Młodzież w PRL - kliknij, aby przejść na forum
historycy.org > Historia Polski > POLSKA LUDOWA > Od kryzysu do demokracji 1980-1989
Czang
Chciałbym spytać o postawy młodzieży w PRL,a konkretnie w latach osiemdziesiątych.Czy młodzi ludzie olewali sobie te całą politykę, a może jednak angażowali się politycznie.
Hawkeye
Podobnie jak w latach 70tych w kolejnej dekadzie studenci nadal angażowali się politycznie. Wystarczy wspomnieć działanie podziemnego NZS podczas stanu wojennego, manifestacje, pochody itp. Nie bez przyczyny studentów podczas SW internowano lub aresztowano. (dla UJ zob. "Lista Wyrozumskiego")
Z pewnością jednak dałoby się znaleźć wiele przykładów młodych ludzi "olewających" sobie politykę. Zresztą dziś jest niestety podobnie
Travis
Postawy, jak już wspomniał przedmówca, były różne, często skrajne - od aktywnego zaangażowania się w działania opozycyjne, poprzez apatyczną obojętność, aż po czynne wspieranie systemu.

Co do poruszonej tu kwestii apatii, ciekawego (i dość kontrowersyjnego) spostrzeżenia dokonał legendarny prof. Władysław Goldfinger-Kunicki (nota bene z wykształcenia genetyk a nie socjolog!). Stwierdził on mianowicie, iż studenci nie odegrali praktycznie żadnej roli w kluczowych wydarzeniach lata 1980r. (w przeciwieństwie do młodych robotników), gdyż byli tą grupą społeczną, która najdłużej pozostawała pod wpływem edukacyjnego systemu komunistów.

Uwaga ta wpisuje się w intrygującą tezę zakładającą, że zbrodniczym ideologiom najłatwiej jest pozyskać (lub co najmniej zmusić do bierności) właśnie najbardziej wykształconą część społeczeństwa. W podobnym tonie wypowiadał się m.in. Paul Johnson, słusznie zauważając (co wręcz zszokowało zwolenników teorii o antyintelektualizmie nazizmu), że w Niemczech lat 30-tych najgorliwszymi poplecznikami NSDAP okazali się być...studenci i pracownicy naukowi wyższych uczelni!
szczypiorek
Tzw. karnawał Pierwszej Solidarności (80-81) był czasem gdy młodzi masowo włączyli się w kontestację systemu ( np. strajki studenckie na rzecz zarejestrowania NZS).

Druga połowa lat osiemdziesiątych to był jednak okres w dużej mierze apatii społecznej - udział młodych w ruchach opozycyjnych był chyba odzwierciedleniem ogólnych trendów. Niemniej trzeba pamiętać o grupach, które "objawiły się" zasadniczo już po stanie wojennym jak Federacja Młodzieży Walczącej , Ruch Społeczeństwa Alternatywnego (anarchiści), Polska Partia Socjalistyczna (reaktywowana w kraju w 1987 r. , której młodzi członkowie byli widocznym elementem np. warszawskich "zadym"). Był ruch Wolność i Pokój. No i ruch kontrkulturowy , legendarna "Pomarańczowa Alternatywa" robiąca sobie żarty z systemu - już na potęgę - np. z okazji "Dnia Milicjanta" czy rocznicy Rewolucji Październikowej wink.gif Aha ... jeszcze zaczął bądź uaktywnił działalność powiązany z kościołem (i będący nieoficjalną alternatywą dla ZHP, bynajmniej wcale nie pro-reżimowego) Związek Harcerstwa Rzeczypospolitej. To tak na szybko.

Ale chyba większość młodych faktycznie miała wtedy politykę w ... nosie. W sumie chyba szkoda. Bo wyjątkowe czasy (czasy przełomu) wymagały jednak masowych ruchów obywatelskich, najlepiej z dużym udziałem młodzieży. Tego zabrakło - jak sądzę.
tyrq
Lata 80 to też rozwój ruchu punk`owego w Polsce i na świecie. Przede wszystkim festiwale w Jarocinie. Polecam do obejrzenia na youtube dokumenty i z tamtych czasów i nakręcone już po 89 r o np inwigilacji młodzieży na tych koncertach.
szczypiorek
Dokładne. Zresztą wiele tekstów punkowych zespołów to była jedna wielka kontestacja systemu (ale jednocześnie nacechowana sceptycyzmem wobec "dorosłej" opozycji , u której punkowców drażniło m.in. wchodzenie w klimaty "bogoojczyźniane" ). No i z założenia punk daleki był od idealizowania kapitalizmu jako takiego (co już wynikało z genezy samego ruchu).
Prezes_
QUOTE(Travis @ 24/12/2012, 23:01)
Co do poruszonej tu kwestii apatii, ciekawego (i dość kontrowersyjnego) spostrzeżenia dokonał legendarny prof. Władysław Goldfinger-Kunicki (nota bene z wykształcenia genetyk a nie socjolog!). Stwierdził on mianowicie, iż studenci nie odegrali praktycznie żadnej roli w kluczowych wydarzeniach lata 1980r. (w przeciwieństwie do młodych robotników), gdyż byli tą grupą społeczną, która najdłużej pozostawała pod wpływem edukacyjnego systemu komunistów.


A czy w lecie 1980, jak to w lecie bywa, nie trwały czasem wakacje?wink.gif. Teoria może mniej kontrowersyjna, niż ta przywoływana przez autora, ale chyba nie mniej uzasadniona.
konto_usuniete_28.02.16
Nienawidziłem komuny i komunistów , nikt z moich rówieśników jej nie lubił , nawet nie za to ze nas sprowadzili do roli europejskich Hotentotów , ale za przymus chodzenia w pochodach 1 majowych , za to ze musieliśmy stać w kolejkach , za to ze w Pewexsie na witrynie widać było różnice miedzy socjalizmem a światem zachodu , czyli fałsz i obłudę tych czerwonych xxxxxxx .
Jacpi
W odniesieniu do pytania - stosunek do władzy był różny a co najciekawsze nie wpływało to jakoś na wzajemne relacje koleżeńskie. Takim przykładem mogę być ja sam . Nie ukrywając ale tez nie afiszując się własnymi przekonaniami a były one antyrządowe przyjaźniłem się i siedziałem przez dwa lata w liceum w jednej ławce z synem wysokiego dostojnika partyjnego. Tylko 2 lata gdyż ojciec kolegi dostał posadę w centrali RWPG w Moskwie i przeniósł się tam z rodziną. Swoją drogą jego opowieści o tym jak dzieci dyplomatów arabskich prali się z dziećmi dyplomatów zachodnich ( przede wszystkich amerykańskich ) były bardzo ciekawe smile.gif Większość rówieśników miała postawę ambiwalentną tzn. generalnie nie przepadali za systemem ale tez nie kontestowali go.
konto_usuniete_28.02.16
Trudno się było afiszować , w szkołach dyrektorami często byli działacze partyjni , sam raz w czasie przygotowania przygotowania przedstawienia szkolnego w I klasie LO , szczerze się wyraziłem o porządkach panujących w kraju i na świecie , następnego dnia dyrektorka ( o piersi wielokrotnie nagradzanej medalami )odwiedziła moją klasę i publicznie mnie zwyzywała od folksdojczów ( powiedziałem ze rodzina w Niemczech ma lepiej niż my w Polsce ) i elementu antysocjalistycznego , efekt - następne LO znalazłem 40 km od domu rodzinnego . dry.gif
szapur II
Szczerze powiedziawszy Lancastrze trochę dziwię się, że znalazłeś liceum... W końcu nauczyciele starej daty zawsze powtarzali - liceum nie jest obowiązkowe...
Aquarius
QUOTE(Jacpi @ 12/01/2013, 15:15)
dzieci dyplomatów arabskich prali się z dziećmi dyplomatów zachodnich
*



Kto wygrywał? Kto zaczynał?

szapur II
QUOTE
W końcu nauczyciele starej daty zawsze powtarzali - liceum nie jest obowiązkowe...


I mieli rację, dzisiejsi też tak mówią i też mają rację.


A co do tematu, cóż jeszcze można dodać?
QUOTE
młodzi masowo włączyli się w kontestację systemu


Młodzi chyba nigdy masowo nie przyłączali się do jakichś organizacji anty. Jeszcze zależy co rozumiemy przez masowość.
gtsw64
QUOTE
Stwierdził on mianowicie, iż studenci nie odegrali praktycznie żadnej roli w kluczowych wydarzeniach lata 1980r. (w przeciwieństwie do młodych robotników), gdyż byli tą grupą społeczną, która najdłużej pozostawała pod wpływem edukacyjnego systemu komunistów.

Nie jestem ani genetykiem ani socjologiem, ale mam trochę inna teorię.
Otóż kluczową rolę w wydarzeniach odegrali robotnicy ponieważ w tamtym okresie nie dało się żyć , taka była bieda. To właśnie robotnicy najdotkliwiej ja odczuwali. Brak podstawowych artykułów :cukru, mięsa, tłuszczów czy butów (które były na kartki). Wszystko trzeba było wystać w kolejkach (w których robotnik nie miał czasu stać). Pamiętam że często jedynym jedzeniem gdy wróciłem ze szkoły (rodzice pracowali) była kromka chleba ze smalcem a w lato ogórek czy pomidor zerwany z przydomowego ogródka.
W tym okresie studenci w większości wywodzili się z warstw bogatszych, którym ciężki okres lat 70 i początku 80 nie doskwierał tak dotkliwie. Z mojej szkoły podstawowej na studia dostali się jedynie syn lekarza i tzw badylarza (o ile syn lekarza rzeczywiście uczył się bardzo dobrze to syn badylarza przeciętnie a nawet słabo).

Mnie powiem szczerze polityka wcale nie interesowała. Denerwowałem sie jedynie gdy były zjazdy partii i w obu programach nie było nic poza relacjami ze zjazdu.
Powiem szczerze że nie wierzyłem w jakiekolwiek zmiany (argumenty o sile systemu komunistycznego jakie wpajano mi w szkole dały o sobie znać).
Czarny Kapitan
QUOTE(lancaster @ 12/01/2013, 15:33)
Trudno się było afiszować , w szkołach dyrektorami często byli działacze partyjni , sam raz w czasie przygotowania przygotowania przedstawienia szkolnego w I klasie LO , szczerze się wyraziłem o porządkach panujących w kraju i na świecie , następnego dnia dyrektorka ( o piersi wielokrotnie nagradzanej medalami )odwiedziła moją klasę i publicznie mnie zwyzywała od folksdojczów ( powiedziałem ze rodzina w Niemczech ma lepiej niż my w Polsce ) i elementu antysocjalistycznego , efekt - następne LO znalazłem 40 km od domu rodzinnego .  dry.gif
*



A na jakiej podstawie wyrzucono Ciebie ze szkoły. Chodzi mi o oficjalny powód. Wątpie, czy mówienie prawdy w towarzystwie było karane relegacją ze szkoły, a podstawą było "bycie elementem antysocjalistycznym". Chyba trochę musiałeś jej napyskować.
Jacpi
Aquarius,12/01/2013, 18:57]
QUOTE(Jacpi @ 12/01/2013, 15:15)
dzieci dyplomatów arabskich prali się z dziećmi dyplomatów zachodnich


Kto wygrywał? Kto zaczynał?

CODE
a to róźnie bywało. Ale najczęściej Arabowie co najciekawsze w takich wypadków demoludy patrzyły z boku


QUOTE
młodzi masowo włączyli się w kontestację systemu


Młodzi chyba nigdy masowo nie przyłączali się do jakichś organizacji anty. Jeszcze zależy co rozumiemy przez masowość.
CODE
to zależy co należy rozumieć pod słowem masowy. Masowo uczestniczyli we wszelkich zadymach, demonstracjach.  To na pewno.


Edit: Lancaster : Musiałeś trafić naprawdę na jakiś zagorzałych partyjniaków. W moim liceum po prostu by Cie zignorowano. Chociaż na początku lat 80 za bardzo "komunistyczne" uznawano w Nowej Hucie XII LO.
konto_usuniete_28.02.16
QUOTE
A na jakiej podstawie wyrzucono Ciebie ze szkoły. Chodzi mi o oficjalny powód. Wątpie, czy mówienie prawdy w towarzystwie było karane relegacją ze szkoły, a podstawą było "bycie elementem antysocjalistycznym". Chyba trochę musiałeś jej napyskować.

Nie grzecznie pani dyrektor bez słowa wysłuchałem , oficjalny powód - było coś takiego jak ocena z zachowania , plus opinia wyrażona w trakcie spotkania z rodzicami , on tu nigdy do następnej klasy nie przejdzie .
QUOTE
Edit: Lancaster : Musiałeś trafić naprawdę na jakiś zagorzałych partyjniaków. W moim liceum po prostu by Cie zignorowano. Chociaż na początku lat 80 za bardzo "komunistyczne" uznawano w Nowej Hucie XII LO.

sad.gif
gtsw64
QUOTE
W moim liceum po prostu by Cie zignorowano. Chociaż na początku lat 80 za bardzo "komunistyczne" uznawano w Nowej Hucie XII LO.

Do technikum którego chodziłem na początku lat 80 tych (stan wojenny) a kończyłem w połowie nie odczuwało się w ogóle jakiegokolwiek napięcia politycznego. Przynajmniej ja tego nie zauważałem (jak wcześniej pisałem polityka mnie w zasadzie nie interesowała).
Jedynym (zajściem politycznym) była pamiętam zażarta dyskusja polityczna po wprowadzeniu stanu wojennego w toalecie przy (cennym i trudnym do zdobycia dla młodzieży) papierosku na długiej przerwie.
Stwierdziłem wtedy że "nowi" ( Solidarność) niedługo stanie się taką samą "bandą" jak obecnie rządzący. Musiałem się wtedy ewakuować bo bez mała dostał bym oklep.
Po iluś tam latach (obecnie) niejeden z tamtych dyskutantów przyznał by mi rację i postawił by piwo.
(kurcze zastanawiam się czy nie jestem czasem jakimś jasnowidzem wink.gif elefant.gif elefant.gif elefant.gif )
Travis
QUOTE
Chociaż na początku lat 80 za bardzo "komunistyczne" uznawano w Nowej Hucie XII LO

No, z tego co wiem to jeszcze w późnych latach 80-tych lekcje historii poświęcone zagadnieniom XX wieku wyglądały w nobliwym I L.O. w Krakowie niczym perory Jerzego Urbana...
wojtek k.
QUOTE(lancaster @ 12/01/2013, 15:33)
Trudno się było afiszować , w szkołach dyrektorami często byli działacze partyjni


Po wprowadzeniu stanu wojennego, kiedy po zakończeniu "ponadplanowych ferii" wróciliśmy do szkoły, dyrektor mojego liceum zwołał wszystkich do auli, gdzie wygłosił do nas przemówienie, tłumacząc nam, jak to elementy antysocjalistyczne próbowały zdestabilizować kraj i jak to powinniśmy się trzymać z daleka od wszelkiej maści agitatorów i jak to wiele zawdzięczamy socjalizmowi. Nie wytrzymałem i zabrałem głos...

Dyrektor przerwał zebranie, kazał wszystkim rozejść się do klas, a mi kazał zameldować się w jego gabinecie. Byłem pewien, że "polecę" ze szkoły. Jakież było moje zdziwienie, kiedy dyrektor, którego uważałem za komucha, spytał mnie na wstępie, czy nie potrzebujemy pomocy finansowej, bo nauczyciele chcą zrobić zrzutkę...

Dodam, że kiedy zostałem później aresztowany, tenże dyrektor podpisał poręczenie za mnie wink.gif
gtsw64
Może z innej beczki.
W wakacje 1983 roku wraz z kilkoma kolegami i koleżankami wyjechaliśmy nad morze,pod namiot. Po hucznej nocy na plaży zmęczeni zalegliśmy w namiotach. Rano (koło godziny 11 tej) odsuwa się suwak namiotu a w wejściu staje ogromy wilczur z kagańcem zawieszonym na szyi. W pierwszej chwili nie mogliśmy załapać o co chodzi do momentu gdy usłyszeliśmy "wyłazić". Po szybkim wyjściu oślepiło nas trochę słońce ale zobaczyliśmy pozostałych kolegów z innych namiotów jak stoją cichutko ze spuszczonymi głowami. Na przeciwko nas stał wilczur, porucznik w zielonym otoku a za nim chyba z pięciu bez mała rówieśników w hełmach, moro z bronią i w skórzanych buciorach. Wszystkich wylegitymowali i zadawali głupie pytania : co tu robimy czy skąd jesteśmy (przecież mieli adresy).
Z tego co pamiętam zabrali jakąś dziewczynę. Trudno powiedzieć z jakiego powodu.
korten
podobna historia przydarzyła się mojej skromnej osobie na Soliną w połowie lat siedemdziesiątych.Pochlaliśmy przy gitarze (na której nikt nie umiał grać) i poszliśmy spać.Na drugi dzień switkiem koło południa do namiotu wszedł wilczur z doczepionym lebiegą, który przedstawił się
"Jestem z ORMO i proszę o wasze dokumenty i nie chciałbym być w waszej skórze....." Staliśmy przed namiotami, przyszedł porucvznik MO, popatrzył na nas , na psa i mile zwrócił się do ormowca ".... wypierd..... z tym psem", a nam powiedział "widzicie ten budynek, to ośrodek wczasowy KC i macie nie drzeć pysków bo inaczej pogadamy".Po tym wydarzeniu piliśmy w ciszy delktując się szumem solińskiego morza.

Innym razem poszliśmy z kolegą na dymka.Przyszło dwóch, kolega im się nie spodobał to mu dołożyli.Na drugi dzień okazało się że panowie przyszli nas przeprosić.Kolega był synem prezydenta miasta wojewódzkiego.
memex
Ja miałem inną przygodę.
W 1984r. wybrałem się z kumplami i koleżankami pod namioty do Sielpi k/Końskich (jest tam spory sztuczny zbiornik wodny - zalew). Pogoda była fatalna więc zamiast kąpieli uskutecznialiśmy codzienne spożywanie znacznych ilości miejscowego wina-bełkota "Tytan". Już na początku naszego pobytu poznaliśmy dwóch braci-gitarzystów pochodzących z Pacanowa. Jako że często głośno darliśmy mordy śpiewając m.in. aktualny wtedy przebój "Mój jest ten kawałek podłogi", równie często nasze pole namiotowe nawiedzane było przez ORMO-wców w towarzystwie MO-owców. Ilekroć pytali naszych kolegów z Pacanowa gdzie mieszkają, ci biedacy po udzielonej odpowiedzi zawsze dostawali pałą zanim zdążyli pokazać dokumenty potwierdzające, że faktycznie są ziomalami koziołka Matołka.
Bracia opowiadali nam, że największy łomot dostali kiedyś w Sopocie, gdzie poznali jakiegoś Holendra. Popili ostro i musieli go odholować do hotelu. Po drodze natknęli się na patrol MO. Oczywiście padło pytanie "Skąd jesteście" i odpowiedź "Z Pacanowa". Następne pytanie: "A kolega skąd?". Odpowiedź "Z Holandii" wyczerpała cierpliwość funkcjonariuszy wink.gif

Tytułem uzupełnienia dodam, że po latach mój szef opowiadał mi, jak to kiedyś w latach 80-ych XXw. był z rodziną na wczasach w Sielpi i nie wysypiał się, bo jakieś sk******ny co noc głośno śpiewały "Mój jest ten kawałek podłogi". Nic mu nie odrzekłem rolleyes.gif

P.S.
W Sielpi działa bardzo ciekawe Muzeum Staropolskiego Zagłębia Przemysłowego. Polecam.
orz
Jako ojciec studentki musiałem akceptować zmiany"bo wszyscy protestują".W domu była dyscyplina o 20-tej.w domu itd.Ale w czasie strajków studenckich musiała być RAZEM.Chyba się nie mylę,to nie była POLITYKA,po prostu musiała się wyszumieć.
gtsw64
QUOTE
Ale w czasie strajków studenckich musiała być RAZEM.Chyba się nie mylę,to nie była POLITYKA,po prostu musiała się wyszumieć.

Podobnie i ja uważam że obrzucanie się z ZOMO kamieniami to żadna polityka. Zresztą ja sam zrywając radzieckie flagi przed 1 maja uważam to teraz raczej za chuligaństwo niż za działania polityczne czy jak to niektórzy nazywają wyzwoleńcze.
pomian
QUOTE(gtsw64 @ 20/01/2013, 11:51)
QUOTE
Ale w czasie strajków studenckich musiała być RAZEM.Chyba się nie mylę,to nie była POLITYKA,po prostu musiała się wyszumieć.

Podobnie i ja uważam że obrzucanie się z ZOMO kamieniami to żadna polityka. Zresztą ja sam zrywając radzieckie flagi przed 1 maja uważam to teraz raczej za chuligaństwo niż za działania polityczne czy jak to niektórzy nazywają wyzwoleńcze.
*


To co zrywałeś, to nie były flagi radzieckie tylko flagi robotnicze, i to było rzeczywiście chuligaństwo, ale z dzisiejszego punktu widzenia, chuligaństwo poprawne polityczne. wink.gif
Kiszuriwalilibori
QUOTE
iż studenci nie odegrali praktycznie żadnej roli w kluczowych wydarzeniach lata 1980r. (w przeciwieństwie do młodych robotników), gdyż byli tą grupą społeczną, która najdłużej pozostawała pod wpływem edukacyjnego systemu komunistów.

Ja te same fakty zinterpretowałbym raczej tak, że wielkoprzemysłowa zwłaszcza klasa robotnicza była bardziej zintegrowana, bo po prostu była ze sobą dłużej. Studenci byli ze sobą przez 5 lat. A w czasach, o których piszemy, nie było w zwyczaju często zmieniać miejsce pracy. Stąd klasa robotnicza stawnowiła względny monolit, ale już inni - niekoniecznie. skoro też stanowiła większy monolit, łatwiej jej było podejmowac masowe I skoordynowane działania.
saywiehu
QUOTE(Kiszuriwalilibori @ 6/05/2013, 0:15)
Ja te same fakty zinterpretowałbym raczej tak, że wielkoprzemysłowa zwłaszcza klasa robotnicza była bardziej zintegrowana, bo po prostu była ze sobą dłużej. Studenci byli ze sobą przez 5 lat. A w czasach, o których piszemy, nie było w zwyczaju często zmieniać miejsce pracy. Stąd klasa robotnicza stawnowiła względny monolit, ale już inni - niekoniecznie. skoro też stanowiła większy monolit, łatwiej jej było podejmowac masowe I skoordynowane działania.
*


Na 1 stronie tego tematu Prezes zauważył, że w lecie '80, jak co lato, były wakacje. Studenci w wakacje niekoniecznie mieli okazje do organizowania się, strajkowania, wysuwania postulatów. Dlatego nie dopisywałbym zbędnej ideologii, w sierpniu '80 nie mogło być zrywu studenckiego smile.gif
Sam wtedy byłem na obozie sportowym, w LO. I, podobnie jak gtsw64, zrywałem przed 1 Maja czerwone flagi. I też oceniam to jako chuligaństwo, nie jakiś czyn patriotyczny.
emigrant
QUOTE(saywiehu @ 6/05/2013, 14:14)
I, podobnie jak gtsw64, zrywałem przed 1 Maja czerwone flagi. I też oceniam to jako chuligaństwo, nie jakiś czyn patriotyczny.
*


Według mnie ten sam czyn robiony w warunkach demokratycznego państwa prawa, a dyktatury, to dwie różne rzeczy.
Zresztą dużo też zależy od motywów...
Według mnie w PRLu najczęściej to nie było chuligaństwo.
pogezan
QUOTE(gtsw64 @ 20/01/2013, 11:51)
Podobnie i ja uważam że obrzucanie się z ZOMO kamieniami to żadna polityka. Zresztą ja sam zrywając radzieckie flagi przed 1 maja uważam to teraz raczej za chuligaństwo niż za działania polityczne czy jak to niektórzy nazywają wyzwoleńcze.
*



Każdy robił politykę na miarę swoich możliwości smile.gif Celny rzut kamieniem w zomowca był wysoko punktowany smile.gif
Czerwone flagi w tamtym okresie były jednoznacznie kojarzone z systemem komunistycznym, a nie z tradycją robotniczą. Zerwanie jej było mniej punktowane niż trafiony zomowiec, ale to też się liczyło smile.gif
Sapiens
QUOTE(emigrant @ 6/05/2013, 15:23)
Według mnie ten sam czyn robiony w warunkach demokratycznego państwa prawa, a dyktatury, to dwie różne rzeczy.


A skąd typowy Kowalski ma wiedzieć że teraz jest prawdziwa demokracja, a nie udawana? Za PRL przecież też były "wybory". Również dzisiaj partia wywiesza wszędzie zamiast czerwonej błękitną z żółtymi gwiazdkami, więc co ma potwierdzać że obecnie jest demokracja, a nie dyktatura? Bo tak media krzyczą? Po wojnie też było referendum ludowe, jak z tym prounijnym, dzisiaj powszechnie się uważa że ludowe było sfałszowane, jak typowy Kowalski może z czystym sumieniem sprawdzić czy prounijne nie było? Bo państwa Eurostrefy nie stwierdził fałszerstwa? Wśród zwykłych ludzi nie widać żadnego aktywnego poparcia dla Unii, wygłaszają je jedynie ci co dostają od niej pieniądze, czyż PZPR nie popierali głównie tylko ci co na niej korzystali, dostając przeróżne prezenty np. kartki na nowy rower? Tak samo drzwi do partii jak i unijnych pieniędzy stała otworem, pod warunkiem spełnienia różnych ideologicznych warunków. Dla mnie ci co zrywają flagi EU też są patriotami, zresztą tak samo grożą za to represje.

Ot moralność postsolidarnościowców, jak zastali czerwone flagi to wolno zrywać bo to gest patriotyzmu mimo że niezgodny z prawem, jak ich postsolidarnościowe partie wywieszają błękitno-żółte, to już zrywać nie wolno bo prawo zabrania rolleyes.gif.
Ludność widać po domach na początku maja w ogóle euroszmat nie wiesza, czyli tak samo jak z czerwonymi w PRL się z nimi nie identyfikuję, a na urzędach jest błękitny sztandar po prostu symbolem właściciela bo jest obecny na wszystkich "państwowych" obiektach: urzędach, pociągach, samochodach itp.
emigrant
QUOTE(Sapiens @ 7/05/2013, 7:39)
QUOTE(emigrant @ 6/05/2013, 15:23)
Według mnie ten sam czyn robiony w warunkach demokratycznego państwa prawa, a dyktatury, to dwie różne rzeczy.


A skąd typowy Kowalski ma wiedzieć że teraz jest prawdziwa demokracja, a nie udawana?

blink.gif Może stąd, że przeciętny Kowalski nie był idiotą?
Sapiens
Naprawdę Emigrancie, spodziewałem się po tobie bardziej wysublimowanej wypowiedzi. A tutaj podobnie do niektórych tylko z innego obozu odpowiedzi w stylu: "Bo nie był zaślepionym nacjonalistą antysemitą i homofobem". sad.gif
Kto by chciał obiektywnego udowodnienia że wybory są obecnie uczciwe, chodzi o samo potwierdzenie bo przecież chyba jest jakieś zabezpieczanie dbające o uczciwe wyniki? To że widać jak po otwarciu urn są liczone głosy przez panów i panie wcale nie potwierdza że potem jest to obiektywnie sumowane.
Np. w ostatnich wyborach parlamentarnych zagłosowałem na partie która nie dostała się do sejmu, w lokalnych informacjach o wyborach w gminie (oficjalna strona www gminy) nie znalazłem żadnej informacji że na tą partię został oddany choć jeden głos, a swoja karteczkę wypełniłem poprawnie.
emigrant
QUOTE(Sapiens @ 7/05/2013, 7:56)
Naprawdę Emigrancie, spodziewałem się po tobie bardziej wysublimowanej wypowiedzi. A tutaj podobnie do niektórych tylko z innego obozu odpowiedzi w stylu: "Bo nie był zaślepionym nacjonalistą antysemitą-homofobem".  sad.gif
*


No, chłopie, co Ty za pytania zadajesz? Każdy przeciętnie myślący człowiek widział przede wszystkim dualizm tego, co nadawali w tv, radio, gazetach, oficjalnych mowach a otaczającej go rzeczywistości. I ten rozziew tak dawał po oczach, ze trzeba było autentycznie być idiotą, żeby tego nie widzieć. Mało tego, można to było zacząć zauważać od dziecka, pewne sprawy, stopniowo.
Nie znam nikogo normalnego, a przeżyłem w PRLu poza 18-tkę, kto wierzyłby w oficjalne bzdury. Nawet ci, którzy wtedy tak twierdzili, bo im się opłacało, potem, po 1989 roku, przyznawali się do oportunizmu (nie jest powiedziane, ze się go wstydzili).
To zdawanie sobie sprawy, ze się żyje w swoistym matrixie dotyczyło życia codziennego, spraw społecznych i politycznych. A tych ostatnich to już najbardziej, bo na nie właśnie władza reagowała najszybciej i najbardziej zdecydowanie.
Nie wyjeżdżaj więc z takimi kawałkami...
Sapiens
No ale Emigrancie, tak samo widać dualizm dzisiaj, w mediach ciągle słychać o olbrzymim poparciu Polaków dla "integracji europejskiej", za to na ulicach, stolicy czy mojego miasta (ok. 30 km od Warszawy) nie widać ludzi którzy by wieszali flagi EU na domach, ja widziałem dzisiaj dopiero pierwszą na jakiejś ruderze w lesie. Jedynie grupy młodzieży oficjalnie zorganizowanej przez urzędy takie noszą, wraz z prounijnymi sloganami. Urzędy obwieszają się jedynie euroflagami i organizują przeróżne konkursy i śpiewy mające chwalić jedynie słuszną Brukselę. Często w latach 2004-2006 były to przeróżne obowiązkowe apele i "projekty" dla klas. Kiedy tymczasem widać że zwykły Kowalski, niezależnie czy pracuje w Warszawie czy gdzie indzie tak tej cioci Unii nie kocha.
emigrant
QUOTE(Sapiens @ 7/05/2013, 8:08)
No ale Emigrancie, tak samo widać dualizm dzisiaj...

Ty chyba nie pamiętasz PRLu osobiście, co? Inaczej byś takich rzeczy nie pisał...


krakowiak
Ja swoje "kombatanckie" wspomnienia z czasów gdy byłem młodzieżą w latach 80. zamieściłem na stronie:

http://www.polonus.mojeforum.net/viewtopic...2033&highlight= . smile.gif

Sam do niczego nie należałem, a moja działalność ograniczyła się do produkcji, przy pomocy kredek woskowych, kilku ulotek, dzięki którym pięcioro moich znajomych mogło zobaczyć jak więzienie wygląda od środka.
Bartłomiej Rychlewski
[quote=Sapiens,7/05/2013, 8:39]

CODE
A skąd typowy Kowalski ma wiedzieć że teraz jest prawdziwa demokracja, a nie udawana?
Za PRL przecież też były "wybory". Również dzisiaj partia wywiesza wszędzie zamiast czerwonej błękitną z żółtymi gwiazdkami, więc co ma potwierdzać że obecnie jest demokracja, a nie dyktatura? Bo tak media krzyczą? Dla mnie ci co zrywają flagi EU też są patriotami, zresztą tak samo grożą za to represje.


Chyba stąd, że ma mózg i potrafi go używać. Prócz tego ma również konstytucyjne prawa oraz środki i instytucje służące ochronie tych praw, a od decyzji władz, niezgodnych w jego rozumieniu , z rzeczoną konstytucją , może się odwoływać do instytucji niezależnych od tych władz - w PRL odwoływać się można było co najwyżej do ,,Derekcji dzwonków tramwajowych". Co do flag - to mnie przynajmniej nikt nie przymusza do wywieszania flag unijnych , a o samej przynależności do Unii miałem możliwość wypowiedzenia się w referendum ogólnokrajowym, którego wyników nikt nie fałszował ( przynajmniej nie znaleziono dowodów na ich fałszowanie). Od PRL różni nas także to, iż możemy ty bez problemu pisać o tym, ze Unia jest be , a nawet jak mamy ochotę możemy założyć partię czy stronnictwo stawiające sobie za cel np. rozwiązanie Unii i nikt nas za to nie zamknie ani do pierdelka ani do psychiatryka. Kowalskiemu oficjalnie więc i zgodnie z prawem Unia może się nie podobać i może bez przeszkód głosić to wszem i wobec - w PRL , bez konsekwencji prawnych i bezprawnych mógł powiedzieć o tym że mu się PRL nie podoba , co najwyżej ( i to nie zawsze) żonie.

CODE
Ot moralność postsolidarnościowców, jak zastali czerwone flagi to wolno zrywać bo to gest patriotyzmu mimo że niezgodny z prawem, jak ich postsolidarnościowe partie wywieszają błękitno-żółte, to już zrywać nie wolno bo prawo zabrania :rolleyes:.
Ludność widać po domach na początku maja w ogóle euroszmat nie wiesza, czyli tak samo jak z czerwonymi w  PRL się z nimi nie identyfikuję, a na urzędach jest błękitny sztandar po prostu symbolem właściciela bo jest obecny na wszystkich "państwowych" obiektach: urzędach, pociągach, samochodach itp.


To już kwestia chyba indywidualnego wyboru : Jak widzę flagę Unii,to póki co nie mam jeszcze złych konotacji i wspomnień, jak widzę czerwoną flagę od razu stają mi przed oczami pomordowani .
chassepot
Sapiens - taka śmieszna rzecz jak wybory czteroprzymiotnikowe, a nie pięcioprzymiotnikowe wg ordynacji wyborczej obowiązującej za PRL powinna dawać przeciętnemu Kowalskiemu do myślenia. W PRL-owskiej brakowało przymiotnika "tajne" wink.gif. Mówi Ci coś hasło - oddajemy karty bez skreśleń (karta nieskreślona oznaczała, iż zostaje wybrana osoba desygnowana przez przewodnią siłę narodu). Komisje wyborcze między innymi miały oko na takich, którzy skreślają. Teraz głosując chowasz się do kabiny, prawda?
Sapiens
Chassepot - Dziękuje właśnie takiej informacji oczekiwałem, niektórzy niestety wspominający swoje solidarnościowe "boje" zbytnio uczepili się fragmentu z PRL jakbym podważał powszechne wątpliwości co do uczciwości ówczesnych wyborów.
Blake
Co do "zwykłego chuligaństwa" - jak robi się to dla idei, to nie jest wcale takie "zwykłe". Inaczej powstańców warszawskich albo leśnych AK-owców musielibyśmy nazwać "zwykłymi mordercami" - przecież zabijali Niemców. Na pewno młodzież zrywająca flagi czy profanująca pomniki za PRL-u czuła dreszczyk emocji, ale to nie znaczy, że byli po prostu chuliganami.

Ja sam w PRL-u nie żyłem i powiem szczerze - dzisiejszej młodej generacji brakuje trochę takiego bloku komunistycznego, z którym mogłaby walczyć, chociażby zrywając flagi. Pokolenie 60'-70' miało stan wojenny, wcześniejsze - marzec '68 (co niektórzy walczą z tym marcem w swojej gazecie do dziś), jeszcze wcześniejsze Niemców i Rosjan w II wojnie światowej, na zachodzie był np. opór przeciwko wojnie w Wietnamie czy rewolucja seksualna, w krajach kolonialnych opór przeciwko kolonizatorowi, w państwach arabskich Izrael...
Nie mówię, że fajnie jest żyć w wojennych czasach, ale z perspektywy czasu jest to silne doświadczenie pokoleniowe i dzisiejsza młodzież jest taka apatyczna i wypalona także dlatego, że go nie zaznała. Ja pamiętam, jak w czasach liceum szukaliśmy jakiegoś substytutu walki z komuną, którą mogli uprawiać nasi rodzice - czepialiśmy się gości w koszulkach Che i zakleiliśmy godło ZSRR wyrysowane na tablicy "Olimpijczycy z Języka Rosyjskiego". Efekt: pogadanka u dyrektorki. Całe wydarzenie to wręcz parodia uczniowskich działań z lat 80., takich, jak tu starsi koledzy opisują wink.gif

Co do UE - ona nie jest niczym takim jak ZSRR. Jeszcze. Jeśli kryzys się nasili, a integracja pogłębi, lud polski odda się swojemu narodowemu hobby, czyli powstańczej walce, niekoniecznie z bronią w ręku smile.gif
Muszynianin II
QUOTE(Sapiens @ 7/05/2013, 7:08)
Urzędy obwieszają się jedynie euroflagami i organizują przeróżne konkursy i śpiewy mające chwalić jedynie słuszną Brukselę.
*



To nie jest żaden nakaz z Brukseli. W Londynie na przykład flagi unijne to chyba tylko na ambasadach wiszą. W każdym razie natknąć się na nie to b. trudne zadanie.
emigrant
QUOTE(chassepot @ 7/05/2013, 8:24)
Sapiens - taka śmieszna rzecz jak wybory czteroprzymiotnikowe, a nie pięcioprzymiotnikowe wg ordynacji wyborczej obowiązującej za PRL powinna dawać przeciętnemu Kowalskiemu do myślenia. W PRL-owskiej brakowało przymiotnika "tajne"  wink.gif.
Moment. Oficjalnie i kabiny były i wybory były tajne, (Czteroprzymiotnikowe były bo zrezygnowano z zasady proporcjonalności) tylko, ze źle patrzono i zapisywano, kto z kabiny korzysta..
QUOTE
Teraz głosując chowasz się do kabiny, prawda?
Wtedy też mogłeś, ale, jak pisałem, mogło się to wiązać z kłopotami. Dziś komisja ma to w głębokim poważaniu czy wchodzisz do kabiny czy nie.
Aquarius
QUOTE(emigrant @ 7/05/2013, 22:15)
Wtedy też mogłeś, ale, jak pisałem, mogło się to wiązać z kłopotami.
*



Co mogło się wiązać z kłopotami? Wejście do kabiny? I jakie to mogły być kłopoty?
emigrant
QUOTE(Aquarius @ 7/05/2013, 22:21)
QUOTE(emigrant @ 7/05/2013, 22:15)
Wtedy też mogłeś, ale, jak pisałem, mogło się to wiązać z kłopotami.
*



Co mogło się wiązać z kłopotami? Wejście do kabiny? I jakie to mogły być kłopoty?
*


A takie, że np. (to prawie z autopsji, relacja z pierwszej ręki) gość mógł potem być wezwany do gabinetu dyrektora, gdzie dyrektor wraz z przewodniczącym POP klarowali pacjentowi, że uświadomiony obywatel nie ma nic do ukrycia i tak, jak pisał Chassepot głosuje bez skreśleń. Kiedy się stawiałeś, ze przecież masz prawo i, ze po to są kabiny nikt ci nie zaprzeczył, ale np. zostałeś odtąd pomijany przy awansach.
Aquarius
QUOTE(emigrant @ 7/05/2013, 22:26)
to prawie z autopsji,
*



A to z autopsji (nie prawie tylko dosłownie):
Chcący skreślać poza kabiną, kabiny były zajęte a czasu nie chciało się marnować, został powstrzymany przez siedzącą przy stole wysoką komisję (czy jak ich zwał): Niech pan poczeka aż kabina się zwolni, tak na widoku nie wolno.
To gdzieś w latach siedemdziesiątych - osiemdziesiątych (koniec, początek), dokładnie nie powiem.
I były kolejki do kabin.
Sapiens
QUOTE(Aquarius @ 7/05/2013, 23:35)
Chcący skreślać poza kabiną, kabiny były zajęte a czasu nie chciało się marnować, został powstrzymany przez siedzącą przy stole wysoką komisję (czy jak ich zwał): Niech pan poczeka aż kabina się zwolni, tak na widoku nie wolno.


Może chodzi o ciszę wyborczą, gdyby ludzie zobaczyli że np. Pan X głosuje na partię XYZ mogliby się zasugerować "Że jak on porządny człowiek tak głosuje to ja również!".
pepek z gumy
rzeczywiscie -licea nie były obowiazkowe
nawet zawodowki

manifestowanie skrajnosci ideologicznych obojetnie ktorej opcji w uwczesnych liceach nie bylo dobrze oceniane przez uwczesne grona pedagogiczne ktorych celem było przygotowanie mlodziezy do roli inteligencji aktyw ZSMP czy tez HSPS to raczej cos ponizej 1 % uczniów danych szkół
ostra polityka w liceach zaczęla sie dopiero po sierpniu

co do wyborów czy tez pochodow pierwszomajowych - mysmy po prostu na nie nnie chodzili - olewalismy to

Tak samo jak dziiejsza mlodziez znaliśmy lepsze sposoby na zagospodarowanie tego czasu i nie miały one nic wspólnego z polityką

z tego co jeszcze pamietam to w moim liceum były problemy z zatrudnieniem nauczyciela przedmiotu który nazywał sie PNOS (chyba) czyli propedeutyka nauk o społeczenstwie
Delikwenci nie wytrzymywali nawet pól roku -emertowany oficer ,lektor KW PZPR czy inni komicy uwczesnych czasów szybko przenosili sie do jakiejs zawodowczyny aby tam szerzyc ciemnote
Nie wytrzymywali w starciu ze zgraną jednolita klasą

Problem rozwiazal dopiero osbiscie dyrektor liceum ktory przejąl nauczanie tego "przedmiotu "
Co w praktyce oznaczało że lekcje te istnialy tylko na planach zajęć

Łączenie postów.
Brak kropek, przecinków, wielkich liter, rzadkie używanie polskich znaków.
Przypominam o brzmieniu regulaminu forum:
"Należy przykładać dużą wagę do poprawności gramatycznej i ortograficznej postu."
pogezan
A jaka frekwencja była w tych czasach - powyżej 90% smile.gif Tak kochaliśmy tą demokracje PRLu.
Wracając do tematu wątku; uważam że młodzież była bardzo zaangażowana w tamtych czasach w sprawy polityczne; i to po obydwu stronach barykady. Teraz też nie jest źle, zaangażowanie i zainteresowanie polityką bieżącą wśród młodych ludzi wzrasta, chociażby poprzez udział w wyborach;
www.isp.org.pl/files/20145849250174351001263374709.pdf
goralpm
Z mojej pamięci:
- kabiny lub kurtyny były na pewno w latach 80-siątych.
- kolejki do kabin duże, bo tak jak dziś 90% szła głosować po mszy w niedziele:)
- ksiądz w mojej parafii zawsze nawoływał do brania udziału w tym obywatelskim obowiązku!
W 1982 (ale pewien nie jestem) zapisałem się do Federacji Młodzieży Walczącej - bo taka moda była przy kościele. To były czasy, że trzeba było gdzieś należeć - do punków, hardcorowców, kółek wiejskich czy MFW:)) Im nazwa bardziej budząca wyobraźnię tym branie na imprezach większe:))) Po 4 spotkaniach wymiękłem od słuchania tam bzdur jakiegoś pseudo profesora. Zadawanie pytań niewygodnych na spotkaniach MFW było zabronione i wiązało się z wywaleniem.
Generalnie co podkreślę kapitałkami w PRL-u był większy PATRIOTYZM młodzieży niż kiedykolwiek.
Co do TV i kłamania.
Choć zabrzmi to jak paradoks, ale TV PRL-u mówiła więcej prawdy niż dziś!
Wszystko to co mówiono o tak zwanym "zachodzie" i kapitalizmie się dokładnie sprawdziło. PRL mówił samą prawdę o kapitalizmie. Tylko my w to nie wierzyliśmy, bo nam Radio Wolna Europa mówiła inaczej.
Naturalnie były propagandy sukcesów, jednak to bardziej dotyczyło polityki niż gospodarki, która była dodatkowo obciążona embargiem amerykańskim od 1981 roku o czym jakoś wszyscy zapomnieli a nawet twórcy embarga wystawili pomnik w Warszawie...
Między innymi z tego powodu zakład pracy w którym pracowałem, miał szereg problemów, bo dzięki sankcjom wszelkie umowy zagraniczne były zerwane bez żadnych kar umownych.
Ale to na inny temat. Chciałem tylko nadmienić o tym, skąd trudności zaopatrzenia w towary importowane.
To jest wersja pozbawiona grafik. Jeżeli chcesz przejść do głównego forum kliknij tutaj.