Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
2 Strony < 1 2 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> Pochodzenie lajkonika, teorie nt. krakowskiego zwyczaju
     
welesxxi
 

Conan The Historian
*******
Grupa: Moderatorzy
Postów: 2.940
Nr użytkownika: 13.919

Stopień akademicki: mgr
 
 
post 17/04/2020, 23:24 Quote Post

QUOTE(Paweł Gajtkowski @ 17/04/2020, 23:40)
QUOTE(welesxxi @ 4/04/2020, 20:07)
Nie wiem na jakiej podstawie opierają się teorie o jego genezie w XI w. czy "archaiczności".
*




Może na takiej?:

„Końˮ, zwierzę pogrzebowe i przewodnik dusz par excellence, używany jest przez szamana w rozmaitych kontekstach jako środek do osiągnięcia ekstazy, to znaczy „wyjścia poza siebieˮ, które umożliwia mistyczną podróż. [...]
„Końˮ – to znaczy laska z końską głową – używany jest przez szamanów buriackich w ekstatycznych tańcach. Podobny taniec zauważyliśmy przy okazji seansu araukańskich maczi (wyżej, s. 324 nn.). Ale rozpowszechnienie ekstatycznego tańca na lasce-koniu jest dużo szersze. U Bataków, przy okazji ofiarowania konia ku czci przodków, czterej tancerze tańczą na laskach wyrzeźbionych w kształcie konia. Na Jawie i Bali koń również związany jest z tańcem ekstatycznym. U Garów „końˮ stanowi część rytuału zbiorów. Tułów koniasporządza się z pędów bananowca, a głowę i kopyta z bambusa. Głowa osadzana jest na lasce, którą trzyma się w taki sposób, aby głowa ta znajdowała się na poziomie klatki piersiowej trzymającego. Posuwistym krokiem człowiek ów wykonuje dziki taniec
(Mircea Eliade, Szamanizm i archaiczne techniki ekstazy, s. 461-462)

a może na takiej?:

Kaznodzieja Michał z Janowca w łacińskim kazaniu zaopatrzonym w polskie glosy piętnował dyngusy wodne, w czasie których dochodziło do topienia ludzi, palenie ogni zwanych „gromadkamiˮ i przyzywanie do nich duchów zmarłych oraz chodzenie z kobyłą („non ambuletis per equamˮ, „po kobylicyˮ, „sz kobylicząˮ, jak dodają glosy) [...] W Czechach również i Kobyła, zwana tam Klibną, jest maszkarą poruszaną od wnętrza przez ukrytych w niej kilku nawet ludzi. Natomiast polskie Koniki i Kobyłki to połączenie atrapy zwierzęcia z człowiekiem, pseudojeźdźcem. Dźwiga on swego sztucznego wierzchowca, poruszając się na własnych dwóch nogach. Taki wariant przebierańca znany był zresztą i w starożytnej Grecji [...] Teorie obcych wpływów idących z Niemiec czy Francji, wysuwane w oparciu o znajomość jednostkowych, przypadkowych przykładów, tracą rację bytu wobec faktu, ze krakowski Konik jest otoczony nie tylko od Zachodu, ale i od Wschodu niezliczonymi „kuzynamiˮ. Zwyczaj notowany jest od od kraju Basków nad Atlantykiem aż po Ocean Spokojny i wyspy Oceanii (Jawa, Bali), a znają go także i Indianie południowoamerykańscy. W niektórych regionach zastępują konia oczywiście inne zwierzęta – woły, wielbłądy, lamy itp., ale zasada jest ta sama. Lajkonika otaczają ponadto, a przynajmniej otaczały do niedawna, inne Koniki polskie, nigdy niestety w całości i osobno bliżej nie badane i nie rejestrowane, samą swą liczebnością przemawiające jednak najlepiej za tym, że jest to stary, rodzimy zwyczaj. Najbliższe przykłady to prymitywniejsi „koniarzeˮ, chłopcy udający jazdę na kiju z wyrzeźbioną głową konia. Występowali oni w okolicach Olkusza i Trzebini w Niedzielę Palmową, recytując „oracyjąˮ, w której była m.in. mowa o kupnie konia, „takiego łebskiego, z kija brzozowegoˮ [...] Jest to więc zwyczaj tak ogólnopolski, jak i ogólnosłowiański (w XVII w. np. dotyczyły go zakazy z tereny państwa moskiewskiego), ogólnoeuropejski i ogólnoświatowy. W naszym średniowieczu piętnowany był początkowo przez Kościół, właśnie jako pozostałość obrzędowości pogańskiej – mówi o tym wspomniany zakaz chodzenia „z kobylicąˮ. [...] Przypomnijmy raz jeszcze, że średniowieczne zakazy polskie zabraniały praktyk z maszkarami koni, a także jeleni („induunt larvas et fingunt se cervos vel equosˮ), niewątpliwie więc i u plemion zamieszkujących ziemie polskie występowały od prawieków obok obchodów z konikami i kobyłkami analogiczne obchody z jeleniem.
(Karolina Targosz, Korzenie i kształty teatru do 1500 roku w perspektywie Krakowa)
*


Tylko tu nie ma nigdzie mowy o Lajkoniku. Przy tym zestaw zwyczajów/obrzędów jest zbieżny tylko na pierwszy rzut oka w jednozdaniowym opisie wspominającym o rekwizycie. Z pewnością włóczkowie zwierzynieccy nie uczyli się w XVIII w. od żadnych szamanów.
 
User is offline  PMMini Profile Post #16

     
Paweł Gajtkowski
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.033
Nr użytkownika: 2.023

 
 
post 18/04/2020, 13:34 Quote Post

QUOTE(welesxxi @ 17/04/2020, 23:24)
Tylko tu nie ma nigdzie mowy o Lajkoniku.
*


Kwestia nomenklatury średnio mnie interesuje. Dla mnie osobiście liczy się pochodzenie zwyczaju. Geneza zwyczaju jest prastara, a jego powszechność świadczy o braku przerwania jego ciągłości. Teza o przerwaniu tej ciągłości pod Krakowem, po czym o zapożyczeniu kulturowym od przedstawicieli kultury germańskiej, u których ta ciągłość nie została przerwana, jest stawiana na zasadzie mnożenia założeń ponad potrzebę.

Tu np. opis obrzędowych zabaw z ubranym dziwacznie pseudojeźdźcem, z bronią obuchową w ręku, muzyką i orszakiem, pow. miechowski, rzut beretem od Krakowa, r. 1850:

W niektórych miejscach zachowują jeszcze zwyczaj, w Kwietnią niedzielę obchodzenia z koniem. Zwykle najzręczniejszy chłopak we wsi, ubrany dziwacznie, z młotkiem w ręku siada na kij, którego koniec wyobraża łeb koński. Gromada jego popleczników towarzyszy Koniarzowi jak go nazywają, od chałupy do chałupy
(J. A. Wiślicki, Opis Królestwa Polskiego pod względem historycznym, statystycznym , rolniczym, fabrycznym, handlowym, zwyczajowym i obyczajowym, t. II, s. 61-62)

A tu konik trembowelski:
Załączony obrazek


 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #17

     
welesxxi
 

Conan The Historian
*******
Grupa: Moderatorzy
Postów: 2.940
Nr użytkownika: 13.919

Stopień akademicki: mgr
 
 
post 19/04/2020, 0:16 Quote Post

QUOTE(Paweł Gajtkowski @ 18/04/2020, 14:34)
Kwestia nomenklatury średnio mnie interesuje. Dla mnie osobiście liczy się pochodzenie zwyczaju. Geneza zwyczaju jest prastara, a jego powszechność świadczy o braku przerwania jego ciągłości. Teza o przerwaniu tej ciągłości pod Krakowem, po czym o zapożyczeniu kulturowym od przedstawicieli kultury germańskiej, u których ta ciągłość nie została przerwana, jest stawiana na zasadzie mnożenia założeń ponad potrzebę.
*


Koniki sobie rzeczywiście różne były tylko różne miały funkcje i w związu z tym genezę. Zestawianie Lajkonika z buriackimi szamanami i obrzędami na Bali dosyć dobrze ilustruje problem do jakich absurdów prowadzą powierzchowne porównania.
Lajkonik czy też konik zwierzyniecki to rekwizyt procesji cechowej. Porównania które przywołujesz z pewnością procesją cechową nie można określić, w przeciwieństwie do zwyczajów niemieckich.
 
User is offline  PMMini Profile Post #18

     
Paweł Gajtkowski
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.033
Nr użytkownika: 2.023

 
 
post 20/04/2020, 16:53 Quote Post

QUOTE(welesxxi @ 6/04/2020, 12:29)
Lajkonik jest rekwizytem procesji włóczków krakowskich w czasie oktawy Bożego Ciała.
*



Zdanie, że lajkonik jest rekwizytem, jest nieprawdziwe.

QUOTE(welesxxi @ 6/04/2020, 12:29)
Był to rodzaj zabawy typowy dla cechów miejskich, z podobną inicjatywą wychodzili np. rzeźnicy.
[...]
zwyczaj przyniesiony do Krakowa przez niemieckich kolonistów - na sztucznych konikach jeździli np. przedstawiciele cechu rzeźników w Norymberdze
*



Opis niemieckiego lajkonika à la Weles poniżej:

W Norymberdze odbywała się w wiekach średnich zabawa cechowa,
zwana Schembartlaufen (=bieganie w maskach; Schembart
ma w staroniemieckim znaczyć maskę; inni wywodzą to słowo
z Schoenbart) w ostatni dzień zapust. W r. 1350 urządzali go pierwszy
raz rzeźnicy i nożownicy; dla kosztów tylko co 7 lat powtarzano
zabawę. Później najmowali młodych mężczyzn, którzy przebrani
w maskach, z drewnianemi dzidami, robili tańczącym miejsce wśród
ścisku; jeszcze później młodzieńcy z patrycjuszowskich rodów, nieraz
do 100 osób, przebrani kosztownie, tworzyli asystę pochodu. I inne
cechy podobnież urządzały pochody kostiumowe. Na starej rycinie,
powtórzonej w książce, z której powyższe szczegóły bierzemy, jest
rysunek tańca rzeźników, koło których widać 3 jeźdźców na podobnych
drewnianych konikach, jak nasz „zwierzyniecki Tatar," a jeden
na podobnie zrobionym wole; jest to asysta, utrzymująca porządek
koło tańczących.
Rzeźnicy świńscy (masarze) norymberscy w ostatni dzień zapust
urządzali wśród piszczałek zabawny pochód na ratusz, niosąc
ogromną kiełbasę, w r. 1591 długości 50 łokci, w r. 1614 —
483 łokci, a w r. 1624 aż 595 łokci, o wadze 232 funtów. Stolarze
mieli także swój pochód uroczysty, w którym występowali w przebraniach,
z wiórów zrobionych. Podobnież inne cechy, jak: sukiennicy,
kowale, piekarze, nożownicy) odbywali kostiumowe
pochody, wśród których dla ozdoby nieśli swe cechowe dzbany
i dzbankia).
W Wiedniu przy podobnym obchodzie nosili piekarze ogromny
obwarzanek; podobnie bawiły się cechy w Monachjum, Bambergu
i innych miastach niemieckich.

(dr Klemens Bąkowski, O dawnych zabawach cechowych)

Do tego ilustracja tego cechowego balu karnawałowych przebierańców, na której widać także lajbarana wink.gif i lajjednorożca wink.gif :

Załączony obrazek
Z dzieła Schultza p. t.Deutsches Leben im XIV. u. XV. Jahrhundert).


QUOTE(welesxxi @ 19/04/2020, 0:16)
Koniki sobie rzeczywiście różne były tylko różne miały funkcje i w związu z tym genezę.
*



Funkcja bywa odmieniana, geneza - nigdy.

QUOTE(welesxxi @ 19/04/2020, 0:16)
Zestawianie Lajkonika z buriackimi szamanami i obrzędami na Bali dosyć dobrze ilustruje problem do jakich absurdów prowadzą powierzchowne porównania.
*



Założyłeś temat o genezie zwyczaju, a drażnią Cię porównania z ludami stepowymi pozostającymi na wcześniejszych etapach rozwoju? Skąd wyszli przodkowie Niemców? Ze stepu. Jaki jest zasięg zwyczaju pseudojeźdźca? Co najmniej paneuropejski, do tego stopnia, że Arabowie na określenie swoich pseudojeźdźców posługują się określeniem irańskim. To chyba oczywiste, że jeśli interesuje Cię znaczenie zwyczaju harcującego pseudojeźdźca, to powinieneś sprawdzić, czy przypadkiem w stepowej ojczyźnie Praindoeuropejczyków nie zachowały się do dziś jakieś relikty dawnych zwyczajów na poziomie bardziej pierwotnym, niż średniowieczne zachodnioeuropejskie przebieranki karnawałowe. No więc zachowały się - u Buriatów, gdzie harcowanie jest de facto ekstatycznym tańcem. Nazywanie powyższego absurdem bez poparcia tego jakimkolwiek sensownym argumentem uważam za płytki i niemerytoryczny sposób prowadzenia dyskursu sad.gif


QUOTE(welesxxi @ 19/04/2020, 0:16)
Lajkonik czy też konik zwierzyniecki to rekwizyt procesji cechowej.
*



Do tego odnosiłem się już na początku. Rekwizyty cechowe w procesjach obrzędowych na terenie Polski wyglądają tak:

rzeźnicy krakowscy nieśli ze sobą swoje godło cechowe, tj. głowę wołu, rzeźbioną w drze­wie
R. Grodecki, W sprawie Lajkonika

QUOTE(welesxxi @ 19/04/2020, 0:16)
Porównania które przywołujesz z pewnością procesją cechową nie można określić, w przeciwieństwie do zwyczajów niemieckich.
*



Zarówno matematyka, geografia, jak i metodologia nauki świadczą przeciwko Tobie, jako że większą liczbę cech wspólnych Lajkonik ma z polskimi orszakami obrzędowymi, niż z niemieckimi pochodami karnawałowymi. Pytanie tylko skąd lud nad Wisłą czy w Trembowli znał ten zwyczaj, bo że nie od mieszczan niemieckich, to jest dla mnie całkowicie oczywiste. Notabene włóczkowie nawet nie byli ani mieszczanami, ani nie tworzyli cechu krakowskiego - mieszkali za murami miasta, a życie spędzali pływając po Wiśle tam i nazad.

 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #19

     
rasterus
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 2.628
Nr użytkownika: 89.006

 
 
post 20/04/2020, 22:28 Quote Post

A czy są jakieś informacje czy wygląd lajkonika pierwotny był też taki orientalny? Czy nastąpiła później orientalizacja wyglądu?

I jeszcze skojarzyła mi się jedna rzecz. Nie musi być szamanizm, może to być echo wierzeń słowiańskich. Atrybutem Radogosta miał być koń, trzymano takie "święte" konie.

Co do nazwy to najbardziej do mnie przemawia śląska nazwa Leichkoenig. Podobieństwo brzmieniowe der Koenig i konik jest duże. A sam zwyczaj już w XVII w. mógł być synkretyzmem kilku tradycji.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #20

     
welesxxi
 

Conan The Historian
*******
Grupa: Moderatorzy
Postów: 2.940
Nr użytkownika: 13.919

Stopień akademicki: mgr
 
 
post 20/04/2020, 23:10 Quote Post

QUOTE(Paweł Gajtkowski @ 20/04/2020, 17:53)
Zdanie, że lajkonik jest rekwizytem, jest nieprawdziwe.
*


Albowiem?

QUOTE(Paweł Gajtkowski @ 20/04/2020, 17:53)
Funkcja bywa odmieniana, geneza - nigdy.
*


A wiesz to z...?

QUOTE(Paweł Gajtkowski @ 20/04/2020, 17:53)
To chyba oczywiste, że jeśli interesuje Cię znaczenie zwyczaju harcującego pseudojeźdźca, to powinieneś sprawdzić, czy przypadkiem w stepowej ojczyźnie Praindoeuropejczyków nie zachowały się do dziś jakieś relikty dawnych zwyczajów na poziomie bardziej pierwotnym, niż średniowieczne zachodnioeuropejskie przebieranki karnawałowe. No więc zachowały się - u Buriatów, gdzie harcowanie jest de facto ekstatycznym tańcem. Nazywanie powyższego absurdem bez poparcia tego jakimkolwiek sensownym argumentem uważam za płytki i niemerytoryczny sposób prowadzenia dyskursu sad.gif
*


Geneza Lajkonika a geneza innych zwyczajów to osobne problemy. Pytanie o genezę Lajkonika sprowadza się do odpowiedzi na pytanie skąd włóczkowie zwierzynieccy zaczerpnęli w XVIII w. pomysł wykorzystania sztucznego konia w procesji Bożego Ciała. Tylko tyle.
Płytkie jest zakładanie a priori pokrewieństwa, wspólnej genezy i funkcji wszelkich zwyczajów z całego świata na podstawie jedynie powierzchownego podobieństwa jednego z rekwizytów. W ten sposób cofamy całą antropologię o 100 lat do epoki J.G. Frazera.

QUOTE(Paweł Gajtkowski @ 20/04/2020, 17:53)
Do tego odnosiłem się już na początku. Rekwizyty cechowe w procesjach obrzędowych na terenie Polski wyglądają tak:

rzeźnicy krakowscy nieśli ze sobą swoje godło cechowe, tj. głowę wołu, rzeźbioną w drze­wie
R. Grodecki, W sprawie Lajkonika 
*


Problem polega na tym, że wg Ciebie z tego coś wynika sprzecznego z moimi słowami a ja nie mam pojęcia co takiego tutaj dojrzałeś.

QUOTE(Paweł Gajtkowski @ 20/04/2020, 17:53)
Zarówno matematyka, geografia, jak i metodologia nauki świadczą przeciwko Tobie, jako że większą liczbę cech wspólnych Lajkonik ma z polskimi orszakami obrzędowymi, niż z niemieckimi pochodami karnawałowymi. Pytanie tylko skąd lud nad Wisłą czy w Trembowli znał ten zwyczaj, bo że nie od mieszczan niemieckich, to jest dla mnie całkowicie oczywiste. Notabene włóczkowie nawet nie byli ani mieszczanami, ani nie tworzyli cechu krakowskiego - mieszkali za murami miasta, a życie spędzali pływając po Wiśle tam i nazad.
*


Nie wiem jak geografia świadczy przeciwko mnie. Buriaci i Bali to gdzieś blisko Krakowa? Włóczkowie pływali na Bali i po drodze mijali Buriatów?
Nie wiem co matematyka ma tutaj do rzeczy.
Nie wiem też jaka metodologia nauki. Na żadną metodologię się nie powoływałeś. Więc chyba jedynie tylko ta Frazerowska.
Nie wiem też o jaką liczbę cech wspólnych Lajkonika chodzi, a w szczególności "większą", bo żadnego zestawienia nie zaprezentowałeś. I z jakimi "polskimi orszakami obrzędowymi"? Z Orszakiem Trzech Króli?
 
User is offline  PMMini Profile Post #21

     
Roofix
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.091
Nr użytkownika: 69.553

Stopień akademicki: magister historii
 
 
post 21/04/2020, 0:25 Quote Post

QUOTE(rasterus @ 20/04/2020, 22:28)
I jeszcze skojarzyła mi się jedna rzecz. Nie musi być szamanizm, może to być echo wierzeń słowiańskich. Atrybutem Radogosta miał być koń, trzymano takie "święte" konie.
*


Nie wiem, gdzie ty masz tu wierzenia słowiańskie. Zwyczaj z tego typu przebierańcem pojawił się XIII wieku, gdy na tym obszarze chrześcijaństwo było już zasiedziałe. Ale lajkonik jakiego znany (także pod tą nazwą) to wytwór przede wszystkim nowożytny. Tego nie da się podciągnąć nawet pod pierwotne zwyczaje ludowe - raczej jest podobieństwo do wydarzeń kulturalnych, które popularne były w krajach europejskich, swoje miały też miejskie gminy żydowskie podczas purim.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #22

     
rasterus
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 2.628
Nr użytkownika: 89.006

 
 
post 21/04/2020, 8:09 Quote Post

Na terenie gdzie mieszkam chrześcijaństwo jest zasiedziałe na dobre od 900 lat. A jakoś pamiętam chodzenie na topienie marzanny. Poza tym ile zwyczajów nabiera nowych treści przy starej formie? Królik Wielkanocny, Zaduszki, Dożynki/święto Matki Boskiej Zielnej, Noc Świętojańska i puszczanie wianków.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #23

     
welesxxi
 

Conan The Historian
*******
Grupa: Moderatorzy
Postów: 2.940
Nr użytkownika: 13.919

Stopień akademicki: mgr
 
 
post 21/04/2020, 14:38 Quote Post

QUOTE(rasterus @ 20/04/2020, 23:28)
A czy są jakieś informacje czy wygląd lajkonika pierwotny był też taki orientalny? Czy nastąpiła później orientalizacja wyglądu?

I jeszcze skojarzyła mi się jedna rzecz. Nie musi być szamanizm, może to być echo wierzeń słowiańskich. Atrybutem Radogosta miał być koń, trzymano takie "święte" konie.

Co do nazwy to najbardziej do mnie przemawia śląska nazwa Leichkoenig. Podobieństwo brzmieniowe der Koenig i konik jest duże. A sam zwyczaj już w XVII w. mógł być synkretyzmem kilku tradycji.
*


Czyli Lajkonik to turecki koń słowiańskiego Świętowita o niemieckiej nazwie. wink.gif

Jeśli zamiast do przypadkowych skojarzeń zaczniemy odwoływać się do faktów, to tło historyczne zwyczaju konika zwierzynieckiego prezentuje się następująco. Przynajmniej od XV w. znamy takie inscenizacje jak jeźdźcy na sztucznych konikach towarzyszący tańcom członków cechu rzeźników w Norymberdze. Obecność Niemców w Krakowie była w tym czasie znacząca. Językoznawcy również najczęściej wskazują na niemieckie pochodzenie nazwy Lajkonik.

Od XVI wieku rozpowszechniają się po Europie i świecie za pośrednictwem jezuitów dialogi Bożego Ciała i podobne przedstawienia. Dialog taki przed biskupem i kanonikami krakowskimi został odegrany już w 1571 r. Jezuici organizowali z dużym rozmachem przedstawienia parateatralne wykorzystując w nich przeniesione ze sobą elementy kultury i montując je z lokalną kolorystyką. Za ich pośrednictwem rozpowszechniły się cavalettes, czyli sztuczne koniki w miastach Katalonii oraz podobne obrzędy z konikiem, lamą, itp. podczas procesji na Boże Ciało w Ameryce Płd. W Polsce znamy opisy z XVII w. dialogów jezuickich, w których brali udział arkabuzerzy jadący w strojach arabskich, piechota w strojach perskich, król Dawid tańczący z harfą przed Arką Pana, czterej królowie z Azji, Europy, Afryki i Indii w towarzystwie hetmana i perskich konnych. Jezuici wplatali również elemnty patriotyczne, nawiązując np. do wojen Rzeczypospolitej z Turkami i Tatarami.

Od XVI w. rachunki miejskie i cechowe dostarczają wiele szczegółów na temat procesji Bożego Ciała w Krakowie. Miasto opłacało muzyków i bębniarzy towarzyszących chorągwiom cechowym, ludzi niosących proporce, pokrywało koszty prochy do armaty i broni palnej wystawianych przez członków cechów ubranych po żołniersku. Od 1597 zaczęto wystawiać ordynacje zabraniające bractwom cechowym na procesję zabierać świeckie malowane figury, dziwaczne stroje i inne "wymysły... do śmiechu pobudzające".

Najstarsza informacja o działalności włóczków w ramach procesji dotyczy roku 1700. Po powrocie procesji z kościoła św. Salwatora dowiadujemy się, że na podwórcu u sióstr norbertanek grali włóczkowie, za co ich starsi otrzymali poczęstunek od przełożonej zakonnic. Rachunki zwierzynieckiego klasztoru wykazują następnie w roku 1721: "Muzykantom na Boże święto 18 złt". Norbertanki płaciły więc włóczkom od przełomu XVII i XVIII za oprawę muzyczną procesji na Boże Ciało. Nie ma wtedy jeszcze żadnej wzmianki by towarzyszył im konik.

Wzmianka taka pojawia się dopiero w roku 1738. Na procesji po krakowskim rynku w czwartek oktawy Bożego Ciała pojawili się włóczkowie z własną chorągwią, godłem, muzyką oraz "konikiem". Ubrani byli odświętnie, uzbrojeni w toporki i nabite muszkiety a starszyzna przy szablach. Prymas trzymał buzdygan a podprymasi rozkazywał dawać ognia. Po skończonej procesji kongregacja włóczków z muzyką i hałasem odprowadzała chorągiew i konika do prymasa na Kazimierzu. Po drodze byli goszczeni i częstowani.

Następna wzmianka znów pojawia się w rachunkach norbertanek w 1756 r.: "Na niedzielę tryumfalną doboszowi z konikiem 2 złt". W interrogatorium z 1765 znów czytamy o kongregacji włóczków kierującej się po procesji czwartkowej Bożego Ciała wokół kościoła Mariackiego w Krakowie w stronę Zwierzyńca (nic o koniku, tylko o pijanym włóczku, który uszkodził buzdygan). W 1762 siostra Rozalia opisuje powrót procesji z kościoła Najświętszego Salwatora. Dotarłszy na dziedziniec klasztorny na Zwierzyńcu uczestnicy tańczyli w rytm muzyki ciesząc się na pamiątkę odzyskania przez Dawida Arki Pańskiej a "król Dawid... z wielkim tryumfem y applauzem skakał y pląsał". Wydatki norbertanek dla włóczków rosną: w 1756 "doboszowi z konikiem na niedzielę tryumfalną 2 złt", w 1764 "doboszowi y chorążemu w niedzielę tryumfalną 5 złt", w 1765 "doboszowi, chorążemu, włóczkom 8 złt", w 1768 "włóczkom na proch w tryumfalną niedzielę 36 złt / chorążemu, podchorążemu y doboszowi 8 złt".

W 1775 r. zamiera zwyczaj uroczystego pochodu włóczków w procesji. W r. 1800 znów dowiadujemy się o muzycznym udziale włóczków a w 1814 znów pojawia się konik. Do 1820 r. jest to jedynie lokalny zwyczaj szerzej nie znany. W tymże roku otrzymujemy pierwszy dokładny opis konika zwierzynieckiego oraz pierwsze jego malarskie wyobrażenie. Od tej pory zwyczaj staje się sławny i kojarzony z Krakowem.

Norbertanki objęte były klauzulą, która właściwie uniemożliwiała im organizowanie widowiskowej procesji z muzyką. W pierwszej połowie XVIII w. mają jednak spore wydatki na kapelę jezuicką. Jezuici mogli więc pomagać w nadaniu procesji bardziej teatralnej formy. Włóczkowie (znaczna część członków ich kongregacji zamieszkiwała grunty zwierzynieckie należące do klasztoru norbertanek) uchodzli wtedy za lubujących się w muzyce. Określano ich wtedy jako "cech jakiś z muzykantami", "muzykantów ordynarnych", "wydzierców". Niektórzy łączyli członkostwo z cechem muzykantów.

W sprawie genezy Lajkonika można więc z pewnością powiedzieć kilka rzeczy. Po raz pierwszy pojawia się i funkcjonuje w latach 1738-1775. Jest to typowy dla tamtych czasów wkład bractw i stowarzyszeń w ramach uroczystych obchodów procesji Bożego Ciała. Włóczkowie opłacani przez norbertanki mieli początkowo uświetniać procesję muzycznie i strzelać. Potem włączyli do obchodów tzw. "konika" i "dobosza", co przez siostry było odbierane jako taniec króla Dawida i jego orszaku. Skąd zaczerpnęli pomysł - nie wiadomo. Może od podobnych pokazów z konikiem niemieckich cechów, może z przedstawień jezuickich, może z obrzędów kolędniczych. Pokaz włóczków był stopniowo rozwijany przez kilkadziesiąt lat aż nagle zanikł. Po przywróceniu szybko awansował do symbolu Krakowa (dzięki "akcji medialnej" od 1820 r.) i stworzono mu bogatą oprawę artystyczną. Nie wskrzeszał z pewnością żadnych pogańskich kultów ani nie był obrzędem szamanistycznym.
 
User is offline  PMMini Profile Post #24

     
Paweł Gajtkowski
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.033
Nr użytkownika: 2.023

 
 
post 22/04/2020, 13:01 Quote Post

QUOTE(rasterus @ 20/04/2020, 22:28)
A czy są jakieś informacje czy wygląd lajkonika pierwotny był też taki orientalny? Czy nastąpiła później orientalizacja wyglądu?
*



Tu stan na I poł. XIX w.:
https://upload.wikimedia.org/wikipedia/comm...1818%2C_MHK.jpg
To, co harcuje dzisiaj, wymyślił Wyspiański:

Gdy w 1904 r. Stanisław Wyspiański podjął się zaprojektowania nowego kostiumu dla Lajkonika, w którego kopii ten do dziś występuje [...] Artysta utrzymał tradycyjny już wówczas staropolsko-orientalny krój szat jeźdźca, przydał mu jednak na głowę o wiele wyższą spiczastą czapę (wystającą z pseudoturbana), przypominającą czapy podkrakowskich „pucheroków". Cały kostium i czapraki na konia zaprojektował w różnych odcieniach agresywnie zestawionych czerwieni, zupełnie odmiennie od kolorystyki poprzednich kostiumów z XIX w.
Karolina Targosz, Korzenie i kształty teatru do 1500 roku w perspektywie Krakowa

QUOTE(rasterus @ 20/04/2020, 22:28)
Nie musi być szamanizm, może to być echo wierzeń słowiańskich. Atrybutem Radogosta miał być koń, trzymano takie "święte" konie.
*



Szamańska geneza nadwiślańskiego pseudojeźdźca w żądnym razie nie wyklucza występowania reliktów szamanizmu w pochodnych kulturach europejskich, czy to na poziomie politeizmu, czy też już po chrystianizacji w ramach obrzędowości ludowej. Podobnie rzecz ma się u ludu polskiego z makowymi i konopnymi potrawami obrzędowymi, spożywanymi do dziś w wigilię świąt BN. Zarówno dzikie harce, jak i obrzędowe spożycie roślin narkotycznych może pochodzić z czasów, kiedy wprawianie się w stan ekstazy religijnej stanowiło nieodłączną część ludowego życia religijnego.

QUOTE(rasterus @ 20/04/2020, 22:28)
Co do nazwy to najbardziej do mnie przemawia śląska nazwa Leichkoenig. Podobieństwo brzmieniowe der Koenig i konik jest duże. A sam zwyczaj już w XVII w. mógł być synkretyzmem kilku tradycji.
*




Zresztą, czy nazwa lajkonik, lejkonik, jest nazwą pochodzenia polskiego [...] czy wreszcie pochodzenia niemieckiego z laichkonig, leikonic lub laikonik, nic to nie przesądza sprawy jego pochodzenia, bo istnieje druga nazwa, czysto polska, konik zwierzyniecki.
(Franciszek Gawełek, Konik zwierzyniecki)


QUOTE(welesxxi @ 20/04/2020, 23:10)
A wiesz to z...?
*



Stąd, że choć możesz podać milion przykładów na odmianę funkcji, to nie możesz podać ani jednego na odmianę pochodzenia.



QUOTE(welesxxi @ 20/04/2020, 23:10)
Geneza Lajkonika a geneza innych zwyczajów to osobne problemy.
Pytanie o genezę Lajkonika sprowadza się do odpowiedzi na pytanie skąd włóczkowie zwierzynieccy zaczerpnęli w XVIII w. pomysł wykorzystania sztucznego konia w procesji Bożego Ciała.
*



Nieuprawnione założenie. Podobnie fałszywie mógłbyś powiedzieć: "geneza polskich pisanek a geneza pisanek w innych krajach to osobne problemy".


QUOTE
Płytkie jest zakładanie a priori pokrewieństwa, wspólnej genezy i funkcji wszelkich zwyczajów z całego świata na podstawie jedynie powierzchownego podobieństwa jednego z rekwizytów.

Płytkie jest zakładanie pokrewieństwa i wspólnej genezy obrzędowego orszaku nadwiślańskiego pseudojeźdźca z karnawałową przebieranką w odległej o 600 km Norymberdze, gdy masz bliżej liczne relikty obrzędowych pseudojeźdźców obecne w kulturze słowiańskiej.


CODE
Nie wiem jak geografia świadczy przeciwko mnie.


Patrz powyżej.


CODE
Nie wiem co matematyka ma tutaj do rzeczy.


Policz cechy wspólne pseudojeźdźców z Norymbergi i pseudojeźdźców z terenów słowiańskojęzycznych i wtedy zobaczysz.


QUOTE
Nie wiem też jaka metodologia nauki. Na żadną metodologię się nie powoływałeś.


Post #17 - brzytwa Ockhama.



CODE
Skąd zaczerpnęli pomysł - nie wiadomo [...] nie był obrzędem szamanistycznym.


Polemizujesz z urojonymi tezami - nikt nigdy nie twierdził, że był. Ja akurat zgadzam się z badaczami twierdzącymi, że kulturowa europejska powszechność zwyczaju obrzędowych pseudojeźdźców (od Basków po Persję) świadczy o ich wspólnym pochodzeniu, zaś przeciwko uznaniu za pożyczkę, oraz że geneza zwyczaju harcowania na drewnianym koniku jest prastara, i że należy jej upatrywać w ekstatycznym tańcu. Trzeba tu jednak podkreślić, że Słowianie bardzo sporadycznie praktykowali ekstazę, a jeśli do tego uznamy, że ich ojczyzną są bagienne moczary, to trudno na takim terenie kultywować zwyczaje gloryfikujące dzikie galopowanie. Łatwiej o to np. na stepie, notabene ojczyźnie PIE (np. w Buriacji wink.gif ), gdzie można się rozpędzić nie wpadając przy tym w błoto po pęciny.

Ten post był edytowany przez Paweł Gajtkowski: 22/04/2020, 13:02
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #25

     
welesxxi
 

Conan The Historian
*******
Grupa: Moderatorzy
Postów: 2.940
Nr użytkownika: 13.919

Stopień akademicki: mgr
 
 
post 22/04/2020, 15:01 Quote Post

QUOTE(Paweł Gajtkowski @ 22/04/2020, 14:01)
Stąd, że choć możesz podać milion przykładów na odmianę funkcji, to nie możesz podać ani jednego na odmianę pochodzenia.
*


Chodzi właśnie o to, że skoro zapewniasz, że znasz pochodzenie wszystkich zwyczajów, które łączy jedynie użycie podobnego rekwizytu to żebyś ujawnił źródło tej wiedzy.

QUOTE(Paweł Gajtkowski @ 22/04/2020, 14:01)
QUOTE(welesxxi @ 20/04/2020, 23:10)
Geneza Lajkonika a geneza innych zwyczajów to osobne problemy.
Pytanie o genezę Lajkonika sprowadza się do odpowiedzi na pytanie skąd włóczkowie zwierzynieccy zaczerpnęli w XVIII w. pomysł wykorzystania sztucznego konia w procesji Bożego Ciała.
*


Nieuprawnione założenie. Podobnie fałszywie mógłbyś powiedzieć: "geneza polskich pisanek a geneza pisanek w innych krajach to osobne problemy".
*


Z pewnością mógłbym powiedzieć, że genezy pisanek polskich i innych wymagają osobnego prześledzenia i dopiero potem na tej podstawie wyciągania wniosków.
Co do genezy Lajkonika a genezy, powiedzmy, koników w przedstawieniach kolędniczych to różnica powiedziałbym mniej więcej taka jak między genezą Polaków a genezą Europejczyków.

QUOTE(Paweł Gajtkowski @ 22/04/2020, 14:01)
Płytkie jest zakładanie pokrewieństwa i wspólnej genezy obrzędowego orszaku nadwiślańskiego pseudojeźdźca z karnawałową przebieranką w odległej o 600 km Norymberdze, gdy masz bliżej liczne relikty obrzędowych pseudojeźdźców obecne w kulturze słowiańskiej.
*


W Krakowie od średniowiecza ludność niemiecka miała znaczący udział i uczestniczyła w procesjach Bożego Ciała.
W Krakowie byli też jezuici ze swoimi przedstawieniami.
A czy w Krakowie byli wcześniej jacyś słowiańscy pseudojeźdźcy? Nic o tym nie wiadomo. Zwyczaj "chodzenia z kobyłą" pojawia się tu i ówdzie, ale z pewnością nie w całej Polsce. Chodzenie z kobyłą nie było też zwyczajem cechowym ani elementem procesji Bożego Ciała.

QUOTE(Paweł Gajtkowski @ 22/04/2020, 14:01)
QUOTE
Nie wiem też jaka metodologia nauki. Na żadną metodologię się nie powoływałeś.

Post #17 - brzytwa Ockhama.
*


Napisałeś tam tak: Dla mnie osobiście liczy się pochodzenie zwyczaju. Geneza zwyczaju jest prastara, a jego powszechność świadczy o braku przerwania jego ciągłości. Teza o przerwaniu tej ciągłości pod Krakowem, po czym o zapożyczeniu kulturowym od przedstawicieli kultury germańskiej, u których ta ciągłość nie została przerwana, jest stawiana na zasadzie mnożenia założeń ponad potrzebę.

I jest to po prostu lista chciejstw i przekłamań. Geneza Lajkonika sięga 1738 r., więc trudno uznać ją za prastarą. Znam znacznie starsze zwyczaje.
Zwyczaj ten nie był powszechny. Mamy do czynienia z różnymi zwyczajami (tańce transowe, zwyczaje kolędnicze, misteria, przedstawienia cechowe), które Ty próbujesz zrównać jedynie na podstawie użycia, często doraźnie i fakultatywnie, podobnych rekwizytów.
Mieszkańcy Zwierzyńca mieli kilka możliwości zapoznania się z "konikiem". Nie ma dowodów by sami praktykowali ten zwyczaj przed 1738 r. O pewności skąd go wzięli moglibyśmy mówić, gdybyś miał jakiegoś dowody, ale tych brakuje. Nie ma więc żadnej konieczności obecności Słowian i zbyteczności Niemców i nic do tego nie ma brzytwa Ockhama.

QUOTE(Paweł Gajtkowski @ 22/04/2020, 14:01)
Ja akurat zgadzam się z badaczami twierdzącymi, że kulturowa europejska powszechność zwyczaju obrzędowych pseudojeźdźców (od Basków po Persję) świadczy o ich wspólnym pochodzeniu, zaś przeciwko uznaniu za pożyczkę, oraz że geneza zwyczaju harcowania na drewnianym koniku jest prastara, i że należy jej upatrywać w ekstatycznym tańcu. Trzeba tu jednak podkreślić, że Słowianie bardzo sporadycznie praktykowali ekstazę, a jeśli do tego uznamy, że ich ojczyzną są bagienne moczary, to trudno na takim terenie kultywować zwyczaje gloryfikujące dzikie galopowanie. Łatwiej o to np. na stepie, notabene ojczyźnie PIE (np. w Buriacji wink.gif ), gdzie można się rozpędzić nie wpadając przy tym w błoto po pęciny.
*


To trochę jak z terminem "szaman" - w jednej z niedawno opublikowanych książek znajdujemy tezę, że rozpowszechnienie tego terminu w Europie świadczy o tym, że wszyscy pierwotnie byli szamanistami. Tymczasem termin pochodzi z sanskrytu (i odnosi pierwotnie do mnicha buddyjskiego). Później zapożyczyli go Tocharowie i przekazali dalej. W dzisiejszym rozumieniu rozpowszechnił się za pośrednictwem Tunguzów. W niemieckim został zapożyczony całkiem niedawno z rosyjskiego, kiedy Rosjanie ani Niemcy nie byli wyznawcami żadnego szamanizmu. Antropolodzy zwracają dziś uwagę, że terminu tego się mocno nadużywa stosując go do różnych religii, które tylko w jakimś najbardziej ogólnym rozumieniu można by uznać za "szamanistyczne".
Podobnie jest z Lajkonikiem, którego Ty genezy chcesz upatrywać w szamanistycznym tańcu a tymczasem jest to późny efekt skomplikowanych relacji i zapożyczeń.
 
User is offline  PMMini Profile Post #26

2 Strony < 1 2 
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej