Jakub Sobieski: kontynuacja dynastii - kliknij, aby przejść na forum
historycy.org > Historia Polski > Historia Polski ogólnie > Historia Polski - alternatywna
Pages: 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13, 14, 15, 16, 17, 18, 19, 20, 21, 22, 23, 24, 25, 26, 27, 28, 29, 30, 31, 32, 33, 34, 35, 36, 37, 38, 39, 40, 41, 42, 43, 44, 45, 46, 47, 48, 49, 50, 51, 52, 53, 54, 55, 56, 57, 58, 59, 60, 61, 62, 63, 64, 65, 66, 67, 68, 69, 70, 71, 72, 73, 74, 75, 76, 77, 78, 79, 80, 81, 82, 83, 84, 85, 86, 87, 88, 89, 90, 91, 92, 93, 94, 95, 96, 97, 98, 99, 100, 101, 102, 103, 104, 105, 106, 107, 108, 109, 110, 111, 112, 113, 114, 115, 116, 117, 118, 119, 120, 121, 122, 123, 124, 125, 126, 127, 128, 129, 130, 131, 132, 133, 134, 135, 136, 137
Anton92
QUOTE
Witelsbachowie siedzą i tu i tu to było z dawna ustalone, Wettynowie za brak kręgosłupa moralnego się pożegnali z władzą.


Nie chcę siać zamieszania, ale z tego co pamiętam, było chyba trochę inaczej. Ale niech inni się jeszcze wypowiedzą.

QUOTE
Szwedzi intensywnie walczyli w czasie wojny siedmioletniej i porażka w niej musiała wymusić reformy. Bawią się też w tłumienie powstania w Rosji.


Nie pamiętam dokładnie, ale ich udział w Wojnie 6 letniej nie był chyba zbyt liczny?
Powstanie w Moskwie to jeszcze mniej istotny epizod.

Po za tym, brak nowoczesnej armii bynajmniej im źle nie wychodzi, zawsze dobrzy wujkowie Sobiescy im ratują cztery litery i jeszcze obdarowują.

Po drugie, to że się brak widzi, nie znaczy, że od razu się to zmieni. Armia przez dziesięciolecia stała się wygodną fuchą dla dworskiej kokieterii, która bynajmniej żadnych zmian nie chce i nie widzi potrzeby. Wydaje mi się osobiście, że dopiero ostre lanie, z którego ich nikt nie wyciągnie, może coś zmienić.

Po za tym, ile jeszcze mogą trzymać kilka srok na raz za ogon i odcinać kuponu od sukcesów z początku wieku? Kraj trzech koron rozrósł się ponad miarę.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Tak pod rozwagę.

Są w rewolucji dwa epizody, w których moim zdaniem można coś spróbować zmienić, koledzy niech zdecydują, czy warto.

1. Ucieczka Ludwika XVI- ponoć rozpoznał go blisko granicy poczmistrz. Nie wiem ile w tym legendy, a ile prawdy (bo słyszałem również, że podróż incognito utrudniały dworskie nawyki Marii Antoniny), ale w sumie przypadek. Może u nas w roku pańskim 1794 żadnego poczmistrza nie będzie?

Co to zmieni? Francja pewnie wcześniej stanie się republiką, dojdzie do radykalizacji, król zostanie może skazany na śmierć zaocznie. Ludwik XVI upadku Napoleona może i tak nie dorzyc, nawet jeśli, to czy nie abdykuje na rzecz syna?

2. Może uda się wywieść małego Ludwika XVII ze Francji. Dla przyszłości Francji może mieć to znaczenie niebagatelne.

Czy warto się w to "bawić"?
jkobus
Generalnie jeśli już przyjąć, że rewolucja wybucha rzeczywiście później niż w OTL - to:
- należy rozważyć, czy jednak nie dojdzie do pewnego przyspieszenia wypadków (choćby dlatego, że dłużej kumulowane niezadowolenie wymaga bardziej gwałtownego rozładowania - i że w związku z tym, krwawszy początek, narzuci też i bardziej brutalny ciąg dalszy),
- zgadzam się, że losy Burbonów należy zrandomizować. Minęło jednak kilka lat, być może Ludwik XVI jest jednak o te kilka promili mniej naiwny, Maria Antonina o kilka promili mniej zadufana, a Delfin potrafi się już podetrzeć i w razie czego - może zwyczajnie nawiać.

Co tak na marginesie prowadzi też i do pytania, czy aby - nie pojawią się we Francji "Ludwikowie Samozwańcy"..? I to niezależnie od tego, czy przynajmniej Delfin ocaleje (stając się tym samym Ludwikiem XVII): byłby na takich popyt choćby w Wandei!

Można też zrandomizować inne drobiazgi o znaczeniu symbolicznym. Do wybuchu histerii antyreligijnej dojdzie - ale może uda się wywieźć chociaż regalia i Świętą Ampułę?
azdaj
Trony po wojnie 7 letniej są obsadzone w ten sposób, iż - głównie przewazało tutaj zdania chasseapota, które zdobyło powszechną aprobatę, cytuję:

Belgia - Karol Teodor Wittelsbach (o ten numerów narobi, z powodów, których na razie nie zdradzę)

Saksonia powrót do granic z 1743 r minus Łużyce Dolne plus Magdeburg - Maksymilian Józef Wittelsbach

Brandenburgia - pozostawiona Hohenzollernom okrojona do Starej i Średniej/Środkowej Marchii

Hanower - otrzymuje Minden, i Marchię Kliwijską

Brunszwik z Hesja Kassel - Halberstadt i okolice (do podziału)

Szwecja Marchię Wkrzańską.

Od tego wyszliśmy, potem zgodziliśmy jenak na to, iż Szwecja wchłonie jednak większośc elektoratu, my dostaniemy też Chociebuż i Frankfurt nd Odrą, a posiadłosci Hohenzolenów stopnieją do Altmarku i bodaże Brunszwiku.

O rewolucji potem, może jeszcze dziś, może dopiero na jutro się wyrobię.

O Szwecji rzeknę jeszcze słówko - czas aby historia zweryfikowała jej pozycję. Tak sobie zarzucamy, iż moze zbyt mało jesteśmy obiektywni i faworyzujemy RON, ba czasem napomnienia w tym względzie są uzasadnione i potrzebne, ale popatrzmy dokąd taka Szwecja a w miejszym stopniu i Austria w naszym scenariuszu...
---------------------------


Zaproponuję coś w rodzaju linii czasu, w jakiej pewne zdarzenia ważne lub takie jakie przyszły mi do głowy, iż mogą stać się istotne, są punktami które mogą doprowadzić do fundamentalnych zwrotów narracji opisującej rewolucję we Francji. Trzeba pamiętać, iż zjawisko to w ujęciu politycznym cechuje się wyjątkową i w dodatku irracjonalną dynamiką, co powodują, iż często obiektywne czynniki mają mniejszą moc sprawczą, niż przypadkowe epizody, przypadek czy niefrasobliwość.

Jest 14.11.1792r. i mamy alternatywne zburzenie Bastylii w tym miejscu nasuwają się następujące możliwości (oczywiście to lista otwarta, zaledwie kilka wyselekcjonowanych arbitralnie możliwości)
- mamy tak jak w realu, tj. dwór godzi się na ustępstwa i po zamieszkach na wsi, do lata roku następnego trwa festiwal wolności, czyli konfiskata ziem kościoła, zniesienie przywilejów stanowych i feudalizmu, przymiarki do konstytucji
- Ludwik XVI idzie kursem ostrożnej konfrontacji, usiłuje zbudować wokół siebie stronnictwo lojalistyczne z zamiarem rozgonienia Zgromadzenia Narodowego przy najbliższej okazji. Obawy o realność takich zamiarów budzi sprawa znalezienia mocnego oparcia królewskich planów w liczącej się sile politycznej – na horyzoncie jej brak, wykreować ją w jeszcze dosyć spokojnej atmosferze trudno monarsze o takiej małej charyzmie i politycznej chytrości. Zatem uważam osobiście taką drogę za mało prawdopodobną.
- gdyby jednak Ludwik wykazywał większą aktywność, a jego otoczenie zdecydowanie przystąpiło do walki o zahamowanie postępującej radykalizacji przez wzrost znaczenia partii rewolucyjnych, choć to warunek nie konieczny, to na wiosnę 1792r. znany z realu, z jesieni 1791r. marsz głodowy, który o mało nie skończył się śmiercią Ludwika, u nas może do niej doprowadzić – La Fayette nie bedzi ena miejscu i królowi może stać się krzywda, a wówczas wejdzie w kolejną fazę. Jak będzie ona wyglądała w szczegółach, to póki co sensu wyobrażać sobie, bez ocenianie takiej alternatywy potrzeba nie ma. Co jednak jakby Ludwik podobnie jak w rzeczywistości przetrwał najazd „motłochu” i nie jeszcze bardziej poczuł się tym zaszczuty, a poszedł w kierunku bardziej energicznych działań – organizował popleczników, sondował zagranicę, pieczołowiciej przyłożył by się do ucieczki z kraju?

Jeśli ucieczka. To może koniec 1793r. i to jeszcze przed podsunięciem mu do aprobaty konstytucji, aby nie miał nią rąk związanych w przypadku kierowanego z zagranicy tłumienia rewolucji. No i sama ucieczka, na ile mogła być lepiej przygotowana, a Ludwikowi przyświecać więcej szczęścia. Na ile swoją osobą absorbując „rewolucyjnych szpicli” zdołałby inną drogą zorganizować ucieczkę swoim dzieciom, czy innym najbliższym krewnym? W pierszej kolejności chodzi o syna. No i sama ucieczka – udana, zakończona przypadkowym zgładzeniem Ludwika, czy jego egzekucją podobną do realu?

Sam fakt podjęcia takich kroków przez Burbonów, w połączeniu z szukaniem pomocy zagranicą i formowaniem się do kontrrewolucji lojalistów biwakujących może np. u Wittensbachów w Belgii, którzy poproszą o pomoc Anglików?Austryjaków? sami też pewnie czujący morowe powietrze rewolucji na ulicach Brukseli, przy pogarszającej się sytuacji gospodarczej we Francji, wzrostu niezadowolenia, do czego „rewolucyjne stronnictwa” radykalizujące swoje żądania doprowadzają, może skutkować, czymś u progu 1793r. do czegoś na kształt „ultimatum Trewirskiego” wobec któregoś z władców niemieckich, może właśnie Witensbachów belgijskich.

Wiosna 1794 to wybuch wojny z I koalicją. Ludwik, o ile przeżył to głowę powinien stracić w ciągu następnych miesięcy. Jeśli zginął w czasie próby ucieczki to sytuacja pachnie wojną już na jesieni roku poprzedniego. A jeśli udało mu się zbiec? – tutaj też rozciąga się szerokie pole do spekulacji, jeśli taka opcja przeważy.

Jakby jednak nie było. To na tym etapie wojna domowa we Francji też jest pewna z Wendeą na czele i wojną frakcyjną żyronda/koldonierzy/jakobinii/berbeci w tle, ale oczywiście można sobie wyobrazić zupełnie inny jej przebieg – równie dobrze rozbicie jakobinów przed rozpoczęciem masowego przez nich terroru (ale wtedy na ich miejsce może wskoczyć inna grupa i sprawy i tak potoczą się podobnie), jak i przetrwają znacznie dłużej niż w realu i dopiero długotrwała wojna domowa we Francji ( a w mniejszym stopniu obce wojska) doprowadzą o czegoś na kształt „9 themidora” i rządów „prawicy rewolucyjnej” pod postacią Dyrektoriatu. Oczywiście w tej fazie najważniejsze znaczenie mają takie czynniki zewnętrzne dla rewolucji jak
- ewentualna udana ucieczka Ludwika XVI, czy mimo jego zgładzenia bardziej zdeterminowana postawa lojalistów i społ. Zmęczonego „szaleństwem rewolucji” połączona z bardziej długotrwałymi i nie wyłaniających zwycięscy walk w łonie „rewolucjonistów”
- sytuacja między narodowa. Ta ma znaczenie dosyć duże. Trzeba pamiętać, iż nie ma Prus. Jest wzmocniona Austria, ale jej możliwości nie są porównywalne do sumarycznych możliwości z reala Wiednia i Berlina. Oczywiście może liczyć na wierne grono kibiców i brytyjskie pieniądz, ale… My w roku 1795 z powodu Rosji i nie oszukujmy się odległości na aktywną politykę wobec rewolucji gotowi nie będziemy. Oczywiście nasze elity z trwogą będą patrzyły na wydarzenia w Paryżu mając przed oczyma i bunt Pankracego i chłopskie ruchawki w Rosji, które udało się z postaw potencjalnie „narodowych” wmanewrować w „antyfeudalne”, Przeświadczenia te będą też trochę mieszać się jednak z poczuciem ulgi, iż nam udało się wykaraskać z podobnych problemów i Ludwik XVI trochę sam sobie jest winny – nie chciał mieszczan dopuścić do władzy i teraz ma poważne tarapaty, my rozładowaliśmy napięcia bo absolutyzm nie był u nas dogmatem. Jednak dylematy w stylu – a co gdy nasz sukces był chwilowy i rewolucyjny eksport radykalizmu ożywi ledwo zabliźnione niepokoje, doprowadzi do ich wybuchu w większej skali. Czym to się może skończyć w Rosji było widziane. Może interweniować, ale czym i jak, gdy bardziej żywotne interesy trzeba mieć pod czujnym okiem. Może iść drogą sprawdzoną i dokładnie badać nastroję, gdy się zaognią znaną metodą seriami małych ustępstw doprowadzać do uspokojenia nastrojów i inwestować w hasła „jedności”, pojęcie „narodu?”, wskazywać jacy to rewolucjoniści są bezbożni… i specjalnie nie interweniować, aż okoliczności tego nie wymuszą, w scenariuszu najbardziej skrajnym (czyli zachowaniu rewolucji w kondycji znanej z realu) gdzieś u progu nowego wieku?

Dużo tu znaków zapytania, ale bez stawiania jakiś jednoznacznych cech chciałem naszkicować pewne szczególne momenty WFR. Zdaję sobie też sprawę, iż trudno też, wobec tego czym rewolucja była i jakie logika oraz pobudki napędzały ją, odpowiedzieć kategorycznie na podniesione zagadnienia, zatem w wielu podniesionych kwestiach pozostanie zapewne losować i dosztukowywać do wyników poszczególne, dalsze fakty.
chassepot
Celowo pisałem wcześniej o klęskach nieurodzaju lat 1788-90 we Francji jako katalizatorze rewolucji i stąd uzasadniałem odsunięcie jej nieco dalej, właśnie w aspekcie marszów głodowych. W każdym razie warto było sprawdzić jak sytuacja wyglądała w 1792 r. i zorientować się, czy zaopatrzenie Paryża będzie równie fatalne co w realu.
azdaj
Chyba, że sama skala politycznego napięcia, bez decydującego wpływu samej wielkości produkcji rolniczej nakręca drożyznę - panuje wysoka inflancja, wieś ze strachu o niepewne jutro, ale też z nadziei większych zysków w przeszłości przetrzymuje żywność u siebie, administracja w stanie rozkładu nie jest wstanie zapenić odpowiedniego zaopatrzenia kilkuset tysięgnemu Paryżowi i nie jest wesoło.

Anton92
Rzeczywiście, z Saksonią mi się pomyliło.

Wydaje mu się, że logika rewolucji jest taka: radykalizacja, wybuch, radykalne próby naprawy zastanego porządku, zakropione krwią wrogów prawdziwych i urojonych i bezwzględnym forsowaniem sowich wizji polityczno-ekonomiczno-społecznych i wreszcie etap "Cezara", jednostki przejmującej władzę, robiącej czystkę, obejmującą władzę absolutną i kierującej państwo na tory niby te same, ale jednak inne.

Tak więc jakobini byli chyba czymś więcej niż tylko jedną z możliwości...

Rzeczywiście, można losy Burbonów jakoś zrandomizowac.
azdaj
Na pewnym etapie rewolucji terror "jakobiński", bez względu czy to włśnie oni, czy ktoś inny (bo poruszając się w sferze hipotez mogła być to reakcja) w ich skórze za nim stoi, jest okolicznością pewną. Pytanie, czy koniecznośc ta może zaistnieć, czy splot pewnych wydarzeń, choć wydaje się to wątpliwe jest wstanie odwrócić zaistniałe trendy? Czy ocalenie głowy przez Ludwika i udana ucieczka innych Burbonów daję szansę na skuteczne odbudowanie wpływów lojalistów? To taki trop, bez przesądzenia o czym kolwiek, bo sam na podstawie posiadanej wiedzy (gdyby nawet zaszły pewne zdarzenia w stylu udanej ucieczki Ludwika XVI) uznaję rewolucyjne następstwo zdarzeń za niuchronne i utrzymane blisko realnego porządku, ale nic nie szkodzi na przeszkodzie aby próbować "coś" poddać alternatywnemu rozwojowi faktów, zwłaszcza, iż rewolucja jest bardzo podatna na zrandomizowanie z natury.
Realchief
Ramond

Wszystko sprowadza się do stwierdzenia kolegi Ossee, że co by nie było Napoleon nas rozjedzie jak tylko chce i zajmie Warszawę a naszą armię zniszczy. Przy czym stwierdził, że to fakt bezdyskusyjny. Całą sprawa jest grubo przedwczesna, ale nie ustosunkowanie się do takiego twierdzenia zaiste by stworzyło fakt bezdyskusyjny.
Na tym etapie dyskusje o Napoleonie są w zasadzie off top.
W tym wątku nasze Ojczyzna umęczona nie jest nijak, co najwyżej zmęczona tłumieniem powstań w WKM smile.gif Jakiegoś nadzwyczajnego szczęścia nie zauważyłem, pecha też. Jak to już kolega Azdaj zauważył Pruskie szczęście się udzieliło Austriakom i Szwedom (tym szczególnie).

Oczywiście nie musiał, tyle, że do dalszej ofensywy nie był zdolny. Dogadanie się więc było najrozsądniejsze. Nie widzę powodu by taka sytuacja jaka się powtórzyła na granicy Rosji, powtórzyła się na granicy RON.

Nie można udowodnić czegoś co się nie wydarzyło, to moje przypuszczenie o czym świadczy słowo "pewnie". Jedynie to, że Napoleon nie brał pod uwagę, możliwości, że Prusacy po rozbiciu armii, a najdalej zajęciu Berlina nie będą prosić o pokój była dla niego wielkim zaskoczeniem i planował nic na taką ewentualność, to pewnik.

Borodino wykrwawiło wielką armię. O ile w pokonanie samego Napoleona bez przytłaczającej przewagi liczebnej wątpię, to w wymęczenie i wykrwawienie na tyle, że będzie się chciał z nami dogadać, nie wątpię.

W tym, sęk, że kolega Ossee i w mniejszym stopniu kilku innych kolegów jest przekonanych, że było inaczej. Usiłuję im jedynie otworzyć oczy.

To, że nie słyszałem o tym, by Francja rewolucyjna chciała swój ustrój wprowadzić na całym świecie, a celem wojen był jego podbój. Ty, bardziej, że o jakim ustroju by była mowa?

Ja tam byłbym wdzięczny człowiekowi którym dał mojemu Ojcu na własność mieszanie które wynajmuje.

Stoczyliśmy te kilka bitew które doprowadziły do zniszczenia sił regularnych (a przynajmniej starających się takimi być) centralizacji na początku kampanii, kiedy operowali oni zgrupowaniami wielkości dywizji. Potem to rzecz jasna już raczej potyczki z siłami wielkości do batalionu, sporadycznie brygady.

Wobec tego określenie ustroju RON jako ancien regime przez kolegę Ossee było nieuprawione i o tym była dyskusja.

Opisałem czemu sądzę, że będą takie zmiany po prostu wymaga ich specyfika walk z powstańcami styczniowymi.

Tak, "Wielka Armia"

Nie widzę pól na których byśmy mieli ustępować Francuzom, szczególnie w pobliżu własnego podwórka, poza rzecz jasna brakiem dowódcy na miarę Napoleona, ale nikt go nie miał.




Też sądzę, że wydarzenia będą zbliżone do realnych, choć mogą wystąpić pewne zmiany zasygnalizowane przez kolegę Azdaja trzeba to zrandomizować.

Pozycja Szwecji zostanie rzecz jasna zweryfikowana, ale to nie znaczy, że powiedzmy te 100 tyś Szwedzkich żołnierzy nie istnieje.


Trochę z innej beczki. Dopadłem mapę cieków wodnych w Warszawie, mogłem więc stworzyć jakiś sensowny plan sieci kanałów stolicy (jakby nie patrzeć są jej krwiobiegiem). Zaznaczyłem też mosty i kilka głównych dróg łącznie z najważniejszą aleją Wilanowską (potem się mi skończyła wena). Jakby kolega Anton chciał pododawać to by było dobrze. Zaznaczony też pałac Wilanowski i rdzeń stolicy otoczony wianuszkiem fortów z połowy wieku. Przy okazji czy nie będzie drugiego poligonalnego wianuszka pod wpływem nowej fali strachu?

http://zapodaj.net/a78968ee76b3.jpg.html




jkobus
No cóż, nie od dziś wiadomo, że kol. Realchief na wojsku się nie zna, do czego się zresztą dawno, dawno temu, w początkach tasiemca pod nazwą "Królestwo Kongresowe" sam był, w rzadkiej chwili przebłysku świadomości przyznał. Tym razem, wymieniony Kolega - jak zwykle dodajmy - nic a nic nie zrozumiał z idei pacyfikacji rosyjskiego "powstania styczniowego".

Tak się bowiem składa, że 90% biorących udział w tej operacji wojaków nigdy, przez cały ten czas, nawet nie zobaczy jakiegoś partyzanta, nie mówiąc już o strzelaniu do czegokolwiek czy kogokolwiek (chyba, że do chłopskich kur). 90% naszych sił w Rosji zajętych będzie bowiem:
- rutynową służbą garnizonową i patrolową,
- formowaniem nie kończących się kordonów i posterunków kontrolnych oddzielających obszar pacyfikowany od obszarów na razie nie pacyfikowanych,
- wybieraniem podatków (być może także rekruta, bo czemuż by nie - ale w żadne "moskiewskie" jednoski wojskowe nie wierzę! Jak już, to rekruci w ten sposób "wzięci w kamasze" uzupełnią oddziały stacjonujące możliwie daleko od Rosji - a i to w liczbie ne większej niż 10 - 15% na batalion...) i "kontraktowaniem" zaopatrzenia, które to czynności bez wojskowej asystencji będą w czasie powstanie niewykonalne,
- wykonywaniem całej masy innych czynności "niebojowych", które w zaistniałych okolicznościach musi przejąć wojsko, albowiem albo nie ma nikogo innego, komu można by to powierzyć - albo jest to zbyt niebezpieczne.

Nawet ci wojacy, którzy trafią do "kolumna pacyfikacyjnych", a nie do kordonów, też wcale nie muszą prochu wąchać: partyzanci bowiem będą z zasady raczej próbowali umykać i chować się, więc i ta służba to będzie w ogromnej większości: przetrząsanie chłopskich betów, zrywanie strzech z chałup i rozkopywanie piwnic, tudzież: konfiskaty mienia, aresztowania, wymierzanie kar cielesnych, okazjonalnie: podpalenia, gwałty i morderstwa. Znakomita zaiste zaprawa do bitwy z Napoleonem!

"Siły lekkie"? Jakie znowu "siły lekkie"..? Jakoś Rosjanie w OTL wcale nie odczuwali potrzeby formowania jakichś dodatkowych "sił lekkich" tylko po to, żeby nimi obstawiać skrzyżowania polnych dróg, groble, mosty czy brody na rzekach. Jest to służba tak nieelitarna, że aż nie sposób owej nieelitarności wyrazić... To robią zwykli sołdaci - tyle, że z zasady działający w niewielkich liczebnie oddziałach i stąd, rzeczywiście, pojawi się pewien nadmiar samodzielności już nie tylko u poruczników - ale i u kaprali. Wcale przy tym nie jestem pewien, czy nam ten nadmiar samodzielności pomoże, czy wręcz przeciwnie - zaszkodzi?

"Poprawa współdziałania broni"? A po co? Owszem - nie raz się zdarzy, że pluton czy kompania dostanie jedno z regimentowych działek jako wsparcie, jeśli będzie obsadzać szczególnie newralgiczne skrzyżowanie lub bród. Ale praktycznych skutków tego na polu wielkiej bitwy - nie widzę.

"System dywizyjny"? To czysta fantasmagoria! Zarówno ze względu na w dużym stopniu improwizowany charakter i skład (wciąż doraźnie uzupełnianych nowymi batalionami i brygadami) sił pacyfikacyjnych, jak i na ich zadania, wymagające stosunkowo dużej elastyczności - organizacja naszej armii w praktyce zaczyna się i kończy na szczeblu batalionu. Wszystko wyżej - to albo jednostki czysto adminstracyjne, albo doraźnie organizowane bez żadnej stałej reguły czy planu. Bo taka reguła czy plan - po prostu nie są potrzebne.

Kolega w ogóle ma jakieś dla mnie niepojęte wyobrażenie o tym, czym jest "pacyfikacja" czy "okupacja". Rosjanie się zbuntowali. To, że się zbuntowali, wcale nie znaczy, że muszą się koniecznie zbierać wielkimi kupami, stawiać kosy na sztorc i maszerować na nasze twierdze, jeszcze najlepiej w takim szyku, żeby się ich najłatwiej rozstrzeliwało. To, że się zbuntowali oznacza przede wszystkim, że nie płacą podatków, nie wykonują wyroków sądowych (ba! starają się nie dopuścić do tego, aby owe sądy się w ogóle odbywały...), nie dostarczają naszej niezwyciężonej armii potrzebnej jej vivendy, a jeśli są w stanie dopaść gdzieś w ciemnym kącie naszego wojaka, urzędnika, posłańca, listonosza bodajże - to mu łeb bez litości urywają. Istotą problemu nie jest rozbicie takich czy innych zbrojnych kup, ale sprawienie, żeby na powrót płacone były podatki, prawa i wyroki sądów wykonywane, a nasza niezwyyciężona armia mogła sobie kupić lub skonfiskować żarcie i paliwo do rumaków (tudzież same rumaki, gdy potrzeba...).

Kilkanaście, czy kilkadziesiąt "wielkich garnizonów", które Kolega pierwotnie proponował (ale dalej widzę, że tak sobie to dalej wyobraża...) wsiąkłoby w ten krajobraz kompletnie bez wpływu na realną sytuację. Nie dałoby się tych sił zaopatrzyć na miejscu, a każda dostawa do nich, wymagałaby licznego, zbrojnego konwoju - podatki dalej nie byłyby płacone, wyroki sądowe dalej by nie były wykonywane (o ile w ogóle dochodziłyby do skutku jakieś sądy), a każdy żołnierz oddalający się za potrzebą, ryzykowałby obcięcie... no, czegoś tam!

Żeby przymusić Rosjan do płacenia podatków, wykonywania praw i wyroków sądowych oraz współdziałania z okupantem przynajmniej o tyle, żeby mu vivendę dostarczać, potrzeba czegoś więcej: i nawet "Mega Rabacja", tudzież wszelkie inne zabiegi polityczne, też nie są tym "czymś więcej". Tym "czymś więcej" musi być z konieczności wyłapanie jeśli nie wszystkich, to w każdym razie: sporej większości tych, którzy ośmielili się podnieść swoją zbrodniczą rękę na Najjaśniejszą i jej przyrodzone prawo do gnębienia sąsiadów - a to wymaga, trudno i darmo, ale przetrząśnięcia każdej chałupy, każdej studni i każdej kupy chaszczów - i to nie raz, a raczej: kilka razy. Tym "czymś więcej" jest też tak dowodne zademonstrowanie naszej siły, żeby każdy mużyk w najbardziej zapadłej wioszczynie wiedział na pewno, że jak następnym razem zobaczy na horyzoncie kibitkę z poborcą podatkowym, to ma natychmiast dać nura w błoto, jak stoi rozciągając się na ziemi w ukłonie - i oddawać co się należy, oszukując tylko na tyle, na ile mu chytrość i wygadanie pozwala, a nie próbując owego poborcy bezczelnie i jawnie zamordować.

Proponowałbym tu poczytać pisma znakomitego, swoją drogą, znawcy OTL powstania styczniowego i teoretyka "wojny powszechnej", niejakiego Józefa Piłsudskiego. Poczytać je oczywiście a rebours, bo zajmujemy niejako odwrotną pozycję, nieprawdaż... Jasno tam stoi napisane, że partyzantka ma tak działać, żeby zmusić wroga do pilnowania każdego rozjazdu kolejowego. Oczywiście: rozjazdów kolejowych na razie (na szczęście może!) nie mamy. Ale mamy wzmiankowane skrzyżowania polnych dróg, groble, mosty, brody na rzekach, karczmy, młyny i jarmarki wiejskie - i każdy taki punkt musi być obsadzony, inaczej bieda z nami!

Przy tym przewaga 100 : 1 wcale nie gwarantuje, że uda się partyzantkę skutecznie zwalczyć. To nam daje dopiero pozyskanie części przynajmniej chłopstwa w wyniku "Mega Rabacji" - ale też:
- nie wszędzie (bo są takie rejony, gdzie chłopi idą za swoimi panami - na terenie "włości jarosławskiej" jak sądzę....),
- a nawet jeśli tak, to i tak potem tychże chłopów też trzeba na powrót nauczyć płacenia podatków... itd., itd.

Gdzie tu jest miejsce na zdobywanie doświadczenia bojowego przydatnego potem pod Austerlitz - nie widzę! Nie widzę też żadnych szans na wycofanie owych absolutnie minimalnych 100 tysięcy żołnierzy nawet w obliczu Napoleona biwakującego na Woli...
Ramond
QUOTE
Oczywiście nie musiał, tyle, że do dalszej ofensywy nie był zdolny.

Jakiś dowód?
QUOTE
Borodino wykrwawiło wielką armię. O ile w pokonanie samego Napoleona bez przytłaczającej przewagi liczebnej wątpię, to w wymęczenie i wykrwawienie na tyle, że będzie się chciał z nami dogadać, nie wątpię.

Czy po Borodino Napoleon chciał się z Rosjanami dogadać?
QUOTE
To, że nie słyszałem o tym, by Francja rewolucyjna chciała swój ustrój wprowadzić na całym świecie,

Chcesz powiedzieć, że nie słyszałeś o hasłach "eksportu rewolucji" we Francji?
CODE
Ja tam byłbym wdzięczny człowiekowi którym dał mojemu Ojcu na własność mieszanie które wynajmuje.

Biorąc Cię jednocześnie do śmierci w kamasze? Jeśli tak, to mocno się różnisz od większości ówczesnych poborowych.
CODE
Opisałem czemu sądzę, że będą takie zmiany po prostu wymaga ich specyfika walk z powstańcami styczniowymi.

Nie, nie widzę takich wymogów. Czy walka z realnym Powstaniem Styczniowym w ten sposób zmieniła armię rosyjską?
CODE
Tak, "Wielka Armia"

Może dla odmiany skonfrontowałbyś twierdzenia z tej książki z jakąś inną pracą?
CODE
Nie widzę pól na których byśmy mieli ustępować Francuzom,

A starałeś się zobaczyć?


CODE
(być może także rekruta, bo czemuż by nie - ale w żadne "moskiewskie" jednoski wojskowe nie wierzę! Jak już, to rekruci w ten sposób "wzięci w kamasze" uzupełnią oddziały stacjonujące możliwie daleko od Rosji - a i to w liczbie ne większej niż 10 - 15% na batalion...)

Prusacy nie mieli podobnych oporów z koncentracją Polaków w jednostkach. Skoro oni mogli, to czemu mamy być bystrzejsi?
jkobus
Ramond: może i masz rację. Z tym, że Prusacy jednak chyba nie wybierali tego rekruta akurat w czasie powstania wielkopolskiego..?
Anton92
A propos architektury, to przygotowałem fotomontaż Nowego Pałacu Wilanowskiego króla Jakuba II.

Jakość nie najlepsza, ale chodzi i zobrazowanie.

Wzniesiony 1742-1757 w tzw. jakubowskim Rokoko.
Realchief
Jkobus

Piłsudski miał 100% rację. Zmuszenie do tego wroga oznacza zwycięstwo. Bo jego siły są rozproszone i mogą być bite przez oddziały partyzanckie operujące w większej liczbie ludzi.
Zaiste do pilnowania każdego punktu terenowego trzeba by te 0,5 mln ludzi, tyle, że będzie to kompletnie nieskuteczne. Jeśli już ktoś miałby to robić to powołana do tego milicja z paroma starymi flintami. Do takiej roboty można by wysłać chociażby biedotę miejską z RON.

Wojsko musi operować w oddziałach takiej wielkości by nie było ryzyka pokonania go przez oddział partyzancki i nie było problemem przeczesanie kompleksu leśnego w razie potrzeby.
WKM to jakieś 15 guberni. Powiedzmy, że do spacyfikowania jest 10, oznacza to, że przy 150 tyś żołnierzy w każdej może operować dywizja i musi być ona kompletna czyli posiadać własną kawalerię i artylerię by móc działać zupełnie samodzielnie i móc oczyszczać gubernię z oddziałów partyzanckich. Sztab dywizji powinien się mieścić w centrum i rozsyłać stamtąd brygady, a te z kolei bataliony. Większość kawalerii dywizyjnej powinna stanowić obwód do szybkiego reagowania (część przydzielona do batalionów piechoty), a większość artylerii być przydzielona do brygad piechoty.
Biorąc pod uwagę, że partyzantka może operować nawet grupami kilkusetosobowymi wykluczone jest w ogóle operowanie siłami mniejszymi niż kompania, a i to przy założeniu, że reszta batalionu jest najdalej 2-3 godziny.

Próba pilnowania wszystkiego na raz oznacza, że nic nie będzie upilnowanie, a będą tylko ginąć ludzie i to masowo, bo grupy po kilu żołnierzy będą po prostu znikać. Kluczem jest możliwość szybkiego i silnego reagowania na każdą sytuację.

Co do Rosyjskiego rekruta to przecież chodzi tu o czasy po stłumieniu powstania.
Uważam, że trzeba formować regimenty WKM i przydzielać ich bataliony do naszych dywizji. Dostąpią zaszczytu stania w pierwszej linii, jak się lojalnie i dzielnie sprawią to się posypią: medale, nagrody i awanse i będą takowe traktowane jak nasze własne. A jak nie to ich rozdepcą, albo dostaną salwę w plecy.


Ramond

Wystarczy spojrzeć na stan w jakim się znajdowały oddziały francuskie. Wykrwawione, wymęczone, bez zaopatrzenia, z niskim morale, z nimi się nie dało iść dalej.

Do Rosji poprowadził niemal całą Europę, krwawe starty to była 1/12 całości sił, dalej miał olbrzymią przewagę nad Rosjanami. Borodino z nami to by były straty 1/3 jego sił i 1/5 naszych, przy czym mamy wyższe morale bo bronimy domu, mamy lepiej z logistyką i możemy o wiele szybciej uzupełnić straty.

Eksport rewolucji do sąsiednich krajów to coś innego niż chętka na podbój całego świata. Ni jest to coś co by sprawiło, że pognamy na Paryż.

Chciałeś napisać, że biorą cię od śmierci głodowej w kamasze?

A czy jakaś zwycięska wojna zmieniła w XIX wieku armię rosyjską? W dodatku powstanie styczniowe nie było jakimś poważnym zagrożeniem.

Czyżby autor gdzieś pisał nieprawdę? Przedstaw zarzuty.

Na jakich polach twoim zdaniem ustępujemy Francuzom? Wielkość armii: nasza przewaga, logistyka też, uzbrojenie remis ze wskazaniem na nas, taktyka remis, morale remis ze wskazaniem na nas, manewrowość remis, dowodzenie na najwyższym szczeblu przewaga Francuzów, dowodzenie na niższym szczeblu nasza przewaga, doświadczenie remis ze wskazaniem na Francuzów itd Wychodzi mi mniej więcej remis, czyli nie ustępujemy Francuzom.

Anton

Nowy Wilanów to zadaje się miał mieć taki kształt. Doszliśmy wtedy do kompromisu po małych bojach.

[attachmentid=15049]
Anton92
QUOTE
Nowy Wilanów to zadaje się miał mieć taki kształt. Doszliśmy wtedy do kompromisu po małych bojach.


Jak się koledze chce, to może zdjęcie poprawić. tongue.gif

Tak się tylko zastanawiam, po zobrazowaniu projektu, czy w proponowanym przez kolegę kształcie belweder będzie pasować.

Dlatego mam pomysł. Tutaj plan przebudowy Zamku Uzdowskiego na pałac Augusta Mocnego, a tu z kolei zamek w Poczdamie.

Proponował bym a latach 30. dokonać przebudowy Zamku Ujazdowskiego na rezydencję królewicza Jana Jakuba(kasy Sobiescy mają jak chyba mało którzy władcy RON?), jednocześnie pierwszy obiekt w stylu "jakubowskiego rokoko", czyli rokoko z elementami palladianizmu. Tutaj można wznieść pałac jak ten w Poczdamie, z kopułą.

No i będąc przy szczegółach Wilanowa takbym widział zaznaczone na czerwono : [attachmentid=15051]

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

QUOTE
Eksport rewolucji do sąsiednich krajów to coś innego niż chętka na podbój całego świata.


A czym się niby to różni?
Realchief
Przepiękne te budynki. To jest to. Zresztą zawsze miałem słabość do Nowego Pałacu w Poczdamie.
Ujęcie od przodu

Przy eksporcie do sąsiadów muszą się martwić sąsiedzi. Ten eksport był nie tyle spowodowany chęcią podbojów i uszczęśliwiania innych co chęcią stworzenia strefy buforowej, skierowania uwagi ludności na sprawy zewnętrze, tudzież skokiem na kasę. Jako żywo RON się czuć tym zagrożony nie może.
jkobus
Realchief: nie wiem co Ci odpowiedzieć. Niestety, ale nie zrozumiałeś z tego co napisałem ani jednego słowa. Widać nie potrafię takich rzeczy wytłumaczyć dziecku...
azdaj
Tak naprawdę to nie wiemy jak to powstanie styczniowe i tak będzie wyglądało. No cóż możemy tylko opierać się na tym co znamy z rzeczywistości , czyli, taj bardzo, bardzo ogólnie i hasłowo:

Konfederacja Barska – bardzo podobnie, nawet bunt hajdamaków można wmontować w naszą rabację, ale po rozbiciu oddziałów konfederackich i serii prześladowań i słaby SAP uchował się na tronie i potem normalizacja postępowała, parę lat potem Rosjanie się wycofali. Rozmiar, przebieg samych walk wiele zatem różnic się nie będzie. Różnica podstawowa u nas jest taka, że ginie całe bojarstwo, nasza Koliaczyzna – jest nam na rękę, a Turcy nie mogą wesprzeć oficjalnie rebelii, dopingują jej z daleka.

Guerrilla – podobny obszar, może i czynnik religijny, ale brak takiego wsparcia zewnątrz.

Postanie Listopadowe – po pierwsze okoliczności polityczne, czyli „obalanie” tronów, tarcia frakcyjne z pytaniem co dalej? I jakieś regularne, choć malutkie siły regularne do dyspozycji na wstępie.

Powstanie styczniowe – podobny charakter walk i zbieżność ideologiczna powodujących powstaniem grup politycznych, ale to już epoka „węgla, stali i telegrafu”

Naprawdę proszę nie traktować moich słów jako przykładu złej woli, krytyki, po prostu jako sugestie, pytania.

Na wojsku się nie znam, choć w paru mundurach chodziłem i nawet „niedzielną” podchorążówkę dla rezerwistów skończyłem przez laty, a idąc tropem istniejących wątpliwości zajrzałem do jakiejś zakurzonej ksiązki, nie wiem jakiej wartości merytorycznej, Pt. „Działania Specjalne” Henryka Hermana, gdzie na str. 46 takie padają stwierdzenia –„Natomiast przeciwnik, który podejmował wojnę typu partyzanckiego, unikając jednocześnie rozstrzygającej bitwy stawał się nieuchwytny, trudny do pokonania. Zaczęto wobec tego profesjonalne armie wyposażać w wyposażać w poddziały zdolne do podjęcia walki z tego typu przeciwnikiem (…)W miarę jak staczanie bitew i potyczek na obrzeżach sił głównych stawało się integralną częścią osiemnastowiecznej sztuki wojennej, wyłoniła się konieczność wyszukiwania specjalistów od tego typu walki. Samodzielne działania w oderwaniu od sił głównych wymagały innych cech niż walka w szyku pod okiem oficera. Żołnierzy tych musiała cechować pewność siebie, szybka reakcja, dobra orientacja w terenie, radzenie sobie w ekstremalnych warunkach, niezawodność działania, umiejętność przeszycia w oderwaniu od sił głównych”

Morał wg mojego skromnego i wątpliwego zdania odnośnie z nauk w Rosji dla naszych wojaków będzie taki, że owszem sprawniej od przeciwnika wytropią po wsiach jego maruderów, czy wynajdą jedzenie w ogołoconych terenie, ale spotkają się z armią obeznaną znacznie lepiej od naszych z zorganizowanymi działaniami dużych mas wojska, a takie przecież będą nas czekać najchybniej kłopoty i bolesne, upokarzające nauki w związku z tym. Nic się nie zaradzi, chyba że nieco ten efekt zniweluje, gdy naszą chwiejność przekupią brytyjskie pieniążki, których aktualnie bardzo potrzebujemy i na zasadzie piątego koła u wozu, coś pniemy już pod koniec dekady nad Ren, zbierając pierwsze nauki, nim „Bóg wojny” zawita nad Odrę parę lat potem.

No cóż jeszcze jedno co do teoretyków walk partyzanckich to podobno w XIX ceniony był L. Mierosławski, opierający swoje propozycję o doświadczenia Powstania Listopadowego, który wpłynął na przebieg kolejnego powstania (gdzie notabene dążenie do powoływania większych oddziałów, czy zgrupowań też było.) i też wyszło jak wyszło. Byłby on też bardziej dopasowany do realiów naszego powstania w Rosji. Choć jak się zdaję na tym polu jedynie powstańcy mogliby korzystać ówcześnie z prac de Jeneya. Natomiast Piłsudski, niczego mu nie odmawiając, to raczej chyba jest teoretykiem „terroryzmu” a jego rajd „Pierwszą Kadrową” zarzewia wojny partyzanckiej nie rozpalił. Ale nasza sprawa tego nie dotyczy.

Co innego strach. Było nie było, to chyba klucz do opanowania sytuacji. Strach i oportunizm. Na początku pójście powstanie jest nawet atrakcyjne – przygoda poza domem, na czymś kosztem, ale jak zaczną strzelać, zrobi się zimno i głodno to już robi się nie przyjemnie. Dla przeciętnego chłopa, który się nasyci na ograbieniu Pana i dostanie swój grunt, wpadający mu od czasu do czasu pod pierzynę i do spiżarni intruzi pod nazwą partyzanci, aby za chwilę przyszło „Lachckie sołdaty”, zresztą w podobnych sprawach – oportunizm i strach każą stanąć za władzą, czyli między obdartusem z lasu przychodzącego w imię jakieś „Centralizacji” lub patrol wojska z nakazu cara. Pamiętajmy przeciętny chłop myśli w prostych kategoriach, zdroworozsądkowo i samozachowawczo przy tym, perspektywy swego mikrokosmosu. Wybór między zastraszającymi to wybór między tym, kto ma na tyle siły, aby pozbyć się rywala, owszem knutem złachać, ale dać na tyle fundamentalnego porządku, iż można pracować i odpłacać się podatkam, przestrzeganiem praw itd. No i każda społeczności potrzebuje praworządności, czego zwłaszcza w burzliwych czasach w ramach umowy i polubowności nie zapewnie sobie, to z chęcią powierzy „autorytetowi władzy” – partyzantowi krążącemu po lasach, czy urzędującemu w asyście żołnierzy sędziemu w najbliższym miasteczku. Oczywiście ta asekuracja wymaga poważnych nakładów ze strony RON, koszt to ogromny, aby się w odpowiednim świetle pokazać, ale dla zmęczonych wojną ludzi taki obrazek będzie zachęcający i będą powoli adaptować się do trybów nowej rzeczywistości.
Oczywiście będą ci, jacy pójdą do końca i w bronią w ręku i w nieustannym wspieraniu walczących, nawet nie będzie to mała liczba, ale wtedy brutalność – kordon, gwałt, pożoga, mord, głód i 2-3 lata zleci…

Tak na koniec. Z tego co pamiętam tacy Rosjanie po żadnym z powstań nie mieli oporów wcielać tysiące Polaków w swoje szeregi, nawet tych którzy niedawno walczyli przeciwko nim, czy też regularnie pobierać rekruta. Co oczywiście nie oznacza, iż RON może na taką skalę prowadzić podobną praktykę.

I skoro już rozpatrujemy kazus chłopa z Kazania idącego w polskie sołdaty z wdzięczności, czy też ze strachu do polskiej armii, to mili koledzy parę dziesięcioleci temu mój pradziadek po odsłużeniu wcześniej kampanii wrześniowej, jak się we wsi kilka chałup spaliło to oddał dwóch synów na żer do Wehrmachtu, choć nieporównywalnie świadomość otaczających go zjawisk była pełniejsza, niż w końcu XVIIIw. nad Wołgą, jednak obawy podobne. To rzeczywistość określa w takich skrajnych warunkach postawy wobec niej, a nie odwrotnie.
chassepot
Prusacy problemu nie mieli - a tak z ciekawości, kiedy Rosjanie w realu wpadli na pomysł takiej rekrutacji do poszczególnych jednostek, aby w każdej służyło minimum 50% Wielkorusów i 3/4 chrześcijan? Bo w 1914 taki system obowiązywał. Oczywiście - nie będziemy w stanie spełnić jkobusowego postulantu tj. max. 15% w szeregach poszczególnych jednostek, ale jakiś inny klucz byłby możliwy, pod warunkiem wszakże, że był stosowany. A był - w Austrii na przykład. Oznaczało by to jednak całkowitą rewolucję w dotychczasowym systemie terytorialnym (też w końcu nie przeszkoda nie do przejścia).

Ramondzie, akurat przez przypadek przeczytałem pozycję z działu historii lokalnej - w przedmiocie historii Bielska Podlaskiego. Jest tam wzmianka o pruskich rządach z lat 1796-1807 (wojska pruskie wkroczyły na te tereny w lutym 1796 a hommagium odbyło się jakieś pół roku później). W każdym razie przynajmniej w departamencie białostockim (jeden z dwóch na jakie dzieliły się Prusy Nowowschodnie) wg autora adaptacja systemu kantonowego była daleka od założeń. Jest późno i nie zajrzę w tej chwili, ale chyba rekrutował się tam jakiś batalion fizylierów, i pułk bośniaków. Dość niewiele.
Realchief
Nie sądzę by tego dużo było. Razem może 75-100 tyś żołnierzy, z tego połowa jest batalionów jest wysyłana do naszych dywizji na zachodzie, a reszta robi za lokalne siły porządkowe.
jkobus
Nie upieram się przy 15%. Tym niemniej tworzenie jakiejś "armii Wielkiego Księstwa Moskiewskiego" wydaje mi się na razie nieprawdopodobne. Jak już, to być może pewna ilość regimentów polskich sformuje na terenie WXM dodatkowe bataliony zakładowe i w ten sposób wilk będzie syty, a owca ostrzyżona, tj. i system kantonalny zostanie zachowany i rekrut - pozyskany. Do innych rozwiązań będziemy mogli wrócić, jak - i: jeśli - coś lub ktoś nas zmusi, żeby zacząć z Rosjanami rozmawiać, a nie tylko, gnać ich knutem...
Realchief
Przecież to się nijak nie kłoci z systemem kantonalnym, bo on funkcjonuje w polu do poziomu batalionu, brygady i dywizje są już formowane w miarę elastycznie, z zachowaniem podziału na gwardię, koronne i litewskie rzecz jasna. Nic więc nie stoi na przeszkodzie by przydzielać je do brygad koronnych czy litewskich. Zaletą udawania, że to są jednostki WKM jest: utrzymywanie, umundurowanie i uzbrojenie ich na koszt WKM a nie masz (pomijając, to, że część kosztów utrzymania wojsk RON na terenie WKM ponosi właśnie ono), a równocześnie rekrut idzie w teorii na służbę do cara a nie Lachów. Te powiedzmy 80 batalionów WKM rozdzielonych pomiędzy nasze wojska na zachodzie sprawia, że nie przekroczą one owych 15%. Reszta która zostaje w WKM spełnia zadania policyjne (owe przetrząsanie chałup i chlewików oraz zaciąganie do sądów, ludność ich kochać nie będzie, ale byleby się bała) i do tego jest szkolona, to plus nasza dwukrotna przewaga liczebna w WKM i monopol na artylerię i obsadę twierdz sprawia, że bunt jest mało prawdopodobny i łatwy do stłumienia.
Anton92
Ciągnąc jeszcze wątek architektury:

Zamek Ujazdowski, wydzierżawiony w 1721 przez królewicza Jana Jakuba na swoją rezydencję, przebudowany w latach 1732-38 w stylu tzw. jakubowskiego rokoko. Przyszły monarcha sam nakreślił wstępnie wizję pałacu, ingerował również w proces projektowania.


[attachmentid=15054]



[attachmentid=15053]

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Co do ogrodów wilanowskich, to myślałem o ogrodzie w stylu francuskim bezpośrednio za pałacem, dalej przechodzącym w ogród angielski. Zastanawia mnie, czy można by jaki zwieńczenie ogrodu francuskiego wybudować gloriettę?
jkobus
Skąd wniosek, że stacjonujące na terenie WXM jednostki jak najbardziej polskie nie będą utrzymywane na koszt tegoż WXM i żeby jakieś wojsko utrzymywać na koszt WXM - koniecznie MUSI to być wojsko WXM..?

Moim zdaniem zdzieramy z WXM tyle podatków, ile się da - nawet nie próbując się zastanawiać, na co je przeznaczyć! To trafia do wspólnego wora pt. "administracja terytoriami okupowanymi" - i z tego jest opłacane wszystko, co tylko opłacić się da. Oczywiście w czasie powstania nie da się w ten sposób sfinansować całej armii pacyfikacyjnej, bo skuteczność pobierania podatków nie będzie porażająca, a liczebność owej armii nieco przekracza możliwości fiskalne Rosjan... Ale te okupacyjne 100 tysięcy które zostanie już po powstaniu? Jak najbardziej - jest utrzymywane z podatków pobieranych na terenie WXM. Jeśli po opłaceniu tego kosztu i "listy cywilnej" dla ks. Jana coś zostaje - to trafia do ogólnego budżetu RON i jest tam konsumowane wedle potrzeb.
Realchief
Czyli nasza armia na stopie wojennej to nie 350 tyś a 450 tyś. W razie potrzeby na zachód możemy więc skierować minimum 250 tyś żołnierzy a z dotacjami WB 400 tyś. Mamy druzgocącą przewagę liczebną nad czymkolwiek co Francja na nas może wysłać i nawet geniusz Napoleona nie pomoże bo po prostu zadepczemy.
jkobus
Litości...
chassepot
Nic się z niczym nie kłóci - precyzuję poprzednią wypowiedź. Nie tyle w przypadku ziem II i III zaboru odstąpiono do systemu kantonowego, tylko zrezygnowano z zasady, iż jednostki stacjonują na terenie kantonu, z którego są werbowane. W takim wypadku organizacja wojsk RON byłaby zbliżona - acz w niepełnym stopniu (w stosunku powiedzmy do 40% jednostek) do organizacji wojsk cesarskich. Mianowicie zakłady istniałyby w miejscu rekrutacji, natomiast jednostki liniowe czy garnizonowe stacjonowałyby w miejscach dość od tych rejonów oddalonych. Coś w rodzaju tego..

Być może wymusi to przy okazji ujednolicenie w myśl wzorów kontynentalnych składu i liczebności jednostek.

Przedostatniej wypowiedzi nie skomentuję.
Tromp
QUOTE(Realchief @ 9/11/2011, 17:46)
Czyli nasza armia na stopie wojennej to nie 350 tyś a 450 tyś. W razie potrzeby na zachód możemy więc skierować minimum 250 tyś żołnierzy a z dotacjami WB 400 tyś. Mamy druzgocącą przewagę liczebną nad czymkolwiek co Francja na nas może wysłać i nawet geniusz Napoleona nie pomoże bo po prostu zadepczemy.
*


Po co się szczypać? Rewolucyjne wojska francuskie u szczytu miały coś koło 900k luda pod bronią-z różnymi obdartusami z pikami i kosami w miejsce karabinów. My, ludniejsi i lepiej zorganizowani, mamy być gorsi? Zadeptamy Wielką Armię, Cesarza, wszystkich!
Anton92
Może by się zastanowić nad koncepcją kol. jkobusa, czy we Francji rewolucja nie ulegnie niejako
"przyśpieszeniu"?

Trzeba zebrać też pomysły "do randomizacji".

Na razie mamy:

- Ucieczka Ludwika XVI i rodziny królewskiej

-Regalia królewskie


QUOTE
Mamy druzgocącą przewagę liczebną nad czymkolwiek co Francja na nas może wysłać i nawet geniusz Napoleona nie pomoże bo po prostu zadepczemy.


Mnie już ten hurra optymizm, łącznie z implikowaniem, jakoby nas rewolucja nad Sekwaną nic a nic nie obchodziła męczy. Rosja Romanowów jeszcze przed Napoleonem wzięła udział w walkach z I Republiką, a Petersburga do Paryża jakby dalej niż z Warszawy...

W walkach z rewolucją wzięły udział niemalże wszystkie ówczesne kraje Europy. Nas ograniczają finanse i uwiązanie do kwestii rosyjskiej. Dlatego walki przed 1800 rokiem będą raczej ograniczone.

Tromp
QUOTE(Anton92 @ 9/11/2011, 18:31)
Mnie już ten hurra optymizm, łącznie z implikowaniem, jakoby nas rewolucja nad Sekwaną nic a nic nie obchodziła męczy. Rosja Romanowów jeszcze przed Napoleonem wzięła udział w walkach z I Republiką, a Petersburga do Paryża jakby dalej niż z Warszawy...

W walkach z rewolucją wzięły udział niemalże wszystkie ówczesne kraje Europy. Nas ograniczają finanse i uwiązanie do kwestii rosyjskiej. Dlatego walki przed 1800 rokiem będą raczej ograniczone.
*


Uważam, że nawet do walki z Republiką wyślemy jakieś siły-nie tak duże, jak korpus Suworowa wprawdzie, ale pójdzie może ze 20-30k do wsparcia Niderlandczyków obu krajów.
Ramond
QUOTE
Ramond: może i masz rację. Z tym, że Prusacy jednak chyba nie wybierali tego rekruta akurat w czasie powstania wielkopolskiego..?


A tego to Ci nie powiem (zakładając, że mówisz o powstaniu wielkopolskim AD1794).
QUOTE
Piłsudski miał 100% rację. Zmuszenie do tego wroga oznacza zwycięstwo. Bo jego siły są rozproszone i mogą być bite przez oddziały partyzanckie operujące w większej liczbie ludzi.

Czytaj uważnie ZANIM na coś odpowiesz.
CODE
Wystarczy spojrzeć na stan w jakim się znajdowały oddziały francuskie. Wykrwawione, wymęczone, bez zaopatrzenia, z niskim morale, z nimi się nie dało iść dalej.

Dowody - spoza "Wielkiej Armii".
CODE
Do Rosji poprowadził niemal całą Europę, krwawe starty to była 1/12 całości sił, dalej miał olbrzymią przewagę nad Rosjanami. Borodino z nami to by były straty 1/3 jego sił i 1/5 naszych, przy czym mamy wyższe morale bo bronimy domu, mamy lepiej z logistyką i możemy o wiele szybciej uzupełnić straty.

To są tylko Twoje życzenia.
CODE
Eksport rewolucji do sąsiednich krajów to coś innego niż chętka na podbój całego świata. Ni jest to coś co by sprawiło, że pognamy na Paryż.

Nie - to jest coś, co sprawi, że albo pognamy na Paryż, albo Paryż przyjdzie do nas.
CODE
Chciałeś napisać, że biorą cię od śmierci głodowej w kamasze?

W której również głodujesz, ale poza tym do ciebie strzelają.
CODE
A czy jakaś zwycięska wojna zmieniła w XIX wieku armię rosyjską? W dodatku powstanie styczniowe nie było jakimś poważnym zagrożeniem.

A dlaczego my się mamy zmienić po czymś takim samym?
CODE
Czyżby autor gdzieś pisał nieprawdę? Przedstaw zarzuty.

Powtarzam: skonfrontuj tą pracę z innymi pracami.
CODE
Na jakich polach twoim zdaniem ustępujemy Francuzom? Wielkość armii: nasza przewaga, logistyka też, uzbrojenie remis ze wskazaniem na nas, taktyka remis, morale remis ze wskazaniem na nas, manewrowość remis, dowodzenie na najwyższym szczeblu przewaga Francuzów, dowodzenie na niższym szczeblu nasza przewaga, doświadczenie remis ze wskazaniem na Francuzów itd Wychodzi mi mniej więcej remis, czyli nie ustępujemy Francuzom.

Tym samym sam zaprzeczyłeś swojemu poprzedniemu twierdzeniu: Nie widzę pól na których byśmy mieli ustępować Francuzom, - sam wymieniłeś pola, w których Francuzom ustępujemy. I to pomimo tego, że nie zgadzam się, że górujemy nad Francją logistyką (chyba, że w ten sposób chciałeś określić odległość od podstawy logistycznej), uzbrojeniem i dowodzeniem na niższym szczeblu (dowodzenie na niższym szczeblu w wojnie polowej jest odległe od dowodzenia w działaniach pacyfikacyjnych). Nie widzę również, w jaki sposób mamy remisować pod względem taktyki.
CODE
Przy eksporcie do sąsiadów muszą się martwić sąsiedzi. Ten eksport był nie tyle spowodowany chęcią podbojów i uszczęśliwiania innych co chęcią stworzenia strefy buforowej, skierowania uwagi ludności na sprawy zewnętrze, tudzież skokiem na kasę. Jako żywo RON się czuć tym zagrożony nie może.

Tja, zwłaszcza Żyrondyści kierowali się "chęcią stworzenia strefy buforowej, skierowania uwagi ludności na sprawy zewnętrze, tudzież skokiem na kasę"... KAŻDY stary porządek stanowił zagrożenie dla Rewolucji, dlatego wszędzie należało zmienić stary porządek na nowy.
CODE
Czyli nasza armia na stopie wojennej to nie 350 tyś a 450 tyś. W razie potrzeby na zachód możemy więc skierować minimum 250 tyś żołnierzy a z dotacjami WB 400 tyś.

A w jaki sposób doszedłeś do takich liczb?
Tromp
QUOTE(Ramond @ 9/11/2011, 20:03)
A w jaki sposób doszedłeś do takich liczb?
*


Masz z tym jakiś problem? rolleyes.gif Tu dodać, tam pomnożyć, gdzie indziej dopisać... Co z tego, że z powietrza? rolleyes.gif
Realchief
"Jasno tam stoi napisane, że partyzantka ma tak działać, żeby zmusić wroga do pilnowania każdego rozjazdu kolejowego."
Co niby źle przeczytałem? Zadaniem partyzantki jest rozproszenie sił przeciwnika. Więcej Jkobus nie napisał. Zgadzam się w 100% takie jest zadanie partyzantki bo tylko w ten sposób może stawiać czoła siłom przeciwnika.

A czemu spoza? Jeśli uważasz, że autor się myli to przedstaw kontrargumenty.

To nie są pobożne życzenia nie widzę powodu byśmy nie mogli zadać Napoleonowi podobnych strat jak Rosjanie pod Borodino. Zakładając, że prowadzi na nas tyle co na Prusy OTL czyli jakieś 150 tyś, a my mamy na zachodzie 200 lub 250 tyś to takie będą proporcje strat.

Niech przychodzi.

Odkąd to się głoduje w armii RON?

A skąd pomysł, że nie czytałem innych prac? Zgadzam się z Bieleckim.

Górujemy nad Francuzami logistyką pod każdym względem i nie tylko ja tak twierdzę (patrz wypowiedź Chassepota). Mamy równie dobre działa i karabiny, a nasza lekka piechota jest wyposażona w broń gwintowaną, która daje przewagę zasięgu ognia i celności, nie wspominając o lancach ułanów. Niższy szczebel czyli niżej niż głównodowodzący, z Napoleonem żaden z naszych dowódców się równać nie może, ale nad marszałkami poza Davoutem mamy przewagę. Przypominam, że nasi dowódcy zaczynali w czasie wojny siedmioletniej, a po drodze była wojna w Indiach i z Turcją. A czym nasza doktryna taktyczna ustępuje Francuzom? Mamy chyba nawet lekki bonus Francuzi zdaje się stosowali 3 szeregi, a my dwa.

Czemu to akurat dla okresu rewolucji mają być reprezentacyjni rządzący krótko Żyrondyści, a nie np. Dyrektoriat?

Nasza armia na stopie wojennej to 350 tyś żołnierzy, powodują to ograniczenia finansowe, bo broni czy rekruta nam nie brak. Skoro według Jkobusa 100 tyś żołnierzy w WKM utrzymuje ono właśnie, a nawet odprowadza nadwyżki do Warszawy to te 100 tyś nie liczy się do obciążenia budżetu wojskowego RON i na stopie wojennej w kraju możemy mieć 350 tyś + 100 tyś w WKM, daje 450 tyś wojska RON na stopie wojennej. Odliczając 100 tyś na zakłady, twierdze, utrzymanie porządku w kraju itd można wysłać przeciw Francuzom 250 tyś. Skoro w czasie wojny siedmioletniej WB nam zasponsorowała blisko 100 tyś żołnierzy, to teraz jak myślę może fundnąć jakieś 150 tyś ekstra. W efekcie 250 tyś z budżetu RON + 150 tyś z dotacji WB daje nam 400 tyś żołnierzy przeciw Francuzom.

Anton92
Dajmy sobie spokój z tym Napoleonem i jego rzekomym "rozdeptywaniem". Do tego zdążymy jeszcze wrócić.

Na razie jest rok 1793, zwołana została Konstytuanta, we Francji dalej trwa ferment monarchii.

Pytanie, co dalej?

Czy alternatywny "marsz przekupek na Wersal" nie zakończyć się może dla monarchii gorzej?

Czy Lafayette zostanie ATL bohaterem Rewolucji Amerykańskiej i będzie w dysponował wystarczającym autorytetem, aby ocalić królewskie głowy?
chassepot
Około 1790 r. z tych 350 tys. to minimum 40-45 tys. załogi twierdz (tym razem mówię o wszystkich, a nie tylko tych, które z punktu widzenia wojen tureckiej czy moskiewskiej były nieistotne), a ok 70-80 tys. to depoty. W najlepszym przypadku służy w polu maksymalnie 240 tys. żołnierzy, a najprawdopodobniej 230 tys.

Z nowych 7 wojewódzw - niezbyt zresztą licznych wykroimy w najlepszym wypadku 40 tys., z czego 8 tys. będą stanowiły depoty.

Nie bardzo zrozumiałem jak ma wyglądać kwestia "inkorporacji" moskiewskiego elementu (poza tymi siedmioma województwami) do sił zbrojnych. Zorientowałem się, że nikt (słusznie) nie pójdzie na wyodrębnienie narodowej armii moskiewskiej tylko zostaje stworzony jakiś twór wspólny, co będzie w praktyce oznaczało wcielanie rekrutów do wspólnej, jednolitej armii (zdominowanej oczywiście przez RON). To nie będzie oznaczało wprost przełożenia w stylu +100 tys. = + 100 tys. do wykorzystania na innych kierunkach działań. Najprawdopodobniej w takim wypadku będzie to oznaczało bilans równy zeru, z tym że regimenty moskiewski, twerski, kałuski, riazański ect. będą sobie stacjonowały nad Dunajem, czy Odrą, a łużycki, głogowski, marchijski, płocki ect. nad Oką czy Wołgą.

Tym samym z sumarycznej teoretycznej liczby 500 tys. ludzi w etacie stanu wojny do wykorzystania przeciw Francuzom będzie służyło 250 tys. w najlepszym przypadku. Szczerze obawiam się, że i tak byłyby to proporcje optymistyczne, albowiem w porównaniu do roku 1831 na prawie 900 tys. formalnie w szeregach armii Mikołaja II był w stanie do operacji przeciwko powstaniu i jego zapleczu (Litwa, Wołyń, Lubelszczyzna) wystawić w polu gdzieś c.a. 150 tys. gotowego pierwszoliniowego wojska.
Realchief
La Fayette zapewne będzie bohaterem jak był, nie widzę powodu by się coś zmieniło.

Jak pisałem nie sądzę by się coś zmieniło w stosunku do OTL poza przesunięciem czasowym i rzecz jasna wykrycie ucieczki Ludwika XVI było przypadkiem i trzeba to wylosować, bo się ona udać.

Co do architektury.

Glorietta to dobry pomysł, z tym, że bym dał jednak coś innego stylowo niż pałac.
Może trochę egzotyki? http://upload.wikimedia.org/wikipedia/comm...d/FaizMahal.jpg

I coś dla atmosfery. http://upload.wikimedia.org/wikipedia/comm...lueterhof_1.jpg

Zakładam, że w WKM są powiedzmy po 3 regimenty na gubernię (2 piechoty i 1 jazdy) czyli razem 45 (czy jakoś tak), co daje nam 60 batalionów piechoty i 30 jazdy do rozdysponowania i 45 zakładowych. Powinny one uzupełniać brygady z dala od Moskwy. Do tego trzeba się chyba powoli nad policją w RON i WKM zastanawiać.

Też zakładam, że przeciw Francuzom będzie 250 tyś (bez dotacji WB), co daje nam przewagę bo jak sądzę na nas mogą rzucić tyle co na Prusy. Na dokładkę mówiąc o walce między Łabą a Odrą, zakładam wymęczenie i wykrwawienie Francuzów do naszej granicy, a potem upartą walkę w wielokącie twierdz nad Odrą, dodatkowe wsparcie stanowiła by flotylla Odrzana. Trzeba też zakładać, że wojna z nami jeśli nawet akurat Austria liże rany to jest równoznaczna z wojną ze Szwecją, więc mamy te dodatkowe 100 tyś wojska sojusznika. Przy ponad dwukrotnej przewadze przeciwnika nawet Napoleon nie da rady.
chassepot
Nie tylko dowodzenie na najwyższym szczeblu jest naszym minusem. W pierwszym rzędzie do pierwszej konfrontacji z Francuzami będziemy opierać się mimo wszystko w znacznej mierze na taktyce linearnej (w przeciwieństwie do armii brytyjskiej znaczna część masy żołnierskiej nie pozostaje cały czas w jednostkach, tylko są zwoływani na coroczne ćwiczenia w okresie kwiecień-czerwiec włącznie). Po drugie - mimo wyspecjalizowanej i w miarę licznej - ale bez przesady piechoty lekkiej, będzie ona mniej liczna od tej z amalgamatu i gorzej (tj. po staremu wykorzystywana). Po trzecie - zachorujemy na to, na co zachorowali Włosi wojując z Abisyńczykami, Somalijczykami, czy tłumiąc lokalne powstania w Trypolitanii; odzwyczaimy się od walki z armią typu eurpejskiego na pełną skalę, nasza armia - a przynajmniej ci, którzy służyli nad Wołgą a nie nad Dunajem nabierze cech, o których wspominał jkobus, a przy okazji każde niepowodzenie (przy dotychczasowym poczuciu wyższości nad Moskalami) będzie powodowało, że morale poleci głęboko w dół nieproporcjonalnie do niepowodzenia. Taki gwałtowny spadek z poczucia wszechmocy do bezradności. To nie jest w żadnej mierze nieodwracalne - to się zawsze da spokojnie naprawić, ale nie bez churchilowskich krwi potu i łez. Zresztą - popatrzmy na kampanię flandryjską wojsk hanowersko-brytyjskich (podczas wojny 7 letniej generalnie miały nad Francuzami przewagę w ilości 1 na 1) - wystarczy poczytać ponure opisy z zimy 1793/4 i puentę oficerowie przeżyli, ich bagaże są ocalone, tylko żołnierze wyginęli.
Realchief
Akurat w obronie, a to będzie głównie naszym udziałem w taktyce linearnej nie będzie nic złego. Stoją sobie spokojnie 2 szeregi przed nimi tyraliera z kompanii lekkich (zakładam, że batalionie są 3 kompanie liniowe i 1 lekka). Piechota lekka wystrzeliwuje co tam da radę z nacierających (mamy przewagę dzięki gwintówkom) a potem się cofa i walkę ogniową podejmuje zasadnicza linia. Nie wiem czy będzie się cofać za linię i stanowić obwód czy też obwód będzie stanowić kompania liniowa a lekka będzie się cofać między 2 kompanie liniowe swojego batalionu.

Ilu z szeregowych co tłumiło powstanie styczniowe jest w wojsku w 10 lat później? Oficerowie owszem. Zresztą to i tak lepsze niż wojsko jedynie od parad.

Z morale bym nie przesadzał, bronią jednak domu, bałbym się gdybyśmy jednak nad ten Ren dreptali wtedy może być z tym kiepsko podobnie jak z morale Francuzów nad Odrą. Nie widzę jednak najmniejszego powodu by się nad Ren pchać. RON ma interesy a ideologie ma grubo gdzieś. Dopóki rewolucja nie szkodzi naszym interesom to nawet palcem nie kiwniemy.

Walka z Napoleonem na pewno nie będzie łatwa (ba będzie bardzo ciężka), ale też nie jest tak, że się po nas przejedzie i zajmie Warszawę ot tak.
Anton92
QUOTE
RON ma interesy a ideologie ma grubo gdzieś. Dopóki rewolucja nie szkodzi naszym interesom to nawet palcem nie kiwniemy.


A jakie to interesy Romanowowie mieli w Italii?

QUOTE
Z morale bym nie przesadzał, bronią jednak domu, bałbym się gdybyśmy jednak nad ten Ren dreptali wtedy może być z tym kiepsko podobnie jak z morale Francuzów nad Odrą.


1. Pułki moskiewskie też rolleyes.gif ?

2. Pisałeś o walkach między Łabą a Odrą. Od domu tam też daleko. I nie tłumacz, że wyruszyli tam powstrzymać Napoleona przed wkroczeniem do kraju itp. Proście ludzie pojmują świat bardziej prostolinijnie. Napoleon im jeszcze nic nie zrobił, a dla żołnierza z Wołynia, Podola, Litwy czy nawet Mazowsza Rzesza to daleka zagranica

3. Czyli oficerowie mają jedynie doświadczenie w tłumieniu rebelii, żołnierzy mamy nieostrzelanych, nijak nam to do walki z Napoleonem nie pomoże.

Może Napoleon nie zajmie Warszawy, ale twierdzenia hurra optymistyczne typu "zgnieciemy go, rozdepczemy" są niczym nie uzasadnione. Walki z Majsurem, nieliczne starcia z armią turecką i ganianie rosyjskich partyzantów nic nie wniosą do wojen napoleońskich.

I proponuję dać sobie na razie z dyskusjami o Napoleonie spokój.


Gloriettę bym bardziej widział w stylu Europejskim. Wszelkie orientalizmy zostawmy dla parku krajobrazowego.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Z innej beczki, kiedy rozpocznie się i jaki przebieg może mieć wojna Francji z Austrią? Rozumiem, że będzie to głównie dreptanie nad Renem?

Czy wszyscy są za randomizacją losu ucieczki Ludwika XVI? Nikt nie sugeruje np., że monarcha straci władzę już w czasie marszu przekupek na Wersal.?
Realchief
Romanowowie mieli fiśniętego Pawła I. Dopóki żyła Katarzyna jakoś się do walki z Francuzami nie pchali. W dodatku Rosja pracowała na usankcjonowanie jej parcia na cieśniny na zasadzie: my was podrapiemy po plecach, a potem wy nas. Mgliste zagrożenie rewolucją to za mało byśmy pędzili wojsko 1000 km i wydawali na nie kasę.

1. Jakie pułki moskiewskie? Regiment jako jednostka bojowa nie istnieje, to tylko jednostka organizacyjna. Bataliony z WKM stacjonują w RON i ich domem (jeśli będą ludzko traktowani) to są koszary w Głogowie czy Chociebużu.

2. Przypominam, że RON też jest na zachód od Odry. Łaba to tydzień marszu od naszej granicy.

3. Rozumiem, że z Turcją to był piknik? W Rosji się nudzili? Szeregowi jak szeregowi grunt, że mamy podoficerów którzy służyli w polu. Jakiekolwiek doświadczenie poza koszarowe jest bezcenne.

Pisałem o rozdeptaniu w przypadku olbrzymiej przewagi liczebnej. Nec Hercules contra plures. Po prostu Napoleonowi się skończą żołnierze dużo szybciej niż nam i to nawet jeśli będziemy wszystko przegrywać co jest mało realne. Byleby się wycofywać w porządku.


Skąd dziwny pomysł o nielicznych starciach z Turkami? Wojna z kilkusettysięczną armią Turecką trwa co najmniej dwa lata i bez manewrów i kilku poważnych bitew (poza oblężeniami się nie obejdzie). Każde starcie zbrojne coś wnosi chociażby miało inny charakter.

Też pisałem, że ta dyskusja jest o wiele za wczesna, żadnego Napoleona może nie być.


Glorieta miała przecież dzielić ogród francuski od parku krajobrazowego i powstała by już w epoce romantyzmu, który u nas się zbiega z czasami prosperity.

Wojna z Austrią powinna wybuchnąć na wiosnę 1795.

Trzeba ustalić warunki losowania. Rzut powiedzmy 2 kostkami. 1 i 12 przekupki, parzyste ucieczka się nie udaje, nieparzyste się udaje?
Anton92
QUOTE
2. Przypominam, że RON też jest na zachód od Odry. Łaba to tydzień marszu od naszej granicy.


Idąc tym tokiem rozumowania, Francuzi nad Łabą bronią domu.
QUOTE
   Romanowowie mieli fiśniętego Pawła I. Dopóki żyła Katarzyna jakoś się do walki z Francuzami nie pchali. W dodatku Rosja pracowała na usankcjonowanie jej parcia na cieśniny na zasadzie: my was podrapiemy po plecach, a potem wy nas.


Dopóki żyła Katarzyna, w latach 1787-95, miały miejsce kolejno: Woja z Turcją, Wojna w obronie konstytucji 3 maja, Insurekcja Kościuszkowska i dwa rozbiory Polski w latach 90. Za Pawła I były jakieś inne konflikty, odwracające uwagę Rosji od Francji?. A przypominam, że Katarzyna nakazała w 1790 opuścić Rosjanom Francję.

QUOTE
Skąd dziwny pomysł o nielicznych starciach z Turkami? Wojna z kilkusettysięczną armią Turecką trwa co najmniej dwa lata i bez manewrów i kilku poważnych bitew (poza oblężeniami się nie obejdzie). Każde starcie zbrojne coś wnosi chociażby miało inny charakter.


Że aż kolegę zacytuję: http://www.historycy.org/index.php?showtop...ndpost&p=977230

QUOTE
Turcy łącznie będą mieli koło 300 tyś żołnierzy tragicznej jakości (wojna rosyjsko-turecka AD 1787: Rosja 30 tyś strat, Turcja 150 tyś, to o czymś świadczy) przeciw nam i Austriakom.
(...)
W zasadzie jesteśmy w stanie wygrać i bez Austriaków, a z nimi to prawie spacerek.


Turcy tragiczni, pokonamy ich z palcem w nosie a teraz, jak trzeba, to stają się świetną armią, na której zdobędziemy szlify, które pozwolą nam "zadeptać" korsykańskiego diabła. smile.gif

Mnie już ten hurra optymizm i chciejstwo męczy...
Realchief
Z Francji nad Łabę są 3 tygodnie marszu. I mogę uznać, że bronią, dopóki są po swojej stronie rzeki i nie włażą do Saksonii lub Szwecji.

A co stało na przeszkodzie by ruszyć na wiosnę 1796? Jeszcze żyła w Polsce było pozamiatane. Po prostu Kaśka na takie numery była za mądra. A co ma nakazanie opuszczenia do wojny z Francją? Wspierać rewolucji nie będziemy, dreptać na Paryż też, chyba, że nam za to zapłacą.

A dla jakich sił pisałem o tym palcu w nosie? Ten kawałek pominąłeś w cytacie. Mamy mniejsze siły więc i będzie ciężej.
Coś jak z Napoleonem, napisałem, że nie poradzi sobie z nami przy naszej dużej przewadze liczebnej bo po prostu sama liczba na to nie pozwala, a za chwilę się okazało, że napisałem, że rozgnieciemy Napoleona jak leci.
Anton92
Tu nie chodzi o liczby, tu chodzi o mechanizm rozumowania kolegi.

RON walczy z Turcją= Turcja jest do niczego, skopiemy ich, mają anachroniczną armię.

RON walczy z Francją
=Pada argument, iż brak nam doświadczeń w walce na otwartym polu z europejską armią= Turecka potęga i doświadczenie płynące z niej rośnie proporcjonalnie do zagrożenia ze strony Napoleona.

Kolega pisał nawet niedawno, że turecka armia wcale nie była taka anachroniczna, a nawet stoi ciut lepiej niż OTL. W kontekście wojny z RON "przed Napoleonem" była "tragiczna" .
QUOTE
Z Francji nad Łabę są 3 tygodnie marszu. I mogę uznać, że bronią, dopóki są po swojej stronie rzeki i nie włażą do Saksonii lub Szwecji.


I oczywiście takimi kategoriami rozumuje chłop z nad Bugu czy Wisły laugh.gif

QUOTE
A co stało na przeszkodzie by ruszyć na wiosnę 1796? Jeszcze żyła w Polsce było pozamiatane. Po prostu Kaśka na takie numery była za mądra.


Spójrz na mapę Europy , nasuwają się dwa wnioski:

1. Pomiędzy Rosją i Francją jest taki kraj jak "Prusy".

2. Z Warszawy jest sporooooo bliżej niż nad Sekwanę niż z nad Newy
Tromp
QUOTE(Anton92 @ 10/11/2011, 15:31)
Tu nie chodzi o liczby, tu chodzi o mechanizm rozumowania kolegi.

RON walczy z Turcją= Turcja jest do niczego, skopiemy ich, mają anachroniczną armię.

RON walczy z Francją
=Pada argument, iż brak nam doświadczeń w walce na otwartym polu z europejską armią= Turecka potęga i doświadczenie płynące z niej rośnie proporcjonalnie do zagrożenia ze strony Napoleona.

Kolega pisał nawet niedawno, że turecka armia wcale nie była taka anachroniczna, a nawet stoi ciut lepiej niż OTL. W kontekście wojny z RON "przed Napoleonem" była "tragiczna" .
*


Aż tak cię to dziwi?
Osobiście uważam, że Turcja wcale jakimś uber-mocarstwem nie będzie, niemniej jakościowo winna stać trochę lepiej, niż w OTL, w końcu realnego osiemnastowiecznego załamania na skalę jak w realu nie ma, w znacznej mierze dzięki nam. Tym niemniej, ani takiego spacerka jak Rosjanie w OTL byśmy nie mieli, ani też nie dostalibysmy wielkich batów, zaś choć część oficerów winna potrafić odnaleźć się w warunkach wielkiej bitwy, z tym, że tylko ci z armii multańskiej. Reszta zaś, poza starymi wygami, walczącymi jeszcze w poprzednich wojnach, to albo ludzie ganiający Moskali po głuszy, albo ganiający Turków z Tatarami gdzieś na Kaukazie, albo (nieliczni) walczący w rewolucji amerykańskiej, a po czyjej stronie i na jakich zasadach-nie wiem.
Anton92
QUOTE
albo (nieliczni) walczący w rewolucji amerykańskiej, a po czyjej stronie i na jakich zasadach-nie wiem.



Przy czym, zarówno ci służący w Hessach, jak i u Greeniego to będą awanturnicy i rożne podejrzane elementy, które mało kto chętnie w armii RON zobaczy.
Tromp
QUOTE(Anton92 @ 10/11/2011, 15:50)
Przy czym, zarówno ci służący w Hessach, jak i u Greeniego to będą awanturnicy i rożne podejrzane elementy, które mało kto chętnie w armii RON zobaczy.
*


Pewnie tak-niemniej ktoś się może zaciągnąć do jakichś nieregularsów czy jako inżynier.
Realchief
Ależ właśnie chodzi o liczby i rozlokowanie wojsk. Czym innym jest dopadniecie przez naszych 150 tyś żołnierzy Turków na brodach Dunaju, a czym innym stawienie im czoła połową tych sił w mniej korzystnych warunkach.
Armia turecka jest anachroniczna po względem mobilizacji, logistyki, taktyki itd. Co nie znaczy, że nie jest groźna, szczególnie mając dużą przewagę liczebną.
Oni także używają taktyki linearnej i karabinów skałkowych (zresztą z Radomia) i dział. Walkę z nią trzeba planować jak z każdą inną armią, trzeba manewrować, rozwijać szyki, stać w szeregach i znosić godziny ostrzału. To wszystko daje cenne doświadczenie, pomimo tego, że to nie jest jakieś arcy wielkie wyzwanie.

Takimi kategoriami myślą nasi decydenci, top co myśli chłop nikogo nie obchodzi.

A się mi nasuwają wnioski, że pomiędzy RON a Francją są takie kraje jak: Austria, Hanower, Szwecja i Saksonia. Jeśli Francja wkroczy na teren któregoś z tych 2 ostatnich to jej wyjdziemy na przeciw (jak się pojawi na Morawach też).

Tromp ma rzecz jasna rację. Z tym, że nawet oficer ganiający za Rosjanami ma przewagę nad takim co to całe życie spędził pod pierzyną a dowodzenie to było wykrzykiwanie komend na placu broni, a głównym zajęciem było brylowanie na salonach. Co się po wyrypach nałaził, po lasach naganiał i wydawał komendy w takich warunkach, a może i był pod ostrzałem to jego.
Anton92
QUOTE
A się mi nasuwają wnioski, że pomiędzy RON a Francją są takie kraje jak: Austria, Hanower, Szwecja i Saksonia. Jeśli Francja wkroczy na teren któregoś z tych 2 ostatnich to jej wyjdziemy na przeciw (jak się pojawi na Morawach też).


Ja już nic nie rozumiem, najpierw piszesz, że nic nas rewolucja ni obchodzi i palcem nie kiwniemy bo to problem sąsiadów Francji, a teraz de facto przyznajesz, że podejmiemy walkę z I Republiką.
QUOTE
Takimi kategoriami myślą nasi decydenci, top co myśli chłop nikogo nie obchodzi.


Obchodzi chłopa, a sam twierdziłeś, Z morale bym nie przesadzał, bronią jednak domu.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Ma ktoś jakieś inne zastrzeżenie lub wnioski dotyczące randomizacji ucieczki Ludwika XVI i rodziny królewskiej z Paryża?
Realchief
Cały czas pisałem, że naszym problemem będzie jak podejdą pod nasze granice (Saksonia i Szwecja to nasz bufor i jego będziemy bronić, tym bardziej, że dodatkowi żołnierze z obu tych państw się przydadzą), po co wpuszczać przeciwnika na swój teren, dzięki bliskości granicy możemy też korzystać z baz zaopatrzeniowych w naszych twierdzach. Dopóki się bawią nad Renem, w Niderlandach czy Włoszech nic nas to nie interesuje. RON nie ma w tamtych rejonach interesów. Nie przypominam sobie by Republika się bawiła we wschodnich Niemczech, dopiero Napoleon się tam zapuścił w pogoni za mrzonką o pokonaniu WB poprzez blokadę kontynentalną.

Co ma morale do decydowania o tym gdzie armia ma się przemieścić? Żołnierze udziału w tych decyzjach nie biorą, natomiast na pewno ma się większe morale w obronie domu niż w wojnie zaborczej, szczególnie jak się nie wygrywa i nie łupów.
azdaj
Ja odnośnie randomizacji zastrzeżeń nie mam. Od wyniku zależy też dalszy bieg wypadków, tzn. ewentualnie dalej rysujące się możliwości. Proszę losować.

Tematu napoleńskiego, do chwili jego pojawienie się "w odpowiednim" miejscu komentować nie będę.
Ramond
QUOTE
A czemu spoza? Jeśli uważasz, że autor się myli to przedstaw kontrargumenty.

Dlatego, żeby uniknąć tendencyjności, o którą "Wielką Armię" można podejrzewać.
QUOTE
To nie są pobożne życzenia nie widzę powodu byśmy nie mogli zadać Napoleonowi podobnych strat jak Rosjanie pod Borodino. Zakładając, że prowadzi na nas tyle co na Prusy OTL czyli jakieś 150 tyś, a my mamy na zachodzie 200 lub 250 tyś to takie będą proporcje strat.

To jest pisanie palcem po wodzie. Widzisz powody, dla których przy zupełnie innych siłach straty miałyby być takie same?
I czemu w ogóle ma być Borodino zamiast Iławy Pruskiej i Frydlądu?
QUOTE
Niech przychodzi.

Raz już przyszła w postaci Pankracego. Może Ty należysz do samobójców, ale ówcześni rządzący raczej nie.
QUOTE
Odkąd to się głoduje w armii RON?

Odkąd ceny idą w górę, a głodowy lenung nie.
CODE
A skąd pomysł, że nie czytałem innych prac? Zgadzam się z Bieleckim.

Bo tak Ci jest wygodniej.
QUOTE
Górujemy nad Francuzami logistyką pod każdym względem i nie tylko ja tak twierdzę (patrz wypowiedź Chassepota).

Która konkretnie, bo ja nic potwierdzającego Twoje słowa nie widzę.
CODE
a nasza lekka piechota jest wyposażona w broń gwintowaną,

Gdyby Francuzi uważali, że broń gwintowana jest lepsza, to by ją wprowadzili. Francuzi ŚWIADOMIE wybrali dla lekkiej piechoty broń gładkolufową, bo zapewniała większą szybkostrzelność.
CODE
Przypominam, że nasi dowódcy zaczynali w czasie wojny siedmioletniej,

40 lat temu?
CODE
a po drodze była wojna w Indiach i z Turcją.

No tak, Francuzi żadnych wojen nie toczyli...
CODE
A czym nasza doktryna taktyczna ustępuje Francuzom? Mamy chyba nawet lekki bonus Francuzi zdaje się stosowali 3 szeregi, a my dwa.

A stosujemy kolumny? Mamy system korpuśny?
CODE
Czemu to akurat dla okresu rewolucji mają być reprezentacyjni rządzący krótko Żyrondyści, a nie np. Dyrektoriat?

Może dlatego, że wojny rewolucyjne nie wybuchły za Dyrektoriatu?
CODE
Akurat w obronie, a to będzie głównie naszym udziałem w taktyce linearnej nie będzie nic złego. Stoją sobie spokojnie 2 szeregi przed nimi tyraliera z kompanii lekkich (zakładam, że batalionie są 3 kompanie liniowe i 1 lekka). Piechota lekka wystrzeliwuje co tam da radę z nacierających (mamy przewagę dzięki gwintówkom) a potem się cofa i walkę ogniową podejmuje zasadnicza linia. Nie wiem czy będzie się cofać za linię i stanowić obwód czy też obwód będzie stanowić kompania liniowa a lekka będzie się cofać między 2 kompanie liniowe swojego batalionu.

Kiedy to linia zatrzymała atakującą kolumnę?
CODE
I oczywiście takimi kategoriami rozumuje chłop z nad Bugu czy Wisły laugh.gif

I Dniepru biggrin.gif
CODE
Co się po wyrypach nałaził, po lasach naganiał i wydawał komendy w takich warunkach, a może i był pod ostrzałem to jego.

Jasne, tylko jak się takie doświadczenie ma do taktyki liniowej, pilnowania równych szeregów i równych salw do właściwego celu?
To jest wersja pozbawiona grafik. Jeżeli chcesz przejść do głównego forum kliknij tutaj.