|
|
Kosciol w PRL
|
|
|
|
Komuniści w okresie stalinowskim tak prześladowali ten kościół katolicki że w ramach represji wcisnęli mu wszystkie kościoły (za wyjątkiem jednego) protestanckie i katolickie po Niemcach w Gdańsku. To było tak podstępne że kościół dał się nabrać i to wziął. Przypominam że przed wojną do polskojęzycznego KK należały dwa kościoły. Reszta była niemieckie w większości protestancka. Podobnie było w całych Ziemiach Odzyskanych. W ramach zwalczania kościoła katolickiego ci perfidni komuniści dali zgodę na budowę na nowych osiedlach gdzie do dziś można podziwiać popis gigantomanii i rozmachu proboszczów nowych parafii.
Jak to wszystko nasz hierarchiczny biedny kościółek zniósł.
|
|
|
|
|
|
|
|
No tak... przecież komuniści mogli z tych kościołów pobudować obozy pracy lub stajnie albo świniarnie tak jak to drzewiej bywało. Nie oszukujmy się musieli to zrobic bo tego chcieli sami ludzie i zamiast budować nowe... mogli wykorzystać zastałą infrastrukturę. Nie wiem czego to co napisałeś dowodzi? Próbujesz udowodnić że za PRL to kościołowi było super? Jakoś sobie przypominam ile czasu musieli się mordować Polacy by uzyskac w końcu kościół na Ursynowie tudzież Nowej Hucie etc.
|
|
|
|
|
|
|
|
Wcale nie musieli tego im oddawać. Piszę o tym bo majątek ten nie był rozliczony po 1989 gdzie oddawano kościołowi ziemie po reformie rolnej. Nie twierdze że kościołowi było super jednak władza z nim współpracowała. Nieporozumień było też sporo. Jednak u mnie w Gdańsku kościół otrzymał po niemieckie mienie z Pałacem Biskupów w Oliwie oraz działki pod nowe kościoły na nowych osiedlach. Co ciekawe kościół nie wykonał przedwojennych planów księdza Rogaczewskiego budowy dużego kościoła na działce na rogu Rogaczewskiego i Nowych Ogrodów. Potem część ziemi przejęło państwo od budowę zachodniego skrzydła Szpitala Wojewódzkiego. Zawsze po stronie władzy mógł się znaleść jakiś nawiedzony kcyk i blokować budowy w Nowej Hucie czy Ursynowie. Jednak faktem jest że najwięcej nowych kościołów pobudowano w latach 70-80tych w kraju gdzie państwo miało monopol na handel materiałami budowlanymi.
|
|
|
|
|
|
|
|
orkan: >>Piszę o tym bo majątek ten nie był rozliczony po 1989<<
Po roku 1945 majątek kościelny na Ziemiach Zachodnich został upaństwowiony jako mienie poniemieckie. Obiekty kościelne zostały przekazane Kościołowi Katolickiemu w użytkowanie. Nie wszystkie, bo niektóre świątynie otrzymała Cerkiew Prawosławna, a niektóre - polscy protestanci, zależnie od lokalnych potrzeb religijnych repatriantów, osadników i autochtonów. Jedną z pierwszych decyzji Gierka i Jaroszewicza po ich dojściu do władzy w grudniu 1970 roku było uregulowanie praw własności do poniemieckich obiektów zajmowanych przez Kościoły i związki wyznaniowe.
Nie rozumiem, jak miałoby wyglądać rozliczenie tego majątku po 1989 roku. Zwrot Kościołom niemieckim tego majątku w naturze czy wypłacenie Niemcom odszkodowań?
|
|
|
|
|
|
|
|
Jeśli chodzi o metropolię górnośląską w czasach PRL, nieocenione są artykuły pojawiające się już od wielu lat na łamach Śląskiego Kalendarza Katolickiego oraz publikacje Gościa Niedzielnego.
Duchowni tłumaczą tam między innymi, że krytykowane dzisiaj wielkie kościoły-sale gimnastyczne były właściwie jedyną alternatywą, gdyż każde zezwolenie na budowę świątyni w tamtym czasie należało traktować jako możliwe ostanie. Kościoły takie powstawały głownie w nowych miastach-blokowiskach, szczególnie znane są historie budowy kościoła w Jastrzębiu i Tychach, czyli miastach, które miały być bez Boga. Oprócz tego, kwestie budowy kościoła gorące były także w Wodzisławiu Śląskim, Radlinie, Tarnowskich Górach, na katowickim osiedlu Tysiąclecia, szybko stających się przedmieściami wsiach i w wielu innych miejscach.
W Jastrzębiu, które w ciągu dziesięciu lat zaliczyło wzrost liczby ludności z ok. 3 tys. do 90 tys. mieszkańców był tylko jeden stary kościół na górce (mieszczący maksymalnie 300 osób za jednym razem), więc msze święte odprawiane były przy kapliczce - gromadziły one około dziesięć tysięcy osób za jednym razem i władze w końcu nie mogły udawać, że nie ma potrzeby budowy.
Innym, bardziej na luzie źródłem wiedzy o tamtych czasach jest książka "Anegdoty z koloratką" opowiadająca, jak sama nazwa wskazuje zabawne historie z życia wybranych księży diecezji górnośląskiej. Jedna z anegdot mówi o księdzu z Lipowca (dzielnica Ustronia), który musiał szybko wyprać dwie sutanny, zadzwonił więc do jednej z parafianek, która miała wtyki w pralni chemicznej w Cieszynie czy mogłaby je szybko wyprać. Wiadomo, czas niepewny, ale kobieta się zgodziła i wysłała towar opisany jako "dwie czarne suknie wieczorowe"
Niewiele osób zdaje sobie sprawę, że przez wiele lat Śląskie Wyższe Seminarium Duchowne mieściło się w Krakowie, a za czasów stalinowskich wszyscy biskupi katowiccy zostali przymusowo wydaleni z diecezji. W czasie nieobecności biskupów, władzę nad diecezją przejął jeden z tzw. księży patriotów, Jan Piskorz, który ustanowił sobie za cel dokończenie budowy katedry katowickiej (wtedy stalinogrodzkiej). Dokonał tego w 1955 roku we współudziale władz świeckich (księża patrioci byli sympatykami władzy ludowej), za cenę zmniejszenia kopuły o pięćdziesiąt metrów oraz w duchu socjalistycznego ducha rywalizacji - efektem była rażąca fuszerka, którą poprawiać trzeba było latami. W zamian budowa katedry oraz jej poświęcenie była relacjonowana przez komunistyczne media jako budowa największej świątyni na ziemiach polskich od 500 lat.
|
|
|
|
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:
Śledź ten temat
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym temacie dodano odpowiedź, a ty nie jesteś online na forum.
Subskrybuj to forum
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym forum tworzony jest nowy temat, a ty nie jesteś online na forum.
Ściągnij / Wydrukuj ten temat
Pobierz ten temat w innym formacie lub zobacz wersję 'do druku'.
|
|
|
|