Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
3 Strony  1 2 3 > 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> Uzbrojenie w Powstaniu Listopadowym
     
davidunited
 

Nowicjusz
Grupa: Użytkownik
Postów: 4
Nr użytkownika: 53.369

Dawid Sikora
 
 
post 21/04/2009, 20:49 Quote Post

Interesuje mnie w co byli uzbrojeni powstańcy, jaką posiadali broń podczas Powstania Listopadowego.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #1

     
secesjonista
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.565
Nr użytkownika: 42.378

Marek
Stopień akademicki: Plebejusz
Zawód: advocatus diaboli
 
 
post 2/08/2009, 12:42 Quote Post

QUOTE(davidunited @ 21/04/2009, 21:49)
Interesuje mnie w co byli uzbrojeni powstańcy, jaką posiadali broń podczas Powstania Listopadowego.
*


link

... Począwszy od roku 1815, t. j. za W. Ks. Konstantego, zaczęto wprowadzać do wojska polskiego broń modelu rosyjskiego z fabryk w Tule, Siestrorecku i Złotouściu.
Karabin piechotny trafiał pewnie na 70 sążni, dosięgał kulą na 500 sąż. Bronią białą w wieku XIX była w piechocie u oficerów szpada, u żołnierzy pałasz krótki czyli tasak, noszony w epoce między rokiem 1807 – 1830 zwykle tylko przez grenadjerów i woltyżerów; oficerowie tych oddziałów używali również pałaszy zamiast szpad. W r. 1830 oficerowie całej piechoty otrzymali pałasze (zwane półszablami). Jazda uzbrojona była w pałasze. Strzelcy konni i artylerja konna miała pałasze bardziej proste, ułani i huzarzy – krzywe ... (za Glogerem).
Nieliczni strzelcy wyborowi wojska powstańczego byli uzbrojeni w nowoczesny oręż - kapiszonówki, uzyskiwane przemytem z Francji. Lekkie karabiny kalibru 7 mm i zasięgu skutecznego rażenia do 200 m. pod każdym względem górowały nad produkowanymi w Tule ciężkimi karabinami skałkowymi, kalibru pół cala, czyli prawie 13 mm. Kapiszonówkę można było odpalać również w czasie deszczu, w podobnych warunkach skałkówka spalała podsypkę na panewce. Niestety tej nowoczesnej broni powstańcy mieli zbyt mało.
W okresie wcześniejszym w Ks. Warszawskim wyglądało to tak:
Karabin wz 1750 Prusy
Karabin wz 1805 Prusy
Karabin wz 1809 Prusy
Karabin wz 1807 Austria
Karabin wz. 1777AN IX Francja
Sztucer wz 177 AN XII
Więcej w :
Roman Matuszewski - Uzbrojenie piechoty Armii Królestwa Polskiego i Powstania Listopadowego. - Militaria Fakty 5-6/2003
 
User is offline  PMMini Profile Post #2

     
jancet
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 762
Nr użytkownika: 52.484

Stopień akademicki:
Zawód: BANITA
 
 
post 25/12/2009, 22:33 Quote Post

Secesjonista podał raczej stan uzbrojenia armii Królestwa Polskiego, niż armii polskiej w wojnie polsko-rosyjskiej 1831.

Podaję za Wimmerem (Historia piechoty..., 1978): "W rękach wojska [w listopadzie 1830] znajdowało się około 25,000 karabinów, dalsze 36,000 w arsenale warszawskim, który posiadł ponadto części zapasowe, wystarczające do złożenia 4,000-5,000 dodatkowych sztuk. Jednakże większość karabinów z arsenału wydano 29 listopada ludności, a mimo wezwań władz do zwrotu i poszukiwań w domach udało się odzyskać jedynie 29,000-30,000 sztuk broni palnej".

Wg "wykazu zasobów broni i amunicji wg stanu z 1 list. 1830" karabinów piechoty było w arsenale 31,356 sztuk, z tego 30,912 regulaminowych "tulskich". Ponadto karabinków kawaleryjskich 1542 sztuki, przeważnie wzorów, które już wyszły z uzbrojenia, oraz 6939 pistoletów. Ta broń weszła bądź do zasobów Komisji Rządowej Wojny, bądź do uzbrojenia Gwardii Narodowej Warszawskiej czy 5 PSP "Dzieci Warszawy" lub do Straży Bezpieczeństwa.

Komisja Rządowa Wojny wyposażyła w karabiny tulskie trzecie bataliony starych pułków w całości, czwartym batalionom przydzielono po 713 karabinów. Bataliony liczyły po 830 ludzi, wraz ze sztabem i muzykantami, jednak kilkudziesięciu karabinów brakowało do pełnego wyposażenia, więc zapewne w 4. batalionach pojawiały się karabiny innego typu, a nawet kosy i piki.

Gorzej sytuacja przedstawiała się w nowych pułkach. Powinny one liczyć łącznie 43,000 ludzi, w tym 41,000 szeregowych frontowych i podoficerów, czyli tych żołnierzy, którzy winni być uzbrojeni w karabiny. KRW wydała im jednak jedynie 8,856 sztuk broni, czyli nieco ponad 20% potrzeb.

W końcu nowe pułki były włączane do armii czynnej w składzie dwu batalionowym, co redukowało liczbę żołnierzy w linii do 27,000 osób. To co dostarczyła KRW, wystarczało na uzbrojenie w karabiny co najwyżej 1. szeregu linii, 2. i 3. szereg musiałby być uzbrojony w kosy i piki. Jednak źródła wskazują na znacznie większą ilość karabinów w rękach żołnierzy nowych pułków. Można jedynie domniemywać, że trafiła do nich broń francuska, przechowywana po dworach i chatach od 1813 roku, a zapewne także pruska. Później zasoby uzbrojenia zasiliła broń zdobyta pod Wawrem, Dębem Wielkim i w pościgu aż po Boimie, a dopiero w lipcu i sierpniu broń własnej produkcji.

Należy jednak sądzić, że aż po szturm Warszawy, żołnierze nowych pułków byli w znaczącej części uzbrojeni w kosy i piki.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #3

     
karaluch84
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 198
Nr użytkownika: 68.322

 
 
post 10/07/2013, 11:18 Quote Post

Zdecydowałem się "odkurzyć" dość stary temat, ponieważ chciałbym dowiedzieć się czegoś o uzbrojeniu wykorzystywanym przez specyficzną i jednocześnie chyba mało znaną formację - rakietników. Jakie były wymiary ówcześnie używanych rakiet? Jak były skonstruowane? Znalazłem informację, że miały one składać się z kuli czterofuntowej (zaadaptowany granat artyleryjski?) do której przytwierdzona była stalowa rura z licznymi otworami (dlaczego nie jeden duży?), oraz długiego kija pełniącego rolę stabilizatora lotu. Znajdować się w nich miała bliżej nieokreślona "masa" czy "materia palna" - tzn. było tam coś innego niż normalny proch?

Zasięg tej broni miał być znacznie większy niż artylerii lufowej strzelającej granatami o wagomiarze odpowiadającym głowicy rakiety, za to jej celność znacznie gorsza (zwłaszcza w czasie silnego wiatru - co raczej nie dziwi, zważywszy na wolniejszy lot rakiety i jej większą powierzchnię boczną w stosunku do kuli czy granatu wystrzelonego z działa). Wielką zaletą broni rakietowej była lekkość i mobilność wyrzutni. Odpadała również konieczność odlewania i obróbki mechanicznej luf. W związku z tym wszystkim dość dziwny wydaje mi się fakt, że nie próbowano rozbudować wojsk rakietowych, mogących być uzupełnieniem i do pewnego stopnia surogatem artylerii lufowej, w której Rosjanie posiadali znaczną przewagę liczebną. Czy faktycznie celność rakiet była aż tak tragiczna? A jeśli nawet, to czy przy ówczesnym poziomie techniki na pewno nie było żadnych możliwości polepszenia tego parametru? Używano prymitywnych stabilizatorów "kijowych" (nomen-omen), a przecież już w siedemnastowiecznym dziele Kazimierza Siemienowicza znajdują się rysunki rakiet wyposażonych w trójkątne stateczniki z prawdziwego zdarzenia...

Chciałbym jeszcze zapytać, jakie były wymierne efekty działania rakietników kpt. Skalskiego na polach Grochowa? Ostrzał wywarł podobno niemały efekt psychologiczny na rosyjskich kawalerzystach (przestraszył też wierzchowce), ale jakie zadał straty w ludziach i koniach?

Ten post był edytowany przez karaluch84: 10/07/2013, 11:32
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #4

     
Sapiens
 

Samiec reakcjonista
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.178
Nr użytkownika: 19.098

Zawód: Inspektor
 
 
post 10/07/2013, 13:34 Quote Post

QUOTE(karaluch84 @ 10/07/2013, 12:18)
Chciałbym jeszcze zapytać, jakie były wymierne efekty działania rakietników kpt. Skalskiego na polach Grochowa? Ostrzał wywarł podobno niemały efekt psychologiczny na rosyjskich kawalerzystach (przestraszył też wierzchowce), ale jakie zadał straty w ludziach i koniach?
*



Straty w ludziach i wierzchowcach w wyniku ostrzału rakietników były ponoć znikome, spłoszone konie stanęły w miejscu czyniąc się i jeźdźców łatwiejszym celem dla polskiej piechoty która to głównie zadała rosyjskiej jeździe straty.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #5

     
Sarissoforoj
 

Kwatermistrz Generalny
*******
Grupa: Supermoderator
Postów: 2.902
Nr użytkownika: 1.265

Stopień akademicki: mgr. inz.
Zawód: Emeryt
 
 
post 10/07/2013, 17:52 Quote Post

Na temat organizacji , uzbrojenia oraz zastosowania broni rakietowej w XIXw zostały popełnione dwa artykuły:
Tomasz Katafiasz - Organizacja i uzbrojenie rakietników w wojsku Królestwa polskiego (1822-1830) - SIMDHW - XXIII - Ossolineum 1981;
Tomasz Katafiasz - Zastosowanie broni rakietowej w polskich powstaniach narodowych - SIMDHW - XXVI - Ossolineum 1983;
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #6

     
zajączek
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 2.639
Nr użytkownika: 3.463

 
 
post 10/07/2013, 18:20 Quote Post

QUOTE
Znajdować się w nich miała bliżej nieokreślona "masa" czy "materia palna" - tzn. było tam coś innego niż normalny proch?

Na pewno nic innego niż proch czarny zwany też dymnym.
 
User is offline  PMMini Profile Post #7

     
karaluch84
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 198
Nr użytkownika: 68.322

 
 
post 10/07/2013, 19:10 Quote Post

Dziękuję za informacje. Czy wspomniane artykuły o wojskach rakietowych dostępne są gdzieś w wersji cyfrowej (bo wersja papierowa to zapewne tzw. biały kruk)?
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #8

     
Sarissoforoj
 

Kwatermistrz Generalny
*******
Grupa: Supermoderator
Postów: 2.902
Nr użytkownika: 1.265

Stopień akademicki: mgr. inz.
Zawód: Emeryt
 
 
post 10/07/2013, 20:18 Quote Post

QUOTE(karaluch84)
Znalazłem informację, że miały one składać się z kuli czterofuntowej (zaadaptowany granat artyleryjski?) do której przytwierdzona była stalowa rura z licznymi otworami (dlaczego nie jeden duży?), oraz długiego kija pełniącego rolę stabilizatora lotu. Znajdować się w nich miała bliżej nieokreślona "masa" czy "materia palna" - tzn. było tam coś innego niż normalny proch?
Przedstawiony tutaj typ rakiet to tylko jedna z wersji rakiet tak zwanych ciężkich 4-calowych granatów. Istniały jeszcze małe 2,5 calowe i duże 4-calowe zapalajace. Wśród rakiet przeważały kształty tradycyjne, w kształcie cylindra ze stożkowym kołpakiem. Rysunków niestety nie potrafię zeskanować. Zasięg rakiet wynosił odpowiednio małych 1494m i dużych 2348m. Czyli dla tych ostatnich był większy od posiadających największy ówcześnie zasięg jednorogów półpudowych - 2082m. Zasadniczym problemem do rozwiązania była stabilizacja lotu rakiet. Tradycyjne rakiety Congrave posiadały stabilizację bambusową, sztywna i odporną na przeciążenia. W Europie, a przynajmniej w Królestwie Polskim stosowano żerdzie sosnowe, stosunkowo słabe i łamliwe. I to było przyczyną oprócz małej odporności na wiatr niskiej skuteczności rakiet.
QUOTE(karaluch84)
Dziękuję za informacje. Czy wspomniane artykuły o wojskach rakietowych dostępne są gdzieś w wersji cyfrowej (bo wersja papierowa to zapewne tzw. biały kruk)?
Ja znalazłem w antykwariacie. Przy czym cena była horrendalna. Rzeczywiście publikacje Studiów i Materiałów do Historii Wojskowości teraz trudno znaleźć.
QUOTE(zajączek)
Na pewno nic innego niż proch czarny zwany też dymnym.
W ładunkach zapalających na pewno. Przy czym kpt. Jaszowski we wspomnieniach podaje, że dodawano jakiś płyn, który powodował niemożność ugaszenia rakiet.
QUOTE(karaluch84)
Czy faktycznie celność rakiet była aż tak tragiczna?
No cóż zbyt wielka nie była. Ale z reguły celem ataków miały być duże obiekty terenowe. Rakiety posiadały wbudowane haczyki umożliwiające zaczepienie o cel ataku i jego spalenie.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #9

     
Speedy
 

IX ranga
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 4.547
Nr użytkownika: 3.192

 
 
post 11/07/2013, 7:58 Quote Post

Hej

QUOTE(karaluch84)
Znalazłem informację, że miały one składać się z kuli czterofuntowej (zaadaptowany granat artyleryjski?) do której przytwierdzona była stalowa rura z licznymi otworami (dlaczego nie jeden duży?), oraz długiego kija pełniącego rolę stabilizatora lotu. Znajdować się w nich miała bliżej nieokreślona "masa" czy "materia palna" - tzn. było tam coś innego niż normalny proch?


Znaczy proch rakietowy miał nieco inne proporcje składników niż artyleryjski. A co do dysz, biorąc pod uwagę niską jakość ich wykonania chyba lepiej było zrobić kilka mniejszych. Gdyby pojedyncza dysza wyszła rzemieślnikowi trochę krzywa, to asymetria ciągu sprawiłaby że wystrzelona rakieta zboczyłaby z kursu. jeśli dysz było kilka, to było duże prawdopodobieństwo że każda była zdeformowana w inną stronę i te asymetrie się równoważyły przynajmniej częściowo.

QUOTE(Sarissoforoj @ 10/07/2013, 20:18)
QUOTE(zajączek)
Na pewno nic innego niż proch czarny zwany też dymnym.
W ładunkach zapalających na pewno. Przy czym kpt. Jaszowski we wspomnieniach podaje, że dodawano jakiś płyn, który powodował niemożność ugaszenia rakiet.


Typowy skład takich mas zapalających to mieszanina czarnego prochu ze smołą lub kalafonią (w pocz. XIX w. to smoła prędzej chyba?)
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #10

     
Sarissoforoj
 

Kwatermistrz Generalny
*******
Grupa: Supermoderator
Postów: 2.902
Nr użytkownika: 1.265

Stopień akademicki: mgr. inz.
Zawód: Emeryt
 
 
post 11/07/2013, 8:45 Quote Post

QUOTE(Speedy)
Typowy skład takich mas zapalających to mieszanina czarnego prochu ze smołą lub kalafonią (w pocz. XIX w. to smoła prędzej chyba?)
Jaszowski tę mieszaninę określa "szmelcem skalnym". Dokładny skład substancji nie był znany, ale jak słusznie zauważyłeś był zapewne pochodną ropy naftowej, znanej ówcześnie jako "olej skalny" (oleum petrae), lub zbliżonych do smoły produktów wytlewania (odgazowywania węgla) łupków palnych węglowych, bitumicznych, ropnych.
Stosowano je z obawy, że po wypaleniu się materiału pędnego, lub jego zgaśnięciu gdy materiału pędnego będzie w rakiecie już niewiele, nie nastąpi inicjacja wybuchu ładunku prochowego.
QUOTE(Speedy)
Znaczy proch rakietowy miał nieco inne proporcje składników niż artyleryjski. A co do dysz, biorąc pod uwagę niską jakość ich wykonania chyba lepiej było zrobić kilka mniejszych.
Jaszowski podaję, że w kołpaku wiercono dziewięć otworów (teraz nazwalibyśmy to dysz), przez które wydostawał się płomień. Od dokładności wiercenia i rozmieszczenia otworów zależała również celność rakiet.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #11

     
karaluch84
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 198
Nr użytkownika: 68.322

 
 
post 11/07/2013, 11:46 Quote Post

QUOTE(Speedy @ 11/07/2013, 8:58)
Znaczy proch rakietowy miał nieco inne proporcje składników niż artyleryjski.
*

Jak znacząco te rodzaje prochu różniły się składem i właściwościami? Proch rakietowy powinien (o ile się nie mylę) spalać się wolniej niż artyleryjski, ale jak to osiągano? Zwiększano ilość węgla kosztem siarki, czy co?
QUOTE(Sarissoforoj @ 11/07/2013, 9:45)
QUOTE(Speedy)
Typowy skład takich mas zapalających to mieszanina czarnego prochu ze smołą lub kalafonią (w pocz. XIX w. to smoła prędzej chyba?)

Jaszowski tę mieszaninę określa "szmelcem skalnym". Dokładny skład substancji nie był znany, ale jak słusznie zauważyłeś był zapewne pochodną ropy naftowej, znanej ówcześnie jako "olej skalny" (oleum petrae), lub zbliżonych do smoły produktów wytlewania (odgazowywania węgla) łupków palnych węglowych, bitumicznych, ropnych.
*

Jakie dokładnie właściwości - według opisów kpt. Jaszowskiego - miał ów "szmelc skalny"? Stawiał bym tu raczej na ropę naftową - w niektórych rejonach Galicji znaną i od kilku wieków dość często stosowaną jako smar (zamiast smoły drzewnej). Tymczasem oświetlenie gazowe w polskich miastach (a więc i w miarę szeroka dostępność ubocznych produktów odgazowywania węgla) to dopiero +/- połowa XIX wieku.
QUOTE(Sarissoforoj @ 10/07/2013, 21:18)
QUOTE(zajączek)
Na pewno nic innego niż proch czarny zwany też dymnym.

W ładunkach zapalających na pewno. Przy czym kpt. Jaszowski we wspomnieniach podaje, że dodawano jakiś płyn, który powodował niemożność ugaszenia rakiet.
*

Czy to znaczy, że paliwo do tych rakiet miało postać pasty - przygotowywanej ze wspomnianego wyżej prochu rakietowego i (najprawdopodobniej) ropy naftowej lub smoły?

Ten post był edytowany przez karaluch84: 11/07/2013, 14:44
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #12

     
Sarissoforoj
 

Kwatermistrz Generalny
*******
Grupa: Supermoderator
Postów: 2.902
Nr użytkownika: 1.265

Stopień akademicki: mgr. inz.
Zawód: Emeryt
 
 
post 11/07/2013, 16:22 Quote Post

QUOTE(karaluch84)
Jakie dokładnie właściwości - według opisów kpt. Jaszowskiego - miał ów "szmelc skalny"?
Po prostu nie był łatwy do gaszenia, podają wręcz, że nieugaszalny.
QUOTE(karaluch84)
Jakie dokładnie właściwości - według opisów kpt. Jaszowskiego - miał ów "szmelc skalny"?
QUOTE(karaluch84)
Czy to znaczy, że paliwo do tych rakiet miało postać pasty
Po części spajał ładunek miotający, po części zapewniał jego równomierne spalanie do samego końca. Nie gasł pod wpływem gwałtownego przepływu powietrza. Jaszowski pisze, że ładunek miotający nie miał konsystencji płynnej, tworzył całość z prochem jak substancja stała. Tylko podczas spalania się topił i wyciekał (no i spalał oczywiście).
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #13

     
karaluch84
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 198
Nr użytkownika: 68.322

 
 
post 11/07/2013, 18:02 Quote Post

QUOTE(Sarissoforoj @ 11/07/2013, 17:22)
Jaszowski pisze, że ładunek miotający nie miał konsystencji płynnej, tworzył całość z prochem jak substancja stała. Tylko podczas spalania się topił i wyciekał (no i spalał oczywiście).
*

To by jednak wskazywało raczej na smołę niż ropę naftową...

Zastanawia mnie też kwestia inicjowania wybuchu głowicy. Spodziewałem się drewnianej rurki z lontem w środku (podobnie jak w granacie), a tymczasem rzecz jest chyba bardziej złożona - pod tym linkiem: http://www.ojczyzna-suwalszczyzna.pl/artyk...-1822-1831.html znalazłem artykuł z opisem budowy i działania rakiet pochodzącym z 1813 roku (fakt - trochę wcześniejszym niż Powstanie Listopadowe, ale - o ile mi wiadomo - przez te 17 lat jakiejś rewolucji w rakietach nie było). Co mnie w tej relacji zastanawia, to opis losów rakiety po wyczerpaniu paliwa - miał wtedy następować zapłon masy palnej umieszczonej w kuli (głowicy), a dopiero po 10 minutach (???) dochodzić miało do eksplozji owej kuli. O ile opis sporządzony przez XIX-wiecznego autora jest zgodny z rzeczywistością (zamieszczony w zwykłej gazecie, a nie piśmie fachowym), dotyczy chyba wyspecjalizowanego pocisku do podpalania zabudowań (no bo w polu takie rozwiązanie raczej nie byłoby zbyt praktyczne)? Wygląda na to, że głowica miała dwie komory - w jednej masa zapalająca o właściwościach innych niż paliwo, tzn. paląca się spokojniej (więcej smoły kosztem prochu?), a w drugiej proch (zapalający się po kilku minutach od rozżarzonych żeliwnych ścianek). Oczywiście to tylko mój domysł, ale nie potrafię sobie w inny sposób wytłumaczyć tak dużego opóźnienia wybuchu...

Ten post był edytowany przez karaluch84: 11/07/2013, 18:32
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #14

     
Speedy
 

IX ranga
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 4.547
Nr użytkownika: 3.192

 
 
post 11/07/2013, 18:52 Quote Post

Hej
QUOTE(karaluch84 @ 11/07/2013, 18:02)
Zastanawia mnie też kwestia inicjowania wybuchu głowicy. Spodziewałem się drewnianej rurki z lontem w środku (podobnie jak w granacie), a tymczasem rzecz jest chyba bardziej złożona - pod tym linkiem: http://www.ojczyzna-suwalszczyzna.pl/artyk...-1822-1831.html znalazłem artykuł z opisem budowy i działania rakiet pochodzącym z 1813 roku (fakt - trochę wcześniejszym niż Powstanie Listopadowe, ale - o ile mi wiadomo - przez te 17 lat jakiejś rewolucji w rakietach nie było). Co mnie w tej relacji zastanawia, to opis losów rakiety po wyczerpaniu paliwa - miał wtedy następować zapłon masy palnej umieszczonej w kuli (głowicy), a dopiero po 10 minutach (???) dochodzić miało do eksplozji owej kuli. O ile opis sporządzony przez XIX-wiecznego autora jest zgodny z rzeczywistością (zamieszczony w zwykłej gazecie, a nie piśmie fachowym), dotyczy chyba wyspecjalizowanego pocisku do podpalania zabudowań (no bo w polu takie rozwiązanie raczej nie byłoby zbyt praktyczne)? Wygląda na to, że głowica miała dwie komory - w jednej masa zapalająca o właściwościach innych niż paliwo, tzn. paląca się spokojniej (więcej smoły kosztem prochu?), a w drugiej proch (zapalający się po kilku minutach od rozżarzonych żeliwnych ścianek). Oczywiście to tylko mój domysł, ale nie potrafię sobie w inny sposób wytłumaczyć tak dużego opóźnienia wybuchu...
*




Co do tego tekstu, wydaje mi się on takim przykładem dziennikarskiej przesady czy koloryzowania, z cyklu och ach jaka straszna ta broń. Gość tak jakby pomieszał rakietę zapalającą i odłamkową; nie wiem czy takie hybrydy były. Co do sposobu odpalania głowicy odłamkowej to znalazłem ciekawostkę; o ile zwykle widywałem rysunki gdzie opóźniacz głowicy połączony był po prostu z silnikiem, to tu http://www.standingwellback.com/home/2012/...ng-ohnasty.html widać że głowica brytyjskiej rakiety z czasów napoleońskich ma swój własny lont, biegnący na zewnątrz komory silnika. Nie takie to głupie, zważywszy że w komorze spalania mogą się dziać różne nieprzyjemne rzeczy i w wypadku gdyby silnik raczył sobie eksplodować przy starcie, to lepiej żeby głowica przy tym tak od razu nie wybuchła (z samego silnika niewiele odłamków będzie).
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #15

3 Strony  1 2 3 > 
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej