|
|
Ochrona przed strzałami
|
|
|
|
QUOTE Być może kluczem było to, że nawet ciężkie złamanie czy stłuczenie było wyleczalne dla średniowiecznego człowieka, natomiast rana cięta, nie mówiąc już o przecięciu kości, nie bardzo. Zwykła rana cięta tkanek miękkich nie stanowi większego problemu. Gładkie cięcia łatwo oczyścić i trudno zakazić. Otwarte złamanie to proszenie się o gangrenę.
QUOTE Ja mam czasami poważne wątpliwości co ten gość głosi. A największe pod tym filmikiem: https://www.youtube.com/watch?v=fO6gQK5uA5M Czy naprawdę we wczesnym średniowieczu zazwyczaj noszono kolorowe , tkane ubrania, a bardzo rzadko z ciemnej skóry ? Mi się wydaje,że tu już wyraźnie przegina i nie ma racji, ale może się mylę. Ten "gość" jest z wykształcenia archeologiem. Domyślnie mógłbyś przyjąć, że wie co mówi na temat archeologii. A jeśli mu nie wierzysz, to zajrzyj do ikonografii - jest bardzo bogata. Wszędzie dojrzysz tkaniny, często kolorowe. Powodzenia w poszukiwaniu ubrań z ciemnej skóry.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Świętosław @ 9/02/2015, 13:39) Tylko że jest to nie całkiem to co mam na myśli, brak używania przeszywanicy a brak jakiegoś podkładu to dwie różne rzeczy. Praktyka rekonstrukcji pokazała że wystarcza grubsze ubranie lub parę warstw ubrań, czyli to co w różnych kulturach nosiło się na co dzień.
Oczywiście, jednak te 'grubsze' ubrania itd. to rzecz płynna i nieoczywista, a przyzwoita kolczuga chroni przed cięciem wyraźnie i bez nich.
Patrz końcówka tego:
https://www.youtube.com/watch?v=juIw20z5p0c
QUOTE(Ramond @ 9/02/2015, 16:30) Zwykła rana cięta tkanek miękkich nie stanowi większego problemu. Gładkie cięcia łatwo oczyścić i trudno zakazić. Otwarte złamanie to proszenie się o gangrenę.
Zapewne masz słuszność, tyle że porównując, to rąbnięcie wystarczająco potężne żeby mimo kolczugi/dodatków złamać otwarcie kość, bez kolczugi nie spowoduje 'gładkiego, ładnego cięcia' tylko odrąbie kończynę. Czy też spowoduje równie 'widowiskowy' skutek.
|
|
|
|
|
|
|
|
Lekki offtop, ale dla sprecyzowania:
QUOTE(marc20 @ 9/02/2015, 16:25) Ja mam czasami poważne wątpliwości co ten gość głosi. A największe pod tym filmikiem: https://www.youtube.com/watch?v=fO6gQK5uA5M Czy naprawdę we wczesnym średniowieczu zazwyczaj noszono kolorowe , tkane ubrania, a bardzo rzadko z ciemnej skóry ? Mi się wydaje,że tu już wyraźnie przegina i nie ma racji, ale może się mylę.
Ma rację. Tylko zależy, co masz na myśli. 1. "Ubrania" ze skóry w ogóle są co najmniej wątpliwe, a jak jeszcze dodać do tego farbowanie ich na czarno, czy też prawie czarno, robią się wątpliwe jeszcze bardziej (jeśli już ma być "pierwotnie i surowo", to niefarbowana skóra jest jasna). Czyli ani historycznie, ani logicznie. Skóry owszem, ale na buty, pasy, siodła, torby / sakwy, pochwy mieczy... itd. Ewentualnie, jeśli już, to futra (z włosem), ale w odpowiedniej sytuacji, a zasadniczo - temperaturze. 2. Oczywiście, że zazwyczaj noszono tkane ubrania. Co do tego nie ma wątpliwości. 3. To, czy noszono kolorowe ubrania, to troszkę bardziej złożona kwestia - ale tylko troszkę. Generalnie ten, kto we wczesnym średniowieczu mógł sobie pozwolić na kolorowe ubrania, ten starał się je mieć. Jeśli nie na codzień, to zakładał je przynajmniej wtedy, gdy działał w bardziej "prestiżowych" sferach aktywności. Dodajmy do tego, że w "wikińskiej" Skandynawii taką właśnie, "prestiżową" sferą była walka, i pozycja wojownika. Czyli - niewolny pilnujący świń raczej miał tunikę szaroburą, i tylko taką. Wolny "wiking" mógł do swej rogacizny i nierogacizny chadzać w podobnej, ale na thingu chciał się pokazać tak reprezentacyjnie, jak tylko mógł. A co dopiero władca, liczący się dowódca "jarl", czy inna znacząca osoba...
Ten post był edytowany przez Walercia: 9/02/2015, 19:31
|
|
|
|
|
|
|
|
Warto dodać, że skórę, jak się okazuje, farbowano dość chętnie i buty w odcieniach ciemniejszych niż naturalna skóra, wpadających w czerwień lub żółcień były dośc często spotykane już we wcześniejszym średniowieczu - sam byłem zaskoczony tą informacją, sprawdziliśmy to w zeszłym roku. Ale ubrań ze skóry typu spodnie, kaftan, czy z futer typu kożuch, kamizela-baranica, w średniowieczu nie stosowano. Oprócz butów i pasów ze skóry były robione sakwy przy pasie, pochwy do mieczy i noży, torby na ramię; Wikingowie stosowali kaptury z foczych skór, ale były to wyroby używane lokalnie, tak jak i ubiory Eskimosów; rycerze np. angielscy w pewnym okresie pomiędzy Hastings a Wojną Stuletnią nosili jakieś wyprawione skóry pod kolczugą, pod koniec średniowiecza plebejscy łucznicy angielscy nosili coś pomiędzy wysokimi butami nad kolano a nogawicami z dość miękko wyprawionej skóry, które można było wywijać jak cholewkę. Widocznie jednak skóra jako okrycie wierzchnie miała więcej wad niż zalet, skoro jej do tego celu nie używano.
Technicznie rzecz biorąc skórę więc dawało się farbować, za to lnu właściwie prawie wcale nie, zresztą wybielić też go było trudno, łatwo farbowała się za to wełna, ale trzeba pamiętać że wełna nie była biała jak od współczesnych merynosów ale częściej bura, brunatna, szara, od młodych jagniąt szaro-biała, i kolor ten był trwały. Wyselekcjonowanie jak najbielszego, jasnego runa kosztowało, barwienie na intensywny kolor (czyli wielokrotne) też, a przy tym gorsze jakościowo tkaniny nie wytrzymywały wielokrotnego gotowania w roztworach barwierskich z agresywnymi czasem dodatkami więc do intensywnego barwienia trzeba było użyć tkaniny najsolidniejszej jakościowo, a więc znów najdroższej - to powodowało bardzo wysoką cenę jaskrawo barwionych ubrań. Kolor nie był bardzo trwały (barwniki roślinne w ogóle łatwo płowiały na słońcu lub wypłukiwały się z tkanin na deszczu). Wyjątkowo dobry bo i solidny i łatwo przyjmujący kolor był jedwab, ale z kolei on sam był bardzo drogi i raczej do Europy docierał w postaci już gotowych tkanin. Dopiero pod sam koniec średniowiecza upowszechniają się w Europie miejscowej produkcji jedwab, i równie łatwa w barwieniu bawełna (doprowadzona już do postaci na tyle eleganckiej aby dała się użyć na podszewkę czy bieliznę, acz znacznie mniej trwała - i tak jest do dziś - od lnu).
Obok tkanin używano filców i one także mogły być barwione podobnie jak wełna, choć z natury materiału uzyskany kolor był nie tak jednorodny jak przy suknach.
|
|
|
|
|
|
|
|
marc20
QUOTE Wychodzi mi na to,że koń rycerza mógł zginąć po trafieniu w głowę nawet z odległości 220 metrów . Tylko że jakoś tego nie potwierdzają źródła, tzn takiej śmiertelności przy ostrzale, a w i samej wojnie stuletniej było różnie, mimo wielkich ilości łuczników, Anglicy bitwy przegrywali.
Spiryt
QUOTE Oczywiście, jednak te 'grubsze' ubrania itd. to rzecz płynna i nieoczywista, a przyzwoita kolczuga chroni przed cięciem wyraźnie i bez nich. Ja nie przeczę że kolczuga chroni prze cięciami, tyle tylko że skoro większość broni stanowiły włócznie i topory to jednak nie stricte cięcia są głównym typem obrażeń. A do tego grubsze ubranie, czyli koszula i jakaś kurtka/wierzchnia koszula i już jest jakaś ochrona. Do tego ja nie wyobrażam sobie zakładania kolczugi na cienkie ubranie z powodu samej niewygodny noszenia, kółeczka które się wrzynają w ciało i obcierają naprawde nie były by miłe.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE Technicznie rzecz biorąc skórę więc dawało się farbować, za to lnu właściwie prawie wcale nie, zresztą wybielić też go było trudno, łatwo farbowała się za to wełna, ale trzeba pamiętać że wełna nie była biała jak od współczesnych merynosów ale częściej bura, brunatna, szara, od młodych jagniąt szaro-biała, i kolor ten był trwały. Wyselekcjonowanie jak najbielszego, jasnego runa kosztowało, barwienie na intensywny kolor (czyli wielokrotne) też, a przy tym gorsze jakościowo tkaniny nie wytrzymywały wielokrotnego gotowania w roztworach barwierskich z agresywnymi czasem dodatkami więc do intensywnego barwienia trzeba było użyć tkaniny najsolidniejszej jakościowo, a więc znów najdroższej - to powodowało bardzo wysoką cenę jaskrawo barwionych ubrań. Kolor nie był bardzo trwały (barwniki roślinne w ogóle łatwo płowiały na słońcu lub wypłukiwały się z tkanin na deszczu). Wyjątkowo dobry bo i solidny i łatwo przyjmujący kolor był jedwab, ale z kolei on sam był bardzo drogi i raczej do Europy docierał w postaci już gotowych tkanin. I właśnie z tych powodów każdy, kogo było stać na drogie tkaniny i drogie barwienie, nosił intensywnie kolorowe ubrania - można powiedzieć, jako "szpan", czyli manifestacja własnej pozycji społecznej. Ale i wśród biedniejszych warstw ikonografia wskazuje na często kolorowe ubrania, choćby tu: http://upload.wikimedia.org/wikipedia/comm...170_digging.jpg http://upload.wikimedia.org/wikipedia/comm...180_March_2.jpg http://upload.wikimedia.org/wikipedia/comm...3/3d/Braies.jpg http://upload.wikimedia.org/wikipedia/comm...Bible_cappa.png http://upload.wikimedia.org/wikipedia/comm...ep_shearing.jpg http://upload.wikimedia.org/wikipedia/comm...n_haymaking.jpg http://upload.wikimedia.org/wikipedia/comm...Ship_Detail.jpg http://upload.wikimedia.org/wikipedia/comm...ngelico_054.jpg http://upload.wikimedia.org/wikipedia/comm...93_detail_1.jpg
|
|
|
|
|
|
|
|
Tak, generalnie jest tylko jedna wątpliwość co do ikonografii, mianowicie do barwienia tkanin używano innych barwników (wywarów roślinnych z dodatkami ałunu, octu itp.) niż do malowania iluminacji, fresków i obrazów (roztwory pigmentów mineralnych najczęściej w oleju lub białku jaja kurzego), więc standardowa paleta możliwych do uzyskania odcieni nie pokrywa się, czasem dość wyraźnie.
Poza tym malarz jak to malarz, dla podniesienia atrakcyjności malowidła mógł wykorzystać maksymalną intensywność barwy na malunku, bo to nie było aż tak trudne, natomiast w realu zwiększenie intensywności barwy tkaniny ubraniowej nie było już takie łatwe a częto niemożliwe. Nie mamy więc pewności czy ikonografia oddaje realne czy upiększone kolory.
Ale nie o tym tu mowa. Wracając więc do ubiorów bojowych, należy założyć że tuniki bojowe, wappenrocki (jaki herbowe) i inne stroje noszone NA kolczudze lub zbroi metalowej były barwne, haftowane i szpanerskie (szpan ten był że tak powiem jedną z funkcji rycerza na polu walki), natomiast te noszone POD zbroją na pewno były solidniejsze i grubsze ale nieozdobne, tanie, bo kto spróbował ten wie jak potwornie brudzi i zadziera materiał narzucona nań kolczuga...
|
|
|
|
|
|
|
Doborowicz232
|
|
|
II ranga |
|
|
|
Grupa: Użytkownik |
|
Postów: 64 |
|
Nr użytkownika: 84.567 |
|
|
|
|
|
|
Mam jeszcze jedno pytaie dotyczące łuków i kusz. Otóż jaka była ich celność i zasięg? W internecie znalazłem informację że strzały z łuku leciały z prędkością około 50m/s, a z kuszy nawet do 100m/s ale nie znalazłem nic o celności, a co do zasięgu, to jedni piszą że do 200 metrów kiedy inni twierdzą że dolatywały nawet do 500m.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Doborowicz232 @ 11/02/2015, 21:08) Mam jeszcze jedno pytaie dotyczące łuków i kusz. Otóż jaka była ich celność i zasięg? W internecie znalazłem informację że strzały z łuku leciały z prędkością około 50m/s, a z kuszy nawet do 100m/s ale nie znalazłem nic o celności, a co do zasięgu, to jedni piszą że do 200 metrów kiedy inni twierdzą że dolatywały nawet do 500m.
Łuki jak najbardziej mogą strzelać powyżej 50 m/s a kusze 'tradycyjne' raczej do 100 m/s nie bardzo dosięgały.
Co do zasięgu, to współczesny rekord dla drewnianego łuku wzorowanym na tych z Mary Rose to 370 jardów czyli ~340 m.
|
|
|
|
|
|
|
|
Celność łuku była niezła, ale bardzo zależała też od jakości strzał (jednorodności, sztywności i gładkości drewna promienia, symetrii lotek, wyważenia, osiowości osadzenia grotu), a przygotowanie perfekcyjnych strzał o wysokiej dokładności wykonania z wyselekcjonowanych materiałów było materiało- i czasochłonne. Jeśli np. taka zbrojownia w Tower przygotowywała dla kilku tysięcy łuczników wysyłanych podczas Wojny Stuletniej do Francji zapas około sześćdziesięciu tysięcy strzał, to nie ma takiej opcji aby były to strzały precyzyjne. Dlatego taktyka łuczników przewidywała na dalekich i średnich dystansach ostrzał zmasowany a dopiero na krótkim dystansie rzędu kilkudziesięciu kroków - gdzie można było celować bez przewyższenia i strzelać na wprost - brano na cel pojedynczych przeciwników. Używano także czasem do bliskiego strzelania innych, cięższych strzał, noszono ich niewiele ale za to tych kilka mogło być szczególnie starannie wybranych a więc i celniejszych. Strzelcy wyborowi zdolni trafić cel położony dalej, w średnim zakresie dystansów - 100-200 m - byli bardzo cenieni bo nie zdarzali się często. A na granicy zasięgu - 300-400 m - celność była w zasadzie iluzoryczna, strzelanie do celu punktowego nie miało na tę odległość sensu, strzelano w cel powierzchniowy, w ugrupowanie wojsk, co było skuteczne jeśli liczba strzelających była duża i szybkostrzelność też większa niż kuszy. Dane na temat tego ile wynosił zasięg maksymalny są nieco rozbieżne, według różnych kronikarzy dochodził lub przekraczał 400 m, natomiast podczas współczesnych obliczeń i prób zbliżono się do 350 m (dane dla łuku prostego typu późnośredniowieczny longbow, o najlepszych parametrach).
Celność kuszy była z małej odległości również dobra a siła przebicia (ze względu przede wszystkim na większą masę bełtu) duża, z tym że nie od razu. Początkowo (kusza z łuczyskiem drewnianym naciągana stopą) siła przebicia była porównywalna z przeciętnym łukiem, ale szybko rosła wraz z rozwojem technicznym (stalowe łuczysko, naciąg lewarem czyli tzw. "kozią nóżką", a potem korbą). Natomiast na średnim i dużym zasięgu celność kuszy była mniejsza niż łuku - krótki bełt nie utrzymywał aż tak dobrze kierunku lotu. Na granicy zasięgu skuteczność kuszy była na tyle słaba że chyba nikt z kronikarzy w ogóle nie pisał o tym ile ten zasięg maksymalny wynosił, na takich dystansach z kusz po prostu nie strzelano.
Największym autem kuszy i powodem dla którego była tak popularna wcale nie były lepsze parametry. Była nim możliwość wcześniejszego naciągnięcia i załadowania a potem czekania na strzał i oddania go w ułamku sekundy. Utrzymanie napiętego łuku dłużej niż przez kilka sekund było niemożliwe, szkodziło zarówno na celność (drżenie mięśni obciążonych statycznie) jak i na trwałość łuku (spadająca szybko siła - utrzymywany w napięciu łuk "układa się za cięciwą" czyli trwale wygina). Drugim atutem było to, że strzelanie z kuszy nie wymagało szczególnie dużego treningu, a strzelanie z łuku tak, i już kilkutygodniowa przerwa w treningu w zasadzie eliminowała łucznika do czasu ponownego roztrenowania i nabrania kondycji. Szybkie zmobilizowanie łuczników było możliwe tylko spośród ludzi aktywnie trenujących non-stop, właśnie po to aby taką bazę rekrutacyjną uzyskać w Anglii podczas Wojny Stuletniej zabroniono plebejuszom wszelkich sportów i gier oprócz łucznictwa i walki na pałki. Natomiast szybkie zmobilizowanie kuszników nie było żadnym problemem. I najwyraźniej był to jedyny atut, skoro w Anglii, gdzie taką bazę rekrutacyjną łuczników posiadano i w związku z tym wybór między łukiem a kuszą był zupełnie swobodny, w armiach nie przerzucono się z łuku na kuszę. W Anglii kusza była znana, ale była używana marginalnie, a łuk długi pozostał najbardziej popularną bronią strzelczą nawet w czasie gdy najpierw w całej Europie kontynentalnej kusza całkowicie wyparła bojowy łuk, a później kiedy upowszechniła się w niej (i w samej Anglii też) broń palna. Jest to silny dowód na przewagę łuku nad kuszą.
|
|
|
|
|
|
|
|
Pielgrzym
QUOTE a łuk długi pozostał najbardziej popularną bronią strzelczą nawet w czasie gdy najpierw w całej Europie kontynentalnej kusza całkowicie wyparła bojowy łuk, a później kiedy upowszechniła się w niej (i w samej Anglii też) broń palna. Jest to silny dowód na przewagę łuku nad kuszą. Tylko czy to nie było wynikiem po części chociaż, tradycji bardziej niż sensu ? Przecież w okresie po wojnie stuletniej armia Angielska rozwijała się słabo, i była widocznie w tyle za Francuzami czy Hiszpanami.
|
|
|
|
|
|
|
|
Może. Mogły zadziałać i inne czynniki, związane z wewnętrzną strukturą społeczeństwa i przemianami przynależności różnych stanów do "grupy kombatanckiej", grona identyfikującego się i identyfikowanego z wojowaniem. Czytam w tej chwili "The English Way of War 1360-1399", pracę doktorską Gary'ego P. Bakera, tam jest bardzo szczegółowo rozpracowane tło społeczno-ekonomiczno-kulturowe, może w niej coś znajdę o kuszy. Przy okazji, Baker gorąco zaprzecza (od razu we wstępie) temu, że pod koniec Wojny Stuletniej nastąpił jakoby regres w armii angielskiej, który rozciągnął się na kolejne dziesięciolecia, jego zdaniem jest to tylko wrażenie wywołane kilkoma przyczynami, m.in. specyfiką źródeł oraz utożsamieniem dominacji taktyki defensywnej ze słabością militarną. Jego zdaniem fakty (i lista zwycięstw) absolutnie nie potwierdzają osłabienia angielskiej doktryny militarnej ani samej armii pod koniec średniowiecza.
|
|
|
|
|
|
|
|
Odnośnie ubrań w średniowieczu odpowiem później w bardziej stosownym temacie, aby nie kontynuować tu tego wątku.
QUOTE(Świętosław @ 10/02/2015, 15:34) marc20QUOTE Wychodzi mi na to,że koń rycerza mógł zginąć po trafieniu w głowę nawet z odległości 220 metrów . Tylko że jakoś tego nie potwierdzają źródła, tzn takiej śmiertelności przy ostrzale, a w i samej wojnie stuletniej było różnie, mimo wielkich ilości łuczników, Anglicy bitwy przegrywali. A czy źródła potwierdzają znaczną śmiertelność kawalerii podczas salwy muszkietowej z 200 metrów ? Pewnie też o to ciężko.
Podane wyżej wartości są oczywiście dosyć teoretyczne przy założeniu optymalnego kąta strzału, no i jakości łuku.
Rzeczywiste wyniki bywają sporo niższe: http://www.theenglishwarbowsociety.com/TMA...%20Article.html Np. 2014 roku Joe Gibbs strzelając z łuku o naciągu 183 funtów strzałą o masie 1/4 funta uzyskał odległość tylko 222 yardów. Widzimy też wyniki innych zawodników ze słabszymi łukami. Zasięg nie spada mocno. Wynika to po części z faktu,że sprawność przekazu energii rośnie wraz z ciężkimi strzałami co widać również w testach łuków wschodnich Karpowicza: http://www.atarn.org/islamic/akarpowicz/tu...h_bow_tests.htm
Przeczytaj ten artykuł: http://www.arcus-lucznictwo.pl/index.php?id=43 Gdyby łuk Joe Gibbsa miał efektywność taką jak ten w artykule i na filmie w linku powyżej, to powinien uzyskać większą odległość(~250 yds).
Poza tym wchodzą jeszcze czynniki mniej związane z samym łukiem a bardziej z logistyką takie jak częsta gorsza jakość i ilość pożywienia na wojnie w porównaniu do warunków ćwiczebnych, choroby(co odbija się na uzyskiwanym naciągu),niska jakość dostarczanych strzał(grotów), itp... Pisał o tym choćby Humfrey Barwick w "A Brief Discourse Concerning the Force and Effect of All Firearms and the Comparative Inferiority of the Longbow and Archery." w 1594 roku. http://the-norseman.livejournal.com/13230.html
edycja: Tu jeszcze inne wyniki: http://www.theenglishwarbowsociety.com/records2013_EN.html
W 2009 r. Alistair Aston wystrzelił z cisowego łuku naciągu 155 funtów strzałę masy 1/4 funta na 240 yardów, co potwierdza wyniki z książki The Great Warbow Joe Gibbs zaś z 140-funtowego łuku z leszczyny strzelił na odległość 230 yardów.
QUOTE Przy okazji, Baker gorąco zaprzecza (od razu we wstępie) temu, że pod koniec Wojny Stuletniej nastąpił jakoby regres w armii angielskiej, który rozciągnął się na kolejne dziesięciolecia, jego zdaniem jest to tylko wrażenie wywołane kilkoma przyczynami, m.in. specyfiką źródeł oraz utożsamieniem dominacji taktyki defensywnej ze słabością militarną. Jego zdaniem fakty (i lista zwycięstw) absolutnie nie potwierdzają osłabienia angielskiej doktryny militarnej ani samej armii pod koniec średniowiecza. Nastąpiła względna stagnacja w stosunku do czołówki, tak wnioskuję po powolnym wprowadzaniu ręcznej broni palnej w stosunku innych do armii wspomniane przez H.Barwicka.
Ten post był edytowany przez marc20: 13/02/2015, 18:37
|
|
|
|
|
|
|
|
Z tutejszych opisów wynika, że porządna zbroja płytowa jeszcze dawała radę oprzeć się sile penetrującej strzały, ale taki pancerz należał do rycerza czyli jeźdźca a koń jednak nie był odporny na ostrzał. Natomiast piechota stosowała tarcze, duże pawęże. Mam rozumieć, że piechota mimo iż statyczna lepiej wytrzymywała nękanie strzałami. A jak wyglądało przebijanie tarcz strzałami i kulami? zdaje się, że strzały wbijały się w drewno a ołów przebijał je. Czy w takim razie to byłby główny powód wypierania łuku przez muszkiet?
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(kolodziej @ 13/02/2015, 22:42) Z tutejszych opisów wynika, że porządna zbroja płytowa jeszcze dawała radę oprzeć się sile penetrującej strzały, ale taki pancerz należał do rycerza czyli jeźdźca a koń jednak nie był odporny na ostrzał. Natomiast piechota stosowała tarcze, duże pawęże. Mam rozumieć, że piechota mimo iż statyczna lepiej wytrzymywała nękanie strzałami. A jak wyglądało przebijanie tarcz strzałami i kulami? zdaje się, że strzały wbijały się w drewno a ołów przebijał je. Czy w takim razie to byłby główny powód wypierania łuku przez muszkiet? W największym skrócie: http://www.historycy.org/index.php?showtopic=101953&st=90
QUOTE(feldwebel Krzysztof @ 27/04/2013, 7:24) Próba podsumowania: łuki zostały wyparte przez broń palną, ponieważ: - mają mniejszy zasięg - mają mniejszą zdolnośc przebijania - mniejsza celność - dłuższe szkolenie strzelca.
QUOTE Mam rozumieć, że piechota mimo iż statyczna lepiej wytrzymywała nękanie strzałami. W sumie tak,ale jeśli Ci łucznicy są na koniach i mają mnóstwo strzał w zapasie,może się to zakończyć kompletną katastrofą.Zwłaszcza gdy piechota nie ma własnej broni dystansowej, ani odpowiedniego wparcia kawalerii.
Za to piesi łucznicy samodzielnie mają małe szanse na zatrzymanie szarży ciężkiej jazdy, mniejsze niż muszkieterzy.Dlatego czasami wbijano zaostrzone pale przed własnymi pozycjami.
Podczas oblężeń stosowano jeszcze inne osłony: https://www.youtube.com/watch?v=jAAFczOyLVo (10-12 minuta)
Ten post był edytowany przez marc20: 14/02/2015, 12:09
|
|
|
|
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:
Śledź ten temat
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym temacie dodano odpowiedź, a ty nie jesteś online na forum.
Subskrybuj to forum
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym forum tworzony jest nowy temat, a ty nie jesteś online na forum.
Ściągnij / Wydrukuj ten temat
Pobierz ten temat w innym formacie lub zobacz wersję 'do druku'.
|
|
|
|