Oglądając współczesne filmy o tematyce średniowiecznej, czy nawet obrazy (zwykle powstałe grubo po średniowieczu) można nieraz odnieść wrażenie, iż pośród brutalnej rzeczywistości średniowieczny człek jednak żył sobie na łonie natury, otoczony wspaniałymi lasami, zwierzętami, pięknymi widokami – innymi słowy, niemal jak w raju na ziemi. Wiele w tym wszystkim nostalgii oraz romantycznych ‘powrotów’ do zaginionej przeszłości, których korzenie można doszukać się w ‘ubocznych’ skutkach rewolucji przemysłowej, która – zdaniem wielu - tak brutalnie naruszyła porządek rzeczy. Takie przedstawianie średniowiecza było i wciąż wydaje się być ucieczką producentów filmowych oraz artystów od głośnego, juz nieboskiego świata, w kierunku bardziej wyidealizowanej przestrzeni intelektualnej. W gruncie rzeczy, można tutaj mówić o pewnym swoistym eskapizmie artystycznym, który zaistniał na wskutek marzycielskich poszukiwań utraconej rzeczywistości, w której dominowała sielankowość średniowiecza oraz świat przepełniony zjawiskami nadprzyrodzonymi. Czy jednak relacje pomiędzy człowiekiem średniowiecza a otaczającym go światem wyglądały aż tak sielankowo? Czy średniowieczny człowiek dbał o naturę, czy jest to może mit propagowany przez współczesne filmy, które jednak przedstawiają znacznie ‘ulepszony’ obraz tamtego świata?
Pozdr.