"Język Muminków" - kliknij, aby przejść na forum
historycy.org > Biblioteka Cyfrowa Historycy.org > Artykuły własne Historycy.org
kalev
Jakiś czas temu w "Polityce" ukazał się artykuł autorstwa Tomasza Walata (21 września 2011, nr 39, str. 50-52) zatytułowany "Język Muminków". Poniżej umieszczam jego treść:

QUOTE
Polacy i Litwini wdali się w kolejną awanturę o język. Po drugiej stronie Bałtyku Finowie i Szwedzi od lat mają receptę, jak zażegnać podobny konflikt.

W jakim, jedynym na świecie, państwie szwedzki zapisany jest w konstytucji jako oficjalny język urzędowy? Nie, nie w Szwecji, tylko w Finlandii. Szwedzki nie ma tam statusu języka mniejszości, lecz jest w pełni równorzędny z fińskim. Finlandia jest krajem dwujęzycznym, chociaż zaledwie 5,5 proc. mieszkańców tego kraju deklaruje, że szwedzki jest ich językiem ojczystym (mniej niż odsetek polskojęzycznych obywateli Litwy, którzy stanowią blisko 7-proc. mniejszość). W samej Szwecji język nie ma konstytucyjnej rangi – obowiązująca od niedawna ustawa językowa określa Szwecję jako kraj wielojęzyczny, w którym szwedzki jest „językiem głównym”.

Finlandia przez sześć wieków była częścią Szwecji, co w dużej mierze tłumaczy pozycję szwedzkiego w tym kraju. Niemal do końca XIX w. był on jedynym językiem oficjalnym podległego Rosji Wielkiego Księstwa Finlandii. Skrawek dzisiejszej Finlandii, autonomiczne Wyspy Alandzkie, zachowały szwedzki jako jedyny język urzędowy, podobnie jak 16 z 415 fińskich gmin. Szwedzi osiadli w Finlandii przyczynili się do umocnienia języka fińskiego, począwszy od Mikaela Agricoli, współczesnego Lutrowi biskupa protestanckiego, który przetłumaczył na fiński Nowy Testament i inne pisma religijne i – podobnie jak w Polsce Mikołaj Rej – uważany jest za ojca pisanego języka narodowego.

W drugiej połowie XIX w. część szwedzkiej elity, zwana finomanami, doszła do wniosku, że nie da się zarządzać krajem w języku, którego nie rozumie znaczna większość jego mieszkańców. Uważali oni też, że w obliczu groźby rusyfikacji lepszy fiński niż rosyjski. Ich wysiłki – wspierane przez władze carskie, które miały z kolei interes w ograniczeniu wpływów Sztokholmu, niedawnej metropolii – doprowadziły do równouprawnienia obydwu języków dekretem carskim z 1863 r., a następnie wprowadzenia fińskiego do szkół, urzędów i sądów, co trwało przez następne kilkadziesiąt lat.
W sądzie i w urzędzie

Dziś wszystkie prawa stanowione są ogłaszane zarówno po fińsku, jak i po szwedzku. Każdy obywatel ma prawo posługiwać się jednym i drugim w sądach i urzędach. W każdej dwujęzycznej gminie, w której językiem mniejszości mówi co najmniej 8 proc. mieszkańców (a do takich zaliczają się prawie wszystkie większe miasta Finlandii na czele z Helsinkami), oficjalne szyldy są dwujęzyczne. W szkołach powszechnych obydwa języki są obowiązkowym przedmiotem dla wszystkich uczniów. Po szwedzku można się więc uczyć od przedszkola po wyższą uczelnię oraz posługiwać się nim w placówkach służby zdrowia.

Istnieje osobne szwedzkie biskupstwo oraz szwedzki garnizon, gdzie komendy wydaje się po szwedzku. Partie polityczne są oficjalnie dwujęzyczne, a Szwedzka Partia Ludowa wchodziła w skład prawie wszystkich rządów w Finlandii, niezależnie od ich koloru. – Chociaż trzeba przyznać, że rzeczywistość nie zawsze odpowiada ideałowi, jaki zapisano w ustawach – mówi Saara Haapamäki ze szwedzkojęzycznej Akademii w Turku. – Osoby, które mówią tylko po szwedzku, nie zawsze załatwią swoje sprawy w tym języku.

Szwedzcy Finowie wnieśli olbrzymi wkład w rozwój narodowej kultury. Wystarczy powiedzieć, że hymn narodowy Finlandii („Nasz kraj”) napisał Johan Ludvig Runeberg, odpowiednik naszego Adama Mickiewicza, a muzykę stworzył Fredrik Pacius. Obydwaj byli Szwedami. Epos narodowy „Kalevala”, który w XIX w. budził fińską świadomość narodową, stworzył szwedzki folklorysta Elias Lönnrot. Szwedzka elita rządząca autonomicznym księstwem poprzez swoją uległość i zręczną współpracę z caratem przyczyniła się w dużej mierze do ukształtowania współczesnego państwa fińskiego.
Bronią szwedzkiego

Finowie dość zgodnie przyznają, że drugi język podnosi możliwości rozwojowe kraju. Fińskim mówią dziś prawie wszyscy obywatele, niezależnie od korzeni. Szwedzkiego uczą się też wszyscy, chociaż w ograniczonym zakresie w fińskojęzycznych szkołach, ale tylko połowa nim włada.

– Szwedzki sprzyja rozwojowi przemysłu i handlu zagranicznego Finlandii – twierdzi ekonomistka Ingela Bel Habib. Ponad 700 szwedzkich przedsiębiorstw ma swoje filie w Finlandii i równie wiele fińskich w Szwecji. Większość elity finansowej kraju ma szwedzkie korzenie. W kontaktach dwustronnych używa się szwedzkiego jako języka negocjacji, mimo powszechnej też znajomości angielskiego w obydwu krajach.

Szwedzki ułatwia także Finom uczestnictwo we współpracy nordyckiej. Szwedofinowie skarżą się ostatnio, że Finowie chętniej rozmawiają z nimi po fińsku. Nie jest to przejaw złej woli, jak wskazują bowiem badania fińskiego think tanku Magma, prawie 90 proc. fińskojęzycznego społeczeństwa ma pozytywne nastawienie do ich języka i kultury. Szef Magmy Nils Erik Forsgaard obwinia swoich rodaków o bierność i rezygnację z posługiwania się językiem ojczystym. Prezydent Finlandii Tarja Halonen powiedziała niedawno, że uważa to za błąd, że Szwedofinowie mówią teraz chętniej po fińsku niż po szwedzku.

Tak jak kiedyś szwedzka elita Finlandii przyczyniła się do uznania i umocnienia fińskiego języka, tak dziś rdzenni Finowie bronią szwedzkiego. Historyczne postaci fińskiej polityki – b. prezydent i laureat pokojowej Nagrody Nobla Martti Ahtisaari, b. premier i polityk unijny Paavo Lipponen oraz wieloletni minister spraw zagranicznych Paavo Värynen – wszyscy nawołują do obrony szwedzkiego, słabnącego pod wpływem globalizacji i przechodzenia na angielski, także w samej Szwecji.

Spada zainteresowanie nauką szwedzkiego, a za powód podaje się konieczność nauki bardziej potrzebnych języków, jak wspomniany angielski, rosyjski czy nawet chiński. Na wszystko, jak mówią, nie starczy czasu.
Język pański

W tegorocznych wyborach parlamentarnych ogromny sukces odniosła populistyczna partia Prawdziwych Finów (20 proc. głosów), która nie podważała wprawdzie znaczenia języka szwedzkiego, ale wzywała do rezygnacji z obowiązkowego jego nauczania w szkołach i stworzenia uczniom możliwości swobodnego wyboru dalszych, poza fińskim, języków. Wśród sympatyków tej partii słyszy się często opinie, że szwedzki, język wyższej klasy („pański”), traktowany jest jak święta krowa. Ale głosy podważające konstytucyjny status szwedzkiego słychać także czasem w fińskim establishmencie.

Poprzednia premier Finlandii Mari Kiviniemi, poliglotka świetnie mówiąca po szwedzku, wyszła z propozycją, by w gminach graniczących z Rosją zastąpić obowiązkowy szwedzki równie obowiązkowym rosyjskim. Pomysł ten zgłosiła podczas zeszłorocznej wizyty w Moskwie, zyskując poparcie samego Władimira Putina, co zaszokowało nieco opinię fińską. Wiceprzewodniczący Szwedzkiej Partii Ludowej Nils Torvalds powiedział, że pani premier łowi przed wyborami głosy w mętnej wodzie. Kiviniemi i tak przegrała wybory. Jej następca, obecny premier Jyrki Katainen, nie ma wprawdzie podobnych planów, ale podczas pierwszej wizyty w Sztokholmie mówił po angielsku, co też zostało mu wypomniane.

Kwestionowanie obowiązkowej nauki szwedzkiego nie jest w Finlandii poprawne politycznie, ale jak wykazują nieoficjalne ankiety, nie wzbudziło też sprzeciwu opinii publicznej. Przymus nauczania nie służy zresztą samemu szwedzkiemu. Przypomina się carskie czasy, kiedy uczniowie stawiali sobie za punkt honoru uczyć się jak najmniej rosyjskiego, chociaż też był obowiązkowy. – Dzisiaj wszyscy uczą się u nas na gwałt rosyjskiego – mówi Otto Sikkonen, radny gminy Tohmajärvi, żyjącej z rosyjskich turystów.
Zaśpiewaj to po fińsku

Finowie o szwedzkich korzeniach nie uważają się bynajmniej za takich samych Szwedów jak ci po drugiej stronie Zatoki Botnickiej. Szwedzki język Finlandii też różni się od tzw. państwowego języka szwedzkiego – głównie wymową i intonacją. Pewna młoda Polka, która po maturze zdanej w Sztokholmie zaczęła studiować szwedzki na uniwersytecie w Helsinkach, opowiadała, że jej wykładowcy bardzo się przykładali, żeby wykorzenić u niej państwowoszwedzki akcent, bowiem nie pasował on, ich zdaniem, do języka, jakim się mówi w Finlandii.

Nic bardziej nie zdenerwuje fińskiego Szweda, niż gdy usłyszy w Sztokholmie: „O jak świetnie mówisz po szwedzku, chociaż z fińskim zaśpiewem”. Będzie wówczas długo tłumaczył, że to jest właściwy ton ukształtowany przed wiekami, kiedy nie było jeszcze żadnego wpływu języka fińskiego. W Szwecji używa się także nieco pejoratywnego określenia „język Muminków”. Matką popularnych na świecie postaci literatury dziecięcej była fińska, szwedzkojęzyczna pisarka Tove Jansson. Dla Skandynawów z innych krajów jest to najłatwiej zrozumiała wersja języka szwedzkiego.

Szwedzkie państwo oficjalnie wspiera szwedzki język w Finlandii, co jest traktowane w Helsinkach bez obaw i oskarżeń o wtrącanie się Sztokholmu w wewnętrzne sprawy kraju. W rządowym raporcie podkreśla się konieczność „popierania nauki szwedzkiego w fińskojęzycznych szkołach, uniwersytetach i innych uczelniach, pobudzania kontaktów szkół, uczniów i nauczycieli ze Szwecją i wspierania starań, aby szwedzka kultura państwowa i szwedzkie media były łatwo dostępne w fińskojęzycznych środowiskach”. Szwedzki dyplomata Erland Ringborg nazywa te działania „otwieraniem szwedzkich okien” w Finlandii.







Artykuł porusza bardzo ważną kwestię, ale zawiera wiele przekłamań i błędów. Ze zgrozą to czytałem, ponieważ autor sugeruje, że Finowie przez setki lat byli głupim, prostym i niemytym ludem, a Szwedzi przynieśli cywilizację, kulturę i gdyby nie oni, nadal byliby barbarzyńskim ludem poganiaczy reniferów. Mocno zalatuje szwedzkim nacjonalizmem. Warto przypomnieć, że podobne tezy wysuwali niemieccy uczeni od XIX wieku do II wojny światowej. Według nich niemieccy koloniści nieśli wyższą kulturę i cywilizowali Słowian, usprawiedliwiając tym „odwieczny germański pochód”. Sugerowano, że Mieszko I musiał być germańskiego pochodzenia, bo Słowianie nie byli w stanie stworzyć organizacji państwowej. Istniała teoria, że polskie państwo mogło istnieć dzięki drużynie wojowników ze Skandynawii. Swoją drogą, dlaczego w spisie treści „Polityki” napisane jest, że artykuł dotyczy Szwecji?

O jakie błędy mi chodzi? Po pierwsze Szwedem w Finlandii była i jest osoba urodzona w Szwecji, a Finowie dzielą się tych co mówią po szwedzku i po fińsku. Przypomina to sytuację w Irlandii czy Szkocji, ale oni praktycznie zatracili własną mowę i przejęli angielską. Elias Lönnrot mówił po fińsku, a szwedzkiego nauczył się w szkole. Nie ma też dowodu, jakoby Mikael Agricola był szwedzkojęzyczny, mimo że urodził się w wiosce, w której większość mówiła „językiem muminków” (Torstila, parafia Pernaja). Szwedem był natomiast Per Brahe, który jako jeden z niewielu miał ogromne zasługi dla Finlandii. Założył uniwersytet w Turku, dzięki niemu sporo wsi otrzymało prawa miejskie, doprowadził do poprawy poziomu życia Finów, ograniczył analfabetyzm i wymagał biegłej znajomości fińskiego wśród kandydatów na urzędników, co było przeciwne tendencjom panującym w tamtych czasach (dlaczego autor o nim nie wspomniał?). Swoją droga, Mickiewicz choć tworzył po polsku, często w swoich utworach odwoływał się do tradycji litewskich („Konrad Wallenrod”, „Grażyna”). Litwini uważają go za swojego. Swoistym fenomenem jest to, że w XIX wieku w Finlandii istniały antagonizmy językowe, ale nie narodowościowe, jak to miało miejsce w wielu miejscach Europy. Tylko niewielka część burżuazji uważała się za rodowitych Szwedów. Istniały dwa główne stronnictwa: svecomanów, którzy popierali uprzywilejowaną pozycję języka szwedzkiego i fennomanów (kolejny błąd w artykule – nie finomanowie, tylko fennomanowie), którzy chcieli uczynić fiński dominującym językiem (stał się językiem urzędowym w 1863 roku, a nie jak sugeruje autor, pod koniec XIX wieku). Co ciekawe, ci drudzy utrzymywali kontakty z powstańcami styczniowymi i popierali kaukaskie ludy, walczące z Rosjanami o wolność (jedynie słownie i to tak, by nie drażnić rosyjskich władz), natomiast jeden z mówiących po szwedzku dowódców brał udział w tłumieniu powstania listopadowego (Anders Ramsay), a inny brał udział w podboju Kaukazu. Niektórzy Svecomanowie uważali, że przynależą do wyższej germańskiej rasy i głosili rasistowskie poglądy, których nie powstydziłby się Hitler. Wyznawali konserwatywne poglądy i ogólnie niektórzy z nich budzą ogromną odrazę. Adam Mickiewicz uważał przez to Finów za obcy, barbarzyński lud, który odpowiada za degradację pierwotnej, prawdziwie słowiańskiej Rosji. Niektórzy Polacy podzielali jego zdanie, ale XX wiek z pewnością zweryfikował te poglądy. Nieprawdą jest tez, że większość elity finansowej Finlandii mówi po szwedzku. Tak było 150 lat temu. Fiński ma obecnie dominującą pozycję w każdej dziedzinie życia publicznego, co jest zasługą polityki fennicyzacji prowadzonej w II połowie XIX wieku i pierwsze dziesięciolecia XX wieku. To był kulturkampf w fińskim wydaniu, który zakończył się dla Finów dużym sukcesem.

Kolejnym poważnym błędem jest stwierdzenie, że w prawie każdym fińskim mieście co najmniej 8% mieszkańców mówi po szwedzku. Weźmy pod lupę dane z rocznika statystycznego z 2010 roku. W Helsinkach 6% szwedzkojęzycznych mieszkańców (w tym 8,2% w Espoo i 2,9% w Vantaa), Tampere 0,5%, Turku 5,3%, Oulu 0,2%, Jyväskylä 0,2%, Lahti 0,3%, Kuopio 0,1%, Kouvola 0,4%, Pori 0,5%, Joensuu 0,1%, Lappeenranta 0,2%, Hämeenlinna 0,3%, Rovaniemi 0,2%, Vaasa 24,6%, Seinäjoki 0,2%, Salo 1,1%, Kotka 1,0%. Wymieniłem wszystkie fińskie miasta liczące powyżej 50000 mieszkańców. Na 19 wymienionych miast (17 jeśli Helsinki, Espoo i Vantaa traktować jako jedną aglomerację) tylko 2 z nich spełniają podany przez autora warunek, a w większości stanowią margines. Są miasta, gdzie po szwedzku mówi znaczny odsetek mieszkańców, jednak większość z nich się nie rozwija i ma ujemny przyrost naturalny.

Finowie mają powody, aby być dumni ze swojej historii. Darzę ich ogromną sympatią, tak jak Litwinów, Łotyszy i Estończyków. Udało im się powstrzymać agresywne zapędy Stalina i obronili niepodległość, bohatersko walcząc w czasie wojny zimowej, w której na jednego zabitego Fina przypadało 10-12 martwych Sowietów (według szacunków zginęło 23000 Finów i 270000 ruskich, choć niektóre mówią o 128000. Są historycy, którzy podają nieprawdopodobną liczbę 600000 zabitych po stronie radzieckiej), a jeden Simo Häyhä, który okazał się najlepszym snajperem w historii, samodzielnie zabił 705 wrogów. Można powiedzieć, że w armii francuskiej żołnierze awansowali w zależności od liczby poddanych bitew, a fińscy od liczby samodzielnie wystrzelonych sowieckich plutonów.

Dlaczego język szwedzki nadal ma tak wysoką pozycję w Finlandii? Był to skutek setek lat szwedzkiego panowania. W 1249 roku Finlandia została przyłączona do Szwecji w wyniku podboju, choć najazdy trwały już od 100 lat. Pogańska Finlandia nie była dzikim pustkowiem, zamieszkanym przez pastuchów. Zamieszkana była przez cztery główne plemiona: Varsinais-Suomi (właściwi Finowie, którzy z czasem zaczęli ciążyć ku Szwecji) na południu i zachodzie kraju, Häme (Tawastowie) na pojezierzu, Karelowie na wschodzie i Kainuu w środkowej części kraju. Dalej na północ żyli Saamowie, którzy prowadzili koczowniczy tryb życia. Plemiona te nie tworzyły organizacji państwowej i poprzestały na poziomie, przypominającym plemiona Polan i Wiślan w IX wieku. Mieli swoich przywódców, prowadzili zorganizowane prace nad budową fortyfikacji (na terenie Finlandii zachowało się ok. 120 fortec sprzed czasów szwedzkiego podboju, z których część była zbudowana z kamienia i jak na tamte czasy była przejawem wysokiego poziomu inżynierii wojskowej). Finowie mieszkający na południu prowadzili tryb życia, który niewiele różnił się od ludów skandynawskich: uprawiali ziemię, hodowali bydło, byli dobrymi kupcami i zręcznymi rzemieślnikami. Część z nich już w XII wieku była ochrzczona. Pod względem militarnym przez długi czas nie ustępowali Szwedom (w 1060 roku szwedzki król Anund zorganizował zbrojną wyprawę do Finlandii, która zakończyła się całkowita klęską i śmiercią króla, co zapewniło Finom spokój na jakieś 100 lat ze strony Szwecji). Byli również narodem od wieków obytym z morzem, a sposób budowy okrętów przejęli od wikingów. W 1187 roku estońsko-karelska armia zniszczyła ówczesną stolicę Szwecji, Sigtunę. Arabski uczony Al.-Idrisi opisywał Turku jako ludne i bogate miasto. Na czym polegała przewaga Szwedów? W XIII wieku król dysponował już dość silną władzą, a struktury państwowe były dość zwarte. Istniał sformalizowany kult religijny (tzn. pazerny kościół, który żerował na chłopach i domagał się świadczeń), oraz rozwinęła się gospodarka, co było związane z powstaniem Hanzy. Mieli tez przewagę demograficzną, ponieważ Szwedów było dwa razy więcej i dysponowali armią, która była gotowa walczyć z poganami i „szerzyć chrystusową wiarę”. Podbój Finlandii się opłacał, ponieważ dzięki temu król mógł złagodzić napięcia społeczne panujące w jego kraju (wielu chłopów narzekało na ucisk szlachty), zyskiwał nowe szlaki handlowe, podnosił prestiż swojego kraju (walka z poganami i nowe terytorium) i zapobiegał ewentualnej ekspansji Duńczyków, Niemców czy Słowian na te tereny, którzy byli dla Szwedów rywalami. Sprawiedliwie trzeba przyznać, że obeszło się bez chorego fanatyzmu i barbarzyńskich metod, jakie towarzyszyły podbojowi Prus przez Krzyżaków czy Słowian Połabskich przez Niemców i Duńczyków. Aby zaskarbić sobie przychylność fińskiej ludności król nadał miejscowym elitom tytuły szlacheckie (przywilej w Alsnö), pozostawił chłopom pełną swobodę, a samej Finlandii przyznał tytuł księstwa, podkreślając tym odrębność kraju, choć dążono do wprowadzenia tam szwedzkich praw i porządków i pełnej unifikacji królestwa. Szwedzi osiedlali się na Wyspach Alandzkich (ostatnie badania wskazują, że Szwedzi byli tam w dużej ludnością napływową, a Finowie mieszkali tam od wieków), o czym świadczy wiele nazw topograficznych), w Uusimaa (południowe wybrzeże z Helsinkami) i w Pohjanmaa (środkowo-zachodnie wybrzeże). Ziemie te do XVI-XVII wieku uległy Szwedyzacji. W średniowieczu większa część szlachty była miejscowego (fińskiego) pochodzenia, choć z czasem coraz większy był udział przybyszów ze Szwecji. Szczególne znaczenie zyskały takie rody jak Kurki, Harviala czy Karppalainen. Od 1291 roku wszyscy biskupi byli Finami (choć nie wszyscy mówili w tym języku). Głównym językiem w handlu był szwedzki i niemiecki, choć zdarzali się Finowie, którzy zbili majątek dzięki handlowi (Hintsa Knaapi). Generalnie jednak wśród wyższych i bogatszych warstw społeczeństwa o mniej ludzi mówiło po fińsku niż wśród chłopów. Szwedzki był używany na królewskim dworze, więc król nadawał urzędy tym, którzy mówili tym językiem. Literatura w języku fińskim rozwinęła się dopiero w XVI wieku, dzięki pojawieniu się protestantyzmu. Finowie mogą się pochwalić bardzo bogatym dorobkiem kulturalnym w formie ustnej (Kalevala to tylko jego niewielka część), który na nowo został odkryty przez XVIII i XIX-wiecznych etnografów. Paradoksalnie najstarszy zachowany zapis w tym języku jest wyryty cyrylicą na dębowej korze w XIII wieku. Protestantyzm sprawił, że fińscy chłopi uczyli się czytać w swoim języku. Fiński stracił swój status w XVII i XVIII wieku, gdy wyższe warstwy społeczne uległy wynarodowieniu. Przypomina to sytuację Ukraińców, Litwinów i Białorusinów, którzy ulegli polonizacji. Doszło do centralizacji władzy, więc miejscowa szlachta migrowała do Sztokholmu, by tam robić karierę. Przybierano szwedzkie nazwiska i posługiwano się tylko tym językiem. Zmiana nazwisk dotyczyła też wielu chłopów, którzy brali udział w długoletnich wojnach pod szwedzką komendą. Fińscy żołnierzy zyskali miano nieustraszonych (m.in. hakapelici – fińska kawaleria w czasie wojny trzydziestoletniej). Wielu dowódców pochodziło z Finlandii: Torsten Stalhandske, Arvid Horn, Arvid Wittenberg, który dowodził szwedzką armią w czasie potopu, ale samemu krajowi nie przyniosło to korzyści. Na skutek masowego poboru doszło do zachwiania równowagi demograficznej. Oprócz tego prowadzono próby szwedyzacji. Niektórzy uważali, że Finowie powinni całkowicie porzucić swój język i kulturę. W tamtych czasach nie było miejsca na regionalne odrębności. Klęska głodu z 1696 roku i fakt nieudzielania przez Szwecję pomocy doprowadziła do powstania tendencji separatystycznych. Nasiliły się one, gdy gburowaty i prostacki król Karol XII wpędził swój kraj w krwawą wojnę północną i doprowadził go do klęski. Finlandia na 8 lat znalazła się pod okupacją rosyjską. Na skutek licznych klęsk głodu i działań wojennych wymarło ok. 60% fińskiej ludności. To była demograficzna katastrofa. Szwedzkojęzyczna szlachta i kadra urzędnicza w porę spakowała manatki i uciekła do Sztokholmu, pozostawiając kraj na pastwę okupantów. W XVIII wieku wielu arystokratów zdawało sobie sprawę, że nie są takimi samymi Szwedami, jak ci po drugiej stronie Zatoki Botnickiej, że przynależą do narodu fińskiego, tyle że mówią po szwedzku. Coraz częściej pojawiały się głosy, że Finlandia powinna stać się niepodległym państwem pod protektoratem Rosji (proklamacja niepodległości w 1742 roku, sprzysiężenie w Anjala 1788). W 1809 roku po ponad pięćsetletnim szwedzkim panowaniu, Finlandia została przyłączona do Rosji.

Co finom przyszło ze szwedzkiego panowania? Niektórym królom rzeczywiście zależało na dobru swojej wschodniej kolonii. W 1362 roku król Haakon przyznał fińskiej szlachcie prawo udziału w wyborze szwedzkiego króla. Jan III zanim został królem, sprawował urząd Księcia Finlandii. Darzył ten kraj ogromna sympatią i otaczał się ludźmi fińskiego pochodzenia. Wielu Szwedów miało mu to za złe. Mówiono, że był orędownikiem fińskiej niezależności i na co dzień posługiwał się tym językiem. Wspomniałem już o osiągnięciach gubernatora Pera Brahe. Zdarzali się Szwedzi (nie mylić ze szwedzkojęzycznymi Finami), którzy przysłużyli się Finlandii, ale wielu królów nie liczyło się z interesami kraju tysiąca jezior. Miast powstawało bardzo niewiele, chłopi na przestrzeni setek lat ulegli pauperyzacji (zbiednieli), a sam kraj był biedny i zacofany. Nie doszło do znaczącego rozwoju technologicznego, tak jak to miało miejsce w czasie kolonizacji niemieckiej na Śląsku i Pomorzu w XIII-XIV wieku. Finowie nie mogą się pochwalić licznymi zabytkami z czasów szwedzkich, choć zachowało się zadziwiająco wiele średniowiecznych kościołów, kilka zamków, trochę dworków, pałaców i starej zabudowy w miastach. Dorobek kulturalny Finlandii z okresu szwedzkiego panowania nie jest zbyt imponujący. Niewielu wydali na świat naukowców, odkrywców czy artystów. Szwecja miała istotny wpływ na kształtowanie fińskiej kultury, ale nie przyczyniła się za bardzo do jej rozwoju.

Niezwykłe jest to, że Finowie tak wiele zawdzięczają Rosji w powstaniu własnego państwa. Co Finowie zawdzięczają ruskim? Przyznanie szerokiej autonomii, sprzyjanie rozwojowi ekonomicznemu (im bardziej Rosja biedniała, tym Finlandia lepiej się rozwijała), oddanie jej Karelii, rozbudowa Helsinek. Wszystkie narody żyjące w carskiej Rosji mogły pomarzyć o autonomii (własny parlament, własna armia, prawo, granice celne, polityka wewnętrzna, pieniądz, później także reprezentacja sportowa), którą mieli Finowie. Według mnie są jedynym na świecie narodem, którzy coś im zawdzięczają, bo ustrój w Rosji opierał się na brutalnym ucisku i tyranii. Cześć szwedzkojęzycznej arystokracji nie tylko chciała utrzymania uprzywilejowanej pozycji swego języka, ale dążyła do zjednoczenia ze swoim zachodnim sąsiadem. Car robił wszystko, aby rozluźnić więzi łączące Helsinki ze Sztokholmem. W 1863 roku język fiński został zrównany w prawach ze szwedzkim. Wreszcie pojawił się w sądach, urzędach i szkołach. Stary podział na mówiących po szwedzku burżujów i po fińsku chłopów został zachwiany. W tym czasie tym drugim w Helsinkach mówiło 25% mieszkańców (57% po szwedzku), w tym tylko 6% arystokracji. Rozwój przemysłu sprawił, że liczni chłopi w poszukiwaniu pracy osiedlali się w miastach i na południowym wybrzeżu, przyczyniając się do zmiany proporcji językowych. Patriotyczni działacze polityczni uczyli się fińskiego, zmieniali swoje nazwiska, a z czasem zaczęli posługiwać się nim na co dzień. Obecnie zdecydowanie dominuje w życiu publicznym tego kraju, mimo formalnej dwujęzyczności.

Szwedzkim językiem posługuje się 5,4% mieszkańców Finlandii, w XVIII wieku używało go 16%. W swoim artykule postarałem się wam przybliżyć historię Finlandii, skupiając się na roli obydwu języków tam używanych. Na koniec trzeba zadać sobie pytanie. Dlaczego szwedzki wbrew logice ma tak szerokie prawa? Dlaczego zmusza się fińskie dzieci do nauki tego języka? Dla mnie jest to dziwacznym i głupim anachronizmem. Parafrazując Mikołaja Reja: „Finowie nie gęsi i swój język mają”. Opisana przez Tomasza Walata sytuacja przypomina mi praktyki stosowane w zaborze pruskim przed rządami Bismarcka, kiedy Polski miał szerokie uprawnienia, ale w szkołach zmuszano również do nauki niemieckiego, a oprócz tego równolegle był używany w sądach i administracji (z ta różnicą, że mieszkający tam Polacy byli poddanymi Prus, a Finowie maja własne państwo). Większość Finów nigdy na oczy nie widziała Szweda, nie zna nikogo kto by się posługiwał tym językiem. Zagraniczny turysta nie będzie się w stanie dogadać po szwedzku z przeciętnym Finem, ponieważ mało kto przyznaje się do znajomości tego języka. Zresztą przymus nauczania daje marne efekty, bo tylko 38% fińskojęzycznych mieszkańców zna ten język (umie sklecić zdanie), natomiast angielski ponad 70%. Większość z nich uważa, że brzmi on gejowsko i jest do niczego nieprzydatny. Autor opisał Finlandię, jakby była wasalem Sztokholmu (sytuacja podobna do tej z PRL-u kiedy nasi politycy słuchali się Moskwy). Wymaganie od fińskiego przedstawiciela, aby posługiwał się językiem swojego zachodniego sąsiada jest dla mnie niedopuszczalne. W kontaktach biznesowych znacznie lepiej służy angielski, które jest uniwersalny. Szwedzki powinien być językiem wybieranym dobrowolnie w szkole. Czy wyobraża ktoś sobie, aby wszyscy uczniowie w Polsce uczyli się obowiązkowo niemieckiego albo rosyjskiego? Co powinno się zmienić?

1. Skończyć z poprawnością polityczną, która opiera się na obłudzie i unikaniu trudnych tematów. To ona sprawiła, że Turcy i Arabowie mnożą się bez opamiętania w Niemczech i we Francji, tworząc zagrożenie dla tamtejszych kultur i zasad demokracji. Należy podjąć poważną dyskusję na temat, jaką rolę szwedzki powinien odgrywać w Finlandii. Mam raczej lewicowe poglądy i daleko mi do bogoojczyźnianych pisowców, ale pod tym względem podoba mi się program partii Prawdziwych Finów. Dość gadania o tym, że szwedzki miał wielką rolę w tworzeniu kultury i dlatego musi być traktowany jak święta krowa.

2. Zlikwidować obowiązek nauki szwedzkiego w szkołach. Jego nauka powinna opierać się na dobrowolności, natomiast należy skupić się na angielskim, który jest bardzo ważny w kontaktach międzynarodowych.

3. W gminach wyłącznie fińskojęzycznych szwedzki powinien całkowicie zniknąć z urzędów i sądów, w dwujęzycznych powinien zachować dotychczasowy status.

4. Wprowadzić fiński jako drugi język urzędowy na Wyspach Alandzkich i dwujęzyczne nazwy miejscowości (Hammarland – Hammarlanti, Saltvik – Saltviikki, Eckerö – Ekkerö itd.), ale zachować autonomię tej prowincji. Co ciekawe, fińskie odpowiedniki tych nazw były powszechnie stosowane w latach 1863-1921. Obecnie nazwami oficjalnymi są tylko szwedzkie z wyjątkiem ich stolicy, Maarianhamina.

5. Zachować wszystkie prawa szwedzkojęzycznej ludności do używania swojego języka, ale promować używanie fińskiego w życiu publicznym. W sumie nie jest to takie konieczne, bo 70% z nich zna biegle fiński. Ta tendencja powinna się utrzymywać. Chodzi bardziej o to, by nie forsować opinii typu: „żałuję, że coraz mniej Finów używa języka szwedzkiego”. Po co to komu?

Jestem przeciwny dyskryminacji szwedzkiego. Nie mówimy przecież o podziale etnicznym kraju, a tylko językowym. Mówienie tym językiem nie wyklucza bycia Finem. Chodzi o sprowadzenie go do roli, jaką powinien odgrywać w społeczeństwie, w którym tylko 5% posługuje się tym językiem. Ma nieproporcjonalnie uprzywilejowana pozycję i w dodatku jest językiem najeźdźcy, który nie zawsze liczył się z prawami fińskiej ludności. Szwedzki powinien być alternatywnym językiem dla Finów, ale nie drugim oficjalnym. Finów w Szwecji jest 470000. W samym Sztokholmie mieszka ich 43000. Na północy Szwecji żyje zwarta społeczność fińska (m.in. znany pisarz Mikael Niemi, do którego przyznają się obydwa narody), których język ma o wiele mniejsze prawa niż szwedzki w Finlandii. Jeszcze przed II wojną światową Finowie w północno-wschodniej Szwecji stanowili 75-85% ludności, a w XVIII wieku ponad 95%. Widzę 2 wyjścia: albo pozbawić szwedzki praw urzędowych w Finlandii albo wprowadzić fiński jako drugi oficjalny język w Szwecji (fińskie Tukholma dla mnie brzmi lepiej niż szwedzki Stockholm). Utrzymywanie dotychczasowego stanu rzeczy jest dla mnie ogromną niesprawiedliwością i przejawem uległości fińskiego rządu.
konto_usuniete_28.02.16
QUOTE
. Utrzymywanie dotychczasowego stanu rzeczy jest dla mnie ogromną niesprawiedliwością i przejawem uległości fińskiego rządu.

IMHO inteligencji , praktycyzmu i dalekowzroczności Finów , których za wzór poszanowania praw mniejszości narodowych należny przedstawiać rasistowskim i szowinistycznym mieszkańcom Litwy dry.gif
Baszybuzuk
Nie ma to jak taktowna i dyplomatyczna "Polityka".

Bo czy ja ich źle zrozumiałem, czy też proponują oni, aby Litwini przyjęli język polski jako drugi język urzędowy? biggrin.gif

Proponuję aby wysłali swój artykuł do ambasady Litwy i potem przedrukowali odpowiedź.

Czy też może cały artykuł jest tylko przydługą wprawką na temat "tam, hen, W CYWILIZACJI, potrafią sobie radzić, a my tutaj, głupi, nie potrafimy"?
konto_usuniete_28.02.16
QUOTE(Baszybuzuk @ 5/01/2012, 12:04)
Nie ma to jak taktowna i dyplomatyczna "Polityka".

Bo czy ja ich źle zrozumiałem, czy też proponują oni, aby Litwini przyjęli język polski jako drugi język urzędowy? biggrin.gif

Proponuję aby wysłali swój artykuł do ambasady Litwy i potem przedrukowali odpowiedź.


Czy też może cały artykuł jest tylko przydługą wprawką na temat "tam, hen,  W CYWILIZACJI, potrafią sobie radzić, a my tutaj, głupi, nie potrafimy"?
*


Co Szanowny Baszybuzuk widziałby w tym złego na takiej np: Wileńszczyźnie z zdecydowanie polską większością mieszkańców ?
A odpowiedzi Ambasadora byłbym ciekaw .
Baszybuzuk
QUOTE(lancaster @ 5/01/2012, 12:08)
Co Szanowny Baszybuzuk widziałby w tym złego na takiej np: Wileńszczyźnie z zdecydowanie polską większością mieszkańców ?
A odpowiedzi Ambasadora byłbym ciekaw .


Nic.

Tylko, że to jest taka dyplomacja jak dyplomacja Ribbentropa albo z czastuszki "Diplomat'" uskutecznianej przez Kazika.

Podobnie "Polityka" dyplomatycznie tłumaczy Polakom (dlaczego nie Litwinom?), że skoro Litwini mają problem z językiem polskim w szkołach, to natychmiast powinni go zrobić językiem urzędowym, wtedy problemu nie będzie. rolleyes.gif

Po prostu adresat jest nie ten. Po diabła tłumaczyć Polakom, że fajnie byłoby, żeby na Litwie język polski miał więcej praw? Co taki artykuł ma niby wnieść? Poza ciekawostkową wiedzą o Finlandii?

No chyba, że opacznie zrozumiałem artykuł, a chodzi w nim o to, aby język litewski stał się drugim językiem urzędowym w Polsce. biggrin.gif
konto_usuniete_28.02.16
QUOTE(Baszybuzuk @ 5/01/2012, 12:22)
QUOTE(lancaster @ 5/01/2012, 12:08)
Co Szanowny Baszybuzuk widziałby w tym złego na takiej np: Wileńszczyźnie z zdecydowanie polską większością mieszkańców ?
A odpowiedzi Ambasadora byłbym ciekaw .


Nic.

Tylko, że to jest taka dyplomacja jak dyplomacja Ribbentropa albo z czastuszki "Diplomat'" uskutecznianej przez Kazika.

Podobnie "Polityka" dyplomatycznie tłumaczy Polakom (dlaczego nie Litwinom?), że skoro Litwini mają problem z językiem polskim w szkołach, to natychmiast powinni go zrobić językiem urzędowym, wtedy problemu nie będzie. rolleyes.gif

Po prostu adresat jest nie ten. Po diabła tłumaczyć Polakom, że fajnie byłoby, żeby na Litwie język polski miał więcej praw? Co taki artykuł ma niby wnieść? Poza ciekawostkową wiedzą o Finlandii?

No chyba, że opacznie zrozumiałem artykuł, a chodzi w nim o to, aby język litewski stał się drugim językiem urzędowym w Polsce. biggrin.gif
*


A niech sobie zostanie w Sejnach czy innym Puńsku , o ile ułatwi to życie tamtejszym obywatelom RP narodowości litewskiej , proszę bardzo smile.gif
I wielce dobrze ze Polityka to Polakom tłumaczy , może staną się bardziej odporni na litewska propagandę ze zgoda na językowe prawa Polaków to krok wstecz wobec litewskiej niepodległości dry.gif
Baszybuzuk
No wybacz Lancasterze, ale co to za zysk z tłumaczenia czegoś już przekonanym?

Gdzie widzisz te tłumy Polaków akceptujących jedyny słuszny litewski wybór w zakresie edukacji i nazw ulic, żądających odwołania wrednego polskiego nacjonalisty Sikorskiego i maszerujących w wiecach poparcia dla Litwy?

Czy spotkałeś w Polsce kogokolwiek, kto w tym sporze przyznaje rację Litwinom? Nawet politykom opozycji krytykującym Sikorskiego w czambuł za uwalenie polityki wschodniej nie przechodzi przez gardło sformułowanie, że w tym sporze wina jest po stronie Polski, a nie Litwy.

Jaki więc sens takiej publikacji? Ciekawostka i tyle.
konto_usuniete_28.02.16
QUOTE(Baszybuzuk @ 5/01/2012, 12:40)
No wybacz Lancasterze, ale co to za zysk z tłumaczenia czegoś już przekonanym?

Gdzie widzisz te tłumy Polaków akceptujących jedyny słuszny litewski wybór w zakresie edukacji i nazw ulic, żądających odwołania wrednego polskiego nacjonalisty Sikorskiego i maszerujących w wiecach poparcia dla Litwy?

Czy spotkałeś w Polsce kogokolwiek, kto w tym sporze przyznaje rację Litwinom? Nawet politykom opozycji krytykującym Sikorskiego w czambuł za uwalenie polityki wschodniej nie przechodzi przez gardło sformułowanie, że w tym sporze wina jest po stronie Polski, a nie Litwy.

Jaki więc sens takiej publikacji? Ciekawostka i tyle.
*


Odsyłam Szanownego Baszybuzuka ,
do tematu http://www.historycy.org/index.php?showtopic=42263&hl=
by się Sam przekonał ze takowi istnieją sad.gif
Co prawda Polityki raczej nie czytają , preferować się zdają Nie lub Fakty i Mity , ale może słowo pisane i w tym tygodniku pod strzechę ich ziemianek zawita wink.gif
Baszybuzuk
Bywałem w tym wątku, około strony 100 dałem sobie spokój, ale czy głównymi personami które bronią tam dobrego imienia Litwy i prawa do ostatnich zmian nie są tam przypadkiem osoby, które albo są Litwinami, albo się z Litwą identyfikują?

Poza okazjonalnymi trollami, którzy żywią się swoim własnym ekscentryzmem i krótkotrwałego najazdu (w ich nazewnictwie - "wyzwolenia") z portali skrajnej lewicy, oczywiście.
kalev
Sam jestem czytelnikiem "Nie" i "Faktów i mitów". Ateistą co prawda nie jestem i czasem nie zgadzam się z forsowanymi przez te gazety poglądami, ale poruszają wiele kwestii, celowo przemilczane przez polityków. Należę także do tych, którzy w tym sporze językowym bardziej sympatyzują z Litwą. Jest to jedyny obok Polski kraj, w którym można się uczyć po polsku na wszystkich szczeblach edukacji, od przedszkola na uniwersytecie kończąc. Nie podoba mi się co prawda fakt przymusowej litewskiej pisowni polskich nazwisk, ale generalnie nie jesteśmy uciskaną mniejszością, tak jak to niektórzy lubią przedstawiać. Nie jest sielankowo i harmonijnie, ale Polacy maja dużą swobodę w posługiwaniu się swoim językiem. Lituanizacja to nie efekt dyskryminacji, ale naturalny proces. Młodzi przejmują litewską mowę, ponieważ ten język jest powszechny w życiu publicznym. Posługują się nim w życiu zawodowym, sądach i urzędach, a w Wilnie ok.59% mówi po litewsku, 18% po polsku. Nasz język utrzymuje się głównie na wsiach, wśród starszego pokolenia, odpornego na zmiany. Polacy powinni pamiętać o swoich korzeniach, tradycjach, ale jakoś nie będę płakał z tego powodu, że używają państwowego języka.

Gdyby sytuację z Finlandii przenieść na Litwę, wszystkie nazwy ulic w Wilnie byłyby dwujęzyczne, każdy musiałby się uczyć "języka panów", także w Kłajpedzie, Panevėžys czy Šiauliai, gdzie Polacy są marginalną mniejszością, w każdym urzędzie można byłoby się dogadać w naszym języku, a litewscy dyplomaci, przyjeżdżając do Polski, gadaliby w naszym języku.

Dla osoby, mającej nacjonalistyczne zapędy, która szczególnie chce przypominać o tym, jak to Wilno kiedyś było nasze, jest to marzenie, ale według mnie byłby to przejaw słabości i służalczości państwa. Różnica między Polską, a Szwecją jest taka, że Litwini u nas są niewielką mniejszością, licząca kilkanaście tysięcy ludzi, a Finowie w Szwecji stanowią prawie 5% całej ludności, a są największą mniejszością narodową, kilkakrotnie przewyższając szybko mnożących się Arabów. Od średniowiecza do okresu międzywojennego cała północno,wschodnia Szwecja była fińskojęzyczna, a mimo to fiński miał o wiele mniej praw niż język szwedzki w Finlandii. Nie od pomyślenia byłaby dla mnie sytuacja, żeby wszyscy Polacy musieli obowiązkowo uczyć się np. niemieckiego i był on używany w oficjalnych dokumentach państwowych. Tak samo nie rozumiem po kiego wała Finowie utrzymują tak uprzywilejowana pozycję szwedzkiego. Tolerancja wobec mniejszości językowej - tak; utrzymywanie go jako oficjalny - nie.

W Szwecji, mimo deklarowanej tolerancji, utrzymuje się pewien poziom nacjonalizmu i poczucie wyższości wobec Finów. Nie brakuje Szwedów, którzy twierdza, że ich wschodni sąsiedzi wiele im zawdzięczają, ponieważ przynieśli europejską, wyższą kulturę i ucywilizowali ich dziki kraj. Znalazłem nawet żartobliwy cytat na nonsensopedii, opisujący szwedzki nacjonalizm

QUOTE
Muminki to chyba najbardziej znana rzecz, jaką kiedykolwiek wymyślił Fin. Szwedzi nie lubią Finów. Właśnie dlatego przygarnęli Muminki jako symbol kraju, godło alternatywne i adresatów nieopublikowanej wersji hymnu. Janne Ahonen też jest Szwedem, a wódka „Finlandia” ma smak prawdziwie szwedzki. Jeśli w tym momencie jakiś Fin się pieni, to cel został osiągnięty. A Simo Häyhä miał szwedzkie korzenie.


Oczywiście podobnie wielu Polaków postrzega Litwinów, sprowadzając ich rolę w historii do poziomu chłopów. Adam Mickiewicz był przecież prawdziwym Polakiem, mimo że w swoich dziełach wielokrotnie nawiązywał do historii i kultury Litwy, w Polsce spędził zaledwie rok swojego życia, a "Pan Tadeusz" zaczyna się słowami: "Litwo, ojczyzno moja!", które stały się pierwszym wersem litewskiego hymnu państwowego. To tak jakby Szwed miał pisać: "Finlandio, ojczyzno moja". Na zagranicznych wikipediach jest opisywany jako polsko-litewski poeta i podzielam to zdanie. W polskiej wersji próbowałem wstawić alternatywną wersję jego imienia (Adomas Mickevičius), ale nie przyjęła się ona, a wzmianki o związkach z narodem litewskim był regularnie usuwane. Wiele osób nie może dopuścić myśli, że Mickiewicz może mieć podwójną narodowość, a niektórzy twierdzą że nawet potrójną (białoruską).
Baszybuzuk
QUOTE(kalev @ 5/01/2012, 15:35)
Oczywiście podobnie wielu Polaków postrzega Litwinów, sprowadzając ich rolę w historii do poziomu chłopów. Adam Mickiewicz był przecież prawdziwym Polakiem, mimo że w swoich dziełach wielokrotnie nawiązywał do historii i kultury Litwy, w Polsce spędził zaledwie rok swojego życia, a "Pan Tadeusz" zaczyna się słowami: "Litwo, ojczyzno moja!", które stały się pierwszym wersem litewskiego hymnu państwowego. To tak jakby Szwed miał pisać: "Finlandio, ojczyzno moja". Na zagranicznych wikipediach jest opisywany jako polsko-litewski poeta i podzielam to zdanie. W polskiej wersji próbowałem wstawić alternatywną wersję jego imienia (Adomas Mickevičius), ale nie przyjęła się ona, a wzmianki o związkach z narodem litewskim był regularnie usuwane. Wiele osób nie może dopuścić myśli, że Mickiewicz może mieć podwójną narodowość, a niektórzy twierdzą że nawet potrójną (białoruską).


A to już jakiś nonsens. Polacy nie sprowadzają roli Litwinów w Rzeczpospolitej do roli chłopów, trudno sprowadzić do tej roli Chodkiewicza, Sapiechów czy Radziwiłłów, a pomijam tu rody ruskie, które wprowadziły nawet swego przedstawiciela na tron wspólnego państwa (rody litewskie zaś utrzymywały tron przez większość czasu).

Pojęcie chłopskiej Litwy pojawia się zwykle w kontekście XIX odrodzenia narodowego, a wynika z wyparcia przez samych "nowych Litwinów" wspólnej historii jako czasu okupacji, z gloryfikacją okresów samodzielności, wszelkich postaci które w Rzeczpospolitej dążyły do rozłamu Unii oraz chłopskiej kultury właśnie - jak leku na "pańską" Polskę.

Nonsensem jest natomiast współczesne forsowanie języka litewskiego tam, gdzie jak sam piszesz, tylko 18% (sic!) ludności się nim posługuje.

Litwini znajdują się w specyficznej sytuacji - odpływ młodych na Zachód jest tam dużo bardziej odczuwalny niż w Polsce i z tym, a nie z dawaniem szans polskiej mniejszości wiązałbym takie a nie inne zachowania w sferze edukacji czy nazewnictwa ulic.
kalev
Oczywiście, że nie powinno się ich do takiej roli sprowadzać, ale ci mniej wyedukowani będą myśleli, że Radziwiłłowie czy Sapiehowie byli rdzennymi Polakami, a Litwini nie mają w historii wielkich postaci. W filmie "Kryzżacy" Aleksandra Forda, Litwini zostlai przedstawieni jako kudłate, odziane w skóry dzikusy. Należy pamiętać, że w dawnej Rzeczypospolitej nie decydowali tylko Polacy, ale także Litwini, Białorusini i Ukraińcy. Maja własną historię i kulturę, z której mogą być dumni.
jaślanka
Czołem, odgrzebuję temat.
Po pierwsze: bardzo dziekuję za sam temat - jakoś do tej pory wogóle nie zastanawiałam się nad Finlandią (pomijając oczywiście kwestie wojny sowiecko-fińskiej i postaci Mannerheima, co jakby jest ciekawe z definicji i udowadniać nie trzeba - aksjomat).
Natomiast mam uwage co do języków - moim zdaniem na każdym terenie, gdzie żyją jakieś dwie lub trzy grupy językowe, szkolnictwo powinno to uwzględniać. Dlaczego? Ano, po pierwsze - z przyzwoitości, po drugie - nauka języka to świetna gimnastyka dla mózgu i grzechem jest nieskorzystać z takiej mozliwości, po trzecie - nauka języka połączona z nauka o kulturze czy historii danej społeczności świetnie rozwija ogólnie. Ludzie powinni wiedzieć, że zadna nauka jakiegokolwiek języka nie jest wyrzucona w błoto. To zawsze zaoowocuje.
Mam ciocie w Wawie, opowiadała mi, że kiedy przyszły zmiany i jęz. rosyjski był rugowany ze szkół, w szkole jej dziecka zaproponowano lekcje rosyjskiego - w ramach programu czyli 'za darmo' i równolegle do angielskiego/niemieckiego a nie 'zamiast'. Większość rodziców się nie zgodziła: bo język zaborcy, bo dodatkowe godziny w szkole dla dzieci, bo podręczniki trzeba kupić, bo co tam jeszcze. Moim zdaniem: głupota i potrząsanie szabelką. Dzieci miałyby styczność z innym językiem, nauczyłyby się czegoś, 2 godziny tygodniowo to nie zamach na wolność (mniej by siedziały przed fejsbukiem co najwyżej). A teraz za lekcje rosyjskiego płaci się tak, jak za lekcje angielskiego czy francuskiego - kilkadziesiąt złotych za godzinę i chętnych nie brakuje, bo handel ze wschodem jest atrakcyjna branżą.
Na moich terenach mieszkali Rusini, zwani tu Łemkami oraz Polacy (plus Żydzi i Niemcy). Ponieważ zostaliśmy wysiedleni (głównie Łemkowie, ale i Polacy jak się napatoczyli, ogólnie ciężko zrozumieć czemu ówczesne władze tak nas - mieszkańców - wysiedlały, ale cóż: komuna, biez pał litra nie rozbierjosz), Łemków teraz mało ale są - i uważam, że w każdej szkole w Beskidzie Niskim powinien być język łemkowski uczony - bo to nasza historia, spuścizna ale też i współczesność oraz przyszłość (jak się agroturystyka rozwinie - to język łemkowski będzie dodatkowym plusem). A i dla dzieci nauka dodatkowego języka jest tylko korzyścią - więcej mysla, porównują oba języki, może nawet na studia lingwistyczne je to zachęci?
Z poważaniem i podziękowaniem
i przepraszam za off top
Jaślanka
konto_usuniete_28.02.16
QUOTE
Na moich terenach mieszkali Rusini, zwani tu Łemkami oraz Polacy (plus Żydzi i Niemcy). Ponieważ zostaliśmy wysiedleni (głównie Łemkowie, ale i Polacy jak się napatoczyli, ogólnie ciężko zrozumieć czemu ówczesne władze tak nas - mieszkańców - wysiedlały, ale cóż: komuna, biez pał litra nie rozbierjosz), Łemków teraz mało ale są - i uważam, że w każdej szkole w Beskidzie Niskim powinien być język łemkowski uczony - bo to nasza historia, spuścizna ale też i współczesność oraz przyszłość (jak się agroturystyka rozwinie - to język łemkowski będzie dodatkowym plusem). A i dla dzieci nauka dodatkowego języka jest tylko korzyścią - więcej mysla, porównują oba języki, może nawet na studia lingwistyczne je to zachęci?

Dlaczego łemkowski nie jidysz ?
Ilu " Łemków "mieszka obecnie na terenie Beskidu Niskiego , i co stoi na przeszkodzie do korzystania przez nich z praw językowych ( podwójne nazewnictwo , jezyk pomocniczy w administracji , ect ) gwarantowanych przez RP wszystkim mniejszością narodowym , z ktorych korzystają już teraz obywatele polscy narodowości białoruskiej , niemieckiej , czy tez grup etnograficznych jak Kaszubi ?
marc20
Nie bardzo wiem jaki jest cel tego tematu...
QUOTE
2. Zlikwidować obowiązek nauki szwedzkiego w szkołach. Jego nauka powinna opierać się na dobrowolności, natomiast należy skupić się na angielskim, który jest bardzo ważny w kontaktach międzynarodowych.

Mam wielu znajomych,którzy w gimnazjum mieli obowiązkowy język niemiecki(zamiast powszechniejszego angielskiego,a dawniej - rosyjskiego)
Czy to,że tylu Polaków w szkołach polskich uczy się niemieckiego a w niektórych miastach na Zachodzie są napisy w języku polskim, niemieckim,angielskim znaczy że jesteśmy jakimś protektoratem mięzynarodówki angosasko-germańskiej confused1.gif ?

Nie widzę w tym nic dziwnego,że Finowie uczą się języka swoich sąsiadów.I tak samo nie widzę w tym nic dziwnego,że język Szwedzki jest popularniejszy niż np. estoński, podobnie jak język niemiecki czy rosyjski jest w Polsce popularniejszy niż słowacki, czeski.

A co do dwujęzyczności - nie widzę takiej potrzeby,skoro formalnie mniejszości Szwedzkiej w Finlandii jest tak mało(5 %)
Alexander Malinowski2
Jeśli chodzi o naukę szwedzkiego, to chciałbym wtrącić, że to chyba dobrze, że było to utrzymane.
Kiedyś spotkałem Węgra, który mówił wyłącznie w swoim języku. Nie znał angielskiego, ani niemieckiego.
Węgierski i fiński wykazują pewne powinowactwo, ale niewielkie. Mówiący w ojczystym języku Fin dogada się pewnie z Estończykiem, Karelem i Chanty-Mansem.
Ktoś, kto mówi po szwedzku komunikuje się bez problemu z Duńczykiem, Norwegiem i Islandczykiem.
Dużo słów szwedzkich jest podobnych do niemieckich i angielskich. Tym bardziej potrzebny był i jest przymus nauczanie szwedzkiego.

Ktoś tu wspomniał przykład Litwy. Po co Litwinowi w XXI wieku polski? Litwin może nie lubi, ale mówi po rosyjsku. Pewnie też uczy się angielskiego.

Była tu dyskusja na temat związków Polski i Litwy i traktowanie Litwinów przez Polaków. Ja myślę, że Litwini to byli całkowicie nam obcy ludzi, którzy przypadkiem się znaleźli w tym samym państwie.

poldas372
Wtedy to akurat język rodzimy nie grał roli.
Elity porozumiewały się w języku łacińskim.

Litwinów to na moje oko będzie najmniej 10% co po polsku gadać umieją.
Na Białorusi widzę podobnie to zagadnienie.
jaślanka
Lancasterze,
zrozumiałeś mnie trochę 'na opak', bo może napisałam niezbyt logicznie. Mi nie chodzi o prawa mniejszości do używania języka bo te są, ale o - że tak powiem - obowiązkową edukacje na poziomie podstawowym dla większości. Tak jak sa obowiązkowe wycieczki po zabytkach, skansenach, muzeach, ścieżkach edukacyjnych - tak też powinno być obowiązkowe nauczanie - bo ja wiem, jak to nazwać? - 'lokalności', może przedmiot 'historia lokalna' w ramach normalnego kursu historii albo równolegle?.
A dlaczego nie jidysz?
No tu mnie złapałeś. Faktycznie, cały dzień, tzn. od momentu gdy Twój post przeczytałam, myślałam nad tym i nic mądrego nie wymyśliłam. Może tylko, że na wsiach Żydów było mało? No ale co z miastami? Tam społeczność żydowska była spora, a często duża...
Zdaje się, że sama sobie zrobiłam własną kwadraturę koła.
Z poważaniem
Jaślanka
jaślanka
Czołem,
do marc20
(a przy okazji do moderatorów i administratorów: ja chyba jestem niewyuczalna w znacznikach [moi koledzy kiedyś stwierdzili, że jestem niewyuczalna w billard, więc i w znaczniki tez mogę być], przestałam juz nawet miec nadzieję, że tę sztukę opanuję, więc albo proszę mnie potraktować litościwie i pozwolić pisać, albo po prostu zbanować raz na zawsze, z listy userów wywalić, wstępu zabronić i 'karki' nasłać, jak będę się próbowała zalogować pod innym nickiem).
Do rzeczy:
temat moim zdaniem dobry, bo bardzo aktualny. Rozpoczęło sie od przykładu Finlandii - dyskusja poszła w innym kierunku, bo - jak przypuszczam - mało osób akurat wie na tyle dużo, by o Finladii dyskutować (mam na myśli kraj, a nie uzywkę smile.gif - bo akurat w znaczeniu 'używka to z pewnością wiedza forumowiczów jest wystarczająco obszerna, ale nie na to forum). Natomiast temat 'przeniósł się' na Polskę i państwa nam bliższe.
Co do szwedzkiego w Finlandii - powinien być uczony tam, gdzie szwedzkojęzyczność jest znaczna (5 proc to jak rozumiem w skali kraju, ale może są gminy, gdzie szwedzkojęzyczność ociera sie o 50 proc i jest czymś oczywistym dla mieszkańców? Tak samo jak są pewnie gminy, gdzie kompletnie nikt po szwedzku nie rozumie?
Słowacki, Czeski w Polsce - tam, gdzie żyją Słowacy i Czesi jako - że tak powiem - najliczniejsza mniejszość i znaczący udziałowcy w rozwoju: jak najbardziej, natomiast w Poznaniu czy Czarnej Białostockiej oczywiście byłoby to bez sensu.
Z poważaniem
Jaślanka
kmat
CODE
Mówiący w ojczystym języku Fin dogada się pewnie z Estończykiem, Karelem i Chanty-Mansem.

Z Chantem czy Mansem się już raczej nie dogada, tu prędzej Węgier. Za to pewnie dogada się z Iżorami i Wepsami, wszystkimi dziesięcioma.
Alexander Malinowski2
QUOTE(jaślanka @ 17/08/2014, 22:26)
Co do szwedzkiego w Finlandii - powinien być uczony tam, gdzie szwedzkojęzyczność jest znaczna (5 proc to jak rozumiem w skali kraju, ale może są gminy, gdzie szwedzkojęzyczność ociera sie o 50 proc i jest czymś oczywistym dla mieszkańców? Tak samo jak są pewnie gminy, gdzie kompletnie nikt po szwedzku nie rozumie?
*



Uczenie języków wg. zasady udziału w populacji, zupełnie pomija aspekt komunikacyjny języka w całym państwie. Jeśli Szwedofin wejdzie do parlamentu i będzie mówił po szwedzku, to Fin z 100% fińskiej gminy go niezrozumie. A jeśli jeszcze ten Fin nie nauczył się angielskiego, to na świecie ma około 7 milionów ludzi, z którymi sobie pogada.

Polak, który nie zna języków, dogada się ze wszystkimi Słowianami, czyli jakieś 300 milionów, a często nie znając niemieckiego dogada się na temat maszyny, bo tam słowa są najczęściej niemieckie. W ogóle w Europie Centralnej mamy wiele wspólnego i niewielka znajomość słów angielskich niemieckich oraz otwartość na języki słowiańskie da w praktyce zadowalającą komunikowalność.

Szwedzki jest tym dla Europy Północnej, czym Rosyjski dla Wschodniej, czy Niemiecki dla Centralno-zachodniej.

CODE
Słowacki, Czeski w Polsce - tam, gdzie żyją Słowacy i Czesi jako - że tak powiem - najliczniejsza mniejszość i znaczący udziałowcy w rozwoju: jak najbardziej, natomiast w Poznaniu czy Czarnej Białostockiej oczywiście byłoby to bez sensu.


Uczenie Czeskiego to fajny gest wobec sąsiadów, ale z drugiej strony ten język zajmuje ten sam obszar w mózgu, co polski. Znałem Polkę, która ucząc się Czeskiego zapomniała Polskiego.

Chyba lepiej uczyć języków kongresowych?

Czytałem, że gdzieś w Niemczech Wschodnich uczą polskiego i nie chodzi o Polaków.
poldas372
Ad. Lancaster;
QUOTE
Dlaczego łemkowski nie jidysz ?

W Regietowie Wyżnym było w trakcie Akcji Wisła zaledwie 3 Żydów na ponad 1000 mieszkańców.
Mieszkańcy tamtych okolic (Zdynia, Konieczna, Smerekowiec, Gładyszów), to są Łemkowie + ludność napływowa.

Tamtejsze drogowskazy są dwujęzyczne.
Zresztą nie tylko tamtejsze;
W okolicach Gdańska coś podobnego zauważyłem.

Jaki wniosek?
Lehrabia
QUOTE
Polak, który nie zna języków, dogada się ze wszystkimi Słowianami, czyli jakieś 300 milionów,

Nie ze wszystkimi, z takim Bułgarem to niezbyt mu pójdzie. Z zachodnimi i wschodnimi Słowianami da radę, ale czym dalej na południe, tym będzie trudniej.

QUOTE
a często nie znając niemieckiego dogada się na temat maszyny, bo tam słowa są najczęściej niemieckie.

Kaszub czy Ślązak z Niemcem w prostej rozmowie by się dogadał (no, przynajmniej ten pierwszy - co do drugiego to pewności mi brak).

QUOTE
Uczenie Czeskiego to fajny gest wobec sąsiadów, ale z drugiej strony ten język zajmuje ten sam obszar w mózgu, co polski. Znałem Polkę, która ucząc się Czeskiego zapomniała Polskiego.

Tu się zgodzę.
usunięte 231218
Vitam

A jeśli jeszcze ten Fin nie nauczył się angielskiego, to na świecie ma około 7 milionów ludzi, z którymi sobie pogada. (Alexander Malinowski2)

7 milionów? Faktycznie niewiele, nie pogada se biedaczek. To jest tak na oko z 1000 x więcej ludzi, niż tych z którymi rozmawiałem w moim życiu. Ale gdzież mnie do Fina...
Car Monarchista
Choć tematyka "svenska språk" powinna mnie interesować ze względu na domową naukę tego języka (co idzie mi zresztą opornie wink.gif), to w temacie jego użytkowania w Finlandii to chyba nie mogę dodać nic ponad wypowiedziane już opinie.
Na pewno zgadzam się z osobami, które uważają równorzędność szwedzkiego i fińskiego w skali całego kraju za swoisty anachronizm i nadmierne uprzywilejowanie jednego języka mniejszościowego nad innymi. Oczywiście szwedzki powinien być uczony, nawet powszechnie, choć nie jako obowiązkowy język "ojczysty" nr 2. I nie kosztem innych języków, np. właśnie rosyjskiego w regionach gdzie więcej osób posługuje się nim niż szwedzkim. Także dwujęzyczność powinna być raczej utrzymana w skali regionalnej, nie zaś ogólnopaństwowej - zwłaszcza na takich zasadach.
"Fennosvensk", czyli właśnie szwedzkojęzyczni Finowie, oczywiście będą wybierać fiński ponad szwedzki bez względu na to jaki status państwowy będzie on miał, ale właśnie dlatego że jest on atrakcyjniejszy. A atrakcyjniejszy jest ponieważ jest językiem ojczystym nr 1, ponieważ to nim posługuje się 95% mieszkańców i to w języku fińskim najszybciej kupią bułkę w sklepie w Helsinkach. Choć popieranie ich kultury i języka to wg mnie obowiązek państwa, który nijak nie powinien być umniejszony, bez względu na to czy szwedzki będzie do konstytucji wpisany, czy nie.

Odnośnie przenoszenia tego na grunt litewsko-polski. Osobiście uważam że rzeczywiście polityka Litwinów w kwestii lituanizacji nazwisk to więcej niż lekka przesada, a dwujęzyczność w rejonach z dużą polską mniejszością powinna być zagwarantowana.
Rozumiem litewską politykę rugowania polskiego z życia codziennego w 1934 roku. Nie rozumiem jednak takich oporów dania większych, w zasadzie należnych praw licznej tam mniejszości narodowej (jaka by nie była). Jednak w obronie tych praw nie będę rozbijał namiotu pod litewską ambasadą...

Z chęcią natomiast odniosę się do wspomnianego języka Łemków, z racji tego że wczoraj wróciłem z wakacji w Szczawnicy.
Odwiedzając pobliską miejscowość Jaworki oraz słowacki Spisz natknąłem się na znaczący ślad obecności tychże Łemków w tamtym regionie. Przyznam, że ich historia i kultura oraz niejasność ich pochodzenia wzbudziły we mnie ciekawość. Jednak jak było to napisane w centrum Jaworek - wszyscy Łemkowie, zakwalifikowani oczywiście jaki Rusini (vel Ukraińcy), zostali wywiezieni po 1945 roku. Co się ostało to opuszczone wsie Czarna i Biała Woda (których niestety nie miałem okazji odwiedzić), skansen w Starej Lubowli/Lubowni, rozsiane po okolicy budownictwo... i pamięć.
To niezwykłe, że tradycje łemkowskie sięgają praktycznie Pienin (choć wiem, że takie Jaworki to już bardziej Beskid Sądecki) i Spiszu na Słowacji, jednak miałbym wątpliwość, czy powinno się kogokolwiek z tego powodu zmuszać (bo tym w zasadzie jest obowiązkowa nauka) do nauki języka łemkowskiego na tamtych terenach. Nauka o historii lokalnej? Czemu nie. Język? Jako atrakcja turystyczna byłoby fajne. Jednak taka inicjatywa powinna wyjść raczej od samych tamtejszych. Szczególnie gdy rdzennych Łemków już ani-ani. Jeżeli jednak mówimy już o konkretnej mniejszości, to oczywiście nauka tego języka powinna być zapewniona - i możliwie promowana wśród młodych, tak aby znajomość jego nie zanikła.
jaślanka
Czołem Carze Monarchisto,
wspominasz tu o terenach zwanych 'Ruś Szlachtowska' (nazwa wprow./zaproponowana przez prof. Reinfussa). ja tu nic nowego na forum nie wniosę - proponuje raczej poszukać postów usera Carantuhila - on specjalista od Rusi Szlachtowskiej.
Ale co moge napisać ja: otóz RSz była jakby terenem oddzielonym od 'Rusi', raczej niewielkim terytorialnie i demograficznie - przynajmniej w Polsce. Być może silne więzi, silniejsze niz z polskimi Rusinami, Szlachtowscy mieli z Rusnakami Słowackimi? Ale z tym to do wspomnianego Carantuhila.
Natomiast w polskim Beskidzie Niskim Łemkowie przed 1947 stanowili niemal 100 proc. Ja osobiscie mam taką 'własną' trasę spacerową - droga wojewódzka nr 993. Niby nic tam nie ma takiego - ale jest to droga niemal idealnie odzielająca - kiedys - Łemków od Polaków. Jak tamtędy spaceruję - to jakby czuję, że ide droga historyczną (nawet miałam się tysiąc razy udać do jakiegos Urzędu Dróg o info w sprawie: czy ta droga jest zbudowana na trakcie historycznym, starym - czy nie? - ale oczywiście dobrymi chęciami to tylko piekło wybrukowane i tak od lat: na przyszły urlop na pewno się dowiem, i jak dotąd nie poszłam, ale w tym roku - to juz na mur-beton smile.gif !!!!
Może na Szlachtowskiej Łemków to ani - ani, ale w jasielskim tak nie jest. Część (malutka) jakimś sposobem uniknęła wysiedlenia, część (też niewielka) wróciła (jakies statystyki mówią że kilka procent, ale ja widzę, że Łemków jest chyba więcej niz statystyka mówi - ale to może moje wrażenie).
W każdym razie, akurat w BN Łemkowie stanowili druzgoczącą większość i to oni budowali tu infrastrukturę do 1947 roku. Jaka ta infrastuktura była to była, ale była, a teraz pewnie wcale nie jest lepsza niż 'przed wojną' (komunikacja publiczna jest tragiczna, w zasadzie jej nie ma, a sporej części wsi też nie ma więc nie ma gdzie przenocować czy choćby chleba na kolację kupić).
Do ad remu: akurat w BN jest nieco inna sytuacja niż na Szlachtowskiej, Łemkowie w BN byli zdecydowana większością i ukłon Im sie należy - chociazby wprowadzając przedmiot 'historia lokalna'. Ile w tym nauki języka - trudno mi oceniać, ale sa wsie, gdzie Łemkowie albo przeważaja, albo sa bardzo istotna 'mniejszością' - tu moim zdaniem łemkowski powinien byc nauczany (może jako fakultet, może na 'kółku literackim' czy 'geograficznym', może nie jako 'wymagany na egzaminie' - ale podstawy jak najbardziej (elementy stroju ludowego, słownictwo liturgiczne, nazwy geograficzne - no po prostu Polacy przejęli te wsie bezpośrednio i nie ma sensu utrzymywać, że tak nie było, bo to się zawsze kiedys czkawką odbije. Zamiatanie pod dywan nie jest dobrą metoda - ani na porzadki domowe, ani na historię. Brud/niezrozumienie zawsze wylezie.
Ja mam może zbyt osobisty stosunek do Łemków - bo moi dziadkowie akurat bardzo byli z Łemkami związani - nawet był taki układ, że moja prababcia - łemkowska gaździna 'złączy się' z polskim zbankrutowanym 'jaśniepanem', natomiast siostra owego jaśniepana 'pójdzie' za Rusina - bo posag niższy, a obiecywał ów Rusin co tylko: i wstążki, i że do teatru do Krakowa co pół roku pozwoli zonie pójść, i że no już nie wiem co jeszcze. Efekt: wysiedlili niemal wszystkich, bo tak.
Mojej rodzinie - jak i wielu - jakoś się udało zachować: nie geny, ale mieszkania. Mamy gdzie mieszkać i to jest nasze. Jesteśmy i Łemkami - ale i Polakami. Ja osobiście - jestem zdecydowanie Polką, ale łemkowskie korzenie zrywają mi czapkę z głowy. Jestem spadkobierczynią i Polskości, i Łemkowiczności. I mam obowiązek to zachować.
konto_usuniete_28.02.16
QUOTE
I nie kosztem innych języków, np. właśnie rosyjskiego w regionach gdzie więcej osób posługuje się nim niż szwedzkim. Także dwujęzyczność powinna być raczej utrzymana w skali regionalnej, nie zaś ogólnopaństwowej - zwłaszcza na takich zasadach.

Pełna zgoda , co do zasad regionalizacji dwujęzyczności ( oczywista to rzecz Finów i nie nam ich pouczać , jak mają zasady językowe w własnym kraju kształtować )jako zasady ogólnej .
QUOTE
Odnośnie przenoszenia tego na grunt litewsko-polski. Osobiście uważam że rzeczywiście polityka Litwinów w kwestii lituanizacji nazwisk to więcej niż lekka przesada, a dwujęzyczność w rejonach z dużą polską mniejszością powinna być zagwarantowana.

jw.
QUOTE
Jednak w obronie tych praw nie będę rozbijał namiotu pod litewską ambasadą...

Z jednej strony szkoda ( bo się krzywda dzieje ) , z drugiej i tak byś nic nie wskórał sleep.gif
Car Monarchista
QUOTE(lancaster @ 20/08/2014, 8:40)
QUOTE
Jednak w obronie tych praw nie będę rozbijał namiotu pod litewską ambasadą...

Z jednej strony szkoda ( bo się krzywda dzieje ) , z drugiej i tak byś nic nie wskórał sleep.gif

Akurat dokonałem w tym miejscu autocenzury, bo wpierw napisałem o bardziej drastycznych metodach wyrażania protestu wink.gif Ale bez względu na to, czy rozbiłbym tam namiot, czy mendel jajek, czy biegał naokoło budynku w stroju Adama (ale lepiej nie odwracać uwagi "pci" przeciwnej od istoty problemu tongue.gif), nic by to nie pomogło.
To jest wersja pozbawiona grafik. Jeżeli chcesz przejść do głównego forum kliknij tutaj.