Jakub Sobieski: kontynuacja dynastii - kliknij, aby przejść na forum
historycy.org > Historia Polski > Historia Polski ogólnie > Historia Polski - alternatywna
Pages: 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13, 14, 15, 16, 17, 18, 19, 20, 21, 22, 23, 24, 25, 26, 27, 28, 29, 30, 31, 32, 33, 34, 35, 36, 37, 38, 39, 40, 41, 42, 43, 44, 45, 46, 47, 48, 49, 50, 51, 52, 53, 54, 55, 56, 57, 58, 59, 60, 61, 62, 63, 64, 65, 66, 67, 68, 69, 70, 71, 72, 73, 74, 75, 76, 77, 78, 79, 80, 81, 82, 83, 84, 85, 86, 87, 88, 89, 90, 91, 92, 93, 94, 95, 96, 97, 98, 99, 100, 101, 102, 103, 104, 105, 106, 107, 108, 109, 110, 111, 112, 113, 114, 115, 116, 117, 118, 119, 120, 121, 122, 123, 124, 125, 126, 127, 128, 129, 130, 131, 132, 133, 134, 135, 136, 137
Tromp
Kolejno... Co do możliwości mobilizacyjnych Trzech Koron, to na morzu już je przedstawiłem-do tego pewnie odpowiednia liczba fregat (do 20) i drobnicy. Dla nas bez znaczenia, bo i tak nie mamy jak przeciwdziałać. Z ciekawości-jak stoimy z umocnieniami nadbrzeżnymi? Nastąpiła odnowa Władysławowa, Kazimierzowa, Pucka itd? Na lądzie zaś... No, całkowity potencjał mobilizacyjny Szwecji zamyka się w przedziale, jak sądzę, 100-130 tysięcy ludzi. Tyle, że znaczna ich część musi pełnić role policyjno-garnizonowe na terenie imperium, co automatycznie wyłącza niemałą część wojsk. Do tego w razie konfliktu z kimkolwiek w Norwegii miło by było, jakby stacjonował jakiś korpus polowy. Całkowita więc liczba Szwedów, którzy mogą opuścić macierzyste terytoria, nie powinna przekroczyć... 50 tysięcy? Tymczasem RON ma większe siły bez mobilizacji, do tego ostrzelanych żołnierzy i dowódców z doświadczeniem. Koniec końców, jeśli nas zaatakują Szwedzi, to po paru latach wojny pożegnają się tak z "Rusią wareską" (acz widziałbym Wielkie Łuki i Psków w składzie RON, resztę dla WKM+Ingria i ew Keksholm) i Inflantami, być może też-w razie poparcia nas przez jakieś siły w Niemczech i/lub Danię, co jest wielce prawdopodobne-posiadłości w Rzeszy.

W kwestii afrykańskiej-przecież chyba wyraźnie piszę po polskiemu, że chodzi mi cały czas o dalszą perspektywę, za sto lat! W międzyczasie pozakładamy najwyżej parę umocnionych faktorii-magazynów, jako bazy dla Kompanii i ew. punkty wymiany handlowej z tambylcami.

Co do zmysłu politycznego naszej szlachty-jak wiadomo, różnie z nim bywało. Niemniej tutaj mamy silne lobby związane z Kompanią, a także z przemysłem, w tym zbrojeniowym.

Nasza ekspansja na Wschodzie powinna polegać na zajęciu Gudźaratu-i nic więcej! Ofc można się pokusić o jakieś zapyziałe wysepki i starać się przegonić Szwedów w "wyścigu o Madagaskar"-oczywiście póki co stale zapewniając o przyjaźni-tak, aby w razie draki nasi mieli tam przewagę i mogli bez większych trudności przejąć wyspę. O Persję bym się nie martwił-warto tam zakładać faktorie handlowe i kumplować się z miejscowymi, ale koniec końców musimy wybrać, kogo bardziej nam się opłaca popierać-szacha czy sułtana? Obu opcji naraz nie możemy brać pod uwagę z racji ich silnego skonfliktowania.

Mnie osobiście nęci Sybir-byłoby gdzie wysyłać moskiewskich powstańców. Może kiedyś jakiś koleś z Niżne... Tfu, z Dolnego Nowogrodu napisałby do Kazimierza V Sobieskiego:
Gdzież jest król, co na rzezie tłumy te wyprawia?
Czy dzieli ich odwagę, czy pierś sam nadstawia?
Nie, on siedzi o pięćset mil na swej stolicy,
Król wielki, samowładnik świata połowicy;
Zmarszczył brwi, - i tysiące żelaźniaków wnet leci;
Podpisał, - tysiąc matek opłakuje dzieci;
Skinął, - padają knuty od Odry do Chiwy.
Mocarzu, jak Bóg silny, jak szatan złośliwy,
Gdy Turków za Bałkanem twoje straszą spiże,
Gdy poselstwo paryskie twoje stopy liże,
Moskwa jedna twojej mocy się urąga
Podnosi na cię rękę i czapkę Monomacha ściąga,
Koronę Iwanów, Wasylów z twojej głowy,
Boś ją ukradł i skrwawił, synu jakubowy!

rolleyes.gif
Ale pierwej musielibyśmy Moskwę anihilować. A potem prosta droga do tego, by przerosnąć Rosję z OTL...
Ossee
CODE
Należy pamiętać, że Anglia zawsze można oferować ziemie w Nowym Świecie


Styknie nam Belize - które Jan Aleksander dostanie za zastawienie swojej części Księstwa Dońskiego, czy też jakiejś części. IMO.

CODE
Dokładnie. Zresztą Francuzom starczy, że Turcy pohałasują i Austria będzie musiała trzymać trochę wojska na południu. Powiedzmy, że Węgrzy się nigdzie nie ruszą bo będą musieli pilnować domu.


Jeśli Węgrzy się nie ruszą - to Maria Teresa jest skończona.
A na to, Rzeczpospolita sobie pozwolić nie może.

CODE
W zasadzie możemy pomóc Austrii i Turcja by się nie obraziła, pod warunkiem, że osłabi to Austrię, czyli by musiałby być cesje na naszą korzyść. Na pewno nie będzie żadnej pomocy za słodkie oczy i obietnice gruszek na wierzbie.



Ratujemy tylko status quo - a Austria i tak będzie osłabiona - np. na pewno straci Neapol, Sardynie i Sycylię.
a Czechy będą spustoszone.


CODE
A byliby temu niechętni?


Rzeczpospolita by była - po odparciu najazdu bawarsko - sasko - brandenbursko - francuzko - hiszpańskiego, Osmani się mogą rzucić - jakieś małe ustępstwa terytorialne, i zawsze to osłabienie Austriaków.




CODE
Realchiefie-ale to nadal gruszki na wierzbie. Jedyne, co nam mogą Austriacy dać, to Śląsk-a między innymi o integralność ziem habsburskich mamy walczyć...


integralność, integralnością, ale przez wojne Habsburgom długów narośnie - a nasi sie w Wrocławiu zasiedzą...



CODE
Jak widzę przewagę zdobywa opcja wszystko w zastawie. No cóż… Koledzy obdarzają naszych alternatywnych przodków niesamowitą dozą przenikliwości.

Jaką znów przenikliwością? Oczywiste jest, że elity Rzplitej będą chciały jak najwięcej ziemi.
CODE
Np. coś jak nasza Konfederacja Barska – w obronie wiary i wolności. I przyjdzie wojsku Rzeplitej pacyfikować warchołów. Łatwo nie będzie, oj nie, ale ostatecznie oligarchom i Wielkiemu Księciu przedstawi się rachunek do podpisania: zastawy przechodzą na własność użytkowników, „księstwa”: kazańskie, riazańskie i dońskie formalnie wychodzą spod władzy Moskwy, garnizony w Moskwie i największych miastach, polityka zagraniczna zależna od polskiego ambasadora, kolejne koncesje gospodarcze… Jak w banku mamy kolejne powstanie akurat czasowo zbieżne z wyczynami pewnego Korsykanina 


I Kompania Syberysjka która przejmie handel z Syberią - i obsadzi najważniejsze faktorie i... ekhm, forty?



CODE
Pewnie-Ingria im się przyda. A my wrócimy do Inflant.


Marzenie ściętej gło... ekhm, Sasa. wink.gif
Rosja nie dostanie nic, jak Rzplita po WWP.

CODE
A... Po cóż nam trzeci do gry? Wystarczy Szwecję zmniejszyć do Szwecji, Norwegii, Finlandii, bez kolonii i posiadłości w Rzeszy, które tak mogą przypaść Brandenburgii, jak Hanowerowi czy komukolwiek innemu, z Danią włącznie.


Albo rozdamy jakimś książatkom - O!
Holsztyn dla Jana Aleksandra?

CODE
Nabytki Polski w Ameryce Północnej to abstrakcja. Musielibyśmy je sami sobie wywalczyć, a nie mamy jak i po co.


W pradziejach wątku ustaliliśmy, że Jan II zainwestuje w Nową Anglię.

azdaj
Ja bym do nabytków w Ameryce wagi dużej nie przykładał, to nie nasze podwórko, coś owszem tam mymy, ale nie przynosi to takich zysków i dużych szans na rozwój nie ma, na inwestycje nie liczyłbym, zbyt późno przyszliśmy,aby znaleśc dla siebie niszę. Natomiast interesy w ramach Kompanii Lewantyjskiej, idą dobrze, z naszymi stosunkami i wiedzą w oriencie swoją niszę mamy, a teraz powstaje jeszcze jej syberyjska odnoga, więc nęcące będzie dla nas tylko to co jest intratne z punktu zyskowności Kompanii, czyli nabytki, które albo udrożnią szlaki, albo pozwolą zwiększyć asortyment, ewentualnie pozwolą pozbyć się oparcia dla konkurecji na tym samym obszarze. Nic takiego nowe nabytki w Amecyce takiego nie dają, a na poczetek coś tez zaiwestowac będzie trzeba przy braku znajomości tamtejszych realiów i no i szybckiej można stracić, co prawda WB jest przychylna, ale są inni, mocniej od nas zakotwiczeni w tamtej rzeczywistości.
Oksza
Proponuję zrandomizować zachowanie elektora brandenburskiego. Wycofanie się z wojny za cenę części Śląska z Wrocławiem nie jest tak oczywiste. Pozycja Fryca z Berlina jest sporo słabsza w tej alternatywie aczkolwiek szwedzki straszak może zadziałać.
Z drugiej strony, co skłoni Szwedów do ataku na Sasów po wycofaniu się Brandenburgii z wojny?
jkobus
chassepot: nic oprócz dramatycznej klęski Szwedów, z Karolem XIII w niewoli i całkowitą anihilacją szwedzkiej armii nie usprawiedliwi udziało RON w tej wojnie. Jeśli starcie szwedzko - saskie zakończy się zwycięstwem Szwedów lub równowagą sił - pozostaniemy neutralni aż do końca wojny, bo niby czemu mielibyśmy się do niego przyłączać?

Zastanawia mnie tylko jedno: skoro Szwedzi dają się namówić do udzału w obronie posiadłości Marii Teresy - to do czego Maria Teresa jeszcze ptrzebuje Brandenburczyków? Innymi słowy: czy Austrii opłaca się dotrzymywać układu z Fryderykiem II? Bo jeśli nie, a moim zdaniem wszystko wskazuje na to, że nie ma ku temu innych przyczyn niż chwilowy brak czasu na zajęcie się tym drobiazgiem - to w zasadzie należałoby się spodziewać po zwycięskim zakończeniu wojny jakiegoś austriacko - szwedzkiego rozbioru Brandenburgii. Do którego, zgodnie z zasadą równowagi sił, powinni nas przynajmniej symbolicznie zaprosić.

Drugie pytanie: cza Fryderyk II nie jest aby w stanie przewidzieć z góry takiego obrotu spraw? Nie neguję, że po zajęciu Wrocławia nie ma on już po co i o co walczyć z Marią Teresą. Tyle, że z punktu widzenia Londynu i Wiednia, jego udział w sojuszu jest o wiele mniej cenny niż udział Sztokholmu. A jakie może mu dać gwarancje Karol XIII i jego Riksdag, że raz wkroczywszy na teren Brandenburgii - nie zechcą sąsiada, którego wrzost ani trochę nie leży w szwedzkim interesie - oskubać? Bo ani Londyn, ani (tym bardziej!) Wiedeń nic przeciw takiemu oskubaniu trzeciorzędnego sojusznika nie będą miały!

Co innego, gdyby Fryderyk II w zamian za pomoc mógł odstąpić Szwedom coś, na czym Szwedom by z jakichś względów zależało. Jak Cavour Napoleonowi III Niceę. Ale co Fryderyk II może dać Karolowi XIII, czego Karol XIII (we własnym mniemaniu) - nie mgółby sobie wziąć sam..?
Realchief
Maria Teresa raczej nie dotrzyma umowy z Brandenburgią, bo i faktycznie po co? Jak tylko armia Szwedzka się znajdzie na południowym brzegu Bałtyku ogłosi, że z umowy się wycofuje.
Zaiste będzie zapewne porozumienie o rozbiorze Brandenburgii i coś by nam trzeba było wrzucić na ruszt czyli zapewne ziemie sąsiada do Odry. A że Szwedzi raczej dostaną w dziąsło, to i RON będzie potrzebny by Brandeburgię wykończyć.

Fryderyk w zasadzie Szwedom nic nie może dać, zaiste.
azdaj
Trochę jest to przecenianie możliwości Szwedów. W ostatecznym rozrachunku Brandeburczycy Śląsk oddadzą i przeprosza. Zaś Szwedzistaną w obliczu walczących o wszystko, o przetrwanie Prusaków na obcej ziemi, zdala od własnych baz i nie byłoby nieprawdopodobnym, żeby karol XIII skończył osaczony powiedzmy Szczecinie przez Fryderyka.

Z drugiej strony Szwedzi tu, Szwedzi tam, będą myśleli nasi decydenci, których głowach może pojawić sie mało atrakcyjna perspektywa, w przypadku zaborów w Bradenburgi, granicy ze Szwecją od niemałże Śląska, aż po przedmieścia Moskwy. A po za tym czy Szwedzi nas uprzedzili o tej wojnie, spytali nas, swojego sojusznika o zdanie, Jakub II powinien się przynajmiej obrazić. Skoro aspiruje sie do poważnej roli, to trzeba być szanowanym.
Ramond
QUOTE
Ramond: 350-kilogramowe koniki polskie całkiem spokojnie noszą 120-kilowych facetów i nic im.

Noszą ich równie dobrze, co konie 600-kilogramowe?
QUOTE
Poza tym, momentami to ja już nie wiem, co Cię właściwie motywuje: dążenie do prawdy, czy polemiczny zapał? Bo jasnym jest, że wszystko co napisałem działa w pewnych granicach. Nie ma żadnej istotnej przewagi jak chodzi o udźwig konia 600-kilogramowego nad 500-kilogramowym: oczywiście, że na konikach polskich kawaleria byłaby po prostu śmieszna, a na kucach dorosłym nie sposób jeździć, bo by nogami po ziemi szurali...

Podałem Ci realne wysokości koni Kawalerii Narodowej i pytałem, czy na takich koniach mają jeździć kirasjerzy? Jeśli nie, to wracamy do tego, że pancerni i ułańska jazda liniowa będą jeździć na różnych koniach.
QUOTE
Rachunki króla Prus mówią jasno: konie dragońskie sprowadzano z RON. Zatem musiały tu być.

Regulaminy KN mówią jasno: wysokość koni wynosiła 54 do 60 cali. Jeśli konie dragońskie były w RON, to KN na nich nie jeździła.
QUOTE
A skąd chcę wziąć konie - napisałem. Basta!

Chcesz wyhodować (raczej: spróbować wyhodować) konie, które nie istniały. Ciekawe, że mnie zarzuciłeś, że chciałem posadzić ciężką kawalerię na nieistniejących koniach.
CODE
Podobnie było w połowie wieku, oprócz Wielkopolski gdzie z jakiegoś powodu zaciągano arkabuzerów i w Prus Królewskich.

Porównaj liczby.
CODE
W pozostałych rejonach kraju dopiero uporczywe nie zaciąganie husarii przez Jana Kazimierza i zubożenie towarzystawa nieudanymi wojnami spowodowało kryzys.

Znów do tego wracamy - co jest skutkiem, a co jest przyczyną? Nie udowodniłeś swojej wersji.
CODE
Prawdopodobnie, w końcu kopie na wrogu potrafili kruszyć(Chocim, Wiedeń),

To akurat jest marną wskazówką pełnych umiejętności. Francuscy kopijnicy w czasach wojen religijnych tyle też potrafili (przynajmniej w części).
CODE
Ale tradycje rycerskie w połączeniu ze szkoleniami już tak(patrz Polska przez cały wiek 17-ty z wyjątkiem panowania Jana Kazimierza i Wiśniowieckiego gdy husarii była garstka)

Nie ma żadnego powodu, dla którego średniowieczne tradycje rycerskie miałyby przetrwać w postaci innej niż jarmarczno-odpustowe, które jakoś kopijników na zachodzie nie ocaliły.
CODE
A wiadomo ile miały konie husarskie ?

Na bachmatach husaria nie jeździła...
CODE
...likwidując obie formacje i przekształcając w zupełnie nową, w zupełnie innych, niż u nas u schyłku lat 30. XVIII wieku ATL, warunkach.

Co nie zmienia faktu, że zrezygnowano z ich odrębności. Zresztą, co to za odrębność, skoro już Kitowicz pisał, że husaria i pancerni w jednakiej są powadze?
CODE
Tyle, że u nas jakoś aż do... Końca WWP w OTL sytuacja była znacznie lepsza w tym względzie, niż bodaj gdziekolwiek-temu raczej nie możesz zaprzeczyć?


To, że byliśmy epigonami kopii nie oznacza, że da się ten stan utrzymać w nieskończoność. Mimo wszelkich starań innym się nie udało.

Dość o koniach i husarii. Pytania powyżej były retoryczne i nie wymagają odpowiedzi.

QUOTE
Można dodać jedynie, że Morze Czarne stanie się dla Rzeczpospolitej oknem na świat kosztem Gdańska.

Marne to okno tak długo, jak długo Cieśniny kontroluje Turcja.
QUOTE
A biorąc pod uwagę, że obecnie większość eksportu idzie na południe,

A dlaczegóż to idzie na południe?
QUOTE
Ale tu wystarczy jakieś stadko słoni capnąć i przewieźć na Madagaskar niech się mnożą.

elefant.gif
CODE
A jak już to Murzyni są na Madagaskarze.

Malgasze, nie Murzyni.
chassepot
Ależ pisząc o szwedzkiej interwencji w ogóle nie miałem na myśli udziału RON w wojnie sukcesyjnej austriackiej.

Na razie widzę, że zgodność poglądów dyskutantów urywa się na problemie czy Fryderyk Brandenburski złamie sojusz z Saksonią i Francją czy też nie. Mamy w takim razie następujący stan rzeczy późną jesienią - zimą 1741 r.:

Brzeg i Nysa wpadły w ręce brandenburskie (przy wydatnej pomocy saskiej) a pobity Neipperg wycofał się na Górny Śląsk i Morawy. Załogi brandenburskie obsadziły Wrocław (3 bat.) Brzeg (2 bat.) i Nysę, a wojska polowe Fryderyka Brandenburskiego znajdują się w okolicy Niemodlina.

Oddziały saskie podzielone na dwa korpusy:
Kawalera Saskiego w składzie 4 regimentów kirasjerów, 2 regimentów dragonów, 2 regimentów szwoleżerów i 6 piechoty - razem 14 tys. żołnierzy są w Kamiennej Górze, zgrupowanie władcy - Fryderyka Augusta przekroczyło granicę czeską i znajduje się w Reichenbergu.

Bawarczycy zajęli Linz, a Francuzi właśnie wkroczyli do Pragi. Maria Teresa wkrótce uda się na sejm do Pozsony.

Ustaliliśmy też co następuje:
1. Fryderyk Brandenburski chciałby serdecznie swoją wojnę już zakończyć, a przynajmniej na razie. Choć dyplomacja brytyjska pracuje nad urobieniem Marii Teresy, to nie może mieć pewności i gwarancji, że królowa Węgier nie złamie układu. Nie ma w pobliżu żadnego gwaranta, któremu zależałoby na wzmocnieniu Berlina - nie uczynią to ani Sztokholm ani Warszawa. W tej sytuacji jest nieco wątpliwe czy zaryzykuje.
2. Wobec powyższego Londyn próbuje negocjować ze Sztokholmem i Warszawą. Ta ostatnia odrzuciła awanse Marii Teresy, a Londyn nie ma jej czego zaoferować. Nie wiem co Wielka Brytania może zaoferować Szwecji - subsydia to samo przez się jest zrozumiałe, ale też naiwnością byłoby przypuszczać, że Szwedzi będą nadstawiali karku za pieniądze po kosztach, a zapewne poniżej kosztów. Bremę i Pomorze mają i ciężko jest mi przypuszczać, że będą mieli ochotę na Brandenburgię. Po co jest Szwedom Brandenburgia, skoro i tak w chwili obecnej eksploatują zastawne ziemie moskiewskie, co mimo zysków wymaga zaangażowania znacznej części ubogich zasobów ludzkich. Nie wiem też, dlaczego przyjęliśmy za imperatyw, że Karol XIII Filip będzie dążył do powtórki sławy ojca. Ojciec sam nie był poszukiwaczem przygód - jednak za młodu był prostolinijny i kierował się swoiście rozumianym honorem, wymagając wiele od ludzi (jak wynikało ze słów cara Piotra wypowiedzianych w OTL dla szwedzkich oficerów zwalnianych do domu), ale pora zerwać z przekonaniem, iż poszukiwał wojny dla wojny. W wieku dojrzałym z pewnością nabrał nieco dystansu, cynizmu i realizmu - także pod wpływem von Goertza. Czego mógł nauczyć syna - od porządnego "wychowania fizycznego" po luterańskie poczucie obowiązku. Owszem, w programie nauczania były też militaria, ale nie sądzę, że był to przedmiot jedyny. Dlatego wcale nie jest pewne, czy Karol XIII Filip będzie na siłę wejść w ojcowskie botforty, a już na pewno nie będzie go pchał Senat i Riksdag (oczywiście absolutyzm może się znaleźć w niejakim odwrocie - choć nie takim jak w OTL).

Co w ogóle z tym pasztetem można zrobić?

A jeżeli wysiłki Brytyjczyków spełzną na niczym, a Fryderyk będzie się bał wykonania volty. Może próbować na wzór Sabaudczyka sabotować poczynania "wojsk posiłkowych cesarza" kierując się zamiast na Kolin na Opole w pozorowanym pościgu za Neippergiem. Czynić coś na wzór postawy Wiktora Amadeusza Sabaudzkiego w kampanii przeciwko Tulonowi w 1707 r. (Na marginesie - dochodzę do wniosku, że Prusy i Sabaudię łączy niesamowicie wiele i nie tylko w XIX wieku smile.gif ) Co się wówczas stanie.

Po otrzymaniu wsparcia od Węgrów - Maria Teresa może rzucić naprzeciwko Fryderyka insurekcję (nieregularne oddziały węgierskie) i w ten sposób opóźniać jego ruchy (i dając mu przy okazji świetne usprawiedliwienie dla jego sabotażu). Połączone siły sasko-francuskie są za silne aby mieć pewność ich pobicia, ale są daleko! Może więc zaatakować elektora bawarskiego wyrzucając go z Linzu i okupując jego stolicę, a dopiero potem stawić opór Sasom i Francuzom. Zresztą - ich marsz na Wiedeń może mieć takie skutki jak nieudana prusko-saska ofensywa via Morawy na serce państwa habsburskiego - czyli żadna. Von Traun i von Khevenhüller - ludzie od których Stary Fryc w OTL chciał się uczyć sztuki wojennej byli ekspertami w wojnie manewrowej i uważam że wy....nie Bawarczyków i zmuszenie Sasów i Francuzów do odwrotu do Pragi byłoby w zasięgu ich możliwości.
Jeremak
Na początek sprawy najbardziej aktualne:
Gdy czytałem post Chassepota powyżej, też doszedłem do wniosku, że Prusacy spróbują "po sojuszniczemu" przeszkodzić Sasom, maszerując na Czechy/Morawy, ale w taki sposób, aby zająć coś dla siebie, jednocześnie uniemożliwiając Sasom rozwinięcie skrzydeł.
QUOTE
Czego mógł nauczyć syna - od porządnego "wychowania fizycznego" po luterańskie poczucie obowiązku.

Dokładnie: Karol XIII Filip nie tyle będzie pchał się na wojnę, ale będzie się zadręczał pytaniem "Co powinien zrobić, jaki jest w tej sytuacji jego obowiązek jako Króla Szwecji?"

Oraz o reformach armii Rzeczypospolitej. Pewnie nie napiszę nic nowego, ale jednak: interwencja w Moskwie początkowo premiuje "styl brytyjski": małe oddziały rekrutowane na danym terenie nadal formalnie pozostają kolejnymi kompaniami danego regimentu, mimo że wiele z nich nigdy nie będzie ze sobą współdziałać, bo będą rozsiane jako jednostki garnizonowe po Rusi, jednocześnie podlegając rotacji w ramach tego regimentu. Ale gdy kończy się interwencja i wojsko wraca do kraju pojawia się problem: okazuje się że oddziały są "rozdmuchane" i demobilizacja może polegać albo na cięciu kadr do etatu przedwojennego, albo gruntownej reformie: kadry poszczególnych pododdziałów zostaną wykorzystane w przekształceniach do schematu "kontynentalnego"

I na koniec kwestie terytoriów ruskich: wydaje mi się że opcja zastawów jest bardziej możliwa. Przy czym przynajmniej na obszarze księstw Dońskich (liczba mnoga chyba lepiej oddaje sytuację), patriarcha będzie chciał zachować jakąś rosyjską administrację, lub samorząd. Przynajmniej dla zachowania pozorów. Przy czym z czasem ci "komisarze moskiewscy" i wszelkiej maści "dumy prowincjonalne", "zjazdy bojarskie", czy inne miry wiejskie będą korumpowane przez magnatów i kompanie, których prywatne wojska pilnują tam porządku. Zastanawiam się, czy po wygaśnięciu zastawu nie powstanie "Republika Dońska". Taka propozycja.
Tromp
QUOTE(Jeremak @ 5/07/2011, 22:04)
Dokładnie: Karol XIII Filip nie tyle będzie pchał się na wojnę, ale będzie się zadręczał pytaniem "Co powinien zrobić, jaki jest w tej sytuacji jego obowiązek jako Króla Szwecji?"
*


Może też się zadręczać myślami typu "co zrobiłby mój ojciec?" i "jak mu dorównać?".
CODE

Zastanawiam się, czy po wygaśnięciu zastawu nie powstanie "Republika Dońska". Taka propozycja.

A niby po co, skoro można wcielić do RON?
orkan
A kiedy tworzymy Sztab Generalny i Wyższą Szkołę Wojenną?
Tromp
QUOTE(orkan @ 5/07/2011, 22:17)
Wyższą Szkołę Wojenną?
*


A coś w ten deseń (Szkoła Rycerska) to chyba już Jan III miał tutaj powołać, nie?
CODE

A kiedy tworzymy Sztab Generalny

?
chassepot
QUOTE
A kiedy tworzymy Sztab Generalny i Wyższą Szkołę Wojenną?


Nie wiem czy nie jest to koncepcja (Sztab Generalny) już na XIX stulecie - wydaje mi się, że żadne z ówczesnych państw takiej instytucji nie miały, nawet austriacka Najwyższa Rada Wojenna raczej nie zbliżała się do tego (była organem koordynującym i opiniującym, ale to wszystko). W innych państwach istniały instytucje zajmujące się organizacją, szkoleniem, zaopatrzeniem. Ale nie traktuję tego jako pewnik i odszczekam w przypadku gdy zostanie wskazany stosowny przykład. Może też walnę jakieś głupstwo, ale Wyższa Szkoła Wojenna to pomysł z drugiej połowy XIX wieku.

QUOTE
Szkoła Rycerska...

To zupełnie nie ten poziom wink.gif

Ponadto patrząc na mapę odnoszę wrażenie, że po akcji Von Traun'a i von Khevenhüller'a Francuzi sami wycofają się z Pragi (wprawdzie bez ciężkiego przemarszu przez Las Czeski i bez kapitulacji Cheverta), a Sasi z powrotem pomkną do Reichenbergu. Taka prefiguracja "wojny bez bitwy" z 1744 r. w OTL - rok 1742 może być rokiem odrodzenia dla Marii Teresy i rokiem odrodzenia armii habsburskiej. Nie bez powodu ci panowie znaleźli się w grupie uwiecznionej przy pomniku Marii Teresy razem z Daunem i Laudonem.
Tromp
QUOTE(chassepot @ 5/07/2011, 22:40)
Nie wiem czy nie jest to koncepcja (Sztab Generalny) już na XIX stulecie - wydaje mi się, że żadne z ówczesnych państw takiej instytucji nie miały, nawet austriacka Najwyższa Rada Wojenna raczej nie zbliżała się do tego (była organem koordynującym i opiniującym, ale to wszystko). W innych państwach istniały instytucje zajmujące się organizacją, szkoleniem, zaopatrzeniem. Ale nie traktuję tego jako pewnik i odszczekam w przypadku gdy zostanie wskazany stosowny przykład.
*


I mnie się zdaje, że to w najlepszym wypadku XIX wiek.
CODE

Może też walnę jakieś głupstwo, ale Wyższa Szkoła Wojenna to pomysł z drugiej połowy XIX wieku.

Coś w rodzaju Akademii SG? wink.gif
CODE

To zupełnie nie ten poziom ;)

Ok-ale zalążek, zapewne ewoluujący, już jest.
jkobus
chassepot: nie zrozumieliśmy się do końca tym razem. W OTL "król w Prusach" działał w pewnej strategicznej próżni - wprawdzie ta próżnia miała czysto regionalny wymiar, ale zawsze - bezsilna RON mogła tylko przyglądać się jego poczynaniom, a Szwecji po WWP to już specjalnie nie obchodziło.

Nie wyobrażam sobie natomiast aby w naszej ATL RON i Szwecja patrzyły spokojnie, czy nawet kibicowały (bo pojawił się i pomysł inspirowanego przez Brytyjczyków aliansu RON - Brandenburgia) odrodzeniu Brandenburgii, którą ledwo ćwierć wieku (Szwecja) czy 70 lat (RON) wcześniej okroiły! Owszem, cesarz naszym przyjacielem nie jest, Maria Teresa nie ma czego w Warszawie szukać - gdyby Bawaria miała jej Tyrol zabrać na ten przykład, okiem byśmy nie mrugnęli! Być może byłaby do przyjęcia - w pewnych okolicznościach - unia sasko - czeska. Śląsk z całą pewnością nie jest przedmiotem westchnień naszej alternatywnej elity.

Ale oddawać Śląsk Brandenburgii..??? No już nie było komu innemu..?!

Właśnie dlatego pisałem, że trudno o wiarygodną zgodę Marii Teresy na cesję choćby tylko samego Dolnego Śląska na rzecz Brandenburgii. Albowiem jeśli wcześniej ani RON, ani Szwecja nie dały się przekonać do udziału w tej awanturze, to groźba odrodzenia Brandenburgii, która ma uzasadnione pretensje terytorialne i do RON i do Szwecji - może być lepszym argumentem niż brytyjskie funty (oczywiście, bez funtów nie ma zabawy, to jasne...), czy mniej lub bardziej egzotyczne obietnice terytorialne.

Nie twierdzę wcale, że od razu musi dojść do szwedzkiej czy polskiej interwencji: zapewne Warszawa będzie tu spoglądać na Sztokholm, a Sztokholm na Warszawę - i dopóki panowanie Fryderyka II nad Wrocławiem nie przybierze znamion trwałości, tj. dopóki nie zacznie się wydawać, że Maria Teresa sama nie odzyska swojego dziedzictwa - taki ping-pong może trwać. Co jest zresztą wielką szansą Fryderyka II! Bo jeśli w międzyczasie zdoła się umocnić na tyle, że go już z tego Śląska nie wygonią - to wygrał! Co prawda, może to być zwycięstwo li i jedynie czasowe i - by tak rzec - "taktyczne": albowiem mowy nie ma o tym, żeby się tu pod bokiem "dopakowanej" RON i Szwecji jakaś wschodnioniemiecka potencja miała rozpychać - w jakimkolwiek kierunku.

To nie jest kwestia przenikliwości naszych alternatywnych elit - to jest kwestia odruchów. Na poziomie odruchów wegetatywnych wręcz. Które chyba były u nich nawet i w OTL czynne: wystarczy przypomnieć, kiedyż to RON oficjalnie uznała tytuł królewski Hohenzollernów..? Fakt, że poza nieuznawaniem królewieckiej koronacji nic już zrobić się nie dało - ale odruch widać działał...
chassepot
Lepiej zrozumieć późno niż wcale wink.gif . Oczywiście z powyższymi wywodami zgadzam się w 100%. Natomiast kwestią losową jest kiedy, kto i w jaki sposób podejmie odpowiednie kroki. Nie wiadomo czy reakcja RON oraz Szwecji nastąpi w toku konfliktu sukcesyjnego, czy może stać się zarzewiem kolejnego konfliktu jak w OTL.

W każdym razie mogę jedną rzecz zasugerować. Wg mojego scenariusza rok 1742 był rokiem straconych złudzeń dla Domu Burbońskiego, cesarza Karola Albrechta i Fryderyka Augusta II. Cóż z tego, że w styczniu Karol Albert stał się głową Świętego Cesarstwa Rzymskiego.Nie udało się powalić królowej Węgier na kolana, a jej państwo okazało się bardziej spoiste i trudniejsze do pokonania niż się wydawało. Oczywiście w części zaważyła na tym również polityka Fryderyka Brandenburskiego, którego działania przy najlepszych chęciach lojalnością nazwać nie sposób.

Domowi Burbońskiemu trudno też było koordynować działania w Italii - mimo przewagi wojsk francuskich i hiszpańskich, centralne położenie austrosardów (wprawdzie w niniejszym ATL nazwa jest niewłaściwa) w połączeniu z flotą brytyjską działającą na Morzu Śródziemnym (w ramach wojny o ucho Jenkinsa) paraliżującą działania flot burbońskich utrudnia gallospanom (ta nazwa akurat na aktualności nie traci wink.gif ) komunikację. Muszą oni jednocześnie podbić Piemont i dostać się do północnej Italii. Przez jakiś czas wysiłki te będą bezskuteczne.

W roku 1743 z wojsk brytyjskich, które wylądowały w Ostendzie późnym latem 1742 r., oddziałów hanowerskich i austriackich formacji stacjonujących w Niderlandach stworzono pod auspicjami szefa gabitetu Wielkiej Brytanii lorda Catereta, który "żywił wobec Francji uczucia takie jak Hannibal wobec Rzymu" (wg słów Fryderyka II - w naszym ATL elektora brandenburskiego) tzw. armię pragmatyczną. Wojska te pod osobistym dowództwem Jerzego II pokonały oddziały diuka de Noialles (a w zasadzie ich część odizolowaną od pozostałej) pod Dettingen w czerwcu 1743 r. - a Haendel mógł napisać na cześć owej batalii swoje "Te Deum" . Francuzi zaczęli odchodzić za Ren.

Hiszpańska próba zdobycia Bolonii nie udała się po nierozstrzygniętej bitwie pod Campo Santo, w której obie strony przyznawały się do zwycięstwa. Fakt - Filip V nadała de Gagesowi tytuł hrabiego Campo Santo, ale Hiszpanie nie byli w stanie wedrzeć się do północnych Włoch.

I wtedy właśnie ponownie uaktywnił się Fryderyk brandenburski, któremu nie uśmiechało się z kolei wzmocnienie Marii Teresy i groźba rewindykacji zagarniętych terytoriów. Ignorując insurekcję węgierską zagrażającą z Górnego Śląska i prawego brzegu Odry zdobył zaskakującym atakiem Kłodzko i dokonał inwazji na Czechy.

Klimat do szwedzkiej interwencji wydaje się nieco cieplejszy.

To tylko sugestia oczywiście i jeden z licznych wariantów.
Oksza
Podzielam argumentację kol. jkobusa.
Stąd i moja propozycja randomizacji zachowania Fryderyka Brandenburskiego.

jkobus
Fryderyk II ma podstawy aby obawiać się nie tylko Marii Teresy, ale też i Szwecji oraz RON - których to czynników w OTL nie musiał brać pod uwagę. W tym momencie jego rajd na Kłodzko wygląda na samobójstwo: im więcej Śląska zajmie, tym więcej da powodów Riksdagowi w Sztokholmie i Sejmowi w Warszawie, żeby wreszcie zająć się tym upierdliwym karłem i zgotować mu jakieś Endlosung.

A może by tak zrobił odwrotnie? Śląska tak czy inaczej nie zatrzyma. To jest co najwyżej "zastaw", który zostanie odebrany jak tylko Maria Teresa będzie miała wolne ręce. A gdyby tak zaatakował niedawnego sojusznika - Saksonię..? Jeśli taki atak się powiedzie, Fryderyk II co najmniej zatrzyma północną część swojego elektorskiego sąsiada (powstanie "Saksonia Brandenburska z ośrodkiem w Torgau) - i załatwi, w zasadzie raz na zawsze, kwestię pierwszeństwa przed Wettynami. Śląsk będzie mógł oddać bez żalu - a przesunięcia równowagi sił w układzie Brandenburgia - Saksonia nie muszą wzbudzać aż tak wielkiego alarmu w Sztokholmie i w Warszawie, jak przesunięcie w układzie Berlin - Wiedeń.

W tym momencie kombinuję i wiem, że odchodzimy dramatycznie od OTL, co może nas pozbawić punktu odniesienia. Zakładam jednak, że Fryderyk II nie jest głupi! W zasadzie od samego początku miał do wyboru dwie strategie:
- trwać wiernie i lojalnie po stronie "aliansu trzech elektorów" i Francji z Hiszpanią: jest to strategia o tyle bezpieczna, że w razie stanowczego zwycięstwa tej strony na pewno zyska przynajmniej część (a może i całość) Śląska i raczej nie będzie musiał się obawiać - w krótkim horyzoncie czasowym - zewnętrznej interwencji (tj. RON i/lub Szwecji) - z tym, że pozostanie najsłabszym z "trzech elektorów", bo Bawarski weźmie koronę cesarską i zapewne przynajmniej część Austrii, a saski Czechy - zdobycie Śląska w żadnym razie nie rówoważy takich nabytków pozostałej dwójki! No i owa upragniona nagroda jest "do wzięcia" dopiero po stanowczym zwycięstwie, a do tego droga daleka i niepewna...
- lawirować z takim rozmysłem, żeby przynajmniej "przeskoczyć" Saksonię, nie antagonizując zbytnio Szwecji i RON i nie paląc mostów z cesarstwem - zadanie to jest o dwa rzędy wielkości trudniejsze od tego, jakie Prusy w tym czasie realizowały w OTL i zaprawdę Fryderyk II musiałby Machiavellego prześcignąć w makiaweliczności, żeby mu się to udało! Przy tej strategii przy tym - żadne zgoła nabytki nie są gwarantowane i to - co gorsza - niezależnie od wyniku tej rozgrywki, jaka się akurat toczy: bo jej wynik, nawet korzystny dla Brandenburgii, może zostać niemal w każdej chwili przekreślony wejściem do gry kolejnych graczy, na których Fryderyk jest stanowczo "za krótki"!

Oczywiście, Fryderyk II może sprawić niespodziankę. Tj. może się zdarzyć tak, że będzie lawirował - przesadzi - sprowokuje w ten sposób szwedzką interwencję - i ku zaskoczeniu całego świata weźmie do niewoli Karola XIII Filipa, anihilując całą jego armię. Niewątpliwie jednak, nie będzie to cel, do którego Fryderyk II świadomie dąży, ponieważ w żadnym razie i on sam takiego zwycięstwa spodziewać się nie może - wiemy też dobrze, że jedna taka, nawet aż tak szczęśliwa bitwa, wcale kłopotów elektora nie kończy, a nawet wręcz przeciwnie: prowadzi do nowych.

Zakładałbym zatem, że w każdych okolicznościach, Fryderyk II powinien kierować się następującymi regułami:
- trzymać raczej z silniejszym niż ze słabszym, bacząc jednak na to, aby ów "silniejszy", nie stał się aby nazbyt silny,
- wybierać sobie zawsze łatwiejszego i słabszego przeciwnika, nie narażając swojej armii na nieuzasadnione ryzyko,
- kontentować się mniejszym, ale pewniejszym zyskiem, bez dogmatyzacji jakiejkolwiek postaci owych zysków - tj., powinno mu być wszystko jedno gdzie zdobędzie terytorialne nabytki i inne lucra.

Dwa pierwsze akty dramatu - przyłączenie się do "sojuszu trzech elektorów" przeciw słabej Marii Teresie, a potem co najmniej nielojalna postawa wobec Sasów - pasują do takich wytycznych. Teraz, skoro losy wojny obracają się na korzyść Marii Teresy - a Fryderyk II aż nadto boleśnie wie, że on sam nie jest w stanie tych losów odmienić i taka próba wygląda wręcz na poświęcanie się w imię francuskich i saskich korzyści - powinien przyłączyć się do Marii Teresy - najlepiej jeszcze tak, żeby austriackimi głównie rękoma zdobyć Saksonię, a potem znowu skutecznie zasabotować sojuszniczy wysiłek, nie dopuszczając do pobicia Francuzów i zakończenia wojny... Czy coś takiego jest w ogóle możliwe?
chassepot
QUOTE
W tym momencie kombinuję i wiem, że odchodzimy dramatycznie od OTL, co może nas pozbawić punktu odniesienia.


Niestety zdaję sobie z tego sprawę, co mocno utrudnia wszelkiego rodzaju analizy, ale nie jest to jakiś szczególny powód aby się poddawać.

Pozwolę sobie na małą dygresję. Nawet w OTL Fryderyk w całkowitej próżni politycznej nie działał. Owszem RON była politycznym zerem, a Szwecja po wielkiej wojnie północnej spadła do drugiej ligi. Jednakże "filigranowy król" - jak zwano go wówczas w Paryżu bacznie obserwował sytuację w Rosji. Jego wystąpienie jesienią 1740 r. było ściśle warunkowane kryzysem obsady rosyjskiego tronu po śmierci Anny Iwanowny, kontynuacja - wystąpieniem szwedzkim i intrygą skierowaną przeciwko markizowi Botta ambasadorowi austriackiemu w Petersburgu, która utwierdziła Elżbietę w opcji profrancuskiej. Gdy ta na dworze w Petersburgu dramatycznie upadła był znacznie ostrożniejszy i po zapewnieniu sobie dobrej pozycji negocjacyjnej po Strzegomiu-Dobromierzu i Kesseldorffie wycofał się na amen z wojny sukcesyjnej austriackiej.

Nie podlega też dyskusji poniższe stwierdzenie:
QUOTE
Dwa pierwsze akty dramatu - przyłączenie się do "sojuszu trzech elektorów" przeciw słabej Marii Teresie, a potem co najmniej nielojalna postawa wobec Sasów - pasują do takich wytycznych.


Natomiast poparcie udzielone Marii Teresie w 1743 r. przy ustąpieniu ze Śląska i trwałym wyleleminowaniu Saksonii z wojny (choć uważam, że Maria Teresa zażąda aby uczynił to osobiście - z niewielkim, może nie symbolicznym, ale niewielkim wsparciem jej oddziałów) powoduje moim zdaniem nieodwracalne przechylenie się szali na rzecz stronnictwa pragmatycznego.

Gdyby ta zabawa była dalej kontyuowana spowodowałoby to także dość mocne odchylenie na korzyść dla Habsburgów w Rzeszy w Italii i Niderlandach. Balance of power stałby się zagrożony z drugiej strony. Faktem jest, że ani Holendrzy ani tym bardziej Brytyjczycy nie wojowali by dla pięknych oczu Marii Teresy, to ona w zasadzie wojuje dla nich i tak ma być.

Mogłoby w tej sytuacji zdarzyć się, że po pokonaniu Saksonii i jej okupacji przez wojska prusko-austriackie wojna, która w przeciwieństwie do OTL oficjalnie nie wybuchła (bo nie zdążyła) wygaśnie na początku 1744 r.
Fryderyk dostanie skrawek Saksonii, Hiszpanie Parmę i Guastallę, a wybór Karola Alberta zostanie unieważniony, albo za cenę zwrotu posiadłości abdykuje z tronu cesarza Świętego Cesarstwa Rzymskiego i zostanie przeprowadzony nowy wybór Franciszka Lotaryńskiego.

Nieco niesmaku może mieć lord Cateret, bo nie zdążył osłabić Francuzów (bez wypowiedzenia wojny nie zaatakował żadnej z ich kolonii ani nie osłabił ich ekonomicznie czy nie nadwrężył potencjału morskiego Francji).


Tromp
QUOTE(jkobus @ 6/07/2011, 9:32)
Teraz, skoro losy wojny obracają się na korzyść Marii Teresy - a Fryderyk II aż nadto boleśnie wie, że on sam nie jest w stanie tych losów odmienić i taka próba wygląda wręcz na poświęcanie się w imię francuskich i saskich korzyści - powinien przyłączyć się do Marii Teresy - najlepiej jeszcze tak, żeby austriackimi głównie rękoma zdobyć Saksonię, a potem znowu skutecznie zasabotować sojuszniczy wysiłek, nie dopuszczając do pobicia Francuzów i zakończenia wojny... Czy coś takiego jest w ogóle możliwe?
*


Hmm... Ciekawa perspektywa. Niemniej, zmiana frontu może go wiele kosztować. Saksonia oczywiście jest w zasięgu Marii Teresy, a raczej jej wojsk, tym bardziej wspieranych przez młodego jeszcze Fryca. Z tym, że w razie skrewienia będzie źle. Tzn ani Sasi, ani Francuzi raczej mu nie zagrożą-ale jeśli na tyłek mu najedzie któryś z sojuszników Francji, najpewniej Szwecja, to będzie miał niewesoło. Jeśli zaś nic się nie stanie-co też jest możliwe-to Brandenburgia zyska bardzo wiele, bo najpewniej spory kawał Saksonii, a może i Śląsk-jako zastaw. A że to spowoduje niechęć tak Sztokholmu, jak Warszawy...
chassepot
Szczerze - to w takiej konfiguracji Saksoni nie da się uratować, a zamiana który z niemieckich elektorów będzie silniejszy (Drezno, czy Berlin) jak zostało wcześniej powiedziane nie wzbudzi przyspieszonego bicia serc w Sztokholmie i Warszawie.

BTW do 1743 r. Fryderyk brandenburski podciągnie swą kawalerię na poziom Filarów Rzeszy bądź też nawet nieco ją przewyższy - jak w OTL. A Sasi- mimo, że jakość oddziałów jest wysoka, to po wsparciu przez Marię Teresę najlepiej komponentem kawaleryjskim, ale tego bitewnego sortu - z powodu dość przeciętnego dowodzenia nie mają szczególnych szans. Nawet małej wojny nie ma gdzie toczyć.

Chociaż w sumie i to zbędne - w wojskach polowych jest równowaga ze wskazaniem tj. u Brandenburczyków będzie o około 1 tys. kawalerii więcej, u Sasów o jakieś 0,5 tys. piechoty więcej. Niemniej w 1743 r. Maria Teresa będzie miała łącznie ok 130 tys. wojsk regularnych i 30 tys. nieregularnych do wykorzystania poza miejscem rektutacji (15 tys. insurekcji, 2 tys. pandurów, kilkanaście tysięcy graniczarów). Może wspólnie z armią pragmatyczną (40 tys.) podjąć w 55 tys. ofensywę przeciwko Francuzom nad Renem, 15 tys. rzucić w sukurs Fryderykowi na złamanie Saksonii, a z 60 tys. za jednym zamachem przechylić szalę na swoją stronę w Itali. Może też uszczuplić kontyngent italski o 20 tys. i wspólnie z Fryderykiem zniszczyć Sasów dysponując przewagą liczebną 2 do 1.

Może też podjąć ofesywę w Italii wspomnianymi 60 tys. ludzi, 40 tys. wysłać do armii pragmatycznej , a pozostałymi wesprzeć Fryderyka brandenburskiego i po szybkiej rozprawie z Sasami rzucić większość sił użytych do wzięcia Drezna nad Ren.

Brandenburczycy nie będą jej wówczas już do niczego potrzebni - to, że od przybytku głowa nie boli jest niby faktem, z tym że nie równoważą braku Hanowerczyków, Holendrów, Brytyjczyków i Hesów, a już tym bardziej nie równoważą braku brytyjskiej gotówki.

Nie mówiąc o sytuacji skrajnej i mało prawdopodobnej gdyby w celu poskromienia zapędów uniesionej falą powodzenia młodej władczyni ich bagnety zostały skierowane w przeciwnym kierunku.

Oczywiście wszystko co od pewnego czasu piszę wychodzi z założenia, że żadnego Klein Schnellendorff nie będzie i w ten sposób randomizacja czy w/w zdarzenie będzie miało miejsce czy nie definitywnie przechodzi do niebytu.
jkobus
Nie sądzę, aby Maria Teresa zgodziła się na anihilację Saksonii. Maksimum tego, co może Fryderyk II zyskać na tej wojnie to Głogów - Legnica - Chociebuż - Torgau. A i to - musiałby się wspiąć na wyżyny dyplomacji. A tak naprawdę: powinien czymś zająć Szwedów i Polaków (tylko czym? I właściwie - jak on na to może mieć wpływ?) - oraz, chyba: skorumpować Kaunitza, żeby ten nie doradził swojej władczyni wykończenia nazbyt już obrotnego (i nazbyt obrotowego) elektora zaraz po wojnie...
azdaj
Fryderyk II nie raz udowadniał, iż był politykiem tyleż wytrawnym co nie przewidywalnym, czuł kierunek wiatru i miał jeszcze ogrom szczęścia. Jego zamierzenia, przy oczwyiscie znacznie wiekszym potencjale były określane w dużej mierze postawą Rosji, która z Austrią miała bliskie stosunki, ale w rezultacie nawet wielki sojusz z czasow realnej wojny siedmioletniej go nie zlamał, a my już oscylujemy wokół tych dat.

Europa po braku wojen po hispańskiej sukcesyjnej cierpi nanadmiar ciśnienia politycznego, które wojną skończyć się musi, inaczej wówczas roztrzygania nabrzmiałych problemów nie potrafiono.

Możliwe jest ostatecznie wiele rozmaitych koalizji, wtedy miały one charakter bardzo sezonowy. Pytanie brzmi dlaczego RON nie miałoby widzieć w Prusach pasożyta, który dręczy Wiedeń, czai się, żeby coś mu wyrwać. Nam bardziej będzie sie opłacało bardziej popierać naturalnych wrogów, słabe panstwa konkurujące z mocarstwami a nie w te mocartwa inwestować swoje wysiłki, no chyba, iż takie mocarstwo ofertę przebije i gotowe nam coś dac konkretnego wzamian. Ponadto dojrzeliśmy chyba do chwili, żeby przekonać Aglię, ze my jesteśmy lepszym stabilizatorem stosunków w centralnej Europie. Autria ma samych wrogów, poza WB, która przecież sojusze traktuje koniukturalnie a teraz sporo musi inwestować w swego sojusznika, my aż tak zaantagonizowani nie jesteśmy. Można sobie wyobrazić takze nowy, satysfakcjonujący Wb porzadek rzeczy w Rzeszy bez takiego zaangażowania Austrii, w oparciu o inne siły.
chassepot
Tym razem również się nie zrozumieliśmy - mówiąc Saksonii nie da się uratować miałem na myśli, że Saksonię czeka trwałe wyłączenie z wojny i nic więcej. Co do cesji terytorialnych to tak sobie właśnie wyobrażam - nawet bez Głogowa.
jkobus
RON jest zainteresowana utrzymaniem status quo w regionie.

Tak samo utrzymaniem status quo zainteresowana jest Szwecja.

Stąd dywagacje Kolegów odnośnie jakichś potencjalnych konfliktów polsko - szwedzkich brzmią jak fantastyka! Żadna ze stron nie ma w takim konflikcie interesu. Równie dobrze można by rozważać prawdopodobieństwo kolejnej wojny polsko - tureckiej. Owszem: na tym świecie pełnym złości... itd., itp. Tyle, że tak w przypadku układu RON - Szwecja, jak w przypadku RON - Imperium Ottomańskie, ewentualna "premia za podbój" (dla którejkolwiek ze stron zresztą) jest o rząd wielkości mniejsza niż "premia za współpracę". Wojowanie zatem byłoby przejawem umysłowej aberracji, której ze wszystkim wykluczyć nie można - ale nie zgodzę się na rozpatrywanie, w tym momencie historycznym, takich scenariuszy inaczej niż po randomizacji - z dość nikłym prawdopodobieństwem zajścia (coś jak rzut monetą przy którym konflikt polsko - szwedzki lub polsko - turecki możliwy jest, jeśli moneta stanie na kant!).

Dopóki Maria Teresa broni status quo: może liczyć na zrozumienie i poparcie zarówno Sztokholmu jak i Warszawy. To się może zmienić, jeśli zacznie szukać podbojów za Renem - jakkolwiek nie umiem na razie przesądzić, czym to się konkretnie może przajwić.

Opcja poparcia Brandenburgii moim zdaniem w ogóle nie może być rozpatrywana poważnie. Generalnie rzecz biorąc, każde osłabienie Austrii chwilowo wzmacnia Francję - a tym samym potęguje jej wpływ na sprawy Europy Środkowej co do którego, mimo powinowactwa z Burbonami i wszechobecności francuszczyzny w każdej postaci, ani polskie, ani szwedzkie elity w żadnym razie entuzjazmem pałać nie mogą.

Austria jest istotnym elementem układanki europejskiej. Dopóki trwa w równowadze sił z Francją - nasz kraniec kontynentu rządzi się sam, praktycznie rzecz biorąc nikomu z zewnątrz ze swoich spraw się nie opowiadając. Tym bardziej, że i uwaga Londynu z konieczności skupiona jest na przeciwległych wybrzeżach Europy.

Rozbicie Austrii? A co to daje? Powoduje automatycznie gwałtowne wzmocnienie Turcji - po co to komu? Turcja naszym przyjacielem jest, ale i przyjaciele powinni trzymać się swojej miary...

W OTL równowaga w Europie Środkowej została pożarta przez dwa państwa, dla których wyjściowy status quo z roku, dajmy na to, 1700 - był nie do przyjęcia: przez Moskwę i przez Prusy. Austria w XVIII wieku była pod tym względem na rozdrożu, jako że z jednej strony broniła status quo w Rzeszy, we Włoszech i w Niderlandach - a z drugiej: sama próbowała to status quo naruszyć na Bałkanach - i my w naszej ATL jeszcze będziemy mieli z tego powodu bóle głowy, szczególnie przy Józefie II i jego niekończących się bufonadach.

Generalnie jednak, w tej ATL status quo jest lepiej bronione niż w OTL. Co, m.in. - za wcześnie może jeszcze o tym pisać, poza tym wojny rewolucyjne wiele mogą zmienić, ale - do takich zjawisk jak "zjednoczenie Niemiec", czy "zjednoczenie Włoch" raczej nie dojdzie. Nie ma też nikogo, kto by chciał demontować Imperium Ottomańskie, czy rozpalać światową rywalizację o podbój azjatyckiego "Heartlandu".

I na to status quo porywa się Fryderyk II... Wystarczy mu szczęścia bodaj na te granice, które wyżej zakreśliłem..?
chassepot
Pozwoliłem sobie rozdzielić siły Marii Teresy na następujące teatry działań wojennych na koniec 1743 r.

Najpierw zacznę od wykazu ogólnych sił zbrojnych:
Piechota: 105 tys. (wobec 152 tys. etatu)
Kawaleria (rozumiana jako kirasjerzy i dragoni) 25 tys. (wobec 32 tys. etatu)
Huzarzy 10 tys. (wobec 14 tys. etatu)
Pandurzy - 2 tys.
Insurekcja - 10 tys. (najprawdopodobniej zostanie rozpuszczona)
Graniczarzy - 10 tys. (pozostałe 30 tys. pozostaje jako obrona pogranicza wojskowego z Turcją)

1. Niderlandy - obsada twierdz 10 tys. piechoty
2. w składzie armii pragmatycznej - 6 tys. piechoty, 3 tys. kawalerii (oprócz tego znajduje się tam 17 tys. Brytyjczyków, 8 tys. Hanowerczyków i 6 tys. Hesów.
3. wojska polowe w Czechach:
20 tys. piechoty, 6 tys. kawalerii, 4 tys. huzarów
4. siły okupacyjne w Bawarii 4 tys. piechoty, 2 tys. huzarów
5. Italia - garnizony i wojska polowe 20 tys. piechoty i 4 tys. kawalerii
6. do przeciwdziałania Francuzom w południowych Niemczech 30 tys. piechoty,12 tys. kawalerii, 4 tys. huzarów, 2 tys. pandurów, 5 tys. graniczarów
7. garnizony na Śląsku w Czechach i krajach alpejskich: 15 tys. piechoty, 5 tys. graniczarów

Teraz po kolei inne strony konfliktu:
Fryderyk brandenburski po ewakuowaniu garnizonów ze Śląska, wymianie jeńców z Austriakami oraz uzupełnieniu strat osiągnął stany początkowe z początku wojny i posiada: 7 tys. kawalerii, 2 tys. huzarów, 26 tys. piechoty.

Sasi posiadają 9 tys. kawalerii, 27 tys. piechoty w wojskach polowych i 12 tys. milicji do obrony twierdz

Francuzów można ocenić na 150 tys. wojsk w polu - z czego 40 tys. zdobywa po kolei twierdze w Piemoncie, zaś 110 tys. może zostać użytych nad Renem i w Niderlandach.

Hiszpanów de Gagesa jest około 20 tys.

Piemontczyków broniących swego kraju - do 20 tys.

Holendrzy się mobilizują.

Po nieuchronnym pokonaniu Saksonii po odliczeniu strat i sił okupacyjnych Austiacy będą mieli wolnych 73 tys. żołnierzy, z armią pragmatyczną powiększoną o oddziały holenderskie albo uzyskują przewagę nad Renem i w Niderlandach, albo przechodząc tam do obrony mogą spróbować wyeleminować najsłabszych Hiszpanów i tym samym opanować Italię, co specjalnie nie uśmiecha się ani Brytyjczykom ani Holendrom. Zauważcie że w ogóle nie liczę w potencjale sił Brandenburczyków, którzy wg życzenia Marii Teresy mogliby wesprzeć jakimiś 15 tys. ludzi armię pragmatyczną.
Realchief
Z tego co pamiętam Francuzi się mieli trzymać południowych Niemiec i Holendrzy w tym konflikcie w ogóle nie uczestniczyć.
chassepot
Oczywiście - do momentu, w którym do akcji nie weszli Brytyjczycy. Później udawanie nie ma już sensu. Zauważ, tak było w realu, tak jest i tutaj - do Dettingen wszystko dzieje się wyłącznie na południe od Menu. W realu też wojny powypowiadano sobie dopiero w 1744.
jkobus
Pytanie czy Francuzi są teraz w stanie wycofać się z wojny - tj. po prostu wycofać swoją "armię posiłkową cesarza..." - i usiąść do stołu rokowań w celu zakończenia jedynego "gorącego" konfliktu w Italii?

Bo w sytuacji jaka zaistniała, Francja nie ma żadnego interesu w kontynuacji wojny - chyba - co jest nierealne na razie - że uda jej się przeciągnąć na swoją stron i skłonić do wystąpienia zbrojnego Szwecję i RON (nie piszę "lub", bo ani sama Szwecja, ani sama RON nie wystarczy!).

Do wojny może przeć - zgodnie z sugestią Kolegi - Wielka Brytania: pod warunkiem jednakowoż, że wojna ta będzie się toczyć głównie w koloniach i ewentualnie nad Renem, bo po co Londynowi austriackie Włochy..? Może też chcieć wojny Austria, która jednakowoż nie ma zgoła żadnych interesów w koloniach - i którą interesują głównie Włochy.

Rozwiązaniem kompromisowym pomiędzy Brytyjczykami a Austriakami byłaby ofensywa "pragmatyczno - austriacka" nad środkowym Renem, w celu odzyskania Lotaryngii. I na takie rozwiązanie będą nalegać Brytyjczycy. O ile uda im się nie przyjąć francuskich propozycji pokojowych, co przecież wymaga pewnej dyplomacji..?

W Rzeszy natomiast myślę, że tak czy inaczej zapanuje już pokój. Bawaria oprócz roszczeń do tytułu cesarskiego powinna oddać Austrii coś, co jej zrekompensuje ewentualne umiarkowane cesje na rzecz Fryderyka II na Dolnym Śląsku (tj. na pewno Legnicę - i być może również Głogów: Kaunitz może dojść do wniosku, że skoro Fryderyk oddaje po dobrej woli Wrocław, Nysę i inne zacne miasta i grody, to bić się o Głogów na razie nie ma sensu...). Do rozważenia jest kwestia Górnych Łużyc - bo Dolne weźmie sobie Fryderyk brandenburski, razem z kawałekim Saksonii właściwej wokół Torgau.

Po tych nabytkach Fryderyk II będzie miał wspaniałą okazję do tego, żeby siedzieć cicho i udawać, że go wcale nie ma!
chassepot
Rozsądną propozycją wydaje się by się przyjęcie (poza wyżej opisanymi bezdyskusyjnymi cesjami na rzecz Fryderyka - bezdyskusyjnymi w sensie, że jest to nieprzekraczalne maksimum) zasady status quo ante, z tą poprawką, że Franciszek Lotaryński zostaje wybrany na cesarza, a Karol Albert (jeśli to w ogóle możliwe) tej godności się zrzeka (ewentualnie Brannau am Inn o 40 lat wcześniej wejdzie w skład monarchii habsburskiej).
Różnicą pomiędzy OTL w tej części Europy byłoby to, że Habsburgowie utrzymaliby nie tylko Toskanię ale i Parmę i Guastallę.

Francuzi mają ten podstawowy problem, że geografia uniemożliwia im racjonalne wykorzystanie ekonomii sił. Aby ratować hiszpańską sepmiternę muszą przedzierać się z niewspółmiernymi do wagi italskiego TDW siłami najpierw przez Alpy a później nadpadańskie fortece i cieki wodne, naturalne i sztuczne. Terror brytyjskiej floty na Morzu Śródziemnym nie pozwala im na ominięcie dokuczliwego Piemontu i przerzut sił do środkowych Włoch. W OTL udało im się to dopiero w latach 1745/46, ale było już "po ptokach" - Maria Teresa uregulowawszy swoje rachunki z Fryderykiem II i korzystając z tego, że w Niderlandach bili się Brytyjczycy, Hanowerczycy i Holendrzy z niewielką domieszką jej sił, zaangażowała wszystkie swoje środki we Włoszech, czego efektem było bodaj największe starcie tej wojny (a mało znane) czyli Piacenza w 1746 r. Zwycięstwo Austriaków zniweczyło pięcioletnie wysiłki Gallospanów na amen.

Jeżeli natomiast taka oferta nie zostanie przyjęta przez koalicję pragmatyczną - wówczas cała nadzieja w geniuszu Maurycego Saskiego, który nie będzie się odznaczał pod Fontenoy w Brabancji tylko gdzieś nad środkowym Renem.

I oczywiście we Francji będą sobie pluć w brodę, czemu się nie słuchali starego dobrego kardynała Fleury oraz poniewczasie myśleć o królu, który mówił "Nasze miejsce jest na wzgórzu Paignotte" (oznaczało to, że najlepiej przyjąć rolę obserwatora i arbitra) na wieść inwazji sasko-brandenburskiej na Śląsk (w OTL oczywiście miał na myśli pruską inwazję), że nie jest aż taką miernotą i ma sporo instynktu i zdrowego rozsądku.
Realchief
Z inne beczki. Tak sobie właśnie czytam i jednak musimy mieć już teraz faktorię handlową w Kantonie. Wszyscy mieli (nawet takie tuzy jak: Dania, Szwecja i Austria) wstyd by było żeby nie miał RON. Raz na rok będzie tam zawijał indianman Kompanii Lewantyńskiej i zabierał zgromadzone klamoty. http://upload.wikimedia.org/wikipedia/comm...factories_2.jpg Jak nic musi tu też wisieć biało-czerwona.

Przy okazji. Chinoiserie powinna być u nas o wiele mocniejsza niż w realu. Co tam nasi pobudują w kraju?
chassepot
A mieliśmy jakąś wykształconą wówczas flagę narodową? Tzn barwy były, heraldyka kraju i sztandar królewski - tu z Janiną też. Akurat ten temat bliżej nie jest znany. No i zamiast tricolor obok winny burbońskie linie powiewać a Union Jack jest jeszcze pozbawiony części irlandzkiej i nie zawiera ukośnych czerwonych pasów a jedynie białe, zaś w hiszpańskiej pyszni się krzyż burgundzki wink.gif .
Realchief
Obraz jest z 1802 więc powiewa co powiewa. U nas zdaje się by powiewało: http://upload.wikimedia.org/wikipedia/comm...olish_Crown.jpg

A co do chinoiserii to bym się nie obraził jakby zamiast tego było to.
Anton92
No i nie ma wówczas jeszcze Stars and Stripes rolleyes.gif .

Obraz pochodzi z najpewniej poł. XIX w.

Co do flagi RON to wówczas nie istniało cos takiego jak flagi narodowe, a barwy biało czerwone siegają tradycją insurekcji. Upowszechniły się gdzieś w czasie Pow. Listopadowego.

Powinno byc coś takiego http://en.wikipedia.org/wiki/File:Flaga_Rz...jga_Narodow.svg z herbem Janin http://pl.wikipedia.org/w/index.php?title=...=20091209210049 po środku.
chassepot
CODE
U nas zdaje się by powiewało: http://upload.wikimedia.org/wikipedia/comm...olish_Crown.jpg


Z modyfikacjami oczywiście - zamiast Snopka w herbie królewskim i trzech koron mielibyśmy Janinę smile.gif

Dla odmiany dość prymitywna mapka środkowej i zachodniej Europy po alternatywnym pokoju w Aix-la-Chapelle z 1744(5) r. - względnie też z 1748 jak Maurycy Saski ostatecznie Marii Teresie odzyskanie Lotaryngii dla ukochanego małżonka (tak liczne dowody miłości tongue.gif ) wybije.
Za kontynuacją wojny nie będzie z kolei na pewno Holandia - barierę twierdz posiada, póki co Niderlandy austriackie nie są zagrożone. Nie są też nią zainteresowani niemieccy sojusznicy Wielkiej Brytanii i Marii Teresy (Brandeburgia, Hanower, Hesja). Tak na marginesie to Fryderyk na największego elektora wyrósł.

user posted image

Nabytki terytorialne Brandenburgii przedstawiono w wersji minimum, wyłącznie kosztem Saksonii. Habsburgowie od Bawarii otrzymują ziemie na prawym brzegu Innu.
Anton92
A co do granic to w Ameryce Pół. rozumiem, że ile mnie pamięć nie myli to w Utrechcie Francja nie oddała nic WB? http://en.wikipedia.org/wiki/File:Nouvelle-France_map-en.svg
Realchief
Ja też to tak pamiętam.
Tromp
To kiedy robimy tą faktorię w Kantonie?
Co do flagi hiszpańskiej, to krzyża burgundzkiego wcale być nie musi, może być flaga "kastylijsko-aragońska" smile.gif
A nasza to ofc czerwono-biało-czerwona z wielkim herbem na środku-względnie z orłem białym z wpisaną na klacie Pogonią z krzyżem lotaryńskim oraz mniejszym orłem z Janiną na klacie.

Co do "chińszczyzny" w architekturze-niejaki S. Leszczyński, u nas może i kanclerz, a w każdym razie pewnie wyżej, niż wojewoda, ponoć lubił takowe klimaty, a w każdym razie w swych lotaryńskich posiadłościach namiętnie stawiał "chińskie pawilony" (cokolwiek to miałoby znaczyć). Może i u nas Leszno zabłyśnie kilkoma podobnymi budowlami?
Realchief
Albo pod koniec panowania Jakuba I, albo a początku Jakuba II. Z tym, że to jeden budynek + magazyn, akurat tyle co na biuro i mieszkanko dla kilu faktorów, co zbiorą towar do zawiezienia raz na rok do kraju. jako bonus zapewne będą się nudzili więc pozwiedzają i co nieco opiszą, a jakby jeszcze, któryś miał zacięcie naukowe, lub umiał porządnie rysować, to będzie nieoceniony. Jakub II powinien zresztą ze swoim naukowym zacięciem kogo takiego tam wysłać.
Tromp
QUOTE(Realchief @ 7/07/2011, 12:39)
Albo pod koniec panowania Jakuba II, albo a początku Jakuba II.
*


Przeczytaj to zdanie jeszcze raz tongue.gif
Poza tym, aby na pewno nam wyszło, że Jakubowic to Jakub, a nie Jan (IV)?
Co do "sensu" (jak się go już znajdzie tongue.gif ) to się zgadzam-faktoria w Kantonie to raczej lata 30. XVIII wieku, może nawet początek 40.
CODE

Z tym, że to jeden budynek + magazyn, akurat tyle co na biuro i mieszkanko dla kilu faktorów, co zbiorą towar do zawiezienia raz na rok do kraju. jako bonus zapewne będą się nudzili więc pozwiedzają i co nieco opiszą, a jakby jeszcze, któryś miał zacięcie naukowe, lub umiał porządnie rysować, to będzie nieoceniony.

Oczywiście. Plus z czasem powiększanie, jak będzie tam przybywać kupców i... Awanturników.
Na marginesie, czy aby taka faktoria nie zwiększy popytu na dzieło Boyma, jak też podobne?
CODE

Jakub II powinien zresztą ze swoim naukowym zacięciem kogo takiego tam wysłać.

Oczywiście.
Realchief
Większa do I wojny opiumowej nie będzie, na tyle się zgodziły władze Chińskie.

Co do pawilonów to dawałem przykład w postach wyżej, z Wilanowa chociażby (+przykład co bym wolał zamiast tego) Poczdam Kew Berlin Pytanie co to ma z Chinami wspólnego, no cóż, jaka wiedza taka i architectura. Monachium tu już o wiele lepiej. Kaśka Wielka sobie nawet całą "chińską" wioskę w Carskim Siole walnęła, w Szwecji też sobie taką król postawił (tym się Imperatorowa zainspirowała).
To, że chiński mostek to obowiązek w każdym porządnym angielskim ogrodzie to oczywista oczywistość.

Takie budowle to dopiero wiek XIX wraz z chińską emigracją.
A wraz z emigracją z Gudżaratu mlask mlask jak zobaczyłem ten wątek to mi szczęka opadła (u nas nowe kościoły to paskudne betonowe kloce).
Swoją drogą XXI wiecznej RON nie grozi zapaść demograficzna smile.gif
jkobus
Realchief: no fajne to jest - ale nie masz przypadkiem wrażenia, że oni po prostu dalej budują tak samo, jak budowali 1000 lat temu? To trochę tak, jakbyśmy my dalej wznosili ortodoksyjnie oryginalne gotyckie katedry, co najwyżej podpierając się żelbetem w miejsce kamienia - od czego faktycznie, mogłyby przyjąć iście geologicznych rozmiarów!
chassepot
Żeby było do kompletu podaję oprócz Brandenburgii w wersji soft Brandenburgię w wersji hard smile.gif - z Głogowem.

user posted image

Czy generalnie takie zakończenie wojny sukcesyjnej austriackiej odpowiada, czy też nie? Którą ponadto opcję przyjmujecie. Rok 1744 czy tradycyjnie 1748 (z Maurycym Saskim gromiącym koalicjantow w Lotaryngii i Alzacji)?

Tak na marginesie nie powstałoby powiedzenie Tu es bete comme la paix wink.gif .
Tromp
QUOTE(jkobus @ 7/07/2011, 13:31)
Realchief: no fajne to jest - ale nie masz przypadkiem wrażenia, że oni po prostu dalej budują tak samo, jak budowali 1000 lat temu? To trochę tak, jakbyśmy my dalej wznosili ortodoksyjnie oryginalne gotyckie katedry, co najwyżej podpierając się żelbetem w miejsce kamienia - od czego faktycznie, mogłyby przyjąć iście geologicznych rozmiarów!
*


No to co? Wolno im. My też mamy PKiN "w stylu polskim" rolleyes.gif
Realchief
Wersja hard jak na mój gust za bardzo zaalarmuje Szwecję, a zwłaszcza RON, bo Brandenburgia zaczyna nasz brać w kleszcze, na razie są bardzo rozwarte, ale niepokojące jak na mój gust.

Jako, że RON w sumie nic do wyniku wojny więc mi osobiście jest to obojętne.

100 razy bym wolał ortodoksyjną katedrę gotycką, od nowoczesnego kloca bez atmosfery. Ale ja w ogóle jestem fanatycznym zwolennikiem historyzmu w architekturze.
Jak dla mnie gotyckie katedry jeśli chodzi o architekturę sakralną w Europie to był szczyt piękna, niektóre jeszcze barokowe im tylko dorównują. Jeśli chodzi o wnętrze to tu oczywiście barok jest bezkonkurencyjny.
Jak sobie porównany to z czymś takim to chce się usiąść i płakać. Zresztą kiedyś było zdaje się jakieś badanie i wyszło z niego, że ludzie wolą zamiast chodzić do swoich parafii to iść w niedzielę do jakiegoś pięknego zabytkowego kościoła nawet sporo dalej. W Wawie Kościoły na Starym Mieście są nabite, a wielkie betonowe molochy na przedmieściach wypełnione w 1/4. Chyba obecnie zapomniano co wiedziano w Trydencie smile.gif
jkobus
chasepot:czy wojna skończy się już w roku 1744, czy dopiero w 1748 - to trzeba zrandomizować. Decydowałyby o tym drobiazgi niemożliwe do zrekonstruowania w inny sposób - wynik złożonej gry dyplomatycznej w roku 1744.

I myślę, że Fryderyk II na pewno zatrzyma Legnicę. Głogów ewentualnie może mieć jako "lenno", "zastaw" - czy inne takie... Ciekaw jestem, jak on teraz biedny uniknie pojedynku "jeden na jeden" z Austrią - w 2 - 3 lata po wojnie..? Bo chyba nikt z Kolegów nie wątpi, że Maria Teresa nie może sobie pozwolić na dłuższe tolerowanie aż tak samodzielnego elektora - jeszcze nauczona doświadczeniem z dopiero co zakończonej wojny? I że nikogo na świecie ewentualne sflekowanie Brandenburgii przez Austrię w takich okolicznościach - nie obejdzie..?
Realchief
Niby tak. Z drugiej strony czy ktoś jeszcze kiedyś z Austrią jakiś papier podpisze? Dla WB to byłby chyba jasny sygnał, że trzeba się bardziej z RON kumać i w nim widzieć sojusznika na kontynencie, bo Maria Teresa to nie jest partner do jakiejkolwiek umowy (podpisze wszystko a jak tylko będzie jej wygodnie to złamie).
jkobus
Fryderyk II podskoczył wyżej własnej d..y. Czy kogokolwiek zdziwi, jeśli spadając złamie kark?

Prawdopodobieństwo szybkiego końca elektora rośnie, jeśli wojna była krótka - Maria Teresa ma nadmiar sił, których nie zdążyła zużyć w Lotaryngii i we Włoszech... To kto rzuci monetą..?
Tromp
QUOTE(jkobus @ 7/07/2011, 21:04)
Prawdopodobieństwo szybkiego końca elektora rośnie, jeśli wojna była krótka - Maria Teresa ma nadmiar sił, których nie zdążyła zużyć w Lotaryngii i we Włoszech... To kto rzuci monetą..?
*


Orzeł-Tereska atakuje. Reszka-uznaje sten za trwały. Reszka, rzucałem dwudziestogroszówką sad.gif
A poważnie już, to Frycek się raczej pocieszy zdobyczami-aż do następnej zawieruchy... Maria Teresa pewnie poszuka sojuszników, więc i Frycowi nie będzie tak łatwo. Za to odwrócenia sojuszy (chyba, ze z jakiegoś powodu rozpad polsko-szwedzkiego braterstwa) raczej nie będzie.
To jest wersja pozbawiona grafik. Jeżeli chcesz przejść do głównego forum kliknij tutaj.