Filmy amerykanskie w programach TV - kliknij, aby przejść na forum
historycy.org > Historia Polski > POLSKA LUDOWA > Polska Ludowa ogólnie
Pages: 1, 2, 3, 4
Hieronim Lubomirski
Czy w TV w czasach PRL puszczali filmy z USA? A jeśli tak to od których lat? I jeśli pamiętacie jakie to były filmy, gdzieś mi się obiło o uszy, że puszczano amerykańskie westerny np Bonanze, to prawda?
emigrant
QUOTE(Hieronim Lubomirski @ 2/09/2010, 19:51)
Czy w TV w czasach PRL puszczali filmy z USA? A jeśli tak to od których lat? I jeśli pamiętacie jakie to były filmy, gdzieś mi się obiło o uszy, że puszczano amerykańskie westerny np Bonanze, to prawda?
*


Prawda. Z czasem puszczano ich coraz więcej, ale z kolei nie więcej niż trzy, cztery w tygodniu( nie licząc świątecznych bloków czy weekendowych z wolnymi sobotami (Studio 2). Najczęściej były to kryminały i sensacyjne, ale nie tylko.
Ja mogę podać, że najstarsze, o których wiem (choć ich osobiście nie pamiętam) to "Dr. Kildare" z Chamberlainem bodajże i "Ścigany" z Davidem Janssenem. Oba miały w Polsce olbrzymią popularność.
Lata 70-te i 80-te to Kojak i Columbo. Potem z czasem było tego coraz więcej...
konto_usuniete_28.02.16
Ja pamiętam filmy z cowboyami , sporo ich bylo stare czarno-biale i te w kolorze tez z G.P i J.W , potem na odpustach i jarmarkach kupowaliśmy kapiszonowce , gwiazdy sheriffa i pif - paf smile.gif ( wspomnień czar )
ps
Bonazy nie pamietam
ale Zooro , byl swietny .
teemem
Filmy z USA były obecne w TVP od samego jej początku. Pierwszy raz oglądałem ok. 1960 - kreskówka Disneya. Zaraz potem Bonanza, Zorro, Złamana strzała, Pies Huckleberry itd.
Nie puszczano filmów wątpliwych ideologicznie. O istnieniu gościa o nazwisku James Bond usłyszałem pod koniec lat 70, jak już się pojawiło wideo. W kinie też go nie puszczali. Ale Czas apokalipsy, tak.
silent_hunter
Były jeszcze filmy z tzw. starego kina np. komedie z Chaplinem , Keatonem , Lloydem, Stanem i Laurelem u nas nazywanymi Flip i Flap etc. Zdarzały się filmy z bracmi Marx. Puszczano też stare klasyki np. w ramch filmoteki arcydzieł Fuksiewicza. Były cykle np. filmów z Garbo, Dietrich, Monroe.
No a w święta prawdziwe rarytasy czyli Disneye.
A z kryminałów były jeszcze Aniołki Charliego, Ulice San Francisco i pamiętam puszczono też parę odcinków przygód detektywa polskiego pochodzenia, chyba to się zwało Banaczek. Był też emitowany serial o wyczynach agenta Elliota Nessa pt. Al Capone i inni. Z westernowych serii oprócz Bonanzy były Strzały w Dodge City.
W latach siedemdziesiątych jeden z amerykańskich seriali pustoszył całkowicie polskie ulice, cały kraj kto żyw i miał dostep do tv oglądał Pogodę dla bogaczy... To były czasy jeszcze przed-magnetowidowe. wink.gif
emigrant
QUOTE(teemem @ 2/09/2010, 20:27)
Nie puszczano filmów wątpliwych ideologicznie. O istnieniu gościa o nazwisku James Bond usłyszałem pod koniec lat 70, jak już się pojawiło wideo. W kinie też go nie puszczali. Ale Czas apokalipsy, tak.

Zgadza się. Twórczość amerykańska, która pokazywała (wydumane czy prawdziwe, najczęściej bardzo przejaskrawione) mankamenty lub patologie życia w USA była u nas obecna właściwie ciągle.
silent_hunter
QUOTE(emigrant @ 2/09/2010, 15:38)
QUOTE(teemem @ 2/09/2010, 20:27)
Nie puszczano filmów wątpliwych ideologicznie. O istnieniu gościa o nazwisku James Bond usłyszałem pod koniec lat 70, jak już się pojawiło wideo. W kinie też go nie puszczali. Ale Czas apokalipsy, tak.

Zgadza się. Twórczość amerykańska, która pokazywała (wydumane czy prawdziwe, najczęściej bardzo przejaskrawione) mankamenty lub patologie życia w USA była u nas obecna właściwie ciągle.
*


Np. takiego Star Treku też nie puszczano mimo, ze to był jeden z najpopularniejszych seriali na świecie...tylko , ze promował amerykańskie fantastyczne hi-tech podróże w czasie i przestrzeni. Politycznie wtedy niezbyt poprawne. wink.gif
emigrant
O ile pamiętam to pierwszym amerykańskim serialem sf puszczanym u nas był Cosmos 1999 w Studio 2, w wolne soboty, ale to są głębokie lata 70-te, środkowy i późny Gierek...
silent_hunter
Kosmos 1999 był dokładnie serialem brytyjskim ale i tak to prawie jak amerykański twór. wink.gif
Kosmos 1999 był łatwiejszy do przełkniecia dla ówczenych decydentów bo tam jest taki dośc chwytliwy wątek katastroficzny jakoby odpadki nuklearne eksplodowały na jakimś zadupiu Księzyca i został on wyrzucony z orbity. Kto mógł byc winien? Wiadomo, paskudny i pazerny na atom Zachód...
konto_usuniete_28.02.16
QUOTE(silent_hunter @ 2/09/2010, 20:37)
Były jeszcze filmy z tzw. starego kina np. komedie z Chaplinem , Keatonem , Lloydem, Stanem i Laurelem u nas nazywanymi Flip i Flap etc. Zdarzały się filmy z bracmi Marx. Puszczano też stare klasyki np. w ramch filmoteki arcydzieł Fuksiewicza. Były cykle np. filmów z Garbo, Dietrich, Monroe.
No a w święta prawdziwe rarytasy czyli Disneye.
A z kryminałów były jeszcze Aniołki Charliego, Ulice San Francisco i pamiętam puszczono też parę odcinków przygód detektywa polskiego pochodzenia, chyba to się zwało Banaczek. Był też emitowany serial o wyczynach agenta Elliota Nessa pt. Al Capone i inni. Z westernowych serii oprócz Bonanzy były Strzały w Dodge City.
W latach siedemdziesiątych jeden z amerykańskich seriali pustoszył całkowicie polskie ulice, cały kraj kto żyw i miał dostep do tv oglądał Pogodę dla bogaczy... To były czasy jeszcze przed-magnetowidowe. wink.gif
*


Che , che , sorry silent_hunter ale jakos sobie braci Marks nie przypominam , z Prl pamiętam tylko jednego Marxa i wladze komunistyczne raczej nie chciałyby to nazwisko kojarzyło sie z absurdalnym humorem , pierwsze filmy B.M zobaczyłem juz w niepodległej Polsce wink.gif
emigrant
QUOTE(lancaster @ 2/09/2010, 22:16)
QUOTE(silent_hunter @ 2/09/2010, 20:37)
Były jeszcze filmy z tzw. starego kina np. komedie z Chaplinem , Keatonem , Lloydem, Stanem i Laurelem u nas nazywanymi Flip i Flap etc. Zdarzały się filmy z bracmi Marx. Puszczano też stare klasyki np. w ramch filmoteki arcydzieł Fuksiewicza. Były cykle np. filmów z Garbo, Dietrich, Monroe.
No a w święta prawdziwe rarytasy czyli Disneye.
A z kryminałów były jeszcze Aniołki Charliego, Ulice San Francisco i pamiętam puszczono też parę odcinków przygód detektywa polskiego pochodzenia, chyba to się zwało Banaczek. Był też emitowany serial o wyczynach agenta Elliota Nessa pt. Al Capone i inni. Z westernowych serii oprócz Bonanzy były Strzały w Dodge City.
W latach siedemdziesiątych jeden z amerykańskich seriali pustoszył całkowicie polskie ulice, cały kraj kto żyw i miał dostep do tv oglądał Pogodę dla bogaczy... To były czasy jeszcze przed-magnetowidowe. wink.gif
*


Che , che , sorry silent_hunter ale jakos sobie braci Marks nie przypominam ,


Jak nie, jak tak. Ja w Starym Kinie jeszcze za komuny widziałem Noc w operze, Kaczą Zupę i Dzień na wyścigach.

PS. Bracia Marx to jedyne Marxy jakich trawię... wink.gif
konto_usuniete_28.02.16
No to respect , ja ich nie pamiętam sad.gif
Pamiętam świetnie wspomnianych przez Cichego Lowce , Flipa i Flapa , co do amerykańskich seriali bylo cos o nafciarzach z Texasu , Denver ?
emigrant
QUOTE(lancaster @ 2/09/2010, 22:24)
... co do amerykańskich seriali bylo cos o nafciarzach z Texasu , Denver ?
*


Chyba chodzi Ci o Dallas... Ale to już lata 80-te. No i u nas bardziej się przyjęła Dynastia...

A kto pamięta Nietykalnych z Edwarden G robinsonem jako Al C. i Robertem Stackiem jako Elliot Ness? Leciało to w kinie nocnym w soboty po północy w Studio 2.

No i gatunkiem amerykańskim, który w miarę regularnie pokazywał się za komuny był western i ten klasyczny: normalny i ten porąbany: biali be Indianie cacy...
Baszybuzuk
QUOTE(emigrant @ 2/09/2010, 22:18)
Jak nie, jak tak. Ja w Starym Kinie jeszcze za komuny widziałem Noc w operze, Kaczą Zupę i Dzień na wyścigach.


No skądś się wzięła nazwa dla kultowej kapeli "Doktor Hackenbush"... rolleyes.gif

Marksów faktycznie puszczali, ale chyba najwcześniej od połowy lat 70-tych. To samo pasmo (tzn. stare kino) w którym szły filmy z Chaplinem (lubiany, bo prospołeczny i piętnujący kapitalizm), Haroldem Lloydem, Laurelem i Hardy'm (czyli Flipem i Flapem) i polskie przedwojenne komedie (które też wróciły chyba dopiero w latach 70-tych?).

Styl Marksów to też taka komedia łotrzykowsko-trampowska (z dużą ilością muzyki), więc poza problematycznym nazwiskiem komików, jak najbardziej się nadawała do puszczania.

emigrant
Puszczano amerykańskie filmy (także w kinach) z okresu, kiedy tworzyły się tam związki zawodowe (NP. Na nabrzeżach Kazana lub FIST ze Stallonem). W ogóle wszelkie pałowanie w USA było mile widziane na naszych ekranach.
Puszczano filmy o niewolnictwie: Mandingo lub w ogóle konfliktach rasistowskich: "Człowiek klanu" (kompletna bzdura) ale i te dobre: Np. "W upalną noc" ze Steigerem i Sidneyem Piotiers (nota bene: Poitiers miał przechlapane u swoich ziomków za występowanie w tych filmach. Blacksploatation to się nazywało...)
Puszczano też amerykańskie filmy wojenne, np. "Pamiętnik z Guadalcanal", czy "Piekło na Pacyfiku" (ale chyba nie było 'Piasków Iwo Dzimy" lub typowo przygodowe produkcje jak "Tylko dla orłów" czy komedie jak "Złoto dla zuchwałych".
W latach 70-tych pozaliczaliśmy większość megaprodukcji jak "Bitwa o Midway" czy "O jeden most za daleko" (wcześniej szedł Najdłuższy dzień").

Ale np. "Żelazny krzyż" z Coburnem i Schellem był zakazany. Wiadomo: pokazywał front wschodni...
Baszybuzuk
QUOTE(emigrant @ 2/09/2010, 23:31)
Ale np. "Żelazny krzyż" z Coburnem i Schellem był zakazany. Wiadomo: pokazywał front wschodni...


W dodatku Rosjanie byli tam dość bezosobowi (osobowe były Rosjanki, ale głównie w scenie zemsty za coś, co mogłyby pójść najwyżej we wspomnianym "Kinie Nocnym"), ale główną blokadą było oczywiście to, główny bohater sierżant Steiner był pozytywną postacią...

Z filmów Peckinpaha na pewno leciała za to "Wild Bunch". No i oczywiście "Konwój", Gumowa Kaczka (raczej Kaczor) był niezapomnianą postacią - zadziwiające, jak popularny mógł być film o TIRowcach. wink.gif
emigrant
QUOTE(Baszybuzuk @ 2/09/2010, 23:38)
No i oczywiście "Konwój", Gumowa Kaczka (raczej Kaczor) był niezapomnianą postacią - zadziwiające, jak popularny mógł być film o TIRowcach.  wink.gif

I bardziej komediowa wersja kina drogi: Mistrz kierownicy ucieka z Reynoldsem. (całe szczęście, że sprowadzili tylko jedynkę, reszty nie da się oglądać...)

A w ramach patologii życia w USA wink.gif można sobie było obejrzeć kawał klasyki "uesańskiej" jak "Kotka na gorącym blaszanym dachu". "Bilardzistę" czy "Szklaną menażerię"...
mariusz 70
"Planety malp" chyba nikt jeszcze nie wymienil.Straszliwie popularny serial swego czasu.Pamietam jak raz ogarnela mnie rozpacz bo wylaczyli swiatlo w czasie emiji kolejnego odcinka."Gwiezdne wojny" mialy tez nie mniej fanow niz za oceanem.
Za to "Rambo" i agenta 007 mozna bylo zobaczyc dopiero w erze magnetowidow,prywatnie w domu oczwiscie z powodu ideologicznej nieprawomyslnosci.
Pewne filmy mozna bylo tez zobaczyc na projekcjach parafialnych.Taki np."Quo vadis" ze wspanialym Peterem Ustinowem w roli Nerona.W szkole to byla ksiazka obowiazkowa,ale pamietam jak wychowawczyni nam zorganizowala jakas quasi konspiracyjna projekcje w kosciele.Dzisiaj logiki nie widze,ale wowczas to nie dziwilo.
"Doktora Ziwago" tez ogladalem juz w szkole sredniej na takim nieleganym seansie.Organizowala go...dyrekcja szkoly.
Do kina chodzilo sie czesto bo bylo tanie,ale na wszystkie tzw.nowosci i premiery liczyc nie mozna bylo.Filmy docieraly wybiorczo stad duza popularnosc wszelkiej masci klubow filmowych,gdzie mozna bylo cos bardziej aktualnego i wiekszym wyborze zobaczyc.




balum
QUOTE(Hieronim Lubomirski @ 2/09/2010, 20:51)
Czy w TV w czasach PRL puszczali filmy z USA? A jeśli tak to od których lat? I jeśli pamiętacie jakie to były filmy, gdzieś mi się obiło o uszy, że puszczano amerykańskie westerny np Bonanze, to prawda?
*


Puszczano i to dużo. I seriali i kinowych. W latach 70 szły tygodniowo ze cztery seriale i z pięć kinowych. Oczywiście w wyborze. Cenzura nie puszczała filmów antykomunistycznych, religijnych itd, a komisja zakupów nie brała knotów. Z tego ostatniego powstawało mylne wyobrażenie, że na Zachodzie to powstaja same filmy wybitne lub choćby przyzwoite.
A nasi wschodni i pd sąsiedzi przygraniczni ogladali naszą TV, bo w ichnej Kojaka czy Stracha na wróble nie było.
silent_hunter
Wracając do wątków wybitnie politycznie poprawnych dla prlowskich władz pamiętacie super-przebój Korzenie o Kunta Kinte?
Leciał w latach 80tych i tez był tym serialem, który pustoszył ulice.

goralpm
QUOTE(mariusz 70 @ 3/09/2010, 4:42)

Za to "Rambo" i agenta 007 mozna bylo zobaczyc dopiero w erze magnetowidow,prywatnie w domu oczwiscie z powodu ideologicznej nieprawomyslnosci.


"Rambo" był w kinach.
W TV pod koniec lat 80-siatych chyba też. Bardziej wynikało to z licencji niż z cenzury.
Rambo nr. 1 to więcej pokazanie korupcji w wojsku amerykańskim.

QUOTE
Pewne filmy mozna bylo tez zobaczyc na projekcjach parafialnych.Taki np."Quo vadis" ze wspanialym Peterem Ustinowem w roli Nerona.W szkole to byla ksiazka obowiazkowa,ale pamietam jak wychowawczyni nam zorganizowala jakas quasi konspiracyjna projekcje w kosciele.Dzisiaj logiki nie widze,ale wowczas to nie dziwilo.


Względy licencji. To, ze wiele w PRL kopiowana nie oznacza, że można to było robić na skalę kinowąsmile.gif
Zwłaszcza, że to była lektura obowiązkowa w szkole... PRL-owskiej.

QUOTE
Do kina chodzilo sie czesto bo bylo tanie,ale na wszystkie tzw.nowosci i premiery liczyc nie mozna bylo.Filmy docieraly wybiorczo stad duza popularnosc wszelkiej masci klubow filmowych,gdzie mozna bylo cos bardziej aktualnego i wiekszym wyborze zobaczyc.
*


E, coś mało pamiętasz. Premier był pełno, i co najważniejsze były dla każdego, bo były filmy kat. D jak i ambitne kino. Dziś masz tylko filmy kat. D taka masówka popcornu.
W tych tak zwanych klubach jak piszesz to właśnie pokazywano "cudem" przemycone filmy z bardzo niskim standardem scenariusza, coś ala gadający samochód czy zabili go a on uciekł.

silent_hunter
Ja chodziłem na projekcje w konsulacie amerykańskim. Była w nim mała salka kinowa i wyświetlano świeże filmy. Dzięki temu dośc wcześnie po premierze światowej obejrzałem np. Blade Runnera.
Zwykle amerykańskie filmy trafiały do naszej dystrybucji z przynajmniej 2-3 letnim opóźnieniem.

goralpm
QUOTE(silent_hunter @ 3/09/2010, 18:21)
Zwykle amerykańskie filmy trafiały do naszej dystrybucji z przynajmniej 2-3 letnim opóźnieniem.



Nieprawda. Wchodziły zawsze zgodnie z podziałem stref wyświetlania.
Najpierw USA, Kanada, potem Japonia i Europa zachodnia, później Europa wschodnia bodaj z Azja i na koniec Afryka z Ameryka Południowa lub jakoś tak:)
Tak czy inaczej każdy film miał różne czasy emisji w kinie czy potem w TV.
Przykład: Film sensacyjny "Błękitny Grom" rok produkcji bodaj 1983 w kinach w Polsce 1984. A raczej na pewno przed olimpiadą w LA do którego ten film się odnosi.
To samo słynne filmy z serii sztuk walk wschodnich. Filmy o Wietnamie jak "Pluton" który oglądałem w kinie w 1986 lub 1987.
Wydaje m i się, że ludzie wówczas bardziej rozrywkowo podchodzili do kina niż ideologicznie.

silent_hunter
QUOTE(goralpm @ 3/09/2010, 17:43)
QUOTE(silent_hunter @ 3/09/2010, 18:21)

Zwykle amerykańskie filmy trafiały do naszej dystrybucji z przynajmniej 2-3 letnim opóźnieniem.



Nieprawda. Wchodziły zawsze zgodnie z podziałem stref wyświetlania.
Najpierw USA, Kanada, potem Japonia i Europa zachodnia, później Europa wschodnia bodaj z Azja i na koniec Afryka z Ameryka Południowa lub jakoś tak:)
Tak czy inaczej każdy film miał różne czasy emisji w kinie czy potem w TV.
Przykład: Film sensacyjny "Błękitny Grom" rok produkcji bodaj 1983 w kinach w Polsce 1984. A raczej na pewno przed olimpiadą w LA do którego ten film się odnosi.
To samo słynne filmy z serii sztuk walk wschodnich. Filmy o Wietnamie jak "Pluton" który oglądałem w kinie w 1986 lub 1987.
Wydaje m i się, że ludzie wówczas bardziej rozrywkowo podchodzili do kina niż ideologicznie.


Plutonu nie mogłeś oglądac w 1986 bo miał premierę światową pod sam koniec roku 1986.
Amadeusz np. miał poślizg dwuletni.
Gwiezdne wojny miały poślizg też dwuletni, jak również Poszukiwacze zaginionej arki .

kundel1
Zaskakujące, jak różnią się wspomnienia co do tak łatwego zdawałoby się tematu. Wyobraźcie sobie co muszą przeżywac policjanci i sędziowie przesłuchując naocznych świadków!
Ogólnie jak rzadko kiedy muszę zgodzić się z balumem i potwierdzić jego słowa.
Ale po kolei: jak w każdym niemal aspekcie życia w PRL (zresztą nie tylko w PRL-świat w XX wieku po prosto mocno "przyspieszył") każde praktycznie dziesięciolecie to inna sytuacja, ` wyraźną tendencją do "popuszczania śruby" z krótką przerwą w stanie wojennym.
Zależy jak daleko sięgamy pamięcią wstecz- ja osobiście do przełomu lat 60/70, czyli do epoki, w której telewizja jako zjawisko masowe w naszej części świata liczyła dopiero kilka lat. Zważywszy że był wtedy tylko jeden, od lat siedemdziesiątych dwa (a można powiedzieć że "półtora" ponieważ początkowo program II nadawał krócej i nie wszędzie był odbierany) a w latach osiemdziesiątych "dwa i pół" programu (regionalna telewizja Katowice odbierana także w przyległych do Górnego Śląska obszarach Polski), to produkcje zagraniczne zajmowały ogromną część czasu antenowego.
W najstarszej epoce jaką pamiętam zawartość programu TV zaczynającego się ok. godz. 15 i kończącego ok. północy w dzień powszedni wyglądała mniej więcej tak: program oświatowy (zależnie od dnia: dla rolników, dla kierowców itd. dziennik TV, program dla dzieci/młodzieży, film dokumentalny/reportaż, program publicystyczny, pogadanka na tematy różne, transmisja sportowa, główne wydanie dziennika, odcinek serialu/film/teatr telewizji, program publicystyczny/kabaret, odcinek serialu. Niestety, nie dysponuje żadnym gazetą z wydrukowanym programem telewizyjnym z tego czasu, opieram się na własnej pamięci. W każdym razie było to ok 10 pozycji dziennie, przy czym dużą część stanowiły "gadające głowy". w niedzielę emisja trwała dłużej od ok. 8 rano do mniej więcej północy i pozycji było ze dwa razy tyle, zwłaszcza filmów fabularnych i dokumentalnych, w tym zwłaszcza przyrodniczych i krajoznawczych. przez pierwsze lata emisji programu drugiego zawierał on mniejszą ilość godzin i pozycji niż pierwszy, ale zwykle były wśród nich filmy uważane za atrakcyjniejsze. Przez długie lata widzowie namiętnie protestowali przeciwko emisjom atrakcyjnych programów "na zakładkę" zmuszającym do wyboru pomiędzy np. meczem na 1 programie i odcinkiem serialu na 2.
Łatwo sobie wyobrazić, że przy wielkości produkcji kina światowego (Z USA i ZSRR na czele) pokazywano filmy bardzo wybiórczo - pomijając wszystkie inne względy nie starczyłoby po prostu czasu antenowego na choćby tylko najważniejsze produkcje. W związku z tym nawet produkcja radziecka, a tym bardziej innych 'demoludów' była pokazywana mocno wybiórczo, choć nie mam pojęcia według jakiego klucza ten wybór następował. Praktycznie nie pokazywano filmów pozaeuropejskich, z wyjątkiem oczywiście USA i czasem Japonii, za to odwrotnie niż dziś można było zobaczyć filmy węgierskie, bułgarskie, rumuńskie i jugosłowiańskie.
O ile mogę się oprzeć na zawodnej pamięci proporcje były mniej więcej takie:
1 polskie
2 radzieckie (raczej pojedyncze filmy) i amerykańskie (raczej odcinki seriali)
3 brytyjskie (raczej seriale), francuskie, czechosłowackie i włoskie (raczej pojedyncze filmy)
Filmy i seriale z wymienionych krajów były obecne ciągle w każdym tygodniu, a więc biorąc pod uwagę, że liczba pozycji fabularnych przynajmniej do połowy lat siedemdziesiątych nie przekraczała 20 tygodniowo oznacza to wysoki odsetek dla każdej kinematografii, w grupie trzeciej dużo wyższy niż obecnie!
W cyklicznym programie dla młodzieży "Ekran z bratkiem" emitowanym przez kilkanaście lat w czwartki drugą połowę programu zajmował odcinek serialu, niemal zawsze historyczno-przygodowego, przy czym królowały produkcje zachodnie:
USA "Znak Zorro' wersja Disneya, westernowy "Złamana strzała", "Przygody sir Lancelota", "Wilhelm Tell"
brytyjskie "Przygody Robin Hooda" (wersja z 1957), francuski "Thierry Śmiałek".
O ile mogłem się zorientować szukając po latach informacji o ww. serialach, zwykłą praktyką, zwłaszcza w przypadku seriali dłuższych był zakup jednego-dwóch sezonów i powtarzanie w co dwa-trzy lata. Wszystkie oczywiście były emitowane w kilka do dziesięciu lat po ich wyprodukowaniu - prawdopodobnie chodziło w tym przypadku o niższe opłaty za emisje seriali i filmów, które już zarobiły na siebie gdzie indziej.
W dziedzinie kreskówek dla dzieci praktycznym monopolistą ze strony kapitalistycznej była Firma Hanna-Barbera, której filmów pokazywano mnóstwo i cieszyły się ogromną popularnością wśród dzieci, za to co podkreślam z naciskiem, z nieznanych mi powodów filmy innych producentów spoza obozu socjalistycznego wyświetlano naprawdę incydentalnie aż do końca lat 70, kiedy pojawiły się duże ilości dobranocek japońskich, francuskich i hiszpańskich. Filmy Disneya przez długie lata emitowano jako rarytas dwa razy w roku: na Boże Narodzenie i Wielkanoc.
Co do filmów i seriali dla starszych widzów z racji wieku mam gorsze rozeznanie, na pewno emitowano i to z mniejszym, niż w przypadku wymienionej produkcji dla dzieci seriale "Święty" i "Dr. Kildare" A Roger Moore i Richard Chamberlain byli uwielbiani przez miliony kobiet (nieświadomych rzeczywistej orientacji drugiego z wymienionych aktorów).
Czwartkowe "teatry sensacji' (potocznie "kobra"-od charakterystycznej czołówki) na przestrzeni lat 70-tych zostały wyparte przez seriale kryminalne, z reguły amerykańskie Colombo, Kojak, Inspektor Ironside, Banacek, Starsky i Hutch, Aniołki Charliego, itd.
Oczywiście charakterystycznie amerykańskimi były seriale westernowe: przede wszystkim słynna "Bonanza" pokazywana przez kilka lat na przełomie 60/70, także "Gunsmoke" (u nas "strzały w Dodge City") i wymieniony już młodzieżowy "Złamana Strzała", tudzież przygody Jimmiego McPithersa). Westernów pojedynczych pokazywano bardzo dużo, a ponieważ wszystko do nas dochodziło z paroletnim opóźnieniem, także popularność tego gatunku trwała kilka lat dłużej niż w USA, do początku lat 80. Warto zauważyć, że westerny produkcji innej niż amerykańska, wyjąwszy niemieckie docierały na nasze ekrany kinowe i telewizyjne naprawdę incydentalnie-spaghetti western w Polsce nie zaistniał poza kilkoma pojedynczymi emisjami w TV pod koniec lat 70.
Wymieniłem do tej pory jedynie te seriale, które oglądałem osobiście regularnie, i które cieszyły się powodzeniem, zgodnie z zadanym tematem skupiając się (nieco przesadnie) na amerykańskich. Nie jestem w stanie wymienić wielu emitowanych tylko jeden jedyny raz seriali krótkich, kilku-kilkunastoodcinkowych (a takich kręcono dawniej większość), albo tych, których zakupiono tylko jeden sezon. W czasach przed wynalezieniem i rozpowszechnieniem VHS przepadały często w niepamięci. O ile przed mniej więcej 1980 rokiem nie oglądałem wielu filmów dla dorosłych, to od tego czasu, jak każdy nastolatek zacząłem ostentacyjnie ignorować filmy dla dzieci, słabo się więc orientuję, co pokazywano w latach osiemdziesiątych. Co do i rozrastającej się zawartości TVP (już dwa programy od wczesnego ranka do 01 w nocy, czyli około 20 godzin emisji każdy, wobec około 10 godzin na jednym kilkanaście lat wcześniej) to nie różniła się jakościowo (zwłaszcza w drugiej połowie lat osiemdziesiątych) od tego co można było zobaczyć już po zmianach politycznych po 1989 r. Unikano filmów jawnie antykomunistycznych, bardzo brutalnych (wbrew temu, co pisał jeden z userów, słynna "Dzika Banda" Peckinpaha, była uważana za film niedopuszczalnie okrutny i nigdy i nigdzie za PRL nie była wyświetlana oficjalnie) i ostrego porno. Łagodniejsze horrory i filmy erotyczne puszczane w telewizji około północy, pojawiały się w kinach, tyle że z zaznaczeniem, "od 18 lat" co było raczej egzekwowane. Poza tym mydlane opery z USA i "telenowele" Brazylii oraz amerykańskie sitcomy stały się codziennością telewizji. Zmniejszał się za to powoli, ale sukcesywnie udział innych, poza polskimi, producentów co widoczne było zwłaszcza w przypadku krajów wcześniej przeze mnie wymienionych, aż do zaistnienia w latach 90 sytuacji, w której program TV składa się w swojej masie z pozycji polskojęzycznych (coraz częściej "mydlanych oper") i anglosaskich + telenowel latynoskich (które zdaje się, obecnie zanikają, ale od paru lat nie mam już na szczęście telewizora i nie orientuję się na bieżąco)

Co do filmów kinowych, proporcje, a także ich fluktuacja były, z tego, co sobie przypominam, bardzo podobne do tego o można było zobaczyć w telewizji z jedną istotną różnicą: niemal zupełnej nieobecności zachodnich bajek dla dzieci, jak i niewielkiej filmów z innych "demoludów". W niedzielne przedpołudnia w wielu kinach organizowano wyświetlanie przez około godzinę zestawu kilku filmów animowanych (tzw. "poranki"). Była to dla niemal wszystkich jedyna szansa zobaczenia ulubionych dobranocek w kolorze (w latach 70-tych czarno-białe telewizory były już niemal w każdym domu), a składały się one niemal wyłącznie z filmów polskich.
Różnica w dostępie do filmów zagranicznych, zwłaszcza zachodnich, występowała bardziej ze względu ma miejsce zamieszkania. W małych miasteczkach i w kinach objazdowych na wsiach pokazywano filmy będące w normalnym rozpowszechnianiu. Z nie do końca jasnych dla mnie powodów władze naszej państwowej kinematografii zakupywały też spor filmów do tzw. wąskiego rozpowszechniania. Były to filmy pokazywane w Dyskusyjnych Klubach Filmowych w ogromnej większości (aczkolwiek zdarzały się wyjątki) funkcjonujących w dużych miastach. Z jakich powodów? Bywały nie całkiem poprawne polityczne(komunista nie całkiem pewny, czy dobrze być komunistą), bywały śmielsze obyczajowo (rozebrana pani przez kilka sekund na ekranie-akurat tyle, żeby umieścić ją na fotosie), rozterki egzystencjalne intelektualistów (kiedy w "normalnym rozpowszechnianiu" połowa widzów zasypia, druga połowa wychodzi) dla wielu nie widzę uzasadnienia (więc pewnie chodziło o tantiemy).
Selekcja była chyba podobna jak w przypadku telewizji odpadały filmy otwarcie antykomunistyczne, bardzo okrutne i pornograficzne (przy czym kryteria w tych dwóch tematach były w powszechnym odczuciu dużo bardziej surowe niż obecnie). Poza tym praktycznie każdy film wybijający się ponad przeciętność miał bardzo duże szanse znaleźć się choćby na krótko na polskich ekranach. Charakterystyczne było tylko opóźnienie wynoszące przeciętnie 3-5 lat. Rzadko krócej (było to wielkim wydarzeniem kulturalnym), często więcej. Wynikało to z obiegu filmu, a co za tym idzie wysokości tantiem. W czasach przed rozpowszechnieniem VHS (a tym bardziej VCD i DVD) Film przez dwa-trzy lata krążył po kinach krajów zachodnich, przez następne dwa-trzy po telewizjach, potem biedniejsze kraje mogły te opatrzone i zamortyzowane już filmy kupować taniej do dwu- trzyletniej eksploatacji kinowej. Tuż przed utratą licencji film był pokazywany w telewizji. W latach 80-tych istniała bardzo wąska siec kin "Iluzjon" (po 1-2 w kilku największych miastach), gdzie za pół ceny organizowano po dwa-trzy seanse filmów, które utraciły już licencję, często z bardzo zniszczonych kopii. Zdarzały się tęż czarno-białe (spiracone?) kopie filmów kolorowych. Najbardziej utkwiła mi w pamięci czarno-biała kopia słynnej "Kleopatry", na której w scenach nocnych widać było tylko czarny ekran z białymi polskimi napisami - wytrwałem dzielnie do końca, mimo, że mniej zapaleni kinomani gromadnie wychodzili.
Lata osiemdziesiąte to rozpowszechnienie VHS, dzięki któremu na czwartych i piątych pirackich kopiach o tragicznej jakości szerokie rzesze mogły zobaczyć kilka niedopuszczonych przez cenzurę filmów antykomunistycznych i religijnych oraz mnóstwo upragnionych filmów klasy C i D z gatunku 'porno' oraz 'zabili go i uciekł'

Najogólniej podsumuje tak, jak balum i tak, jak sam już gdzieś w innym temacie pisałem: mimo różnych trudności, tak ideologicznych jak i finansowych, filmy wartościowe były generalnie dostępne w PRL, choć z opóźnieniem a w.w. trudności godziły przede wszystkim w produkcję B i C, co owocowało powszechnie wyidealizowanym obrazem kinematografii zachodnich.
goralpm
QUOTE(silent_hunter @ 3/09/2010, 21:14)
Plutonu nie mogłeś oglądac filmu w 1986 bo miał premierę światową pod sam koniec roku 1986.
Amadeusz np. miał poślizg dwuletni.
Gwiezdne wojny miały poślizg też dwuletni, jak również Poszukiwacze zaginionej arki .
*



Na pewno masz racje, wiec to był 1987:)
Pluton pojawił się w kinach bardzo szybko, pamiętam, że dużo się o nim pisało w prasie, magazynach. To chyba jeden z głośniejszych filmów o tematyce wojny wietnamskiej.

ps. co do dystrybucji, to nawet w demoludach była zróżnicowana, bo jak napisałem wcześniej w Czechosłowacji prawie w ogóle nie było filmów amerykańskich ale Węgry tak jak Polska kinematografie miały trendy:))
balum
QUOTE(teemem @ 3/09/2010, 19:58)
Dominowała jednakowoż twórczość radziecka.
*


Nie dominowała. dominowała polska. a z obcej radziecka było z 10%
teemem
QUOTE(balum @ 4/09/2010, 7:04)
QUOTE(teemem @ 3/09/2010, 19:58)
Dominowała jednakowoż twórczość radziecka.
*


Nie dominowała. dominowała polska. a z obcej radziecka było z 10%
*


Powinienen był napisać "wśród zagranicznych dominowała radziecka".
QUOTE
O ile mogę się oprzeć na zawodnej pamięci proporcje były mniej więcej takie:
1 polskie
2 radzieckie (raczej pojedyncze filmy) i amerykańskie (raczej odcinki seriali)
3 brytyjskie (raczej seriale), francuskie, czechosłowackie i włoskie (raczej pojedyncze filmy)

Przychylam się do zdanie Kundla.
Pisząc o PRL, zwykle mam na myśli lata do 1980. Potem, moim subiektywnym zdaniem, był już taki "drôle de PRL".
mariusz 70
Nie bylo knotow w latach 70tyc?Bez jaj smile.gif "Pogoda dla bogaczy" sie klania.Akurat moge ogladac na lokalnym programie,ale niepodobna wysiedziec nawet przez kwadrans.
Dla tych co nie maja pojecia to bylo za dzielo.Amerykanski tasimiec o bardzo zawilych familijnych perypetiach milosno-finansowych. Niejaki Farkonetti robil tam za schwarc-charaktera.Nazwisko w owych latach wrecz przyslowiowe.
"Rambo" w kinach absolutnie nie bylo.Pierwszy film jaki zobaczylem na magnetowidzie.Zetkniecie z zadzwiajaca technika jak i polityczna niepoprawnosc dziela sprawily,ze do dzisiaj pamietam owy dzien doskonale.
Baszybuzuk
QUOTE(Anton92 @ 4/09/2010, 11:09)
Skoro już jesteśmy w tematach drugowojennych to tak z ciekawości- czy w TVP za PRL-u pokazywano
serial "ALO ALO" bo słyszałem ,że kiedy po raz pierwszy pokazywano go w polskiej tv to jakieś organizacje kombatanckie bardzo protestowały.


Poszła w PRLu cała klasyka zachodnich wielkich produkcji wojennych, tzn. "Najdłuższy dzień", "O jeden most za daleko", "Bitwa o Anglię", "Bitwa o Ardeny", "Tora, Tora, Tora", "Midway" itp.

emigrant
QUOTE(Piro @ 3/09/2010, 22:15)
08/15 to przecież FRONT WSCHODNI.Ojciec opowiadał mi ,jak pierwszy raz w życiu widział na filmie rzeź radzieckich czołgów,a  potem masakrę niemieckiego działon- V zasypano żywcem w schronie.Czyli jednak nie wszystko było zakazane!? smile.gif

Nie miałem na myśli, że wszystko dotyczące frontu wschodniego było u nas zakazane. (Choć rzeczywiście z mojego ostatniego zdania w cytowanym poście można odnieść takie wrażenie-mój błąd).

Ale: front wschodni był brany pod wyjątkową lupę jeśli chodzi o cenzurę. Według mnie chodziło przede wszystkim o pokazanie zachowania się żołnierzy ACz. Np. na żadnym filmie dopuszczonym za komuny do rozpowszechniania nie są pokazane egzekucje na jeńcach niemieckich jako coś normalnego. Na wszystkich Pancernych czy Kirynkach Berli żołnierz niemiecki, który podniósł ręce traktowany był jak świętość (no, może nie licząc jakichś nie porozumień typu:nie zauważono, czy kiedy bohater miał osobiste powody (rozstrzelana rodzina, itp) ale i wtedy było to pokazywane jako coś wyjątkowego i nagannego).

Żelazny krzyż zaś opisuje walkę dwóch równie okrutnych stron, jeśli chodzi o te sprawy. Z tego samego powodu nie puszczano u nas i nie wydawano bardzo popularnych na Zachodzie książek (i filmów, jakie na ich podstawie nakręcono) Svena Hassela.

Teraz Kirst. Jego twórczość była u nas dopuszczona i już za komuny wydano u nas najlepsze książki tego autora: "Fabrykę oficerów", o8/15, (nie pamiętam czy za komuny czy zaraz po niej wydano jego w/g mnie najlepszą powieść Wilki"). Twórczość Kirsta to jedno wielkie oskarżenie systemu III Rzeszy (słuszne, moim zdaniem), więc był u nas "po linii".

Na marginesie: w latach 90-tych puszczono u nas film- kuriozum. Było to dzieło amerykańskiej propagandy wojennej nakręcone w latach wojny dla Amerykanów, gdzie przedstawiono życie w sowieckim kołchozie jako wypasioną sielankę. Film powstał w okresie, kiedy reklamowano Stalina jako Uncle Joe i wciskano na potrzeby wojny, że nie taki wilk straszny, itd. Film ten był dopuszczony do dystrybucji nawet w ZSRR za Stalina! Trudno uwierzyć, ale to prawda.
Hieronim Lubomirski
QUOTE
Na marginesie: w latach 90-tych puszczono u nas film- kuriozum. Było to dzieło amerykańskiej propagandy wojennej nakręcone w latach wojny dla Amerykanów, gdzie przedstawiono życie w sowieckim kołchozie jako wypasioną sielankę

Jaki miał tytuł ten potworek?
kundel1

"Gwiazda Polarna" - film bardziej stalinowski od Stalina.
Ale to nie jest dokładne tłumaczenie tytułu, bo za chiny nie mogę znaleźć opisu na IMDB, a po "usprawnieniach" strony szuka się gorzej niż dawniej.
Baszybuzuk
QUOTE(kundel1 @ 4/09/2010, 15:15)
"Gwiazda Polarna" - film bardziej stalinowski od Stalina.
Ale to nie jest dokładne tłumaczenie tytułu, bo za chiny nie mogę znaleźć opisu na IMDB, a po "usprawnieniach" strony szuka się gorzej niż dawniej.
*



http://en.wikipedia.org/wiki/The_North_Star_%281943_film%29

Powala mnie pomysł, że kołchoźnicy, bo "zaczęło się lato" jadą sobie do Kijowa na wycieczkę. Akurat by sobie pojechali... biggrin.gif

I jak tu nie kochać Jankesów za naiwność i pozytywne myślenie o świecie? wink.gif
Gaweł II
Moim pierwszym filmem amerykański był poranek z Charlie Chaplinem. Najprawdopodobniej było to w rok 1956. Może nie uwierzycie, ale lekarze i pedagodzy zastanawiali się czy oglądanie raz w tygodniu (w niedzielę) poranka filmowego trwającego 45 minut nie odbije się na zdrowiu a przede wszystkim na wzroku młodego pokolenia. Na te poranki dostawaliśmy bezpłatny bilet w Domu Kultury.
goralpm
Ale były też wszystkie (jakie się ukazały) części "Obcego" itd, itp
Generalniej, z dostępem do amerykańskiego kina, zarówno kiczu jak "zabili go i uciekł" jak i ambitniejszego filmu, czy wojennego - nie było najmniejszego problemu.
W TV były programy o nowościach światowego kina, było w magazynach, potem w kinach i w TV. Czyli jak dziś z tym wyjątkiem, że dziś w kinach i TV 95% to kicz amerykański a wówczas, kicz był w ok. 40% poza tym, były filmy z innych regionów nie tylko z Hollywood.
Dziś mi przykro z powodu braku dostępu do światowego kina dla młodzieży, która jest zbombardowana amerykańskim popcornem kat. D. Jedynie w większych miastach, trafia się perełki kina gdzie coś więcej będzie niż tylko chała amerykańska nastawiona na efekty, efekty i efekty. Fabuła w Hollywood to dziś chyba trzeciorzędna sprawa, liczy się ilość wystrzelonych pocisków i efekty specjalne:)
Naprawdę mi żal dzisiejszej młodzieży. Ba, kibicują Barcelonie, Chelsea, MU, Real, Inter... My w latach 70-siątych, 80-siątych kibicowaliśmy Górnikowi, Legi, Wiśle, Widzewowi... Naprawdę żal mi ich, ze nie mają tych emocji co nasze pokolenie miało.
Ale Piłka to może być kolejny wątek:)
emigrant
QUOTE(goralpm @ 6/09/2010, 1:50)
Generalniej, z dostępem do amerykańskiego kina, zarówno kiczu jak "zabili go i uciekł" jak i ambitniejszego filmu, czy wojennego - nie było najmniejszego problemu.

Jak to: nie było problemu? Starczyło, że film nie był "po linii" i już legalnie mogłeś go obejrzeć dopiero po upadku komuny. Np. "Łowca jeleni" czy amerykańskie filmy o wojnie koreńskiej. Nie mówiąc już o filmach podejmujących np. problemy ucieczek na Zachód i wielu innych tematów.
balum
QUOTE
"Rambo" w kinach był, ale tylko pierwszy i dość późno - bo akurat "byl po linii" -> "zdradzony żołnierz złej wojny, wysłany przez imperialistów, którzy wyrzucili go na śmietnik".

Nie był do przyjecia z powodu sceny torturowania Rambo przez żołnierzy Pn Wietnamu
QUOTE
Disney pojawił się masowo na początku lat 90. dopiero.

Ale wczesniej tez bywał w TV. A i w kinach były Dalmatyńczyki i kilka innych. Zagranicznych kinowych kreskówek było mało. Ale były. Asterix, Mis Jogi, Buratino, Lucky Luke chocby
kundel1
QUOTE(balum @ 15/09/2010, 8:59)
Nie był do przyjecia z powodu sceny torturowania Rambo przez żołnierzy Pn Wietnamu

*



Coś się chyba pomyliło z "Łowcą Jeleni", gdzie Wietnamczycy torturowali kolegów De Niro w niewoli.
Rzeczywiście "Łowca jeleni" był na indeksie, parę razy wspomniany tylko w prasie filmowej jako strasznie antykomunistyczny film, co oczywiście stworzyło jeszcze legendę zakazanego arcydzieła. Osobiście oglądnąłem ten film dopiero w 1995 roku w telewizji i wynudziłem się potwornie.
balum
QUOTE(kundel1 @ 15/09/2010, 11:25)
QUOTE(balum @ 15/09/2010, 8:59)
Nie był do przyjecia z powodu sceny torturowania Rambo przez żołnierzy Pn Wietnamu

*



Coś się chyba pomyliło z "Łowcą Jeleni", gdzie Wietnamczycy torturowali kolegów De Niro w niewoli.

Nie myle sie. Ramba tez torturowali. Sa krótkie retrospekcje.
Baszybuzuk
Ze Star Trekiem sprawa była trochę bardziej zakręcona - jestem pewien, że ST IV:Voyage Home widziałem jeszcze w PRLowskim kinie.

Problem polegał na tym, że filmowi kinowemu brakowało bazy w serialu i całego tła, które dla amerykańskiego widza było oczywiste. Właściwie kto to jest ten uszaty, dlaczego Scotty mówi inaczej niż pozostali, o co chodzi z całym tym przeniesieniem w czasie itp.

SW była jednak dużo łatwiejsza do przyswojenia - technicznie i szybkością akcji biła ST na głowę.

Co do "Wejścia Smoka", faktycznie legenda... od ilu on był, 15 czy 18 lat?
ku140820
QUOTE("balum")
Nie myle sie. Ramba tez torturowali. Sa krótkie retrospekcje.

Owszem - jedna na posterunku jak go chca umyć wodą z węża i chyba jeszcze jedna.
Ja osobiście Rambo wszelkiej numeracji nie trawię - po prostu słabe filmy i kiepski aktor. Wolę Arnolda i "Commando" (nb. pamiętam taki fragment z listy filmów Arniego z tamtych lat: grał rózne role, m.in. cyborga-mordercy w "Terminatorze", troskliwego i kochającego ojca w "Commando" biggrin.gif tongue.gif
Beukot
QUOTE(Baszybuzuk @ 15/09/2010, 13:25)
Ze Star Trekiem sprawa była trochę bardziej zakręcona - jestem pewien, że ST IV:Voyage Home widziałem jeszcze w PRLowskim kinie.

Widziałeś. Pierwszy i ostatni ST za czasów PRL.
QUOTE(Baszybuzuk @ 15/09/2010, 13:25)
Problem polegał na tym, że filmowi kinowemu brakowało bazy w serialu i całego tła, które dla amerykańskiego widza było oczywiste.

Właśnie. Podobno problem narodził się w czasach Studia 2 i prezesury Macieja Szczepańskiego. TVP miała kupić serial SF. Miała wybór między "Star Trekiem" i "Kosmosem 1999". Wiadomo co wybrała, odcinając na zawsze mainstreamowego polskiego widza od contentu ST.
QUOTE(Baszybuzuk @ 15/09/2010, 13:25)
SW była jednak dużo łatwiejsza do przyswojenia - technicznie i szybkością akcji biła ST na głowę.

To było nie do uniknięcia. W końcu serial ST tkwił realizacyjnie w latach 50tych. W starciu z New Adventure Cinema Lucasa i Spielberga nie miał za bardzo szans.
QUOTE(Baszybuzuk @ 15/09/2010, 13:25)
Co do "Wejścia Smoka", faktycznie legenda... od ilu on był, 15 czy 18 lat?

No od 18 oczywiście! Przecież była goła pupa na ekranie. OTOH wrzucenie ciała Williamsa do kwasu pamiętam do dziś. Bardziej niż głowę wujka w zupie...
QUOTE(Darth Stalin)
Ja osobiście Rambo wszelkiej numeracji nie trawię - po prostu słabe filmy i kiepski aktor. Wolę Arnolda i "Commando"(...)

Noooo, Darth, pojechałeś smile.gif
ku140820
QUOTE("Bełkot")
Noooo, Darth, pojechałeś

No co? Po prostu Arnold nie dośc, ze lepiej się broni jako aktor, potrafi śmiać się z samego siebie (choćby "Last Action Hero" - kto w "filmowym" LA gra główną rolę w "Terminatorze"? biggrin.gif ), to jeszcze potrafił przestać zanim na dobre opadł z formy (wystarczy obejrzeć "The Expendables" zeby wiedzieć, co mam na myśli wink.gif tongue.gif
Fuser
QUOTE(Darth Stalin @ 15/09/2010, 15:44)
choćby "Last Action Hero"
*


Znany w Polsce pod tytułem "Bohater ostatniej akcji". rolleyes.gif W tłumaczeniu tytułów zagranicznych filmów osiągnięto w swoim czasie w Polsce wysoki poziom oryginalności.
ku140820
Oj tak, choćby "Disclosure" (z Demi Moore i Michaelem Douglasem) przetłumaczone jako "W sieci"... biggrin.gif
Krzysztof M.
QUOTE(Darth Stalin @ 15/09/2010, 14:44)
QUOTE("Bełkot")
Noooo, Darth, pojechałeś

No co? Po prostu Arnold nie dośc, ze lepiej się broni jako aktor, potrafi śmiać się z samego siebie
*



Sylwek też potrafił. Jego legendarna już kwestia z Tango i Cash: "Rambo? Rambo is a pussy" biggrin.gif
Beukot
Otóż to. Ja się nie upieram, że Arni i Sylwek to tuzy aktorstwa, ale żeby jakoś jakościowo ich rozróżniać?
(poza tym jednak jakby nie patrzeć to w "Rockym" Sylwek jednak trochę gra, Arniemu się w karierze nie zdarzyło)

A przyjemność z oglądania obu zacna.

Z ich słynnych żartów ekranowych najbardziej lubię ten z "Demolition Man":


Lenina Huxley: I have, in fact, perused some newsreels in the Schwarzenegger Library, and the time that you took that car...
John Spartan: Hold it. The Schwarzenegger Library?
Lenina Huxley: Yes. The Schwarzenegger Presidential Library. Wasn't he an actor when you...?
JohnS partan: Stop! He was President?
Lenina Huxley: Yes! Even though he was not born in this country, his popularity at the time caused the 61st Amendment which states...
John Spartan: I don't wanna know. President...


Była to godna odpowiedź na plakat z "Last action Hero" na którym Sylvester Stallone występuje w filmie "Terminator 2".
Komentarz Jacka Slatera brzmi oczywiście: "He's a fantastic actor. That's his greatest performance yet".
jorge83
A wracając jeszcze do wątku filmów SF rodem z US of A, to przypomina mi się film Robinson Cruso'e na Marsie biggrin.gif z 1964, który to miałem przyjemność obejrzeć w drugiej połowie lat 80-tych (pierwszy film jaki mogłem oglądać po godz 22 biggrin.gif stąd sentyment) Ale ogólnie zgadzam się, że w PRLu można było obejrzeć Amerykańskie filmy ale nie wszystkie, tzn takie, które przedstawiały USA w bardziej lub mniej niekorzystnym świetle. Pozdrawiam
jeżozwierz
Może odpowiem pytaniem na pytanie. Oto one: a dlaczego w PRL miano nie puszczać filmów amerykańskich??? (pominąwszy oczywiście ich z reguły prostacką fabułę).
To jest wersja pozbawiona grafik. Jeżeli chcesz przejść do głównego forum kliknij tutaj.