie nie wiadomo kogo, przybywa ktoś, kto podaje się za Zbigniewa, przywożący opowieści o dziwach, cudach, bohaterskich czynach i bohaterskiej śmierci większości ludzi, z którymi ruszył na wyprawę. Wieść o jego powrocie (?) aktywizuje opozycję antysieciechowską i rychło Zbigniew (?) stoi na czele nader znacznych sił.
*



Nie chciałbym przesadzać w żadną stronę, ale z jednej strony stawka w tej grze wydaje się zbyt niska (gdyby ów rzekomy Zbigniew nie był Zbigniewem, tylko impostorem, to sam siebie przecież nie wykreuje, potrzebny byłby mu jakiś sponsor na początek - obawiam się, że liczba potencjalnych "sponsorów" jest na razie tak niewielka, że tego by się nie udało ukryć przed Sieciechem - a ewentualne panowanie w jakiejś polskiej puszczy to niekoniecznie aż takie frukta, żeby się nam awanturnicy z całego świata zlatywali), a z drugiej strony ewentualne oszustwo zbyt łatwe do zdemaskowania (Zbigniew, w przeciwieństwie do Dymitra nie ginie w dzieciństwie, tylko wyjeżdża sobie rok, dwa, góra trzy lata wcześniej - mnóstwo ludzi może go albo poznać, albo nie poznać - i żadne szpecące blizny czy egzotyczne choroby nie wytłumaczą odmiany: równie skutecznie Sieciech może rozpuszczać plotki, że ten, który wrócił, wcale nie jest książęcym synem - nic nam nie wiadomo, aby zrobił coś takiego gdy mogło mu to pomóc, tj. w czasie pierwszego buntu, gdy Zbigniewa sprowadzno z Saksonii, gdzie też był kilka lat przecież...).

No i najważniejsze: Zbigniew nie wyjeżdża gdzieś sam, incognito, tylko jedzie w oficjalnej misji w towarzystwie drużyny. Też nie złożonej z jakichś obcych najemników, których nikt w kraju nie zna, ale ze swoich - w znacznej części: z tych samych możnych, którzy za jego sprawę walczyli nad Gopłem. Nie jest możliwym, żeby wszystkich, do ostatniego wytracił i żeby w gronie samych tylko nieznajomych wrócił. Co więcej: wszystko co Zbigniew będzie czynił lub co z nim samym będzie się działo podczas tej podróży, będzie miało wielu świadków. Nie tylko jakichś egzotycznych Prowansalczyków (acz wyprawa do grobu św. Idziego i domniemane pochodzenie Galla same w sobie dowodzą, że komunikacja przecież była - w obie strony...), ale i dużo bliższych Sasów (nie rozstrzygnęliśmy do tej pory, na którym etapie krucjaty Zbigniew do niej dołącza - może to być dopiero ta z 1100, a tam i Sasi byli właśnie...), od których plotki, za sprawą powiązań rodzinnych i kościelnych dojdą do Płocka szybciej, niż sam Zbigniew wróci albo i nie wróci...

Więc - jeśli przyjedzie Zbigniew, to nawet nie ma szans się ukrywać jak Odys, bo go łatwo rozpoznają. Zbyt krótko był zagranicą, żeby mógł się fizycznie zmienić nie do poznania. Jeśli przyjedzie Zbigniew, to przyjedzie przynajmniej z częścią tego samego pocztu, z którym wyjeżdżał - a składają się nań osoby publiczne, powszechnie znane, posiadające swoje dobra w Polsce, poddanych, rody, znaki. Podrobienie tego wszystkiego jest praktycznie niemożliwe - bo i zachodu byłoby z tym o wiele za wiele jak na skalę naszych ówczesnych możliwości.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #12

     
rapahandock
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 2.377
Nr użytkownika: 78.749

Igor Moraczewski
Stopień akademicki: dr
Zawód: archiwista
 
 
post 24/08/2014, 10:33 Quote Post

1. Opcja qbkowa nie przejdzie z powodów które wymienił już jkobus
2. Najprawdopodobniej Zbigniew dołączy do reszty w okolicach przeprawy przez Bosfor.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #13

     
usunięte 231218
 

Unregistered

 
 
post 24/08/2014, 19:08 Quote Post

Vitam

nic nam nie wiadomo, aby zrobił coś takiego gdy mogło mu to pomóc, tj. w czasie pierwszego buntu, gdy Zbigniewa sprowadzno z Saksonii, gdzie też był kilka lat przecież. (Jkobus)

Nic nam też nie wiadomo o tym, by wysiudał Zbigniewa na wyprawę krzyżową. Więc jest to argument obosieczny.
Rozważamy tutaj Sieciecha prowadzącego intrygi na dużo wyższym poziomie abstrakcji, niż w realu. A skoro tak, to nie da się niczego uciąć prostym "przecież w realu tak nie zrobił"
A poza tym, to jest to argumentum ex silentio.

ewentualne oszustwo zbyt łatwe do zdemaskowania (...) wszystko co Zbigniew będzie czynił lub co z nim samym będzie się działo podczas tej podróży, będzie miało wielu świadków. Nie tylko jakichś egzotycznych Prowansalczyków (acz wyprawa do grobu św. Idziego i domniemane pochodzenie Galla same w sobie dowodzą, że komunikacja przecież była - w obie strony...), ale i dużo bliższych Sasów (...) składają się nań osoby publiczne, powszechnie znane, (Jkobus)

Takie pytanie techniczne. Żyję sobie jako średnio bogaty protoszlachcic (czy jak to tam określić) na początku XII wieku, siedzę na własnym, trochę okopconym gródku. Po okolicy rozchodzi się wieść, że wrócił Zbigniew ze swoimi. Odbywa się lokalny wiec, na którym ja i moi sąsiedzi z rozdziawionymi gębami słuchamy opowieści pewnego młodzika o dziwach z krajów dalekich.
Jak mam sprawdzić, czy gość, który peroruje - faktycznie gdzieś bywał i kim tak naprawdę jest? Wypytać go o szczegóły geograficzne a w domu odpalić wikimapię i sprawdzić? Wyguglać jego zdjęcie w necie? Sprawdzić to zdjęcie w archiwalnych numerach "Wieści książęcych"?
Przecież 99,99% ludzi w kraju nigdy Zbigniewa i ludzi z jego pocztu na oczy nie widziało. Kto to jest "osoba publiczna powszechnie znana" w realiach polskiego początku XII wieku? Ile konkretnie osób musi znać imć pana X, aby X był takową osobą?
 
Post #14

     
jkobus
 

IX ranga
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 7.397
Nr użytkownika: 65.292

Jacek Kobus
Stopień akademicki: mgr
Zawód: rolnik
 
 
post 24/08/2014, 19:42 Quote Post

Qbk : wyczuwam typową dla Kolegi złą wolę. Ale dobra. Odpowiem. Otóż - na początku XII wieku mamy zasadniczo coś na kształt ustroju "rodowego", bynajmniej jak chodzi o "klasę wyższą" - tak czy nie..? Cechą charakterystyczną "ustroju rodowego" jest ogromne znaczenie pokrewieństwa - nie tylko w linii prostej, ale też i w liniach bocznych. Co oznacza, że weryfikacja, czy młodzik podający się za Zbigniewa jest Zbigniewem czy nie jest Zbigniewem jest zadaniem dziecinnie prostym dla każdego nobila: wystarczy, że towarzyszący mu możni - członkowie drużyny, z którą wyprawił się na kraj świata, opowiedzą się ze swojej genealogii: genealogia co przedniejszych rodów musi być powszechnie znana wśród innych nobilów i, co najważniejsze, mają takie rody krewnych lub powinowatych w każdym niemal zakątku monarchii, którzy to krewni lub powinowaci są w stanie sprawdzić, czy dana konkretna osoba zna dość szczegółów na temat łączących ich ze sobą związkówi, aby uznać jej opowieść za prawdziwą - nawet, jeśli wcześniej nie mieli okazji spotkać się osobiście.

Ilu może być tych nobilów w całym kraju..? Kilkuset..? To towarzystwo zna się jak studenci jednego roku na jednym wydziale UW! Chociażby z wypraw wojennych, w których wspólnie brali udział...

Poza tym, mamy też "wędrujący" dwór książęcy. A to oznacza, że i Zbigniewa i jego ojca oraz młodszego brata w swoim czasie widział był na własne oczy każdy prawie nobil w kraju - bo wszędy ów dwór krócej lub dłużej gościł, dając się co przedniejszym spośród poddanych (i co ładniejszym spośród poddanek...) poznać.

Oczywiście - można wystawić nie jednego, a całą grupę impostorów, udających zarówno samego Zbigniewa, jak i członków jego drużyny, wyuczyć wszystkich zarówno ról (bo to i zachować trzeba się umieć i pewne czysto techniczne umiejętności zaposiąść - z zakresu np. sztuki wojennej, jeździectwa, magii stosowanej w życiu "towarzyskim", itd. - kto z nieznajomością tego rodzaju technik się zdradzi, ten całą sztukę zgubi...), jak i genealogii i taką trupę komediantów wysłać w nadziei, że aż do spotkania z Hermanem nikt jej nie zdemaskuje.

Pytanie tylko - kto byłby w stanie zainwestować tak ogromne (w proporcji do panującej dookólnie nędzy...) środki w tak abstrakcyjny cel, bynajmniej nie dający jakiejś szczególnej gwarancji powodzenia..?

Oczywiście rozumiem, że Kolega chce ośmieszyć cały temat. Wolna wola. Wcale nie twierdzę, że jest to temat ważny, prawdopodobny czy jakoś dziejowo istotny. Ani monarchia piastowska nie jest w stanie odegrać istotniejszej roli w ruchu krucjatowym, ani też ruch krucjatowy nie mógł być wydarzeniem ważnym dla monarchii piastowskiej. Co więcej: nie sądzę, aby ewentualne odmienne koleje losu Zbigniewa i Bolesława miały jakiś istotny poważniejszy wpływ na to, co się będzie działo od połowy tegoż stulecia, czyli na rozbicie dzielnicowe (choć z takimi wnioskami trzeba poczekać aż się eksperyment myślowy stosownie rozwinie i wyjdzie poza wstępne założenia...). Tak naprawdę jedyne, co mnie tu interesuje, to potencjalne możliwości rozwikłania konfliktu personalnego, który relacjonuje nam (stronniczo, wyrywkowo i w sposób mocno podejrzany) Gall. W OTL z tego konfliktu żadna ze stron nie wyszła z czystymi rękoma (poza być może właśnie Zbigniewem czy Mieszkiem Bolesławowicem - ale obaj nie pożyli długo i niewiele z tych ich "czystych rąk" wyszło).

Jest rzeczą oczywistą, że po bitwie nad Gopłem Sieciech nie może po prostu zabić Zbigniewa tak, jak (najprawdopodobniej) otruł Mieszka. Z drugiej strony - nie może go też trzymać w zamknięciu, bo nie jest to rozwiązanie trwałe. Drugi raz posłać go "w mnichy" (a właściwie "w mniszki"...) - i straszno i bez sensu. W OTL Sieciech nie zrobił po prostu nic - i wyszło jak wyszło: bracia najpierw się go pozbyli, a potem sami wzięli się za łby.

Pomysł z krucjatą nie przyszedł Sieciechowi do głowy zapewne dlatego, że nie był prorokiem i nie mógł wiedzieć, że ruch ten, z punktu widzenia Płocka totalnie szalony, tak wielkim okaże się sukcesem (a gdy się o tym dowiedział, było już za późno). Ale mógł mu przyjść do głowy, bo jako rozwiązanie doraźnego problemu (Zbigniewa trzeba się pozbyć i to tak, żeby żadną miarą nie mógł szybko wrócić, ale zabijać go nie można...) jest idealny - starczy tylko odrobinka więcej wyobraźni. Wyobraźnia nie jest darem przydzielanym politykom na kartki czy za specjalnym zapotrzebowaniem, mógł mieć Sieciech przypływ inspiracji - i tyle...
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #15

8 Strony  1 2 3 > »  
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej