Szkocja - kliknij, aby przejść na forum
historycy.org > Biblioteka Cyfrowa Historycy.org > Turystyka Historyczna > Europa i świat
_Bodzio_
1. Intro

Witam Wszystkich,
Jakiś czas nie pisałem nowych wątków (niestety, ustawiczny brak czasu), ale w końcu, zwłaszcza za sprawą niedawnych wojaży, postanowiłem założyć ten topik - poświęcony krainie kojarzonej z dudziarzami w kraciastych kiltach, słodową whisky, potworem z Loch Ness oraz... skąpstwem. I jak to bywa w podobnych przypadkach, część ze stereotypów znajduje swoje potwierdzenie w większym czy mniejszym stopniu, inne zaś zupełnie nie wytrzymują konfrontacji z rzeczywistością smile.gif

Dla porządku każdy z postów poświęcę jakiemuś wybranemu obiektowi czy zagadnieniu, przemierzając ponownie Glasgow i Edynburg. Dalsza wędrówka będzie musiała już być wirtualna, przy czym oczywiście zachęcam Forumowiczów do dopisywania się z własnymi postami i dzielenia swoimi doświadczeniami (wszak w Szkocji jest całkiem sporo Polaków) oraz spojrzenia na moją relację z dużym wyrozumieniem - bo przecież w ciągu kilku dni nie sposób zobaczyć wiele smile.gif
A zatem - w drogę!
_Bodzio_
2. Kilka ciekawostek

Na początek, jako swoisty warm-up, kilka ciekawostek o Szkocji - oczywiście to raptem niewiele z tego, co o Szkocji można powiedzieć.

To właśnie tu, za sprawą szkockich pisarzy, powstało wielu literackich bohaterów, których tak dobrze znamy. Należą do nich m.in.:
  • bodaj najsłynniejszy detektyw świata - Sherlock Holmes, i jego nieodłączny kompan doktor Watson - za sprawą Arthura Conan Doyle'a (pierwsza powieść, w której występuje Holmes - to „Studium w szkarłacie”, powstała w 1887 roku),
  • Piotruś Pan i Kapitan Hook (Hak) - za sprawą Jamesa Matthew Barrie (postacie po raz pierwszy pojawiły się w sztuce teatralnej Barrie’go z 1904 roku, zaś po siedmiu latach pisarz zaadoptował je do swej powieści),
  • szlachetny doktor Jekyll i jego przeciwieństwo, Mr. Hyde - za sprawą Roberta Louisa Stevensona (nowela powstała w 1886 r.),
  • Ivanhoe - tytułowy bohater powieści sir Waltera Scotta z 1819 roku (Walter Scott jest często uznawany za prekursora tzw. powieści historycznej),
  • do najmłodszych postaci szkockiej literatury należy zapewne Harry Potter, który po raz pierwszy dał o sobie znać w wydanej w 1997 roku powieści pt. „Harry Potter i Kamień Filozoficzny”. Jej autorka, J.K.Rowling, wymyśliła postać młodego czarodzieja w jednej z edynburskich kawiarni, gdzie przesiadywała nie mając środków na opłacenie rachunków za mieszkanie. Ale to już historia - po kilkunastu latach pani Rowling, z majątkiem wartym jakieś 2,5 miliarda złotych, stała się 12. najbogatszą kobietą w UK smile.gif
  • jako ekonomista muszę też wspomnieć o „niewidzialnej ręce rynku”, która może nie tyle powstała w Szkocji (bo przecież jest wszędzie smile.gif), ale została właśnie tutaj opisana w wiekopomnym dziele Adama Smitha - „Badaniach nad naturą i przyczynami bogactwa narodów” ("An Inquiry into the Nature and Causes of the Wealth of Nations") - wydanym w 1776 roku. „Bogactwo narodów”, jak potocznie zwie się tę pracę, stworzyło fundamenty współczesnej ekonomii i zapoczątkowało nurt myśli wolnorynkowej.
No dobrze, skoro doszliśmy do nauki, to przyjrzyjmy się kilku innym dokonaniom Szkotów na jej polach. Alexander Graham Bell - Szkot urodzony w Edynburgu - podczas pobytu w USA opatentował po raz pierwszy telefon (1876, przy czym często uchodzi niesłusznie za twórcę tego urządzenia) oraz miał inne istotne osiągnięcia na polu raczkującej telekomunikacji.

W 1928 roku szkocki bakteriolog, Alexander Fleming, odkrył tajemniczą pleśń zabijającą szkodliwe bakterie. Badania te doprowadziły do odkrycia penicyliny - pierwszego antybiotyku, za co później, w 1945 roku, Fleminga odznaczono Nagrodą Nobla (otrzymał ją wraz z dwoma innymi naukowcami, którzy pomogli mu odizolować odkrytą substancję).

Szkoci wynaleźli także rower (Kirkpatrick McMillan) i pneumatyczne ogumienie (wynalazek Roberta Williama Thomsona, zaś masowa produkcja - to już zasługa innego, a jakże, Szkota - Johna Boyda Dunlopa), mieli też swój udział w innych wynalazkach - takich, jak np. transmisja telewizyjna w kolorze czy choćby noktowizor (John Logie Baird) albo krzemowy chip w urządzeniach elektronicznych (profesor Walter Spear). Ha, no jest tego trochę...

To teraz może kilka słów o, nazwijmy to, uciechach smile.gif

Choć nie można do końca wiadomo, czy jest to słuszne, Szkocja chce uchodzić za ojczyznę golfa (choć podobny sport był już uprawiany w XIII wieku w Holandii). Faktem jest, że to w Szkocji wymyślono jego współczesne reguły. Ze starych dokumentów dowiadujemy się również, że w XV wieku szkocki parlament ograniczył uprawianie golfa, gdyż zdaje się kolidowało to z zajęciami... łucznictwa. Z pewnością to właśnie ze szkockich i angielskich pól golfowych sport ten rozpoczął wędrówkę po świecie, zyskując coraz większą popularność.

Whisky - choć pochodzi z Irlandii, to jednak w Szkocji powstało jego prawdziwe imperium. Wyróżnia się tu cztery, a właściwie pięć głównych regionów produkcji tego szlachetnego trunku: Highland, Lowland, Islay i Campbeltown oraz Speyside - ten ostatni wprawdzie „technicznie” należy do Highland, ale to właśnie tu, w dolinie rzeki Spey, jest największe zagęszczenie szkockich destylarni (blisko połowa wszystkich) i obszar ten uznano za samodzielny region.

Haggis - specjał szkockiej kuchni, w smaku i wyglądzie przypominający nieco kaszankę, ale jednak jest to coś innego. Jak gdzieś go próbować, to tylko w Szkocji - w zasadzie jest serwowany niemal w każdej restauracji oraz pubie oferującym posiłki.

I na zakończenie jeszcze o walucie, bo jest to całkiem interesujące, a przynajmniej mnie nieco zaskoczyło. Oczywiście jest nią funt szterling, ale w powszechnym obiegu są nie tylko banknoty emitowane przez Bank of England, z buźką Eli (ups, przepraszam, z wizerunkiem królowej Elżbiety). Szkocja ma także własne banknoty i monety, i w dodatku są one emitowane równolegle przez trzy banki: Bank of Scotland, The Royal Bank of Scotland oraz Clydesdale Bank. Poniżej zamieszczam jako przykład zdjęcie banknotu pięciofuntowego, emitowanego przez każdy z w/w banków. Każdy z nich jest prawnym środkiem płatniczym i jest honorowany na terenie całej Szkocji - a także w wielu, choć nie wszystkich miejscach na pozostałym obszarze UK.

user posted image

No dobrze, na tym ciekawostki oczywiście się nie kończą, ale niestety kończy się mój czas...
A zatem - kierunek Glasgow.
_Bodzio_
3. Glasgow - ogólnie

Powstrzymam się od opisywania historii Glasgow - największego miasta Szkocji, gdyż każdy zainteresowany dość łatwo ją znajdzie w Internecie, podzielę się za to własnymi spostrzeżeniami na jego temat. Cóż, trzeba przyznać, że ogólnie Glasgow nieco rozczarowuje, a jeśli władze miasta chwalą się, że uporały się z ponurym wizerunkiem tego przemysłowego ośrodka, słynącego niegdyś z bodaj najgorszych slumsów w Europie, to odpowiada to prawdzie tylko częściowo.

user posted image
Rzeka Clyde, Glasgow

Glasgow ma nadal w dużej mierze bardzo industrialny charakter i klimat, widać ubóstwo, wiele budynków aż prosi się o remont, całkiem sporo powierzchni retailowych pozostaje niezagospodarowanych i zabitych dechami w oczekiwaniu na jakiegoś najemcę, zaś wybrzeże rzeki Clyde jest tak nieprawdopodobnie zaśmiecone, że spacer tamtędy z pewnością nie będzie należał do romantycznych przeżyć. Żeby jednak być sprawiedliwym trzeba przyznać, że miasto ma również swoją reprezentacyjną część - choćby w postaci Merchant City (np. ulice Buchanan Street / Argyle Street) oraz przynajmniej kilka obiektów wartych zwiedzenia. Poniżej skupię się na tych najważniejszych.
_Bodzio_
4. Glasgow - the Burrell Collection

Chyba najbardziej wartym odwiedzenia miejscem w Glasgow jest słynna kolekcja Burrella w dzielnicy Pollokshaws w południowej części miasta. Bardzo dogodnie dojeżdża się tu podmiejskim pociągiem z dworca głównego - Glasgow Central (dwie stacje), dociera tutaj również kilka autobusów. Do gmachu galerii dochodzi się pięknym, rozległym parkiem, a wstęp jest bezpłatny.

user posted image

Sir William Burrell, zamożny magnat morski, był kolekcjonerem dzieł sztuki od swych najmłodszych lat (zaczął je gromadzić już jako nastolatek), a pokaźne wpływy z handlu statkami pozwoliły mu później inwestować w zbiory coraz większe kwoty. W 1944 roku Burrell i jego żona Konstancja przekazali władzom miasta ponad 8000 eksponatów, które z czasem zostały umieszczone w gmachu wzniesionym również przy bardzo znacznym wsparciu finansowym samego darczyńcy. To, co można obecnie zobaczyć w Burrell Collection, to zaledwie część zbiorów.

user posted image

W kolekcji znajdują się przede wszystkim dzieła sztuki średniowiecznej i renesansu, ale praktycznie tworzą ją eksponaty z różnych epok i właściwie z całego świata - np. starożytnych cywilizacji (Egipt, Grecja, Rzym), sztuki islamskiej i chińskiej, malarstwa francuskiego i holenderskiego (np. autoportret Rembrandta), i wiele, wiele innych...

user posted image
_Bodzio_
5. Glasgow - Gallery of Modern Art (GoMA)

Otwarta w 1996 roku galeria sztuki współczesnej, mieszcząca się przy Royal Exchange Square na obszarze Merchant City, jest kolejnym wartym odwiedzenia miejscem, również z bezpłatnym wejściem. Kilkupoziomowy neoklasyczny budynek mieści dość różnorodne dzieła - znajdziemy tu rysunki i malowidła, fotografie, rzeźby, nagrania dźwiękowe oraz filmy i animacje, a także projekty wykorzystujące równocześnie wiele mediów i technikę komputerową. Ekspozycja nie rzuciła nas na kolana, ale na pewno warto było wstąpić.

user posted image
Jedna z grafik - pozwolę sobie nie tłumaczyć wink.gif
_Bodzio_
6. Glasgow - Katedra

Mam wrażenie, że ten obiekt jest nieco pomijany, tymczasem katedra w Glasgow, wzniesiona ponoć na grobie założyciela miasta - św. Mungo - w VI wieku, jest jednym z nielicznych średniowiecznych kościołów, który nie ucierpiał w XVI wieku podczas reformacji.

user posted image

Jest to bez wątpienia wspaniały przykład gotyku w Szkocji, na uwagę zasługuje zwłaszcza jej najstarsza część - wieża z XIII wieku.
_Bodzio_
7. Glasgow - inne atrakcje

Z uwagi na krótki czas pobytu w Glasgow nie wszędzie udało się nam dotrzeć bądź wejść, więc poniżej zaledwie kilka słów o innych osobliwościach wartych uwagi:
  • Kelvingrove Museum & Art Gallery - zlokalizowane w pałacu z cegły, uchodzącym za jedną z najpiękniejszych budowli Glasgow, muzeum z olbrzymią, wielotematyczną kolekcją dzieł sztuki - poza Londynem nie mającą sobie równych w UK;
  • Tenement House - stare mieszkanie w kamienicy czynszowej, którego lokatorki zamieszkiwały w nim przez 60 lat nie dokonując żadnych istotnych zmian i nie pozbywając się zbędnych rzeczy. Dzięki zachowanym przedmiotom mieszkanie stało się istną skarbnicą wiedzy o życiu w Glasgow w I połowie XX wieku i jest przepełnione atmosferą dawnych czasów;
  • Museum of Transport - czyli muzeum transportu, a w nim zachowane egzemplarze oraz modele starych pojazdów, a także wierne kopie ulic z lat 30 XX wieku;
  • nieopodal katedry znajduje się St Mungo Museum of Religious Life and Art – muzeum religii i sztuki sakralnej, w którego zbiorach są dzieła religijne z całego świata. Słynnym eksponatem jest płótno Salvadora Dali – „Christ of St John of the Cross” („Chrystus św. Jana od Krzyża”);
  • tuż obok, po drugiej stronie ulicy, znajduje się kamienica Provand’s Lordship - najstarszy budynek w Glasgow, wybudowany w 1471 roku,
  • Botanic Gardens - ogród botaniczny w centrum dzielnicy West End,
  • Glasgow School of Art - pierwsza budowla w UK w stylu art nouveau.
Powyższa lista z pewnością nie wyczerpuje wszystkich atrakcji Glasgow.

Podczas pobytu miałem okazję obejrzeć na żywo uliczną paradę A.B.O.T. (Apprentice Boys of Derry), podczas której jedną z ulic przemaszerowało kilkuset ubranych w odświętne stroje, pogrupowanych i muzykujących Szkotów. ABOT, o ile mi wiadomo, jest protestanckim stowarzyszeniem utworzonym niemal 200 lat temu (1814) dla upamiętnienia obrony Derry - miasta w Północnej Irlandii, które w 1689 roku przetrwało oblężenie wojsk katolickiego króla Jakuba II. Wydarzenia te zaogniły konflikt w Irlandii Północnej między katolikami a protestantami...
Tutaj jest link do oglądanej przeze mnie parady - filmik musiał kręcić ktoś stojący zaledwie kilka metrów ode mnie, więc praktycznie prezentuje to, co sam widziałem.

Glasgow ma trochę pubów, w których poza skosztowaniem piwa (polecam szkockie ale) czy whisky zazwyczaj można także coś przekąsić (haggis!), a nierzadko pooglądać sportowe zmagania (np. futbol, rugby), zaś niekiedy nawet posłuchać muzyki na żywo - nie jest ich jednak tak wiele, a atmosfera potrafi być różna. „Glaswegians”, jak zowie się mieszkańców miasta, są w dużej liczbie robotnikami, którzy przy weekendzie lubią sobie dać ostro w palnik...

No dobrze, chyba czas na Edynburg.
_Bodzio_
8. Edynburg - ogólnie

O ile Glasgow może nieco rozczarowywać, o tyle Edynburg wynagradza to z nawiązką. Praktycznie już po wyjściu z dworca głównego Edinburgh-Waverley (dobrze skomunikowanego z Glasgow - regularnie dojeżdżają tu pociągi z Queen Street Station) naszym oczom ukazuje się przepiękna architektura starego miasta, a im dalej się podąża, tym wydaje się ono piękniejsze. Zadbane ulice, okazałe rezydencje i budynki, a wokół dziesiątki restauracji i kafejek, pubów i sklepów z pamiątkami oraz antykwariatów i galerii - niemal wszystko z myślą o turystach, ale przy tym nie pozbawione autentyzmu i oryginalności.

user posted image

Ponad miastem dumnie wznosi się zamek, zbudowany na samym szczycie skalistego wzgórza, i właśnie tu skierujemy swe pierwsze kroki...
_Bodzio_
9. Edinburgh Castle

user posted image

Zamek edynburski jest w istocie szczególny, co jest zasługą przynajmniej trzech rzeczy. Po pierwsze, jest bajecznie położony na skalistym wzniesieniu w sercu miasta. Po drugie, jest to jedna z potężniejszych, bardziej okazałych fortec w Wielkiej Brytanii - a do tego wyśmienicie utrzymana. Po trzecie wreszcie, mieści bardzo bogatą i różnorodną kolekcję, na którą składają się m.in. ubiory, broń i uzbrojenie, insygnia i klejnoty koronacyjne, dzieła sztuki, stare dokumenty i inne eksponaty, a także dużo pomocy audio-wizualnych (interaktywne ekrany dotykowe z prezentacjami czy mini-sale kinowe). Niektóre wnętrza zrekonstruowano, ukazując ich dawny wygląd i przeznaczenie - np. podziemne cele więzienne...

user posted image

Mimo stosunkowo drogich biletów wstępu (£ 14, czyli na dzień dzisiejszy ok. 65 złotych) warto tu wejść, a kompletna wizyta potrwa przynajmniej ze trzy godziny.
_Bodzio_
10. Edinburgh - the Scotch Whisky Experience

Ta wystawa, zlokalizowana w kamienicy przy Royal Mile nieopodal zamku, zabiera w pasjonującą podróż po świecie whisky. Początkowo goście wchodzą do wagoników przypominających nieco wyciąg narciarski i w trakcie krótkiej przejażdżki oglądają scenki opowiadające o procesie produkcji tego szlachetnego trunku (na życzenie obsługa uruchamia wersję prezentacji z polskim dubbingiem). Później, trzymając w ręku audio-przewodnik i odsłuchując odpowiednich nagrań (w wybranym języku), ogląda się tablice informacyjne oraz krótki film, podczas którego każdy ma przed sobą niewielki kartonik z kolorami odpowiadającymi poszczególnym regionom produkcji whisky. Pocierając ów kartonik uwalnia się aromaty trunku - i oczywiście należy wybrać taki, który najbardziej przypadł do gustu. Dokonajcie rozsądnego wyboru, gdyż kolejną atrakcją będzie szklaneczka whisky z regionu, który wskazaliście smile.gif W końcu obsługa zabiera gości do „skarbca” obiektu - największej na świecie kolekcji szkockiej whisky, na którą składają się setki butelek. Najstarsza pochodzi z 1897 roku… Na koniec przewodnik wręcza gościom miłe upominki, ale nie będę zdradzał, co to jest - niech zostanie niespodzianką smile.gif

user posted image

Na dole wystawy mieści się gift shop oferujący szeroki wybór szkockiej whisky (okazja na dobry prezent!) oraz wszelkie gadżety z tym związane.

Wstęp na wystawę kosztuje, jeśli dobrze pamiętam, 12 funtów od osoby (czyli ok. 55 zł), więc może nie jest to tanio, ale jeśli ktoś już się zdecydował tutaj przyjechać, to chyba nie po to, żeby teraz stał pod drzwiami smile.gif
_Bodzio_
11. Edinburgh - National Museum of Scotland

Wstęp do kolejnego muzeum jest za to darmowy, a jego zbiory - uporządkowane tematycznie i wyeksponowane na siedmiu poziomach budynku - naprawdę robią wrażenie. Jest tu ponad 10 tysięcy przedmiotów, z których o wielu można powiedzieć, że są skarbami narodowymi. Jest także sporo multimediów, które pozwalają zdobyć więcej informacji o tym, co mamy przed oczami.

user posted image

Czy wchodzić? - koniecznie!
_Bodzio_
12. Edinburgh - the National Gallery of Scotland

Warto wdepnąć i tutaj - galeria mieści się przy ogrodach Princess Street Gardens - rozdzielających Nowe Miasto od Starego Miasta. Wstęp jest darmowy, a do zobaczenia - sporo, w tym obrazy van Gogha, Cézanne’a, Moneta, Delacroix, Rafaela (Santi)... Przyznacie, ładny komplet nazwisk.

user posted image

Niestety, wewnątrz obiektu zakazane jest robienie fotografii.
_Bodzio_
13. Edinburgh - Palace of Holyroodhouse

Pałac Holyrood w Edynburgu jest jedną z oficjalnych rezydencji królowej Elżbiety / monarchów brytyjskich, obok m.in. pałacu Buckingham w Londynie, zamku Windsor Castle nieopodal Londynu (zobacz mój post poświęcony Londynowi) czy też zamku Balmoral w Aberdeenshire.

user posted image

Palace of Holyroodhouse położony jest na wzniesieniu na wschodnim krańcu „Królewskiej Mili” (Royal Mile), którą z przeciwnej, zachodniej strony wieńczy opisany wcześniej zamek - Edinburgh Castle.

W roku 1128 znajdowało się w tzm miejscu Opactwo Holyrood. Obecna bryła budynku powstała w przeważającej części w XVII wieku.

_Bodzio_
14. Edinburgh - Katedra St Giles

Mieszcząca się przy znanej już nam "Królewskiej Mili" gotycka katedra High Kirk of St. Giles (św. Idziego) jest najważniejszym kościołem prezbiteriańskim Edynburga. Pierwotnie wzniesiono ją na planie krzyża - ok. 1120 r., zaś poprzez późniejsze dobudówki przybrała kształt zbliżony do kwadratu. Jej wieża główna, zwieńczona okazałą koroną, została dobudowana ok. 1495 roku.

user posted image

Na szczycie katedry mieści się niewielka „osetowa kapliczka” - Thistle Chapel, zaprojektowana dla szesnastu członków elitarnego Zakonu Ostu przez architekta Roberta Lorimera i ukończona w 1911 roku. Oset jest oficjalnym symbolem Szkocji, a Zakon Ostu wywodzi swoje legendarne korzenie ze średniowiecza, choć jako współczesna organizacja powstał znacznie później (1687? - stworzony przez króla Angli Jakuba II Stuarta / króla Szkocji Jakuba VII).

Katedra zachwyca delikatnością łuków przyporowych, słynie też z pięknych witraży i wspaniale brzmiących organów. Przed budynkiem stoi pomnik Waltera Montagu-Douglasa Scotta, piątego księcia Buccleuch i siódmego księcia Queensberry.

_Bodzio_
15. Edinburgh - Calton Hill

Rozległe wzgórze Calton, wznoszące się dumnie ponad otoczenie nieopodal pałacu Holyrood, jest miejscem dość szczególnym. Tu można w samotności odpocząć od miejskiego gwaru rozkoszując się bajeczną wprost panoramą miasta - jest to bez wątpienia jeden z najlepszych punktów widokowych. Nie dziwi więc fakt, że to właśnie w tym miejscu powstało na przestrzeni wieków wiele obrazów, a później także fotografii przedstawiających piękno Edynburga. Jeśli natomiast przejść się na skraj północno-wschodni wzgórza, oczom naszym ukaże się zatoka Firth of Forth.

user posted image
Calton Hill: widok na zatokę Firth of Forth

Na wzgórzu Calton Hill znajdują się dwa pomniki, a właściwie budowle - 'Nelson Monument' - wieża w kształcie lunety, oraz 'National Monument' - przypominający fragment Panteonu. Z tym ostatnim wiąże się pewna anegdota: otóż Edynburg, stanowiący centrum nauki, kultury i sztuki, pretendował do miana "Aten Północy", a mieszkańcy chcieli nadać temu bardziej cielesny wymiar i wznieść "drugi Panteon" - również na 40 kolumnach. Niestety, pieniędzy wystarczyło jedynie na 12 kolumn (może ma to jakiś związek z przysłowiowym skąpstwem Szkotów wink.gif) i obecnie budowla jedynie skromnie nawiązuje do antycznych wzorców...

user posted image
Calton Hill, z lewej strony - 'Nelson Monument', z prawej - 'National Monument'.

_Bodzio_
16. Edinburgh - inne atrakcje

Zwiedziliśmy już trochę w Edynburgu, ale to raptem tylko część atrakcji miasta. Ponieważ krótki czas pobytu nie pozwolił nam wszędzie wejść, a poza tym nie chcę się też rozdrabniać, poniżej zwrócę uwagę jeszcze na kilka innych, ciekawych miejsc:
  • New Town - czyli Nowe Miasto, liczące obecnie nieco ponad 200 lat. Mieszczą się tu przede wszystkim sklepy, banki i biura, jest też kilka ekskluzywnych hoteli oraz sporo restauracji i pubów. Mimo to teren ten nie przypomina typowo komercyjnej części dużego miasta - regularna siatka wybrukowanych uliczek, niska zabudowa, place, ronda i zieleń pobliskich ogrodów (przede wszystkim Princes Street Gardens oraz Queen Street Gardens, ale także wiele licznych, małych skwerków) sprzyjają raczej spokojnym spacerom, niż kojarzą się ze zgiełkiem. Elegancko, reprezentacyjnie bądź handlowo, ale i kameralnie - warto się tu pokręcić w wolnych chwilach;
  • The Scottish Parliament - mieszczący się naprzeciwko pałacu Holyrood szkocki parlament może niejednego turystę zadziwić swoją modernistyczną bryłą, kontrastującą z raczej klasyczną architekturą miasta;
  • Wystawa „Our Dynamic Earth” - niedaleko parlamentu, wygląda tak, jakby mieściłą się w namiocie o dziwacznych kształtach - poświęcona jest głównie zjawiskom geologicznym i geografii Ziemi;
  • People’s Story Museum i Museum of Edinburgh - dwa niewielkie muzea, niemal naprzeciwko siebie, ukazują życie mieszkańców i historię miasta,
  • Podziemny Edynburg - tak określa się trasy turystyczne poprowadzone przez dawną, podziemną część miasta. W miejscach tych nierzadko rozgrywały się ważne dla miasta wydarzenia, jeden z zaułków stał się w połowie XVII wieku ogniskiem zarazy i został odcięty od pozostałej części Edynburga;
  • Camera Obscura - mieści się nieopodal zamku, vis-à-vis opisywanej wystawy „The Scotch Whisky Experience”. Nie wchodziliśmy do środka, ale widzieliśmy sporo ulotek reklamujących to miejsce: iluzje optyczne, gra światła, efekty wizualne, multimedialna technika oraz panoramy miasta;
  • Grassmarket - historyczny plac targowy, na którym stała gilotyna używana przy publicznych egzekucjach - „Maiden” („Dziewica”, jej rekonstrukcję można zobaczyć w opisanym wcześniej w pkt. 11 Museum of Scotland). Obecnie mieści się tu szereg osobliwych sklepików oraz klimatycznych pubów smile.gif - można poznać całą gamę szkockich „ale” i zjeść solidną porcję haggis;
  • w porcie Leith, doskonale widocznym ze wzgórza Calton Hill, cumuje jacht królewski „Britannia”. Rejs, zdaje się, kosztuje niemało, ale wiecie - w końcu to królewskie progi wink.gif
user posted image
Budynek wystawy „Our Dynamic Earth”

Powyższa lista atrakcji Edynburga nie jest pełna, poprzestanę jednak na tym - zachęcając innych Forumowiczów do ewentualnych uzupełnień.

A ciąg dalszy - nastąpi smile.gif
godfrydl
Byłem w Szkocji 2 miesiące: wszedłem na Ben Nevis, włóczyłem się trochę autostopem w dni wolne od pracy, ze znajomymi wykupiliśmy "Loch Ness Tour", czyli autokarem wokół i stateczkiem po Loch Ness(dla okultystów i amatorów rockowej historii - ruiny willi Aleistera Crowleya, potem należącej do Jimmiego Page'a), połaziłem trochę po wrzosowiskach z noclegiem pod chmurką...
Ech, młode lata.
_Bodzio_
Hah, zazdroszczę. Nam przyszło spędzić w Szkocji zaledwie pięć dni, które podzieliliśmy między Glasgow i Edynburg - całe szczęście nierówny podział rozstrzygnęliśmy na etapie planowania wyprawy na korzyść drugiego z miast. Ciekawy kraj i mili, otwarci ludzie. I skąd się wzięło to powiedzenie o rzekomym skąpstwie?

Właśnie, bo chciałem teraz na ten temat kilka słów. Gdzieś wyczytałem kawał o tym, jak to pociągiem jechało pięciu Anglików i pięciu Szkotów. Anglicy kupili pięć biletów, a Szkoci - tylko jeden. Gdy doszło do kontroli, Szkoci byli ukryci w toalecie - tak, że konduktor nie wiedział, ile osób jest w środku, a gdy zapukał do drzwi, jeden ze Szkotów odrzekł, że nie może wyjść, ale poda bilet szczeliną pod drzwiami. Konduktor skasował go, wsunął do środka i poszedł dalej.

Anglików zachwyciło to rozwiązanie i na powrotną drogę postanowili kupić tylko jeden bilet, tymczasem Szkoci nie kupili żadnego. Gdy zbliżała się kontrola, Anglicy zamknęli się w jednej z toalet. Na pukanie do drzwi jeden z nich odpowiedział, że musi zostać w środku, ale bilet podaje przez szczelinę. Tymczasem okazało się, że do drzwi pukał jeden ze Szkotów - prędko wziął bilet i pobiegł do drugiej toalety, gdzie w środku czekali już czterej jego kompani smile.gif

Tyle kawał, ale kto to wszystko wymyśla? Jak jechaliśmy autobusem na lotnisko, okazało się, że kierowca nie ma wydać z dwudziestofuntowego banknotu reszty. Gdy stałem zakłopotany, jedna z pasażerek prędko poderwała się, zapytała, czy chodzi o dwie osoby (byłem z żoną), i ledwie tylko skinąłem głową, dała mi do ręki trzy jednofuntowe monety, obdarzając szerokim uśmiechem. Tak właśnie wygląda szkockie „skąpstwo”, którego sam doświadczyłem.

Dodam, że postanowiłem zrobić jakiś ukłon w jej kierunku, więc gdy tylko miałem w ręku bilety i usiadłem na miejscu, wyciągnąłem z portfela banknot dwudziestozłotowy i dyskretnie ofiarowałem naszej wybawicielce - tłumacząc, że to równowartość i prosząc, aby go przyjęła. Nie chciałem, by wyglądało tak, że Polaka nawet nie stać na bilet. Wzięła go, a później może nawet miała z tego fun, bo widziałem, jak wchodzi do budynku RBS (Royal Bank of Scotland) - a więc do miejsca, gdzie ludzie zajmują się pieniędzmi zawodowo. Wyobraziłem sobie, jak opowiada w biurze poranną przygodę, a współpracownicy z zaciekawieniem oglądają banknocik z Bolesławem Chrobrym wink.gif

No, to tyle o tzw. szkockim skąpstwie wink.gif
_Bodzio_
17. Jezioro Loch Ness i zamek Urquhart

No dobrze, czas ruszyć ten topik - choć z konieczności podróż teraz będzie wirtualna. Niechaj celem tej wędrówki będzie teraz bodaj najsłynniejsze miejsce w Szkocji - Loch Ness. Powstałe podczas ostatniej epoki lodowcowej jezioro to jest drugim co do wielkości szkockim jeziorem, mającym powierzchnię przekraczającą 56 km kw. Jest jednocześnie najbardziej "pojemnym" jeziorem, w najgłębszym miejscu ma ponoć 226 metrów (dla porównania: najgłębsze polskie jezioro, Hańcza, ma głębokość ok. 106 m, a największe – Śniardwy – "zaledwie" 23,4 m). Przez Loch Ness przepływa Kanał Kaledoński. Jezioro słynie przede wszystkim ze swojej "maskotki" - potwora "Nessie" laugh.gif

Ale to nie legendarny Nessie będzie obiektem naszego zainteresowania, tylko zamek Urquhart położopny nad brzegiem jeziora.

Został wzniesiony w I połowie XIII wieku przez Aleksandra II, później przechodził kilkukrotnie z rąk szkockich do angielskich i na odwrót. Niestety do dziś niewiele się zachowało, zamek został wysadzony w powietrze podczas rewolucji jakobińskiej, a później często służył miejscowym jako źródło budulca, częsty scenariusz... Widoczny na zdjęciu donżon miał niegdyś pięć kondygnacji. Czyż jednak nie prezentuje się malowniczo? smile.gif

Pozdrowienia,
B.
Kadrinazi
QUOTE(_Bodzio_ @ 24/08/2011, 23:08)
Został wzniesiony w I połowie XIII wieku przez Aleksandra II


To nie do końca tak, król ze zbudowaniem zamku raczej nie miał nic wspólnego, on tylko nadał ziemie na którym się zamek znajduje rodowi Durward (w osobie Alana Durwarda) i to właśnie ta rodzina zajęła się budową siedziby z której mogli nadzorować własne ziemie.
_Bodzio_
OK, dzięki za sprostowanie smile.gif
Wspólnymi siłami... wink.gif
lucyna beata
Pięknie miejsce ech ...
_Bodzio_
18. Eilean Donan

Wędrujemy dalej, z konieczności wirtualnie... Powyższa warownia, położona w regionie Highland na małej wysepce nieopodal ujścia Loch Duich, jest kolejną wizytówką Szkocji. Wyspę kojarzy się z postacią biskupa Donana, który na przełomie VI/VII wieku miał tu, wraz z grupą wyznawców, utworzyć wspólnotę religijną. W epoce żelaza wzniesiono tutaj warowny fort, na którego ślady natrafiono dopiero niecałe 100 lat temu (1912). Ale pierwsze wzmianki o zamku, na jakie napotykamy w dokumentach, pochodzą dopiero z XIII wieku. Zapewne powodem budowy twierdzy było wzmocnienie obronności okolicznych ziem, zwłaszcza przed atakami Wikingów.


Zamek był na przestrzeni wieków kilkukrotnie przebudowywany (dobudowano wieże, zmniejszono obwód murów, a później wzniesiono również bastion artyleryjski). Największych zniszczeń doznał zdaje się w 1719 roku, gdy bronił go niewielki oddzialik hiszpańskich żołnierzy wspierających Jakobitów w walce o przywrócenie panowania Stuartów. Przeciwko tej niewielkiej twierdzy Londyn wystawił trzy okręty wojenne. Po kilkudniowym ostrzale artyleryjskim załoga jednego ze statków przypuściła szturm na pozostałych przy życiu obrońców, opanowała zamek, a następnie wysadziła go w powietrze - korzystając ze składowanych w nim zapasów prochu.

Przez blisko 200 lat zamek był jedynie malowniczą ruiną, w końcu w 1911 roku pułkownik John MacRae-Gilstrap wykupił całą wyspę i rok później ze swoim kierownikiem budowy, Farquhar’em MacRea, podjęli decyzję o odbudowie zamku. Trwała ona nieprzerwanie przez... 20 lat (oficjalnie prace ukończono w 1932 roku) i pochłonęła gigantyczną sumę, bodaj ćwierć miliona funtów...

Poniżej link do oryginalnej strony zamku:
http://www.eileandonancastle.com/

Serdeczności,
B.
Arbago
Oo nie zauważyłem wcześniej tego tematu.

Ja byłem wraz z małżonką w Szkocji w czerwcu ubiegłego roku. Za cel podróży obraliśmy sobie Highlands i Hebrydy Zewnętrzne. Ominęliśmy więc Edynburg szerokim łukiem. Jako, że wycieczka trwała zaledwie pięć dni musieliśmy się streszczać. Pierwsze dwie noce spędziliśmy we wiosce Nostie znajdującej się zaledwie kilka mil od zamku Eilean Donan, właśnie wspomnianego przez _Bodzio_. Budowla została wzniesiona w XIII wieku, podobno ukrywał się tam słynny Robert Bruce. To jest ten zamek, który z reguły pokazuje się, kiedy się chce przedstawić średniowieczną Szkocję. Wystąpił w kilku filmach min. "Nieśmiertelny", "Loch Ness" i "Świat to za mało" z cyklu o Jamesie Bondzie.

Zdjęcia:
[attachmentid=17474][attachmentid=17475][attachmentid=17476]

Następnie udaliśmy się do Plockton. Żeby się tam dostać musieliśmy przejechać niezwykle wąską drogą poprzez góry półwyspu Druimaleithid. Podobno Plockton to najbardziej na północ położona osada, w której rosną palmy. Okazało się jednak, że palmy znaleźliśmy też w Stornoway. Zdjęcie z Plockton:
[attachmentid=17477]

Następnie wybraliśmy się na wyspę Skye, skąd, z portu Uig popłynęliśmy przy pięknej pogodzie na Hebrydy Zewnętrze. Konkretnie na wyspę Lewis. Co ciekawe wyspa ta ma dwie nazwy. Południowa jej część znana jest jako Wyspa Harris, a północna jako Wyspa Lewis. Na Lewis najbardziej interesowało nas znaleźć osoby mówiące w gaelic. Podobno jest ich tam 60%. Udało mi się znaleźć takie osoby tylko w... sklepie komputerowym. Raz wydawało mi się, że słyszę ten język na ulicy. BBC gaelic natomiast wsłuchiwałem się na okrągło nawet nie rozumiejąc w ząb co radio do mnie mówi wink.gif
W zamian zobaczyliśmy kamienny krąg i wspaniałe plaże, gdzie opaliliśmy się na raki:
[attachmentid=17478]

Najbardziej znaną historyczną ciekawostką związaną z Lewis są słynne szachy z Lewis. Jest to prawdopodobnie norweska, bądź islandzka średniowieczna robota, znaleziona na plaży, takiej jak na powyższym zdjęciu. Nie mogłem się powstrzymać, aby sobie nie kupić zestawu owych bierek. Założyłem nawet o nich osobny temat na naszym forum. Piękna rzecz.
[attachmentid=17480]

Szkoda było odpływać stamtąd. Magiczne miejsca... sad.gif
[attachmentid=17479]
DanielMXXW
Muzeum Pulku Fizylierow w Glasgow, arcyciekawe i w samym centrum miasta


http://rhf.org.uk/rhf/index.php?option=com...id=24&Itemid=37
carantuhill
CODE
Następnie wybraliśmy się na wyspę Skye, skąd, z portu Uig popłynęliśmy przy pięknej pogodzie na Hebrydy Zewnętrze. Konkretnie na wyspę Lewis. Co ciekawe wyspa ta ma dwie nazwy. Południowa jej część znana jest jako Wyspa Harris, a północna jako Wyspa Lewis. Na Lewis najbardziej interesowało nas znaleźć osoby mówiące w gaelic. Podobno jest ich tam 60%. Udało mi się znaleźć takie osoby tylko w... sklepie komputerowym. Raz wydawało mi się, że słyszę ten język na ulicy.


W zeszłym roku z Hebrydami nam się nie udało, w tym z wiadomych względów też nie. Może za rok? Ale drogi prom na wyspy...
Moim marzeniem jest archipelag St Kilda. Te wyspy od dłuższego czasu mnie fascynują - szukam dobrej książki o życiu tamtejszych mieszkańców przed ewakuacją. Może założę temat o tych wyspach?
W.G.
Witam.
Carrantuhill
Na wyspach żyje mega archaiczna rasa owiec,na oko wypisz wymaluj muflon,a te przetrwały tylko na Sardynii i Korsyce,jako potomkowie owiec sprowadzonych w neolicie z Bliskiego Wschodu,których to dzicy przodkowie wyginęli.
Pozdrawiam.W.G.
carantuhill
QUOTE(W.G. @ 29/09/2020, 9:37)
Witam.
Carrantuhill
Na wyspach żyje mega archaiczna rasa owiec,na oko wypisz wymaluj muflon,a te przetrwały tylko na Sardynii i Korsyce,jako potomkowie owiec sprowadzonych w neolicie z Bliskiego Wschodu,których to dzicy przodkowie wyginęli.
Pozdrawiam.W.G.
*




Czytałem. W końcu pierwsi osadnicy przybyli na archipelag już w epoce brązu. W sumie po co? Wyspy ledwo widać, dobić do wybrzeża ciężko, morze zdradliwe. I nic tam nie ma. Skrajna desperacja. To już Hebrydy właściwe większe, ponoć były zalesione kiedyś. A tu jeszcze z łowacami w bagażu.

W.G.
Witam.
Carrantuhill
Ponoć istnieją dowody pobytu ludzi już w neolicie.Zauważ iż archaiczna żegluga pozostawiała wyspiarskie społeczności w niejakiej izolacji stąd chyba wszelakie wyspy dość cenne były na rynku ówczesnych nieruchomości. Biorąc pod uwagę samowystarczalność dawnych społeczności brak kontaktów mógł być zaletą takowej lokalizacji.
Pozdrawiam,W.G.
carantuhill
QUOTE(W.G. @ 6/10/2020, 21:51)
Witam.
Carrantuhill
Ponoć istnieją dowody pobytu ludzi już w neolicie.Zauważ iż archaiczna żegluga pozostawiała wyspiarskie społeczności w niejakiej izolacji stąd chyba wszelakie wyspy dość cenne były na rynku ówczesnych nieruchomości. Biorąc pod uwagę samowystarczalność dawnych społeczności brak kontaktów mógł być zaletą takowej lokalizacji.
Pozdrawiam,W.G.
*




Ale chyba tylko w przypadku jakiegoś wielkiego zagrożenia - bo sama Kilda jest mało użyteczna. No chyba że te ptaki, co nimi się mieszkańcy przez wieki obżerali były aż tak cenne. Bo tych w miarę nadających się do upraw kawałków mohair to za wiele nie było. A rybołówstwa na wyspach praktycznie nie było.
Mała społeczność (max 200 osób w najlepszych latach) jest wyjątkowo wrażliwa na jakiekolwiek wypadki losowe.
Net_Skater
Bylem w lecie zeszlego roku (wycieczka autobusem).
Oczarowany.
Zielen, zielen, zielen. Pare obserwacji:
1. Ludzie - wspaniali. Wedlug mnie - ogromny kontrast z ich sasiadami z poludnia wyspy. Zywiolowo reagowali na moj akcent. W rozmowie zrozumienie jezyka bylo czasami dla mnie problemem - ale to moj problem.
2. Royal Mile w Edynburgu: desenie na 100 % marynarkach - niewiarygodne, istne cudo. Powinienem kupic.
3. Brzegi wyspy Skye niezapomniane.
4. Owce: zadecydowalem, ze w nastepnym zyciu chce byc owca w Szkocji. Wygladasz czysto. Doskonala trawa do zarcia przez okragly rok. Temperatura idealna. Nie potrzeba dachu nad glowa, zyjesz na lace. Idealne powietrze. Dwa (?) razy do roku masz strzyzenie za darmo.
5. Nawodnienie - idealne. Powiedzialem Szkotom (smiali sie), ze za 20 lat ich kraj zacznie zarabiac gigantyczne pieniadze. Musza tylko zbudowac wodociag ze Szkocji na kontynent.
6. Wizyta w destylarni whisky: dwie godziny, doskonaly przewodnik, degustacja, nabyte 3/4 litra. Jakosc produktu: jak sie mowi w US - top shelf.
7. Potwor: czekalem 2 godziny. Nie pokazal sie.
8. Haggis: doskonale. Do tego koniecznie pint of Tennent's Lager.

N_S

N_S
carantuhill
QUOTE(Net_Skater @ 7/10/2020, 12:45)

4. Owce: zadecydowalem, ze w nastepnym zyciu chce byc owca w Szkocji. Wygladasz czysto. Doskonala trawa do zarcia przez okragly rok. Temperatura idealna. Nie potrzeba dachu nad glowa, zyjesz na lace. Idealne powietrze. Dwa (?) razy do roku masz strzyzenie za darmo.



Ja z odrobiną dziegciu. A zastanawiałeś się czemu owce czasem zbierają się na drodze blokując ruch. Na Skye to było często widać - bo jest pewien mały szkocki problem https://en.wikipedia.org/wiki/Highland_midge i jak mi to wyjaśniono, to że owca jest na drodze, znaczy, że już ją obżarły całkowicie i nie może wytrzymać.

CODE
6. Wizyta w destylarni whisky: dwie godziny, doskonaly przewodnik, degustacja, nabyte 3/4 litra. Jakosc produktu: jak sie mowi w US - top shelf.


A chciałem nawet kupić. Ale szkocką whisky taniej kupić w Polsce.
To jest wersja pozbawiona grafik. Jeżeli chcesz przejść do głównego forum kliknij tutaj.