|
|
Inwazja stonki ziemniaczanej na Górnym Śląsku,
|
|
|
|
W sierpniu 1944 roku zaobserwowano istnienie tych owadów na tamtym obszarze po nalocie 5 Armii Lotniczej USA. Dla mnie to było zaskoczeniem, że to właśnie Niemcy wcześniej labidzili na zrzuty stonki przez tych "wrednych yankesów", niż nasza powojenna władza ludowa. Ale co ciekawe; Wygląda na to, iż wtedy Górny Śląsk poradził sobie z tymi owadami.
Zresztą proszę sobie zerknąć - http://forum.historia.org.pl/topic/15877-desant/
Jak dla mnie - Oryginalna sprawa.
|
|
|
|
|
|
|
|
Oryginalne jest też to, że mamy obecnie poważnych historyków XX wieku, którzy pracują na uczelniach i którzy twierdzą, że zganianie winy na Amerykanów nie jest bezsensem. Bo nie było stonki, a nagle łup i jest. To o co chodzi? Skąd się wzięła? Coś w tej "propagandzie" może być.
|
|
|
|
|
|
|
|
Hmmm; "A nagle łup" To nie do końca tak.
Mnie wychodzi na to, że zbombardowano terytorium Rzeszy również stonką.
Przykład Górnego Śląska podaję w tym celu, aby to wyjaśnić.
Było? Skoro było, to wygląda na to, że sobie z tym poradzono.
Powojenna Polska zmierzyła się z problemem stonki dopiero w 1947 roku. Jednak wiedziano że to pieróństwo się przemieści na obszar Polski. Działania profilaktyczne podjęto.
Problem był poważny, gdyż kojarzono go wtedy z tzw. zarazą ziemniaczaną, której doświadczyła conajmniej Irlandia.
|
|
|
|
|
|
|
|
Przecież stonka pojawiła się w Europie przed I wojną światową , w Polsce była już w latach 30'tych. Też USAF ją zrzucała ? Z balonów czy ze sterowców ?
|
|
|
|
|
|
|
|
Krótkie poszukiwania na google nie dały mi rezultatów odnoszących się do czasów DWS. Oczywiście jest dużo materiałów do okresu wczesnych lat 50-tych.
Ciekawostką jest, iż w badaniach nad ET (Entomological Warfare) liderem światowym przez pewien okres czasu była...Kanada!
http://en.wikipedia.org/wiki/Entomological_warfare
|
|
|
|
|
|
|
|
O Boże Boże Bożenko;
QUOTE Dzień po alianckich nalotach z 7 sierpnia 1944 r., urzędnik katowickiego okręgu partyjnego Paul Roden zwrócił się do kierownictw powiatowych NSDAP na Górnym Śląsku: "Przy okazji wczorajszego nalotu wrogie samoloty zrzuciły stonkę ziemniaczaną nad polami uprawnymi wielu gmin w powiecie kozielskim. Jest całkiem możliwe, że także w innych powiatach okręgu Górny Śląsk, nad którymi przelatywały wrogie samoloty, zrzucono wielkie ilości tego szkodnika. Kierownicy powiatowi (Kreisleiter) NSDAP wchodzących w grę powiatów mają natychmiast nawiązać kontakt z powiatowymi przywódcami chłopów (Kreisbauernführer) i w razie konieczności skierować dzieci szkolne na poszukiwania". /M. Węcki "'Alarm w powiecie…!', czyli rozważania na temat totalitaryzmu i insektów", "Szkice Archiwalno-Historyczne" nr 7, Katowice 2011/
Prawda, czy fałsz?
Edit; Piotruś - Skąd masz swoje informacje?
Ten post był edytowany przez poldas372: 30/06/2014, 21:03
|
|
|
|
|
|
|
|
Z ojcowej książki z technikum rolniczego, o stonce dziadek uczył się już przed wojną w szkole ogrodniczej, a stonkę na Śląsk przywlekli sami Niemcy gdy przywieżli sadzeniaki z Belgii i Holandii w latach 40;tych po zajeciu tych państ. Ale najprościej to wszystko na UFO i Hamerrykanów zwalić...
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(poldas372 @ 30/06/2014, 21:46) Hmmm; "A nagle łup" To nie do końca tak. Mnie wychodzi na to, że zbombardowano terytorium Rzeszy również stonką. Przykład Górnego Śląska podaję w tym celu, aby to wyjaśnić. Było? Skoro było, to wygląda na to, że sobie z tym poradzono. Powojenna Polska zmierzyła się z problemem stonki dopiero w 1947 roku. Jednak wiedziano że to pieróństwo się przemieści na obszar Polski. Działania profilaktyczne podjęto. Problem był poważny, gdyż kojarzono go wtedy z tzw. zarazą ziemniaczaną, której doświadczyła conajmniej Irlandia.
Problem stonki rzeczywiście był poważny około lat 50-tych, choć dziś wydaje się śmieszny. Nie wiem czy znana jest wam książeczka propagandowa "stonka i Bronka" (Brzechwa). Oprócz minimalnych treści propagandowych szczegółowo książeczka opisuje sposób rozpoznawania stonki (co było istotne), oraz sposób walki z nią. I tu następna ciekawostka - dziś wszyscy się śmieją z chałupniczych metod walki "komuny" ze stonką. Kiedyś jednak rozmawiałem na ten temat z pewnym rolnikiem, który powiedział, że praktycznie to był jedyny skuteczny sposób niszczenia stonki i to również na zachodzie. Chemię, owszem można było zastosować, ale wtedy razem ze stonką ginęły ziemniaki. Pozostawało jedno - wyzbierać
Skąd się wzięła stonka? cóż, pewne że nie przyniosła jej Bronka:) Wprawdzie "wróg jest gotów zrzucać stonkę z samolotów" niemniej jakoś wolę teorię, że rozpleniła się sama na niedopilnowanych polach (jej okres rozwoju jest bardzo szybki i w jednym sezonie może być kilka pokoleń)
Ten post był edytowany przez wicliff: 30/06/2014, 21:18
|
|
|
|
|
|
|
|
Mnie tylko pozostaje jedno;
Utwierdzić się w przekonaniu iż ci wredni Yankesi stonki nie zrzucali na terytorium Rzeszy.
Piotrusiowa Kwestia sadzeniaków przywiezionych z Niderlandów na Ślónsk do mnie przemawia. Ale poczekajmy, bo... To w latach 1940-1943 ich nie przywożono?
|
|
|
|
|
|
|
Kuba Grom
|
|
|
II ranga |
|
|
|
Grupa: Użytkownik |
|
Postów: 63 |
|
Nr użytkownika: 84.722 |
|
|
|
Kuba Grom |
|
Zawód: Student (jeszcze) |
|
|
|
|
Sporadycznie stonka pojawiała się w Polsce już w XIX wieku, ale nie miała dalekiego zasięgu. Była wtedy nazywana "chrząszczem kolorado".
|
|
|
|
|
|
|
|
W prawdzie kwestia tyczy się Wielkopolski no ale per analogiam, moja Babcia (rocznik 1925) wspominała, że przed wojną stonka była, ale dzięki znacznej ilości kuropatw większa część była przez nią zlikwidowana, ponoć bardzo często ptak z tego gatunku siedział sobie w ziemniaczanych polach. Wiadomo bieda ludzka we wojnę jaki i po niej nie sprzyjała spokojnemu życiu takich smacznych zwierząt.
Obawiam się, że nie Amerykanie lecz równowaga w ekosystemie tu ma kluczowe znaczenie.
Swoją drogą można by z tego jakąś ładną pracę naukową wysmyczyć, zarówno o propagandzie jak i o stonkach + kuropatwach a te ostatnie u nas spotkać można równie często co jednorożca, jak żyję i szlajam się po lasach, nie widziałem żadnej
|
|
|
|
|
|
|
|
W jakiej części Wielkopolski mieszkasz ? U mnie kuropatw jest jeszcze sporo choć ostatnio po tych masowych szczepieniach lisów populacja ulega zmniejszeniu. W niedzielę nawet bażanta mój pies spłoszył.
|
|
|
|
|
|
|
|
Odpowiedź jest prosta; Gdy zabrakło stonki, to kuropatwy pozdychały z głodu. Teraz poważnie; Informacje są rozbieżne i zaczynam się gubić, bo: - Stonka miała się pojawić w Polsce dopiero po wojnie (Odra, Nysa). - Stonka występowała w przedwojennej Polsce. - Na Śląsku odnotowano jej skupiska w trakcie wojny. Coś tu nie gra.
A przecież miała się ona systematycznie przemieszczać z zachodu Europy na wschód.
|
|
|
|
|
|
|
|
Gdyby to robiła w sposób naturalny to tak ale rozprzestrzeniała się także wraz z eksportem/importem ziemniaków co wydatnie proces przyspieszyło a takz e pokiełbasiło jego kierunki.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(czarny piotruś @ 9/09/2014, 20:16) W jakiej części Wielkopolski mieszkasz ? U mnie kuropatw jest jeszcze sporo choć ostatnio po tych masowych szczepieniach lisów populacja ulega zmniejszeniu. W niedzielę nawet bażanta mój pies spłoszył.
Powiat Szamotuły,a dokładnie to Pniewy. Może to u nas coś z ptactwem nie tak , a z lisami prawda, u nas najwidoczniej odbiło się to na liczebności zajęcy.
QUOTE Informacje są rozbieżne i zaczynam się gubić, bo: - Stonka miała się pojawić w Polsce dopiero po wojnie (Odra, Nysa). - Stonka występowała w przedwojennej Polsce. - Na Śląsku odnotowano jej skupiska w trakcie wojny. Coś tu nie gra.
Po wojnie faktycznie robiło się jej coraz więcej, ale wiadomości z pierwszej ręki świadczą o stonce już przed II wojną.
Może wtedy na Śląsku wystąpiły wyjątkowo sprzyjające warunki dla tegoż szkodnika??
|
|
|
|
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:
Śledź ten temat
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym temacie dodano odpowiedź, a ty nie jesteś online na forum.
Subskrybuj to forum
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym forum tworzony jest nowy temat, a ty nie jesteś online na forum.
Ściągnij / Wydrukuj ten temat
Pobierz ten temat w innym formacie lub zobacz wersję 'do druku'.
|
|
|
|