CODE
2. Listownie. Niewielkie ilosci. Powiazane z duzym ryzykiem, bo koperta mogla sie "sama otworzyc" w rekach Poczty Polskiej.
Dodal bym tutaj podpunkt 2A jako wariant wysylania gotowki poczta, jednakze nie w liscie, ale w paczce. Taka paczke mozna bylo wyslac takze jedna z wielu prywatnych polonijnych firm wysylkowych, ktorych uslugi byly wtedy bardzo popularne w srodowiskach polonijnych w USA.
Moja byla zona stosowala ta metode, gdzie w bardzo przemyslny sposob ukrywala zwitki banknotow w zawartosci takiej paczki. (Typowo w mniej wartosciowych przedmiotach i towarach, gdyby mimo wszystko taka paczka sie "sama rozerwala" w przesylce...nawet przy uzyciu prywatnych firm wysylkowych). Oczywiscie bylo to ustalone wczesniej przez telefon lub listownie z jej rodzina, gdzie oni tych dolarow maja szukac w zawartosci danej paczki. Cierpliwy czlowiek mogl w latach 1981-1986 (a moze i dluzej...juz nie pamietam) dodzwonic sie do Polski po kilku godzinach "krecenia" telefonem i to takim, ktory mial pamiec i nie trzeba bylo za kazdym podejsciem wystukiwac tych glupich kilkunastu numerow na telefonie, azeby za ktoryms tam z kolei razem uslyszec wreszcie sygnal, co wcale nie oznaczalo, ze dostanie sie polaczenie.
Ja ten okres wspominam z pewna lezka w oku, poniewaz stosunkowo niedawno wygrzebalem caly stos listow wysylanych do nas do USA z Polski w poczatkowych latach stanu wojennego, ktore maja stempelki polskiej cenzury i informacje (czasami byl to tez dodatkowy stempelek, ale nie zawsze), ze byly one otwierane. Nikt ze strony polskiej nie ukrywal faktu, ze te listy byly otwierane i czytane przez cenzure. Dzialalo to tez w stosunku do listow wysylanych z USA do Polski. Oczywiscie takie listy musialy byc pisane "szyfrem", azebysmy wiedzieli, czego oni tam potrzebowali i ile kasy im wlozyc do nastepnej paczki.
To byly jednak "romantyczne" czasy...gdy sie je wspomina po dlugich latach!